E-book
4.41
drukowana A5
29.45
Nasze nieprzemijanie

Bezpłatny fragment - Nasze nieprzemijanie


Objętość:
122 str.
ISBN:
978-83-8273-612-0
E-book
za 4.41
drukowana A5
za 29.45

MIŁOŚĆ

kochany mój

kochany mój piszę do ciebie list

bo smutek ogarnął mnie wielki

i żal a w duszy takie spustoszenie

że już i aniołowie odlecieli

i zostawili bez opieki


a co u ciebie kochany mój

czy zdrowy jesteś czy radosny

i o kim myślisz o świtaniu

zbudzony ptaków wrzawą

czy wznosisz się kiedy do nieba


kochany mój za oknem noc

z gwiazd litery składam

żeby ci w duszy zamigotały

żeby cię roziskrzyły miłością

i żeby aniołowie wrócili

czary

śniłam dzisiaj o tobie

na jawie w poświacie księżyca

dostrzegłam zarys uśmiechu

poczułam muśnięcie ust

na policzku jak rozespany wiersz

utkany ze strun tęsknot

przebudzenie

w twoim wysokim szczupłym ciele

jest gibkość zwierzęcia

o pięknych ruchach

i czułość mężczyzny


czuję twoje ciepło swoim sercem

wącham zapach skóry palcami

dotykam lekkości twego oddechu

i doznaję świeżości uśmiechu


nasze ciała dotykają się i łączą ponad ziemią

w rozmowie miłości

w namiętności wiedzy

która poznała nieskończoność


przeciągasz się leniwie jak kot

i odpływasz z marzeniami

których jeszcze nie odkryłam

serce łomocze mi w piersi

chwila

to była chwila

rozkochanych serc

bez poranka wspólnego

kiedy słońce złote iskry rozrzuca

na nagich piersiach

rozbudzonych pocałunkami


to była chwila

płomienia co rozgrzał

i zniknął

radości w skrzypcowym smyczku

ukrytej

uśmiechu który lody roztajał

i tęsknoty co łzami

się syciła


za tę chwilę

za wzruszenie

za muzykę

za zapomnienie

za radość

i łzy

i pragnienie

dziękuję ci

marzenie

W czarodziejskiej kuli szklanej

widać naszą przyszłość całą;

tę szczęśliwą, roześmianą

i pochmurną, nadąsaną.


Jest w niej miłość zaklęta

i tęsknota na gwiazdach rozpięta,

oczu moich radosnych kochanie,

namiętności żar i pożądanie.


Z czarodziejskiej kuli szklanej

los dyskretnie nas podgląda,

tajemne przejścia wskazuje;

a gdy zawierzysz mu, obiecuje,


że po tamtej stronie kuli

niebo nas do gwiazd przytuli,

z rumakami skrzydlatymi

przez przestworza pofruniemy.


Spójrz, ty i ja w świata objęciach,

już na zawsze z pegazami pojednani

zanurzamy się w sobie bez pamięci —

jak w czarodziejskiej kuli szklanej.

