Copyright by: ©Ewa Danuta Białek
Wszelkie prawa zastrzeżone
Wydanie pierwsze: Warszawa 2017, Wydawca Instytut Psychosyntezy®
Książka chroniona prawami autorskimi i prawami własności intelektualnej.
Stwierdzenia zawarte w tym przewodniku reprezentują profesjonalne opinie autorki, która poświęciła tej pracy ponad 50 lat swojego życia Książka jest zapisem wieloletnich badań naukowych i praktycznych autorki, mających na celu zrozumienie funkcjonowania własnego organizmu oraz innych, w tym wielu swoich klientów przez lata, aby wykorzystać informacje do celów edukacyjnych dla tworzenia „modelu edukacji dla przyszłości”, aby po pierwsze nie szkodzić”.
Nie chodzi o to, aby dać życiu więcej dni, tylko żeby dać dniom więcej życia.
Herman Sherer
Recenzja książki
Dr Ewa Danuta Białek jako naukowiec z pasji, szukała przez lata odpowiedzi na pytanie dlaczego człowiek choruje i w jaki sposób można wspierać zawarte w nim czynniki zdrowia i wewnętrznej harmonii. Zmagania te odzwierciedliły tomy 33 książek i ponad 120 artykułów naukowych. Jako, że sama wiele w życiu przeszła, przeżyte przez nią doświadczenia — zrozumienie ich znaczenia, dopiero ośmieliły ją, by doradzać innym. Pomogły jej w tym długoletnie doświadczenia naukowe i medyczne, a także praktyczne na bazie psychosyntezy, z której wysnuła syntezę swojego życia.
Dlatego w niniejszej publikacji Autorka daje wyraz tego, iż zależy jej na każdej z nas — kobiecie. Chce nam zaoszczędzić cierpienia. Swój czas daruje nam, by nasz czas nie został stracony. Krok po kroku kusi gamą kolorów życia jeszcze przez nas nie poznanego, przewodnicząc w oswajaniu — wydobywaniu nowych możliwości, składających się na dobrostan — pełnię zdrowia. Otrzymujemy tylko przysłowiową wędkę (a nie rybę), bo wszystko co potrzebne, jest w nas gotowe. Wystarczy odkryć — odkopać swoje jeszcze nie znane poziomy, wykazać dobrą wolę — zrobić pierwszy krok, a przede wszystkim pokonać opór przed zmianą. A wtedy wzrośnie poczucie własnej wartości i przyjdą od losu nagrody.
Proces dochodzenia do pełni zdrowia może zbytnio się wydłużać lub w ogóle się nie rozpocząć, jeśli w porę nie sięgniemy po odpowiednie wskazówki. Dr Ewa Danuta Białek podaje nam ten dar wytycznych na tacy. Nie obiecuje lecz gwarantuje narodziny każdej z nas na nowo, aż po zakwitanie. Jakże nie docenić jej misji.
…Masz co najmniej dwa wymiary siebie. Musisz je odnaleźć i połączyć w całość. Potrzebujesz je znaleźć w sobie, w swojej historii, z tego skąd przychodzisz, kim jesteś i dokąd zmierzasz. …Trzeba zawierzyć sobie i swojemu wołaniu duszy… — przekonuje.
Nie sposób wyrazić w skrócie, tego co Autorka ma nam do powiedzenia. Zagłębiając się w lekturę, na pewno można odczuć dobrą aurę, jak również bliskość Autorki, wiarę w Ciebie — Nas, płynącą z dobrych oczu, rozumiejących Twoje — Nasze tęsknoty i gotowość na zmiany.
Książki dr Ewy Danuty Białek, niejako korespondują ze sobą. Jest w nich wiele odniesień do innych tytułów jej publikacji, wiele celowych powtórzeń w zmieniających się kontekstach, wiele zapadających w pamięć podsumowań — reguł. Niekiedy opatrzone są głębią sentencji znanych myślicieli, zasługujących na uważność.
Aktualna pozycja zawiera cenne wypowiedzi czytelniczek. Autorka podkreśla w niej: …Kobiety mogą znaleźć w moich książkach, podobnie jak i warsztatach i coachingu bezcenną wartość siebie. Jest to tym cenniejsze, że pochodzi z „pierwszej ręki”, a więc kobiety, która przeżyła, zrozumiawszy swoje doświadczenia i nauczyła się „życiowych lekcji”, a obecnie dzieli się swoją życiową mądrością z innymi kobietami, będąc ich starszą koleżanką… Autorka wszystkie aspekty dotyczące zdrowia i jego braku odpowiednio nazwała i hierarchicznie uporządkowała, z matematyczną precyzją, jak dwa razy dwa równa się cztery.
W polecanych treściach lektur Autorki, ja (będąc po kryzysie psychicznym w latach 70.) przejrzałam się jak w lustrze, uznając prawdziwość i wyjątkowość przewodnictwa. Podobną drogą wtedy szłam ku wzrastaniu — zdrowieniu ale po omacku, czerpiąc fragmentaryczną wiedzę z różnych źródeł i czytadeł.
Książki dr Ewy Danuty Białek przeznaczone na wiek przełomowy 50Plus — 60, tak naprawdę w moim mniemaniu są na każdą porę dorosłego życia. W czasie, gdy ja szukałam pomocy, dużo by mi wyjaśniły.
W swojej książce wspomnieniowej Dziewczęta ze Starej Drogi, tylko zasygnalizowałam w kilku zdaniach o zawaleniu się mojego świata duchowego. Dzięki zaproszeniu mnie do niniejszej publikacji, mogę wyznać więcej i tu wielki ukłon w stronę Autorki za książkę SŁOWO JAKO ENERGIA, bowiem moja trauma pojawiła się właśnie od zranienia słowem, skierowanym do mnie w dzieciństwie. Słowo to zakopałam. W moim słownictwie nigdy się nie pojawiało. Było swoistym piętnem, miałam przed nim lęk, uraz na nie. Pewnego razu, po latach, w żartach, przypadkiem, „obdarowano” mnie nim i poraziło mnie na ładne parę lat. Nie potrafiłam je odbić jak piłeczki, żyło we mnie — bezradnym dziecku, któremu ja-dorosła, na tamtą chwilę nie potrafiłam niczego wyperswadować — wybić z głowy. Żaden ówczesny lekarz nie wyjaśnił mi tego zjawiska — sprawczości słowa, które zdegradowało mnie do nieopisanego smutku. Ze swoim problemem, przed majestatem lekarskim, czułam się „urwana z choinki”. Na tamten czas i wiedzę miałam na pociechę jedynie Biblijny cytat: A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami. Ten cytat uświadomił mi, jak ważna jest jakość słów, które mogą ucieleśniać obwieszczanie dobrej nowiny, ale i mogą być też niszczycielskie. Na szczęście nie ma tego złego…, w spustoszeniu jakie przyniosło mi to doświadczenie, odnalazłam głębsze rozumienie życia i drogę dalszego mojego rozwoju. Minęły dziesiątki lat. Po lekturze SŁOWO JAKO ENERGIA, która cal po calu wszystko mi wyjaśniła, poczułam się ostatecznie u „siebie w domu”.
Dziękuję Autorce za możliwość wypowiedzenia zdania na temat Jej cennej misji w służbie dla drugiego człowieka.
Maria Bednarek — pedagog terapeuta
Przedmowa
Już po raz trzeci w moich licznych książkach pojawia się temat kobiety. Ta książka jest drugą o kobiecie po 50-tym roku życia, lecz tym razem z myślą o kobiecie wkraczającej w wiek 60-lat, jej okres spełnienia.
Chociaż 50 lat mam już za sobą, niemniej, obserwując na przestrzeni tych lat środowisko kobiet, dostrzegam spore zmiany wśród młodszego pokolenia, głównie kobiet 30-40-letnich. Wiele z nich wie czego oczekiwać od życia, buduje partnerskie związki, oparte o równe prawa w rodzinie, a niektóre z nich wybierają życie samodzielne, na własny rachunek. Niektóre z nich mają głębsze poczucie wagi swojego życia, a czasem misji i pragną rozwijać się osobowo, ale także duchowo. Tymczasem nadal nie dotyczy to większości kobiet po 50-tym roku życia.
Współczesna kobieta w wieku 50 lat i powyżej żyje tymczasem w znacznie korzystniejszych warunkach niż 20 lat wcześniej. Standard życia znacznie się polepszył. Wiele z nich ma własne mieszkania w nowych osiedlach. Mieszkania mają większą powierzchnię niż budowano przed laty, a do tego wiele udogodnień, ułatwiających życie, sprzęt elektryczny i elektroniczny. Kobieta sama dla siebie często dysponuje samochodem.
Wśród kobiet 50-letnich zdarzają się takie, które podejmują wysiłek ukończenia studiów, których nie udało im się skończyć wcześniej. Może to być też dodatkowy kierunek czy studia podyplomowe. Bywa, że kobieta w tym wieku jest „po przejściach”, związanych z odejściem partnera „do nowego modelu” lub w trakcie tego procesu. Przeżywa też okres „pustego gniazda” — odejścia dzieci z domu „na swoje”. Zaczyna czuć się coraz mniej wartościowa. Ma obawy przed uciekającym czasem i utratą zdolności kochania i bycia kochaną.
Wszystko to nie podwyższa jej wartości jako takiej, a raczej ją obniża. Gdzieś w jej wnętrzu panuje przekonanie, że wraz z upływem czasu traci na atrakcyjności. Czuje się jednak niczym towar na sprzedaż. Tak ją bowiem nauczono od zarania dziejów, że jest jednowymiarowa — tylko fizyczna. Przypomina to pokoleniowy przekaz, kiedy kobieta, często będąc mało atrakcyjna, musiała mieć posag, aby dobrze wydać ją za mąż. Tym posagiem ostatnio stał się dobry wygląd, prosto od fryzjerki i kosmetyczki i wyzywające ubiory, pokazujące jej kobiece walory.
Kobieta po 50-tce zaczyna dbać o swoją zewnętrzność. chce bowiem czuć się piękna i zadbana. Jest częstą klientką, a może wręcz bywalczynią salonów kosmetycznych, odnowy biologicznej czy chociażby fryzjerek i manikiurzystek.
Kobieta czuje jednak stale pewien niedosyt w życiu. Wydaje się jej, ze czegoś jej brak. Zaczyna szukać zaspokojenia tego braku czy braków, ale niestety tylko w zewnętrznym świecie.
Jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Im większy głód, tym większa potrzeba jego zaspokojenia.
Można by zapytać: Czego Ci brakuje? Czego szukasz?
Ostatnio rozpowszechnia się coraz bardziej nowy zawód coacha. Ma on za zadanie zapełnić lukę między trenerem osobistym a psychologiem. Tych ostatnich dotychczas kojarzyło się z terapią, a tych ludzie, głównie z małych miejscowości unikali z daleka. Uważali bowiem, że korzystający z ich porady cierpią na zaburzenia psychiczne wymagające leczenia.
Zadaniem coachów jest ominąć tę drażliwą sferę leczenia. Oni zajmują się jedynie oglądaniem i wydobywaniem z klientki jej mocnych stron, aby poprawić jej samopoczucie.
