E-book
14.7
drukowana A5
52.56
Na zawsze jego

Bezpłatny fragment - Na zawsze jego


Objętość:
233 str.
ISBN:
978-83-8369-369-9
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 52.56

Dla Kise,

bo od niego wszystko się zaczęło!

Zamiast wstępu

„Trzy części prawdy” — Won Tae Yeon

Wiem, że już odeszłaś, lecz zostaw, proszę,

skrawek swego serca przy mnie.

Ten, który tak serdecznie miłowałaś.

Zamiast obietnicy powrotu,

zabierz ze sobą skrawek mojego serca.

Niewielki fragment,

o którym będziesz pamiętać wiecznie.

To miłość, na którą czekałem bardzo długi czas.

I jednocześnie jedyna do końca mojego życia.

Zatem zachowam to wspomnienie aż do śmierci.

To nie było puste uczucie, więc jeśli

dalej będziesz żyć po swojemu i o mnie zapomnisz,

pożegnam cię z uśmiechem, nie poprzez łzy.

Mimo to… mimo to… uronię łzę ze względu na siebie,

ponieważ mógłbym kochać cię z całego serca.

I ze względu na ciebie.

Kobietę, która zasiała ziarno tej miłości we mnie.

Za co jestem tobie naprawdę wdzięczny.

Prolog

Był słoneczny dzień. Wiosna w Tokio. Kwitnące wiśnie i cudowny, lekki, wiosenny wiatr. Kenji ubrany w kurtkę, wygodne adidasy, koszulę oraz dżinsy, zabrał torbę z aparatem fotograficznym i poszedł do parku.

Rano, kiedy siedział w domu, przy kawie, zadzwonił telefon.

— Ohayo — usłyszał w słuchawce kobiecy głos. — Wpadnij do parku. Idę właśnie z małą na spacer. Może zrobimy kilka zdjęć? Fenomenalna dziś pogoda.

— Jasne! O której?

— Za jakąś godzinkę, dobrze?

— Dobrze. Do zobaczenia.

Teraz Ryu wszedł na teren parku i rozejrzał się uważnie. Dostrzegł je przy placu zabaw i pomachał im z daleka.

— Ojisan Kenji! Masz fotograf? — Mała Haruna podbiegła do niego.

Roześmiał się. Dziewczynka była taka urocza. Nie umiała jeszcze dobrze nazwać wszystkiego, więc nadawała rzeczom swoje nazwy. Na aparat mówiła „fotograf”, bo przecież robił nim fotografie. Jej matka, uśmiechając się, podeszła powolnym krokiem.

— Ohayo, Ryusaki.

— Ohayo, Crevan — odpowiedział i się ukłonił. Mała domagała się uwagi, więc poszedł z nią na huśtawkę. — Taro znów w pracy? — zagadnął Ann, która stała obok.

— Niestety.

— Wujku — poprosiła Haruna — pohuśtasz mnie?

Spełnił prośbę ochoczo. Tymczasem jej matka poszła do sklepiku naprzeciwko, aby kupić córce coś do picia. Słońce świeciło w oczy, kiedy Ryu spoglądał za nią, jak przechodziła pewnym krokiem przez ruchliwą ulicę.

— Gdzie poszła mami?

— Kupić ci coś do picia, skarbie.

— Ja chcę tam iść!

Mała zaczęła tak marudzić, że Kenji wziął ją za rękę i poszli alejką w stronę ulicy. Żwir skrzypiał pod nogami. Gdy doszli do chodnika po przeciwnej stronie ulicy, Ann, akurat wyszła ze sklepu. Pomachała małej, a ta wyrwała się do matki. To było jak w zwolnionym tempie. Ryusaki widział wyjeżdzający zza zakrętu samochód. Szybko rzucił się za Haruną, która wpatrzona była w matkę. Dziecko nie widziało zbliżającego się zagrożenia. Ann je dostrzegła i zrobiła to samo, co on. Ryu pierwszy jednak dobiegł do małej. Złapał dziewczynkę mocno, kiedy samochód był już na pasach. Huk był taki, jakby nagle zagrzmiało. Widział bardzo wyraźnie jak auto uderza w Ann, a ona niczym szmaciana lalka, frunie w górę, by za chwilę upaść twarzą w dół na sam środek jezdni. Plama krwi wokół jej głowy robiła się coraz większa. Ktoś krzyknął. Sparaliżował go strach. Mocniej przytulił dziewczynkę, która rozpłakała się, nie wiedząc jeszcze, co stało się z jej matką. Nawet nie zwrócił uwagi na swój aparat, który wypadł z torby i rozbił się w drobny mak. To było teraz nieistotne. Butelka z sokiem dla dzieci potoczyła się pod jego nogi. Słońce nagle skryło się za chmurami.

Trzynaście lat później

Tokio

1.


— Runny, idziesz z nami po lekcjach na lody?

Jasnowłosa, siedemnastoletnia dziewczyna podniosła się i spojrzała na wyższego o głowę kolegę z klasy równoległej. Ten oparł się o szafki stojące na szkolnym korytarzu i spojrzał na nią z nadzieją.

— Nie mogę Shiro, jestem już umówiona. — Spokojnie wróciła do zawiązywania sznurówki.

— Ty umówiona? A kto niby chciałby się z tobą umówić?

— Nie twoja sprawa! — Haruna podniosła się i schowała do szafki worek ze strojem gimnastycznym.

— Przyznaj się, że jesteś zazdrosny — wtrąciła stojąca obok przyjaciółka dziewczyny, Natsuko.

— Ja zazdrosny? Chyba śnisz!

— No, a nie? Sam na pewno chętnie byś się z nią umówił.

— Nic takiego nie powiedziałem. — Chłopak spłonął rumieńcem i odwrócił głowę.

— A kto przed chwilą zapraszał ją na lody? — przekomarzała się Natsuko.

— Zapraszałem i ciebie — rzucił od niechcenia.

— Akurat — skwitowała Natsuko.

— Przestańcie — wtrąciła Haruna — jesteście żałośni, wiecie?

Po czym wyjęła z torby tusz do rzęs i poprawiła makijaż. Tak w ogóle, to nie wolno było im w szkole się malować. Jednak mama po powrocie ze szkoły przymykała oko na jej dyskretny makijaż. Runny wyjęła swoje ulubione perfumy o zapachu magnolii.

— Idę na poważną randkę.

— Taa, jasne! Jak zawsze koloryzujesz, co nie? — powiedział naburmuszony chłopak.

Miał ciemne, krótkie włosy i rysy twarzy zdradzające typowego Japończyka.

— Z kim? — chciała wiedzieć Natsuko. — Nie gadaj, że z NIM?

— O kim mowa? — zapytał chłopak, ale nie doczekał się odpowiedzi.

Haruna spryskała się perfumami. Dookoła rozniósł się zapach magnolii. Były to wprawdzie perfumy jej mamy, które po cichu podkradała, ale on tak je lubił. Sam jej o tym kiedyś powiedział.

— Tak. Przyjedzie po mnie pod szkołę. Zjemy razem obiad, a potem idziemy na wernisaż.

— O kim gadacie? — Shiro nadal domagał się odpowiedzi.

— No nie wiesz? — zakpiła Natsuko. — O tym sławnym modelu i projektancie mody, Kenjim Ryusakim!

— A on nie jest przypadkiem twoim wujkiem? — zdziwił się chłopak.

— Nie! Nie jest! No… nie całkiem. — Haru zarumieniła się i zmieszała.

— To jest, czy nie? Bo coś kręcisz! Idziesz na randkę z własnym wujkiem?

— Kenji to przyjaciel jej rodziców. Była jeszcze mała, kiedy uratował jej życie. Po wypadku jej matki zaopiekował się nią jak własną córką. Nie są spokrewnieni tak na serio, co nie Runny? — wyjaśniła usłużnie Natsuko.

Haru jednak się nie odzywała. Wyglądała na złą, czy zawstydzoną.

— No, to wiele tłumaczy — nabijał się Shiro. — Nie wstyd ci podkochiwać się w starym facecie, na dodatek przyjacielu rodziny?

— On nie jest wcale stary! — wybuchła, wytrącona z równowagi. — I jest o wiele fajniejszy od wszystkich chłopaków w tej szkole! Na czele z tobą, baaaka!

— Skoro jest przyjacielem twoich rodziców, ma pewnie tyle lat, co i oni. Więc jest stary! A ty się w nim bujasz, idiotko! I kto tu jest głupi? Mógłby być twoim ojcem! To jakieś chore… — Chłopak się pogniewał.

— Zamknij się! Nic nie rozumiesz! — wrzasnęła wzburzona Haruna i trzasnąwszy drzwiami szafki, pobiegła do wyjścia.

— Shiro — zbeształa go Natsuko i pobiegła za przyjaciółką.

Znalazła ją przed szkolną bramą.

— Runny!

— No co? Ty też przeciwko mnie?

— No wiesz?! — Przyjaciółka prawie się obraziła. — Głupek z tego Shiro.

— Faktycznie, straszny głupek i dzieciak.

W tym momencie przed szkołę zajechał srebrny lexus. Wysiadł z niego wysoki, przystojny blondyn, na oko lat koło trzydziestu, choć tak naprawdę był po czterdziestce. Jego zawód, nawyk dbania o siebie, uprawianie licznych sportów i odpowiednia dieta sprawiły, że wygadał wciąż bardzo młodo i atrakcyjnie. Kilka dziewczyn stojących na szkolnym boisku zapatrzyło się na niego z otwartymi ustami. Jedna aż pisnęła cicho, kiedy uśmiechnął się do nich i im pomachał. Zupełnie jak kiedyś, wciąż wzbudzał zainteresowanie płci przeciwnej. Uśmiechnąwszy się pod nosem, ruszył w kierunku głównego wejścia. Nie uszedł jednak daleko, bo z impetem wpadła na niego dziewczyna, wieszając mu się na szyi.

— Ryu!

— Witaj Runny. Ślicznie dziś wyglądasz.

Haruna zawstydzona komplementem, odsunęła się od mężczyzny. Jej policzki pokrył szkarłatny rumieniec. Poprawiła szkolny mundurek. Nie cierpiała go, zwłaszcza kiedy Kenji po nią przyjeżdżał. Wydawało jej się wtedy, że ktoś serio mógłby wziąć ją za jego córkę. Jednak wymogi japońskiej szkoły były rygorystyczne, żadnych odstępstw. Runny żałowała w takich przypadkach, że nie chodziła do szkoły dla cudzoziemców. Nie mogła.

Urodzona w Japonii, choć mama była Europejką, musiała chodzić do miejskiego liceum, jednego z najlepszych w tej dzielnicy Tokio.

— Gotowa? — zapytał blondyn, zdając się nie zauważać jej reakcji.

— Oczywiście!

Jasne oczy Kenjiego zwróciły się ku wpatrzonej w niego dziewczynie, stojącej tuż za Haruną.

— Ohayo — powiedział wesoło.

— Ohayo, Kenji-san.

— To moja przyjaciółka, Natsuko — wyjaśniła Runny.

— A tak, pamiętam — uśmiechnął się, a dziewczyna poczuła, jak robi się jej słabo.

Zrobiła się biała, a potem purpurowa. Ryu jednak udawał, że nic nie widział.

— Idziemy skarbie? — zwrócił się ku Harunie.

W tym samym momencie ze szkoły wyszedł Shiro. Stanął jak wryty na ten widok, a zwłaszcza dziewczyny, która pewnie ująwszy podane jej ramię, poszła za blondynem. Natsuko westchnęła cicho.

— On jest boooski — rzekła, nie wiedzieć do kogo.

— Bzdury — stwierdził chłopak i poprawiwszy torbę na ramieniu, ruszył przed siebie.

Niechętnym spojrzeniem obdarzył grupę chichoczących dziewczyn, które z zazdrością patrzyły jak Kenji otwiera drzwi od strony pasażera, a Haru dziękuje mu uśmiechem i wsiada do auta.

— Baka — mrukną i poszedł w swoją stronę.

Kogo miał na myśli, sam nie wiedział.


2.


„Hej Okāsan! Nie czekaj na mnie z obiadem. Wujek mnie odebrał ze szkoły i zjemy coś na mieście. Idziemy razem na wernisaż, więc nie martw się, jeśli wrócę późno. Kocham cię mamo! H”.


Ann westchnęła i odłożyła telefon. No cóż. Czas pogodzić się z tym, że jej córka dorasta i zaczyna żyć własnym życiem. To jednak przychodziło Ann powoli i bardzo ciężko. Na dodatek jeszcze Kenji! Ann miała mieszane uczucia. Kiedy Haruna była mała, Ryusaki uratował ją przed pędzącym samochodem. Ona sama bardzo ucierpiała w tym wypadku, bo auto zamiast w małą, uderzyło w nią z ogromną siłą. Była o krok od śmierci i długo leżała w śpiączce, a potem jeszcze w szpitalu. Koichi załamał się wtedy i to Ryusaki był tym, który zajmował się ich córką. Od tego czasu wciąż był obecny w jej życiu, a ona od małego nazywała go po prostu swoim wujkiem.

Tak wtedy myślała i strasznie się rozczarowała, gdy dowiedziała się, że jednak nim nie jest. No, ale to było kilkanaście lat wcześniej. Ostatnio jednak zbyt często wracała do tego tematu, upewniając się, czy na pewno nie są spokrewnieni. Ann tłumaczyła jej wtedy, jak zawsze zresztą, że Kenji to przyjaciel jej i ojca. Nigdy jednak nie wspominała o nim nic więcej. Po co wracać do bolesnych tematów?

