E-book
29.4
drukowana A5
39.13
drukowana A5
Kolorowa
56.05
O małej Gosi i jej wielkim sercu

Bezpłatny fragment - O małej Gosi i jej wielkim sercu


Objętość:
31 str.
ISBN:
978-83-8245-598-4
E-book
za 29.4
drukowana A5
za 39.13
drukowana A5
Kolorowa
za 56.05

Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie fragmentów lub całości — z wyjątkiem teksów i publikacji związanych z recenzją — możliwe tylko na podstawie pisemnej zgody.


2021

Od autorki słów kilka

Własnie stałeś się częścią początku wyjątkowej przygody. Przed Tobą prezentuje się właśnie pierwsza w moim życiu własna książka. Dziękuję za zakup i otwartość na jej przeczytanie!


Mam nadzieję, że to krótkie opowiadanie okaże się dla Ciebie ciekawą przygodą, a każda kolejna strona utwierdzi Cię w przekonaniu, że lepiej nie mogłeś trafić.


Dziękuję Ci za twój poświęcony czas!


Miłej lektury!

30 kwietnia 2021 r.

Magdalena Kieryło

Dedykacja

Czasem zdarza się tak, że ktoś znika zbyt szybko…

Chciałabym zadedykować tą krótką historię Wam, rodzice, w których sercach, myślach i całym życiu, na zawsze towarzyszą anioły.


Czasem zdarzają się rzeczy dziwne, straszne lub wyjątkowe…


Chcę tą historię zadedykować wszystkim „małym ludziom”, którzy doświadczają różnych, czasem trudnych historii.


Czasem zdarzają się ludzie, którzy robią coś wyjątkowego…


Ta opowieść jest dla Was, którzy dajecie dobro, niesiecie pomoc, odkrywacie i pomagacie odkrywać.

Opowieść

Nie tak dawno i wcale nie tak daleko mieszkała mała dziewczynka. Miała ona przepiękne imię — Gosia. Już samo imię tej dziewczynki, pochodzące z języka greckiego, oznaczało perłę — przepiękny i rzadki skarb. Takim skarbem niewątpliwie jest Gosia. To właśnie jej historię, małej Gosi, chcę Wam dziś opowiedzieć.


Kiedy poznałam tę małą dziewczynkę, myślałam, że nie różni się od innych dzieci z sąsiedztwa. Jest uczennicą drugiej klasy, lubi rysować i dużo się uśmiecha. Jej wygląd także jest dosyć typowy — ma długie blond włosy i duże błękitne oczy. Można więc powiedzieć, że Gosia jest taka jak Ty i osoby, które znasz ze szkoły czy z podwórka. Kto wie, może nawet mieszka gdzieś obok?


Jakiś czas temu nasza bohaterka dołączyła do gromady zuchowej w swojej szkole. Gromada to taka grupa dzieci — chłopców i dziewczynek, którzy chodzą do pierwszej, drugiej lub trzeciej klasy podstawówki. Razem z Gosią było w niej około dwadzieścioro dzieci. Każde z nich było inne, ale ważne było to, że byli razem. Bawili się i poznawali otaczający ich świat. Każdy inny, wszyscy razem.


— Proszę, to dla druhny! — Gosia podała swój rysunek rudowłosej Pani.

— Dziękuję bardzo! To bardzo miłe — odpowiedziała kobieta.


Dziewczynka uśmiechnęła się i pełna radości uścisnęła kobietę. Trwało to dosłownie chwilę, po czym Gosia wróciła do grupy dziewczynek siedzących w lewym rogu dość dużej sali. Grupa, do której należała nazywała się „Białe Zające”. Tą nazwę dziewczynki wybrały wspólnie. Później wymyśliły do niej kilka gestów i wesołą rymowankę: „Raz, dwa hop sa sa, białe zające, hura!”.


