E-book
5.51
drukowana A5
13.82
Niechciana Księżniczka

Bezpłatny fragment - Niechciana Księżniczka


5
Objętość:
27 str.
ISBN:
978-83-8384-340-7
E-book
za 5.51
drukowana A5
za 13.82

Ogromne podziękowania za wsparcie i pomoc przy realizacji tego i poprzedniego projektu. Przede wszystkim dla mojej żony Kasi, dla p. Moniki i p. Malwiny, nauczycielek mojej córki. Także dla mojej Justynki, która była pierwszą recenzentką moich opowiadań. Dzięki tym kobietom uwierzyłem, że nie ma rzeczy niemożliwych.


W niedalekiej krainie, pomiędzy wysokimi górami, a błękitnym morzem, żył młody książe. Miał wszystko, czego pragnął, zamek z mnóstwem komnat, pieniądze, władzę no i oczywiście rodzeństwo. Książe był dobrym człowiekiem, nie obnosił się ze swoją władzą. Rzec by można, że nie zależało mu na majątku i zaszczytach. Rodzeństwo wykorzystywało dobre serce Karola, bo tak miał na imię. Trwonili majątek, a brata zapraszali na polowania i biesiady licząc głównie na hojne podarki.


Książe często samotnie chadzał do miasta w zwyczajnym odzieniu, żeby nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Obserwował mieszczan, zazdrościł im spokojnego życia i radości z tego, co mają.

— Aaaj… wybacz mi, zamyśliłam się — tłumacząc się młoda dziewczyna pospiesznie otrzepywała rękaw młodzieńca, z mąki, ze świeżo upieczonego chleba. — Powinnam bardziej uważać.

— To nic takiego. To tylko mąka. — Odparł Karol z uśmiechem — o kim tak panienka rozmyśla, jeśli można wiedzieć?

— Jeszcze o nikim. O tej porze roku w zamkowym ogrodzie kwitną piękne kwiaty, a straże nikogo nie wpuszczają. To wielka szkoda, że nie mogę ich podziwiać. — W jej głosie słychać było smutek.

Książe stał chwilę wpatrując się w młodą dziewczynę. Miała niebieskie oczy, długie czarne włosy. Suknia nie odróżniała się za bardzo od odzienia innych mieszczan, zwyczajny fason w kolorze ciemnej zieleni. Jednak Karol był oczarowany dziewczyną.

— Wszystko dobrze? — W jej oczach widać było szczerą troskę. Karol już dawno nie widział takiego spojrzenia. Z reguły widział tylko fałsz i wymuszone wyrazy twarzy, bo tak wypada się zachować.

— Wybacz mi śmiałość i złe maniery, ale oczarowałaś mnie urodą. Powinienem się przedstawić. Zwą mnie Karol. — Szybko wrócił myślami do rzeczywistości. — Zamyśliłem się.

— Ja jestem Marta. Jakoś wyjątkowa nie jestem, nie jestem księżniczką i daleko mi do szlachty. Może gdybym była, chociaż szlachcianką to straże wpuściłyby mnie do książęcego ogrodu. — Na jej twarzy pojawił się smutek.


Karol nie mógł na to spokojnie patrzeć, ale nie chciał też zdradzić się, kim jest.

— Myśl — szukał rozwiązania w myślach — co zrobić żeby mogła wejść do ogrodu i ją uszczęśliwić. Już dawno jedno zdarzenie nie dało mi tyle szczęścia a tak naprawdę nic się nie wydarzyło.

— Mam pewien pomysł jak możesz wejść niepostrzeżenie do ogrodu, ale musisz mi zaufać bezgranicznie. — Powiedział do dziewczyny z poważnym wyrazem twarzy.


Spojrzała na niego podejrzliwie. Przecież dopiero, co się poznali, jeżeli można to w ogóle tak określić. W końcu tylko na niego wpadła i ubrudziła jego odzienie mąką. Była teraz zmieszana. Co powinna zrobić? Bardzo chciała zobaczyć te piękne kwiaty, ale nic o nim nie wiedziała.

— Nic o tobie nie wiem panie. Skąd mam mieć pewność, że to nie podstęp, żeby mnie uwięzić. Może to w ramach zemsty? — Rzekła z całkowitą powagą.

— Masz rację. Nie wiesz o mnie nic, ale daję słowo, że nie planuję nic złego. Po prostu podoba mi się Twój uśmiech i nie mogę patrzeć na Twoją smutną twarz. Jutro książe przyjmuje gości i wszystkie straże będą go pilnować w pałacu. Wtedy będziesz mogła wejść do niestrzeżonego ogrodu. Tylko pamiętaj, audiencja będzie trwała najwyżej pół godziny. Po tym czasie straże wrócą. — Książe wybrnął z sytuacji. Był zadowolony, że się nie zdradził.

— Skąd o tym wiesz? Jesteś szpiegiem? — Zapytała z lekkim strachem w głosie. Nie czekała jednak na odpowiedź. Zanim Karol zdążył cokolwiek powiedzieć dodała szybko. — Muszę już iść. Żegnam panie.

Młodzieniec wpatrywał się w oddalającą się niewiastę. Kiedy zniknęła z pola widzenia ruszył zamyślony w kierunku sekretnego wejścia na dziedziniec zamku.


Następnego wieczora Karol rozmyślał o dziewczynie, którą spotkał poprzedniego poranka. Zastanawiał się czy poszła do ogrodu, czy jednak nie. Noc spędził na rozmyślaniach. Nie zmrużył nawet oka.


Po śniadaniu wybrał się na przechadzkę. Miał nadzieje spotkać niewiastę, która zaprzątała mu głowę. Niestety, nigdzie jej nie spotkał. Każdego dnia chodził na miejski rynek i wypatrywał Martę. Rezultat był dla niego smutny.

— Gdzie ona zniknęła? Czy była tylko snem? Może była czarownicą? — Rozmyślał po wielu dniach poszukiwań, nie mogąc znaleźć dziewczyny, która opętała jego myśli i serce.

Jest! To ona. Książe zobaczył wreszcie Martę. Tak jak przy ich pierwszym spotkaniu szła z chlebem. Uśmiechnięta, w promieniach słońca. Młodzieniec stanął i wpatrywał się jak zaczarowany. Po chwili wziął głęboki oddech i ruszył w jej stronę.

— Witaj. — Powiedział uśmiechając się lekko — poszłaś do ogrodu jak Ci radziłem?

— Nie panie. I wybacz mi, ale się śpieszę — skłamała

— Zaczekaj chwilę. Dziś wieczorem na zamku odbywa się uczta. Przyjdź proszę do ogrodu, a wszystko Ci wytłumaczę. Będę czekał przed wejściem.

— Za kogo on się uważa? Nic o nim nie wiem i chce żebym spotkała się z nim wieczorem? Jest opętany, czy chce mnie porwać. — Myślała zaskoczona dziewczyna. — Nie czekaj na mnie panie. Mam dużo pracy i nie wiem, kiedy skończę. — Skłamała.

— Przyjdź proszę. Weź ze sobą towarzysza, albo nawet kilku, jeśli się mnie obawiasz, ale bądź. Wtedy wszystkiego się dowiesz. — Prosił książe gotowy zrobić dla dziewczyny wszystko.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 5.51
drukowana A5
za 13.82