Jednak wiele problemów kobiet dotyczy emocji, radzenia sobie z poczuciem niskiej wartości czy stresem, jak również życiowymi problemami czy zdrowiem. To właśnie wiąże się z wiekiem 50 i 60Plus. Nie można zakamuflować ich poprzez przyklejenie uśmiechu na twarzy, pod którym kryje się dramat. To po prostu widać oraz czuć.
Jeśli przez lata kobieta nie miała czasu rozwiązywać swoich osobistych problemów na „wejściu”, a więc wtedy, kiedy powstały, one nie znikły. Te problemy zostały zakopane i nadal są w niej obecne.
Podobnie jest ze zdrowiem. Wiele kobiet nie dba o zdrowy styl życia, odżywia się zgodnie ze zwyczajami pokoleniowymi: dużo i tłusto. Swoje zdrowotne problemy w sytuacjach natychmiastowej potrzeby oddało w ręce lekarzy i rozwiązuje je przy pomocy tabletek. Tymczasem na powracające dolegliwości szuka porad w magazynach kobiecych czy u koleżanek. Pochodzą one jednak często także z apteki. Stąd niewiele się zmieniło.
Widać to zresztą w samych aptekach. Tam przez cały rok stoją kolejki. Kupowanie ponadto trwa dłużej, gdyż nie dotyczy to tylko jednego preparatu. Kobieta kupuje więcej (za namową personelu) i do tego w dużych opakowaniach. Aby na dłużej starczyło! Zachęta niższej ceny pobudza jej wyobraźnię. Uważa, że kupowany lek może służyć potencjalnie innym domownikom.
Kobieta 50Plus jest bowiem opiekuńcza i zaradna, podobnie jak i oszczędna. Ma też pokoleniowy program oszczędności, bo zabraknie. Tak było kiedyś w czasie wojen. Ona ma to zapisane w sobie — w genach. Ma też często choroby genetycznie uwarunkowane. Wynikają one z powtarzanych wzorców w sposobie myślenia. Dba więc często najpierw o innych, czasem kosztem siebie.
A przecież każdy choruje inaczej. Ponadto „projektowanie” choroby domownikom, poprzez myślenie w kategoriach choroby i tego rodzaju zaspokajania ich potrzeb, sprzyja ich pojawianiu się (jak myślisz — to otrzymujesz). Jest przecież powiedzenie — „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Dotyczy to także przekonań i nieustannego lęku o kogoś.
Kobieta 50Plus zaczyna także chorować. Trwające wiele lat problemy zdrowotne nie zostały bowiem wyleczone, ponieważ leki likwidowały tymczasowo tylko objawy. Nikt nie szukał ich przyczyn. Obecnie panuje bowiem pogląd, że przyczyny są nieznane. A tymczasem przyczyny tkwią w ciele nadal, zakopane latami.
Panuje ponadto pokoleniowy przekaz „braku” (żywności, leków), jak i źle rozumiana oszczędność. Kobiety w tym wieku, pamiętając swoich dziadków i rodziców, wolą mieć zawsze zapas. Nie mają świadomości, że „co za dużo to niezdrowo” — i może także zaszkodzić. Z braku czasu i oddania zdrowia innym we władanie, kobiety nie czytają też ulotek leków. Tymczasem one opisują objawy uboczne i niepożądane.
Warta jest także uwagi wszechobecna w rodzinach alergia. To nie wydarza się z powietrza, to jest pokoleniowy przekaz i zatrucie środowiska wszechobecną chemią. Właśnie ona — alergia, pojawia się w kolejnych latach po 50-tce, jako konsekwencja życia w nienaturalnym środowisku, skażonym chemicznie, mikrobiologiczne czy elektromagnetycznie.
Kobietom brakuje często swojej woli. Zwykle jest to wola męża, koleżanek czy poradników. One nie podejmują decyzji z własnej woli. Ich wola została zablokowana kiedyś, przez kogoś. Kobiety potrzebują porównań do kogoś, bycia taką jak np. znana celebrytka, aktorka, uznana postać.
Kobieta po 50-tce idzie za społecznymi, a nie indywidualnymi wyborami. Nie uświadamia sobie, że jest jedyną w swoim rodzaju, unikalną i potrzebuje tę autentyczność przynieść do świata. Ona ma być sobą, szczególnie w tym wieku, a nie kopią innej kobiety.
Na przestrzeni różnych etapów kształcenia, podobnie zresztą jak wychowania, nikt nie uczył kobiet „o sobie”. Nie było edukacji wspierającej rozwój, dotyczącej rozwiązywania konfliktów, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Brakowało nauczania i praktyki budowania zdrowych relacji, radzenia sobie z negatywnymi emocjami czy wreszcie z wszechobecnym stresem.
Kobiety czerpały wzorce na życie z domu i otoczenia. Na przykład odreagowywania stresu czy negatywnych emocji na dziecku, zarówno rodziców, jak i niektórych nauczycieli. Mają więc podobne wzorce. Często, jako dzieci nie mogły wyrazić złości czy strachu, a więc je w sobie zatrzymały. Powodowało to sukcesywnie własną destrukcję, a więc choroby z autoagresji (autoimmunoagresji), osłabiając tym samym układ odpornościowy.
Wszystko, co opisałam wyżej, jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, niemniej składa się na całość siebie — kobiety w 50 roku życia i później, w okresie po przełomie życia. Dotyczy to jakości zdrowia, relacji, życia osobistego, a wreszcie zrealizowania siebie.
W niniejszej książce dedykuję się przewodnictwu kobiety od 50 do 60 roku życia i dalej. Chodzi o to, że ten okres wymaga specjalnej troski, mentoringu starszych koleżanek, które przeszły już tę drogę i mogą być niczym przewodnik w drodze. Pokazują one istotne elementy kolejnych etapów życia, jak i zagrożenia, aby osiągnąć pełnię, „ZŁOTY WIEK KOBIETY”. Z tego też powodu będę zwracała się do Ciebie bezpośrednio, jak do bliskiej mi osoby, aby pomagać Ci wzrastać bez bólu i cierpienia. Przychodzą one bowiem, gdy postępujesz wbrew sobie, a tym samym wbrew prawom natury.
W książce obejmuję ponownie wiele sfer życia, aby uświadomić Ci, że wiek 50Plus i więcej to jest właśnie TEN WIEK i ten CZAS — czas przełomu i transformacji Ciebie. Masz stawać się AUTENTYCZNĄ, taką, jaką jesteś naprawdę — prawdziwą sobą. Jeśli tego nie zauważysz i nie zaczniesz działać już w wieku 50 lat, to sama poddasz się powolnej destrukcji i degeneracji (choroby degeneracyjne). Pozostaniesz na etapie obwiniania otoczenia i świata za wszystkie swoje problemy, które Cię spotkały. A sama będziesz wegetować, „zabijając” czas krzyżówkami, rozmowami o niczym lub narzekaniem, siedzeniem na ławce przed domem, w oczekiwaniu na kogoś, kto także potrzebuje porozmawiać.
A przecież życie służy zrealizowaniu siebie. doświadczaniu, czerpaniu wiedzy z „lekcji życia”. Każdy etap ma swoje zadania i np. urodzenie i wychowanie dzieci, to zaledwie część do poznania życia. Są jeszcze inne przestrzenie do zagospodarowania. A w Tobie drzemią stale nieodkryte jeszcze talenty. Czy uczyłaś się z życia? Czy odrabiałaś lekcje na bieżąco?
Jeśli nie uczyłaś się z życia, to jest właśnie ten czas, abyś to uzupełniła… i zrealizowała siebie w pełni. Wszystko czeka gotowe w Tobie! Co masz jeszcze do zrealizowania?
Zrób to! Nikt tego za Ciebie nie zrobi! A ja będę Twoją przewodniczką w procesie transformacji Ciebie w motyla, jakim jesteś!
Nauczyłam się, że ludzie zapomną, co powiedziałaś
lub co zrobiłaś,
ale nigdy nie zapomną,
jak się poczuli z Twojego powodu.
Maya Angelou
Kilka słów o książce… i mojej historii
Każdy wiek ma swoje wyjątkowe wyzwania, w tym szczególnie 50 lat i więcej, a więc także 60 lat. To co było aktualne w wieku 40 lat, przestaje mieć znaczenie, a pojawiają się inne zadania. Są one znacznie głębsze, można powiedzieć istotowe, dotyczące Ciebie, Twojej tożsamości. Dzięki nim masz poznawać sens swojego istnienia, odczytywać drogę, którą przeszłaś i wyzwania, które na Ciebie czekają na dalsze lata życia.
Życie bowiem nie jest monotonne, stale powtarzalne. Mimo, iż przez lata wydawało Ci się, że każdy dzień jest podobny, on nie był jednakowy. Przynosił nowe zadania i przebiegał zawsze inaczej. Jeśli spojrzysz na lata życia, to dostrzeżesz jeszcze większe różnice. To samo dotyczy kolejnych lat życia, które masz przed sobą. O nich nie wiesz niczego, stąd poddajesz się każdemu dniu mechanicznie, niczym automat.
Tymczasem możesz kształtować każdy dzień, gdy będziesz świadoma czegoś, co wewnątrz Ciebie woła o uwagę. Zaczniesz się temu przyglądać, poddawać refleksji, a wtedy dostrzeżesz, że jesteś prowadzona do czegoś, co jest Twoje, co zawsze w Tobie było. Gdy to sobie uświadomisz, zauważysz, że nie musisz już szarpać się z życiem, a bardziej włączyć się w nie, ponieważ będziesz podążała za sobą, swoim wołaniem ze środka. Będziesz potrzebowała jedynie być uważną na to, co woła z Ciebie, a jednocześnie na to, co dzieje się na zewnątrz i co wspiera bądź hamuje wyrażanie siebie. Jeśli to dostrzeżesz, będziesz dokonywała właściwych wyborów, stawiając na siebie, na swój własny rozwój i wzrastanie.
Jestem tu dla Ciebie, do pokazywania Ci, co jest istotne w tym okresie życia, w kolejnym dziesięcioleciu Twojego istnienia. Będę pokazywała Ci na co masz zwrócić uwagę i co przerabiać w sobie, niczym lekcje w szkole.
Ten okres to czas intensywnego uczenia się z życia, przyspieszona powtórka tego, co nadal czeka na opanowanie lekcji. To tak jak w szkole, jeśli nie nauczysz się liter, nie będziesz czytać i rozumieć tekstu.
Tutaj, w życiu, potrzebujesz zrozumieć to, co przerabiałaś w trakcie życia, aby TERAZ realizować siebie, dając to innym w darze ze swojego życia. Przyznasz, że to pięknie pomyślane. Nie trzeba za niczym gonić, nikogo kopiować ani podglądać. Wystarczy widzieć tylko siebie i swoją życiową drogę, ale także wszystkie możliwości zrealizowania tego, co w Tobie zawarte. Te możliwości mogą być schowane przez trudne doświadczenia. Jeśli zrozumiesz lekcje z tych przeżyć i otworzysz je w sobie, to będziesz je mogła użyć do swojego wzrastania, a tym samym do zrealizowania siebie.
W Przedmowie zawarłam pewne aspekty życia, które są ważne do odkrycia w okresie przełomu życia kobiety. Jeśli jesteś w tym wieku, to pewnie odczuwasz jakieś niezaspokojone potrzeby, które domagają się wyrazu. Zastanów się przez chwilę, czy dotyczą one Ciebie, gdyż wtedy bardziej świadomie będziesz czytała tę książkę.
