E-book
14.7
drukowana A5
28.93
Nocne demony

Bezpłatny fragment - Nocne demony

wiersze

Objętość:
65 str.
ISBN:
978-83-8351-716-2
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 28.93

Wojskowa fala

Młody ma w wojsku przerąbane

to prawda stara jak świat

Nie może liczyć tu na mamę

sam musi rano wstać


Najpierw go czeka poranna zaprawa

a potem mycie — ścielenie koja

W stołówce jakaś ciepła strawa

a potem apel — by wiedział co — jak


Wymarsz do parku lub na strzelnicę

okazja by młodego przeczołgać

Nie trafi w tarczę — czarno to widzę

w masce na ryju czas paradować


Czas płynie szybko więc po obiedzie

z dowódcą apel popołudniowy

Młodemu raczej się nie wiedzie

wchodzi na wartę całodobową


A jak nie warta — to drużynka

wieczorem jeszcze rejony

Na korytarzu same trociny

wcierasz — zamiatasz w dwie strony


Capsztyk dziesiąta — a po kwadransie

pododdział znów ożywa

Czekają na swych młodych dziadziusie

fala się w nich odzywa


Starszyzna ma swe przywileje

a koty im usługują

Jak dziadziuś naje się — napije

to wiersze mu recytują


Jak mają szczęście to po północy

idą wreszcie do wyra

Wypłakać się w swój szary kocyk

bo rano znów od nowa

Brak powołań

Podobno coraz mniej chętnych

do tego by służyć Bogu

Nie ma ku temu zachęty

w dwudziestym pierwszym wieku


Dlaczego tak się dzieje?

Czy to jest wina ludzi?

Że wiara powszednieje

i w młodych zapał studzi


Kiedyś być księdzem to był

zaszczyt i uznanie

Miał plebanię — kucharkę

i niedzielne kazanie


Wiernych co swego grosza

nigdy mu nie szczędzili

I na każde skinienie

palca jego gonili


Teraz to się zmieniło

wszyscy są jak na widelcu

Kadzidło się wypaliło

piętnują wszystkich zboczeńców


Już pod dywan nie zmieciesz

tej czy tamtej afery

Prawda zwycięża przecież

lud stał się do bólu szczery


Czy za dekadę lub dwie

kościoły nam opustoszeją?

Może tak — może nie

różne rzeczy się dzieją

Nocne demony

Nocą gdy budzą się demony

nie możesz zwyczajnie spać

Twe ciało całe zatrwożone

najchętniej chciałbyś gdzieś zwiać


Jednak nie możesz ruszyć z miejsca

paraliż dopadł twoje członki

Dostałeś palpitacji serca

a to już raczej nie są mrzonki


Nad głową tańczą czyjeś duchy

głośno zawodzą że aż strach

Widocznie pragną twojej skruchy

inaczej szybko pójdziesz w piach


Kogo skrzywdziłeś za swego życia?

Że ci po nocy spać nie dają

W lustrze się mnożą ich odbicia

tym bardziej realne się stają


Do rana jeszcze kilka godzin

a ty po cichu masz już dość

Ręce złożyłeś i się modlisz

lecz nie ustaje ta ich złość


Czy ktoś ci przyjdzie na ratunek?

A może to już koniec twój?

Stań więc na baczność — złóż meldunek

dogadać z nimi się próbuj


Po chwili duchy te znikają

nastała cisza że aż strach

Czy jeszcze tutaj zawitają?

Wszystko możliwe — raczej tak

Zabrakło czasu

Zabrakło czasu na pewne sprawy

zwyczajnie gdzieś nam umknął

Zbyt mało miałeś w życiu zabawy

gorzką pigułkę żeś przełknął


Dopiero teraz do ciebie dociera

ogrom tych chwil straconych

Z żalu już w słowach nie przebierasz

siedzisz gdzieś w kąt wtulony


Problemy dzienne wciąż narastają

jak dług w jakimś parabanku

Litości żadnej dla ciebie nie mają

i w nocy i o poranku


Zatrzasnąć chciałbyś im drzwi przed nosem

ale zwyczajnie się nie da

Obrywasz — dostajesz cios za ciosem

co warta po tobie scheda?


Rodzina zrzeknie się po tobie spadku

bo długów nie chcą dziedziczyć

Czy palniesz sobie w łeb na ostatku?

Musisz się także z tym liczyć


Dlaczego inni mają lepiej?

Przynajmniej tak ci się zdaje

Kolejka w niebie — jak w jakimś sklepie

czy ktoś tu relikwie rozdaje?

