E-book
7.35
drukowana A5
19.18
drukowana A5
Kolorowa
38.89
Najsłynniejsze konie w historii

Bezpłatny fragment - Najsłynniejsze konie w historii


Objętość:
49 str.
ISBN:
978-83-8369-053-7
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 19.18
drukowana A5
Kolorowa
za 38.89

Mojej córce Oli

Wstęp

Niniejsza książka to zbiór krótkich relacji o najsłynniejszych koniach w historii. Koń jako gatunek i poszczególni jego przedstawiciele zasługują na uznanie i przypomnienie, bo przecież większa część naszej ludzkiej historii, spoczywała na końskich grzbietach.


Wybór bohaterów jest, siłą rzeczy, subiektywny. Starałam się jednak znaleźć reprezentantów dla większości epok, tak by pokazać ciągłość historycznej relacji końsko-ludzkiej.

Zdjęcia pochodzą z domeny publicznej.

Końskie szczątki z Syberii

Prehistoryczne dzieje koniowatych sięgają 70—75 milionów lat wstecz, kiedy na Ziemi żyły zwierzęta będące ich przodkami. Niemal na całym świecie znajdowane są skamieniałe szczątki bądź szkielety koni. Na ich podstawie naukowcy mogą w pewnym stopniu odtworzyć wygląd tych zwierząt i sposób ich życia.


Najbardziej emocjonujące są odkrycia pochodzące z północnych terenów Rosji (Syberia). Walory klimatyczne tego rejonu świata pozwoliły na zachowanie szczątków dawno wymarłych zwierząt (m.in. koni, mamutów, nosorożców włochatych) w idealnym stanie. Znaczna część znalezisk posiada zcachowane tkanki miękkie (futro, sierść, skóra, mięśnie), a także narządy wewnętrzne.


Tak zachowane ciała zwierząt pozwalają nie tylko zobaczyć jak w rzeczywistości wyglądały, ale też przeprowadzić szczegółowe badania. Dla przykładu badanie krwi pobranej ze zwłok mamuta pozwoliło na odkrycie, że zwierzęta te posiadały szczególną zmianę w swoim DNA — obecna w ich krwiobiegu hemoglobina transportowała tlen w organizmie nawet w niskich temperaturach.


Najlepiej zachowane ciało konia zostało znalezione w 2018 r. w kraterze Batagaika na Syberii, zwanym przez miejscowych „Doorway to the Underworld”. Jest to źrebak gatunku Equus Lenensis, w wieku ok. 2 tygodni (dane z 2019 r., wcześniej podawano informację o wieku 2—3 miesięcy). Konik zmarł ok. 30 000—40 000 lat temu. Na jego ciele nie znaleziono widocznych obrażeń wskazujących na przyczynę śmierci. Naukowcy podejrzewają, że wpadł w naturalną pułapkę terenu (zbiornik wodny) i utopił się.


To odkrycie jest tak wyjątkowe także dlatego, że przeprowadzone w 2019 r. badania ciała źrebaka wykazały, że jego wnętrzności zachowały się w niezwykle dobrym stanie. To zaś pozwoliło na pobranie próbki płynnej krwi z naczyń serca. Jest to więc obecnie najstarsza na świecie krew pobrana z ciała wymarłego gatunku zwierzęcia, zdatna do dalszych badań.


Stan krwi źrebaka z krateru Batagaika jest tak dobry, że naukowcy mają nadzieję zebrać żywe komórki by podjąć próbę sklonowania osobnika.

Końskie wizerunki z Lascaux

Dnia 12 września 1940 r. w miejscowości Montignac Marcel Revidat wyruszył na spacer ze swoim psem Robotem. Pies odkrył dziurę po przewróconym w czasie burzy drzewie. Marcel nie zdecydował się na samotną eksplorację tunelu i poprosił o pomoc kolegów: Jacques’a Marsala, Georges’a Agnela i Simona Coencasa. Chłopcy zeszli razem w dół i odkryli jedne z najsłynniejszych malowideł w historii sztuki, znane obecnie jako malowidła z Lascaux.


