Powieść, która rozpali Twoją wyobraźnię.
Nieznajomy w mroku
Historia o zakazanej namiętności
Autor: Paweł Kwiatek
© Paweł Kwiatek 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie i sprzedaż bez zgody autora zabronione.
Dla tych, którzy wiedzą, że spojrzenie potrafi rozpalić, dotyk wywołać burzę, a miłość bywa najniebezpieczniejszą grą. „Czasami największe tajemnice kryją się w najprostszych spojrzeniach, a jedna noc może zmienić całe życie… jeśli odważysz się przekroczyć
granicę.”
LIST OD AUTORA
Drogi Czytelniku,
„Nieznajomy w mroku” to nie tylko historia miłości i namiętności — to opowieść o tym, jak nieoczekiwane spotkania potrafią zmienić nasze życie. Każdy z nas nosi w sobie granice, których boimy się przekroczyć, ale to właśnie za nimi kryją się największe emocje.
Pisałem tę książkę, abyś mógł poczuć każdą emocję — bicie serca bohaterów, ich lęk i płomienną namiętność. Chcę, abyś zatrzymał się na chwilę, zadał sobie pytania o własne pragnienia i granice.
Dziękuję, że wybrałeś tę opowieść. Twoje zaufanie jako czytelnika to dla mnie największy zaszczyt. Mam nadzieję, że ta historia zostawi w Twojej pamięci ślad.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Paweł Kwiatek
Prolog
Noc była gęsta jak aksamit, przeszywana jedynie migotliwym światłem latarni, które rzucały długie cienie na wilgotny bruk. Miasto zdawało się wstrzymywać oddech, kryjąc swoje sekrety w mroku. Krople deszczu opadały z nieba w leniwym rytmie, tworząc kałuże
odbijające migotanie ulicznych świateł.
Ewa szła szybkim krokiem, trzymając kurczowo pasek torebki. Przemoczony płaszcz kleił się do jej ciała, a włosy, które kilka godzin temu wyglądały idealnie, teraz opadały na twarz w mokrych pasmach. Powrót do rodzinnego miasta nie miał być taki. W jej głowie kotłowały się pytania — po co tu wróciła? Dlaczego sądziła, że odnajdzie tu spokój?
I wtedy go zobaczyła.
Stał oparty o latarnię, z rękami wciśniętymi w kieszenie
ciemnego płaszcza. Jego sylwetka była niemal
nieruchoma, jakby stanowił część pejzażu. A jednak coś w jego postawie przyciągało uwagę. W powietrzu unosiła się nuta dymu papierosowego, mieszając się z zapachem mokrej ziemi i benzyny.
Przez moment Ewa sądziła, że to ktoś, kogo zna. Kiedy jednak podeszła bliżej, zrozumiała, że nigdy wcześniej go nie widziała. Było coś dziwnie znajomego w sposobie, w jaki na nią patrzył — jakby znał wszystkie jej tajemnice.
Dobry wieczór — powiedział niskim, lekko chrapliwym głosem.
Ewa zamarła. Słowa były proste, a jednak sprawiły, że wstrzymała oddech. Mężczyzna wyprostował się, rzucając na ziemię niedopałek papierosa. Ogień zamigotał, zanim zgasł w kałuży.
Dobry wieczór — odpowiedziała, zaskoczona własną odwagą.
Ich spojrzenia spotkały się, a czas jakby na chwilę stanął w miejscu. Głębokie, stalowoszare oczy mężczyzny zdawały się ją przenikać. Poczuła, jakby nagle stała się przezroczysta, jakby każde jej sekrety były teraz na widoku.
Jesteś tu nowa — stwierdził, a nie zapytał.
To zdanie wytrąciło ją z równowagi. Coś w jego głosie sprawiło, że serce przyspieszyło, a w żołądku poczuła dziwne ukłucie — strach? A może ekscytację?
Właściwie… wróciłam — poprawiła go, czując, że jego spojrzenie wcale nie jest przypadkowe.
Wróciłaś, żeby znaleźć to, czego szukasz? — zapytał z lekkim uśmiechem, który bardziej przypominał cień niż prawdziwy wyraz radości.
Nie odpowiedziała. W głowie huczały setki pytań, a z każdym kolejnym momentem miała coraz silniejsze wrażenie, że ta noc — i ten mężczyzna — na zawsze
zmienią jej życie.
Rozdział 1
Pierwsze spotkanie
Ewa wracała z pracy późnym wieczorem. Deszcz padał nieustannie od kilku godzin, wypełniając miasto melodią kropli uderzających o bruk. Wilgotny zapach ziemi i benzyny mieszał się z chłodem, który przenikał jej płaszcz. Szła szybko, zaciskając dłonie na pasku torebki, gdy nagle coś ją zatrzymało. Na rogu ulicy, w blasku latarni, stał mężczyzna. Był nieruchomy, jakby był częścią otoczenia — cieniem, który przypadkiem wślizgnął się w rzeczywistość. Ciemny płaszcz otulał jego sylwetkę, a dłonie skryte w kieszeniach zdradzały jedynie lekkie poruszenie, jakby zmagał się z jakąś myślą.
Ewa spowolniła krok, czując, jak serce zaczyna bić szybciej. Nie wiedziała, dlaczego nieznajomy przyciągnął jej uwagę. Może to przez spojrzenie — intensywne, choć ukryte w półmroku. A może przez sposób, w jaki jego postać zdawała się być jednocześnie obca i dziwnie znajoma. Przez moment walczyła ze sobą, zastanawiając się, czy nie przejść na drugą stronę ulicy, ale coś w nim ją fascynowało.
Dobry wieczór — powiedział, zanim zdążyła się odwrócić i odejść. Głos był niski, spokojny, niemal hipnotyzujący. Ewa wstrzymała oddech, zaskoczona. Nieznajomy, który jeszcze przed chwilą wydawał się być częścią tła, teraz nagle nabrał realności.
Zatrzymała się, unosząc wzrok na jego twarz. Było w niej coś dziwnego, jakby jednocześnie łagodne i niepokojące rysy łączyły się w idealną harmonię. Deszcz spływał po jego policzkach, ale zdawał się go zupełnie ignorować. Ewa poczuła, jak jej serce przyspiesza.
Dobry wieczór — odpowiedziała, próbując nadać swojemu głosowi pewność, której wcale nie czuła.
Nieznajomy przyglądał się jej przez chwilę w milczeniu, jakby analizował każde jej słowo.
Nie spodziewałem się, że ktoś jeszcze przejdzie tędy o tej porze — powiedział, a w jego głosie wyczuła lekką nutę ciekawości, ale i coś jeszcze, czego nie potrafiła nazwać. Nie wiedziała, czy to zaufanie, czy może ostrożność. Deszcz padał nieprzerwanie, tłumiąc inne odgłosy miasta, które jakby w tej chwili przestało istnieć. Byli tylko oni — ona i ten mężczyzna, którego obecność wywoływała w niej dziwne napięcie.
Nie jest to moja codzienna trasa — przyznała, choć sama nie wiedziała, dlaczego mu to powiedziała. Nieznajomy uniósł delikatnie brew, jakby jej słowa były dla niego interesującą zagadką. Przez chwilę milczeli, a ona poczuła, jak każda sekunda przeciąga się w wieczność. Jego spojrzenie przyciągało ją jak magnes, a jednocześnie wywoływało dreszcze, które przebiegały wzdłuż jej kręgosłupa.
Niektóre przypadki są ciekawsze, niż się wydaje — odparł w końcu, a jego usta wygięły się w ledwie zauważalnym uśmiechu. Ewa poczuła, że ten mężczyzna nie mówi o przypadkach, ale o niej. Jakby wiedział coś, czego ona jeszcze nie rozumiała.
Chciała zapytać, co dokładnie miał na myśli, ale zanim zdążyła, zrobił krok bliżej, wciąż utrzymując bezpieczny dystans. W świetle latarni jego rysy były wyraźniejsze — ostre, niemal idealne, jakby wycięte w kamieniu.
Wyglądał na kogoś, kto rzadko dopuszczał innych do swojego świata.
Wracasz sama? — zapytał nagle, a jego głos, choć spokojny, zabrzmiał jak cicha przestroga.
Ewa przez chwilę milczała, zaskoczona tonem jego pytania. Coś w jego głosie sprawiło, że poczuła się jednocześnie niekomfortowo i zaintrygowana. Deszcz bębnił o bruk, a ona czuła, jak chłód przenika przez jej płaszcz, ale to nie zimno wywoływało w niej dreszcze. — Tak, jestem sama — odpowiedziała, starając się, by zabrzmiało to naturalnie. Nieznajomy uniósł delikatnie głowę, jakby analizował jej słowa. W jego spojrzeniu było coś, co sprawiało, że czuła się, jakby była pod lupą, a jednocześnie… bezpieczna? Sama nie wiedziała, skąd to wrażenie, bo przecież był obcy. — W takim razie musisz być ostrożna — powiedział spokojnie, jakby ostrzeżenie było częścią rozmowy.
Ewa chciała zapytać, dlaczego to mówi, ale zamiast tego jej usta same wypowiedziały inne słowa: — A ty? Wracasz stąd czy czekasz? Pytanie zawisło w powietrzu, a na jego twarzy pojawiło się coś w rodzaju rozbawienia. Nie był to uśmiech, ale jego oczy zdradzały, że jej ciekawość go bawiła. — Może czekam — odpowiedział tajemniczo. — Ale może po prostu jestem tu, gdzie powinienem być. Nie wiedziała, co o tym myśleć. Jego słowa miały w sobie coś głębszego, co wydawało się uderzać w nią z większą siłą, niż by chciała. Było coś niesamowicie magnetycznego w jego obecności.
Zrobiła krok do tyłu, ale nie dlatego, że chciała odejść — chciała zobaczyć, czy on ruszy za nią. Mężczyzna nie poruszył się. Stał tam, jakby miejsce, w którym był, było jego schronieniem, jego azylem. Tylko jego oczy śledziły każdy jej ruch, analizując każdy gest, który wykonała. — Powinnam iść — powiedziała w końcu, choć jej głos zdradzał wahanie.
Mężczyzna uniósł lekko brew, jakby jej słowa były bardziej intrygujące, niż chciała, by były. Deszcz wciąż padał, tworząc cichą melodię, która wypełniała przestrzeń między nimi. Ewa przez moment czuła, że czas się zatrzymał, jakby ta chwila miała trwać wiecznie. — Czasami decyzje, które wydają się najprostsze, prowadzą do najciekawszych miejsc — powiedział spokojnie, a jego słowa zawisły w powietrzu jak niewypowiedziane pytanie. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Był w nim spokój, który jednocześnie koił i niepokoił. Był jak łagodna burza, cicha i groźna.
Może masz rację — rzuciła w końcu, czując, że każda sekunda tej rozmowy wywołuje w niej napięcie, które zaczynało być trudne do zniesienia. Nieznajomy uśmiechnął się, ale tak subtelnie, że mogła przysiąc, że to tylko złudzenie. — Nie zawsze mam rację, ale dziś mogę — odparł, a jego głos brzmiał jak cichy dźwięk podkładu deszczu. Każde jego słowo zdawało się być ważniejsze niż to, co naprawdę mówił.