Rzadko komu

Rzadko komu się udaje

spełnić swe marzenia

Częściej jest to ciężka praca

no i wyrzeczenia


Których w życiu nie brakuje

gdy się tylko starasz

Co gdy dwiema — trzema naraz

profesjami się parasz


A marzenia jak to motto

co dzień powtarzane

Oślepia nas niczym złoto

namiętnie zbierane


Czasem zdarzy się spełnienie

jakiegoś marzenia

Jednak zbyt drogo to wyszło

więc się je przecenia


Samo nic się nie wydarzy

chyba że to cud

Ale czy ktoś w cuda wierzy?

Szybciej w szczęścia łud


Być szczęśliwym — co to znaczy?

Czy odpowiedź znajdziesz?

Co dzień czas swój cenny tracisz

Jak daleko zajdziesz?

Dożynki

Dożynki to święto rolnika

za jego pracę i trud

Jednak przez politykę

zacznie doskwierać mu głód


Jak ma spokojnie świętować

kiedy swoje zboże

Nie może dobrze sprzedać

a co roku jest gorzej


Rządzący rolnictwem naszym

w ogóle się nie przejmują

Za plecami chłopa

skądinąd zboże szmuglują


A naszym rolnikom dają

cenę śmiesznie niską

Pod ścianą ich stawiają

godnie żyć nie dają


Zaorzą gospodarkę

i będą na łasce Unii

Tak robią mądrzy ludzie?

Chyba że są durni


Nie dbać o swoje to grzech

obcemu włazić w tyłek?

Już słyszę sąsiadów śmiech

bo euro rośnie im w siłę


Dla kogo więc te dożynki?

Bo chyba nie dla rolnika

Przy pełnym biesiadnym stole

bawi się jedynie klika …

Dzienne światło

Z każdym dniem tego światła

coraz mniej zostaje

Oddalamy się od słońca

tak mi się wydaje


Ranek chłodny — wieczór chłodny

tylko w dzień jest ciepło

Czy nadciąga dzień już sądny

i szykują piekło?


Pewnie jesień się wybiera

do nas w odwiedziny

Więc czas powyciągać z szafy

kołdry i pierzyny


Pajęczyny całe w rosie

zaorane ściernisko

Boćki i jaskółki w locie

Afryka już blisko


Tylko nam się tu zostanie

no bo gdzie pójdziemy?

Każdy ma tu dom — mieszkanie

lub kawałek ziemi


Gdy opadnie liść ostatni

czas spojrzeć na gwiazdy

Tam się ' Wielki Wóz ' szykuje

do poważnej jazdy

MMA

W ostatnich latach stały się modne

walki w tak zwanych klatkach

Widownia siedzi atrakcji głodna

na oczach ich rozgrywa się jatka


Dwóch zawodników staje do walki

nie mal na śmierć i życie

W ruch idą pięści i kopniaki

jak nie raz sami widzicie


Zwą ich — współcześni gladiatorzy

choć mieczy przy sobie nie mają

Jedni prawdziwi — inni aktorzy

do wyniku się podkładają

Trwa to mniej więcej kilka minut

czasami nokaut się zdarzy

Na macie pełno krwi i śliny

co spływa z ich tatuaży


Spróbować tego może każdy

co trochę boksować umie

Wystarczy tylko że się odważy

a już wyróżnia się w tłumie


Można tu stracić życie lub zdrowie

zależy na kogo się trafi

Ważne że bilety sprzedane

a tłum w sali dobrze się bawi

Elektryki

Nastała moda na elektryki

samochód na baterie

Gdy zasięg spadnie do zera

wpadasz w niemałą histerię


No bo do celu podróży

jeszcze sporo zostało

A tutaj trzeba ładować

wiązkę obwodów całą


Do gniazdka na CPN- nie

kolejka się zrobiła

W dodatku prąd jest w cenie

to niespodzianka niemiła


Zielone tablice są ładne

ale mało praktyczne

Wozić ze sobą agregat?

To brzmi wręcz idiotycznie!


Na tą chwilę elektryk

w ogóle się nie sprawdza

I mówię wam to ja

wieloletni sprzedawca


Jako zabawka owszem

lecz nie do dziennej jazdy

W takich autach promować

mogą się jedynie ' gwiazdy”

Pompy ciepła

W ostatnim czasie pompy ciepła

przeżywają swój ' bum”

W kolejce do tego cudeńka

prawdziwy ciśnie się tłum


Ludzie chcą tanio się ogrzać

z pomocą fotowoltaiki

Zamontuj sobie to na dachu

a w miejscu staną z prądu liczniki


Czy wszystko piękne tak jak mówią?

Coś mi się nie wydaje

Polak z zachodu — tak jak zwykle

najgorszy szajs dostaje


Prąd masz za darmo — ale cały

idzie do energetyki

I jeszcze łaskę tobie robią

a tobie grzeją się styki


Wszystko w zasadzie elektronika

co będzie jak gwarancja minie?

Za serwis ile weźmie firma?

