WIERSZE TO NIE HIMALAJE SZTUKI,
LECZ CODZIENNA PRZEKĄSKA!
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
CZYTELNIKU, nie pytaj
czy to poezja czy proza, liryka czy publicystyka!
Podziały między nimi dawno już nie istnieją,
a ostatnio zniesiono także granicę
między literaturą a literaturoznawstwem.
Jeśli nie wierzysz, zapytaj w Instytucie Badań Literackich.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
CZYTELNIKU, pamiętaj!
To produkt postmodernizmu: żart, pastisz, parodia,
gra z cieniem, gabinet luster, korowód masek.
Nie konsumuj na serio. A jeśli będziesz miał chwilkę czasu,
Ty też możesz zostać artystą.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Dziś zostałam artystką
dziś zostałam artystką
z namowy kolegi
mogę zapisać niezliczone zwoje papirusów
bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu
i niech krytycy nie grymaszą
literatura
to tylko wypowiedź w pewnej konwencji
już jutro moja gwiazdka
zalśni przelotnym rozbłyskiem
w kolorowych pisemkach
powstałych na trupach lasów
a jeśli zatrudnię lobbing i marketing
to może i nike dostanę
w dzisiejszych czasach wszystko możliwe
O pisaniu
dolewam
łyżeczkę wody
do oceanu
zaświeci słońce
wyparuje woda
zostanie kryształek soli
nieskończenie mniejszy
od ziarnka piasku
takiej błahostki
nawet pan bóg by nie przeczytał
gdyby istniał
zbyt zajęty globalnym kryzysem
i po co ta fatyga
czy to nie sensowniej
posegregować śmieci
sprzątnąć psie kupy z chodnika
byłby jakiś mały pożytek
a tak tylko wstyd
być listkiem figowym
dla konkwisty
inkwizycji
i czystek etnicznych
niech tę rolę pełni lepiej
matka teresa
teoria względności
podbój kosmosu
wolałabym
zostawić to profesjonalistom
ale po czym ich poznać
zużyli środki wyrazu
wytarli stylistyczne figury
nie szukają porzuconego metrum
winna dyletantyzmu
dolewam łyżeczkę wody
do oceanu tekstów
coraz bardziej
intertekstualnych
Historia literatury
wszystko już było
to zażalenie składali nawet starożytni
swojemu demiurgowi
zawiła ornamentyka baroku
ożywiona w kwiatach symbolizmu
migotliwe sceny impresjonistów
odarte z blasku w następnym fin de siecle’u
krzyk ekspresjonizmu
zawstydzony w obliczu wojny
naturalizm
przelicytowany przez turpizm realsocjalizmu
romantyzm
zwietrzały w małej stabilizacji
pozostała klasyka
proste prawdy
w prostych słowach
oświecenie
coraz bardziej pożądane
czekam na
renesans człowieczeństwa
Idę
idę prostą drogą
do celu
nicości za horyzontem
z czasem jakby coraz trudniej
czy to kamieni więcej
czy bardziej pod górę
a zza lasu reklam
nie widać już lasu
ustępuję mrówce
albo słoniowi
a to na żmiję nadepnę
a to ślimaka przeniosę
na drugą stronę ścieżki
dręczona wątpliwościami
czy tam właśnie zmierzał
wyciągniętym ślimaczym galopem
idę prosto do celu
na ciemną stronę zachodzącego słońca
Akt twórczy
myśli wypełzają z głowy
czarne
szare
zielone
różowe
w ciapki i w prążki
przesączają się przez filtr słów
lirycznieją
natchnienie
a po co
było potrzebne romantykom
do ich spazmatycznych wzlotów
nam wystarczy chwila ciszy
między dwoma blokami reklamowymi
Remake Kantora
nauczyciele zostają poetami
na pocieszenie
po umarłej klasie
manekinów z surowców wtórnych
o plastikowych sercach
pustych oczodołach
przez które widać seriale i teleturnieje
kiedy opustoszeją ławki
sami zajmują w nich miejsca
myślą
i piszą swoje klasówki
na piątkę
Do przyjaciół z młodości
dla przyjaciół z młodości
mam ciepły kącik w sercu
siedzi w nim
ta nasza młodość
ze zwiniętymi skrzydłami
poszturchiwana przez codzienne sprawy
na klasowych spotkaniach
prostuje pogniecione pióra
szybuje nad miastem
wypiękniałym od szkolnych czasów
patrzymy sobie w oczy
błyszczące na tę okazję
zmarszczek na twarzy
nie widać w korzystnym oświetleniu
a do oglądania zmarszczek na duszy
nikt jeszcze nie wynalazł przyrządu
przypatrujemy się co z nas wyrosło
dlaczego od razu targowisko próżności
widzieliśmy swoje pierwsze wzloty i upadki
któż lepiej doceni nasze obecne sukcesy
wracamy do domu