taniec

jak strudzony wędrowiec

plecy opiera o pień szeroki

w cieniu liści rozłożystych oczy przymyka

palcami gładzi korę porowatą dla ukojenia

tak ja wtulam się w twoje ramiona


gra orkiestra tańca rytm

moja dłoń schowana w twojej

posuwamy się po sali

w bliskości ciał nieśmiałej

w radosnym rozmarzeniu


jak drzewo gałęziami

oplotłeś mnie

jak drzewo siły mi dodajesz

o nas

najpierw była tęsknota

za listem za telefonem

pierwszym spotkaniem

pocałunkiem kochaniem


spełnienie

wyznań lirycznych

poezji dramatu

kartek pisanych nocą


oczekiwanie

na siebie na bliskość

na zapomnienie

na rozkochanie


przeżycie

pojednania dusz i ciał

i radość odkrywania

piękności świata


marzenia

o szczęściu nieskończonym

i miłości która nie przeminie

upojona własnym istnieniem


a potem było rozstanie

bolesne niechciane

rozmazane i nie bez łez

i żal za szczęściem minionym


na koniec zostało wspomnienie

wierne oddane i radosne

pamięć szczęścia miłości

która trwa

gwieździsty trakt

już za oknem zmrok

siądziemy razem tu

w kąciku koty dwa

bliskości ciała bliskości duszy

szukamy w świetle gwiazd

wyprawa w bajki świat

gdzie prawdy znajdziesz sens

no chodź już miły

pozostaw smutki


na wyprawę tę pójdziemy razem

wsłuchaj się w rytm serca swego

usłysz mnie

zobacz mnie

poczuj mnie

gwieździsty trakt


powiem wszystko ci

jak miłość w sercu drży

odkrytą nie chce być

gwiazdami znaczy gwiazdami broczy

maluje cały świat

marzeniem kreśli znak

do raju wiedzie nas

rozmarza snami samotność znika


na wyprawę tę pójdziemy razem

wsłuchaj się w rytm serca swego

usłysz mnie

zobacz mnie

poczuj mnie

gwieździsty trakt

podaj rękę swą

chcę poczuć bliskość twą

obiecam zapach bzu

obiecam radość obiecam miłość

porzucisz smutki swe

zapomnisz bólu krzyk

spełnienia zaznasz smak

upojnych nocy

pachnących wiosną


na wyprawę tę pójdziemy razem

wsłuchaj się w rytm serca swego

usłysz mnie

zobacz mnie

poczuj mnie

gwieździsty trakt


(tekst do muzyki Jerzego Horwatha)