Odpisała na SMS-a krótkim „dobrze” i zabrała się za przyrządzanie obiadu. Koichi wróci z pracy zmęczony i na pewno bardzo głodny, mimo że zabrał ze sobą spore śniadanie. Pracował jako komendant policji w komisariacie, w jednej z dzielnic Tokio i niedawno dostał awans. Coraz częściej zostawał przez to po godzinach w pracy i nie wracał na noc do domu. Ann ciężko to przechodziła. Brakował jej jego obecności. Wciąż jeszcze była od niego uzależniona jak od narkotyku. Dziś jednak miał przyjść wcześniej. Ann się cieszyła, że zjedzą we trójkę, jak prawdziwa rodzina, co rzadko się ostatnio zdarzało. Jednak Haruna popsuła te plany, jadąc z Ryu do miasta. Nie mogła przecież wiedzieć, jak matce zależało na tym, by dziś była jednak w domu.


3.


Koichi potarł czoło ze zmęczenia. Nareszcie! Koniec pracy! Może wracać do domu. Już sama ta myśl wywołała u niego uśmiech na twarzy.

Do domu, czyli w ciepłe, kochające ramiona jego ślicznej i cudownej jak zawsze żony. Do domu, gdzie słuchać było śmiech jego ukochanej córki. Gdzie widział zachwyt w jej oczach, kiedy opowiadał o swojej pracy. Do domu, znaczyło wreszcie ciepły, smaczny obiad, a potem odpoczynek z piwem w ręku i ukochaną kobietą u boku, lub wspólne oglądanie telewizji, lub po prostu tulenie się do siebie na kanapie, aż do późnego wieczoru. Wsłuchiwanie się w tak mu drogi głos Ann i jeszcze uśmiech jego córki, jej radosny szczebiot, kiedy o czymś mu opowiadała. Tak! Zdecydowanie chciał być już w domu. Jak najszybciej. Dodarł tam jak zawsze w parę chwil.

— Witaj mała! — zawołał już od progu i powiesił służbową czapkę na wieszaku.

Wkroczył raźno do kuchni, gdzie zwabiły go smakowite zapachy.

— Koichi, baka — zaśmiała się Ann, kiedy objął ją wpół i wtulił nos w jej włosy, całując odsłonięty kawałek szyi.

— Co tam, kochanie?

Obejmował ją nadal, sięgając po kurczaka smażącego się na patelni. Od razu dostał po palcach drewnianą łyżką.

— Gdzie z łapami? Oparzysz się — roześmiała się ona — nie umiesz wytrzymać kilka chwil? Ręce myłeś?

— Głodny jestem! Dasz obiad twojemu zapracowanemu i zmęczonemu mężowi, kobieto?

Ann znów roześmiała się na głos. To był cały on, jej ukochany mąż. Koichi poszedł się przebrać i umyć, po czym usiadł przy niewielkim, kuchennym stole.

Mieszkali w bloku, w małym, trzy pokojowym mieszkaniu, ale żyło im się tu całkiem dobrze. Duże mieszkania w tej dzielnicy Tokio były drogie i trudno dostępne, a oni oszczędzali na własny dom.

— Gdzie Haru? Jeszcze w szkole?

Ann westchnęła. Wyjęła dwa talerze z szafki i nie odwracając się do męża, powiedziała.

— Nie. Kenji odebrał ją ze szkoły. Ponoć mają iść na jakiś ważny wernisaż. Zjedzą razem na mieście i pewnie wrócą dopiero wieczorem.

Koichi zmarszczył brwi. Nie bardzo mu się podobała pseudo przyjaźń tej dwójki. Nic jednak nigdy na to nie opowiedział. Był ogromnie wdzięczny Ryusakiemu za uratowanie jego córki. Dlatego tolerował taki stan rzeczy, bo Kenji nie raz go wyręczał w opiece nad córką. Zwłaszcza wtedy, kiedy Ann leżała w szpitalu, a on mógł tylko trwać przy niej i modlić się o cud. Cud się zdarzył i jego żona powróciła do zdrowia, a już myślał, że straci ją na zawsze. Opieka Kenjiego nad małą bardzo mu była na rękę po tym wszystkim. Koichi wiedział, co kierowało przyjacielem, ale nigdy nie odważył się porozmawiać z nim na ten temat. Gdyby tak miało być, musiałby wyrzucić blondasa na zbity pysk, nie tylko z ich domu, ale i życia. Nie zrobił tego jednak, z bardzo wielu powodów.

— Szkoda — skwitował tylko.

 Itadakimasu — Ann usiadła obok niego, podsuwając mu miskę z ryżem.

Po czym zabrała się za jedzenie, nie komentując więcej nieobecności ich jedynej córki przy stole. Koichi też już o nic nie zapytał.

— Jak zawsze przepyszne. Arigato!

Zjadł wszystko, co mu podała żona i ucałował ją w policzek. Potem zgodnie posprzątali po obiedzie i poszli do salonu na kanapę.

Salon był największym pokojem. W mieszkaniu były jeszcze dwa inne, nieco większe niż przedziały kolejowe. W mniejszym urządzili sobie sypialnię, gdzie poza łóżkiem z biedą mieściła się mała szafa i stolik nocny. W drugim, nieco większym, był pokój Haruny. Mała miała tam swoje królestwo. Była jeszcze kuchnia na tyle duża, że mieściła stół, przy którym jadali posiłki, niewielka łazienka i wnęka w przedpokoju, w której Ann urządziła sobie pseudo gabinet. Była bowiem pisarką i pracowała w domu, pisząc książki i scenariusze do mang.

Koichi z ulgą rozłoży się na białej, obleczonej w płótno, zasypanej kolorowymi poduszkami, kanapie.

— Kawy? — zapytała Ann.

— Mmhmm… za chwilę — stwierdził i pociągnął ją za rękę, przytulając do siebie i całując.

— Koi…!

— No co? Tak rzadko jesteśmy całkiem sami w domu, co nie? Trzeba to wykorzystać!

Ann uśmiechnęła się i odwzajemniła pocałunek. Ich miłość i namiętność nigdy nie osłabła ani nie wygasła, mimo upływu lat. Nie zabiły jej też ani liczne obowiązki, ani kłopoty czy troski dnia codziennego. Miło było poczuć, że on pragnie jej równie mocno, jak zawsze i jak zawsze żywcem zaprowadził ją do nieba.


4.


Powoli zapadał zmierzch, a słoneczny dzień dobiegał końca. Nadszedł czas powrotu. Haruna tak naprawdę nie chciała jeszcze się żegnać z Kenjim. Spędziła bardzo miłe popołudnie. Poprosiła więc Ryu, aby wstąpił do nich na chwilę, ale odmówił. Nawet go rozumiała. Mama pewnie od razu zmyłaby mu głowę lub nakrzyczała na nią w jego obecności, a tego by Haruna nie zniosła. Tak po prawdzie to mama jeszcze nigdy na nią nie nakrzyczała, ale Haru wiedziała, że nie podobają się jej te ciągłe wypady córki z Kenjim. Ciekawe tylko dlaczego? Dziewczyna wcale nie miała ochoty się z nim rozstać. Nie przeszkadzało jej też, że fatycznie — jak mówił Shiro — Ryusaki mógłby być jej ojcem. To nie miało dla niej żadnego znaczenia. Kochała go takim, jaki był! To właśnie uświadomiła sobie, siedząc z nim w lexusie.

— No śliczna, biegnij do domu! Późno już. — Jego uśmiech powodował u niej dziwne uczucie, jakby miała stado motyli w brzuchu. — Twoja mama będzie się martwić, dlaczego jeszcze cię nie ma, a ja za nic nie chciałbym jej zasmucać.

 Oyasu, Ryu. — Przechyliła się ku niemu z nadzieją, ale jak zawsze tylko cmoknął ją w policzek.

— Oyasuminasai! Śpij słodko.

Runny wysiadła z lexusa i pomachała Kenjiemu, a potem ruszyła wolno w stronę domu. Wiedziała, że będzie stał tam dopóty, dopóki Haru bezpiecznie nie wejdzie do klatki schodowej. Zawsze tak było. Zawsze też, z powodu ich rozstania, czuła ogromny żal. Weszła do domu w niezbyt dobrym humorze, spodziewając się najgorszego. Nie miała wprawdzie żadnych podstaw do takich obaw i to też ją wkurzało. Mama i tata kochali ją i troszczyli się o nią. Jak bajki o żelaznym wilku słuchała opowieści swoich koleżanek, jak to rodzice są dla nich niemili, uciążliwi, wymagający i niewyrozumiali. Ona tego nie znała, co dodatkowo wprawiało ją w stres, a powinno przecież cieszyć! Zrobiliby choć raz awanturę o byle bzdety, poczułaby się wtedy jak większość koleżanek z jej klasy — jak normalna nastolatka.

Zdjęła buty i rzuciła torbę w kąt. Może, aby o to mama się zdenerwuje? Nie było opcji. Mama nigdy się nie wściekała. Ten chodzący ideał czasami strasznie Harunę wkurzał. Zezłościłaby się choć raz — ale nie! Runny nie wiedziała, dlaczego akurat dziś to ją tak bardzo frustrowało. Może to był właśnie ten okres buntu, jaki ponoć przeżywa każda nastolatka? Zastanawiając się, czy aby ma na to ochotę, weszła do salonu. Rodzice tam byli. Siedzieli oboje na kanapie. Tata rozłożył się w całej okazałości swego długiego ciała i drzemał w najlepsze. Mama opierała się o niego i czytała książkę. Jednak gdy tylko Haru weszła, podniosła głowę i się uśmiechnęła.

— Witaj kochanie! Głodna? Jak było na wernisażu, dobrze się bawiłaś?

To była cała mama, ale Runny miała tego wyjątkowo dość.

— Nie, dziękuję! Dobrze… znaczy wspaniale.

Mama wyswobodziła się z objęć ojca, odłożyła książkę i wstała.

— Chodź do kuchni, zrobię ci kakao.

— Nie chcę kakao, mamo!

Ann zaniepokoiła się nieco. Poszła jednak do kuchni i wyjęła mleko. Swoje wiedziała. Zrobiła kakao do szklanego dzbanka i wyjęła z pieca jeszcze ciepłe, drożdżowe bułeczki. Była Europejką i przyjechała do Japonii, będąc jeszcze młodą pisarką, za pracą. W ich domu tradycja japońska mieszała się z europejskimi zwyczajami, co dotyczyło też kuchni i gotowania. Wszyscy troje zasmakowali tak samo w zachodnim, jak i w orientalnym jedzeniu. Ann uśmiechnęła się pod nosem, kiedy jednak Haru mimo wcześniejszych protestów, ochoczo zabrała się za ciepłe bułeczki, smarując je obficie kremem czekoladowym i popijając kakaem.

— Cześć córuś. — W drzwiach stanął pan domu, uroczo rozespany, drapiąc się po nagim torsie.

Obdarzył żonę krótkim, gorącym spojrzeniem, jakby chciał przypomnieć jej namiętne chwile, jakie niedawno przeżyli, pocałował Runny w czoło i sięgnął po bułkę oraz kakao.

— Gorące — powiedziała w przestrzeń Ann i uśmiechnęła się, kiedy dmuchnął w kubek, a piana z mleka osiadła mu na ustach.

— Jak tam było na wernisażu, co? — zapytał swoją córkę Koichi.

Haruna spojrzała na ojca tak, jakby jej cierpliwość właśnie się wyczerpała. Dopiła kakao i wstała.

— Arigato — powiedziała tylko i wyszła z kuchni.

Taro spojrzał na swoją żonę, która chichotała w kubek.

— O co tu chodzi? — Jego zdziwienie było tak autentyczne, że Ann roześmiała się na głos i podeszła do niego.

— O nic, zupełnie o nic. — Cmoknęła męża w czubek głowy.

Złapał jej dłoń i posadził ją sobie na kolanach. Już po chwili całowali się namiętnie i długo, aż kakao ostygło.

Haru poszła do swojego pokoju. Ta mama! Ojciec też! Jej gniew nie miał żadnego uzasadnienia, a jednak go czuła. Jeszcze jakiś czas temu pewnie opowiedziałaby rodzicom o wernisażu. O tym, co się jej podobało i o całym tym cudownym wieczorze w towarzystwie Kenjiego, ale nie dziś. Dziś było jakoś inaczej. Dziś nie chciała się dzielić tym, co przeżyła.

Po tak cudownych chwilach w towarzystwie Ryu zrozumiała to dziś wyjątkowo jasno. Była w nim zakochana! Jego uśmiech, piękne, jasne oczy, opieka, jaką ją otaczał, troska, uwaga, jaką jej poświęcał i wreszcie, czego była pewna, jego miłość, towarzyszyły jej całe życie. Jak więc mogła go nie pokochać?

W nosie miała głupie uwagi, że Kenji jest stary i mógłby być jej ojcem. Pokochała go jako dziecko, ufała mu bezgranicznie i przy nim mogła być nareszcie sobą. Dziś jednak zrozumiała, że kocha go zupełnie inaczej. Dziecięca miłość i fascynacja przerodziła się w poważne uczucie. Kochała go tak, jak każda kobieta kocha mężczyznę. Jak mama kochała tatę. Poczuła się dorosła i to bardzo się jej spodobało. Przekręciła się na łóżku, wyjmując spod poduszki jego zdjęcie, które wycięła z jednej z gazet i oprawiła w kartonową ramkę. Przez chwilę, z błogim uśmiechem, spoglądała na tę znaną, przystojną twarz. Potem pocałowała fotkę.

— Aishite imasu Ryu — wyszeptała.

Schowała fotkę pod poduszkę i zasnęła tym błogim, naiwnym snem, jakim śpią młode, niczego jeszcze nie świadome, zakochane dziewczyny.


5.


Dwa dni potem Haruna wracała ze szkoły do domu. Jak zawsze towarzyszyła jej Natsuko. Przyjaciółki komentowały po drodze dziwne zachowanie Shiro, który zaczął ich unikać. Haru bowiem znów pokłóciła się z nim o Kenjiego. Zaczęło się od tego, że z jej torby wypadała fotografia — ta, którą chowała pod poduszką w nocy, a w dzień nosiła przy sobie. Shiro podniósł ją niespodziewanie i Haru musiała niemal błagać chłopaka, aby oddał jej własność. Szczęście, że nie zrobił z tego afery na całą szkołę. Wyszli potem, obrażeni na siebie, nie odzywając się już wcale.

