Bałagan
Nie będzie lepiej
Chociaż próbuję
W tym bałaganie
Koszmarnie się czuję
Pojąć Ci ciężko
Więc zamilcz — proszę
Twoje gadanie
Nie warte ni grosza
Łza cicho kapie
A ja w samotności
Wylewam na papier
Frustracje i złości
Tak bywa czasami
Że przyjaciel szczery
To tylko złudzenie
[Rzeknę bez kozery]
Słodkie obietnice
Wyrzucam w ognisko
Chciałam tak niewiele
Lecz straciłam wszystko
Bądź
Otul myślą
Spójrz miłością
Pocałuj słowem
Rozkoszą
Łzą
Zmarszczką
Oddechem
[Bądź…]
[…bądź przy mnie…]
Bez litości
Bez słów
Bez dotyku
Bez wyrazu
Bez uśmiechu
Bez pamięci
Bezimiennie
Beznamiętnie
Bezpowrotnie
[Bez sensu]
Bezkres
Wyrzekłam się siebie
Dla błogich uniesień
Uśpiłam samotność
W emocji bezkresie
Smak porażki gorzkiej
Ustami oblekłam
Ku nicości światłom
Pospiesznie uciekłam
I pytam zajadle
[Nikt mnie tu nie słyszy]
Jak rozwiązać supeł
Upleciony z ciszy [?]
[Smutek, czy namiętność?]
Totalny bałagan
Dziś przez myśli głuszę
Przeszedł zeń huragan
Poszarpał w kawałki
Kartki z kalendarza
[To co najpiękniejsze
Tylko raz się zdarza]
Bezsens
Słyszę w uszach
Marsz weselny
Pogrzebowy może [?]
Po pogrzebały się
Wszystkie chęci
[Moje,
Twoje,
Nie nasze]
Radosnym kordonem
Podążają smutne
Cienie wysnute
Gdzieś
W którymś śnie
Patrzę spokojnie
Przez zamknięte oczy
Na zgliszcza
Palących gardło
Słów tlących…
…w tym chorym bezsensie…
[...trwam…]
Burza
Potężna burza
W mojej głowie
Pioruny walą
Prosto w serce
I coraz mniej
Siebie rozumiem
Z każdą minutą
Jeszcze głośniej
Deszcz spływa
Smutną strugą
Po brzegach
Otępiałej naiwności
Cierniowe wino
W czerwonym winie
Smutki utopię
W umyśle swoim
Ciebie zakopię
[Byś się nie zdarzył
Byś we mgle zniknął]
Patrz,
Na mym sercu
Ciernie znów kwitną
Daleko
[Ty i ja]
Ogromnie bliscy
Nieludzko obcy
Łączy nas
Jeden oddech
Dzielą
Morza szerokie
Dzieli dziś
Jutro
Zawsze
Nigdy
Dobroć
U stóp świat mi stoi
Gorliwie w to wierzę
Usiadł na mych dłoniach
Jak łagodne zwierzę
Dzierżę go mocno
W uścisku głębokim
By nie uleciał
Ku morzom szerokim
Nadzieją ów karmię
Otulam rozumem
Głaszczę delikatnie
Tak jak tylko umiem
I czułe myśli
Cicho przekazuję:
‘Dzisiaj jest dobrze
Gorliwie to czuję’
Dramatycznie
Dramatów pisać nie muszę
Dramatem stało się życie
Gdy w pierwszej minucie oddechu
Spojrzałam ku słońcom świata
Piękną jesienią o świcie
Dramatów pisać nie muszę
Dramatem stało się życie
Kiedy ona i on…
[…i nagle nic — puste serca bicie]
Dramatów pisać nie muszę
Nie chcę widzieć już więcej
Twych oczu nienawiścią natchnionych
Uduszę dziś siebie na wieki
[Tylko daj swe ręce]
Droga przez las
Zagubiłam drogę
W porywie istnienia
Szlak zatarły dawno
Kruche przewinienia
Las przykryła mgła
Chaszcze dookoła
Nikt nie słyszy krzyku
Chociaż głośno wołam
Utulę tę ciszę
Co odbija się echem
Dziś jestem nią ja
A ona mym oddechem
Dziś
Dziś mnie nie dotyczy
Dzisiaj nie istnieję
We wnętrzu głowy znów krzyczę
W ognisku bólu się grzeję
Jutro mnie nie będzie
Nie pytaj o plany
W szalonym amoku [obłędzie]
Wciąż rozdrapuję swe rany
Wczoraj mnie zatrzymało
Ścisnęło za krtań z pogardą
Oddechu ciągle zbyt mało
Nie umiem wiecznie być twardą
Głęboka rana
Dusza w huk rozbita
Na części miliony
Tylko spróbuj dotknąć
Będziesz skaleczony
Roztrzaskane serce
W głowie czuję ból
Ktoś w gniewie rozsypał
Na me rany sól
Zaciskam wciąż oczy
Tak bardzo sił brak
Już się nie pozbieram
Nawet nie wiem jak
Harmonia ciszy
[Tak dobrze jest]
Już nic nie muszę
Już nic nie trzeba
Obłoki chmur
Suną obok
A mnie tu nie ma
[Przyjemnie]
Fale słów ludzkich
Przechodzą przez uszy
Ja nic nie słyszę
Odpływam
[Nie ratuj i nie patrz]
Z uśmiechem na twarzy