Malunki pochodzą z okresu paleolitu, a dokładniej z czasów kultury magdaleńskiej (17 000—15 000 lat p.n.e.). Około 150 rysunków i 15 000 rytów naskalnych przedstawia głównie zwierzęta roślinożerne (jelenie, byki, żubry i konie), namalowane za pomocą naturalnych farb nakładanych palcami (lub pędzlami) bądź rozpylanych wydrążonymi kośćmi. Użyte kolory to czerń, brąz, ochra, cynober, karmazyn, malwa i biel.


Na wapiennych ścianach jaskini galopują więc konie maści bułanej (podobne do dziko żyjących koni Przewalskiego), jeleniej z pręgowaniem na kłębie i łopatce, cisawe. Zwierzęta nie są bliżej opisane, ale można być pewnym, że malowidła pokazują nam rzeczywiście widziane przez naszych przodków tysiące lat temu osobniki.


Rysunki z jaskini w Lascaux pokazują, że człowiek pierwotny był wrażliwy na piękno natury, a zwłaszcza piękno koni. Gatunek ten w owym czasie był nie tylko podziwiany. Nasi przodkowie polowali na konie dla ich mięsa, skór i kości. Można jednak powiedzieć, że wizerunki z tej i innych jaskiń Europy pokazują początek pięknej przyjaźni, jaka wytworzyła się między nami a Equus caballus.

Il. 1. Wizerunek konia z jaskini w Lascaux.
Il. 2. Wizerunek konia z jaskini w Lascaux.

Bucefał

Klaudiusz Elian, rzymski pisarz i nauczyciel retoryki, znany jest przede wszystkim z dwóch swoich dzieł: De natura animalium („O właściwościach zwierząt”) i Varia historia („Opowiastki rozmaite”). Dla historyków książki te mają dużą wartość, ponieważ zawierają liczne cytaty z dzieł starszych autorów, które nie zachowały się do naszych czasów. Klaudiusz Elian w „O właściwościach zwierząt” dużo uwagi poświęcił koniom, a zwłaszcza ich walorom bojowym (rozdział 6. „Bojowe Konie w ataku” czy 25. „Tresura perskich Rumaków bojowych”).


Najsłynniejszym koniem bojowym starożytności był Bucefał. Dlatego zasługuje aby być pierwszym znanym z imienia bohaterem tej książki.


Bucefał (pol. Bykogłowy) należał do Aleksandra Wielkiego. Jak głosi legenda ojcu Aleksandra — Filipowi II, zaproponowano kupno ogiera tesalskiego, którego jednak ani król ani jego słudzy nie byli w stanie okiełznać. Wtedy nieletni jeszcze Aleksander poprosił ojca aby darował mu konia, jeśli zdoła go ujarzmić. Oczywiście sztuka ta młodzieńcowi się udała, a koń został jego ulubionym wierzchowcem.


A jakie są fakty? Wbrew pozorom o Bucefale i jego losach wiemy dość sporo dzięki dziełu Aulusa Gelliusza zatytułowanemu Noctes Atticae czyli „Noce attyckie”, a także opracowaniom uznanych historyków: Pliniusza, Plutarcha i Diodora Sycylijskiego.


Imię konia znaczy Bykogłowy. Wzięło się ono z kształtu jego głowy bądź z kształtu odmiany na głowie, względnie na łopatce (Pliniusz w „Historii naturalnej” podał, że chodziło o znamię na łopatce). W 344 r. p.n.e. do Filipa II przybył niejaki Filonikos, hodowca koni z Tesalii, ówcześnie znanego ośrodka hodowli dzielnych i wytrzymałych koni (konie tesalskie wspomniane są choćby w „Iliadzie” Homera) i zaproponował królowi sprzedaż ogiera. Z kolei jak podaje K. Nawotka w książce „Aleksander Wielki” (Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego) prawdopodobnie Aleksander otrzymał Bucefała od niejakiego Demaratosa z Koryntu, który był greckim towarzyszem Filipa II. Większość źródeł potwierdza cenę zakupu — była to astronomiczna na owe czasy kwota 13 talentów.