To było przedwczoraj i od tego czasu on jej unikał. Dziewczyny rozstały się na skrzyżowaniu i każda poszła w swoją stronę. Przez to wszystko Harunie chciało się płakać. Jej humor jednak odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy pod blokiem zobaczyła dobrze jej znanego, srebrnego lexusa. Kenji przyjechał! Od razu przyspieszyła kroku i w podskokach pobiegła do domu. Otworzyła drzwi z takim impetem, że rozległ się huk.

— Ohayo! Jestem już! — zawołała.

Nikt jednak nie wyszedł jej przywitać, tym bardziej Kenji. Wpadła do kuchni i stanęła w progu. Kenji siedział w swobodnej pozie, z przeuroczym uśmiechem na twarzy popijając kawę, a mama kończyła smażyć naleśniki. Ubrany był dziś w białe, płócienne spodnie i czarną koszulę, i jak zawsze wyglądał świetnie. W Harunie zamarło serce z wrażenia. Coś dziwnego w ciszy, jaka zapadła sprawiło, że dziewczyna zawahała się wejść do środka.

— Jesteś skarbie. — Mama odwróciła się do niej z uśmiechem. — Przywitaj się z wujkiem, umyj ręce i siadaj do stołu.

Wiecznie te polecenia! Dziewczyna podeszła do blondyna i cmoknęła go w policzek.

— Ohayo, Ryu.

— Haruna! — Mama gwałtownie się odwróciła od pieca. — Co to za zwyczaje, żeby do wujka mówić po imieniu?

— Ale on sam mi na to pozwolił!

Kenji milczał, jakby zmieszany, a mama spojrzała na niego.

— Ryusaki? — ponagliła.

Podniósł na nią wzrok. Czy Runny się przewidziało, czy zobaczyła w jego spojrzeniu coś, czego się nie spodziewała i czego nie chciała zobaczyć?

— Nie gniewaj się, Amai. To nic takiego. Przecież jest już prawie dorosła.

— No właśnie — weszła mu w słowo Haru. — Poza tym, przecież Kenji nie jest tak naprawdę moim wujkiem, co nie?

Zapadła niezręczna cisza. Mama i Ryu wymienili spojrzenia.

— Prawda, że nie jest? — naciskała dalej Haruna.

— Nie, nie jest. — Mama westchnęła. — Co nie znaczy, że nie masz okazywać szacunku. Kenji jest naszym przyjacielem, a dla ciebie opiekunem i nie powinnaś…

— Amai. — Ryu położył dłoń na dłoni mamy, która opierała się rękoma o stół, jakby wytrącona z równowagi, co zdarzało się rzadko.

Spojrzała na niego, a on tylko się uśmiechnął i ścisną jej dłoń, co nie spodobało się Haru, z niewiadomych powodów. Po chwili, która wydawała się dziewczynie wiecznością, mama cofnęła rękę i wróciła do smażenia naleśników. Czy Runny się zdawało, czy mama się zarumieniła?

— Co cię do nas sprowadza, wujku? — zapytała nieco złośliwie, a serce w niej biło jak oszalałe.

— Chciałem pokazać mamie zdjęcia z ostatniego wernisażu. No i zobaczyć, co u was słuchać. — Kenji zwrócił ku niej swoje piękne oczy.

Dziewczyna straciła humor. Już miała nadzieję, że Ryu przyjechał dla niej, po nią, i zaraz gdzieś razem wyjdą. Jednak tym razem chyba tak nie było. Rozczarowanie zakuło boleśnie.

— Skoro już tu jesteś, zjesz z nami — powiedziała mama, odwracając się kolejny raz od pieca.

— Ale Amai… — Kenji chciał zaprotestować, kiedy postawiła na stole trzy talerze.

— Koichi wróci dziś dopiero wieczorem. A ja, jak idiotka, zawsze gotuję zbyt wiele. Więc bez protestów, dobrze? Chyba że wątpisz w moje zdolności kulinarne?

To była przesada, bo Kenji jadał u nich często. Uśmiechnął się i puścił oczko do Haru.

— No nie wiem, nie wiem. Do tej pory jakoś żyję, choć nie raz jadłem u was. Na szczęście Mino ma dziś chyba dyżur, więc…

Mama zdzieliła go ręcznikiem, a on roześmiał się na głos. Runny przyglądała się temu, milcząc. Normalnie śmiałaby się z tego razem z nimi, ale teraz nie miała ochoty. Coś na kształt niepokoju, jakaś dziwna myśl zakiełkowała w jej głowie. Tych dwoje czuło się ze sobą aż nazbyt dobrze i swobodnie. Czemu wcześniej tego nie zauważyła?

— Kochanie? — zwróciła się do niej mama. — Noo, myj łapki i jemy już, bo wystygnie.

Haru niechętnie poszła do łazienki. Gdy wróciła, mama siedziała obok Ryu, a on z uśmiechem opowiadał o nowym projekcie i swojej pracy. Był nie tylko modelem, ale też fotografem i projektantem mody, sławnym na cały świat. Czuł się tu tak swobodnie, jak zawsze, ale właśnie dziś to rzuciło się dziewczynie w oczy. Grzebała widelcem w talerzu, bo straciła apetyt, podczas gdy oni oboje zajadali ze smakiem, rozmawiając, jakby jej tam wcale nie było. Nagle mama spojrzała wprost na nią.

— Co się stało? Prawie nie jesz! Nie smakuje ci? Przecież lubisz naleśniki.

— Chyba źle się czuję.

Mama natychmiast podeszła do niej, a Kenji odłożył sztućce. Spoglądał z tą swoją wieczną troską, jak zawsze, kiedy jej coś dolegało. Nie mogła tego znieść. Nie tym razem. Mama położyła jej dłoń na czole.

— Raczej nie masz gorączki. Czyżbyś miała dostać okres? Może lepiej idź się połóż? Zrobię ci coś ciepłego do picia.

— Mamo! — Runny spłonęła rumieńcem oburzenia i wstydu. Kenji tu siedzi, a mama jak gdyby nigdy nic mówi o tak intymnych i krępujących sprawach. — Pójdę do siebie, gomenne — dodała, po czym wstała i wyszła.

Dopiero w swoim pokoju, gdy padała na łóżko, z trudem stłumiła szloch. Przecież mama nie może usłyszeć jak płacze. Zaraz by było! Zaczęłoby się pocieszane, wypytywanie i dochodzenie, co się stało. Na dodatek pewnie w towarzystwie Kenjiego. I choć bardzo chciała zostać w kuchni, musiała wyjść, aby ochłonąć. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi, więc szybko przykryła się kocem, aż po sam czubek głowy. Skrzypnęły zawiasy i dziewczyna usłyszała głos Ryusakiego.

— Runny?

Już miała się odezwać, kiedy usłyszała i matkę.

— Co z nią?

— Chyba zasnęła.

— Martwię się — głos mamy był smutny — ostatnio dziwnie się zachowuje.

— Naprawdę? Nie zauważyłem.

— Bo jesteś facetem. My, kobiety mamy intuicję i zauważamy takie rzeczy.

— Jakie rzeczy? — szept Ryu spowodował u dziewczyny nagły dreszcz.

— Mała najwyraźniej się zakochała, pierwszy raz w życiu.

Przez chwilę było cicho i Haru aż uszu nadstawiła. Ta mama! Wszystko musi zauważać?

— Aaa! Takie rzeczy — roześmiał się Kenji — ciekawe w kim?

W dziewczynie serce łomotało tak, że się obawiała, iż oni to usłyszą.

— Pojęcia nie mam — szepnęła mama — wolałabym, aby żaden chłopak nie złamał jej serca, jest jeszcze taka młoda.

— Będę miał oczy i uszy otwarte. Niechby tylko ktoś spróbował ją skrzywdzić.

— Ryu… — powiedziała mama jakoś miękko.

Przez chwilę panowała taka cisza, że Haru odsłoniła brzeg koca, aby spojrzeć, co się dzieje. Mama i Kenji stali blisko, patrząc na siebie w milczeniu. Po chwili, która wydała się wiecznością, Ryusaki podniósł dłoń i założył mamie kosmyk włosów za ucho.

— Amai

— Myślę, że już czas na ciebie. — Nie wiedzieć czemu mama zacisnęła mocno powieki.

— Dobrze, pójdę już. Pozdrów Taro. — Kenji westchnął i opuścił rękę.

Mama skinęła głową, po czym oboje ruszyli do drzwi i Haruna straciła ich z oczu. Co to miało być? Działo się coś niedobrego! Nie tylko między tą dwójką, ale i w jej sercu! Nagle zrozumiała. Czy to, co właśnie zobaczyła, oznaczało, że mamę i Ryusakiego coś łączy?


6.


— No mówię ci, że coś jest na rzeczy — Haruna opowiadała właśnie Natsuko o tym, co odkryła — że też wcześniej tego nie zauważyłam!

— Może mają romans — stwierdziła flegmatycznie przyjaciółka, opychając się drugim śniadaniem. — To się zdarza.

— A fe! — Runny zajrzała do pudełka śniadaniowego.

Mama zrobiła dla niej ulubione sandwicze z tuńczykiem, sałatą i czerwoną fasolą. Dziewczyna jednak straciła apetyt. Zamknęła pudełko, rezygnując z posiłku.

— No co?

— Nie wyobrażam sobie, żeby Kenji i mama…

— Mówisz tak, bo się w nim bujasz! — Odkryła wielką prawdę Natsuko.

— Wcale nie, ja tylko, ja… — Runny spaliła buraka.

— Akurat! Bujasz się! Ja już swoje wiem. Nosisz jego fotkę ze sobą wszędzie i pewnie sypiasz z nią pod poduszką, co?

— Głupia jesteś — odcięła się Haruna jeszcze bardziej czerwona.

— Może i tak, ale ty jesteś po prostu zazdrosna! I to o własną mamę. Wstydź się! Przecież twoja mama kocha twojego tatę. Na pewno nic ją z Kenjim nie łączy, tylko ty coś sobie ubzdurałaś, baaaka!

Idąc do domu Haru wciąż rozmyślała o tym, co powiedziała jej przyjaciółka. Do tego, że była zakochana w Kenjim nie przyznałaby się nikomu. Wydawało jej się, że dobrze skrywa swoje uczucia, a tu nie tylko mama, ale i Natsuko przejrzała ją na wylot. Shiro też właśnie z tego powodu ciągle jej dokuczał. Czy to było aż tak widać? Czy, jeśli mama i przyjaciele to spostrzegli, to Kenji też? Co będzie jak mama się domyśli w kim tak naprawdę Haru się kocha? Postanowiła bardziej się pilnować, a pamiętnik, w którym zapisywała swoje myśli, troski i uczucia, schować gdzieś głęboko. Tylko gdzie? Może go zabrać ze sobą i ukryć w szkolnej szafce? Odpada! Gdyby Natsuko lub Shiro go znaleźli… Wolała nie myśleć, co by było. Nagle coś sobie przypomniała. To przecież mama doradzała jej, aby pisała. Sama kiedyś robiła ponoć to samo. Czy to znaczy, że też ma swój pamiętnik? No tak! Na pewno! I to nie jeden! Mama była wszak pisarką, jej książki cieszyły się powodzeniem i popularnością. Nigdy jednak nie pisała o sobie i swoich osobistych przeżyciach. Ciekawe dlaczego? Runny wiedziała jednak, że takie wspomnienia istnieją i to zapisane. Często słyszała jak przyjaciółka mamy, popularna mangaka, czyli Yano vel Misako, namawiała mamę do publikacji. Jednak ona odmawiała za każdym razem. Tłumaczyła, że to dla niej zbyt osobiste i bolesne, i zbyt wiele osób by tym zraniła. Zwłaszcza tatę i — no nie — wujka Kenjiego też! Haru była pewna. Coś się wydarzyło, kiedy ci troje byli młodzi i mama to opisała, a potem chyba schowała, decydując się nie publikować swoich wspomnień. Skoro tak, to te zapiski gdzieś muszą być! Tylko gdzie?


7.


Ojciec wrócił wcześniej do domu, co ostatnio było rzadkością. Przez swój awans więcej czasu spędzał w pracy i przychodził późno, coraz bardziej zmęczony. Siedział teraz za stołem, delektując się obiadem i oczu nie odrywał od mamy, która krzątała się po kuchni. Istna sielanka. Runny weszła do środka, umywszy najpierw ręce w łazience. Wiedziała, że mama na pewno każe jej to zrobić.

— Co tam w szkole? — zapytała właśnie rodzicielka, stawiając przed nią talerz z zupą. — Kochanie, dokładkę? — zagadnęła ojca.

— Poproszę! Pyszna jak zawsze. — Uśmiechną się do niej z czułością.

Haru przewróciła oczami, pewna, że tego nie widzą zapatrzeni w siebie i zabrała się za jedzenie.

— No mała — powiedział tata — co tam? Nie mieliście klasówki z angielskiego?