Podejście, które prezentuję dotyczy całościowego portretu kobiety po 60-tce, widzianego oczami syntezy życia. Jest ono wyrazem i jednocześnie zwieńczeniem mojego długoletniego doświadczenia naukowego w medycynie, a potem kolejno praktycznego w psychosyntezie. Ten ostatni okres dotyczył konsultowania i szkolenia kobiet w różnym wieku, w tym kobiet 50Plus do życia w wieku 60Plus. Te dwie wspomniane dziedziny udało mi się połączyć, dzięki znajomości interdyscyplinarnych teorii i doświadczenia w promowaniu zdrowia i wspieraniu harmonii (zrównoważonego rozwoju) w kobietach, które zetknęły się z tym, co robię.
Teoria naukowa była dla mnie zawsze odniesieniem do praktyki, ale przede wszystkim tym, co podane było przez innego badacza. Ja miałam głęboką potrzebę zweryfikowania jej w praktyce własnego życia. Tylko bowiem życie jest najlepszym sprawdzianem, czy głoszona teoria naprawdę działa. W pozostałych przypadkach pozostaje jedynie hipotezą naukowca — jej autora. Jest przez to mało wiarygodna, bo on nie sprawdził jej w swoim życiu.
Jako naukowiec z pasji, szukałam więc dowodów prawdy, pochodzących z nauki i to niekoniecznie z danej dziedziny, w której byłam zanurzona. Przekonałam się bowiem, jak trudno implantuje się jakaś nowość w danej dyscyplinie. Potrzeba na to długich lat, aby weszła do głównego nurtu nauki, a w kolejności do kształcenia.
Badania naukowe pomagały mi zrozumieć funkcjonowanie człowieka, jego nieustanny rozwój w trakcie życia. Pozwalały mi na znajdowanie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, dlaczego człowiek choruje i w jaki sposób można wspierać zawarte w nim czynniki zdrowia i wewnętrznej harmonii? Tym poszukiwaniom jak i opisom dedykowałam wiele lat życia. Uwieńczeniem ich stały się wydane dotychczas książki. Jest ich już trzydzieści trzy, oraz ponad sto dwadzieścia artykułów naukowych.
Szczególnie pasjonującym dla mnie był czas po 50-tym roku życia. Na początku tego okresu mojego życia zetknęłam się z psychosyntezą — nazywaną czasem „psychologią z duszą”. Poprzez psychosyntezę i dzięki niej zrozumiałam swoje problemy zdrowotne, odkodowując je. Zauważyłam też, jak ważne jest przyglądanie się wstecz całemu życiu. Można wtedy dostrzec, co realizuję teraz i jak to odnosi się do przyszłości, do tego co chcę zrobić ważnego dla innych.
Wyrazem tego etapu poznawania człowieka stały się moje autorskie programy „wychowania do zdrowia” i „edukacji o sobie”. Prowadziłam je dzięki stworzonemu Stowarzyszeniu „Edukacja dla Przyszłości”. Od 18 lat realizuję je w Instytucie Psychosyntezy.
Dzięki psychosyntezie poszerzyłam obraz rozwoju i zdrowia człowieka w wielu ich przestrzeniach. Zaczęłam od życia osobistego, zawodowego, a następnie społecznego, środowiska i w skali globu. Zrozumiałam także drogę, którą przechodzimy jako ludzie, aby zrealizować siebie. Ma to początek właśnie od 50-go roku życia.
W tym okresie zgłębiałam inne dziedziny nauki, dla potwierdzenia moich osobistych odkryć. Rozumiałam coraz bardziej nie tylko pojedynczego człowieka, jako osobny byt, ale jego ścisłe połączenia z całym otaczającym go Życiem, w którym uczestniczy. Człowiek jest bowiem częścią całości tego systemu. Było to i nadal jest moją pasją, która pozwala mi być nieustannie aktywną. Podążanie za pasją rozwija mnie, prowadzi do „zakwitania” i stania się użyteczną dla społeczeństwa.
Dzięki realizowaniu pasji powstały moje książki, wykłady, grupowe warsztaty i indywidualne konsultacje, doradztwo, jak i coaching w sferze zdrowia i zrozumienia życia oraz jego problemów. Nie można bowiem komuś doradzać, jeśli samej nie przeżyło się wielu doświadczeń i nie zrozumiało ich znaczenia.
Każdy z etapów wzrastania prowadził mnie do zrozumienia poszczególnych okresów i sensu życia, jako całości. Wiązał się z odkopywaniem moich życiowych doświadczeń, szczególnie z traumatycznego dzieciństwa. Pozwalał na odnajdywanie ich znaczenia dla dalszej życiowej drogi.
Początkowo okres dzieciństwa był dla mnie tematem tabu, bolesnym przeżyciem. Poruszanie go w różnych życiowych sytuacjach wywoływało we mnie ból i cierpienie, które nie opuszczały mnie przez lata. Przeżywanie ponowne tego dziecięcego dramatu prowadziło do depresyjnych nastrojów i zamykania się na ludzi i świat.
W konsekwencji zapadałam na kolejne choroby, które leczyłam przez wiele lat życia przy użyciu leków. Mimo początku tych procedur w bardzo wczesnym dzieciństwie, nie przynosiły one pozytywnych rezultatów omal do 50-tki, a jedynie kolejne diagnozy.
Moja pasja badacza-odkrywcy pchała mnie jednak coraz dalej i głębiej w poszukiwanie odpowiedzi na pytanie dlaczego choruję, a nie zdrowieję, mimo stosowanego leczenia. Moje pytania dotyczyły także tego, dlaczego powtarzają się w moim życiu różne trudne sytuacje. Odkrywałam powoli mentalne i emocjonalne wzorce myślenia i reagowania. Ich efekty znajdowałam we własnym życiu, relacjach z innymi ludźmi, wreszcie w problemach zdrowotnych. Krok za krokiem zaczynałam rozumieć, co robię nie tak, obserwując rezultaty, jakie uzyskiwałam.
Był to wstępny etap do rozpoczęcia zmiany. I tu właśnie przyszła mi z pomocą psychosynteza i to akurat w najbardziej dramatycznym okresie życia. Psychosynteza pozwoliła mi na zrobienie syntezy życia i moich z niego doświadczeń.
O psychosyntezie i jej zastosowaniach w różnych dziedzinach życia napisałam kilkanaście książek. Tu wspomnę tylko, że jest to psychologia samoświadomości, całego człowieka, obejmująca osobowość i wymiar duchowy — sensu i znaczenia (transpersonalny). Często nazywana jest psychologią z duszą.
Drugim ważnym elementem w tym okresie była moja gotowość do zmiany oraz determinacja dla rozwiązania zdrowotnych i życiowych problemów. To, co było w tym jednak fundamentem — to przełom życia, w którym akurat byłam. Zbliżałam się właśnie do 50-tki.
I tu jest zakopany klucz, zarówno do zmiany, jak i całościowego podejścia (syntetycznego), które prezentuję w tej książce.
Od tego momentu dokonałam najbardziej fascynujących odkryć. Zrozumiałam bowiem sens moich dramatycznych doświadczeń z dzieciństwa. Przede wszystkim jednak otworzyłam i usunęłam podstawowe przyczyny moich problemów zdrowotnych. Poznałam też sposoby ich eliminowania, bez użycia leków. Zrozumiałam, że większość moich problemów zdrowia miała korzenie w nieustannym stresie, a więc psychosomatyczne. Największą moją potrzebą, aby przeżyć, było wtedy tworzenie nieświadomych, wadliwych mechanizmów obronnych. Od dzieciństwa używałam ich aby przetrwać, nawet kosztem siebie (a to jest powodem chorób z autoimmunoagresji).
Po latach pracy naukowej stałam się immunologiem i diagnostą klinicznym. Rozumiałam więc procesy metaboliczne w ciele. Nie wiązałam ich jednak z tym, (podobnie jak lekarze, u których się leczyłam), że są to konsekwencje życia od dzieciństwa w nieustannym strachu. Musiałam to odwrócić sama, znaleźć możliwości w sobie, wreszcie przywrócić mechanizmy autoregulacyjne i pozwolić ciału i sobie stać się sobą — prawdziwą ja, jaką byłam od zawsze.
Psychosynteza pomogła mi szczególnie przez swoją wielowymiarowość i wielopoziomowość. Włączyła w moje życie duchowy aspekt, odnoszący się do sensu i znaczenia moich doświadczeń. Dzięki psychosyntezie miałam już wtedy gotową układankę, a może bardziej schemat, czy szkielet do działania. Potrzebowałam napełnić go treścią, własną treścią.
Wszystko to, czego nauczyłam się z własnego życia, metody, które zastosowałam, pochodziły oryginalnie z psychosyntezy i ze zrozumienia jej zasad syntezy życia (psychosyntezy wieku). Niebawem zaczęłam tworzyć sama własne techniki, obserwując ludzi, ich przekonania i zachowania. Niemniej w tym czasie przychodziły mi w sukurs inne możliwości, z których robiłam użytek. Tworzyłam kolejne syntezy, dzięki którym poznawałam siebie i wspierałam własny dobrostan. Wszystko to opisałam w moich publikacjach.
Niektóre z moich książek są poradnikami edukacji siebie. Zawierają wiele ćwiczeń do własnego wykonania. Jak się niebawem zdarzyło, zaczęłam prowadzić warsztaty dla wychowawczyń przedszkoli i nauczycielek szkół podstawowych, a potem zajęcia w uczelniach.
Moje techniki okazały się „jak wytrych”, pasujące do każdego zamka. Miałam okazję niektóre z nich użyć do prowadzenia zajęć z dziećmi w klasach 1—4 szkoły podstawowej. Było to wyjątkowo poruszające doświadczenie dla obydwu stron. Uświadomiłam sobie ogrom dramatów, które przeżywają obecnie dzieci, Dzieci tymczasem, dzięki moim zajęciom mogły nauczyć się, jak radzić sobie z problemami, rozwiązując je w przyjazny dla nich, zabawowy sposób.
W prezentowanej książce zawarłam istotę poszczególnych etapów wzrastania, włączając okres po 50-tym roku życia. Moją intencją było przekazanie maksimum wiedzy i doświadczenia, dla zrozumienia przez Ciebie, że rozwój dzieje się niezależnie od tego, czy go dostrzegasz, czy ignorujesz. Jeśli jednak odbywa się on nieświadomie, to możesz działać przeciw niemu, a tym samym przeciw sobie. Objawi się to poprzez odczuwanie wielu konfliktów wewnętrznych i napięć w ciele, a w efekcie chorób o podłożu psychosomatycznym.
Jeśli więc nie podążasz we właściwym kierunku, bądź skupiasz się tylko na jednej sferze (np. fizycznej), rozwój będzie domagał się włączenia innych wymiarów siebie. Jesteś bowiem nie tylko fizyczną, ale i psychoduchową istotą i te poziomy potrzebują rozwoju, prowadząc do zakwitnięcia.
Moje podejście jest unikalne, interdyscyplinarne, wychodzące z medycyny, włączając systemowe (całościowe) zrozumienie, co dała mi psychosynteza. Dzięki temu widzę całego człowieka i jego połączenia z otoczeniem. To podejście jest z jednej strony naukowe, a z drugiej wyjątkowo praktyczne. Stosuję jednak proste, zrozumiałe także dla dzieci polecenia, czy pytania oraz ćwiczenia do wyobrażania czy rozważania. Podejście to jest wypraktykowane na sobie i na dziesiątkach osób w trakcie warsztatów, praktycznych zajęć akademickich i konsultowania indywidualnych osób.
