Do roku 2016
Zamiast kwiatów
Chciałem Ci wysłać wiązankę kwiatów z okazji lata.
Szukałem pierwiosnków, żeby zwiastowały „naszą wiosnę”.
Nie było. Przecież prawie lato.
Pomyślałem wyślę róże ogniste jak miłość.
Były przywiędłe a nasza miłość świeża…
Nigdzie nie było orchidei.
Przewiązałem więc słowa wstążką świeżych pocałunków
I zamiast kwiatów wysyłam.
czerwiec 1961
Poczęcie
Kłosy pszeniczne,
Srebrzyste w słońcu kroplami rosy.
Pozłociste pszeniczne kłosy.
Wiatr igra wśród kłosów,
Złoty pył rozsiewa,
Muska krople rosy,
Miłośnie flirtuje…
Pęcznieją kłosy.
maj 1967
Tęsknota
Co znaczy to słowo?
Narastający ból czekania,
Pęczniejący głaz na sercu,
Niepokój, niepokój, niepokój.
Szaleństwo liczenia uderzeń …
W nocnej ciszy gdy myśli wędrują
Bez toru przeszkód i szumów dnia.
To kroki do możliwego źródła Twojego głosu.
Miarowe tykanie, tykanie, terkotanie liczb
I sygnał i głos Twój
I bicie serca jak dzwon
I brak odwagi by zburzyć spokój i jego ton…
Halo… Halo… Haloo…
12.04.1985
Jesień uniesień
Rozszumiało się w Twojej głowie.
Krew płynie szybko, szybciutko.
Na zdrowie staruszku, na zdrowie.
Tańczyłeś, marzyłeś leciutko.
Dziewczyna była cudowna.
Cudowny zapach jej ciała.
Zechciała się z Tobą całować,
Przytulić do Ciebie zechciała.
Więc duma rozpiera Twe ciało
I marzysz o wielkiej przyjaźni.
Niepomny, że u niej wiosna
A Tobie lato zleciało.
I to już koniec uniesień
Mimo, że miesiąc maj.
To uczuć zbliża się jesień,
Miłosne baju baj.
maj 1990
Narkotyczny sen miłości
Erotyczny sen we dwoje
Moje myśli, moje wizje
Twoje wizje, myśli Twoje
Rozświetlone krople mgły
Pocałunki w tańcu szły
Roztańczone myśli moje
Roztańczone wizje Twoje
Może kiedyś, zamiast snów
Do Twych ust przytulę znów
Moje usta
Może odważniej
Nie tyko ust puchar uchylę
Może z rozkoszy
Kwiatu nektar do dna wychylę.
17.08.2008
Odejście
Nie myśl o zmierzchu, trzymaj „dziś”
jak za ogon srokę
Szczęściu nie daj szansy na odejście
Choćby miało postać starca odległego
o świetlną milę
Pozwalaj sobie na szaleństwo myśli
O rzeczach i sprawach nawet odległych
Zdawałoby się — niedorzecznych
Czasami się spełniają i odmieniają los
Może nie na lepszy, ale na inny, ciekawszy
z samej istoty inności.
Niesamowite te moje refleksje z samej głębi duszy
Jakieś niespodziewanie płynące potokiem słów
Bez interpunkcji zastanowienia ale piękne
Sama pewnie przyznasz jeśli przeczytasz.
Pomyśl o tym co to dla Ciebie na jednym
wydechu
Spisał i wysłać zamierza w prezencie świątecznym
do wiosny wpiętym
Niby zapach róży i bukiet do tych myśli
dowiązawszy duży ślę
Na wiosennych myślach wyciągnięta
Annabell uśmiechnięta
Annabell pełna rozkoszy
Annabell.
Słupsk 27.11.2008
Walentynki
Dojadę choćby na rowerze
W serduszkowej tej atmosferze
(Dokądkolwiek rozumieć się należy
Mój rower bowiem dość chędogo bieży)
I mimo słabej mej kondycji
Skorzystam z wszelkich propozycji
Całował będę usta Twoje
Wypiję piwo, choć nie moje
Utulę, jeśli mi pozwolisz
Zatańczę tango, jeśli wolisz
A jeśli zechcesz — jeszcze coś
Co już rozpustą nazwał ktoś
To gotów jestem poswawolić
A przedtem chyba się ogolić
Zmuszony będę w Twej łazience
I znów całować Twoje ręce
Usta, szyję, jeszcze (niżej) dalej
A potem krzyknę wina nalej
I pieścił w tym szaleństwie będę Ciebie
Aż się oboje obudzimy w kosmosu toni
rajskim niebie…
Potem się znów odsunę w cień
Na jakiś miesiąc, może dzień
Bo przecież jestem nie dla Ciebie
Choć mogłoby nam być jak w niebie
Choćby czasami, mimo trudu
Warto by było, kto to wie…
Z okazji „Walentynek” takie rozpustne, płoche myśli
Dla czczej zabawy starszy już pan kreśli.
15 lutego 2009
Myśli skomplikowane
Zasypało nam drogę do siebie,
Zasypało puchem białym,
Zasypało klockami Lego sczepionymi przez los
Na kształt linii Maginotta.
Stąd tak trudno jest dotrzeć do Ciebie.
Trudniej dotrzeć duchem niż ciałem.
Trudno czekać na siebie jakoby na Godota.
Maginotta obeszli.