Ojciec był przystojnym mężczyzną, w ten specyficzny, drapieżny sposób. Wciąż jeszcze tryskał młodzieńczą wprost energią i na serio mógł się podobać wielu kobietom. Wysoki, barczysty, o ciemniejszej karnacji, z krótko ściętymi, ciemnymi włosami i oczami o takim odcieniu niebieskiego, że mama zawsze mówiła, iż są niczym toń oceanu. Czy tak mówiłaby kobieta, która kocha innego mężczyznę? Czy całowałaby czule jego skroń, podając mu szklankę? Ich wzajemna miłość nie wygasła i była aż nadto widoczna w gestach, słowach, uczuciach i tym, że wciąż jeszcze siebie pragnęli. O czym to Haru nie raz mogła się przekonać, słysząc, jak kochają się całą noc. Nie przeszkadzało jej to do tej pory. Cieszyła się, że rodzice są wciąż sobie tacy bliscy. To zapewniało jej poczucie miłości, bezpieczeństwa i stabilizacji. Czyżby to wszystko okazało się jednak ułudą? Czy mama mogłaby być na tyle wyrachowana i okrutna, aby w tak niecny sposób oszukiwać ojca? Czy miała romans z jego najlepszym kolegą? Runny przyjrzała się matce. Wciąż była piękna. Szczupła, o zielonych oczach i jasnych włosach, nieco krótszych niż kiedyś. Haru pamiętała z dzieciństwa, że mama zawsze miała długie, sięgające niemal bioder, włosy. Widziała to na wielu fotografiach z tamtego okresu. Jednak po wypadku, kiedy długo była w szpitalu, a potem w ośrodku rehabilitacyjnym, wróciła do domu z krótszymi puklami, ściętymi do ramion. Spinała je byle jak, na szybko, w kok. Jej usta były ładne i pełne, dobrze zarysowane w bladej nieco twarzy. Pod oczami miała nikłe cienie, a pierwsze zmarszczki dodawały jej uroku. Mogła wzbudzać zainteresowanie mężczyzn. Czy podobała się Kenjiemu? Spojrzenie, jakim on czasem ją obdarzał wywoływało w Harunie sprzeciw. Na nią nigdy tak nie spojrzał! Co łączyło kiedyś tę dwójkę? Bo, że coś było na rzeczy, Runny była już na sto procent pewna.

— Mała? — Wyrwał ją z zamyślenia głos ojca.

— Tak, otousan?

W domu używało się dwóch języków. Japońskiego z powodu ojca i angielskiego z powodu mamy. Mama była wprawdzie Polką, ale Haruna mimo starań miała trudności, żeby przyswoić sobie ten język. Chociaż od małego uczyła się go dość często.

— No, pytałem o coś! Zupełnie odpłynęłaś. Zakochałaś się, czy co?

O nie! Tata też? Czy ona ma to na twarzy napisane, czy jak? Mama uśmiechnęła się pod nosem, zaledwie podnosząc kąciki ust, jakby tłumiła śmiech. Dziewczyna nie cierpiała, kiedy tak robiła.

— Nie! Nie zakochałam się — powiedziała, jak jej się zdawało, dość przekonywująco. — Angielski poszedł mi świetnie jak zawsze zresztą. Więcej wiary we mnie, tato! — Udała, że się dąsa.

— Ależ kochanie, wierzymy w ciebie, jak zawsze. Po prostu tata chciał tylko się dowiedzieć, jak ci poszło. Czemu jesteś zdenerwowana?

Ta mama! Zawsze wszystko musi wiedzieć i widzieć? Haru wstała.

— Najadłam się. Dziękuję. Pójdę do siebie. — Już miała wyjść, kiedy zatrzymał ją głos ojca.

— Haru!

— Tak tato? — Serce w niej zamarło.

— Idziemy z mamą dziś do kina. Chcę wykorzystać wolny wieczór. Pójdziesz z nami?

Ach, to tylko o to chodziło. A już się bała niewygodnych pytań.

— Nie, dziękuję. Zostanę w domu i się pouczę. Jutro mam sprawdzian z ostatniej lektury. Pobądźcie ze sobą trochę tylko we dwoje. Tak mało macie czasu dla siebie. — I wyszyła.

— A ją co ugryzło? — Usłyszała jeszcze głos ojca.

— Dorasta. — Roześmiała się mama i Haruna czym prędzej umknęła do swojego pokoju.


8.


Wieczorem rodzice faktyczne wychodzili. Mama ubrana w śliczny, wiśniowy kostium, tata w marynarkę i dżinsy. Wyglądali razem na szczęśliwych i wciąż w sobie zakochanych. Jednak ziarenko niepokoju już zapuszczało pierwsze kiełki w sercu dziewczyny. Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Haru poszła do gabinetu mamy. Była to mała klitka, przerobiona z komórki. Mieściło się tam tylko biurko, na którym stał mamy laptop, oraz dwie półki z książkami. Nad biurkiem zawieszona była korkowa tablica z przypiętymi do niej licznymi karteluszkami i rysunkami, głównie Yano. Obok wisiał ogromny rysunek bohatera książek mamy, a jednocześnie mang Yano, czyli Boga Śmierci zwanego w Japonii Shinigami, o imieniu Adrian.

Jeszcze dalej kilka szkiców, jakie narysowała dla mamy Yano. Na szkicach była mama, ojciec i ona sama, jako małe dziecko. A także zdjęcie, które zrobił im pewnego dnia Kenji. Jego zdjęć nie było. Przy biurku stało, nieco już wytarte, obrotowe krzesło. Ciasnota w domu czasami drażniła Runny, ale wiedziała, że mieszkania w Tokio są drogie, a rodzice oszczędzali na dom. Tata nieźle zarabiał, a mama również nie narzekała na zyski ze swoich publikacji. Odłożyli już sporą sumę i pewnie niedługo kupią wymarzony dom. Cieszyła się, że się wyprowadzą z tego ciasnego mieszkania.

Teraz jednak miała na głowie coś innego. Z dziwnym niepokojem, który kumulował się w jej sercu i dawał się we znaki bólem brzucha, przeszukiwała gabinet mamy. Gdzieś to tu musi przecież być! Jak to dobrze, że tak niespodziewanie została sama w domu. Jednak nie uwolniło jej to od gorączkowych ruchów i zdenerwowania, kiedy przeszukiwała półki z książkami. Przecież nikt jej nie nakryje, więc czemu tak jej się trzęsą ręce? Przeszukała obie półki, od góry do dołu, dwa razy. Nic nie znalazła. Klapnęła na tyłek wprost na podłogę, zaniepokojona i zrezygnowana. Nie ma? Pomiędzy licznymi książkami, również tymi autorstwa mamy, nie było nic, co chociażby przypominało pamiętniki, czy zapisane wspomnienia albo nieopublikowaną książkę. Nic a nic. Z poziomu podłogi Haruna spojrzała na biurko. Może mama ma to na jednym z plików w laptopie? A może na licznych pendrive’ach, na które przerzucała swoje zapiski, aby ich nie stracić w razie awarii komputera? Dziewczyna usiadła na obrotowym krześle i otworzyła laptop. Nim przypomniała sobie hasło, musiała iść do ubikacji, tak bardzo się zdenerwowała i bała, chociaż pozornie nie miała czego. Wreszcie udało jej się wpisać hasło i otworzyć system. Rany, ile tu tego! Najnowsza książka, nad którą mama pracowała, pyszniła się skrótem Worda na samym środku pulpitu. Runny szybko przeczesywała wzrokiem inne pliki. Była dobra z informatyki i nie sprawiało jej to problemu. Jednak nie znalazła niczego, co wskazywałoby na jakieś wspomnienia lub coś podobnego. Czas przejrzeć pendrivy.

Sięgając do szuflady biurka, zauważyła, że szafka pod nią nie ma kluczyka w zamku. Dziwne! Czy zawsze tak było? Szarpnęła za srebrną rączkę. Zamknięte? Serce zaczęło jej walić jak szalone, a strach i podniecenie objawiło się zimnym potem na całym ciele. Czyżby to było to? Kuso! Gdzie może być ten kluczyk? Dlaczego mama zamknęła tę szafkę? W domu nigdy niczego nie zamykano na klucz. Nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. A tu takie coś! Runny znów musiała biec do ubikacji, tak bardzo się denerwowała. Czy to znaczy, że robiła coś złego? Wychodząc z toalety, zobaczyła, że na szafce w przedpokoju leżała torebka mamy. No tak! Mama zabrała ze sobą tylko małą kopertówkę, pasującą do kostiumu, a mieszczącą zaledwie telefon i paczkę chusteczek. Haru sięgnęła po torebkę. Czuła się z tym strasznie dziwnie i okropnie głupio.

Czy miała prawo grzebać w rzeczach mamy lub w jej torebce? Z drugiej strony myśl, że mama coś ukrywa, usprawiedliwiały jak najbardziej jej działania. Tak to sobie tłumaczyła. Z tą myślą poszła do salonu i wywaliła wprost na dywan całą zawartość maminej torebki. Wypadły z niej klucze do mieszkania, portfel w kwiaty magnolii, chusteczki, szminka i miniaturka ulubionych perfum. Kilka spinaczy, notes z małym ołowiem przyczepionym na gumce, lusterko i mały, srebrny kotek z różową kokardką. Talizman, jaki kupiła Runny matce na szkolnej wycieczce. Kalendarz z licznymi zapiskami. Kilka monet, które były luzem, potoczyło się po podłodze. Usiadła rozczarowana. Przejrzała pęk kluczy, ale żaden nie wyglądał na taki, który pasowałby do zamka w biurku. Zajrzała do portfela — nic. Poczuła ogromną frustrację. Być tak blisko! Coś musi być ukryte w tej zamkniętej szafce. Rozważała już rozkręcenie zamka lub zawiasów, kiedy zajrzała jeszcze od niechcenia do torebki. Pusto! Jednak z boku była mała kieszonka, zamykana na zamek błyskawiczny. Haru otworzyła ją i krzyknęła z radości. W środku, na metalowym kółeczku, był kluczyk z przypiętym serduszkiem. Haruna zostawiła cały ten bałagan w salonie i pobiegła do gabinetu. Wstrzymała oddech, gdy włożyła kluczyk do zamka i przekręciła. Udało się! Kluczyk pasował. Bingo! Otworzyła ostrożnie, jakby z szafki miał wylecieć duch lub co gorszego. W środku ujrzała poukładane równo kilka zeszytów w kolorowych okładkach i coś, co wyglądało na wydruki z komputera. Grube pliki kartek były zbindowane. Co robić? Drżącymi dłońmi wyjęła jeden z nich i od razu odłożyła.

Czy mama często tu zagląda? Czy sprawdza zawartość szafki? Czy zauważy, jak coś zniknie? Haru zawahała się. Jednak ciekawość wzięła górę i zabrała wszystko, zamykając szafkę. Ukryła to w swoim pokoju. Potem schowała kluczyk do torebki z resztą rzeczy. Teraz tylko przyjdzie się modlić, aby mama nie zauważyła i nie zaglądała do tej szafki za często.


9.


Tej nocy Haruna nie spała. Rodzice wrócili dość późno, w bajecznym humorze i wzięli razem prysznic. Potem poszli od razu do sypialni, zaglądając po drodze do jej pokoju. Udawała, że śpi. Oni, uciszając się wzajemnie i chichocząc, zamknęli drzwi. Humor im dopisywał, a to znaczyło, że po kinie pewnie byli gdzieś jeszcze, chyba na drinku. Zanosiło się na zabawę w sypialni do rana, co dziewczyna chciała skrzętnie wykorzystać. Skoro będą się kochać, to oznaczało, że żadne z nich nie zajrzy niespodziewanie do jej pokoju. Zapaliła małą lampkę przy szafce i wyjęła spod łóżka to, co udało jej się zdobyć. Od czego miała zacząć? Przejrzała pobieżnie zeszyty, starając się nie zawracać uwagi na odgłosy zza ściany. Pewnie irytowałyby ją nieco, gdyby nie ważniejsze rzeczy. Zeszytów było siedem, a wszystkie zapisane odręcznym, równym, ładnym, nieco pochyłym pismem mamy. Nie wiedziała, który jest pierwszy, więc sięgnęła po wydruk. Jeden był dość gruby. To było to! Nie wydana książka mamy. Przeczytała tytuł. „Japoński weekend” — ciekawe. Przejrzała plik kartek. Drugi skoroszyt zawierał wydruki z maila. Szybko zerknęła na adres. Wiele z nich było do mamy, ale inne były do Kenjiego. Znała przecież ten adres mailowy aż za dobrze. Nie raz do niego pisała. Więc nie zmienił go od tylu lat? Przeczytała pierwszy lepszy z nich.


To: Annacrevan@gmail.com

From: Kenjiryusaki@nippon.inc

Topic: Amai!

Tak bardzo się cieszę, że niebawem znów będziemy razem!


Serce w niej ścisnęło się boleśnie. Więc jednak! Czytała dalej.


Tak bardzo za Tobą tęsknię! Chłopaki już nawet przestali się ze mnie nabijać. No przynajmniej niektórzy! Akio nadal nie odpuszcza. Jednak wszyscy bardzo chcą Cię poznać. Ja sam już nie mogę się doczekać, kiedy się znów spotkamy i znów wezmę Cię w ramiona!


Haruna przerwała na chwilę. Potem z wypiekami na twarzy czytała, jak Kenji pisał mamie, co i jak by z nią robił, gdyby już była przy nim.


Teraz zasnę ze spokojem w sercu i będę myślał tylko o tym, że niebawem się spotkamy. Kolorowych snów, Amai! Kochający cię prawdziwie, Twój Ryu.


Haruna odrzuciła plik kartek. A więc to tak? Jednak mamę i Kenjiego coś łączyło! On był w niej zakochany i ona chyba kochała jego. Niechętnie zabrała się za czytanie innego maila, przerzucając kilka kartek.


To: Kenjiryusaki@nippon.inc

From: Annacrevan@gmail.com

Topic: Kochany!


Wybacz mi! Choć nie mam nawet prawa Cię o to prosić — wybacz! Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić aż tak! To było tak okrutne z mojej strony. Nie zasługuję na Twoją miłość, ani nawet na przebaczenie, o które proszę. Życzę ci naprawdę wiele szczęścia. Szczęścia, które nie było nam widać pisane.

Nie jestem warta, byś przeze mnie tak cierpiał. Być może to zabrzmi dziwnie i obłudnie, ale kocham cię nadal całym swoim sercem. Nic jednak już nie będzie tak, jak było! Wybacz mi i zapomnij o mnie! AC.