Program wzrastania i odkrywania siebie i swojej unikalności aż do „zakwitnięcia”, jest mojego autorstwa. Wychodzi z podstaw i zasad psychosyntezy i prowadzi do zrealizowania siebie w świecie.
Program powstał z mojej głębokiej potrzeby, jako naukowca i „poranionej dziewczynki”. Wpisał się cudownie w to, co robię, promując zdrowie i harmonijny rozwój na różnych etapach rozwoju, od dzieci zaczynając, a na dojrzałych osobach kończąc. Program realizuje podstawową zasadę psychosyntezy: „gdy coś przychodzi na czas — jest to edukacja; gdy za późno — to terapia”. Ja musiałam przez lata leczyć moje objawy, a potem uzdrawiać moje „rany”.
Obecnie, dzięki zrozumieniu własnego dzieciństwa, jest szansa, szczególnie dla kobiet, z którymi pracuję, aby w każdym momencie życia mogły uzdrowić swoją przeszłość. Dzięki temu będą mogły budować radosną przyszłość i spełnienie w życiu.
Możesz to osiągnąć sama, gdy dedykujesz się sobie i będziesz to robić!
Zetknięcie się z psychosyntezą pozwoliło mi na wprowadzenie wielu pozytywnych zmian w moim życiu. Psychosynteza stała się moim codziennym doświadczeniem, stylem życia, syntezą każdego dnia. Pozwoliła mi na bycie w „tu i teraz”, rozumienie sensu, pogłębianie przeżywania poszczególnego momentu mojego istnienia. Przede wszystkim jednak umożliwiła mi bycie aktywną. Odtąd zaczęłam przetwarzać moje doświadczenie w praktykę życia dla innych, podobnych mi kobiet, w realizowaniu siebie.
Od tej pory mój świat zarówno wewnętrzny, jak i zewnętrzny jest wielowymiarowy. Każde zdarzenie mogę oglądać jak w kalejdoskopie, w różnych jego barwach, odcieniach, podobnie jak i poziomach. Do czasu poznania tych wspaniałych technik nie zdawałam sobie sprawy, że życie może być tak proste, a jednocześnie bogate. Żyjąc „w biegu” można zagubić to, co w nim bezcenne.
Psychosynteza pokazała mi wiele płaszczyzn, ale i przestrzeni, a więc nie tylko rozwoju wszerz, ile w górę. Jest moim życiowym doświadczeniem, bardzo mi bliskim, bo wewnętrznie moim — „poukładania klocków, które się nie zgubiły, tylko najwyżej poprzewracały” — napisałam w książce O SENSIE ŻYCIA. Ja ją czuję, jestem nią, prezentuję każdego dnia, poprzez mnie, żyjąc nią.
Dlatego pragnę też uczyć tego innych, pokazywać piękno wzrastania. Ponieważ tak naprawdę jest to piękno każdej kobiety — jako istoty ludzkiej, ze swoim niezmierzonym bogactwem, stale możliwym do spełnienia, gotowym do odkrywania i używania w życiu.
Moje doświadczenie dedykuję Tobie — Kobiecie po 50-tce, wchodzącej w dekadę 60 lat życia. Mogę Ci pomóc tworzyć szczęśliwą przyszłość. To nie jest o kopiowaniu kogokolwiek. To jest o Tobie, całej Tobie, ze swoim przeogromnym bogactwem przestrzeni w sobie, ale też doświadczeń i nieodkrytych stale talentów i darów.
Bycie obecnym — to jedyna chwila,
która coś znaczy.
Dan Millman
Od czego tu zacząć?
Ponad 28-letnie doświadczenie prowadzenia warsztatów dla kobiet: matek, nauczycielek, pedagogów, psychologów oraz seminariów dla studentów studiów niestacjonarnych (najczęściej kobiet), jak i wykładów na konferencjach, pokazało mi ogromny niedosyt nie tylko praktycznej wiedzy, ale jej opisania, w postaci materiałów edukacyjnych. Dzięki temu oglądowi powstały właśnie moje programy edukacyjne dla różnych środowisk, w tym kobiet.
Żyjemy w złożonym świecie, pełnym różnorodności zjawisk, obiektów i żywych organizmów. Będąc częścią tej złożoności, jesteś, jako kobieta w niej zanurzona. Masz jednak wpływ (nie zawsze uświadamiany) na jakość tego, co wydarza się wokół Ciebie. Dotyczy to Twoich emocji, sposobu myślenia, jak i działania.
Jako kobieta po 50-tym roku życia, potrzebujesz, ale i masz moralny obowiązek być odpowiedzialną za jakość tego, co wnosisz do tej całości. Odbywa się to poprzez swoją obecność i aktywność. Od Twojego wkładu zależy to, co otrzymujesz z powrotem.
Wiele lat temu E.F. Schumacher, autor znanej na cały świat książki Małe jest piękne, zauważył, że jako ludzie musimy najpierw zrozumieć istotę swoich działań, a więc powrócić do istoty rzeczy.
Jako kobiety po 50-tce mamy zrozumieć, że źródłem wiedzy i życiowej mądrości są starsze od nas koleżanki. One przeszły tę drogę życia, stąd mają być naszymi przewodnikami do własnej wewnętrznej wiedzy, same się rozwijając nieustannie. Jednocześnie, będąc przewodniczkami kolejnego pokolenia, mamy stać się drogowskazami i animatorkami transformacji, wychodzącej od nas samych.
Z drugiej strony, jako nauczycielki, konsultantki, mentorki, coachowie mamy być „żywymi modelami” dla innych, szczególnie podobnych do nas, kobiet, młodszych koleżanek, jak funkcjonujemy w życiu.
Rozwój, jak też uczenie innych — to świadome wspieranie procesu całościowego wzrastania człowieka (wszystkich przestrzeni i poziomów), rozwoju osobowości, wydobywania tego, co już jest wewnątrz każdej istoty ludzkiej. To pokazywanie, co znaczy synteza nowych doświadczeń, (psychosynteza), integrowanie wewnętrznej zmiany i kolejnych doświadczeń i ponownej zmiany. Tym samym jesteśmy w procesie nieustannego składania osobowości w jedną całość, uczenia się z siebie i rozumienia życia jako całości.
Będąc w procesie nieustannego wzrastania, masz, jako kobieta, uczyć się zarówno z teorii, jak i praktyki życia. Dzięki temu syntetycznemu podejściu zrozumiesz siebie lepiej, jak też pomagać będziesz innym kobietom uświadamiać wzajemne zależności człowieka, jego obrazu siebie, innych ludzi i świata. Wiedza o sobie ma stać się podstawą dla tego przekazu. Tym samym, jesteś w stanie nie tylko wrócić do istoty rzeczy — zrozumieć siebie i drugiego człowieka. Możesz także zmieniać jakość swojego jak i jego życia i relacji ze światem.
Wiele kobiet w wieku 50Plus nie bardzo wie co ma dalej robić w życiu. Często brak im też motywacji do działania i zmiany. Nie wie, że same mogą być sprawczyniami tej zmiany. Zmiana jest bowiem najtrudniejszą barierą do przekroczenia, gdyż wymaga pokonania oporu przed nią. Często kobieta woli przeczekać, uciec przed zmianą, schować się w sobie, aby nie myśleć o tym, co w niej ona spowoduje. Nie chce stawić czoła zmianie.
Zmiana tymczasem towarzyszy pojedynczej kobiecie każdego dnia i to nie tylko w zewnętrznym życiu, ale szczególnie w wewnętrznym świecie. To ona pokazuje, że stare się przeżyło, a nowe jeszcze nie zaistniało i właśnie przyszła okazja, aby coś w sobie zmienić. Ona manifestuje się poprzez napięcia w ciele, dyskomfort, zmianę nastroju czy wreszcie cierpienie, o nieznanej przyczynie.
To, o czym piszę wyżej, było moim udziałem. Ja to przeżywałam przez lata, niemniej w pewnym momencie nie chciałam tego doświadczać dłużej. Potrzebowałam coś w sobie zmienić. Zbiegło się to właśnie z warsztatami, w których akurat uczestniczyłam przez dziewięć miesięcy — tydzień w każdym z nich. w połowie lat 90.-tych XX w. Odbywały się one w Centrum Kreowania Liderów. Ten okres zmienił wiele w moim życiu.
Gdy rozpoczęłam tworzyć autorskie programy i poradniki samoedukacji, przypomniałam sobie inspiracje z jednego z wymienionych wyżej szkoleń Dotyczyły one kreatywnego rozwiązywania problemów. Twórcze rozwiązania opierały się na trzech podstawowych zasobach w sobie:
— Posiadania — to jest wpływu na własne możliwości. Aby pracować nad jakimś problemem, tylko wtedy znajdę rozwiązanie, gdy mam wpływ na zmianę biegu rzeczy,
— Motywacji — przeświadczenia, że to co robię, jest motorem moich działań, że wiem, że naprawdę chcę to robić i do czego to wykorzystać,
— Wyobraźni — używania jej do tworzenia i odkrywania marzeń i wizji.
Uświadomienie tych zasobów umożliwia bowiem przejście do właściwego działania, to jest użycia ich zarówno w zrozumieniu problemu, tworzeniu pomysłów, jak i planowaniu aktywności.
Psychosynteza, która była istotą warsztatów, w których uczestniczyłam, przyniosła mi w praktyce niewyobrażalną wprost przestrzeń do zagospodarowania. Ukazała mi bowiem całość mnie jako człowieka. Tego rodzaju podejście włącza wszystkie sfery osobowości: fizyczną, intelektualną, emocjonalną, duchową oraz społeczną i etyczną.
Całościowe podejście do własnej natury, do jej psychoduchowych, emocjonalnych, intelektualnych i biologicznych przymiotów, tworzy koncentryczny porządek wewnątrz siebie. To oddziałuje na najbliższe otoczenie i świat. Stajemy się jakby centrum Wszechświata, gdzie początek zaczyna się w nas, naszym porządku. Gdy odkrywamy istotę siebie, znajdujemy także duchową tożsamość wewnątrz, dotąd zakrytą część w sobie.
Stan „zakopania” istoty siebie odczuwa się jako kryzysy we wszystkich dziedzinach życia. Możemy jednak swoją duchową istotę (duszę) przywrócić do łask. Damy w ten sposób niewyobrażalny wkład w porządkowanie chaosu na zewnątrz. To, co bowiem jest naszą rzeczywistością, w której żyjemy obecnie jako ludzkość, to objaw wewnętrznego kryzysu tożsamości człowieka, jego duchowego wymiaru. Trzeba od nowa odkryć i zjednoczyć człowieka w jedną spójną całość siebie i odtąd budować odśrodkowy porządek — rozpoczynając od jego istoty, a stąd istoty rzeczy. To tak jak kamień puszczony na wodę — tak rozpoczęcie od siebie zacznie tworzyć współbieżne kręgi wokół.
