E-book
7.35
drukowana A5
21.57
Niewypowiedziane

Bezpłatny fragment - Niewypowiedziane


5
Objętość:
66 str.
ISBN:
978-83-8273-540-6
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 21.57

Beata Zdybał (Ogrodzińska), rodowita Krakowianka.

Matka dwójki dorosłych dzieci, a od 12 lat

najszczęśliwsza babcia.

Z zawodu asystentka stomatologiczna, technik

administracji.

Około dwa lata temu, postanowiła, za namową

znajomych i bliskich, wyjść z ukrycia i zaczęła

publikować w różnych grupach poetyckich w

Internecie oraz na fanpage:

Poezja w kolorach uczuć.

Wiersze poetki są zazwyczaj bardzo osobiste,

opisujące wewnętrzne uczucia wobec tego, co ją

cieszy, drażni, boli, fascynuje. Jest bardzo wrażliwą

osobą na krzywdę innych. W miarę możliwości

pomaga bezinteresownie, albowiem pomaganie daje

jej wielką satysfakcję życiową.

Cieszy się z tego, co ma, a jej motto życiowe to:

"Żyj tak, żeby nikt przez ciebie nie płakał".

Pragnie doskonalić swój warsztat, rozwijać skrzydła,

poczuć zew wolności prawdziwej ars poetica.

Według Beaty poezja ma dobroczynny wpływ na

rozwój intelektualny i duchowy człowieka. Pomaga

oderwać się od szarej rzeczywistości, pozwala

wyrzucić z siebie wszelkie emocje. To taka

forma terapii, zmierzenia się z obecnymi

lękami, złymi doświadczeniami z przeszłości,

ale także z otaczającym światem. Dlatego, zarówno

pisanie jak i czytanie jest dla niej najlepszą formą

psychicznego odpoczynku, spowiedzią ukryta

między wersami.

Jak sama mówi: Nie wyobrażam sobie życia

bez poezji czy literatury…


‎‏‏‎ ‎‏‏‎ ‎‏‏‎ ‎‏‏‎ ‎‏‏‎ ‎‏‏‎ ‎‏‏‎ ‎‏‏‎ ‎‏‏‎‏‏‎


***

Beata Zdybał to poetka powszechnie znana, lubiana, a co najważniejsze, ceniona. Posiada wyszukane i naostrzone wyczuciem pióro. Bardzo dobrze i sprawnie porusza się po kartce papieru słowem pisanym, uwieczniając w doskonałej proporcji ulotność czasu, piękno natury, życie zamknięte w chwilach, przemijalność człowieka, ciekawość świata, jednym słowem — wszystko, i o wiele więcej co można sobie wyobrazić.

Świat, do którego zaprasza czytelnika jest nieprzenikniony. Nigdy nie widomo co przeczyta się za kolejnym skrawkiem akapitu. Co przyniesie następnym wers, jaka alegoria zostanie ukryta między frazami.

Pisanie wierszy dla autorki to rozmowa z samą sobą, gawęda z myślami wędrującymi, to dialog z czteroma żywiołami mistycznej krainy poezji, w końcu to wiwisekcja słowa.

Niniejszy zbiór wierszy zatytułowany „Niewypowiedziane” zawiera w sobie powiew nadziei, garść smutku i cierpienia, nutkę nostalgii, kilogram ładunku emocjonalnego, pół tony miłości, i jeszcze szczyptę egzystencjalności. Wszystko to, niczym Martini wstrząśnięte, niezmieszane, dodaje smaku całemu niniejszemu tomikowi.

Czytelnik wchłaniając wiersze zamieszczone w niniejszym tomiku, zostaje niejako oswojony z piękną liryką poetki, która idąc śladami Małego Księcia, ofiarowuje to, co ma najcenniejszego, fragment własnego życia uwieczniony na kartce papieru.