Haruna zerknęła na datę maila. Czwarty sierpnia, na dwa lata przed jej przyjściem na świat. Treść maila znaczyła, że chyba się rozstali. Ciekawe dlaczego? Dlaczego mama prosiła Ryu o wybaczenie? Co takiego miał jej wybaczyć? Haru nie wiedziała! Za drzwiami skrzypnęło łóżko i odgłosy trochę ucichły. Po chwili dało się słyszeć kroki ojca, choć starał się stąpać jak najciszej, Haruna i tak wiedziała, że to on. Poszedł do łazienki, a po dłuższej chwili z niej wyszedł. Zamarła i odruchowo przykryła siebie i wszystko, co leżało na łóżku, kołdrą. Drzwi skrzypnęły. To ojciec sprawdzał, czy śpi. Potem zamknął je po cichu i wrócił do sypialni, o czym powiedziały Runny śmiech mamy i jego mocny głos.

— Nie, nie obudziliśmy jej.

Leżała chwilę czekając, czy mama też nie zechce tego sprawdzić, aż wreszcie zasnęła, sama nie wiedząc kiedy.

Całe szczęście, że obudziła się rano wcześniej niż mama, co było nie lada wyczynem, bo to ona zawsze wstawała pierwsza. Runny spała niespokojnie, a śnił jej się Ryusaki całujący mamę i szepczący do niej czule: Amai! Obraz był tak realny, że wytrącił ją ze snu. Wstała i szybko pozbierała wszystkie zeszyty z łóżka. Wiedziała, że mama na pewno będzie sprzątać jej pokój, gdy tylko Haru wyjdzie do szkoły. Co by tu zrobić? Gdzie ukryć to wszystko? Przypomniała sobie stary plecak szkolny, który leżał na dnie szafy. Będzie w sam raz. Mama rzadko tam zaglądała, a już plecaka nie ruszała wcale, bo po co? Tylko z okazji wielkich porządków — takich jak na święta — wybebeszała wszystko i sprzątała jak szalona. Runny zabrała ze sobą tylko plik z nieopublikowaną książką mamy, chowając go do szkolnej torby. Pamiętniki zamierzała poczytać później.


10.


Kiedy Ann wstała, po dość upojnej, choć meczącej nocy, ogromnie się zdziwiła, widząc swoją córkę ubraną i gotową do wyjścia. Koichi wyszedł już wcześniej, całując ją jeszcze na pożegnanie. Co za facet, no! Wciąż ją kochał i wciąż jej pragnął, a ona jego. Spinając jasne włosy, weszła do kuchni akurat, gdy Haruna robiła sobie śniadanie.

— O! Córuś! A to co za nowe zwyczaje?

— Dzień dobry, mamo. — Runny podeszła do niej i cmoknęła ją w policzek.

— Ohayo, skarbie! Tak wcześnie dziś wstałaś? Coś się stało?

— Nic mamo. Wszystko ok, po prostu już się wyspałam.

— Noo, skoro tak — spasowała Ann.

Wiedziała, że Haru uwielbiała spać do ostatniej minuty. Ciężko było ją ruszyć z łóżka rano, a tu takie rzeczy! Nie skomentowała jednak tego więcej. Trzeba by mieć oko na dziewczynę, bo najwyraźniej coś się dzieje. Ann była zmartwiona. Zawsze dobrze dogadywała się z Haruną i były serdecznymi przyjaciółkami. Łączyła ich więź nie tylko matki i córki. Teraz chyba mała miała jakieś rozterki i Ann ubolewała, że córka nie ma ochoty podzielić się z nią tymi problemami. Przecież jak zawsze wysłuchałaby, pomogła, przytuliła. Szanowała jednak niezależność swego jedynego dziecka i jej prawo do własnych spraw. Nie naciskała więc pełna wiary, że Runny sama w końcu jej wszystko powie. Jeśli zaś nie, to pewnie ona, jako matka, nie ma prawa do tych młodzieńczych sekretów. To jednak bolało. Co takiego się dzieje w głowie dorastającej nastolatki? Na pewno wiele! Tymczasem jej córka, zjadłszy śniadanie, pobiegła do szkoły. Ann zabrała się za domowe obowiązki, ale ciężko jej było na sercu. Czyżby przeoczyła moment, kiedy Haru z dzieciństwa wkroczyła w dorosłość?


11.


Haruna dotarła do szkoły o wiele szybciej niż zazwyczaj. Natsuko jeszcze nie przyszła, a nie spotkały się na rogu ulicy, bo dziewczyna za wcześnie wyszła z domu. Shiro nadal się nie odzywał, jednak dla Runny teraz to było najmniejszym zmartwieniem. Usiadła na schodach i wyjęła z torby książkę mamy. Otworzyła i zaczęła czytać.

— Haru! Haru! Ej! Ocknij się! Noo! Ziemia do Runny! Jest tam kto?

Z zamyślenia wyrwał ją głos Natsuko. Podniosła głowę znad wydruków.

— Noo! Cześć! — Przyjaciółka była wyraźnie zła.

— O! Jesteś już?

— Od kilku chwil tu stoję, ale byłaś tak zaczytana, że mnie nie zauważyłaś, wiesz?

— Sumimasen! — Haru zamknęła skoroszyt i spoglądała na Natsuko dziwnym wzrokiem.

— No co jest, co? O co chodzi? I co tak uważnie czytasz?

— Nie uwierzysz, jak ci opowiem!

Jednak w tym momencie zadzwonił dzwonek i obie dziewczyny pobiegły na zajęcia. Książka mamy wręcz kusiła, ale dziewczyna nie odważyła się jej wyjąć na żadnej z lekcji. Była jednak zamyślona i nieobecna duchem. Jej myśli krążyły wokół tego, co już przeczytała. Więc tak Kenji i mama się poznali? Na konwencie w Tokio? Mama pierwszy raz przyleciała wtedy do Japonii. Haruna wyobraziła sobie młodego Kenjiego takiego, jakiego widziała na niejednej fotografii z tamtych lat. Był uroczy i podobnie jak teraz, na pewno robił wrażenie na dziewczynach. Runny poczuła irracjonalny żal, że nie było jej wtedy na świecie i że nie ona spotkała go na konwencie. Nie mogła się już doczekać, kiedy przeczyta, co było dalej. Natsuko przyglądała jej się uważnie przez kilka lekcji, ale nic nie mówiła. Wreszcie zadzwonił dzwonek na dużą przerwę. Dziewczyny wybiegły na boisko, gdzie usiadły na trawie i wyjęły swoje śniadania.

— No mów — naciskała niecierpliwie Natsuko — już nie wytrzymam ani chwili dłużej!

Runny nie zajrzała nawet do swojego bento. Opowiedziała zaaferowanej przyjaciółce wszystko, czego się już dowiedziała.

— No takie rzeczy! Więc jednak miałaś rację. Twoja mama i Kenji! No kto by pomyślał?

— Nie gadaj nawet. Cholernie źle się z tym czuję.

— Z czym? Z tym, że grzebałaś w mamy rzeczach? Czy z tym, że odkryłaś jej tajemnicę?

Runny milczała. Miała ogromną ochotę czytać dalej i jednocześnie nie była pewna, czy tego chce.

— Chyba urwę się z matmy i wuefu.

— Co ty gadasz? Nie możesz się zrywać z lekcji. Rodzice od razu się dowiedzą.

— Fakt — westchnęła — ale ja muszę przeczytać to do końca, a w domu przecież nie mogę.

Natsuko dopiła resztę swojej niegazowanej wody i wyrzuciła butelkę.

— Mam pomysł!


„Hej mamo! Idę po lekcjach z Natsuko nad rzekę, wrócę troszkę później, ok? Kocham. H”.


Haruna szybko wysłała SMS-a do mamy i wyciszyła telefon. Bała się, że mama zadzwoni i każe jej jednak wracać na obiad. Nieuzasadniony strach spowodowany był zapewne tym, że oszukiwała mamę i robiła coś niewłaściwego. Przecież mama nie może się domyślać, w jakim celu Runny idzie nad rzekę? Poza tym mama też miała przed nią swoje sekrety, jak się właśnie okazało, już od dawna. Haru usilnie szukała usprawiedliwienia dla swojego postępowania i wchodzenia w mamy życie z butami bez pozwolenia. Jednak to nie była tylko taka zwykła przeszłość, której się nie wspomina. To tyczyło się Kenjiego, a więc kogoś, kto był dla Runny zbyty ważny, żeby się teraz wycofać. Natsuko miała genialny pomysł z tą rzeką. Dotarłszy tam, usiadły na jednej z wielu ławek, które stały na promenadzie i Haru wyjęła książkę mamy. Nawet nie sądziła, że tyle czasu tam siedzą, gdyby mama się nie upomniała o jej powrót do domu.

Runny podskoczyła jak oparzona, gdy w jej kieszeni zawibrował telefon. Wyjęła go i spojrzała na wyświetlacz. SMS od mamy! Musi wracać. Miała wypieki na twarzy, a w jej sercu czaił się chłód i strach. Natsuko spoglądała na nią pytająco, równie czerwona, jak ona. Obie wspólnie czytały jak mama po raz pierwszy poszła z Ryusakim „na całość”. Haru za nic nie chciała pokazać po siebie trawiącej ją zazdrości.

— Wow! Noo… — powiedziała niczego nieświadoma przyjaciółka — twoja mama świetnie pisze.

— Zamknij się, baka! — nie wytrzymała Haru.

— No wiesz! Sama chciałaś, bym tu z tobą przyszła i czytała.

— Gomenne. — Dziewczyna nie wiedziała, co się z nią dzieje. — Muszę już wracać, nawet bez czytania tego SMS-a wiem, że mama domaga się, abym wróciła.

Przyjaciółki rozstały się na skrzyżowaniu. Haruna poszła do domu, zła i smutna. To, czego się dowiedziała, starczyło, żeby jej przypuszczenia zamienić w pewność. Jednak nadal nie wiedziała, dlaczego mama i Kenji się rozstali i co takiego on miał jej wybaczyć.

Szkolna torba strasznie jej jakoś ciążyła, choć nie miała w niej wiele książek. Jednak ta jedna, nieplanowana, ważyła niczym sterta kamieni. Tak się przynajmniej biednej Runny zdawało.

Ojca nie było, co jej jakoś specjalnie nie zdziwiło. Mama siedziała w swoim gabinecie i coś namiętnie pisała, stukając w klawisze laptopa jak nawiedzona. Często jak miała wenę, tak właśnie robiła. Siadała i pisała, czasami niemal do rana, a dom leżał wtedy odłogiem. Nawet naczyń do zmywarki nie włożyła. Potem, jak zawsze, gorączkowo nadrabiała domowe obowiązki, które zaniedbała kosztem pisania. Haru tym razem nie rzuciła torbą w kąt, ale zaniosła ją prosto do pokoju. Zerknęła ze strachem na piszącą mamę, która nawet nie zareagowała na jej wejście, tak była zajęta. Wzrok Haruny padł na biurko, przy którym siedziała mama. Na szczęście w szafce pod sztufadą nadal nie było kluczyka w zamku. Więc mama nie zaglądała tam dzisiaj. Rynny poczuła i obawę, i ulgę. Chciała niezauważenie przemknąć do swojego pokoju, ale mama miała chyba jakiś szósty zmysł, czy cholerny instynkt matczyny, bo nie odwracając głowy, powiedziała na głos.

— Kochanie! W piecyku jest zapiekanka. Powinna być jeszcze ciepła, a jak nie, podgrzej sobie, dobrze? Ja zaraz skończę, jeszcze tylko kilka zdań.

— Nie przeszkadzaj sobie, mamo.

Haru poszła do kuchni. Wiedziała, że mama ogarnięta szałem weny, nie przerwie pisania, dopóki nie napisze wszystkiego, co miała w głowie. Haru podgrzała sobie zapiekankę i usiadła przy kuchennym stole. W ciszy było słychać tylko, jak mama stuka w klawisze laptopa i jak brzęczy lodówka. Runny miała ogromny dylemat. Z jednej strony chciała wiedzieć, co dalej się wydarzyło między mamą a Kenjim. Z drugiej strony, każde kolejne zdanie w książce mamy powodowało u niej bolesny skurcz serca. Zresztą jak tu czytać, kiedy mama może w każdej chwili przerwać pisanie i zajrzeć do niej? Postanowiła zaczekać do nocy. Jednak ciekawość wręcz zżerała jej wnętrzności. Nadal nie wiedziała, dlaczego mama prosiła Ryu, aby jej wybaczył i o niej zapomniał.

Wreszcie doczekała się nocy. Ojciec wrócił dość późno i od razu poszedł spać, a mama pisała jeszcze jakiś czas, po czym dołączyła do niego. Na blacie kuchennym stały brudne naczynia, a reszta zapiekanki nadal była w piecyku. Tata jednak nigdy nie gniewał się o to na mamę. Wiedział, że kiedy pisała, nie było nic ważniejszego od książki. Runny wyszła z łazienki i od razu poszła do swojego pokoju. Upewniła się, że rodzice już śpią, wyjęła z torby książkę mamy i zapaliła nocną lampkę. Musi wiedzieć, co się wydarzyło dalej!

Za oknem już świtało, kiedy Haru odłożyła książkę i się zamyśliła. Powinna spać, bo w szkole będzie nieprzytomna, ale jakoś nie mogła. Słyszała, jak ojciec wstał do pracy, a mama razem z nim. Ich głosy, mimo że szeptali, dosięgły ją aż tu. Pomyślała o ojcu. Czy wiedział, że Kenji i mama byli kiedyś razem i się kochali? W sumie jak mama poznała ojca? Haru niby coś kiedyś słyszała, że właśnie dzięki Kenjiemu, ale była wtedy zbyt mała, żeby ją to zainteresowało. Teraz, mimo iż usiłowała sobie przypomnieć tę historyjkę, rzadko jednak jej opowiadaną, nie pamiętała ani słowa. Była ciekawa, czy faktycznie mama napisała prawdę. I co na to ojciec? Obróciła się na drugi bok, chowając książkę mamy pod łóżko, na wszelki wypadek, gdyby któreś z rodziców zechciało nagle wejść i zamknęła oczy. Sama nie wiedziała, kiedy odpłynęła w sen. Obudziła ją dopiero mama, nieco niespodziewanie i jak się Rynny zdawało — brutalnie, bo musiała aż potrzasnąć jej ramię, żeby dziewczyna się ocknęła.