I tu zwracam się osobiście do Ciebie, droga młodsza koleżanko. Dzięki poznaniu tej wiedzy zaczniesz przekładać wewnętrzny świat na zewnętrzną rzeczywistość, tworząc i współtworząc dobro wokół. Będziesz świadoma siebie, czyniąc porządek dla dobrostanu i zdrowia w sobie i na zewnątrz, realizując dobro w życiu swoim i każdej osoby z otoczenia. Możesz być zaczynem tej zmiany, zapoczątkować ją w tym właśnie momencie — będąc kobietą po 50-tce.
CO TO OZNACZA DLA CIEBIE? JAK MASZ Z TEGO SKORZYSTAĆ?
— Uświadomienie sobie, że porządek w świecie zaczyna się od robienia porządku w sobie, pozwala Ci każdego dnia skupić uwagę na tym, co możesz zrobić, aby polepszyć swoje samopoczucie.
— Własne samopoczucie stawać się będzie fundamentem do zdrowia w różnych jego przestrzeniach, a ono będzie oddziaływało na poczucie dobrostanu i potrzebę emanowania nim we własnych działaniach w świecie.
Życie przemija bardzo szybko.
Jeśli się nie zatrzymasz i nie spojrzysz wokół,
w każdej chwili możesz je stracić.
John Hughes
Zatrzymaj się i spójrz na siebie
Czy grają Ci fanfary, wybijając takt na bębnach, jako sygnały honorowego spełnienia się w życiu?
Jeśli jeszcze tego nie słyszysz, to zatrzymanie się na chwilę i poddanie refleksji siebie jest Ci niezbędne w obecnej chwili. Zobacz siebie z marzeń i porównaj czego Ci jeszcze brakuje?
W tej książce odniosę się do całej Ciebie, do wszystkich przestrzeni Ciebie, aby kolejny raz przybliżyć Ci poziomy Twojego wzrastania. Masz zobaczyć, usłyszeć, dotknąć i poczuć siebie — jaka jesteś i jaką chcesz się stać, aby być spełnioną — autentyczną „Ja”. Masz być sobą, a nie kimś innym. Masz celebrować siebie, swoją autentyczność, a nie być kopią jednej z celebrytek współczesnych czasów. Musisz z każdym dniem stawać się bardziej samoświadoma.
Piszę „musisz”, ponieważ jest to imperatyw kategoryczny. Musisz bowiem pokonać siebie, tą oporną przed zmianą. Zmiana jest dla Ciebie jedyną drogą do spełnienia. Inaczej nie zrealizujesz siebie i będziesz się jedynie samooszukiwać.
Samoświadomość — to fundament, na którym masz zbudować siebie. To baza do nieustannego wzrastania. Jeśli nie wiesz, kim jesteś, trudno Ci będzie stworzyć kolejny etap życia: dokąd zmierzasz, co masz zrealizować w życiu, z siebie, a więc z tego, kim jesteś! Życie nie jest bowiem dane, aby bezmyślnie i bezdusznie je przeżywać. Życie jest sensowne i „zadane”, abyś je mogła odczytywać i realizować plan podjęty kiedyś, gdy decydowałaś się tu przyjść, aby żyć z sensem dla innych, ofiarowując im swoje dary, które otrzymałaś.
Czy zastanawiałaś się kiedyś, czemu służyło to, co do tej pory przeżyłaś? Czy poddałaś refleksji swoją pracę, którą dotąd wykonywałaś, relacje, które tworzyłaś? A wreszcie, czy poddałaś podsumowaniu swoje dzieciństwo?
Jesteś bowiem jak drzewo: wyrosłaś na korzeniach, budując swój pień i rozrosłaś się w konary. Każdy z nich prezentuje inną sferę Twojego życia. Ale zawsze pozostajesz sobą, tym nasieniem, z którego wyrastałaś, pełnym potencjałów: Twoich darów i talentów. Jesteś także swoimi ograniczeniami, które stworzyły w Tobie okoliczności, (niczym gleba, na której wzrosłaś), a na to składało się to, czym byłaś „karmiona” nie tylko fizycznie, ale i mentalnie.
— Czy to wszystko jest Twoje, autentyczne? A może pochodzi ze środowiska, w którym żyłaś?
— Czy to Ci służy, a może ogranicza?
Obejrzyj to dokładnie. Nie możesz być bowiem podobna do innych, odwzorcowująca cudzy świat, nawet, gdy pokazywali Ci go rodzice czy uczono w szkole. To inny świat, ich świat. Nie może tworzyć Ciebie w taki sposób, aby Cię zmieniać, oddalać Cię od siebie — tej autentycznej, którą jesteś naprawdę!
Właśnie teraz masz żyć chwilą, czasem, w którym żyjesz. Masz już za sobą długi okres życia i najważniejszych obowiązków, które spełniłaś. Teraz możesz spowolnić, aby przyjrzeć się sobie, czego dokonałaś dotychczas. To ważne, jak przeglądanie lodówki, by zobaczyć, jakie masz w niej zasoby i czy potrzebujesz odnowić to, co wcześniej leżało na półkach. A może chcesz zapełnić ją czymś nowym, bardziej pasującym do obecnej sytuacji: stanu zdrowia i indywidualnych potrzeb — Twoich najskrytszych potrzeb?
W podobny sposób masz „odnowić” siebie. Masz zauważyć, na czym możesz się oprzeć, jak również to, co potrzebuje być dodane, abyś czuła się lepiej. Nie chodzi tu tylko o Twoją fizyczność — ciało. Ważny jest Twój wymiar duchowy, spełnianie siebie, samo-aktualizowanie siebie. Potrzebujesz mieć na uwadze to, co chciałabyś osiągnąć i kiedy to ma się wydarzyć, aby zrealizować Twoje marzenia!
Co zrobisz już dzisiaj?
Życie nie jest bowiem dane, aby bezmyślnie i bezdusznie je przeżywać. Życie jest sensowne i „zadane”, abyś je mogła odczytywać i realizować plan podjęty kiedyś, gdy decydowałaś się tu przyjść, aby żyć z sensem dla innych, ofiarowując im swoje dary, które otrzymałaś.
CO TO OZNACZA DLA CIEBIE? JAK MASZ Z TEGO SKORZYSTAĆ?
— Jeśli chcesz zrealizować siebie, musisz najpierw obejrzeć siebie od środka: co masz, czego jeszcze nie odkryłaś i do czego to służy.
— Dzięki oglądowi siebie, będziesz w stanie zrozumieć sens tego, co masz dla dalszego życia.
— Życie służy odnawianiu, regeneracji, stwarzaniu siebie. Musisz to robić nieustannie, bo wtedy czujesz, że żyjesz!
Spodziewam się, że każdy, kto to czyta,
Ma naprawdę dobry dzień.
Jeśli tak nie jest, wiedz, że w każdej chwili,
która przemija, masz możliwość zmiany.
Gillian Anderson
Ciesz się chwilą
W okresie życia, w którym jesteś, niezbędnym jest, abyś uświadomiła sobie, że TA CHWILA jest istotna. Nie możesz żyć przeszłością, stąd wspominać tego, co już minęło i nie wróci. Nie powinnaś też „nurzać się” we wspomnieniach trudnych doświadczeń, które przynosiło Ci życie. One często zostawiały po sobie niesmak czy pretensje do ludzi, okoliczności czy do Boga.
Niemniej jednak nie powinnaś ich tak zostawić, jednocześnie skrywając w sobie żale do świata. Musisz to za jednym razem odkryć i zrozumieć. Dopiero wtedy będziesz mogła odłożyć to „do piwnicy” z napisem — „sztuki ukończone”. Inaczej będą „wychodzić” niczym duchy niezakończonych problemów, powracając w marach sennych.
Nie możesz też stale wspominać pięknych chwil, które przeminęły i ludzi, których już nie ma, a którzy byli dla Ciebie ważni. To zatrzymuje Cię w rozwoju, ponieważ nie podsumowałaś tego, co było dla Ciebie istotne w tych wydarzeniach czy kontaktach. To ma być „dla teraz” i „na teraz”, ponieważ to pokazuje, co było dla Ciebie znaczące w przeszłości i z czego możesz czerpać siłę do działania na przyszłość.
Nie możesz żyć też przyszłością, szczególnie taką, która nie należy do Twoich decyzji i nie wynika z Ciebie. Niektóre kobiety planują przyszłość, mówiąc: a jak będę miała wnuka czy wnuczkę, to… Tego rodzaju przyszłość nie zależy od Ciebie. Przyszłość to jakieś jutro, gdy nie planowałaś „dzisiaj”, jakieś „kiedyś”, a przecież nie wiesz, co będzie jutro.
Zwykle nie zastanawiasz się „ile Ciebie jest teraz”, a więc na ile jesteś obecna w danej chwili. Żyjesz w pośpiechu, tak jakby Ciebie nie było, tylko pęd, który Cię popycha lub jakby ktoś Cię gonił.
A właściwie to Ty sama i bliscy nadają tempo Twoich obowiązków. „Jeszcze to muszę zrobić, jeszcze to… i tamto”… i zbierasz obowiązki na siebie, nie dzieląc ich, a wynajdując kolejne, aby sobie coś samej wcisnąć do zrobienia. A potem nie nadążasz, zaczynasz wszystko robić w biegu. A tymczasem członkowie Twojej rodziny sami wiedzą, że potrzebują odpocząć i sami tym regulują… My, kobiety, niestety nie… Zapominamy, że nam też należy się wypoczynek.
Masz cieszyć się dniem dzisiejszym, tym, co wydarza się w tej chwili, bo tylko wtedy możesz mieć na nią wpływ. Nie możesz zmienić przeszłości, gdy ona już przeminęła, taka, jaka była. Nie możesz przekształcać przyszłości, gdy nie obejrzysz TERAZ, tego, co zasiewasz i tego, co się wydarza. Możesz zmieniać tylko „teraz”, kiedy intensywnie jesteś w to włączona, aby jutro było takie, jakie chcesz, aby było. Masz wpływ tylko na to, co należy do Ciebie. Nie możesz wpłynąć na istnienie swoich wnuków, bo to nie Twoja działka.
Żyj teraz, kształtuj DZISIAJ, zrozum swój wpływ, swoje sprawstwo. Zamiast żyć płytko, powierzchownie, zacznij zgłębiać znaczenie tego, co się wokół Ciebie wydarza. Zauważ, co możesz dodać do danej chwili, co odjąć, co zyskać, dzięki zauważeniu jej znaczenia dla jakości jej przeżywania.
Przyglądaj się otoczeniu, sobie, „bądź w chwili”. Zrozum, jak wiele tracisz, gdy nie zauważasz czegoś, co jest istotne dla Ciebie. Zauważ, co zyskujesz, gdy poddajesz się chwili, jesteś cała w niej: ze swoimi pozytywnymi myślami, emocjami, wrażeniami, wszystkimi zmysłami. Jesteś przecież czującą istotą! Możesz kształtować chwilę poprzez siebie, dzięki Tobie, temu, co w nią włożysz i co w niej docenisz.
W książce BYĆ KOBIETĄ opisałam ten proces ”bycia tu i teraz”. Jest to o cieszenie się chwilą, tym, że żyjesz, doświadczasz. Jak napisał Martin Grey w książce „Siły życia” … ciesz się chwilą, bo za chwilę minie.” Jest ona bowiem niepowtarzalna i nawet uśmiech dziecka jest inny, gdy ona przeminie. Dlatego wkładaj całe swoje serce we wszystko co robisz, całą siebie.