Każda gromada dzieli się na kilka mniejszych zespołów każdy z nich ma inną nazwę, ale w tym przypadku musi się ona składać z jakiegoś koloru i nazwy zwierzątka. Stąd też poza „Białymi Zającami”, do których należy Gosia, są także „Różowe Krowy”, „Niebieskie Orły”, „Zielone Małpy” i „Czarne Muchy”. Trzeba przyznać, że dzieci z gromady są bardzo kreatywne!


Tego dnia tematem początkowym zbiórki był Dzień Mamy. Dzieci poznały tradycję tego święta i zrobiły laurki i drobne prezenty dla swoich mam. Następnie musiały je dobrze ukryć — miały je dać mamom dopiero kolejnego dnia.


Drugim tematem byli Indianie, ich kultura i obyczaje. Zuchy zrobiły sobie plemienne pióropusze, nadali indiańskie imiona oraz powitano nowych wodzów. Każda z małych grup powinna mieć bowiem swojego przewodniczącego i to właśnie oni zostali wodzami w nowo-powstałej wiosce Indian.


— Bardzo dziękuję Wam za dzisiejszą zbiórkę! — powiedziała druhna — Cieszę się, że Wam się podobało. Mam nadzieję, że widzimy się za Tydzień w komplecie! Zuchy Czuj!

— Czuj! Czuj! Czuj! — krzyknęły razem wszystkie dzieci.

— Życzę Wam miłego popołudnia! Do zobaczenia!


Po Tych słowach dzieci podeszły do swoich plecaków, zaczęły wychodzić z sali i po kolei żegnać się z druhną i innymi zuchami mówiąc: “Cześć”, “Pa” i “Do widzenia”. W sali została jedynie Gosia. Dziewczynka podeszła do druhny, która właśnie zbierała kredki i pozostałe materiały.


— Pomóc druhnie?

— Bardzo proszę. Jeśli chcesz, to pomoc bardzo mi się przyda — rudowłosa kobieta uśmiechnęła się i podała dziewczynce plakat i złożoną wcześniej flagę — włóż je proszę do tamtej torby — wskazała.


Dziewczynka od razu przeniosła rzeczy i włożyła je do środka. Zrobiła to bardzo starannie i delikatnie, tak, aby przypadkiem czegoś nie uszkodzić. Chwilę później wróciła do druhny sprzątającej już ostatnie drobiazgi.


— Czy coś jeszcze mogę zrobić? — zapytała dziewczynka.

— Jeśli chcesz możesz zaraz zgasić światło i zamknąć drzwi — druhna podała Gosi klucz.


Kobieta zebrała resztę rzeczy i włożyła je do swojej torby. Następnie założyła plecak i wzięła zapakowaną torbę do ręki. Druhna ostatni raz rozejrzała się po sali, by sprawdzić czy wszystko zostało w należytym porządku i skierowała się do wyjścia. Gosia stała już przy drzwiach i czekała trzymając za klamkę. Dziewczynka przytrzymała druhnie drzwi, a gdy ta wyszła, zamknęła je delikatnie. Chwilę później dało się słyszeć dźwięk przekręcania klucza w zamku.


— Bardzo dziękuję za pomoc Gosiu — powiedziała rudowłosa kobieta do dziewczynki, która podała jej klucz.

— Nie ma sprawy — dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, wzięła swój postawiony pod ścianą plecak i pobiegła przed siebie.


Kobieta ruszyła w ślad za nią, w kierunku wyjścia. Małgosia skręciła w lewo wbiegając Tym samym do jednej z otwartych szatni. Tam podała swój plecak stojącej nieopodal kobiecie.


— Dzień dobry! — powiedziała druhna do kobiety.

— Dzień dobry! Jak dzisiejsza zbiórka?

— Bardzo dobrze, tworzyliśmy dziś własną wioskę Indian, poznaliśmy trochę indiańskiej kultury i zrobiliśmy pióropusze. Udało nam się też ustanowić nowych wodzów — Rudowłosa uśmiechnęła się i spojrzała w kierunku dziewczynki, która właśnie zmieniała buty — Gosia została dziś szóstkową.