— Ale dziś pospałaś! Wstawaj śpioszku. Do szkoły!

— A nie mogę dziś zostać w domu? — Haru niechętnie otworzyła oczy.

— Co jest, znów źle się czujesz?

Mama jak zawsze objawiała niepokój, gdy tylko jej córka niedomagała. Tym razem nic jej nie było, ale nieprzespana noc i obawy wywołały efekt gorączki. Mama zgodziła się więc, żeby Haruna została w domu. Nawet przyniosła jej śniadanie do łóżka, po czym oznajmiła, że idzie na zakupy, a potem do wydawnictwa na umówione spotkanie z Yano. Dziewczynie było to bardzo na rękę. Będzie mogła jakiś czas poczytać w spokoju. Spotkania mamy kończyły się często przed obiadem i Haru nie spodziewała się jej wcześniej. Zapewniła mamę, że będzie leżała w łóżku. Słyszała jeszcze tylko, jak matka włączyła zmywarkę, zajrzała do niej raz jeszcze, aby upewnić się, że córce nic nie trzeba i wreszcie trzasnęły drzwi. Runny sięgnęła po książkę.

Gdyby nie burczenie w brzuchu, mówiące jej jak jest głodna, Haruna czytałaby dalej. Jednak musiała coś zjeść, bo było prawie południe, a mama nadal nie wracała. Kiedy powlekła się do kuchni, zabrzęczał jej telefon. Tę melodię poznała od razu, bo ustawiła ją specjalnie tylko dla jednej osoby. Dla Kenjiego. Oblał ją, nie wiedzieć czemu, zimny pot. Przecież Ryu nie mógł wiedzieć, co takiego Runny odkryła. Bała się jednak z nim porozmawiać, aby nie zdradzić swojego zdenerwowania i emocji. Muzyczka grała jeszcze przez chwilę i zamilkła, a potem usłyszała charakterystyczny sygnał SMS-a. Wróciła do pokoju po telefon, ciekawa co jej napisał.


Ohayo śliczna!” — przeczytała i się zarumieniła. Oczami wyobraźni widziała jego uśmiech i te piękne, duże, złote oczy — „Mam wolny weekend. Co ty na to, żebyśmy spędzili trochę czasu razem? Dzwoniłem, ale pewnie jesteś jeszcze w szkole. Idiota ze mnie, że o tym nie pomyślałem. R”.


Dziewczyna siedziała z głupawym uśmiechem na ustach. Odruch serca pchał ją do tego, aby od razu oddzwonić, ale w ostatnim momencie się zawahała. Kenji na pewno dowie się od mamy, że nie była dziś w szkole, bo źle się czuła. To przekreślało plan spędzenia z nim weekendu. Był piątek i mogłoby się wydawać mamie dziwne to nagłe wyzdrowienie. Harunie zrobiło się przykro, bo przez swój głupi pomysł zaprzepaściła szansę na spotkanie z Ryusakim. Mogła nie udawać chorej i iść do szkoły. A wszystko to wina mamy i jej książki. Poczuła złość. Nic dziwnego więc, że kiedy mama wreszcie wróciła, taszcząc torby z zakupami, Runny siedziała naburmuszona w kuchni. Pałaszowała płatki z mlekiem, choć mama nie lubiła, kiedy jadła tuż przed obiadem.

— O! Kochanie! Wstałaś? Lepiej się czujesz?

— Tak — burknęła, nie patrząc wcale na matkę.

— Czyżby? — Mama odłożyła torby i podeszła, kładąc jej dłoń na czole. — Uff! Na szczęście nie masz gorączki.

— Mamo! Masz zimną rękę!

Runny odskoczyła gwałtownie, trącając krzesło. Stół zachybotał się, a stojący na nim kartonik z mlekiem przewrócił. Oczywiście nie był zakręcony, bo gdzieby tam Haru o tym pomyślała. Z kartonika wylewało się mleko i kapało na drewnianą podłogę w kuchni, a nie dawno cyklinowali parkiet.

— Córuś! — Mama rzuciła się ratować sytuację.

Haru obojętnie przyglądała się, jak matka postawiła kartonik do pionu i odsunęła torbę z zakupami. Potem papierowymi ręcznikami szybko ścierała mleko ze stołu i podłogi.

— No rusz się, pomóż mi — powiedziała, jak się Harunie zdawało, zbyt ostro.

Dziewczyna cofnęła się do drzwi.

— To nie moja wina — stwierdziła i wyszła, zostawiając matkę w zupełnej konsternacji, z kupką mokrych ręczników w dłoni.

Ann oniemiała. Co się dzieje z tym dzieckiem? Sprzątnęła jednak cały bałagan, a potem powykładała zakupy z toreb. Jej córka tymczasem poszła do swojego pokoju, o czym poinformowało Ann zbyt mocne zamknięcie drzwi. Westchnęła. Coś na serio było nie tak i może czas był najwyższy, aby interweniować? Zegar wybił pierwszą, a to oznaczało, że trzeba się zabrać za obiad. Koichi wróci dziś o normalnej porze, o czym powiedział jej, kiedy dzwoniła do niego w przerwie spotkania. Przez ten incydent z mlekiem, radość z tego faktu uleciała z niej jak powietrze z dziurawego balonika. Haru nigdy się tak nie zachowywała! Ann postawiła garnek z wodą na piecu i zabrała się za krojenie mięsa. Może powinna pójść do córki, aby z nią porozmawiać, ale jakoś nie mogła się na to zdecydować. Być może mała wcale tego teraz nie potrzebuje? Być może nie ma już ochoty zwierzać się matce ze swoich trosk? Ann wróciła do garów. Bardzo lubiła gotować dla swoich bliskich. Haru i Koichi doceniali jej wysiłki w kuchni. To ją cieszyło i motywowało. Wsparcie bliskich, we wszystkim, co robiła, od pisania po zwykłe domowe obowiązki, było dla niej bardzo ważne. Tym bardziej martwiła ją zmiana w zachowaniu córki. Jako matka powinna z nią porozmawiać szczerze i serdecznie. Tymczasem jednak kroiła wołowinę na ramen, rozmyślając, co takiego mogło się stać, że Haruna tak się zachowuje. Może porozmawiać o tym z Koichim? Eee, nie, odpada! Po co zaprzątać mu głowę problemami, z którymi przecież powinna sama sobie poradzić, bo inaczej jaka z niej matka? On i tak miał w pracy dość powodów do stresu. Jednak Ann czuła, że tym razem to coś o wiele ważniejszego, niż głupie dąsy nastolatki, w której pewnie hormony buzowały, jak ogień w piecu. Niby to normalne, że dziewczyny w wieku siedemnastu lat tak się zachowują. Pierwszy bunt, pierwsze samodzielne kroki, pierwsza miłość. To było nieuniknione, ale dla Ann i tak zaskakujące oraz frustrujące. Potrzebowała wsparcia. Wrzuciła mięso do garnka, wytarła dłonie i sięgnęła po telefon. Napisała SMS-a do Kenjiego. Pewnie źle robiła, jednak tylko on znał Haru tak dobrze, jak jej rodzice. Może zauważył coś, co Ann przeoczyła?

Haruna zamknęła się w swoim pokoju. Mama, co było dziwne, nie zajrzała do niej ani razu. Może się pogniewała? Dziewczyna żałowała swego zachowania. W innej sytuacji powinna pomóc matce posprzątać, zawsze tak przecież robiła, jednak była zła. Przede wszystkim na mamę. O wiele rzeczy! O Kenjiego i o to, że jej o niczym nie powiedziała i ukrywała to przez tyle lat. Haru nie przyznała się nawet sama przed sobą, że była zazdrosna. Na siebie zresztą też była zła. Tak zaprzepaścić szansę na spotkanie z Ryu i to w weekend! Mama, choć tego jeszcze nie powiedziała, na pewno każe jej zostać w łóżku aż do poniedziałku. Będzie jej doglądać, podawać rosół i leki, i się zamartwiać. Tak, jakby Runny miała wciąż pięć lat. A ona była przecież już dorosła! Czemu mama tego nie widzi? Czemu wciąż traktuje ją jak małe dziecko? Co innego Ryusaki. On wiedział, że Haru jest już na tyle dojrzała, by mógł zabierać ją ze sobą na poważne spotkania, wernisaże, a nie rzadko także do pracy, czy na plan zdjęciowy, kiedy musiał pozować. Haru bardzo lubiła tam być razem z nim. Wszyscy traktowali ją uprzejmie, jak dorosłą, a Kenji był gwiazdą, idolem, bożyszczem i bishem, i czym tam jeszcze! Lubiła patrzeć, jak pozuje, uśmiecha się do obiektywu i zmienia wciąż ciuchy. Mogła się napatrzeć do woli na jego wspaniałe ciało, wciąż jeszcze w idealniej kondycji. Lubiła też jak charakteryzatorka, modystka i wreszcie sam fotograf skakali dookoła, a Ryu przyjmował to tak naturalnie. Zawsze był sobą! W pracy, w domu, na ulicy. Wszyscy go podziwiali i kochali. O dziwo, Runny nie czuła zazdrości o charakteryzatorkę, która nie raz zasypywała Ryu komplementami, podobnie jak fotograf, czy też jego asystentka. Była dumna i cieszył ją ten podziw, który słusznie mu się należał, i który podzielała. Zazdrosna była tylko o matkę. A od kiedy poznała ich wspólną przeszłość, czuła w sercu trawiący jad nienawiści. Wyjęła fotkę Kenjiego i spojrzała na nią tęsknie. Och Ryu! Tak cię kocham! Ciekawe gdzie chciał ją zabrać tym razem? Może na kolejny wernisaż? Jako fotograf był naprawdę dobry, a jego prace zdobyły kilka prestiżowych nagród. Zawsze powtarzał, że kiedy już będzie za stary na pozowanie, wtedy stanie po drugiej stronie obiektywu. Może tym razem poszliby na plan zdjęciowy lub na pokaz mody, w którym on — czego była pewna w stu procentach — byłby niekwestionowaną gwiazdą. Haru poczuła pod powiekami łzy bezsilności. Co zrobić? Mama nie zgodzi się na to, żeby wyszła gdziekolwiek. Rozpłakała się, chowając twarz w poduszkę. Co by było, gdyby mama ją usłyszała? W tym domu nawet normalnie wypłakać się nie można! Co za życie!


12.


Kenji odebrał SMS-a od Ann. Jednak był szczerze zdzwiony, bo rzadko prosiła go o cokolwiek, a już na pewno nie o spotkanie. Nie było opcji. Ryusaki dobrze wiedział, że Ann kocha swojego męża, a Koichi całym sercem odwzajemnia tę miłość. Wciąż jeszcze, od tamtej pory, kiedy to on sam poznał ich ze sobą. Bolesne wspomnienia były mu teraz nie na rękę. Kenji odpisał Ann, że jak zawsze może na niego liczyć. Dziwił się, że Runny nie odezwała się i nie odpisała na SMS-a. Zawsze dość entuzjastycznie reagowała na zaproszenia, a teraz nic! Co się stało? Kenji kochał Harunę tak, jakby była jego własnym dzieckiem i tak ją traktował. Darzył opieką i miłością, a jej rodzice pozwalali mu na to, bo kiedyś przecież uratował jej życie. Jednak nie tylko to było powodem, że Ryu żywił wobec małej tak ojcowskie uczucia. Sam nie miał rodziny, więc tym bardziej lgnął nie tylko do Haru, ale i do nich wszystkich. Do tej wspaniałej, rodzinnej atmosfery, jaką stworzyła Ann i do miłości odczuwalnej tam na każdym kroku. Udzielała się ona i jemu. Chciał móc dla siebie pozyskać z tego tyle, ile tylko się dało — choćby najmniejszą cząstkę. Chwilę krótką jak mgnienie oka, aby nie czuć się aż tak samotnym. Miał siebie za mięczaka, zdesperowanego i żałosnego, który podstępem wkrada się w ich rodzinne, sielankowe życie. Nigdy jednak nie winił ani Ann, ani Taro za to, że w pewnym sensie pozbawili go szczęścia, jakim była własna rodzina. Miał przecież swoją szansę i ją zaprzepaścił, podobnie jak szansę na to, aby zostać ojcem. Był nim przecież przez krótką chwilę. Haruna równie dobrze mogłaby być jego córką, gdyby los potoczył się nieco inaczej. Pamiętał dzień, w którym przyszła na świat. Był wtedy w USA, a Ann napisała mu o tym w mailu. Bardzo żałował, że nie było go przy niej. Ann miała przecież Koichiego! To Taro był dumnym ojcem i Ryusaki nie miał prawa nawet pomyśleć o tym, aby móc przy niej być!


To: Kenjiryusaki@nippon.inc

From: Annacrevan@gmail.com

Topic: Ohayo!