Dokładne określenie rasy Bucefała nie jest możliwe. Jako koń bojowy musiał być duży i silny. Mógł być koniem tesalskim, ale też krzyżówką kilku odmian. Według większości opisów był kary z białą gwiazdką na czole. Autor „Nocy attyckich” wyraźnie podkreślił, że Bucefał pozwalał się dosiąść tylko Aleksandrowi. Wedle relacji Gelliusza Bucefał dotarł ze swym panem do Indii, gdzie w czasie bitwy nad rzeką Hydaspes w 326 r. p.n.e. został ranny. Mimo to zdołał ostatkiem sił przed śmiercią wynieść Aleksandra w bezpieczne miejsce i zaraz potem padł. Aleksander Wielki bardzo przeżył stratę wiernego konia. Zorganizował mu uroczysty pochówek, zbudował grobowiec nieopodal miejsca, gdzie Macedończycy przeprawili się przez rzekę podczas bitwy, oraz wzniósł miasto, które na jego cześć nazwał Alexandria Bukefalia. Przypuszczalnie jest to dzisiejsze miasto Phalia lub Dźhelam w pakistańskim Pendżabie.

Koń sajański

Kolejnym koniem, o którym warto wspomnieć, jest nieznany z imienia rumak Gneujsza Sejusza. Od tego zwierzęcia wzięło się powiedzenie „koń sajański” oznaczające w przenośni „coś co przynosi pecha”.


Według tradycji ogier pochodził z Argos, z rasy Diomedesa (jedną z 12 prac Herkulesa było schwytanie 4 klaczy Diomedesa, karmionych ludzkim mięsem (!), o imionach: Dejnos, Ksantos, Lampon, Podargos). Był gniady, o niezwykłej urodzie, ze smukłym karkiem, bujną i błyszczącą grzywą. Nad ogierem ciążyło fatum, bowiem każdy kto go posiadał, ginął razem z całym swoim domem, majątkiem i rodziną. Koń był jednak tak urodziwy, że szybko znajdował kolejnych nabywców.


Jego pierwszym właścicielem był właśnie Gnejusz Sejusz, który zginął z ręki Marka Antoniusza.


Drugim właścicielem był konsul Publiusz Korneliusz Dolabella (oficer w armii Juliusza Cezara). Podobno kiedy zobaczył konia tak się nim zachwycił, że postanowił go kupić za 100 000 sestercji. Niedługo potem zginął w trakcie wojny domowej na terenie Syrii.


Bezpańskiego konia zabrał Gajusz Kasjusz Longinus — rzymski wódz, który w czasie wojny domowej w 49 r. p.n.e. został dowódcą floty pod rozkazami Pompejusza Wielkiego i walczył przeciwko Juliuszowi Cezarowi. Cezar wybaczył mu ten występek i wyznaczył go swoim legatem. Jednak Gajusz Kasjusz nie okazał się lojalnym towarzyszem. Wraz z Markiem Brutusem stanął na czele spiskowców, którzy zabili Cezara. W starciu o sukcesję po zmarłym stanął z Brutusem przeciwko Markowi Antoniuszowi. W zamieszaniu w trakcie bitwy pod Filippi, myśląc, że zbliżają się żołnierze przeciwnika i chcąc uniknąć niewoli, polecił swemu niewolnikowi by przebił go mieczem. Jak się jednak okazało zbliżali się nie przeciwnicy, a jego właśni żołnierze. Cóż za ironia losu…


Po jego śmierci ogier wszedł w posiadanie zwycięskiego Marka Antoniusza. Jednak i jemu nie przyniósł szczęścia. Antoniusz wdał się w romans z królową egipską Kleopatrą i wraz z nią podjął walkę z Oktawianem Augustem, prawowitym spadkobiercą władzy po Juliuszu Cezarze. W 31 r. p.n.e. w bitwie morskiej pod Akcjum flota Antoniusza i Kleopatry została zniszczona, a oni sami zmuszeni do ucieczki do Egiptu. W 31 r. p.n.e. Oktawian dokonał inwazji na Egipt. Marek Antoniusz popełnił samobójstwo 1 sierpnia 30 p.n.e., zaś Kleopatra odebrała sobie życie jedenaście dni później.


Co się stało z ogierem — historia milczy.

Wierzchowiec Juliusza Cezara

Gajusz Swetoniusz Trankwillus, rzymski historyk, napisał „Żywoty Cezarów” czyli biografie władców Rzymu od Juliusza Cezara do Domicjana.


