Prolog
Zauważyłem taką złożoną zależność, że wielu autorów tekstów BIOgraficznych zaczyna swoje wypowiedzi słowem „zawsze”. Zawsze się nad czymś zastanawiali, zawsze ich coś ciekawiło, zawsze do czegoś dążyli (ale nie zdążali) lub też zawsze byli do czegoś zmuszani przez wykolejone tory życiowej kolejki parowej w pojedynkę, z ang. single. Ten malowniczy przysłówek, tu musiałem zapytać w głowie: „jak?”, niejednokrotnie szkicował pejzaże kolejnej melancholijnej poezji myślicielskiego bazgrały. Dodatkowym atutem owych pisarzy i pisarek jest zdolność napisania wielostronicowych zwojów dzięki temu wydarzeniu, które raz na zawsze zmieniło ich życie. Ironią losu jest fakt, że sam namiętnie chciałbym zacząć moje dave’tońskie (tu lokowanie produktu) wypociny właśnie tym słowem, lecz że mogę pozwolić sobie na stały dopływ internetu, postanowiłem oszukać system, zrobić zamach stanu i wypowiedzieć wojnę polskiej literaturze. Mianowicie wpisałem w wyszukiwarkę internetową mój ulubiony wzór matematyczny — synonim słowa „x”, gdzie x jest słowem „zawsze” i jest mniejsze bądź równe ilorazowi mojego sprytu. Znany dobrze nam wujek zaczął mnożyć jak króliki słowa zastępcze i w ostateczności, przy ogromnym dylemacie, postanowiłem zastąpić słowo „zawsze” szykiem „w koło Macieju”, bo z bliżej lub dalej (nie)określonych przyczyn jest mi krewny. Zatem w koło Macieju zastanawiałem się, jak to jest, że nazywamy kolory w ten sam sposób i zgodnie stwierdzamy, że potężny orzech(-szek) obciążający nasze głowy w ten sam sposób przetwarza te właśnie informacje. Pytanie to mogłoby się wydawać zagwozdką filozoficzną mojej jaźni, lecz jest ono dla mnie tylko najzwyklejszym w życiu pytaniem, bo poważnie się nad tym w koło Macieju zastanawiam. Przecież skąd ja mam wiedzieć, czy Basia, która siedzi obok i nawija na szpule monolog o sukience na krismas party, mówiąc „czarna mała”, ma na myśli tę samą czarną, którą w moim niejasnym umyśle widzę ja. Może w spojrzeniu Basi czarny jest dla mnie zielonym, a dla mnie jej zielony — fioletowym. Przecież nie siedzę w jej głowie (chwała Bogu), nie mam jej oczu, to skąd mam na pewno wiedzieć, że to co widzimy z Basią i całą resztą jest takie samo.