Ewa czuła, że musi odejść, ale coś ją powstrzymywało. Nie było w tym logiki, ale jej serce zdawało się być uwiązane w tej chwili, w tym miejscu. Zrobiła krok w bok, jakby testowała swoje siły, ale on wciąż tam był, jego spojrzenie śledziło każdy jej ruch. — Może kiedyś powiesz mi, dlaczego tu byłaś — powiedział, jakby to zdanie miało zamknąć ich rozmowę, ale jednocześnie zostawić otwartą furtkę na przyszłość.
Ewa poczuła, jak ciarki przebiegają jej po karku. Nie mogła już dłużej wytrzymać tego napięcia. — Może kiedyś — odpowiedziała, a jej głos był bardziej łagodny, niż chciałaby, by był. Potem odwróciła się i zaczęła iść, czując, że każdy krok oddala ją od czegoś, czego nie zdążyła zrozumieć.
Ewa czuła, jak każdy krok w głąb ciemnej ulicy staje się cięższy. Deszcz przesiąkał przez materiał płaszcza, a chłód przeszywał jej ciało, ale to nie zimno było powodem, dla którego jej dłonie lekko drżały. Nie mogła przestać myśleć o mężczyźnie, którego zostawiła za sobą. Jego słowa brzmiały w jej głowie jak echo, wypełniając ciszę, której deszcz nie był w stanie zagłuszyć. Każde „może” zdawało się skrywać coś, co wykraczało poza proste znaczenie.
Nie odwróciła się. Coś w niej kazało jej iść dalej, choć czuła, że jej serce zostało gdzieś na tym rogu, pod blaskiem migotliwej latarni. W powietrzu wciąż czuła zapach deszczu mieszający się z jego obecnością, jakby jego sylwetka była częścią miasta, które właśnie próbowała opuścić.
W pewnym momencie zatrzymała się na chwilę, słysząc kroki za sobą. Były ciche, ledwo słyszalne, niemal zlewające się z dźwiękiem deszczu, ale wystarczająco wyraźne, by wzbudzić w niej niepokój. Serce zaczęło bić szybciej, gdy powoli obejrzała się za siebie. Ulica była pusta. Żadnych ludzi, żadnych cieni — tylko blask ulicznych latarni i deszcz odbijający się od mokrego bruku.
Ewa wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić. Może to tylko jej wyobraźnia. Może to echo jej własnych kroków, odbijające się od ścian wąskiej uliczki. Ale z każdym kolejnym krokiem to uczucie nie opuszczało jej. Mężczyzna, którego zostawiła za sobą, zdawał się być obecny nawet teraz, w miejscu, gdzie powinna być sama.
Zatrzymała się przed drzwiami swojego mieszkania, dłoń drżała lekko, gdy sięgała po klucz. Wsunęła go do zamka, a potem obejrzała się raz jeszcze. Czy naprawdę była tu sama?
Weszła do środka, zamykając drzwi za sobą z westchnieniem ulgi, ale napięcie w jej ciele nie znikało. Krople deszczu spływały po jej twarzy, kiedy opierała się o drzwi, starając się złapać równowagę. Cichy dźwięk zegara ściennego zdawał się być jedynym przypomnieniem, że wróciła do swojego świata — miejsca, które powinno być schronieniem, a teraz wydawało się obce i zimne.
Zdjęła płaszcz, który był ciężki od wilgoci, i rzuciła go na oparcie krzesła. Drżące dłonie wsunęła do kieszeni spodni, starając się zapanować nad emocjami, które z każdą chwilą wydawały się coraz bardziej nieuzasadnione. Co w tym mężczyźnie było takiego, że nie mogła przestać o nim myśleć? Jego spojrzenie, głos, obecność — wszystko to zdawało się zostawić w niej ślad, którego nie potrafiła zignorować.
Podeszła do okna, odgarniając wilgotne włosy z twarzy. Z ulicy wciąż dochodził cichy dźwięk deszczu. Wpatrywała się w latarnię, pod którą rozmawiali, ale nikogo tam już nie było. Mimo to miała wrażenie, że gdzieś w mroku ktoś ją obserwuje. Może to tylko echo tej dziwnej rozmowy. Może wyolbrzymiała zwykłe spotkanie. Ale czy na pewno było ono zwykłe?
Zamknęła okno, starając się odciąć od chłodu i dźwięków miasta, ale jej myśli wciąż wracały do niego. Czy znał ją wcześniej? Jego słowa zdawały się mieć głębszy sens, jakby wiedział coś, czego ona nie mogła pojąć. Westchnęła, przejeżdżając dłonią po twarzy, i skierowała się do kuchni, gdzie woda na herbatę już zaczęła się gotować.
Dźwięk czajnika wyrwał ją z zamyślenia, ale nie przyniósł ulgi. Napięcie w jej ciele było jak ukryty głos, który szeptał, że ta noc wcale się jeszcze nie skończyła.
Ewa wzięła kubek gorącej herbaty w dłonie, licząc, że ciepło napoju rozproszy napięcie, które wciąż nie chciało jej opuścić. Usiadła przy stole, a jej spojrzenie mimowolnie wędrowało w stronę okna. Próbowała przekonać siebie, że to, co czuła, było jedynie efektem wyobraźni, nadinterpretacją tej dziwnej rozmowy. Ale coś głęboko w niej mówiło, że to nie koniec. Z każdą minutą, którą spędzała w ciszy swojego mieszkania, jej umysł wracał do tamtego miejsca. Do latarni, do jego głosu. Był w nim spokój, ale też siła, która wydawała się przenikać prosto do jej wnętrza. Kim on był? Dlaczego ta rozmowa wywołała w niej taką lawinę myśli? Spojrzała na zegar. Była prawie północ, a ona wciąż nie potrafiła znaleźć spokoju.
Wstała, nieświadomie krążąc po pokoju, jakby ciało samo szukało odpowiedzi. Na chwilę przystanęła przed lustrem, patrząc na swoje odbicie. Wyglądała inaczej — jak ktoś, kto dopiero wraca z dalekiej podróży. Zmęczona, ale z przebłyskiem czegoś nowego, nieznanego. Czy to lęk? Czy może coś, czego nie chciała nazwać wprost? Nie mogła tego zignorować. Zanim się zorientowała, znowu była przy oknie, patrząc na pustą ulicę. Latarnia, pod którą się spotkali, rzucała ciepły blask na mokry bruk, a w jej głowie pojawiła się jedna myśl: co, jeśli on wciąż tam jest?
Kubek w jej dłoniach powoli stygnął, ale Ewa tego nie zauważała. Jej serce zaczęło bić szybciej, gdy wyobraźnia podsuwała obrazy jego sylwetki, jego oczu. Jakby wiedział więcej, niż chciała przyznać nawet przed sobą. Może powinna zapomnieć o wszystkim i po prostu położyć się spać? Ale nie potrafiła — coś w tej chwili zdawało się wołać ją z powrotem, jakby tam, w ciemności, czekała na nią odpowiedź, której szukała. Przymknęła oczy i przez chwilę poczuła się niemal pewna, że usłyszała cichy szept, jakby ktoś wzywał ją po imieniu.
Ewa otworzyła oczy, lecz mieszkanie było pogrążone w ciszy. Szept, który wydawał się tak wyraźny, zniknął, zostawiając za sobą jedynie echo w jej myślach. Wstała z miejsca, czując, jak napięcie narasta z każdą chwilą. Złapała się na tym, że jej ręka drży, kiedy próbowała uchylić firankę i spojrzeć na ulicę. Latarnia nadal świeciła, rozświetlając mokry bruk, ale ulica była pusta. Żadnego ruchu, żadnej sylwetki.
„Wydaje ci się”, powiedziała do siebie w myślach, ale nawet te słowa nie przyniosły jej spokoju. Coś w niej nie dawało jej odpocząć, jakby czuła niewidzialne spojrzenie, które wciąż na nią patrzyło. Czy to możliwe, że to był tylko zbieg okoliczności? Przecież nie znała tego mężczyzny. Nigdy wcześniej go nie widziała. A jednak miał w sobie coś, co wywoływało w niej sprzeczne emocje.
Chwyciła kubek z herbatą i podeszła do kanapy, próbując odnaleźć spokój. Jej telefon leżał na stoliku, a ekran rozświetlił się cichym powiadomieniem. Spojrzała na niego niechętnie, licząc, że to tylko przypadkowy alert, ale zamiast tego zobaczyła wiadomość. „Dziwna noc, prawda?” — przeczytała, a krew odpłynęła jej z twarzy.
Telefon niemal wypadł jej z ręki. Nie rozpoznała numeru, a treść wiadomości była krótka i niepokojąca. Czy to możliwe, że to on? Przez moment wahała się, czy powinna odpowiedzieć, ale coś w niej mówiło, że lepiej tego nie robić. Wyłączyła ekran, jakby chciała odciąć się od tego, co się dzieje, ale niepokój w niej tylko rósł.
Usiadła z powrotem na kanapie, próbując się uspokoić. „To tylko zbieg okoliczności” — powtarzała sobie w myślach, ale uczucie, że coś w tej nocy było inne, nie chciało jej opuścić. Jej dłonie nadal drżały, kiedy kubek osunął się lekko na kolana.
Cisza w mieszkaniu stawała się niemal namacalna. Ewa poczuła, jak napięcie oplata ją niczym niewidzialne nici, z których nie potrafiła się uwolnić. Wiadomość na telefonie wciąż pulsowała w jej myślach, przypominając o swojej obecności, choć ekran był wyłączony. Kto to był? Czy naprawdę miało to związek z tym mężczyzną, którego spotkała? Czy mogła pozwolić sobie na ignorowanie czegoś tak dziwnego?
Zebrała się w sobie i odblokowała telefon, by raz jeszcze spojrzeć na wiadomość. „Dziwna noc, prawda?” — te słowa wydawały się tak zwyczajne, a jednocześnie pełne ukrytego znaczenia. Serce biło jej szybciej, kiedy kciuk zawisł nad ekranem, gotowy do wpisania odpowiedzi. „Kim jesteś?” — napisała, ale nie wysłała. Siedziała nieruchomo, patrząc na słowa, które wydawały się tak małe i niewystarczające.
W końcu zdecydowała się usunąć wiadomość. Nie chciała prowokować czegoś, czego nie rozumiała. Telefon odłożyła z powrotem na stolik i próbowała skupić się na czymś innym, ale jej myśli nie pozwalały jej odpocząć. Był tam, na ulicy, a teraz, jakby przez niewidzialną nić, wciąż był obecny w jej świecie.
Usłyszała delikatne pukanie do drzwi. Serce niemal podskoczyło jej do gardła. Kto mógłby odwiedzać ją o tej porze? Przez chwilę zastanawiała się, czy po prostu nie zignorować dźwięku, ale coś ją zmusiło, by wstać i podejść do drzwi. Przyłożyła ucho do zimnej powierzchni, ale nic nie usłyszała. Czy to możliwe, że jej wyobraźnia zaczęła z nią igrać?
Delikatnie przekręciła zamek i uchyliła drzwi. Korytarz był pusty. Powietrze było ciężkie, jakby coś nienazwanego unosiło się w przestrzeni. Ale nie było tam nikogo.
