wszystkim których obserwuję ;-)
Od autorki
Świat jest piękny, tylko rzeczywistość kreują ludzie. Czasem im nie wychodzi. I pojawiają w tym pięknie rysy, pęknięcia powodowane przez nas samych.
Świat stał się plastikowy, cyfrowy. Brakuje w nim miejsca na chwilę zadumy nad filiżanką gorącej herbaty, na chwilę milczenia we dwoje, na stąpanie bosymi stopami po zroszonej trawie. Brakuje czasu dla drugiego człowieka, dla przyjaciela, mamy, taty, dziecka …Brakuje miejsca na uczucia, łzy, szacunek. Gdyby tak zwolnić i dostrzec to, co wciąż emanuje pięknem …
NIEBIESKI
***
byłam ptakiem
w poprzednim wcieleniu
nie mam już skrzydeł
mam tylko wolność
we krwi
i szare piórko
zaplątane
w warkoczu
***
światłem bladoróżowym
oddycham
słonecznym pyłem
obsypuję Twój świat
który zamknęłam
w mojej dłoni
będę chronić go
przed samym Tobą
zostań
***
druga kawa
nic nie daje
nie oddala myśli
szarych
wtedy tylko
pozostaje
rozmowa
przez nocy oceany
***
a kiedy Ciebie
tutaj nie ma
nocy chłód
odczuwam bardziej
świecy płomień gaśnie
szybko
ćma upada
całkiem nisko
***
nie pytaj mnie
nigdy więcej
o przeszłość
została
za drzwiami
odbywa karę
odosobnienia
została skazana
za próbę zrujnowania
moich marzeń
o ciepłym domu
i zapachu ciasta
***
jeszcze tylko dzisiaj
rozdaję dobre rady
tak po prostu
bez faktury vat
bez podatku od złudzeń
i słów
pełnych pogardy
jestem Twoją nadzieją
na bardziej różowe
jutro
***
zapach rozpieszcza
moje zmysły
kwiat jabłoni
wziął ślub
z kwiatem wiśni
zapach tańczy
zwiewną słodyczą
wiatr walczy
ze mną
o jedną nutę
radości
czuję
***
obudziłam się
z zimowego snu
przez okno
wpada pierwszy promień
nowego słońca
nie muszę już
bać się
obcych twarzy
i szumu
cudzych myśli
podniosę się
wstanę
bo muszę
iść do przodu
znaczyć słowem
każdy krok
dusza moja
jeszcze uśpiona
lecz obudzę ją
myślą
słowem
gestem
***
poranek obudził mnie
szumem ulicy
spojrzałam w lustro
ale nie było tam nikogo
przecież wyszłam już dawno
do pracy
nie jestem już sobą
nie umiem łączyć marzeń
z życiem….
„Droga..”
wiesz moje miasto umiera
nie dymią już kominy fabryk
dymią kibole
siejąc przerażenie wśród samotnych
babek które nie mają nic lepszego
do roboty niż wałęsanie się nocą po mieście
tutaj nie mogę znaleźć już sobie miejsca
pogrzebię w szafie może wynajmie
dla mnie zakurzony kąt
albo pójdę
no tak wiesz jednak podążam wciąż drogą donikąd
drogą wśród wielu dróg
moja droga nigdy się nie skończy
w pewnym momencie stanę tylko
na jej rozstaju szarym świtem
z wysłużoną walizką
cierpkich wspomnień
westchnę ostatnie słowo do człowieka
którego nie poznam wcale
bo nie szedł ze mną jednostajnym krokiem
wśród szarości
zobaczę drogowskaz i przejdę do ulotnego
świata cudzych dusz
***
tylko dzisiaj
odkurzam wspomnienia
chronię myśli
rozgrzebane na stole
zimną dłonią
nadgryzione
rozgoryczeniem
pośród nas
nie ma już Ciebie
został tylko
bladoniebieski cień
***
las śpi
zeschnięte liście
czekają na moje nagie stopy
nie zdeptam ich
nie zdołam przejść mokradeł
zanim wstanie słońce
głuche pnie udają że nie widzą
mojej złości
zrozpaczonej wiosny
pogubionej w chruście
i zapachu suchych liści
nie pójdę