E-book
4.7
O Tomaszku, który pojechał na wieś

Bezpłatny fragment - O Tomaszku, który pojechał na wieś


5
Objętość:
11 str.
ISBN:
978-83-8369-528-0

Tomaszek był szczęśliwy, że w końcu zaczęły się wakacje. Bardzo nie lubił wczesnego wstawania więc w końcu mógł wyspać się do woli! Owszem, lubił szkołę, ale najbardziej lubił mieć jednak wolne. Czekał na te wakacje z utęsknieniem.

Dzisiejszego poranka miał ochotę z tego wolnego skorzystać i ciągle szczęśliwy leżał w swoim łóżku.

— Tomaszku? Czy pamiętasz, że jutro jedziemy na kilka dni na wieś? Spakowałam twoje ubrania, ale jeśli masz ochotę zabrać coś szczególnego, to sam proszę o to zadbaj. — Mama otworzyła drzwi pokoju Tomaszka i przypomniała o rodzinnych planach.

— Ojeju! To już jutro? A nie możemy tak za kilka dni? Naprawdę musimy już na początku wakacji? — Tomaszek nie był z tego powodu zbyt szczęśliwy. Miasto dawało mu tyle atrakcji, z których w roku szkolnym nie korzystał z braku czasu i w pierwszej kolejności chciał spędzić trochę czasu w miejscu, gdzie mieszka, pograć w gry, poczatować z kolegami.

— Chcemy Tomaszku, nie musimy. Dawno nie widzieliśmy się z rodziną. Wstawaj i zjedz śniadanie. — Pospieszała go mama.

Tomaszek niechętnie wstał, ubrał się w swoje ulubione jeansy i poszedł do kuchni. Śniadanie już na niego czekało. Mama, jak zwykle, przygotowała spory wybór, ponieważ wiedziała, że Tomaszek miewa ochotę na różne produkty i rzadko kiedy coś mu smakuje.

— Jajka? Nie, chyba nie chcę. Owsianka? Miód? Mleko? Zjadłbym chleb z wędlinką, ale nie te, które są w lodówce. — Tomaszek naprawdę lubił ponarzekać.

Mama co rano starała się spełniać jego zachcianki, więc jedynie westchnęła. — Lodówka jest pełna, sam zdecyduj co chcesz zjeść w takim razie. Nie mam już pomysłu.

Tomaszek zawsze miał duży wybór, ale też spore oczekiwania. Nigdy nie zdarzyło się, aby lodówka była pusta, więc nawet mimo utyskiwań w końcu zawsze coś sobie znalazł. Nigdy nie zastanawiał się jak to się dzieje, że jedzenie zawsze w domu jest. Przyzwyczaił się i nie potrafił sobie wyobrazić, że może być inaczej. Ono po prostu jest.

Po śniadaniu odwiedził swojego kolegę mieszkającego obok. Oczywiście grali w swoje ulubione gry i surfowali w internecie. Wspólny czas upłynął im niezwykle szybko i Tomaszek bardzo żałował, że będzie mógł powtórzyć taki dzień dopiero po powrocie ze wsi. Ze smutkiem rozstał się z kolegą. Musiał przecież jeszcze spakować swoje najważniejsze rzeczy: laptop, telefon, ładowarki i nową książkę o grach. Reszta tak naprawdę nie była istotna.

Następnego dnia rano mama obudziła Tomaszka dość wcześnie. Mieli przed sobą dwie godziny drogi a chcieli zdążyć dojechać przed południem. Tata wniósł do samochodu wszystkie bagaże, usiedli w nim wygodnie i wyruszyli w drogę. Tomaszek był niewyspany więc szybko zapadł w drzemkę. Otworzył oczy, kiedy wjeżdżali na ogromne podwórze wujka! Podobno był tu z rodzicami kilka lat temu, ale niewiele pamiętał z tamtego pobytu, był wtedy malutki.

Przywitali się z rodziną, która nie mogła uwierzyć jak bardzo Tomaszek urósł. Zachwytom nie było końca! Niestety dzieci wujostwa były dużo starsze i Tomaszek pomyślał sobie — Dobrze, że wziąłem telefon i laptop, bo co tu innego można robić.

Kiedy wnieśli bagaże, wypili herbatę i zjedli wczesny obiad, Tomaszek cicho zapytał: — Czy może mi wujek podać hasło do wifi?

— Tomaszku, a po co mi tu wifi? Telefon ma służyć do rozmów i ewentualnie do budzenia. Tu nie ma takiej potrzeby, a i zasięg ciężko ogólnie złapać.

— Ale jak to? Nie ma wifi? To jak się mam kontaktować ze znajomymi? — Tomaszek czuł, że za chwilę się rozpłacze. Nigdy, przenigdy nie był w miejscu bez wifi i internetu. — Mamo, tato, ja chcę wracać do domu!

— Synku, to tylko cztery dni. To nie jest koniec świata a tutaj jest dużo atrakcji. — Mama starała się uspokoić Tomaszka.

— Kury, krowy, te trawy na polu? To są atrakcje? Ja się tu zanudzę! — tupał z całych sił i nie zważał na wujka i ciocię, chociaż sprawiał im przykrość.

— Dziecko, tam na tej górce — wskazał wujek dłonią za okno — złapiesz te swoje fifi czy internety. Nie znam się, ale syn mówił, że tam można.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.