Ewa zamknęła drzwi, opierając się o nie plecami. Oddech miała płytki, a jej serce waliło jak oszalałe. Mieszkanie było pogrążone w ciszy, ale w jej głowie kłębiły się obrazy, które nie pozwalały jej się uspokoić. Wciąż czuła na sobie jego spojrzenie, jakby nawet teraz patrzył na nią przez ściany, przez przestrzeń, przez myśli, które krążyły wokół niego.
Przypomniała sobie sposób, w jaki jego głos przeszył noc — cichy, ale nasycony jakimś nieokreślonym żarem. Każde słowo brzmiało jak obietnica, jak zapowiedź czegoś, co było poza jej zasięgiem, a jednak tak blisko. Przesunęła dłonią po karku, próbując zapanować nad napięciem, które sprawiało, że jej ciało zdawało się bardziej czułe na każdy dotyk, na każdy szelest powietrza.
Wróciła na kanapę, ale jej ciało nie chciało znaleźć spokoju. Wyobraźnia zaczęła igrać z nią, podsuwać obrazy — jego twarz zaledwie kilka centymetrów od jej, jego ręce powoli zbliżające się do niej. Te obrazy były tak wyraźne, że niemal czuła jego oddech na swojej skórze. Czy to wszystko było tylko przypadkiem? Czy ta noc miała coś, co wykraczało poza logikę?
Ewa otworzyła okno, chcąc wpuścić do środka trochę chłodnego powietrza. Ale zamiast ulgi, poczuła dziwne drżenie w swoim ciele, gdy spojrzała na pustą ulicę. Było coś dziwnie zmysłowego w tej ciszy, w tej samotności, która nie pozwalała jej odetchnąć. Myśl o jego dłoniach, które dotykają jej skóry, była tak intensywna, że mimowolnie przejechała palcami po własnym ramieniu.
„Przestań”, skarciła się w myślach, ale w głębi duszy wiedziała, że nie chce przestać. Ten mężczyzna rozbudził w niej coś, czego nie rozumiała, ale co pulsowało w niej jak zapomniane pragnienie.
Ewa zamknęła okno i przylgnęła czołem do zimnej szyby, próbując zapanować nad sobą. Chłód szkła koił tylko na chwilę, bo w jej wnętrzu wciąż tliło się coś, czego nie mogła ugasić. Czuła, jak jej oddech przyspiesza, a serce szaleje, jakby wiedziało więcej niż ona. Ten mężczyzna był zagadką, której nie potrafiła rozwiązać, a jednocześnie pragnęła się w nią zagłębiać coraz bardziej.
Obraz jego twarzy powrócił z nową siłą. Jego spojrzenie, które przeszywało ją na wskroś, te lekko uniesione kąciki ust, jakby znał odpowiedzi na pytania, których nawet nie zdążyła zadać. W tym spojrzeniu było coś, co sprawiało, że czuła się naga — nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. Jakby widział każdą jej myśl, każdy najskrytszy sekret.
Nie potrafiła się oprzeć. Sięgnęła po telefon, odblokowała ekran i ponownie spojrzała na wiadomość. „Dziwna noc, prawda?” — te słowa pulsowały na wyświetlaczu, niemal żywe, jakby miały własną świadomość. Tym razem nie wahała się długo. Odpisała: „Kim jesteś?”. Jej palce zawahały się tylko na ułamek sekundy, zanim nacisnęła „wyślij”.
Chwila oczekiwania była nie do zniesienia. Siedziała z telefonem w dłoni, czując, jak napięcie wypełnia każdy zakamarek jej ciała. Kiedy ekran rozświetlił się ponownie, a na wyświetlaczu pojawiło się „wiadomość dostarczona”, jej serce przyspieszyło jeszcze bardziej. Ale odpowiedź nie nadeszła.
Wstała z kanapy i zaczęła nerwowo przechadzać się po pokoju. Każdy krok wydawał się wydłużać czas, jakby przestrzeń wokół niej zyskała inną grawitację. Wyglądało na to, że cokolwiek się działo, było poza jej kontrolą, a jednocześnie czuła, jakby coś w niej pragnęło, by ta kontrola całkowicie wymknęła jej się z rąk.
Nieznajomy. Jego obecność, choć tylko w jej myślach, była bardziej namacalna niż kiedykolwiek wcześniej.
Ewa starała się zignorować uczucie, które powoli pochłaniało każdy zakamarek jej myśli. Nie była w stanie skupić się na niczym innym. Każdy oddech wydawał się cięższy, jakby powietrze było nasycone czymś nieuchwytnym, a jednocześnie obezwładniającym. Wspomnienie mężczyzny, jego spojrzenia, przeszywającego na wskroś, wciąż unosiło się gdzieś nad nią, przypominając o chwili, która nie powinna mieć takiego wpływu.
Wzięła głęboki oddech i zerknęła na telefon. Wyświetlacz milczał, a jej wiadomość pozostawała bez odpowiedzi. To tylko dodawało jej niepokoju, ale była w tym też jakaś dziwna fascynacja. Dlaczego tak bardzo chciała, żeby odpowiedział? Dlaczego jego milczenie rozbrzmiewało w niej głośniej niż wszystkie słowa?
Wstała i zaczęła krążyć po pokoju. Każdy krok był coraz szybszy, jakby próbowała uciec przed czymś, co tkwiło w niej samej. W końcu przystanęła przy lustrze, przyglądając się swojej twarzy. Była czerwona, z drobnymi kroplami potu na skroniach. Jej oczy były pełne emocji, których nie potrafiła opisać.
Przejechała dłonią po szyi, jakby próbowała uspokoić puls, który czuła pod palcami. To napięcie było niemal fizyczne, jakby każdy fragment jej ciała reagował na coś, czego nie mogła dotknąć. Przypomniała sobie, jak jego głos wibrował w powietrzu, jak obietnica. Wtedy, na tej ulicy, wydawał się mieć nad nią władzę, której nie chciała się przyznać.
Jej myśli przerwał dźwięk telefonu. Drgnęła, a jej serce niemal wyskoczyło z piersi. Sięgnęła po urządzenie, z nadzieją i strachem jednocześnie. „Czy już się boisz, Ewo?” — przeczytała, a jej palce zacisnęły się mocno na obudowie telefonu.
Jej serce zamarło na ułamek sekundy. „Czy już się boisz, Ewo?” — te słowa pulsowały na ekranie, jakby miały swoje własne życie, jakby były czymś więcej niż zwykłym tekstem. Palce drżały, kiedy przesunęła ekran, by przeczytać wiadomość ponownie, jakby chciała upewnić się, że to nie była iluzja. Skąd znał jej imię? Jak mógł wiedzieć, kim jest?
Przyciągnęła telefon bliżej, jakby fizyczna bliskość mogła jej pomóc zrozumieć znaczenie tych słów. Jej kciuk zawisł nad ekranem, gotowy do napisania odpowiedzi, ale coś ją powstrzymywało. Każda komórka jej ciała krzyczała, że powinna rzucić telefon i uciekać, ale ciekawość była silniejsza.
„Kim jesteś?” — wpisała, po czym zawahała się. Czuła, jakby to pytanie odsłaniało przed nim więcej, niż powinna pozwolić. Ale zanim mogła rozważyć inne możliwości, jej palec dotknął „wyślij”. Wiadomość poszła. I nagle cisza stała się jeszcze bardziej intensywna, wypełniając pokój jak ciężka mgła.
Minęła minuta. Potem druga. Jej wzrok był wbity w telefon, a każda sekunda zdawała się rozciągać w nieskończoność. Gdy ekran w końcu rozbłysł, Ewa niemal upuściła urządzenie.
„Twoje serce już wie” — brzmiała odpowiedź. Te trzy słowa były prostsze, a jednocześnie bardziej niepokojące niż cokolwiek, co mogła sobie wyobrazić. Serce zaczęło jej bić szybciej, jakby faktycznie próbowało jej coś powiedzieć.
Odłożyła telefon na stół, jakby był gorący, jakby jego dotyk mógł ją sparzyć. Wstała, krążąc nerwowo po pokoju. Czuła, jak jej oddech przyspiesza, a w głowie zaczęły pojawiać się obrazy. Jego oczy, jego głos, jego obecność. Był w jej myślach, w jej ciele, jakby od zawsze miał tam swoje miejsce.
Ewa przysiadła na brzegu kanapy, próbując uspokoić chaos, który panował w jej głowie. Telefon leżał na stole, jakby sam w sobie był zagrożeniem, jakby pulsował energią, której nie mogła zignorować. Jego odpowiedź odbijała się echem w jej umyśle. „Twoje serce już wie” — te słowa wydawały się bardziej osobiste niż cokolwiek, co kiedykolwiek usłyszała.
Zamknęła oczy i wzięła kilka głębokich oddechów. Jednak zamiast spokoju poczuła ciepło, które rozlewało się po jej ciele. Jak mógł wywołać w niej takie reakcje, nie będąc nawet w pobliżu? Jak mógł sprawić, że jej myśli krążyły wokół niego, jakby był jedyną osobą, która istniała?
Wstała z miejsca i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Jej oczy błyszczały, ale nie ze strachu — było w nich coś innego. Pożądanie? Ciekawość? Sama nie wiedziała. Przejechała palcami po szyi, czując pod skórą puls, który zdawał się przyspieszać z każdą sekundą.
Chciała wyjść. Potrzebowała powietrza, czegoś, co oderwie ją od tego dziwnego stanu, ale jej nogi nie chciały się poruszyć. W głowie wciąż miała obraz jego twarzy — te oczy, które patrzyły na nią, jakby znały każdy jej sekret, każdy najmniejszy zakamarek duszy.
Telefon znów zawibrował. Ten dźwięk przerwał ciszę, sprawiając, że serce podskoczyło jej do gardła. Sięgnęła po urządzenie, jej ręka drżała, kiedy przesuwała ekran, by zobaczyć wiadomość. „Wyjdziesz, Ewo?” — przeczytała, a krew odpłynęła jej z twarzy.
Stała przez chwilę nieruchomo, czując, jak świat wokół niej zwalnia. Jak mógł wiedzieć? Czy naprawdę obserwował ją teraz, w tej chwili? Jej spojrzenie powędrowało w stronę okna.
Jej ręka zamarła w połowie ruchu, gdy spojrzała na telefon. Wiadomość była krótka, ale zdawała się rezonować w całym pomieszczeniu. „Wyjdziesz, Ewo?” — słowa te nie były zwykłym pytaniem. Miały w sobie coś prowokującego, jakby miały zmusić ją do podjęcia decyzji, której sama nie była gotowa.
Poczuła, jak serce bije mocniej, a oddech staje się krótszy. Nie miała pojęcia, skąd mógł wiedzieć, co teraz czuje, co myśli. Wciąż wpatrywała się w ekran, jakby odpowiedź miała pojawić się sama, jakby kolejny ruch należał nie do niej, ale do czegoś większego.
Przesunęła palcami po szyi, starając się uspokoić napięcie, które rozlało się po jej ciele. Myśli kłębiły się w głowie. Wyjść? A co jeśli czeka tam na nią? A jeśli to tylko gra, a ona jest w niej jedynie pionkiem?
Nie mogła już usiedzieć w miejscu. Przeszła przez pokój, otwierając okno. Noc była ciężka, powietrze lepkie od wilgoci, a w oddali wciąż słychać było krople deszczu odbijające się od dachów. Ulica wydawała się pusta, ale w jej wnętrzu rosło przekonanie, że ktoś tam jest. Ktoś, kto czeka.