Gdy jesteś w „tu i teraz” to jakbyś zatrzymała chwilę, przedłużała jej trwanie, jakbyś mówiła do niej „bądź ze mną dłużej”. Po prostu trwaj chwilo. Nie przemijaj. To tak jakbyś chciała zatrzymać proces przemijania. Jakbyś doświadczała dłuższego „BYCIA”. JESTEŚ!
Gdy „jesteś” — nadajesz sobie i chwili priorytet większego zaangażowania, witalności, powiększasz ich energię.. Pozwalasz zatrzymać pośpiech i uruchamiasz trwanie. „Trwaj chwilo”. Bądź!
Spróbuj to robić! Przeżywaj siebie i chwilę dłużej. Jest to piękne odczucie odbierania chwili i życia „w pełni”. W ten sposób życie, chwila nabierze innego kolorytu i głębi i zaczniesz przeżywać je/ją głębiej.’…
Poszerzaj czas, który jest właśnie teraz w TEJ UNIKALNEJ DLA CIEBIE CHWILI.
CO TO OZNACZA DLA CIEBIE? JAK MASZ Z TEGO SKORZYSTAĆ?
— Gdy żyjesz chwilą, możesz włożyć w nią, co tylko zechcesz, a ona przyniesie Ci to, co w nią włożyłaś.
— Życie chwilą, to pełne zaangażowanie w doświadczanie Ciebie i świata wokół.
— Dzięki temu będziesz mogła poczuć, co to znaczy JESTEM.
Nic nie jest niemożliwe.
Samo to słowo mówi: ja jestem możliwa!
Audrey Hepburn
Kobieta jako całość: Co to jest synteza siebie?
Przeżywszy 50 lat lub zbliżając się do tego okresu, na pewno domyślasz się, że fizyczne ciało nie stanowi jedynie o Tobie. Fizyczność zmienia się z wiekiem, a zmiany w niej będziesz dostrzegała coraz częściej wraz z upływem czasu. Niemniej, gdy uświadomisz sobie, że masz inne przestrzenie siebie, zrozumiesz, że warto jest skupiać uwagę na nich. Zgodnie z jednym z praw psychodynamiki — „uwaga idzie za myślą”. Przywołaj więc te pozostałe przestrzenie do swojego życia i zacznij żyć nimi pełniej!
Te pozostałe przestrzenie nabierają znaczenia właśnie po 50-tym roku życia, tworząc osobowość, która emanuje z Ciebie tym, kim jesteś.
Jako w pełni dojrzała kobieta, która przeszła wiele w życiu, potrzebujesz syntezy. Synteza jest pozbieraniem wszystkiego razem w jedną całość siebie. W tym procesie pomocna może być psychosynteza.
W dalszych akapitach tego rozdziału przybliżę Ci zasady psychosyntezy, które pomogły mnie nie tylko w utrzymaniu zdrowia przez długie lata, ale zrozumieniu sensu swojego życia.
W poprzednim rozdziale zaprosiłam Cię do cieszenia się chwilą. To ważne, aby zrozumieć, że gdy zatrzymasz się w życiu, jesteś w stanie zauważyć sens tego, co dzieje się wokół Ciebie. Zaczniesz powoli uświadamiać sobie, że Ty — kobieta po 50-tce, to nie tylko fizyczne ciało. Aby zrozumieć rozwój i zdrowie w szerszym kontekście, przybliżę Ci więc podejście psychosyntezy do człowieka.
Psychosynteza różni się od wszelkich dotychczasowych podejść w psychologii tym, że realizuje model zdrowia, a nie tylko terapii. Włącza wszystkie poziomy rozwoju człowieka. Dzięki takiemu holistycznemu podejściu, kobieta znajduje w niej wsparcie w budowaniu indywidualnej tożsamości. Może więc doświadczać, uzewnętrzniać i harmonizować swoją osobowość. Odkrywa wtedy swoje talenty (dary), uruchamia kreatywność oraz wytycza drogę do samorealizacji.
Psychosynteza jest całościową i dynamiczną koncepcją natury człowieka w procesie jego rozwoju i wzrostu. Zawiera wszystkie aspekty jego biologicznego i psychoduchowego życia: fizyczny, intelektualny, emocjonalny, psychologiczny, intuicyjny, wyobraźni, wolitywny, etyczny, duchowy.
Psychosynteza nazywana jest często „psychologią samoaktualizacji czy transcendencji”. Bazuje na praktycznych ćwiczeniach, opartych o proste techniki koncentracji, usprawniające prawą półkulę mózgową. Uruchamia tym samym kreatywne, niemniej uśpione aspekty siebie, intuicję oraz wolę. Lewa półkula odpowiada za: słowa, myślenie, analizę, racjonalność, aspekt męski, silną wolę, poziom materialny. Prawa półkula zawiaduje zaś obrazami, uczuciami, zmysłami, szczególnie czucia, holistycznym widzeniem całości. Rozwija aspekt intuicyjny, żeński, mistyczny, duchowy, miłości. Uruchamianie obydwu półkul oznacza rozwijanie zdolności do syntezy wszystkich aspektów siebie w jedną całość. Osoby, które używają obydwu półkul mózgowych są zharmonizowane (zintegrowane), ukierunkowane na efektywność i działanie dla innych, włączające nie tylko umysłu, ale i serca.
Podejście psychosyntezy uświadamia zdrowie, wewnętrzną harmonię. Rozwija samoświadomość, promuje integralną (zintegrowaną) edukację, ukierunkowaną na zrównoważoną i efektywną osobowość (homeostaza na poziomie psychicznym). Zajmuje się uruchomieniem naturalnej tendencji w każdym człowieku do harmonizacji i syntezy różnych aspektów siebie na wyższym poziomie organizacji.
W psychosyntezie dużą wagę przywiązuje się do technik rozwoju wyobraźni, integracji, odnajduje kreatywność, intuicję, wolę, jak i bycie obecną w „tu i teraz”. Ten etap nosi nazwę osobowej psychosyntezy. Zdaniem Roberto Assagiolego — twórcy psychosyntezy, człowiek jest w stanie odnaleźć w sobie źródło tożsamości — osobowe ja. Jest ono integrującym centrum osobowości. Łączy ono fizyczne, emocjonalne i intelektualne aspekty osobowości oraz abstrakcyjną sferę umysłu.
Kolejny etap rozwoju człowieka przychodzi w połowie życia. Jest to poziom duchowy, dotyczący samorealizacji oraz sensu i znaczenia Zwykle objawia się zatrzymaniem, zmianami nastroju, często, zwłaszcza u kobiet — depresją. Gdy nie jest on zrozumiany, kobieta biega po lekarzach, którzy szukają jej problemów w fizycznym ciele. Tymczasem cały problem zakryty jest w jej duchowym aspekcie i musi on być wydobyty i właściwie wsparty.
Tutaj bezcenne możliwości stwarza transpersonalna psychosynteza, która rozwija ten wyższy poziom siebie. Pokazuje bowiem szerszą perspektywę życia (nie tylko osobiste dramaty), pomaga integrować własną przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Wskazuje kierunek, dokąd kobieta zmierza (cel jej istnienia).
Efektem rozwoju w trakcie życia jest uzyskanie pełni człowieczeństwa. Pełne człowieczeństwo to zrealizowanie ludzkiego potencjału na poziomie materialnym i duchowym. Dzięki temu każda osoba jest obecna w pełni: ciałem, umysłem i duchem. Staje się więc w pełni dojrzała, odpowiedzialna za swoją prawdziwą tożsamość. Kreatywność, którą wyraża w świecie jest wyrazem jej zdrowej osobowości, projektowanej na świat. Rozwijana i wspierana w trakcie procesu edukacji oraz samoedukacji, prowadzi do wszelkiego rodzaju autoekspresji. Właśnie okres po 50-tym roku życia jest wyjątkowo owocnym w wyrażaniu siebie.
Niezbędnymi podstawami do osiągnięcia poczucia samoświadomości jest wiedza o sobie. Jeśli Ty, jako kobieta stajesz się odpowiedzialna za uczucia, myśli, przekonania, zachowania, postępowanie w stosunku do innych, możesz je zmieniać i kontrolować. Odpowiadasz bowiem za swoje wybory. Jasność umysłu pozwala Ci także na wrażliwość na każdy bodziec, płynący z organizmu i otoczenia. Tym samym reagujesz na wszelkie zaburzenia równowagi wewnętrznej w ciele, właściwie je odczytujesz i rozwiązujesz, gdy powstały.
A wrażliwość, to przecież domena kobiet. Warto jednak użytkować ją właściwie. Zamiast nadwrażliwości na innych ludzi i ich deprecjonowania, można przekuć własną wrażliwość na odczuwanie życia w sobie i dostrzeganie subtelnych jego aspektów wokół. Pomoże Ci to w usuwaniu różnego rodzaju zagrożeń środowiskowych, np. żywności szkodzącej zdrowiu, oddziaływania smogu atmosferycznego czy elektromagnetycznego.
Dzięki wrażliwości możesz także dostrzec możliwości, które będą Ci pomocne we własnym rozwoju i podnoszeniu jakości swojego życia i zdrowia.
Gdy poznajesz siebie lepiej, zaczynasz też nabierać zaufania do siebie, czy własnych doświadczeń, a przede wszystkim do tego, czego się z nich uczysz. Świadomość swoich uczuć, myśli, pragnień, motywów jest najistotniejszym warunkiem rozumienia drugiego człowieka. Gdy naprawdę akceptujesz swoje wady i zalety, koncentrujesz się na mocnych stronach, to tak samo akceptujesz drugą osobę. Potrafisz ją szanować, doceniać jej odrębność.
Tu otwiera się przestrzeń do uczenia się zdolności do pragnień oraz marzeń. Ta część Ciebie potrzebuje wzrastać i urzeczywistniać siebie. Chce sprawiać, że Twoje myśli są spontaniczne, że masz siłę, aby brać odpowiedzialność za swoje wybory. Znajdujesz wtedy wewnętrzną równowagę. To prowadzi do pełnej integracji Ciebie, poczucia, że jesteś niepodzielną całością, a jednocześnie niepowtarzalną, indywidualną istotą.
Widzenie siebie od wewnątrz zwiększa szanse zrozumienia innych, dostrzeżenia ich potencjału w procesie nieustannego stawania się. Jest to otwarty proces samorealizacji. Gdy wzrastasz w całości — na poziomie osobowym i duchowym — widzisz siebie we współzależnościach, jako część większej całości.
Jako kobieta dojrzała, gdy odkrywasz siebie, swoje potencjalne możliwości, ale i słabości, jesteś w stanie je przekraczać. Uczysz się panować nad emocjami, jak też rozwiązywać konflikty w sobie. Prowadzi to do odnajdowania zdrowia w sobie i „zakwitania”, a tym samym ekspresji siebie.
Bardzo ważną w każdym okresie życia, a szczególnie po 50-tce jest wola. To dzięki woli, „umiejscowionej” w centrum osobowym, człowiek, może dokonywać konstruktywnych wyborów. Może więc spożytkować swoje psychiczne możliwości dla stałego zrównoważonego rozwoju osobowego, a przede wszystkim realizacji siebie w świecie. Wymaga to jednak, w tym przypadku od kobiety pracy nad sobą, dla wspierania wewnętrznej harmonii, a więc wszystkich sfer funkcjonowania. Przypomina to pracę ogrodnika, który troskliwie i mądrze pielęgnuje rośliny, otaczając je troską i miłością, aby ukazały całe swoje piękno.