nieszczęśliwy wypadek

rozbiegły się serca nasze

złaknione czułości

ślepe i zagubione

wśród marzeń i wzlotów


twoje imię

powiew wiatru na rozgrzanym czole

twój głos

wschodzące słońce po deszczowej nocy

twój oddech

kwitnące lipy i jaśmin i miód


wpadło serce twoje do studni

i zatonęło

wyjrzałam za nim z niepokojem

zakryła je woda


widziałam jak przepadło

labirynt twojej duszy

zatopiłam się w twoich oczach

wytrwale torowałam sobie drogę do ich źródła

szłam niepomna przestróg

odkrywając prawdę o nas

błądziłam w labiryncie twojej duszy


trafiłam

nieśmiało dotknęłam twego serca

a ty podałeś mi dłoń

tę samą w którą wsuwam teraz

bezsilnie zaciśniętą pięść

czułość

Stasinkowi


potrzeba mi twojej czułości

dotyku ust na policzku

szeptu pieszczącego oddechem

zapachu porannej mgły

wrażliwego serca

dłoni rozgrzanych tęsknotą

ramion szeroko otwartych

oczu rozmarzonych

dom na wsi

wśród letniej zieleni

podszytej rozbłyskami słońca

czerwony drewniany dom

z białą werandą i białymi oknami

fioletowy rododendron

huśtawka zawieszona pod dębem

w oddali przystań

łodzie i rozkołysana woda

dom na wsi


dla ciebie dla mnie

dla wspomnień życia

za którym boleśnie tęsknisz

w oknie sylwetka kobiety

z przeszłości utraconej


przechadzam się przyglądam

rozmawiam z duchami

które snują się wśród drzew

w sypialni i przy kuchennym stole

uśmiechają się z przekąsem


mówisz że jeszcze tu wrócimy

a one kiwają głowami

jakby wiedziały

noc pod gwiazdami

Stasinkowi

niebo było granatowe

jakby atrament z kałamarza wypiło

upiło się rozmarzyło

złotymi gwiazdami

powłóczyste szaty upstrzyło

dla fasonu dla zabawy

z przekory


migotało figlarnie

i nie wiedząc co czyni pijane

z nieboskłonu wystąpiło

by się do nas przybliżyć

nachylało się wychylało

zza barokowej balustrady balkonu


wiatr studził oddechy

i rozpalał nagość skóry

niebo namawiał do skoku

aż w końcu spadło

otuliło cię muślinowo


spod przymkniętych powiek

widziałam zarys twego ciała

spowitego w gwiazdy i granat

jedwabiem nocy obleczony

zamknąłeś mnie w niebie


drżałam z zachwytu

jak w ogień idę do ciebie

mężowi mojemu w dniu ślubu


jak w ogień idę do ciebie

szukam twych ramion

opiekunów naszej miłości

czuję twój zapach słyszę oddech


przyśpieszone bicie serca

mojego twojego

przepełnia mnie wzruszeniem

i pożądaniem


na dnie twoich oczu

niebieskich jak niebo nad nami

latem

widzę marzenie o szczęściu

w bliskości serc i ciał

jakiej jeszcze nie było


w twoich oczach przeglądam się

ukradkiem

uśmiecham się do siebie

do ciebie

do świata

Melbourne, 10 kwietnia 1999

obrączka

mój mąż nosi obrączkę

na serdecznym palcu

prawej dłoni

by cały świat widział

że jesteśmy dla siebie


złota obrączka

połyskuje światłem

w ciemności nocy

gdy poznaje ciało moje

w intymności zbliżenia


na palcach muskających struny gitary

złoty znak

rozbrzmiewa miłością

przywołuje mnie do siebie

magią muzyki


mój mąż poślubił mnie

na zawsze jak za dawnych czasów

albo w bajce

wsuwając na mój palec

obrączkę wieczności

sen w jawę przemienił

pierwsza rocznica ślubu

więc to już rok

ty i ja

przez mgły śnieżyce

pod słońce

w morzu czułości

we wzlotach zapomnienia

i w naburmuszeniu

w cieniu słów jak błyskawice

w najdelikatniejszym dotknięciu

dłoni i w bliskości

uskrzydlonej


życzę nam miłości wiosennej

pocałunków rozmarzonych

życzliwych spojrzeń przyjaciół

i oceanu radości


bo czymże rok

wobec wieczności?