Nagle poczuła niepokój, ale ten rodzaj niepokoju, który graniczył z fascynacją. Przypomniała sobie ton jego głosu — to, jak delikatnie, ale stanowczo prowadził rozmowę, jakby każdy wyraz był starannie dobrany, by zasiać w niej niepokój i pragnienie.
Chwyciła płaszcz z oparcia krzesła, a jej dłonie zadrżały, gdy zbliżyła się do drzwi. Każdy ruch wydawał się nasycony znaczeniem. Serce biło jej jak szalone, a w jej głowie wciąż rozbrzmiewały słowa z wiadomości. W końcu przekręciła klucz i otworzyła drzwi.
Chłód nocnego powietrza uderzył ją w twarz, wyrywając z letargu, który przez ostatnie godziny wypełniał jej ciało. Klatka schodowa była cicha, a echo jej kroków odbijało się od ścian, tworząc atmosferę dziwnego napięcia. Z każdym kolejnym schodkiem czuła, jak adrenalina przepływa przez jej żyły, napędzana zarówno strachem, jak i czymś, czego nie potrafiła nazwać.
Drzwi wejściowe do budynku otworzyły się z cichym skrzypieniem, a ona wyszła na zewnątrz. Deszcz już nie padał, ale ulica wciąż lśniła od wilgoci, odbijając blask latarni. Wszystko wokół zdawało się być zamrożone w czasie — żaden samochód, żaden dźwięk. Była tylko ona i jej niepokój, który pulsował gdzieś głęboko w niej.
Rozejrzała się, ale nikogo nie zobaczyła. Ulica wydawała się pusta, a mimo to nie mogła pozbyć się wrażenia, że nie jest sama. Czuła to. Czuła, jakby ktoś patrzył na nią z cienia, jakby każdy jej ruch był obserwowany.
„Gdzie jesteś?” — wyszeptała pod nosem, niemal nieświadomie. Jej głos zdawał się zagubić w gęstym powietrzu, jakby noc wchłonęła go w całości.
Nagle jej telefon zawibrował w kieszeni. Dźwięk był nagły, niemal szokujący w tej ciszy. Drżącą dłonią sięgnęła po urządzenie i spojrzała na ekran. „Za tobą” — przeczytała, a jej ciało przeszył dreszcz.
Odwróciła się gwałtownie, ale za nią nie było nikogo. Latarnia rzucała miękkie światło na pusty chodnik, a jedyny dźwięk, jaki słyszała, to własny oddech. Czuła jednak, że coś jest nie tak. Czuła, że ten ktoś jest blisko.
Serce waliło jej tak głośno, że wydawało się, jakby mogło rozbrzmiewać w całej okolicy. Jej dłonie zacisnęły się na telefonie, którego ekran wciąż świecił tym krótkim, niepokojącym komunikatem. „Za tobą” — słowa te paliły się w jej umyśle, nie pozwalając skupić się na niczym innym.
Wciągnęła głęboko powietrze i zrobiła krok w przód, choć jej ciało niemal instynktownie chciało uciekać. Przypominało to balansowanie na cienkiej granicy między strachem a fascynacją. Coś w niej kazało jej zostać, zrozumieć, odkryć prawdę, nawet jeśli ta prawda miała ją przerazić.
„Nie jestem sama” — pomyślała, choć nie widziała nikogo w pobliżu. Każdy cień wydawał się pulsować, każda gra świateł na mokrym bruku miała w sobie coś nienaturalnego. A jednak było w tym coś magnetycznego, coś, co sprawiało, że nie potrafiła się odwrócić i po prostu odejść.
Kropla zimna spłynęła jej po karku, ale to nie deszcz. To dreszcz, który wywołał dotyk powietrza, jakby coś niewidzialnego zbliżyło się do niej, ledwie muskając jej skórę. Odwróciła głowę, spoglądając na ciemność za sobą, i znów nie zobaczyła nikogo. Ale czuła to — obecność, która była niemal namacalna.
„Chcesz wiedzieć?” — głos rozbrzmiał nagle, głęboki i spokojny, a jednocześnie przesycony czymś, co sprawiło, że całe jej ciało przeszył impuls, od którego nogi się pod nią ugięły. Nie widziała go, ale wiedziała, że jest blisko. Bardziej niż powinna.
„Czego chcesz ode mnie?” — słowa wyrwały się z jej ust, zanim zdążyła je przemyśleć. W odpowiedzi usłyszała jedynie cichy śmiech — niski, ciepły, niemal hipnotyzujący.
Cichy śmiech odbijał się echem w jej głowie, przenikając każdą myśl, jakby chciał zakorzenić się w niej na zawsze. Był jednocześnie ciepły i chłodny, obiecujący coś, co budziło pragnienie i strach w równym stopniu. Jej dłonie zacisnęły się w pięści, próbując znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia w tej chwili, która wydawała się nierealna.
„Czego chcesz ode mnie?” — powtórzyła, tym razem bardziej stanowczo, choć jej głos wciąż drżał. Mrok wokół niej zdawał się gęstnieć, otaczając ją niczym niewidzialny kokon. Każdy cień wydawał się poruszać, jakby miał swoje własne życie.
„Prawdy” — odpowiedział głos, tym razem bliżej, niemal przy jej uchu. Jej ciało zareagowało natychmiast — serce przyspieszyło, a ciepło rozlało się po jej karku, ramionach, sięgając aż do opuszków palców. Było w tym głosie coś, co działało na nią w sposób, którego nie rozumiała. Nie był to zwykły strach, ale coś głębszego, coś, co dotykało jej wnętrza w sposób, którego nie potrafiła kontrolować.
„Jaką prawdę?” — wyszeptała, ledwo kontrolując własny głos. Jej serce walczyło z logiką, a umysł podsuwał obrazy, których nie chciała widzieć. Wyobraziła sobie jego twarz, te oczy, które zdawały się przenikać wszystko, co w niej ukryte.
Nie było odpowiedzi. Zamiast tego poczuła delikatne muśnięcie na skórze, jakby ktoś przesunął palcami po jej ramieniu. Drgnęła, odwracając się gwałtownie, ale wciąż była sama. Tylko ona i noc, która zdawała się grać z jej zmysłami.
Cofnęła się o krok, aż poczuła za sobą zimny mur budynku. Oparła się o niego, próbując zebrać myśli. Jej ciało wibrowało, a każdy nerw był napięty do granic możliwości. „Kim jesteś?” — powiedziała głośniej, niemal krzycząc, ale odpowiedź, którą usłyszała, była jeszcze cichsza niż wcześniej.
„Wiesz to już od dawna” — szept dotarł do niej, jakby był częścią wiatru, przenikając każdą warstwę jej świadomości.
Cichy szept, ledwie słyszalny, rezonował wewnątrz niej, wnikając głębiej niż jakiekolwiek słowa, które kiedykolwiek usłyszała. Stała oparta o zimny mur, a jej ciało było na granicy między paniką a całkowitym poddaniem się czemuś, co nie miało logicznego wytłumaczenia.
„Wiesz to już od dawna” — te słowa paliły się w jej umyśle, zmuszając ją do spojrzenia w głąb siebie. Ale co takiego miała wiedzieć? Kim on był? Dlaczego jego obecność, choć niemal niewidzialna, wpływała na nią w taki sposób?
Nie potrafiła tego zatrzymać. Każda część jej ciała reagowała na coś, czego nie mogła zobaczyć. Powietrze wokół niej było ciężkie, niemal elektryczne, a każdy oddech zdawał się być walką o zachowanie kontroli. „Dlaczego ja?” — wyszeptała, ledwie kontrolując własny głos, jakby te słowa miały ją ocalić.
Nagle poczuła, jak powietrze wokół niej zdaje się poruszać, jakby coś niewidzialnego zaczęło zbliżać się do niej. Skóra niemal piekła od nieistniejącego dotyku, a jej oddech stał się płytki i urywany.
Nie wiedziała, jak długo stała tam, nasłuchując, czekając, aż coś się wydarzy. Ale kiedy otworzyła oczy, coś się zmieniło. Cień na krawędzi chodnika, który wcześniej wydawał się bezkształtny, teraz przybrał formę. Wysoka sylwetka niemal zlewała się z mrokiem, ale była tam — patrzyła na nią.
Przełknęła ślinę, próbując powstrzymać drżenie, które opanowało jej ciało. Mimo strachu jej nogi same zrobiły krok do przodu, jakby były prowadzone przez niewidzialną siłę. „Kim jesteś?” — zapytała po raz kolejny, choć odpowiedź zdawała się mniej ważna niż to, co działo się wewnątrz niej.
„Tym, czego potrzebujesz” — odpowiedział głos, głęboki i spokojny, a jednocześnie przesiąknięty czymś, co sprawiło, że jej skóra zadrżała.
Jej dłoń, musknięta ledwie wyczuwalnym dotykiem, zadrżała. Ciepło, które poczuła, było tak realne, jakby mrok przed nią nagle nabrał kształtu i życia. Cień zdawał się poruszać, a jego obecność była teraz niepodważalna. Nie widziała jego twarzy, ale wiedziała, że jest tam — tak blisko, że niemal czuła, jak jego oddech miesza się z jej własnym.
„Nie cofniesz się teraz, prawda?” — jego głos, niski i jednocześnie hipnotyzujący, rozbrzmiał w jej głowie, jakby od zawsze tam był.
Przełknęła ślinę, czując, jak każdy nerw w jej ciele pulsuje. Cokolwiek to było, czegokolwiek chciał, była na granicy poddania się. Jakby istniało coś, co pchało ją naprzód, niezależnie od tego, czy była na to gotowa.
„Czego ode mnie chcesz?” — zapytała po raz ostatni, ale tym razem jej głos był niemal szeptem, jakby wypowiadanie tych słów równało się przekroczeniu niewidzialnej granicy.
„Nie ja tego chcę, Ewo” — odpowiedź była spokojna, ale nasycona czymś, co sprawiło, że jej ciało zadrżało. „To ty to wybrałaś. Od zawsze”.
I wtedy wszystko stało się jasne. Każda jej myśl, każdy lęk, każda chwila niezrozumiałego pragnienia prowadziły ją do tego momentu. Do tej nocy. Do niego. Ale zanim mogła powiedzieć cokolwiek więcej, ciemność przed nią zawirowała, a mężczyzna zniknął, pozostawiając po sobie tylko echo jego ostatnich słów:
„Pytanie brzmi, jak daleko się posuniesz, by odkryć prawdę”.
Jej serce biło tak mocno, że musiała oprzeć się o ścianę, by nie upaść.
Wiedziała jedno — to był dopiero początek.
Rozdział 2
Odbicia przeszłości
Cienie poruszały się za oknem, jakby samo miasto budziło się do życia. Ewa siedziała na brzegu łóżka, zaciskając palce na skrawku miękkiego koca. Gdzieś głęboko w jej myślach kryła się iskra, która nie dawała spokoju — pytanie, które stawało się coraz bardziej palące. Kim on jest?