Zależy — w lecie czy w zimie


Może to forma i wygodna

lecz nie na nasze kieszenie

Lepiej kopciucha mieć w zapasie

co cię bez prądu ogrzeje …

Współczesny analfabeta

Niby czytać i pisać

w stu procentach umie

Jednak obecnego świata

do końca nie rozumie


Bo tutaj czytać i pisać

już powoli nie starcza

Cywilizacja współczesna

człowieka czym innym obarcza


Chodzi tu o cyfryzację

która jest wszędobylska

Zwykłe życiowe relacje

ciężko jest z niej odzyskać


Młodzi są w tym obeznani

w zasadzie tylko tym żyją

Na światłowody skazani

w 5G swe ukłony biją


A stare pokolenie

ma z tym problem nie lada

Wszystko działa na dotyk

i jeszcze ta blokada!!!


Piny — hasła i linie

w dodatku papilarne

To wszystko z człowieka czyni

więźniem planetarnym


Czy to jest dobry kierunek?

Dzisiaj w zasadzie jedyny

Stracił człowiek szacunek

do życia i rodziny

Do szkoły

Już od jutra do szkoły

pójdą wszystkie dzieci

Kujony i matoły

wszystkie tak jak leci


Ciężko będzie z łóżka

pościągać na czas

By nie uciekł autobus

tak było nie raz


Wakacje coraz dłuższe

nauki coraz mniej

A minister mówi

że wszystko jest okej


Jednak jakieś szkoły

dzieci skończyć muszą

Bo w tych czterech ścianach

z braku tlenu się duszą


Tam zobaczą rówieśników

odnowią kontakty

Lizną kilka wierszyków

dostaną „pałę” z matmy


Ale suma summarum

wyjdzie im na dobre

Państwo dba o młodzież

jest dla niego szczodre


Daje na wyprawki

dorzuci laptopa

I nie ważne czyje dziecko

inteligenta czy chłopa


W sumie warto iść do szkoły

choćby tylko po to

By przewietrzyć młode mózgi

a mózg — płynne złoto

Sztuczna inteligencja

Wydawać by się mogło

że świat stanął na głowie

Promuje się robota

w kąt poszedł zwykły człowiek


Przyszłość należy do nich

sztucznej inteligencji

Co będzie w głównej roli

koniunkturę napędzać


Według najnowszych danych

człowiek to przeżytek

Do cna wyczerpany

od wszelakich używek


A robot wręcz przeciwnie

pracuje bez wytchnienia

Jeszcze się sam ładuje

gdy mus — baterię zmienia


Nie choruje w ogóle

nie ma gorszych dni

Jak jest zaprogramowany

tak będzie pracował ci


Człowiek dla niego nie jest

żadną konkurencją

Jedynie przeważa jeszcze

tak zwaną frekwencją


Ale to się zmieni

już dużo młodych umiera

W ich miejsce wejdą roboty

różnica się więc zaciera


Obym nie dożył czasów

gdy w sklepie zamiast zabawek

Na półkach będą roboty

strach myśleć o tym nawet …

Pomówienie

Ludzie myślą że język

służy jedynie do tego

Aby obmawiać innych

za plecami jego


Gorzej gdy ktoś to jawnie

głosi oczerniając

W swoich rękach jedynie

pomówienie mając


A gdzie dowody na to

że ktoś jest czemuś winny?

Rzuciłeś pierwszy kamień

i czujesz się bezkarny


Jest wolność słowa — ale

ty za to odpowiadasz

Kiedy przeciwnikowi

cios nożem w plecy zadasz


W postaci słów zelżywych

i czujesz się bezkarny

A potem w sądzie liczysz

na wygraną z wokandy


Na szczęście sąd nie zawsze

ma zawiązane oczy

Bywa że szuka prawdy

i nie da się zaskoczyć


Więc skoro kłamiesz

licz się tutaj z karą

Prawda zwycięży

a grzechy zostaną

Jak tworzyć

Ktoś kiedyś zadał mi pytanie

jak tworzysz?

Odpowiedziałem mu na nie

na trzeźwo — bez żadnych dopalaczy

To chyba jakiś akt rozpaczy?


Można by było eksperymentować

zioło zapalić — whiskey sobie polać

Wychylić dwie szklanki

popić to browarem

A potem pisać — nie martwić się wcale


Tylko po wszystkim

ktoś to musi sprawdzić

By po takiej balandze

gdzieś wątku nie stracić


No i uzależnić

można się raz dwa

A w dzisiejszych czasach

kogo na to stać?


Wielu pewnie artystów

pije — potem pisze

Ja na trzeźwo prowadzę

swą pisarską niszę …

Do kiedy kierować

Ostatnio w mediach widać

nagonkę na starych kierowców

By oficjalnie wydać

zakaz jazdy ' Old chłopców”


Mężczyzna po sześćdziesiątce

to dla nich już stary dziad

Zabrać mu auto i ' lejce”

niech chodzi pieszo — a jak!


Ale pracować może

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 28.93