Twórca psychosyntezy, Roberto Assagioli uważał, że nie ma żywego organizmu bez centrum w nim życia. Nie ma także porządku, harmonii i zintegrowanej osobowości bez syntetyzującego centrum (osobowego ja). To wewnętrzne centrum jest źródłem przewodnictwa i kierunku w życiu, dokąd osoba zmierza.
Jednakże człowiek, będąc częścią większego systemu, odczuwa także wyższe centrum sterujące — Transpersonalne Ja, łączące go z duchowym Ja innych ludzi i Wszechświatem.
W psychosyntezie, kontakt z wyższym wymiarem siebie daje sens solidarności ze wszystkimi istotami żywymi oraz poczucie bycia częścią większej całości. Zintegrowana osobowość zyskuje dzięki temu poczucie wyższego i głębszego sensu, głębszej tożsamości.
Psychosynteza nie jest tylko kolejną teorią psychologiczną, lecz praktyką życia, którą można zweryfikować poprzez indywidualne doświadczenie. Wymaga własnego zaangażowania, a więc uświadomionego życia. Ćwiczenia psychosyntezy pokazują drogi doświadczania, opisania i zrozumienia, co prowadzi do znalezienia sensu swojego uczestnictwa w życiu.
Podejście, które prezentuję jest jednocześnie codziennym jednostkowym przeżyciem w każdej chwili. Wymaga zauważenia (o tym mówią prawa psychodynamiki) i własnego wpływu na „jakość siebie” — swoich myśli, uczuć, emocji, woli, dokonywania wyborów. Prowadzi także do spójności: myśli, słów i czynów, a ona jest podstawą zaufania innych ludzi do Ciebie.
Podstawową umiejętnością w psychosyntezie jest wytworzenie w sobie „obserwatora siebie” — tej części siebie, która widzi jak myślę, co czuję, co wyrażam, jak się zachowuję, co tworzę swoim działaniem w życiu własnym i innych. Obserwator widzi siebie ze środka, jak neutralny widz. Dzięki takiej funkcji jest możliwą zmiana siebie — np. jakości myśli (m.in. generowania mniej negatywności czy obwiniania innych), świadomego mówienia, dbania o własny dobrostan. Pozwala to na polepszenie relacji z innymi i działania przyjazne środowisku, „aby nie szkodzić sobie i innym”.
Najważniejszym, wręcz podstawowym działaniem jest jednak to robić, tym żyć na co dzień. To tworzy „syntezę” własnych doświadczeń, zrozumienie ich sensu, a to wymaga wytrwałości. O nią najtrudniej przeciętnemu człowiekowi, zaprzątniętemu sprawami codziennego bytu, zajętemu gromadzeniem — „mieć”, a nie „być”.
Podstawą rozwoju w każdym wieku, a dotyczy to szczególnie kobiet po 50-tym roku życia jest samodoskonalenie. To poprzez obserwację siebie możesz dojść do nawyku korygowania swojego zachowania i postaw, dbania o własny dobrostan. Ma to wpływ na stan zdrowia we wszystkich jego wymiarach. Równowaga tworzy harmonijny, dynamiczny stan siebie — „dobro-stan”, w którym możesz w każdej chwili dokonywać wyborów
Będąc generatorem energii, dzięki utrzymywaniu równowagi wewnętrznej, kobieta promieniuje nią na zewnątrz. Rozprzestrzenia wokół siebie „przyjazne pole energetyczne”. „Efekt pola” — jest tym wszystkim, co „produkuje” myślą, mową i działaniem. Wpływa ono na otoczenie i rezonuje z nim, czyli przesyła indywidualne oddziaływanie na odległość i jednocześnie „powraca tym samym”.
Domeną kobiet od wczesnych lat samodzielnego, dorosłego życia jest „robienie porządku”. Ten ład jest jednak szczególnie istotny wewnątrz siebie. Jest to bycie świadomą tego co robię, jak funkcjonuję w życiu. Jest to więc przeniesienie świadomości do środka siebie, które jest duchowe, nie materialne.
Do bycia wewnątrz potrzebne jest wyciszenie, zamknięcie oczu i przeniesienie swojej świadomości ze świata zewnętrznego do wewnętrznego. Wywołuje to „równoważenie” tego co na zewnątrz z tym co wewnątrz. Dzięki skupieniu uwagi na sobie od środka następuje identyfikacja z tym, co wewnątrz, natomiast oddzielenie się od wszystkiego, co się dzieje zewnętrznie.
Bardzo ważną sferą pracy nad własną psychosyntezą jest dla kobiety centrowanie osobowości na głębszych poziomach. Prowadzi to do poszerzania świadomości, poczucia „bycia siebie „więcej”.
Jeżeli kobieta identyfikuje się jedynie z jakąś częścią siebie (w psychosyntezie nazywa się ją podosobowością), ukazuje niekompletny osobowy wizerunek siebie. Objawia się to niskim poczuciem własnej wartości, w którym istnieją wewnętrzne, nierozwiązane konflikty, zablokowane emocje, nastawienia czy kompleksy.
Systematyczne „porządkowanie siebie” prowadzi do zbudowania dojrzałej osobowości. Pozwala na wyjście z chaosu i zatrzymania lub cofania się, objawiającego się gonitwą myśli, wewnętrznym napięciem i cierpieniem. Porządkowanie zapewnia horyzontalny rozwój oraz poczucie drogi w przód. Nieustanny rozwój ujawnia także możliwości wzrastania wzwyż (rozwój wertykalny).
W psychosyntezie wszystko jest eksperymentem na sobie. Dzięki jej technikom, jako kobieta jesteś w stanie doświadczyć poziomów wzrastania. Czujesz wtedy, że żyjesz, rozwijasz się, wzrastasz.
Jedną z technik jest „teatr wewnętrzny”. Dzięki niej możesz ujawniać i odczytywać „sztuki ukończone i niezakończone”, schowane w piwnicy, jak i docierać do poddasza — „tarasu z widokiem na niebo”. Taras to inaczej pole wszelkich możliwości. R. Assagioli dowodził, że oprócz „psychologii głębi” — nizin, piwnicy, istnieje także „psychologia wyżyn”. Ta ostatnia uświadamia potencjały, tkwiące w każdej jednostce, jej duchowy rdzeń tożsamości, duszę.
Porządkowanie piwnicy umożliwia Ci, jako kobiecie, kolejne etapy dojrzewania. Jesteś w stanie zrozumieć znaczenie poszczególnych doświadczeń. Gdy będziesz robić „sezonowe porządki”, zaczniesz uświadamiać sobie wyższy poziomu wzrastania. Będziesz w stanie odkryć potencjały, tkwiące nadal w Tobie, pole wszelkich możliwości. Stanie się to dla Ciebie transformujące całe dotychczasowe życie.
Docieranie do tych wyższych przestrzeni w sobie (o tym pisały w swoich ocenach uczestniczki warsztatów, prowadzonych przeze mnie pod koniec lat 90-tych XX w., opisanych w książce p.t. PSYCHOSYNTEZA W EDUKACJI. WZRASTANIE SAMOŚWIADOMOŚCI CZŁOWIEKA), ujawnia poczucie harmonii w trakcie porządkowania codziennych doświadczeń. Uświadamia także kobiecie jej sprawczość, a jednocześnie wiarę w wyższy porządek, jak też potrzebę wznoszenia się w górę.
Podniesienie świadomości na wyższy poziom prowadzi kobietę do znalezienia transpersonalnego Ja. Jest to doświadczenie głębszej tożsamości siebie, zrozumienie sensu własnych przeżyć i szerszej wizji. W transpersonalnej psychologii nazywa się ten stan „szczytowym doświadczeniem”. Jest to odsłonięcie „wewnętrznej prawdy” o sobie, odczytanie znaczenia czegoś dla siebie ważnego.
Osobiste sprawy stają się wtedy dla Ciebie mało ważne, przywołując szerszy kontekst siebie w czymś szerszym i głębszym. Jest to poczucie uniwersalności, jedności z innymi, sens całości i siebie jako jej części.
W trakcie procesu psychosyntezy mogą zdarzyć się sytuacje, w których uczysz się o sobie czegoś nowego — i to jest edukacja.
W kolejnej chwili możesz potrzebować coś zmienić, co pojawiło się w Tobie i przynosi napięcie. Ten aspekt potrzebuje więc uzdrowienia (zwanej często terapią). W tym kontekście psychosynteza jest wyjątkowa, gdyż umożliwia reagowanie na ewentualne czy zaistniałe zaburzenia. Podstawową zasadą psychosyntezy jest bowiem: „gdy coś przychodzi na czas — jest to edukacja; gdy za późno — to terapia”.
Mogłaś czegoś przez lata nie zauważyć, lub „chowałaś” to do środka. Ale jak długo można żyć na bombie ze spóźnionym zapłonem? Ona w pewnym momencie musi wybuchnąć, w postaci jakiegoś osobistego czy zdrowotnego problemu. Musisz więc go uzdrowić, aby nie doprowadzić do samozagłady.
Dzięki psychosyntezie jesteś w stanie zrozumieć własną naturę, sygnały płynące z ciała, rozładować emocje, jak i kształtować wiarę we własne siły. Możesz zyskać lub odzyskać poczucie własnej godności, pozytywną samoocenę, odkryć własne wartości i żyć nimi codziennie. Odnosi to także do relacji z innymi ludźmi i całą przyrodą.
Dzięki własnej psychosyntezie odkryjesz nie tylko swoją podmiotowość, ale zaczniesz równoważyć osobowość, to, kim jesteś naprawdę. Odkryjesz także uniwersalność, jej duchowe aspekty, bycie częścią większej całości.
Dokonując własnej psychosyntezy zrozumiesz, że działasz jak system energetyczny. Twoja aktywność, wyobrażenia, emocje, myśli to różnorodne formy energii. Transformacja siebie to najbardziej realny i praktyczny proces przemiany energii psychicznej w służącą Twojemu dobru, a nie przeciw sobie. Wymaga to osobistej zmiany istniejących w Tobie wzorców zachowań, które Ci nie służą.
Ten rodzaj spojrzenia na siebie opiera się na bardziej subtelnej świadomości. Jest to przejście od świata widzenia (wizerunku siebie i wszystkiego wokół) do świata znaczeń i głębokich, wyższych wartości.
Już przeszło 50 lat temu V. Frankl zauważył, że poszukiwanie znaczenia jest podstawową siłą motywującą w życiu każdego człowieka. Szukanie sensu przywołuje bowiem wewnętrzne odpowiedzi na fundamentalne pytania: kim jestem? Dokąd zmierzam? Co wydarza się w moim życiu? Jaki jest mój następny krok?
Obserwacja i psychosynteza siebie to podstawowe procesy dla zrozumienia siebie w wieku po 50-tce. Dzięki nim będziesz w stanie zrozumieć kim jesteś oraz zauważysz skąd przyszłaś i dokąd zmierzasz. A to poprowadzi Cię prostą drogą do zrealizowania siebie w kolejnych latach życia.
CO TO OZNACZA DLA CIEBIE? JAK MASZ Z TEGO SKORZYSTAĆ?
— Jeśli chcesz zrozumieć teorię, sięgnij po książki, dotyczące psychosyntezy, rozpatrujące całościowo człowieka — wszystkie jego poziomy, wymiary i funkcje.