Nieznajomy zdawał się być odpowiedzią na pytania, których bała się zadać. Tamtej nocy jego spojrzenie przeszyło ją na wskroś. Było w nim coś, co wywoływało jednocześnie niepokój i fascynację. Jakby znał ją lepiej, niż ona znała samą siebie. Ale jak to możliwe? Czy to był zbieg okoliczności, czy też los znowu postanowił z niej zadrwić?
Jej myśli wracały do czasu sprzed kilku lat, kiedy wszystko wydawało się prostsze. Wtedy poznała kogoś, kto obiecał zmienić jej życie. Był inny niż wszyscy, zbyt idealny, by był prawdziwy. To, co zaczęło się jako historia miłosna, szybko stało się labiryntem kłamstw i manipulacji. Właśnie dlatego nie ufała ludziom. A teraz ten Nieznajomy zjawia się jak duch przeszłości, przyciągając ją czymś, czego nie umiała zdefiniować.
Zaciągnęła się głęboko powietrzem, jakby próbowała zmyć z siebie to wspomnienie. Wstała i podeszła do okna, spoglądając na ulice skąpane w delikatnym świetle latarni. Deszcz wciąż uderzał o szyby, a jego rytm wydawał się wtórować rytmowi jej serca. Czy on też teraz myśli o niej? Czy to wszystko było przypadkiem?
Daleko na horyzoncie światła miasta zamigotały mocniej, jakby chciały jej coś powiedzieć. Było w tym coś niemal magicznego, jakby noc szeptała jej na ucho obietnice, których nie rozumiała. Ewa zamknęła oczy, próbując odnaleźć spokój, ale zamiast tego zobaczyła jego twarz — jego oczy. W tym momencie poczuła coś, co od dawna było jej obce: fascynację graniczącą z niebezpiecznym pragnieniem.
Ewa oparła czoło o chłodną szybę, czując, jak deszcz maluje na niej rytmiczne wzory. Przez chwilę próbowała odnaleźć spokój w tym monotonii, ale każda sekunda zdawała się podkreślać, że była tu sama. Samotność była czymś, co nauczyła się akceptować, lecz tej nocy ciężar wspomnień przytłaczał ją bardziej niż zwykle. Myśli o Nieznajomym nie dawały jej spokoju — mężczyźnie, którego nie powinna była nawet zauważyć, a który teraz nie chciał opuścić jej głowy.
Dlaczego właśnie on? Co sprawiało, że ten moment w deszczu zdawał się tak intensywny? To nie było normalne. Wszystko w nim wydawało się znajome, a jednocześnie zupełnie obce. Gdy patrzył na nią tamtej nocy, jego oczy mówiły więcej, niż chciała przyznać przed sobą. Czy znała go z przeszłości? A może to tylko wyobraźnia próbowała nadać sens czemuś, czego nie potrafiła zrozumieć?
Wspomnienie jego spojrzenia przyspieszyło jej oddech. To nie był przypadek — przynajmniej tak czuła. Jego obecność była zbyt intensywna, zbyt celowa. Ktoś, kto pojawia się w twoim życiu w tak niezwykłym momencie, nie może być jedynie przechodniem. Ewa odwróciła się od okna i ruszyła w stronę kuchni. Potrzebowała czegoś, co pozwoliłoby jej zająć myśli, choćby przez chwilę. Woda zagotowała się w czajniku, a jej dłonie nieznacznie drżały, gdy zalewała herbatę. Czy to było tylko napięcie, czy coś głębszego?
W ciszy mieszkania słychać było jedynie delikatne uderzenia deszczu i szum wiatru za oknem. Ale Ewa czuła, jakby ktoś obserwował ją z oddali. Przez chwilę zastygła w miejscu, wpatrując się w ścianę, jakby próbowała dostrzec coś, co ukryło się tuż poza zasięgiem wzroku. To było irracjonalne, ale ten niepokój nie chciał jej opuścić.
Kiedy usiadła na kanapie, gorąca herbata w dłoniach, zrozumiała jedno — musiała dowiedzieć się więcej. Kim był ten mężczyzna? Skąd wziął się w jej życiu? Myśl, że mogła nie poznać odpowiedzi, była nie do zniesienia. A najbardziej przerażające było to, że mimo wszystko chciała go spotkać ponownie.
Gorący kubek herbaty ogrzewał jej dłonie, ale jej myśli wciąż krążyły wokół jednego — Nieznajomego. Wspomnienia ich krótkiej wymiany w mroku zaczęły przybierać coraz wyraźniejsze kształty. Czuła, jak coś głęboko w niej drży, jakby otwierało się zapomniane drzwi do przeszłości. Ale co tak naprawdę widziała w jego oczach? Czy to była ciekawość? Smutek? A może coś, co sama bała się nazwać?
Ewa upiła łyk, czując, jak ciepły napój rozlewa się po jej ciele, próbując przegnać chłód, który zakradł się do jej myśli. Była na krawędzi czegoś wielkiego — to czuła całym sobą. Ale zamiast ulgi, w jej wnętrzu rosło napięcie. Przez chwilę chciała zrzucić to wszystko na zwykłe zmęczenie, na zbyt dużo emocji w ciągu jednego dnia. Ale to nie było takie proste. Z każdą minutą zdawało się, że mężczyzna wypełnia każdy zakątek jej umysłu.
Odstawiła kubek na stolik i otuliła się szczelniej kocem. Jej mieszkanie, choć ciche i znajome, wydawało się tej nocy inne — jakby nagle stało się za małe na jej myśli i emocje. Wpatrywała się w migoczące światła za oknem, próbując znaleźć w nich odpowiedzi. Czy to los ponownie bawił się jej życiem, czy tylko ona dopisywała znaczenie tam, gdzie go nie było?
Nie mogła zapomnieć, jak jego spojrzenie wnikało w nią, jakby próbował dostrzec coś, czego nawet ona sama nie widziała. Przeszedł ją dreszcz. Gdyby wtedy się odwróciła, gdyby zignorowała to spojrzenie… Ale nie mogła. Jego obecność była jak magnes, który przyciągał ją coraz mocniej.
Zerknęła na telefon leżący obok. Kilka nieprzeczytanych wiadomości od znajomych, a także powiadomienie z pracy, ale nie mogła się zmusić, by na nie odpowiedzieć. Życie, które do tej pory prowadziła, wydawało się teraz takie odległe. Jakby tamta noc była granicą między dawną Ewą a kimś, kim dopiero miała się stać.
W jej wnętrzu zrodziło się dziwne uczucie. Strach mieszał się z ekscytacją, a pragnienie odpowiedzi było silniejsze niż rozsądek. Ktoś, kto potrafił wzbudzić takie emocje w jednym spotkaniu, nie mógł być przypadkowy. Nie dzisiaj. Nie w jej życiu. Zamknęła oczy, szukając w ciszy ukojenia, ale wszystko, co znalazła, to jego twarz, wyryta w jej pamięci jak obraz, którego nie mogła się pozbyć.
Noc zdawała się bez końca, a myśli Ewy krążyły w nieskończoności. Każda próba ucieczki od wspomnień kończyła się fiaskiem. Jego twarz, spojrzenie, sposób, w jaki stał w deszczu, jakby deszcz był jego sprzymierzeńcem — to wszystko drążyło ją od środka. Chciała zrozumieć, dlaczego to spotkanie było inne niż wszystkie.
Zegar na ścianie tykał cicho, odliczając minuty, które zdawały się ciągnąć w nieskończoność. Ewa wróciła myślami do tamtej chwili, kiedy odwróciła się i zobaczyła go pierwszy raz. Ciemne, głębokie oczy, które zdawały się patrzeć przez nią, prosto w jej duszę. Przez ułamek sekundy wydawało się, że czas stanął w miejscu. Coś w jego postawie było tak znajome, jakby już kiedyś go widziała, choć nie mogła sobie przypomnieć gdzie.
Zamknęła oczy, próbując odtworzyć każdy szczegół. Zapach powietrza zmieszanego z deszczem, delikatne krople spływające po jej włosach, dźwięk odległego grzmotu — wszystko to było częścią tej chwili. Ale najważniejsze było to uczucie, które ogarnęło ją, gdy spotkali się wzrokiem. Jakby coś w niej rozpoznał, coś, o czym ona sama zapomniała.
Ewa westchnęła ciężko, wstając z kanapy. Wiedziała, że musi coś zrobić, aby wyrwać się z tej pętli myśli. Podeszła do biurka i wyciągnęła mały notes, w którym od czasu do czasu zapisywała swoje przemyślenia. Przez chwilę wpatrywała się w pustą kartkę, próbując znaleźć odpowiednie słowa. W końcu zaczęła pisać.
„Kim jesteś? Dlaczego sprawiłeś, że jedno spojrzenie zmieniło wszystko? Czy to ja? Czy to ty? Czy to przeznaczenie?” — słowa wypływały z niej niemal automatycznie. Było coś terapeutycznego w pisaniu, ale nie dawało jej to odpowiedzi, których pragnęła.
Zamknęła notes i odłożyła go na miejsce. Spojrzała na zegar — było już po północy. Miasto za oknem wciąż żyło, ale Ewa czuła, że jest w nim sama. A może tylko tak jej się wydawało? Bo co, jeśli on także teraz myślał o niej? Myśl, że mogła być w jego umyśle w tym samym czasie, wywołała dreszcz ekscytacji.
Nie mogła tego zrozumieć, ale nie chciała uciekać od tych myśli. Coś w niej szeptało, że to dopiero początek. A początek zawsze prowadzi do czegoś większego.
Deszcz za oknem zaczął cichnąć, pozostawiając po sobie jedynie szum wody spływającej po ulicach. Ewa wpatrywała się w zroszoną szybę, jakby próbowała dostrzec coś poza mgłą swoich myśli. Mimo późnej godziny nie czuła zmęczenia — wręcz przeciwnie, jej ciało wydawało się napięte, a umysł pracował na najwyższych obrotach.
Wzięła telefon do ręki, przekręcając go w palcach, jakby ważyła decyzję, która mogła zmienić wszystko. Numer do przyjaciółki, która zawsze miała dla niej czas, był na wyciągnięcie ręki. Ale co by jej powiedziała? Że jedno spotkanie sprawiło, że zaczęła kwestionować swoje dotychczasowe życie? Że Nieznajomy z deszczu stał się kimś więcej, niż mogła sobie pozwolić? To było irracjonalne, nawet dla niej.
Odłożyła telefon z westchnieniem. Zamiast tego podeszła do kuchni, nalewając sobie kolejny kubek herbaty. Ale nawet gorący napój nie przyniósł jej ukojenia. W głowie kłębiły się pytania, na które nie znała odpowiedzi. Czy on też czuł to samo? Czy zauważył jej zawahanie tamtej nocy, kiedy spojrzała na niego z czymś, czego sama nie umiała nazwać?
Jej myśli przerwał cichy dźwięk wiadomości na telefonie. Ewa drgnęła, serce zabiło jej szybciej. Spojrzała na ekran, ale to był tylko spam — bezosobowa wiadomość, która wywołała w niej więcej frustracji, niż chciała przyznać. Westchnęła ciężko, czując, jak napięcie w niej narasta. Chciała coś zrobić, cokolwiek, by przestać myśleć. Ale każdy krok zdawał się prowadzić ją z powrotem do tej samej chwili, do tego samego spojrzenia.
