O drągu
Drągiem bukowym walec przewraca
Wino już dawno zwietrzało w głowie
Wczoraj w czeladnej co się zowie
Uczta wspaniała wyprawiona
Lecz dzisiaj górnik z pragnienia kona
Wiosną już pracy koniec niech będzie
Jak przyobiecał Kazimierz Wielki
Źniwa czekają w pełnym słońcu
I wino słodkie z winnic reńskich
Poci się walacz i sapie i wzdycha
Czy myśli o mnie ta Marycha?
Kiedy tak drągi pcham długaśne
Ona tam w górze przędzę przaśnie
Wnet drąg wydaje dżwięk nieznany
W pół w rąk zostaje spracowanych
Dziwi się sztygar jaka to sztuka
Żeby walacki się zemiął w rukach
Bałwan się toczy biegną górnicy
Na pomoc na pomoc sztygar już krzyczy
Trudna to sztuka pchać białe złoto
Tak jak przystało walaczy rotą
Rota jak wojów szlachetnych drużyna
Z solnym kamieniem wciąż toczy boje
Trud pracy wzniosły chwali dziewczyna
Dla której górnik pracę zaczyna
Dziatwę wyżywić trzeba z solnej pracy
Kuń
Piękna kobyła, sztygar pochwala
Znieść by ją trzeba na dół bez zwłoki
Póki się jeszcze widno trzyma
A górnik pewnie stawia kroki
Biedna gadzina do prac w dole
Losem swym końskim przeznaczona
Opiekę ma przednią i siano w stajni
Jak się dzieje w kopalni zwyczajnie
Górnik za czasów jeszcze pradziada
Nim o wolności pisali konstytucje
Opiekę dawał i oparcie
Koniowi w dolnej pracy macie
W wielkim jest szkapa poważaniu
W nocy i za dnia dopilnowana
Karać nie wolno jej nawet słowem
Dodawać jeno świeżego siana
Góra
Górą zowie się kopalnia stara
Nową jest góra przecież nazwana
W niej gniazda solne
Górnik jak szpak
Dłubie powoli solny mak
Nad górą czuwa sztygar ponury
Bo mu się znowu zaplotły sznury
Ciągnąć kieratem trzeba urobek
A tutaj sznurek pęka za rogiem