Zaprasza do swojego, jakże mistycznego świata, do odbycia wraz z nią podróży, a tym samym przeżycia niezapomnianej przygody, bez mapy i kompasu. Czyż nie jest to cudowne?…

Kasia Dominik, poetka

***

Obok wierszy Beaty Zdybał nie można przejść obojętnie. Jej publikacje w grupach poetyckich zawsze wywołują ogólnogrupowe poruszenie. Przywołują czytelnika krzykiem emocji. „Kipią wrzaskiem” przekazu. I nie są to powierzchowne przeżycia i zachwyty byle stokrotką. To głębia uczuć poruszająca ciszę.

Poetka wykreowała w swoich utworach kobietę silną z nieskrępowaną wyobraźnią i duszą. Kobietę zda się doświadczoną przez los, ale nie przygniecioną rozpaczą do ziemi i popłakującą w kącie, lecz podejmującą walkę. Świadomą ideałów, którym jest wierna. W swojej niezwykłej wrażliwości, jak każdy ma potrzebę miłości, harmonii i spokoju.

Poezja Beaty to „dźwięki niskie i wysokie, jak życiowe upadki i wzloty”. Polecam gorąco ten niezwykły tomik.

Aldona Jańczak, poetka

***

Z twórczością Beaty Zdybał zetknęłam się na różnych grupach poetyckich. Szczególną uwagę zwróciłam na jej twórcze eksperymentalne utwory. Tematem przewodnim twórczości autorki jest życie, jego ciemne i jasne strony. Twórczość Beaty jest wielopłaszczyznowa i zasługuje na większą uwagę czytelnika. Ciekawy warsztat, otwarty umysł i ogromne serce pełne empatii. Niezaprzeczalny talent i oryginalność autorki zawarty w jej utworach, w których często porusza tematy bardzo trudne i osobiste ale jakże ludzkie pobudzają do głębszych refleksji. Czytając jej wiersze, każdy odnajdzie w nich kawałek siebie. Polecam ten tomik z całego serca.

Urszula J. Wintrowicz, pisarka

Żądza wolności

Na pięciolinii istnienia,

kroplami łez akordy znaczę.

Klucz wiolinowy straż trzyma,

pomiędzy nutami dni i nocy…


Dźwięki niskie i wysokie,

jak życiowe upadki i wzloty,

przeplatające się nawzajem,

są tylko pyłem ulotnym…


Neurotyczna symfonia,

nuta po nucie powstaje.

Głuchym echem odbijana,

pod kloszem pułapki szklanej…


Żądza wolności ukryta w umyśle,

nie pozwala duszy skrępować.

Waleczne serce nie uśnie,

do tchu ostatniego bronię ideałów…

Niczego bardziej…

błogością spokoju kołysać duszę

wewnętrzną harmonią upajać się


niczego bardziej nie pragnę…


pajęczą strachu przerwać sieć

kajdany troski w proch rozkruszyć


niczego bardziej nie pragnę…


nadziei światełko ujrzeć we mgle

niosące ukojenie po życiowym impasie


niczego bardziej nie pragnę…

zamknąć rozdział księgi smutnej

gdzie cienia twojego w oddali nie widzę


niczego bardziej nie pragnę…


odnaleźć drogi życiowej sens

w bezkresie rozłąki niewymownej


niczego bardziej nie pragnę…

Ku przestrodze

przez pryzmat lat minionych

przeszłość przemawia echem

bielma zrzuconego z oczu

emocjonalne odsetki karne

płacimy za złe lokaty uczuć


dojrzalsi o doświadczenie

bilans strat i zysków obliczony

w meandrach umysłu schowane

puste obietnice z ust nieszczerych

zakotwiczyły hakiem bolesnym


ku przestrodze na kolejne dni…


by nie marnować cennego kapitału

jakim są miłość i zaufanie bez granic

dotkliwa nauczka w uszach dźwięczy

gdy kolejny raz zamierzamy się sparzyć

naiwną dobrocią obdarzając niegodnych


nędznicy bezduszni wiedzą gdzie uderzyć

w które zapukać drzwi grając obłudnie

pod kamuflażem z fikcyjnych cierpień

łzę ostatnią kradną chytrze by osiągnąć cel

limit dobroci na czerwono zaczyna świecić


ku przestrodze na kolejny blichtr…

Boli…

boli gdy nie słyszę twego głosu

dni bez celu przez palce uciekają

cisza rani duszę cierniem ostrym

serce krwawi rubinową łzą…


kiedyś świt radość przynosił

dziś od zmierzchu nie różny

paciorki różańca ściskając w dłoni

ogrzewam żarem modlitwy…


kolejna noc zawieszona w próżni

sen powoli staje się abstrakcją

echo goryczy w uszach dudni

zalewając umysł falą spiętrzoną…


znikam pod ciemną taflą pustki

tęsknota wciąga mnie na dno…

Posłaniec

jestem jak amonit

o nietypowym

kształcie duszy

misternie utkanej

przez byt doskonały


dzień po dniu

cierpię katusze

dostrzegając obrazy

dla innych ukryte


w blasku cieni

poruszam ciszę

kryjącą w sobie

tajemne przesłanie

kipiące wrzaskiem

niedostrzeżonego

potencjału przekazu


klucz do zagadki

w studni utopiony

wypływa nagle

wbrew grawitacji

budząc we mnie lęk

przed tym co nieznane


śmiejąc mi się drwiąco

prosto w twarz

widząc kiedy ulegam

zostając posłańcem

skazanym na wygnanie

w bezkresie

niezrozumienia

Tak bardzo…

pory roku blask straciły

dzień od nocy bez różnicy

kwiaty uschły na suchoty

odkąd kroki twe ucichły…


błądzę w mroku własnych myśli

wspomnienia tną tak zawzięcie

zegar zasnął dni nie liczy

bo czymże jest czas bez ciebie…


wciąż dwa kubki dwa talerze

twoje miejsce jeszcze ciepłe

nasze szepty takie świeże

a ja czekam ciągle w oknie…


nie potrafię zamknąć drzwi

które nasze światy dzielą

mam wrażenie że stoisz w nich

choć odszedłeś tak daleko…


tylko czasem mam złudzenie

że jesteś tuż obok blisko

pościel pachnie twym oddechem

śmierć zabrała mi to wszystko…


serce cierpnie tak boleśnie

brak ciebie tak bardzo brak

kir rozpaczy na mym niebie

czarna wstęga oplotła świat…

Żądza wolności

Na pięciolinii istnienia,

kroplami łez akordy znaczę.

Klucz wiolinowy straż trzyma,

pomiędzy nutami dni i nocy…


Dźwięki niskie i wysokie,

jak życiowe upadki i wzloty,

przeplatające się nawzajem,

są tylko pyłem ulotnym…


Neurotyczna symfonia,

nuta po nucie powstaje,

głuchym echem odbijana,

pod kloszem pułapki szklanej…


Żądza wolności ukryta w umyśle,

nie pozwala duszy skrępować.

Waleczne serce nie uśnie,

do tchu ostatniego bronię ideałów…

Duchowe bankructwo

Gdy ucichnie ostatni oddech,

przyłapany na gorącym uczynku

twórczego transu, a kartka papieru

pokryje się kurzem, nietknięta…

Dłuto zeżre rdza bezczynności,

harfa straci głos rwąc struny,

odkręcona akwarela wyschnie na kamień…


Świat zapadnie się w byle jakości,

dni pozbawionych smaku artyzmu!


Zaraza obojętności zaleje ludzkość,

nie pozostanie nic prócz pychy w lustrze.

Deficyt wzruszeń dusze wysuszy,

zamieniając umysł w blaszany bębenek…


Bodźce trzymające wyobraźnię przy życiu,

ulegną zgubnej inercji, nokautując umysł!


Dowody wyższych uczuć na papier

przelane, magią słów ręcznie pisanych,

znikną zagłuszone wrzaskiem klawiatur…


Niebo przez szklany monitor zastąpione,

przybierze kolor kiru żałobnego!

Pokolenia pozbawione artyzmu

popadną w duchowe bankructwo…

Utrwalone w wieczności

w otchłani szafirowej nocy

blaskiem pyłu diamentowego

gwiazd przyozdobionej


myśli swoje zatapiam

utrwalając swoją egzystencję

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 21.57