Przypomniała sobie, jak tamtej nocy otarła się o jego ramię, kiedy przechodziła obok. Był wysoki, jego zapach był mieszanką deszczu i czegoś ostrzejszego, co przyprawiło ją o lekki zawrót głowy. Nie odwrócił się od razu, ale czuła, że patrzy. I to właśnie to spojrzenie, pełne intensywności, które zdawało się widzieć ją całą, zatrzymało ją w miejscu.
Teraz, kiedy wracała do tamtej chwili, czuła, jak coś w niej drży. Jakby tamto spotkanie otworzyło drzwi do czegoś, co do tej pory było zamknięte. I choć wiedziała, że powinna o tym zapomnieć, serce mówiło jej, że to niemożliwe.
Noc miała w sobie coś hipnotyzującego — ciszę, która zdawała się przyciągać myśli, których Ewa wolałaby uniknąć. Oparła się o blat w kuchni, wpatrując się w parujący kubek herbaty. Gorące powietrze delikatnie pieściło jej twarz, ale nie mogło przebić się przez chłód w jej sercu. Dlaczego Nieznajomy tak bardzo zawładnął jej umysłem?
Przypominała sobie szczegóły z tamtej nocy, jakby próbowała odnaleźć w nich jakiś ukryty wzór. Jego dłoń uniesiona w geście, który był niemal zaproszeniem, sposób, w jaki jego usta delikatnie drgnęły, jakby chciały coś powiedzieć, ale nigdy tego nie zrobiły. To wszystko wydawało się nielogiczne, a jednocześnie wciągające jak historia, którą musiała poznać do końca.
Ewa uniosła głowę i spojrzała na swoje odbicie w lustrze wiszącym nad zlewem. Jej twarz wyglądała inaczej niż zwykle — jakby coś w niej pękło, coś, co zawsze trzymała pod kontrolą. Oczy były pełne emocji, których nie potrafiła nazwać. Czy to możliwe, że jedna chwila mogła zmienić tak wiele? A może to ona sama pozwalała tej chwili przejąć nad sobą władzę?
Telefon zawibrował, przerywając ciszę. Ewa zawahała się, zanim sięgnęła po urządzenie. Tym razem była to wiadomość od nieznanego numeru. Treść była krótka: „Zauważona. Zaintrygowana. Powiedz mi, co widzisz, kiedy patrzysz w lustro.”
Drżącymi dłońmi odłożyła telefon. Jej ciało reagowało, jakby znajdowało się w stanie najwyższej gotowości. Nie mogła zignorować tej wiadomości, choć wiedziała, że powinna. Kto mógł to napisać? Czy to on? Nie była pewna, ale coś w niej szeptało, że odpowiedź leży gdzieś na krawędzi jej wspomnień.
Zaciągnęła się głęboko powietrzem, próbując uspokoić kołaczące serce. W jej umyśle pojawiły się kolejne pytania. Czy to był znak? Ostrzeżenie? A może zaproszenie do gry, której jeszcze nie rozumiała? Ewa wstała z krzesła, podeszła do okna i spojrzała na zalane deszczem miasto. W tamtej chwili zrozumiała jedno — nie mogła już odwrócić się od tego, co zostało rozpoczęte.
Miasto tętniło życiem, ale dla niej istniała teraz tylko jedna rzecz: dowiedzieć się, kim naprawdę jest Nieznajomy, i dlaczego jego obecność rozrywała jej duszę na kawałki.
Deszcz za oknem powoli ustępował, ale powietrze wciąż było gęste od wilgoci i wspomnień. Ewa usiadła na sofie, krzyżując nogi i przyciskając kubek herbaty do piersi, jakby szukała w nim schronienia. W głowie kotłowały się pytania, których nie potrafiła uciszyć. Słowa z wiadomości nadal rozbrzmiewały w jej myślach, jak echo, którego nie dało się zignorować: „Zauważona. Zaintrygowana. Powiedz mi, co widzisz, kiedy patrzysz w lustro.”
Kto mógł to napisać? Czy to był on? Czy Nieznajomy z deszczu naprawdę postanowił wkroczyć do jej życia w tak nieoczekiwany sposób? A może to ktoś inny — ktoś, kto znał jej sekrety lepiej, niż powinna pozwolić?
Ewa odstawiła kubek na stolik, czując, jak jej dłonie drżą. Wstała i podeszła do okna, patrząc na miasto, które zdawało się nigdy nie zasypiać. Światła latarni odbijały się w kałużach, tworząc plątaninę kolorowych smug. Wszystko wyglądało tak samo, a jednak czuła, że coś się zmieniło. To była zmiana, której nie potrafiła jeszcze nazwać, ale jej serce mówiło, że to dopiero początek.
Jej telefon znów zawibrował. Tym razem wiadomość była jeszcze bardziej enigmatyczna: „To, co widzisz w lustrze, to tylko połowa prawdy.” Ewa poczuła, jak chłód przebiega po jej plecach. Miała ochotę rzucić telefon na drugi koniec pokoju, ale coś ją powstrzymało. Coś w tych słowach było znajome, jakby przypominały jej o czymś dawno zapomnianym.
Nie mogła dłużej tego ignorować. Musiała działać. Wzięła głęboki oddech i usiadła przy biurku. Otworzyła laptopa, a ekran rozbłysnął zimnym światłem. Jej palce zawisły nad klawiaturą, niepewne, co wpisać. Czy powinna odpowiedzieć? A jeśli tak, co mogła napisać? W głowie kłębiły się słowa, ale żadne z nich nie wydawało się właściwe.
„Kim jesteś?” — wpisała w końcu, prosty, ale nieunikniony początek. Jej palec zawahał się nad przyciskiem „wyślij”. Czy to była pułapka? A może droga do odpowiedzi, których tak desperacko potrzebowała?
Kliknęła „wyślij” i odsunęła się od biurka, jakby sama wiadomość mogła ją zranić. Zanim zdążyła się nad tym zastanowić, telefon znów zawibrował. Odpowiedź przyszła szybciej, niż się spodziewała: „Tym, kim ty potrzebujesz, żebym był.”
Słowa z wiadomości wyświetlały się na ekranie telefonu, a Ewa wpatrywała się w nie z mieszanką fascynacji i niepokoju. „Tym, kim ty potrzebujesz, żebym był.” Proste zdanie, a jednak wywołało w niej lawinę emocji, których nie potrafiła kontrolować. Czy to była gra? Jeśli tak, to zasady były dla niej zupełnie niejasne, ale czuła, że została wciągnięta bez możliwości odwrotu.
Wstała z krzesła i zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. Myśli kotłowały się w jej głowie, jedna bardziej irracjonalna od drugiej. Czy Nieznajomy naprawdę był tak śmiały, by się z nią skontaktować? A może to ktoś, kto znał tamten wieczór lepiej, niż powinna przypuszczać? Im dłużej o tym myślała, tym bardziej czuła, że to nie przypadek. Słowa wiadomości były zbyt precyzyjne, zbyt trafne, jakby ktoś dokładnie wiedział, co w niej wywołają.
Przystanęła przy oknie, próbując złapać oddech. Miasto za szybą wydawało się spokojne, niemal obojętne wobec burzy, która szalała w jej wnętrzu. Jej dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści. Ewa nienawidziła tego uczucia — bycia kontrolowaną przez coś, czego nie potrafiła pojąć. Ale z drugiej strony było w tym coś ekscytującego. Jakby nagle jej życie, które przez ostatnie lata było przewidywalne i nudne, zyskało nowy wymiar.
Usiadła z powrotem przy biurku i spojrzała na ekran laptopa. Otworzyła nową wiadomość, choć nie wiedziała, co chce napisać. Zamiast tego kliknęła w pasek wyszukiwania i zaczęła wpisywać jego rysy twarzy w słowa. „Mężczyzna, wysoki, ciemne włosy, przenikliwe spojrzenie…” — nawet w jej własnym opisie brzmiał jak postać z książki, a nie ktoś realny. Ale czy to oznaczało, że naprawdę go nie znała? A jeśli to tylko fragment większej układanki?
Nagle na ekranie pojawiło się powiadomienie — nowa wiadomość. Tym razem tekst był krótszy, a jednak jeszcze bardziej niepokojący: „Znasz mnie lepiej, niż sądzisz. Wróć tam, gdzie wszystko się zaczęło.”
Ewa poczuła, jak ciarki przebiegają jej po plecach. Wiedziała, co te słowa oznaczają, choć bała się to przyznać. Musiała wrócić. Do miejsca, które próbowała wymazać z pamięci. Do miejsca, które mogło zawierać wszystkie odpowiedzi — albo otworzyć drzwi do kolejnych pytań.
odsunęła się od biurka, jakby wiadomość na ekranie mogła ją dosięgnąć. „Wróć tam, gdzie wszystko się zaczęło.” Te słowa brzmiały w jej głowie jak echo, które nie chciało zamilknąć. Miejsce, do którego miała wrócić… wiedziała dokładnie, o co chodzi, choć starała się to wyprzeć. Stare molo, gdzie niegdyś szukała spokoju, teraz zdawało się wołać ją ponownie.
Sięgnęła po kurtkę wiszącą na wieszaku i z impetem otworzyła drzwi mieszkania. Noc była chłodna, a zapach wilgoci po deszczu otulał miasto niczym mgła. Krople wody wciąż lśniły na liściach i samochodach zaparkowanych przy krawężnikach. Ewa nie miała planu — po prostu szła. Jej kroki były szybkie i pewne, jakby wiedziała, że im dłużej będzie się zastanawiać, tym większy ogarnie ją strach.
Gdy dotarła na molo, miejsce wyglądało dokładnie tak, jak je zapamiętała — ciche, spowite w mroku, niemal opuszczone. Deski pod jej stopami skrzypiały delikatnie, gdy zrobiła kilka pierwszych kroków. Wiatr smagał jej twarz, a fale rozbijały się o pale z głuchym dudnieniem. Mimo zimna zdjęła kaptur, pozwalając, by wiatr bawił się jej włosami. Każdy dźwięk zdawał się tu głośniejszy, jakby miejsce samo chciało mówić do niej.
Ewa zatrzymała się na końcu molo, spoglądając na czarną taflę wody. Przez chwilę myślała, że jest tu sama, ale wtedy zauważyła coś — cień, zarys sylwetki w oddali. Ktoś tam był, oparty o barierkę, wpatrując się w wodę. Serce zabiło jej mocniej. Czy to był on? Czy Nieznajomy naprawdę czekał tutaj na nią?
Zrobiła krok do przodu, ale jej ruch wydawał się wywołać reakcję. Mężczyzna odwrócił głowę, a jego spojrzenie spotkało się z jej. W półmroku dostrzegła jedynie fragment jego twarzy, ale to wystarczyło, by poczuła ten sam prąd, który przeszył ją tamtej nocy. Nieznajomy uśmiechnął się lekko, jakby dokładnie wiedział, co czuje.
„Wiedziałem, że przyjdziesz” — jego głos był niski, niemal szeptem, ale dotarł do niej mimo szumu wiatru. Ewa stała jak zaklęta, niezdolna się poruszyć. To nie było spotkanie przypadkowe — wiedziała to teraz z całą pewnością. Ale co miało się wydarzyć dalej?