z energią na sto lat
do następnego ranka
O księżach-poetach
lubię wiersze starych księży
kandydatów na mędrców
o różowych pomarszczonych twarzach
ożywionych dalekim odblaskiem miłosierdzia
ich zmyślonego boga
mówią prostymi słowami
o miłości
dobroci
pięknie stworzenia
nie używają totalitarnej nowomowy
matki naszej
arogantki
pocieszają ubogich duchem
wywołują uśmiech sceptyków
co z tego że cierpki
może zbyt dużo wiedzą o goryczy życia
żeby źle o nim pisać
albo dane im jest
błogosławieństwo doskonałej ułudy
szkoda że ich tak mało
a tak wielu chętnych
do prostytucji swej twarzy
na butelkach z winem
2008
Zapis świadomości
my sieroty po nowoczesności
świętujemy koniec wielkich narracji
zmęczeni
słusznie minionym okresem błędów i wypaczeń
cieszymy się
że anything goes
gdzieś daleko
postteoria zdekonstruowała podstawy kultury
jakie szczęście że tego nie zauważyliśmy
zajęci nadrabianiem zapóźnień cywilizacyjnych
na próżno fundamentaliści
zawracają kijem wisłę
nic nie powstrzyma nas
w marszu ku świetlanej przyszłości
odnotowaliśmy już szereg sukcesów
powstały galerie handlowe
i stabilny system bankowy
a nasza kiełbasa
dawno już przegoniła ich kiełbasę
jednak jest jeszcze wiele do zrobienia
trzeba zbudować autostrady
i nakarmić pajacyka
musimy się bardzo spieszyć
żeby zdążyć
przed samozagładą
11.2008
List do Kazimierza Przerwy-Tetmajera
szanowny panie
jestem wielbicielką pańskiej twórczości
ciemnosmreczyński staw
podziwiałam na wycieczce w tatry
chociaż niełatwo było
zza pleców tylu współpodziwiających
piszę w delikatnej materii
pańskiego niezrównanego erotyku
proszę mnie tylko fałszywie nie zrozumieć
ja jestem oczywiście tradycyjnej orientacji
i bardzo lubię kiedy mężczyzna
lecz pański tekst podlega dzisiaj
niestety odmiennym konotacjom
literaturoznawczynie spod znaku gender
zdekonstruowały go na strzępki
i obnażyły panu potrzebę dominacji
uwarunkowaną patriarchalnymi wzorcami kulturowymi
nazbyt wyraźnie dał pan wyraz supremacji mężczyzny
pan leśmian był pod tym względem dużo powściągliwszy
obawiam się że wkrótce wojujące feministki
okrzyczą pana męską szowinistyczną świnią
to styl obowiązujący obecnie
w wypowiedzi publicznej
na poziomie denotacji
też zachodzą problemy
wzmianki o kobiecym wstydzie
nikt już dziś nie zrozumie
nie występuje on bowiem
w stanie wolnym w przyrodzie
kochany mistrzu
proszę wybaczyć że pana tak nazywam
czy nie mógłby pan
dla zachowania politycznej poprawności
i w celu poprawienia swej nadszarpniętej reputacji
napisać w prostych słowach
o paradzie równości
z wyrazami szacunku
czytelniczka
Uzdrowisko
park zdrojowy najładniejszy jest w porze południowej
wody
czas przystanął na wyspie wśród zabieganego świata
kuracjusze skończyli już większość porannych zabiegów
pani na ławce suszy ręcznik wystawia buzię do słońca
grzeje tak samo miło jak pięćdziesiąt lat temu
starsi panowie rozmawiając robią aluzje do polityki
starsze panie zażegnują w porę grożący konflikt
róże różowieją wytrwale ignorując rosnące kretowisko
złote liście wirują powoli kapią z lazuru na trawnik
pan z fletnią pana włączył swój podkład muzyczny
słania się pod naporem artystycznej ekspresji
nutki trochę fałszywe ale miło się słucha
w popękanej misie kamiennej fontanny
kołuje beztrosko torebka po paprykowych chipsach
puszczając dookoła pstrokate zajączki
dużo ładniejsza od szarych papierowych okrętów
które wodowali tu kiedyś chłopcy w marynarskich
ubrankach
pani w peruce rozkłada swoją galerię na schodkach
trzeci obraz od lewej ma bardzo ładną ramę
dobrze by pasował kolorem do ściany w pokoju stołowym
boczna alejka zasłana dywanem chrupiących liści
pan z panią idą trzymając się za ręce
starej pani wiatr rozwiał białe włosy i apaszkę
jej chłopak po raz pierwszy wyszedł z pokoju bez laski
szepce jej coś pochylony ona śmieje się perliście
gołębie plączą się pod nogami i cały czas jedzą
zaraz zrobią wprost przeciwnie ku frustracji rzeźb
po drodze z obiadu trzeba jeszcze kupić nową bluzkę