Prosiłeś mnie, abym napisała Ci, kiedy nastąpi rozwiązanie. Zastałam mamą zaledwie przedwczoraj! Ósmego kwietnia, o piątej rano, przyszła na świat moja córka. Daliśmy jej na imię Haruna, co jak wiesz, oznacza Wiosnę. Koichi jest niezmiernie szczęśliwy, a ja — co tu kryć — strasznie zmęczona. Poród był ciężki, bo mała była zbyt duża, aby się urodzić drogą naturalną i lekarze zdecydowali się na cesarskie cięcie. Jest taka słodka i była warta tego całego bólu. Bardzo mi żal, że nie możesz jej zobaczyć. Waży prawie cztery kilo, apetyt ma chyba po ojcu, podobnie jak wzrost, bo w dniu porodu mierzyła jakieś 58 centymetrów. Oczy ma błękitne niczym niezapominajki, ale pediatra mówi, że to się może zmienić. Jestem jeszcze w szpitalu, jednak jeśli wszystko pójdzie dobrze, wrócę do domu jeszcze w tym tygodniu. Mino jest tu niemal co dzień. Koichi już się rozgląda za większym mieszkaniem. Wiesz, jak jest tu z lokalami! A co u ciebie? Mam nadzieję, że wszystko w najlepszym porządku. Pozdrawiam. Bardzo niewsypana AC.


W załączniku było kilka fotografii małej Haruny i Kenji rozpłakał się na ten widok, tak bardzo się wzruszył. Ból w sercu czuł jeszcze przez kilka dni i nie mógł zdobyć się na to, aby odpisać więcej, niż tylko kilka słów gratulacji szczęśliwym rodzicom.


13.


Koichi wrócił wcześniej z pracy. Obecność ojca w domu zawsze była dla Runny czymś wyjątkowym. Kochała go bardzo. Pewnie wybiegłaby z pokoju w podskokach, jednak incydent w kuchni i dziwne milczenie mamy, która nie zajrzała do niej od tamtej pory, zatrzymały ją w łóżku. Cóż, przecież jest chora, co nie? Jak się powiedziało A, trzeba rzec i B, i ciągnąć tę farsę. Tata, po krótkiej rozmowie z mamą, której Runny nie słyszała, tak cicho mówili, przyszedł do niej z obiadem na tacy.

— Ohayo mała.

 Otousan — ucieszyła się.

— Słyszałem, że źle się czujesz?

Runny się zawstydziła. Nie lubiła okłamywać rodziców, a ojca w szczególności. Był taki kochający, dobry, uczciwy i porządny oraz honorowy, jak na Japończyka przystało. Był też policjantem-detektywem i Haru zawsze się zdawało, iż od razu poznaje, kiedy ona kłamie. Dlatego zawsze mówiła ojcu prawdę. Przynajmniej do tej pory. Z mamą było inaczej. Matka nie raz przymykała oczy na wiele spraw i dziewczyna korzystała z tego, ile się dało. Jednak do tej pory także nigdy jej nie okłamywała, no przynajmniej nie z premedytacją. Tak drobne występki, jak podkradanie maminych perfum, malowanie się, kiedy nie była w szkole, czy koloryzowanie, kiedy bardzo chciała coś wyprosić, zwłaszcza zgodę na wyjście z domu samej, po prostu się nie liczyły! Teraz, przez mamę właśnie, nauczyła się kłamać i ukrywać swoje tajemnice. Czuła się z tym źle, a winą obarczała matkę.

Ojciec wszedł do pokoju. Był wciąż w mundurze, który podkreślał granat jego tęczówek. Runny odziedziczyła po nim ten kolor, co zwykle ją cieszyło. Chłopcy nie raz komplementowali jej niezwykły kolor oczu. Ciekawe, jaki kolor wolałby Kenji? Nigdy go o to nie zapytała. Bała się, że chyba jednak zielone. Spojrzała spod grzywki. Więc ojciec nie zdążył się nawet przebrać? Usiadł obok niej na łóżku, stawiając tacę na stoliku obok. Pachniało cudownie i Runny poczuła, jak była głodna. Tym bardziej że nie dojadła tych nieszczęsnych płatków z mlekiem.

— Jak się czujesz, córcia? — w głosie taty była autentyczna troska i dziewczyna poczuła się jeszcze gorzej.

— Tak sobie. — Odwróciła wzrok, nie patrząc na niego.

Skubała nerwowo róg kołdry w kolorowe bratki. Mam kupiła jej tę pościel. Modliła się, żeby ojciec nie zauważył wystających spod poduszki wydruków.

— To może coś zjesz? Od razu poczujesz się lepiej! Mama zrobiła pyszny ramen i sałatkę. Spróbuj!

Postawił tacę na specjalnym, rozkładanym stoliku, na którym zawsze stawiała laptop, jak już była w łóżku. Na tacy stały dwie porcje.

— Nie zjem aż tyle — powiedziała.

— Zjemy razem, co ty na to? Tak mało czasu ostatnio mam dla ciebie, kochanie. Sumimasen.

— Nie masz za co przepraszać, tato. Rozumiem to.

Spuściła głowę. Było jej przykro, że ojciec się martwi.

— To co? Jemy? Nie masz pojęcia, jaki jestem głodny. — Mrugnął do niej. — Itadakimasu! — dodał.

— No, a mama? — zapytała odruchowo. — Nie będzie jej przykro, że jesz ze mną, a ona sama w kuchni?

Runny nie zapytała, czemu mama nie przyszła zjeść z nimi.

— Nie sądzę! Mama się o ciebie martwi tak, jak i ja. Sama mnie tu przysłała z obiadem. Zresztą musiała wyjść, bo zapomniała w wydawnictwie czegoś ważnego. Więc zostaliśmy we dwoje. No, wsuwaj! — powiedział z uśmiechem.

— Tato? Jak się poznaliście z mamą? — odważyła się zapytać Haru, jak już zjedli.

— No jak to „jak”? Wiesz przecież! Wujek Kenji nas ze sobą poznał. Opowiadałem ci o tym już kiedyś. Nie pamiętasz?

— No właśnie niewiele. Musiałam być wtedy jeszcze mała.

Koichi podrapał się po czuprynie, w której było już widać nieliczne, siwe pasma. Odwrócił głowę, jak zawsze, kiedy był zażenowany. Co też tej Runny nagle przyszło do głowy?

— Noo, wiesz! Wujek poznał nas ze sobą w nocnym klubie, tu w Tokio. Byliśmy tam na wspólnej imprezie. O ile się nie mylę, mama przyjechała drugi raz do Japonii.

— No i? — dociekała dalej, ciekawa czy wersja ojca jest zgodna z tym, co mama napisała w książce.

— No i wtedy ją poznałem. To była najlepsza rzecz, jaka mi się trafiła w życiu. Rzecz jasna poza tobą, kochanie. Może pogadaj z mamą o tym, hmm? To ona jest pisarką, ja nie umiem opowiadać. Mama zrobi to zdecydowanie lepiej! — Ojciec wstał i zabrał tacę pełną pustych naczyń. Jeszcze w progu powiedział do córki. — Odpocznij mała. Na pewno jutro lepiej się poczujesz.

Haru tylko skinęła głową, jakby zamyślona, czy nie zbyt zadowolona z jego odpowiedzi, ale on ewakuował się czym prędzej do kuchni. Nie był pewny, czy wtajemniczyć córkę w tak intymne szczegóły tamtych wydarzeń sprzed lat. W jego oczach Haru wciąż była małym dzieckiem. Zbyt małym, żeby poznać przeszłość. Zamyślił się nad zmywarką i zupełnie zapomniał ją włączyć, bo nagle naszły go wspomnienia. Nie wszystkie z nich były dobre. Czy może dzielić się takimi z własnym dzieckiem?


14.


Ann czuła się głupio, bo chyba po raz pierwszy okłamała swojego męża. Nie chciała jednak mówić mu o spotkaniu z Kenjim, bo musiałaby podać konkretny powód. A jak na razie miała tylko same przeczucia, jakie podpowiadał jej matczyny instynkt. Wiedziała, że źle robi. Na szczęście umówiła się z Ryusakim w publicznym miejscu. Nie chciała iść do niego. Sam na sam w jego mieszkaniu to nie był dobry pomysł. Kiedy weszła do małej herbaciarni w jednej z dzielnic Tokio, on już na nią czekał. Wstał, jak zawsze, jak na dżentelmena przystało. Zbyt wiele razy bywał za granicą i japońskie maniery czasami zagłuszyły inne, te nabyte w obcych krajach.

— Witaj Crevan!

 Ohayo! Kenji-kun.

Ukłoniła się tradycyjnie, a on się odkłonił. Takie były zwyczaje panujące w tym dziwnym kraju. Przestrzegano ich zwłaszcza w miejscach publicznych. Usiadła, kiedy odsunął dla niej krzesło. Mimo że byli w Japonii i w herbaciarni, panował tu europejski wystrój, dlatego Ann tak lubiła ten lokal. Porządne krzesła i stoliki, zamiast tradycyjnych mat i niskich stołów. Czasami jeszcze tęskniła za ojczyzną, chociaż kochała Japonię z całego serca.

— Co ważnego się stało, że poprosiłaś mnie o spotkanie, Amai? — zapytał, zanim zjawiła się kelnerka.

Ann milczała, bo powody wydały się irracjonalnie śmieszne i nieistotne. Czy wyjdzie przed Kenjim na kwokę, co to wiecznie się zamartwia o swoje pisklę? A także nie przyjmuje do wiadomości tego, iż ono już dawno wyrosło i niebawem opuści gniazdo? Zrobiło jej się głupio, tym bardziej że Kenji spoglądał uważnie, z troską w tych dużych, złotych oczach.

— Amai? — ponaglił.

Zdrobnienie, tak dobrze znane, urocze i słodkie, wywoływało wiele wspomnień. Wciąż tak ją nazywał, zupełnie jak wtedy, kiedy ponownie przyjechała do Japonii, wprost w jego stęsknione objęcia. Jednak nie mogła sobie pozwolić na taką nostalgię. Nie przy nim. Przeszła więc do rzeczy. I opowiedziała mu o swoich obawach.

Po długiej rozmowie Kenji rozstał się z Ann i spacerkiem wrócił do domu. Miło było, mimo wszystko, spędzić z nią ten czas, chociaż bardzo go smuciła jej zmartwiona twarz. O ile bardziej wolał widzieć jej uśmiech, który tak kochał. Ta prawda, choć bolesna dla niego, była zbyt oczywista. Wciąż ją kochał. Od kiedy, gdy po raz pierwszy zobaczył ją na konwencie, aż do tej chwili. Dawno jednak pogodził się z myślą, że ona z nim nie będzie. Ann była miłością jego życia. To dlatego wciąż był sam. Czyż nie w imię tej miłości wybaczył jej, to co mu zrobiła? Dobrze pamiętał ten dzień, w którym ziemia usunęła mu się spod stóp, a wszystko, w co wierzył i co kochał, zdawało się przepaść bezpowrotnie. A teraz, po tej rozmowie, nie sposób było nie wracać do tamtych dni. I otrząsnąć się ze wspomnień. Wracały jak zawsze, gdy ją zobaczył i zawsze tak samo bolały!

Ann wróciła do domu późnym popołudniem, nieco podniesiona na duchu, ale i wytrącona z równowagi. Zawsze tak było, kiedy przyszło jej spędzać chociaż chwilę sam na sam z Ryusakim. Tak bardzo go kochała, kiedyś tam, w przeszłości, która zdawała się tak odległa, a jednocześnie bliska, jakby to było zaledwie wczoraj. Jego stała obecność w ich życiu, w jej życiu, nie pozwalała o niczym zapomnieć i spokojnie cieszyć się teraźniejszością. Do tego wszystkiego doszła jeszcze Haruna! Co takiego strzeliło do głowy tej dziewczynie? Kenji, który spędzał z nią naprawdę sporo czasu, zbyt wiele — zdaniem Koichiego, niczego nie zauważył. Cóż! Mężczyźni! Za grosz wyczucia i delikatności. Chociaż Ann wiedziała, że Ryu akurat taki nie był. Był wrażliwy, czuły, dobry i dla niej — wciąż jeszcze — zbyt ważny. Prędzej Taro, gdyby się odważyła jednak cokolwiek mu powiedzieć, machnąłby ręką, śmiejąc się z jej, jakby to nazwał, fanaberii. Dlatego też Ann nie powiedziała o niczym swojemu wiecznie zapracowanemu i zmęczonemu mężowi. Nie zrozumiałby. Ryusaki zaś, nie tylko zrozumiał, ale i podzielał jej obawy. Rozmawiali w tej herbaciarni o wiele dłużej, niż ona planowała, więc wróciła do domu późno. Czy Koichi będzie dociekał, gdzie tak właściwie była? Okłamała go! Powiedziała, że idzie do wydawnictwa, bo zostawiła tam pendrive z ważnymi zapiskami. Miała go ze sobą w torebce, tak na wszelki wypadek. Gdyby zapytał. On jednak nie zapytał o nic, jak zawsze wierząc jej bezgranicznie. Chociaż pewnie miałby nie jeden powód do obaw, jeśli chodziło o Kenjiego. Głównie dlatego Ann nie powiedziała mężowi o tym spotkaniu. Nie chciała niepotrzebnych powodów do kłótni. Tak naprawdę przez siedemnaście lat ich małżeństwa ani razu się nie pokłócili. Koichi za bardzo ją kochał i zbyt często ustępował. Zdecydowanie zbyt często! Zdjęła buty, odłożyła torebkę i zajrzała do salonu. Jej mąż spał w najlepsze na kanapie z gazetą sportową na brzuchu i pilotem w ręce. Telewizor mrugał, ale głos był wyciszony. Ann poczuła w sercu ukłucie bólu. Czy musiała go okłamać? Poszła do pokoju córki. Runny też spała. Może faktycznie źle się czuła? Ann zamknęła drzwi i udała się do kuchni. Nalała wody do ekspresu, aby zaparzyć kawę. Potem usiadła i się zamyśliła. Ekspres cicho pykał, a Ann poczuła się nagle bardzo samotna.


15.


Gdy ojciec wyszedł, nie dając córce satysfakcjonującej odpowiedzi na jej pytania, Runny sięgnęła po książkę.