Ewa wzięła głęboki oddech, czując, jak zimne powietrze wypełnia jej płuca. Słowa Nieznajomego zdawały się rozbrzmiewać w jej głowie. „Wiedziałem, że przyjdziesz.” Nie było w nich cienia wątpliwości, jakby od początku przewidział jej kroki.
„Kim jesteś?” — spytała, próbując nadać głosowi pewności, choć w jej wnętrzu panował chaos. Każda komórka ciała krzyczała, by zachować ostrożność, ale serce kierowało ją w stronę odpowiedzi, których desperacko pragnęła.
Nieznajomy nie odpowiedział od razu. Oparł się o barierkę molo, jakby dawał jej czas na przyzwyczajenie się do jego obecności. Jego spojrzenie było intensywne, ale nie zdradzało niczego, co mogłoby rozwiać jej wątpliwości. „Nie sądzisz, że to pytanie powinno poczekać?” — odparł w końcu, uśmiechając się lekko. „Czasami lepiej pozwolić, by odpowiedzi same przyszły do nas w swoim czasie.”
Ewa poczuła frustrację, ale wiedziała, że ten mężczyzna ma władzę nad sytuacją. Każde jego słowo zdawało się ważyć więcej, niż chciała przyznać. „Dlaczego mnie tu wezwałeś?” — spytała, robiąc krok bliżej. Deski molo zaskrzypiały pod jej stopami. Cały świat zawężał się do niego.
„Wezwałem?” — powtórzył, unosząc brew, jakby naprawdę bawiło go to określenie. „Może to ty sama zdecydowałaś się przyjść. Może to ty mnie szukałaś.” Jego głos był spokojny, ale w jego oczach kryło się coś, co wywoływało dreszcze.
Ewa zatrzymała się kilka kroków od niego, próbując odczytać jego intencje. „Nie rozumiem, o co ci chodzi” — powiedziała, ale jej głos brzmiał słabo.
„Rozumienie przyjdzie później” — odparł cicho, prostując się. „Na razie wystarczy, że tu jesteś.”
Ewa czuła, jak gra, której zasad nie znała, zaczyna obejmować ją coraz mocniej. Nie mogła się cofnąć. Czuła, że to, co się tutaj dzieje, zmieni wszystko.
poczuła, jak chłodne powietrze nocy drażni jej skórę, ale nie zrobiła kroku w tył. Słowa Nieznajomego odbijały się echem w jej myślach. „Na razie wystarczy, że tu jesteś.” Miały w sobie coś niemal uspokajającego, ale jednocześnie skrywały podtekst, którego nie mogła zignorować. To nie było zwykłe spotkanie — czuła to całą sobą.
„Nie szukałam cię” — powiedziała cicho, choć sama nie była pewna, czy to prawda. Jej głos zniknął w szumie fal rozbijających się o molo. „A jednak tutaj jesteś” — odparł, robiąc krok w jej stronę. Był blisko, wystarczająco blisko, by mogła dostrzec drobne krople wody lśniące na jego włosach. Jego spojrzenie było intensywne, a jednak spokojne, jakby patrzył na nią i widział coś, czego ona sama nie była świadoma.
„Nie rozumiem, dlaczego…” — zaczęła, ale Nieznajomy przerwał jej gestem dłoni. „Nie wszystko trzeba rozumieć od razu” — powiedział, a jego głos zdawał się otulać ją niczym miękka tkanina. „Niektóre rzeczy trzeba poczuć.”
Te słowa wywołały w niej mieszankę emocji. Fascynacja mieszała się z niepokojem, a ciekawość z poczuciem, że powinna stąd uciec. A jednak stała tam, jakby była zakorzeniona w miejscu. Jego obecność miała w sobie coś hipnotyzującego, coś, co zmuszało ją do pozostania.
„To tutaj wszystko się zaczęło” — powiedział nagle, patrząc w dal, jakby mówił bardziej do siebie niż do niej. „Twoje pytania, twoje wątpliwości… To miejsce trzyma odpowiedzi.”
Ewa zmarszczyła brwi. „Dlaczego to miejsce jest takie ważne? Co ono znaczy dla ciebie?” — spytała, próbując przebić się przez tajemnicę, którą oplótł wokół siebie.
Nieznajomy spojrzał na nią z cieniem uśmiechu. „To nie ja nadałem mu znaczenie. To ty” — powiedział, a jego słowa sprawiły, że jej serce zabiło szybciej. „Wróciłaś tu, bo wiedziałaś, że musisz. Nawet jeśli jeszcze tego nie rozumiesz.”
Ewa poczuła, jak coś w niej się przełamuje. Ta rozmowa była inna, niż się spodziewała. Nie chodziło tylko o niego, ale o nią samą — o coś, co przez długi czas próbowała ukryć. A teraz, stojąc tutaj, czuła, że nie ma już odwrotu.
spuściła wzrok, próbując zebrać myśli. Słowa Nieznajomego rezonowały w niej, jakby były wypowiedziane przez kogoś, kto znał ją lepiej niż ona sama. „To nie ja nadałem temu miejscu znaczenie. To ty.” Co to właściwie miało znaczyć? Nie mogła zrozumieć, ale też nie mogła zignorować uczucia, że był w tym jakiś głębszy sens.
„Jeśli to miejsce jest tak ważne…” — zaczęła, unosząc wzrok i patrząc prosto w jego oczy — „to dlaczego ja nic nie pamiętam? Dlaczego mam wrażenie, że coś mi umyka?”
Nieznajomy uśmiechnął się lekko, a jego spojrzenie stało się bardziej miękkie, jakby współczuł jej zagubienia. „Pamięć to dziwna rzecz” — powiedział, odwracając wzrok w stronę wody. „Czasem zapominamy rzeczy, które są zbyt bolesne, a czasem rzeczy, które są zbyt piękne, by je znieść. Może to jedno, a może drugie.”
Te słowa wywołały w niej niepokój, ale i przebłysk czegoś znajomego. Jakby rzeczywiście coś ukrywało się w zakamarkach jej umysłu, coś, czego nie chciała sobie przypomnieć. Ale dlaczego?
„Nie przyszedłem tu, by dawać ci wszystkie odpowiedzi” — kontynuował, powoli zbliżając się do niej. Jego głos był niski, ale miał w sobie coś uspokajającego, jakby mówił do dziecka, które boi się ciemności. „Czasem wystarczy, że jesteś w odpowiednim miejscu, by zacząć odkrywać to, czego szukasz.”
Ewa poczuła frustrację, ale nie mogła zignorować jego słów. Było w nich coś, co przyciągało ją, jakby były obietnicą, której jeszcze nie rozumiała. „A jeśli nie chcę pamiętać?” — spytała, jej głos drżący od emocji.
Nieznajomy zatrzymał się, patrząc na nią z powagą. „To nie ty decydujesz, co pamiętasz. To pamięć wybiera ciebie.” Jego odpowiedź była równie enigmatyczna, jak wszystko inne tej nocy, ale w jakiś sposób poczuła, że to prawda.
Milczenie między nimi trwało dłuższą chwilę, zanim w końcu przerwał je wiatr, przynosząc ze sobą zapach morza. Ewa spojrzała na wodę, próbując znaleźć w niej odpowiedzi, których szukała, ale wszystko, co widziała, to własne odbicie — niewyraźne, jakby nawet ono ukrywało coś przed nią.
wpatrywała się w taflę wody, która odbijała światła latarni. Jej odbicie wydawało się niejasne, jakby było częścią innego świata, którego zasad jeszcze nie rozumiała. Nie mogła zignorować uczucia, że coś istotnego kryło się za każdym słowem Nieznajomego, a jednocześnie nie potrafiła tego uchwycić.
„To wszystko brzmi jak zagadka” — powiedziała w końcu, odwracając się w jego stronę. Jej głos był spokojny, ale w jej wnętrzu burzyło się tysiące emocji. „Dlaczego nie możesz mówić wprost?”
Nieznajomy podszedł bliżej, jego ruchy były powolne i przemyślane, jakby każda chwila miała dla niego znaczenie. „Bo odpowiedzi, które przychodzą zbyt łatwo, rzadko mają wartość” — odparł, patrząc jej prosto w oczy. „A ty… ty potrzebujesz zrozumieć siebie, zanim będziesz gotowa zrozumieć mnie.”
Te słowa wywołały w niej dreszcz. Były prawdą, choć nie chciała tego przyznać. Odwróciła wzrok, czując, że jego spojrzenie przenika przez nią zbyt głęboko. „Nie wiem, czy jestem na to gotowa” — szepnęła, bardziej do siebie niż do niego.
„Gotowość nie ma znaczenia” — odpowiedział. „Czasem to, co nieuniknione, znajduje nas bez względu na to, czy chcemy tego, czy nie.”
Milczenie między nimi trwało dłuższą chwilę. Ewa próbowała znaleźć jakiekolwiek słowa, ale czuła się, jakby była wciągnięta w coś, co ją przerastało. Była tutaj, na tym molo, z mężczyzną, który zdawał się wiedzieć o niej więcej, niż powinna dopuścić. I mimo to nie mogła odejść.
„Czego ode mnie chcesz?” — zapytała w końcu, jej głos przepełniony zarówno frustracją, jak i ciekawością.
Nieznajomy uśmiechnął się lekko, jakby znał to pytanie, zanim jeszcze padło. „Chcę, żebyś sięgnęła głębiej. Żebyś odkryła, kim naprawdę jesteś. Wszystko inne… przyjdzie z czasem.”
Ewa poczuła, jak te słowa osiadają w jej umyśle, pozostawiając po sobie echo, które będzie jej towarzyszyć jeszcze długo. Czy była gotowa odkryć prawdę, którą zdawał się znać tylko on?
Ewa zacisnęła dłonie na barierce, jakby chciała znaleźć w niej oparcie. Słowa Nieznajomego brzmiały w jej głowie jak melodia, której nie potrafiła przestać nucić. „Chcę, żebyś odkryła, kim naprawdę jesteś.” To było więcej niż wyzwanie. To było zaproszenie, którego nie mogła zignorować, choć wiedziała, że może to ją zmienić na zawsze.
„A co, jeśli nie chcę wiedzieć?” — zapytała, jej głos był cichy, ale wciąż drżał od emocji. To była szczera myśl, która od dawna kryła się w jej sercu. Obawa przed poznaniem samej siebie, przed odkryciem, co może się kryć za fasadą, którą tak starannie budowała.
Nieznajomy spojrzał na nią, jego oczy zdawały się badać każdy fragment jej duszy. „Nie masz wyboru” — odpowiedział, a jego głos był spokojny, niemal łagodny, choć w jego słowach kryła się niepodważalna pewność. „Prawda zawsze znajdzie sposób, by do ciebie dotrzeć. Pytanie tylko, czy będziesz na nią gotowa.”
Ewa odwróciła wzrok, próbując zapanować nad chaosem w swoim wnętrzu. Nie mogła zignorować tego, co mówił, choć każda część jej umysłu buntowała się przeciwko tej rzeczywistości. Czuła się tak, jakby była na skraju czegoś wielkiego, czegoś, co mogło ją pochłonąć. Ale czy była gotowa, by zrobić krok w tę ciemność?
„Dlaczego akurat ja?” — zapytała w końcu, jej głos był słaby, niemal szept. „Dlaczego nie możesz znaleźć kogoś innego?”