O Gajuszu Juliuszu Cezarze napisał, iż „wielką posiadał sprawność we władaniu bronią i jeździe konnej”. Skoro tak, to musiał też mieć szczególną więź ze swoimi bojowymi rumakami, z których do historii przeszedł jeden. Jak napisał Trankwillus: „Konia miał niezwykłego: kształt stóp niemal ludzki, kopyta porozdzielane na kształt palców. Z własnej stadniny. Gdy wieszczkowie obwieścili, że wróży on swemu panu panowanie nad światem, Cezar dał mu niezwykle staranne pożywienie i choć ten nikomu dotychczas dosiąść się nie dał, pierwszy go ujeździł. Nawet umieścił potem jego posąg przed świątynią Wenery Rodzicielki”. Wadę konia, zapewne genetyczną, potwierdzili Pliniusz i Swetoniusz. Koń ten miał być maści śnieżnobiałej.


Pomnik nagrobny swojemu koniowi bojowemu wzniósł również Oktawian August i dodatkowo żal po jego stracie wyraził w żałobnym trenie.


Z kolei cesarz Hadrian miał konia imieniem Borystenes. Hadrian podobno tak lubił konie i psy, że kazał budować im grobowce, a kiedy Borystenes padł na początku zimy 122 r. n.e. u podnóża Alp w czasie polowania, ułożył o nim kilka wersów: „Borystenes / koń ze stajni cesarza / pędził przez wody i bagna / i przez wzgórza Etrurii / polując na dzika Panonii / tryskał pianą i śliną / aż po koniec ogona, / kiedy ścigał odyńca / nikt nie ważył się z nim zmierzyć / nawet dzik o białych kłach, / jak to się czasem zdarza, / zmarł w swoim czasie / wiecznie młody, / zachowując niepołamane kości”. (Dion LXIX, 10, za: A. Demandt, Prywatne życie cesarzy rzymskich, tłum. B. Tarnas, Gdynia 1997). Wzorem Aleksandra Macedońskiego założył też miasto dla upamiętnienia feralnego zdarzenia, które kosztowało Borystenesa życie.

Koń senatorem?

Młody Kaligula, syn uwielbianego przez lud przedwcześnie zmarłego Germanika, obejmując władzę po zmarłym stryju Tyberiuszu budził ogromne nadzieje. Mieszkańcy Rzymu szybko przekonali się, że tron wpadł w ręce potwora w ludzkiej skórze. Zaciekawionych odsyłam do „Żywotów Cezarów” autorstwa wspomnianego już Trankwiliusza.


Gajusz Kaligula (właściwie Gajusz Juliusz Cezar August Germanik) przejawiał wielkie upodobanie do wyścigów konnych, podobnie jak tysiące jego pobratymców. Większości z nas wydaje się, że najważniejszą rozrywką starożytnych były walki gladiatorów. Jednak wyścigi rydwanów potrafiły zgromadzić na trybunach nawet 250 000 widzów. Pliniusz Młodszy (rzymski pisarz i polityk) pisał „Jestem bardzo zadziwiony, że tak wiele tysięcy dorosłych mężczyzn ogarniętych jest dziecięcą pasją patrzenia na galopujące konie i mężczyzn w rydwanach”. Stan ekscytacji wywołany sportową rywalizacją określano mianem furor circensis.


W starożytnej Italii obowiązywał tradycyjny podział wielbicieli wyścigów rydwanów na 4 stronnictwa (stajnie): Czerwonych, Białych, Niebieskich i Zielonych.


Wyścigi rydwanów były brutalne i niebezpieczne. Średnia wieku woźnicy wynosiła zaledwie 22 lata. Ten sport pozwalał jednak jednostkom niezależnie od pochodzenia na wybicie się, zyskanie znacznego majątku i uwielbienia tłumów, a czasem nawet wolności. Rekordzistą był Gajusz Apulejusz Diokles. Szacuje się, że w ciągu swojej kariery zgromadził majątek warty w przeliczeniu na dzisiejszą amerykańską walutę 15 mld dolarów. Dożył 42 lat. Powoził m.in. końmi o wdzięcznych imionach Abigeius, Cotynus, Galata, Lucidus i Pompeianus. Inni znani woźnice to bracia Marek Aureliusz Mollicius, który żył tylko 20 lat, ale wygrywał 125 razy, i Marek Aureliusz Polinejk, który zwyciężył w 739 wyścigach, a przeżył brata o 7 lat oraz niejaki Scorpius, który dostawać miał 15 worków złota za każde zwycięstwo.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 19.18
drukowana A5
Kolorowa
za 38.89