Odkryła, że druga część jest jakaś chaotyczna i niedopracowana. Czyżby powodem tego była zdrada? Runny wiedziała już, jak ojciec i matka się poznali. Wiedziała też, co takiego Kenji miał mamie wybaczyć. Zdradziła go z jego najlepszym przyjacielem! Biedny Ryu! Zmęczona czytaniem i nieco skołowana tą całą historią, dziewczyna zasnęła. Obudziła się późnym wieczorem. Teraz naprawdę bolała ją głowa, a w uszach szumiało. Musiała też iść do toalety. W domu było cicho. Kiedy wychodziła z łazienki, zajrzała do salonu. Tata spał na kanapie, okryty ciepłym, wełnianym kocem. Telewizor był wyłączony. Ciekawe czy mama wróciła? Haruna zajrzała do kuchni. Mama siedziała przy stole, z głową opartą na złożonych dłoniach. Przed nią stała filiżanka z kawą, ona sama spoglądała za okno, a oczy miała tak smutne, jak jeszcze nigdy. Na jej policzkach dziewczyna dostrzegła ślady łez. Mama płakała? Jej śliczna, zaradna i idealna mama płakała?

— Córeczko? — Mama spojrzała na nią zdziwiona, jakby sama obecność Haru była dla niej czymś zaskakującym.

— Dlaczego płaczesz, okāsan? — Runny poczuła wyrzuty sumienia.

— Płaczę?

Mama sprawiała wrażanie zagubionej i załamanej. Haruna pomyślała, że ziemia usunęła się jej spod stóp. Matka zawsze była dla niej oazą spokoju i opoką. Widząc ją w takim stanie, poczuła strach. Tak, jakby nagle została całkiem sama i nie miała na kogo liczyć. Stała, patrząc na mamę i nie wiedziała, co począć. Mama starła z twarzy ślady łez i uśmiechnęła się dziarsko.

— Zdawało ci się, skarbie! Idź już spać.

Jednak tej nocy Haruna miała wiele powodów do bezsenności. Po kąpieli poszła do siebie, całując mamę na dobranoc, bo tata nadal spał na kanapie. Przez chwilę leżała bez ruchu, gapiąc się w sufit i rozmyślając. Zawaliła z tym weekendem, to fakt! Było jej cholernie niefajnie. Co gorsza, Kenji więcej nie zadzwonił, ani nie napisał żadnego SMS-a. To martwiło ją najbardziej, bardziej niż dziwne zachowanie mamy i jej łzy, którym tak ewidentnie zaprzeczyła. Dlaczego płakała i to tak dziwnie, cicho, jakby w milczeniu? Co było powodem tej niemej rozpaczy? Bo, że ani praca, ani ojciec — tego Runny była pewna. Czyżby to ona przysporzyła mamie tyle łez? Jakoś czuła, że to nie do końca tak. Był jakiś powód, ale nie wiedziała jaki. Nie odważyła się jednak zapytać o nic. Bała się. Czego? Tak naprawdę nie była pewna. Kiedy wreszcie światło w kuchni zgasło, a potem kolejno zapaliło się i gasło w łazience, przedpokoju i sypiali, Haru wiedziała, że mama poszła spać. Ojciec spał nadal na kanapie, bo nie słyszała, aby poszedł do sypialni. Pewnie mama nie chciała przerwać mu snu, żeby zagonić go do łóżka. Czasami tak bywało. Oby to był jedyny powód tego stanu rzeczy. Rodzice nigdy się nie kłócili, a już rzadko kiedy sypiali osobno. Ojciec pewnie wstanie w środku nocy, pójdzie do sypialni i jeszcze mamę obudzi w wiadomym celu. Haruna westchnęła. Czekała jeszcze kilka chwil. Zamierzała poczytać co nieco, aby móc bardziej poznać i zrozumieć tamte wydarzenia. Czy Kenji wybaczył mamie? Czy on i tata się pokłócili? A może pobili o nią? Jak się zakończyła ta historia? Nagle, wśród rozmyślań, dziewczyna usłyszała cichy płacz. To mama płakała w sypialni i Runny znów poczuła się dziwnie. Z jednej strony chciała iść do mamy, przytulić ją i zapytać, dlaczego płacze. Z drugiej czuła coraz większy, narastający gniew i żal. Nie tylko mama była zagubiona, ona sama też nie wiedziała, co dalej robić!


16.


Dla Ann to był naprawdę ciężki dzień. Nie dość, że w wydawnictwie — jakaś paranoja — pliki z ostatnich prac gdzieś się zapodziały i nikt nie potrafił ich znaleźć. Nawet Misako, która nie była wzorem pracowitości i zdyscyplinowania. To jeszcze Koichi miał służbowy wyjazd. Coroczne szkolenie, o którym Ann zupełnie zapomniała z powodu problemów z córką. Musiała iść do wydawnictwa i nie zdążyła nawet pożegnać się z mężem. A miało go nie być aż trzy dni. Ann zawsze — mimo upływu lat — ciężko przechodziła rozstania z ukochanym. A samotne noce to już był psychiczny koszmar. Zazwyczaj — o ile się takie trafiały — nie sypiała wcale, a czas zabijała, pisząc. Haruna też dobrze wiedziała, jaki mama w tym czasie ma wisielczy humor i raczej starała się nie dokładać problemów. Jednak teraz Ann nie była pewna, co czeka ją w domu. O rozmowie, czy telefonie do Ryu, nawet nie śmiała myśleć. Wracając przez zatłoczone ulice Tokio, zastanawiała się, co zrobić. Może zachować się jak zawsze? Spędzić z Runny te dni jak matka z córką? Wspólne zakupy, kino czy pogaduszki powinny pomóc. Tak! To jest myśl! Poświeci ten czas ukochanej córce, bo chyba ją zaniedbuje, skoro mała tak się od niej odsunęła. Może czas na naprawę tego, co się psuje? Na wzmocnienie więzi? Pogadają, pobędą trochę razem sam na sam i na pewno wszystko wróci do normy. Może nawet Haru zwierzy się, kto tak absorbuje teraz jej uwagę i najwyraźniej skradł jej serce?

Z tą myślą, pełna optymizmu, przyspieszyła kroku. Dom powitał ją ciszą i spokojem. Koichi niestety już wyszedł. Szkoda! Starając się nie rozważać tego, jak bardzo będzie tęsknić za jego ramionami, głosem, ciepłem i obecnością, zabrała się za domowe obowiązki. Haruna na pewno wróci głodna ze szkoły. W kuchni na piecyku stał ciepły jeszcze obiad, a właściwie to, co z niego zostawił spieszący się mąż. Ann zerknęła na zegarek. Czas powrotu córki się zbliżał. Zabrała się więc ochoczo za przyrządzanie jej ulubionej sałatki oraz włączyła parownik, żeby dogotować ryżu. Kilka chwil potem faktycznie jej córka wróciła do domu.

— Jestem już — krzyknęła od drzwi Runny.

— Jestem w kuchni, kochanie — odpowiedziała.

Haru zdjęła buty i poszła najpierw umyć ręce. Rytuał ten miała tak wpojony, że nawet będąc samej w domu — co raczej zdarzało się rzadko — zawsze po powrocie kierowała swe kroki do łazienki. Mama faktycznie była w kuchni. Wyjmowała właśnie ryż z parownika, a kłęby pary buchały dookoła. Na stole stała już miska z sałatką oraz dwa talerze.

— A otousan gdzie? — zapytała, siadając do stołu.

Mama nałożyła ryżu do misek, a na talerz pachnącą przyprawami i sosem sojowym wołowinę.

— A nie mówiłam ci? Tata pojechał na trzy dni do Kobe. Mają znów to swoje szkolenie. Nie wiem czemu, zupełnie wypadło mi to z głowy!

Haru się zdziwiła. Nie dlatego, że mama zazwyczaj pamiętała takie rzeczy, ale dlatego, że ona sama także o tym zapomniała. Siedząc nad miską ryżu, zastanawiała się, jak przeżyje te kilka dni tylko z mamą? Będzie ciężko! Zwłaszcza że znając okāsan, Haru wiedziała, iż nie może za bardzo liczyć na swobodę. I rzeczywiście! Gdy tylko zjadły posiłek, mama z uśmiechem oznajmiła:

— To co, kochanie? Zostałyśmy we dwie. Co powiesz na babski wieczór, a nawet trzy wieczory? Kino, ciuchy, a może pójdziemy na rolki? Uwielbiasz jeździć na rolkach.

— Ale ty mamo tak dawno nie jeździłaś. Dasz sobie radę?

— Dla ciebie mogę się postarać. To jak, skusisz się? A może masz jakiś inny pomysł?

Haru milczała.

— Moglibyśmy zabrać ze sobą Natsuko i Shiro — kusiła mama.

— A może wujka Kenji?

Ann na chwilę zamarła, ale potem się zgodziła.

— Dobrze! Wujka też. Świetny pomysł.

— To zadzwoń do niego — Haruna badała grunt.

Co pomyśli mama? Chyba się nie zorientuje ani dlaczego Runny chce, aby Ryusaki poszedł z nimi, ani o tym, że córka zna jej tajemnicę? Bo niby dlaczego?

— Ja? To twój pomysł — marudziła Ann — zadzwoń! Kenji wprawdzie jak zawsze jest bardzo zajęty. Tobie jednak niczego nigdy nie odmawia.

Haru się uśmiechnęła. Faktycznie! Mama miała rację. Ryu nigdy jeszcze nie powiedział jej „nie”! Ta myśl była dla niej bardzo przyjemna. Stanęło jednak na tym, że obie do niego zadzwoniły przez Messengera. Użyły opcji z kamerą, dzięki czemu Haru mogła zobaczyć Kenjiego bez koszuli, bo właśnie był w trakcie przymierzania nowej kolekcji. Zgodził się ochoczo, tak jak przewidziała mama i na dodatek zaproponował zasponsorowanie tego wyjścia. Ann nie chciała o tym słyszeć, ale wiedziała, że nie ma co przekomarzać się z Ryusakim. Zawsze tak było! Tylko myśl, że on przecież ma pieniądze i nie nadwyręży to jego budżetu, a także fakt, iż Japończycy nie znoszą odmowy, sprawiła, że Ann się zgodziła. Zaprosiły też Natsuko i umówili się wszyscy na wieczór. Kenji miał podjechać po nie o osiemnastej. Haruna była w bajecznym humorze. Ann także, bo córka nagle jakby zapomniała o dziwnych nastrojach z ostatnich dni i była dawną sobą, co niezmiernie ją ucieszyło. Tak, jak fakt, że to Ryu ma na nią pozytywny wpływ. Zdziwiła się tylko, że Haru nie chciała zaprosić Shiro. Na pytania matki o przyczynę, córka stwierdziła, iż chłopak się pogniewał i nie wie, o co mu chodzi. Ann uśmiechnęła się pod nosem. Liczyła, że wieczorem uda się wyciągnąć z Haru informacje, co kryje się w jej sercu i komu je oddała. Ann miała nikłe wyrzuty sumienia, że pod nieobecność męża spotyka się z Kenjim, ale to przecież był pomysł Haruny. No i będą tam całą ekipą, bo przecież Natsuko będzie z nimi. Jednak niepokój nie opuszczał jej do chwili, kiedy Kenji podjechał swoim wypasionym wozem pod ich dom. Czuła nawet jak się wzmaga.

Runny, w przeciwieństwie do matki, była wręcz w bajecznym humorze. Wystroiła się może za bardzo, ale mama nie miała nic przeciwko, a nawet pochwaliła córkę.

— Ślicznie wyglądasz, kochanie.

Haruna miała na sobie kolorową bluzeczkę i krótkie spodenki ubrane na różowe rajstopy, a do tego czarne trampki. Pomalowała się też dyskretnie. Jednak nie odważyła się użyć perfum o zapachu magnolii. Mama używała ich od lat. A z książki wynikało, że i Kenji, i ojciec bardzo je lubili. Haruna zdziwiła się, że mama nie zrugała jej za pomalowane rzęsy czy usta. Sama ubrała — zdaniem córki — byle co i byle jak spięła włosy gumką. Czy tak ubrałaby się kobieta na schadzkę? A może to tylko kamuflaż? W tym samym momencie Kenji zapukał do drzwi.

— Ohayo. Gotowe? — Wszedł do mieszkania.

— Hai! — Runny podbiegła, aby się z nim przywitać, jak zawsze chcąc rzucić mu się na szyję.

Zatrzymała się, kiedy mama stanęła za nią. Cmoknęła go tylko w policzek, bo pochylił się nad nią.

— Podjedziemy jeszcze po Natsuko, dobrze? Haru! Ubrudziłaś wujka szminką!

Ann podeszła do Ryu i zaczęła ścierać różowy ślad z jego policzka. Kenji zapatrzył się na nią. Stali znów bardzo blisko siebie i dziewczyna zaczynała żałować pomysłu zaproszenia go na wspólny wypad. Oraz tego, że w ogóle zgodziła się na to wszystko. Jednak po chwili mama się odsunęła, lekko zarumieniona. Kenji westchnął, potem uśmiechnął się i rzekł wesoło.

— Chodźcie miłe panie! Limuzyna czeka. — Mrugnął oczko do Runny.

Po drodze do Roller Skate Arena w dzielnicy Chiyoda, tej samej, w której mieścił się Pałac Cesarki i przepiękny park Chidorigafuchi Guide, podjechali po Natsuko. Tokyo Dome, w którym znajdowała się Roller Skate Arena, to był ogromny obiekt sportowy. Można tam było nie tylko pojeździć na rolkach, ale pograć w kręgle, golfa i inne gry. Mieściło się tam także wiele innych atrakcji. Restauracje, sklepy, sale zabaw dla dzieci, a nawet ściana spinaczkowa. Haru uwielbiała tu przyjeżdżać jako dziecko i często robiła to właśnie z Kenjim. Tłumy oblegały kasy. Ann nieco się skrzywiła. