Zdradź mi
Odezwij się czasem,
Powiedz, kto przez Ciebie teraz umiera
Przeproś moją miłość,
Że nie uważasz jej za pierwszą
Ani za ostatnią
Tętno
Tak chcę Cię dotknąć,
Że gryzę własne tętno
Ale te erotyki są bezcielesne
Więc jedyne czego dotknę
To rama Twojego portretu
W mej pamięci
Głos
Nie istnieje większa harmonia
Niż Twój głos
Gdy mówisz do mnie
Morzem słów
Z których słyszę jedynie
Aksamit błękitu
Noc
Nocą nie sypiam
Rozdrapuję
Każdą z ran
Przypalam papierosem
Pytasz kiedy przestanę?
Rozszerzone źrenice odpowiedzą Ci
Kiedy przestanie płynąć czas
Kawalerka
Nowa kawalerka
To niedopowiedzenie
Tam mieszkam co rozmowę
Ale nie zamierzam się wyprowadzać
Dopóki Twój klucz
Otwiera wszystkie zamki
Papieros
Ja cisza dym z papierosa
Inicjał wykuty na srebrnej papierośnicy
Okruch z Twego stołu
Ty — ikona w cerkwi
Lato każdej mojej zimy
My — garstka popiołu
Arytmia
Nazywasz to wiecznym
Melodramatem
A ja arytmią
O Twoim imieniu
Rdza
To już nie szorstkość zarostu
Rysuje dźwięki na moim sercu
Teraz to zardzewiała agrafka
O jej inicjałach
Erotyk
To jest erotyk bezkształty
Bez formy
Jego ideą jest dotyk
W rytmie Twoich oddechów
Które chcę jeść
Zachłannie
Krzyk
Krzycz na mnie
Obrażaj
Nienawidź
Ale nie bądź obojętny
To największa kara