Nieznajomy zbliżył się do niej, a jego obecność zdawała się wypełniać przestrzeń między nimi. „Bo to nie ja cię znalazłem” — powiedział, a jego słowa zabrzmiały jak echo. „To ty mnie przyciągnęłaś. Od zawsze byłaś częścią tej historii, nawet jeśli o tym nie wiedziałaś.”
Ewa poczuła, jak zimny wiatr smaga jej twarz, ale nie zadrżała. Jego słowa były jak iskra, która rozpaliła coś w niej — coś, co wcześniej było ukryte pod warstwami strachu i wątpliwości.
Ewa odwróciła się w stronę wody, próbując ukryć swoje emocje. Jego słowa były jak zimne ostrze, które przeszywało ją na wskroś. „Od zawsze byłaś częścią tej historii.” Co to mogło znaczyć? Jakim cudem ten mężczyzna zdawał się wiedzieć o niej więcej, niż powinna na to pozwolić?
„To nie ma sensu” — powiedziała cicho, bardziej do siebie niż do niego. Fale rozbijały się o pale molo, a dźwięk ten zdawał się tłumić ciszę, która zapadła między nimi. Jej serce biło mocniej, a ręce zaczęły lekko drżeć. Było coś w jego obecności, co ją niepokoiło, ale i fascynowało jednocześnie.
„Sens nie zawsze jest potrzebny” — odparł Nieznajomy, stojąc wciąż zbyt blisko. Jego głos był niski, jakby mówił do niej w tajemnicy, choć nikogo innego tu nie było. „Czasami wystarczy, że coś czujesz. A ty… czujesz więcej, niż chcesz przyznać.”
Ewa westchnęła, próbując zapanować nad swoimi myślami. „To nie jest normalne” — powiedziała, patrząc na niego. „To, jak się tu znalazłam. Ty. To wszystko.”
Nieznajomy uśmiechnął się lekko, ale jego spojrzenie było poważne. „Może normalność nie jest tym, czego powinnaś szukać. Może właśnie dlatego tu jesteś — żeby znaleźć coś więcej.”
Te słowa wzbudziły w niej sprzeczne emocje. Była zła na siebie, że pozwala mu wpływać na swoje myśli, ale jednocześnie wiedziała, że coś w tym wszystkim jest prawdziwe. „Nie wiem, czy mogę ci zaufać” — powiedziała w końcu, jej głos był pełen napięcia.
Nieznajomy nie odpowiedział od razu. Zamiast tego spojrzał na nią z czymś, co mogło być zarówno wyzwaniem, jak i zachętą. „Nie musisz mi ufać” — powiedział cicho. „Ale musisz zaufać sobie. To jedyna droga.”
Ewa poczuła, jak jego słowa osiadają w niej, pozostawiając po sobie echo, które nie chciało zniknąć. Może nie była gotowa, by mu zaufać, ale wiedziała jedno — nie mogła już uciec.
Ewa zacisnęła dłonie na barierce, jakby chciała znaleźć w niej oparcie. Słowa Nieznajomego brzmiały w jej głowie jak melodia, której nie potrafiła przestać nucić. „Chcę, żebyś odkryła, kim naprawdę jesteś.” To było więcej niż wyzwanie. To było zaproszenie, którego nie mogła zignorować, choć wiedziała, że może to ją zmienić na zawsze.
„A co, jeśli nie chcę wiedzieć?” — zapytała, jej głos był cichy, ale wciąż drżał od emocji. To była szczera myśl, która od dawna kryła się w jej sercu. Obawa przed poznaniem samej siebie, przed odkryciem, co może się kryć za fasadą, którą tak starannie budowała.
Nieznajomy spojrzał na nią, jego oczy zdawały się badać każdy fragment jej duszy. „Nie masz wyboru” — odpowiedział, a jego głos był spokojny, niemal łagodny, choć w jego słowach kryła się niepodważalna pewność. „Prawda zawsze znajdzie sposób, by do ciebie dotrzeć. Pytanie tylko, czy będziesz na nią gotowa.”
Ewa odwróciła wzrok, próbując zapanować nad chaosem w swoim wnętrzu. Nie mogła zignorować tego, co mówił, choć każda część jej umysłu buntowała się przeciwko tej rzeczywistości. Czuła się tak, jakby była na skraju czegoś wielkiego, czegoś, co mogło ją pochłonąć. Ale czy była gotowa, by zrobić krok w tę ciemność?
„Dlaczego akurat ja?” — zapytała w końcu, jej głos był słaby, niemal szept. „Dlaczego nie możesz znaleźć kogoś innego?”
Nieznajomy zbliżył się do niej, a jego obecność zdawała się wypełniać przestrzeń między nimi. „Bo to nie ja cię znalazłem” — powiedział, a jego słowa zabrzmiały jak echo. „To ty mnie przyciągnęłaś. Od zawsze byłaś częścią tej historii, nawet jeśli o tym nie wiedziałaś.”
Ewa poczuła, jak zimny wiatr smaga jej twarz, ale nie zadrżała. Jego słowa były jak iskra, która rozpaliła coś w niej — coś, co wcześniej było ukryte pod warstwami strachu i wątpliwości.
Ewa odetchnęła głęboko, czując, jak powietrze wypełnia jej płuca. Chłód nocy zdawał się przenikać przez warstwy ubrań, ale nie mógł stłumić ciepła, które rosło w jej wnętrzu. Słowa Nieznajomego, choć pełne tajemnic, trafiały do niej w sposób, którego nie potrafiła zignorować. „Od zawsze byłaś częścią tej historii.” Te zdania odbijały się echem w jej głowie, jakby miały w sobie ukryty klucz do czegoś większego.
„Jeśli jestem częścią tej historii” — zaczęła, jej głos był cichy, niemal zagubiony — „to dlaczego nic o niej nie wiem? Dlaczego czuję, jakbyś miał przewagę, której ja nigdy nie zrozumiem?”
Nieznajomy zrobił krok w bok, patrząc na horyzont, jakby tam kryły się odpowiedzi, których nie mógł jej jeszcze udzielić. „Bo wiedza nie zawsze przychodzi w jednym momencie” — odparł, jego głos był spokojny, ale stanowczy. „Nie wszystko da się wyjaśnić od razu. Niektóre rzeczy musisz odkryć sama.”
Te słowa, choć irytujące, wzbudziły w niej dziwny rodzaj determinacji. Czuła, że coś w niej zaczyna się zmieniać. Jakby z każdym słowem Nieznajomego budziła się w niej osoba, którą dotąd ignorowała. Ale czy była gotowa, by się z nią zmierzyć?
„Nie wiem, czy potrafię” — powiedziała w końcu, jej głos był pełen napięcia. „Nie wiem, czy jestem na to gotowa.”
Nieznajomy spojrzał na nią, jego spojrzenie było łagodne, a jednocześnie nieustępliwe. „Nie musisz być gotowa” — odpowiedział cicho. „Ale musisz być odważna.”
Te słowa uderzyły w nią z pełną mocą. Nie były to zwykłe frazesy — były jak obietnica, że wszystko, co ją czeka, ma swoje miejsce i cel. Ewa spojrzała na niego, próbując znaleźć w jego twarzy odpowiedzi, ale wszystko, co widziała, to cień uśmiechu i coś, co przypominało ciepło.
„Co dalej?” — spytała, jej głos był cichy, ale wypełniony czymś, co przypominało nadzieję.
Nieznajomy nie odpowiedział od razu. Zamiast tego wskazał w stronę wody. „Dalej jest to, co zawsze było przed tobą” — powiedział tajemniczo. „Musisz zrobić krok.”
Ewa zrobiła niepewny krok w stronę wody, jakby rzeczywiście miała przekroczyć granicę czegoś niewidzialnego. Fale uderzały delikatnie o brzeg, a ich rytm zdawał się ją uspokajać, mimo że serce waliło jak oszalałe. Słowa Nieznajomego wciąż brzmiały w jej głowie. „Musisz zrobić krok.”
„Nie rozumiem, co to wszystko ma znaczyć” — powiedziała, próbując nadać głosowi stanowczości. „To wszystko wydaje się… nierealne. Jakbyśmy oboje byli częścią jakiegoś snu.”
Mężczyzna, stojąc za nią, przyglądał się z czymś, co można było nazwać cichą fascynacją. „Może sny są bardziej realne, niż nam się wydaje” — odpowiedział spokojnie. „Może to, czego szukasz, jest bliżej, niż myślisz.”
Spojrzała na niego przez ramię. „Mówisz zagadkami” — stwierdziła z lekkim rozdrażnieniem. „Nie wiem, czy mogę ci zaufać.”
Nieznajomy uśmiechnął się lekko, jakby słyszał to już wiele razy. „Nie musisz mi ufać” — powiedział, a jego głos był miękki, ale pewny. „Wystarczy, że uwierzysz w siebie.”
Te słowa były dla niej niczym klucz, który nagle otworzył coś w jej wnętrzu. Kobieta poczuła, jak fale emocji przetaczają się przez nią, jakby wywołane przez coś, co czekało w niej przez całe życie. „Czuję, że coś się zmienia” — przyznała cicho.
„Gotowość nie jest potrzebna” — odparł Nieznajomy, zbliżając się do niej. Jego obecność była teraz niemal namacalna, jakby wypełniała przestrzeń między nimi. „Wystarczy, że pozwolisz sobie na to, co już jest w tobie.”
Zamknęła oczy, pozwalając, by jego słowa dotarły do najgłębszych zakamarków jej duszy. Może rzeczywiście nadszedł czas, by przestać uciekać — od samej siebie, od tego, co ją przerażało.
Ewa wciąż stała nad wodą, jakby balansowała na krawędzi dwóch światów. Nie mogła oderwać wzroku od fal, które zdawały się zapraszać ją do czegoś nieznanego. Zrobiła kolejny krok, ale zatrzymała się, jakby niewidzialna bariera wciąż ją powstrzymywała. „Co, jeśli nie jestem wystarczająco silna?” — pomyślała, a myśl ta była jak ciężar, który od lat dusił ją od środka.
Nieznajomy stał za nią, jego obecność była niczym cień, który nie chciał jej opuścić. „Twoja siła nie polega na braku strachu” — powiedział cicho. „Polega na tym, że mimo niego wciąż idziesz naprzód.” Jego głos był spokojny, ale wypełniony taką pewnością, że nie mogła go zignorować.
Odwróciła się do niego, próbując wyczytać coś więcej z jego twarzy, ale znów spotkała jedynie zagadkowy uśmiech. Ten człowiek wydawał się wiedzieć o niej więcej, niż chciała przyznać przed samą sobą. „Kim ty naprawdę jesteś?” — zapytała, choć w głębi duszy nie była pewna, czy chce znać odpowiedź.
Nieznajomy wzruszył ramionami. „Jestem kimś, kto widzi twoje możliwości” — odparł. „Ale to, co z nimi zrobisz, zależy wyłącznie od ciebie.”
Te słowa pozostawiły ją w jeszcze większym zamęcie. Ewa spojrzała na wodę, która odbijała światło księżyca, tworząc iluzję głębi i tajemnicy. Czuła, że czeka ją coś więcej, coś, co może zmienić wszystko. Ale czy miała odwagę to odkryć? Jej myśli były jak niekończący się wir, a Nieznajomy wydawał się doskonale to rozumieć.