Dla tych, których serca biją w rytmie sztuki. Pożegnanie ze słońcem nie jest końcem, lecz początkiem odkrywania tego, co najprawdziwsze.
— Niech te wiersze będą echem waszych myśli.
wszystko jest już niczym
Byłeś moim latem, ciepłym podmuchem wiatru,
a nuta bursztynu w twoich oczach
przenosiła mnie do nadmorskiego zachodu słońca.
Byłeś moją wiosną, uśmiech twój rozjaśniał pokój
dokładnie tak, jak pierwsze promienie słońca
wpadające przez delikatne firany,
a głos przebijał brzmieniem
najpiękniejsze ptasie symfonie.
Byłeś moją jesienią,
nawet pozbawiony kolorów i szczęścia,
w moich oczach pozostawałeś perfekcyjny,
a zapach korzennej herbaty
już zawsze będzie nosił w sobie nutkę twojego imienia.
Byłeś moją zimą, ciepły kożuch otulający moją szyję
łudząco przypomina dłonie twoje,
a każdy płatek śniegu wydawał się jeszcze piękniejszy,
z tobą u mego boku.
Co mam począć teraz, najdroższy?
Skoro jesteś wszędzie, tylko nie przy mnie
skutek rozpadu
Piszę do ciebie, bo mówić już nie umiem.
Zabrałaś ze sobą wszystkie słowa moje.
Utęsknienie-zostawiłaś mi jedynie to.
Cicho wszędzie, głucho wszędzie.
Okradłaś mnie ze wszystkiego,
nie stać mnie nawet na łzy.
Płakać mogę już jedynie atramentem z długopisu.
***
Jestem domem,
z którego ktoś się kiedyś wyprowadził.
Przed wyjazdem garściami wyniósł uśmiech,
starannie odkurzył każdy kąt z ciepła,
i w lewą kieszeń spakował miłość.
To stało się słonecznego popołudnia,
kiedy kwiaty w wazonie
zwróciły się ku słońcu w piękny sposób.
Albo chłodnej nocy, kiedy to z obawy przed deszczem
wszystkie z okien zostały zamknięte.
Nie pamiętam,
lecz nie ma to większego znaczenia.
Dom i tak stoi pusty,
i każdego dnia
odpada ze mnie jedna brązowa deska.
obumarły ogród duszy
Jako poetka, przy pociągnięciu długopisu
umiem z uschniętych kwiatów
piękny ogród wyhodować,
z łez zrobić górskie strumienie,
a z siniaków dorodne figi.
Każda z ran staje się moją inspiracją.
Po twojej śmierci nauczyłam się,
że nie każdy ból da się zamienić w coś pięknego.
Siedziałam z nim wystarczająco długo,
i powiedział mi, że jego imię
nie ma w sobie żadnej sztuki.
Zrozumiałam, że czasem, nawet dla poetki,
świat jest po prostu brzydki,
że niektóre z kwiatów w moim ogrodzie
już na zawsze pozostaną uschnięte.
gdzieś, gdzie nie dosięga żadna z gwiazd
Posadziłam cię w ciszy,
utkałam ci posłanie z włosów swoich,
gdzieś pomiędzy stertą zapisanych kartek,
i koszem obietnic.
Gdzieś pomiędzy a i z,
ogniem i wodą,
obietnicą i zdradą.
Nigdy nie chciałam znaleźć cię ponownie,
ale pewnej listopadowej nocy,
ta przepełniona melancholią myśl
spadła mi na dłonie wraz z deszczem.
Tęsknotą zmuszona znów piszę zwoje wierszy,
błądząc po całym alfabecie z nadzieją,
że skryłeś się za którąś z liter,
że na rogu którejś z kolei kartki znajdę twoje inicjały.
Szukam cię już tylko po to,
żeby zaraz schować cię głębiej,
w bezkresie mojego serca.
Kochać się w ciszy,
tak będzie nam bezpieczniej.
***
Urzekasz mnie dokładnie tak,
jak wiersze Leśmiana.
Dotykasz duszy mojej,
bez dotykania mojego ciała,
kropla w morzu
Czymże jestem bez ciebie, kochanie?
Co począć mam z myślami,
kiedy nie ma kto ich słuchać,
co zrobić z filiżanką zgorzkniałej już herbaty,
która czeka na ciebie w mojej kuchni od dwóch dni,
jak ogrzać drugą połowę łóżka,
czym nakarmić serce głodne miłości,