— Naprawdę? Świetnie, bardzo się cieszę — odpowiedziała Mama dziewczynki.


Gosia podbiegła i stanęła przy kobietach, dumnie wskazując żółtą odznakę na ramieniu swojego mundurka. Dziewczynka na zbiórkach zawsze pomagała innym dzieciom, była radosna, a najbardziej ze wszystkich zajęć uwielbiała tworzyć różne rzeczy. Rysowała, malowała, a nawet lepiła i ozdabiała wielorakie przedmioty. Już na pierwszy rzut oka widać było, że ma ona wyjątkowy talent. Czuło się, że będzie z niej wielka artystka, ale i człowiek o bardzo dobrym sercu i wielkiej miłości do świata.


Chwilę później Gosia była już gotowa, aby wyjść ze szkoły. Założyła plecak i razem z druhną i mamą ruszyły do wyjścia. Szły przez chwilę razem, we trzy po ścieżce wiodącej w kierunku bloków. Nadeszła jednak chwila, gdy Gosia z mamą musiały skręcić w prawo, a druhna iść na wprost. Pożegnały się więc i życzyły sobie miłego popołudnia. Gdy druhna zniknęła za znajdującym się nieopodal budynkiem, Mama z córką ruszyły przed siebie i zaczęły rozmowę.


— Mamo, dziś jest dzień kieszonkowego, prawda? — zapytała dziewczynka.

— Tak. Masz już jakiś pomysł, co chciałabyś zrobić z nim w tym tygodniu?

— Tak. Nie chcę dostać dziś kieszonkowego — Mama spojrzała zdziwiona na Gosię — Mamo, wpłać je dla Samanty. Ja wydam te pieniądze na ubrania albo zabawki. A to przecież nieważne. Samanta potrzebuje ich bardziej.


Mama Gosi była nieco zaskoczona tym, co usłyszała. Widziała jednak, że córce bardzo na tym zależy.


— Dobrze, tak zrobimy, ale będziesz musiała mi trochę pomóc, dobrze? — uśmiechnęła się kobieta.

— Okej! — Gosia chwyciła mamę za rękę i ruszyła pośpiesznie w kierunku domu — Mamo, pośpiesz się!

— Dokąd się tak śpieszymy? — zapytała zdezorientowana kobieta.

— Do domu! Chcę już pomóc Samancie! — dziewczynka próbowała biec ciągnąc mamę za ramię.


Niedługo później Mama i córka były już w domu. Zanim jednak zabrały się za wpłatę, Mama zajęła się gotowaniem obiadu dla całej rodziny. Około godziny później, gdy obiad był już zjedzony, a praca domowa odrobiona, Mama zawołała Gosię do pokoju.


— Tak, mamo? — zapytała dziewczynka, wchodząc do pomieszczenia.

— Obiecałaś, że pomożesz mi w przesłaniu kieszonkowego — uśmiechnęła się kobieta.


Gosia podbiegła do Mamy i usiadła na krześle obok biurka. W mieszkaniu, w którym mieszkała rodzina Małgosi było niewiele pomieszczeń. Teraz siedziała z mamą w połączonym z kuchnią salonie. Był to największy pokój w całym domu. W tym pokoju bardzo często przebywali razem wszyscy domownicy: Mama, Tata, Gosia oraz jej dwie młodsze siostry. Salon był dla rodziny centrum wspólnego życia — to tu rozmawiali, wspólnie się bawili, jedli posiłki, czy oglądali bajki. Gosia bardzo lubiła spędzać tu czas, ponieważ zawsze był tu ktoś, kogo kochała i z kim mogła się świetnie bawić.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 29.4
drukowana A5
za 39.13
drukowana A5
Kolorowa
za 56.05