Nam trudniej obejść rafy
Życiowych perturbacji
Pomimo ciepłych…
I szczerych do bólu narracji.
Wybacz gdy robię gafy.
To brak enigmy do łamania kodów,
Które nam życie wyryło w pamięci.
Różne u Ciebie i u mnie,
Nie do złamania rozumnie.
Jesteśmy niby święci
Na ciągu krętych schodów.
Ni wejść, ni zejść,
Ni skręcić w lewo, czy w prawo.
Do piekieł by nam, czy do nieba.
Kawioru, czy może wystarczy chleba.
A czas ucieka nam spod biegnących dokądś stóp.
Więc pędźmy gonić go…
Tup tup, tup tup, tup tup.
Gdzieś widać jego kres.
7 grudnia 2010
Bez tytułu
Widziałem Cię dzisiaj we śnie
Zupełnie bliziutko, tuż obok mnie.
Bliżej niż stąd do Wąchocka.
Och jakaż to była przecudowna nocka…
A potem spojrzałem w okno…
Ty tam po niebie szłaś.
Nie powiem by było to piękne,
Chuściną zakryta twarz
Bo mróz.
A pod nogami chrzęścił
Chmurzasty biały gruz.
Szłaś tak prosto, przed siebie,
Do słońca.
I pewnie wędrówce tej po niebie
Nie byłoby końca.
Gdybyś nie weszła nagle za domu róg
I zeszła w dół przed jego próg.
11 lutego 2012
Kobieta 2011
Kobieto, cudny kwiecie
Jedyny wart tych słów
W komplementów świecie
Siedlisko wszech rozkoszy
Źródło męskich marzeń
Sprawco dobra wszelkiego
Tudzież gorszych zdarzeń.
Zawsze jesteś płonącym pękiem krwistej róży
Płatków którego rozchylanie rozum wszem odurzy.
Jakąż radość sprawia spijanie z nich kropli rosy
całowanie myśli Twoich, tulenie się we włosy
Takową jesteś mocą wielką obdarzona
Że i żebra mi nie żal, z któregoś stworzona.
marzec 2011
Izabell
(inspiracja piosenką Aznawoura)
Izabell, kobieto piękna jak chciał Bóg
Żebro wyjąwszy z Adamowego ciała,
Od czubka głowy po stopy nóg.
Chwałasz mu, za to tylko, chwała.
A ileż nadto cudów dał,
Ile rozkoszy dał źródełek,
Które wzbudzają zmysłów szał,
Wśród tajnych skryte damskich mgiełek.
Zmilczę szczegóły w swej skromności.
Tylko wiosenny pęczek róż zroszony pocałunkiem
Przesyłam.
Dobrze, że jesteś Izabell.
Dobrze, że byłaś Izabell.
Choć przez tą krótką chwilę życia.
Ilustracja do krajobrazu(Tęsknota)
Te brzozy, te liście kolorowe,
Tafli jeziora tyko brak i Ciebie.
I jeszcze smętku wspólnych myśli
No i siebie
Gdzieś w tle.
I kolorów jesiennych na niebie.
Jesteś. Gdzieś jesteś.
Nie wiem tylko gdzie.
Jak w kosmosie galaktyki od siebie coraz dalej… dalej…
A może piwa pszenicznego nalej
I myślami będzie nam bliżej…
Bliżej im w kuflach mniej…
Nie dorównuje wybranym przez Ciebie słowom ale jest moje. Do Ciebie.
Pisadło
Przeszliśmy zenit
Ma się ku zachodowi
Przed nami piękno wieczornych
Wielu szczęśliwych
Zachodów słońca
W kolorach radosnej purpury
Nie pozwól by słońce
O wieczornej porze
Na horyzoncie zostawiwszy zorze
Skłóciło księżyc bledziutki z natury
Z impetem gwiazdy biegnącej po niebie
By tylko ślad zostawiwszy świetlisty
Zapomniawszy lunę pognała przed siebie
Ni wspomnienia, ni dobrego słowa
A i ten ślad, co pozostał, chowasz
A ja oczami widząc „pięknoducha”
Myślałem: skoro tak wybucha
To pozostanie już z nami na wieki
Może nie miłość, choć przyjaźń dojrzała
By z nami była i tak już została
Aż byśmy kiedyś, na łąkach wieczności
Dostrzegli, ile w tym było radości
A teraz smutny smuteczkiem jesieni
Nie żegnam, choć to niewiele już zmieni
Czekam, wciąż czekam… Może coś roznieci
To piękno które między nami było
Było i pękło
Zostało we mnie, lecz już nie jest w Tobie
I wmówić muszę tę prawdę sobie
napisane kiedyś kilka lat temu, odnalezione29.10.2017
Erotyk geriatryczny
Czy ja jestem jeszcze erotyczny?
Czy jestem jeszcze w stanie myśleć
O pięknie kobiecego ciała
Jak się myśli o dostępności i smaku słodyczy?
Czy widzę nagość w kolorach tęczy?
Czy widzę nagość w ruchach tancerki?
Czy widzieć jeszcze jestem w stanie
W nocnej poświacie ciała Twego drganie?
Czy w swych ramionach wpadniemy w rezonans?
Czy jest jeszcze możliwy między nami romans?
Czy kiedy dotknę płatków Twojej róży
Czy mnie zamroczy ich zapach, odurzy?
Czy moje ciało w Twoim zanurzone