— Psychosynteza w praktyce używa prostych technik: kreatywnej wizualizacji, wyobraźni, uaktywnienia i właściwego używania intuicji, rysowania, wyrażania siebie w różnych formach ekspresji.
— Podstawą praktyki jest robienie porządku w sobie każdego dnia (jak w domu) i nadawanie kierunku życiu. Staje się to Twoim stylem życia, szczególnie w wieku po 50-tce.
— Praktykując syntezę siebie — psychosyntezę, uruchamiasz wewnętrzne źródła mądrości (wrażliwości na to co się dzieje), oraz możliwości autoregulacyjne (odblokowujesz je), tworząc harmonię w sobie i otoczeniu.
— Pracując nad sobą, uświadamiasz sobie sens własnej tożsamości — kim jesteś, dokąd zmierzasz? Co jest najważniejsze w Twoim życiu?
— Zaczynasz wreszcie realizować i wyrażać siebie w swój unikalny sposób.
Umysł jest na swoim miejscu
I może tworzyć niebo w piekle i piekło w niebie.
John Milton
Jaki potencjał masz w sobie i co możesz osiągnąć w życiu?
Patrząc na drzewo, dostrzeżesz, że jego rozwój zależy od warunków, w których się rozwija. Podobnie jest z człowiekiem, będącym częścią natury.
Coraz częściej nauka odkrywa, że dorosłe życie jest uwarunkowane doświadczeniami dzieciństwa, że psychologiczna przeszłość określa teraźniejszość i przyszłość. Skupiając się jednak na sobie, możemy dostrzec ogromny potencjał każdej osoby. Pomagając jej w eliminowaniu blokad, możemy stworzyć, poprzez właściwą edukację, niezmierzone możliwości uleczenia wielu problemów i dokonanie pozytywnej zmiany. Dzięki temu procesowi można zapobiec ujawnianiu się nagromadzonej energii psychicznej w destrukcyjny i agresywny sposób w stosunku do siebie i innych. Można ją przemienić w kreatywne siły, służące własnemu dobru, jak i dobru ogółu.
Kobiety wchodzące w wiek 50Plus, żyły w przeważającej większości w rodzinach, przejmując opiekę nad dziećmi i dbanie o potrzeby całości. Zwykle były też zaangażowane w pracę zawodową. Dzięki temu zapewniały lepszy byt rodzinie, dzieląc swój czas na pracę i dom, ogarniając większość obowiązków, rzadko dzieląc je w partnerstwie, jak to coraz częściej pojawia się w młodszych rodzinach.
Nawał pracy nie pozwalał im myśleć o sobie, swoich potrzebach. Bywało, że kobieta pracowała na zmiany, w trudnych, a często szkodliwych dla zdrowia warunkach, nie dosypiając, nie mając też czasu na chorowanie. Często kobieta wykazywała postawy heroiczne, przekraczając granice swoich możliwości. Oprócz domowych obowiązków, oraz pracy, brała na swoje barki także dokształcanie się.
W takcie swojego życia przed 50-tym rokiem życia kobieta nie miała świadomości skutków tego postępowania na jej przyszłość. Żyła siłą rozpędu, z dnia na dzień, jedząc co popadnie, często na stojąco. Nie dosypiała, pędząc w pogoni za uciekającym dniem i obowiązkami, które były do wykonania. Z braku czasu zaniedbywała własne zdrowie, Powielała często wzorce z własnego dzieciństwa (nie zawsze uświadamiane), stereotypy społeczne i wychowania, powtarzane pokoleniowo. U niektórych kobiet w tym wieku ma to obecnie konkretne skutki we wzroście odsetka pojawiających się nowotworów narządów rodnych i piersi, wcześniejszego okresu przekwitania, otyłości, przemęczenia, depresji, chorób serca czy osteoporozy.
Tymczasem ostatnie dwadzieścia lat to także zalew książek, zajmujących się zagadnieniami zdrowia. Ze względu na to, że powstało wiele kierunków studiów nie związanych z medycyną, jak grzyby po deszczu pojawili się specjaliści od zdrowia. Podobnie coraz częściej można spotkać coachów zdrowia czy życia, którzy ukończyli kilkunastogodzinne kursy. Wiedza na ten temat jest więc dostępna w zasięgu ręki i wzroku.
Samo życie, własny przykład pokazuje to, co działa. Reszta to tylko teoria, nie podbudowana konkretną praktyką. Dotyczy to także książek, będących często kompilacją pozbieranych tu i tam treści, często z Internetu. Samo przeczytanie ich niewiele też zmieni. Podobnie jest ze spotkaniem z coachem. Wielu z nich swojej wiedzy nie praktykowało na sobie, a więc to tylko teoria. Nie mają też swoich życiowych doświadczeń, bo przeważająca część z nich to ludzie młodzi. Trzeba to praktykować, nauczyć się robić czy używać czegoś każdego dnia. Potrzeba zrozumieć także przeżyte, własne doświadczenia, często także niezdrowe nawyki, w tym zdrowotne, ale i myślenia i emocjonalnego reagowania.
Obecnie kobiety coraz częściej doceniają sferę uczuć, tego, co przeżywają. Czują potrzebę wyrażania tego, co im przeszkadza, co je rani. i konieczność pracy nad emocjami. Ze względu na to, że postępy nauki wychodzą do mediów, w tym także społecznościowych, kobiety zaczynają też używać zaczerpniętych z nich pojęć np. inteligencja emocjonalna. Niektóre z nich rozpoznają w sobie sferę duchową (nazywaną w nauce inteligencją duchową). Przywiązują coraz większą wagę do intuicji. Pragną korzystać ze swojej kreatywności, niektóre z nich zaczynają malować, piszą wiersze czy powieści lub stawiają pierwsze kroki w malarstwie. Zaczynają także dbać o sferę wartości, wyrażanych w życiu oraz własnego człowieczeństwa.
Jako kobieta po 50-tym roku życia potrzebujesz znaleźć „całość siebie”, wszystkie aspekty swojego rozwoju, pozbierać je razem i właściwie je wykorzystać. Masz uświadomić sobie nie tylko swoją biologiczną naturę, ale także własną unikalność, naturalne predyspozycje psychoduchowe, różnicujące Ciebie od mężczyzny. To te różnice powodują często konflikty i choroby, przy ich niezrozumieniu w rodzinie czy małżeństwie. Jest to szczególnie istotne w relacjach międzyludzkich dla wyrażania siebie w zdrowy i kreatywny sposób lub szkodzący sobie i domownikom.
Kobieta po 50-tce ma pokazywać swoją dojrzałość, a nie nadmierną reaktywność i brak opanowania. Są to bowiem dziecinne zachowania, które nie przystoją kobiecie dojrzałej. Same z siebie, na głębokich poziomach, kobiety mają zrozumienie relacji społecznych z najbliższym otoczeniem, a szczególnie więzi dziecko-dorosły-wspólnota-świat. Tego rodzaju poczucie przechodzi granice własnej rodziny. Tym samym kobiety są „klejem” spajającym otoczenie, budującym więzy wspólnoty międzyludzkiej. Ten aspekt kobiety jest szczególnie cenny w obecnych czasach
Kobieta ponad 50-letnia potrzebuje realizacji indywidualnego potencjału. Będąc świadoma siebie czuje potrzebę zrównoważonego życia i stałego rozwoju. Tego rodzaju poczucie harmonizuje wszystkie elementy jej osobowości wokół jednoczącego „atomu” — centrum osobowości.. Właśnie szczególnie kobiety, „mając w sobie” element scalający rodzinę czy grupę, mogą go uruchomić świadomie w sobie, jak i pokazywać przez własny przykład. To świadczy o byciu dojrzałą osobą, o harmonijnie zintegrowanej osobowości.
Kobieta dojrzała wie, „kim jest”, co ma w sobie, co realizuje w świecie. Aby się tak poczuć, potrzebuje jednak specjalnej edukacji. Ma się ona opierać na zdrowym myśleniu o sobie i świecie, zrównoważonych emocjach, przywoływaniu intuicji, korzystaniu z wyobraźni, czy wrażeń. Mają być one wyrażane w zdrowy sposób. W przeszłości bywało, że kobieta czerpała z „chorych wzorców” strachu przed czymś, a te lęki projektowała potem na otoczenie.
Kobieta po 50-tce ma być świadoma swojej biologicznej natury, własnej kobiecości, niemniej wyrażanej na głębszych niż tylko dotychczas użytkowany powierzchowny poziom. Ma znajdować w sobie własną duchową tożsamość (podmiotowość). Świadoma siebie kobieta ma znaleźć nie tylko wady (które często ukrywa, także przed sobą), ale przede wszystkim zalety, własne cienie, ale i stale czekające na odkrycie potencjały. Ma stać się kobietą refleksyjną. Ma przyglądać się własnej pracy, ale i marzeniom, nie zatracić szczególnie tych ostatnich.
Kobieta po 50-tce ma być samoświadoma. Ma poszerzać własną świadomość stopniowo, w miarę rozumienia siebie. To, co jest jednak priorytetem w tym okresie, to znajdowania znaczeń i sensu, tego „dokąd zmierza”. Jest to więc rozwój nie tylko w szerokości jej widzenia, ale wzrastanie „wzwyż, przechodzenie własnych ograniczeń, zmienianie stereotypów i nawyków.
Okres po 50-tym roku życia to czas zrozumienia przez kobietę kim może się stać, a więc rozwijania w niej wszystkich potencjalnych możliwości. Dzięki refleksji nad swoim życiem, nieustannie przywołuje ona wewnętrzny proces edukacji, a tym samym pomaga sama sobie w eliminowaniu barier, pozwalając na „wewnętrzną wolność” i pełny rozkwit tego, co w niej możliwe.
Jeśli, jako kobieta 50Plus chcesz żyć dalej w dobrostanie i zdrowiu, powinnaś przejść na drugi biegun myślenia o sobie — w zdrowiu, a nie chorobach i wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowotne wybory. Tylko Ty możesz to zrobić i tylko Ty możesz utrzymywać zdrowie w dobrym stanie na kolejne lata.
Jak wspominałam poprzednio, obecnie coraz częściej mówi się o rozwoju duchowym. Sfera ta uważana jest za najwyższą sferę ludzkiego życia biologicznego. Pozwala ona na wzbudzanie potrzeby rozumienia swoich doznań i przeżyć oraz uczenie się tworzenia języka wyrażania siebie. Ten wgląd w swoje odczucia, a potem dzielenie się nimi z innymi kobietami poprzez dyskusję, uwrażliwia ją na podobieństwa i różnice doznań.
Dzięki takiemu „przekładaniu siebie” — z odczuć wewnętrznych na język zewnętrzny, kobieta, przy pomocy psychosyntezy rozwija wszystkie sfery osobowości (ciało, zmysły, umysł, emocje, wolę, sferę duchową). Jest też w stanie kształtować nowe umiejętności i zainteresowania, obecne w niej od dawna, ale nie używane. Może także znaleźć sposoby wyrażania i tworzenia siebie poprzez pracę.
Bezcennym dla tego etapu życia jest wzmacnianie wartości osobistych (pomoc w rozwoju osobistym, społecznym i ludzkim), jak i wspieranie własnego twórczego potencjału oraz propagowanie zdrowego stylu życia.