Zdanie o wolności
Kiedy opowiadasz swoją historię,
nadużywasz słów.
Przesuwasz przecinek bez pamięci.
Obłędnie stawiasz kropkę.
Koniec zdania nie wyznacza Rubikonu.
Tylko wyobraźnia
wyrywa się z objęć codzienności.
I dobrze kiedy wiatr leniwieje,
dmuchaj z całych sił.
Chmury pragną płynąć po niebieskim,
pląsać, gdy szary dzień ubiera się w odcienie.
Krąg zaufania
w autobusie w kolejce w bloku
znajomi o których ocieram się
zazdrośnie wymieniają te same słowa
położyłem więc serce na dłoni
ogarnęła mnie choroba brudnych rąk
w restauracji kelner nadskakuje jak zwykle
rzuca komplementy jak przekleństwa
kłamstwo w ten dzień smakuje normalnie
herbata parzy się ogólnie
w zasłoniętych oknach
jutro ubiorę białą koszulę z jedwabiu
oczywiście opowiem zmyśloną historię
z należną przesadą wypiję herbatę
kupię bilet oderwę wyraz od twarzy
Wpuszczą mnie do wewnątrz?
Późny wieczór
Bardziej doceniam szept
Twoich myśli
Głęboki oddech uwięziony
W piersiach
Lepiej kołysze do snu
Zupełnie dopina klamrę czasu
Mocniej trzymam w ramionach
Każdą chwilę
Dotyk przechowuję jak talizman
W szufladzie
Zamiast pióra trzymam dłuto
Wydrążę w skale każdą kroplę
Z wiekiem zamieniam złote myśli
W zwyczajną rozmowę
Byle jak słowa przykładam na rany
Które goją się
Zamykam drzwi do przyszłości
Żyć chcę teraz. Jutro nie zdążę
Dylemat
Przekleństwo czasu
Korona króla
Cierniowa korona
Korona wirusa
Wybierz zawczasu
Przekleństwo z atłasu
Wielu
Jeden
Większość
Wybierz przed upływem czasu