Sztokholm, 10 kwietnia 2000

Ingarö

w promieniach zachodzącego słońca

w szeleście trawy

w szepcie liści drzew

dostrzegam wartość życia


jedziesz na rowerze

u boku pies

twój i mój

jak wspólne dziecko

którego nie mieliśmy

jadę za wami

czuję powiew wiatru

zapach wieczoru


łagodnieję bezpieczna

że znalazłam oazę

może nawet sens istnienia

że właśnie tutaj

doznać mogę szczęścia

w twoich ramionach

Stasinkowi

byłam falą morską

rozpryskującą się o urwisty brzeg klifu

w tysiące kropel

jaśniejących w promieniach słońca

radością nowego istnienia


skakałam ze skały

i jak ptak przemierzałam odległość

dzielącą mnie od ziemi

wznosiłam się i opadałam

lotem łagodnym czarodziejskim


chwila trwała wieczność

wzlatywałam na skrzydłach miłości

rozpostartych szeroko jak w locie Ikara

upojona twoją bliskością

odurzona szczęściem

nasze nieprzemijanie

jak nieporadnie kwitną kwiaty

którym nie dodajesz otuchy

łagodnym spojrzeniem


jak cicho bije serce

którego nie nasycasz

żarem miłości


i blado uśmiecha się słońce

i smutny jest deszcz

w którym się nie kąpiesz


wpatruję się w zegar

i zaklinam opieszały czas

żeby pobiegł jak oszalały


do dnia w którym

przyjdziesz i szepniesz

jesteśmy razem


a wtedy niech zatrzyma się

świat cały na jedną chwilę

naszego nieprzemijania

przeprosiny

obiecać ci muszę

że nie będę już więcej przyzwalać

złości przychodzić znienacka

że nie będę odpierać ataków

lecz zaufam sobie i tobie i Bogu


zrobię kolorową sałatkę

zjemy kolację przy świecach

będę patrzeć w twoje łagodne oczy

i dotknę twojej dłoni na stole

opowiem ci


w kieliszku białego wina

dostrzeżesz prawdę o mnie

jakiej dotąd nie znałeś

schowasz mnie w swoich ramionach

i wyszepczesz

poranek marcowy

ten dzień taki piękny

bo dał nam go Bóg

choć tutaj jest Szwecja i żyje się inaczej


otulone śniegiem gałęzie drzew

roziskrzona słońcem kręta droga przez las

przez ziemię obcą i obojętną

czy buty ci przemokły albo czy przyciasne


w panoramie okna

w doniczce kwitnące orchidee

obudzone z zimowego snu

wbrew ludowym mądrościom

i zazdrosnym spojrzeniom sąsiadów


bo tutaj jest Szwecja i żyje się inaczej

a dzień taki piękny

bo dał nam go Bóg


pójdziemy nad morze ty i ja

i nasz duży biały pies

puszczać będziesz kamyki po śliskiej tafli

zamarzniętej po horyzont

a ja szepnę ci


ten dzień taki piękny

bo dał nam go Bóg

choć tutaj jest Szwecja i żyje się inaczej

PRZEMIJANIE

nieznajomi

nie znam pana

proszę nie dzwonić

już nigdy aż do bólu

nie będę czekała


nie było nas

iluzja baśni

wspomnienia

obolałej wyobraźni


nie było i nie ma

drzwi zamknięte na klucz

nie wyłamię nie podważę

nie przezwyciężę kłamstwa


telefon nie przemówi

głos nie ukoi

oczy nie zapłoną

usta nie rozcałują


gdyby poskładać wszystko

zostanie tylko wysuszony

szkielet przeszłości której namiętnie

zadajemy kłam

Sztokholm, listopad 1996

na łące

w twojej książce przeczytałam

o świecie wymarzonym

bez cierpienia i smutku

i bez miłości zawiedzionej


zanurzyłam się w trawie polnej

wchłaniałam jej zapach słoneczny

i myślałam o nadziei uśpionej

i o tym że się mijamy


w sukienkę jedwabną

wplątały się chabry zdziwione

wiatr potargał włosy rozwiane

czułam wilgotny zapach ziemi


byłam złączona z naturą

jak z dzieckiem matka

i ze ziemia mnie przyjmie wiedziałam

tak blisko było

rocznica

w ciągu roku

obudziły się nadzieje i umarły

świat rozbłysnął kolorami tęczy

i przygasł szarością zmartwienia


byliśmy dla siebie

śpiewały ptaki na drzewach

pachniały trawy pod dotykiem nagich ciał

wzlatywaliśmy na skrzydłach uniesienia


nagość mieszała się z otwartością

i nie zamykał nikt drzwi

do duszy ani do serca

radośnie patrzyliśmy sobie w oczy


kochaliśmy się spleceni o północy

pieściliśmy zmysły i serca

dotykiem spojrzeniem zapachem

słowami szeptanymi gorąco


mieliśmy wiarę miłość i namiętność

i snuli marzenia o przyszłości

świecił księżyc i gwiazdy

dla nas i świata w naszych objęciach


a potem wszystko odpłynęło

w takt muzyki pożegnalnej

rozpłynęło się

rozmyło wśród mgieł


pozostaliśmy odmienieni

ty i ja nie dla siebie przeznaczeni

potoczyły się łzy po policzkach

zmarszczonych smutkiem

młodość

o gdyby młodość czuła siłę swoją

gdyby poznała moc własnego uroku

gdyby przeczuwać mogła co nadejdzie

gdyby dotknął ją smutek upływającego czasu


o gdyby młodość stanęła choć na chwilę

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 4.41
drukowana A5
za 29.45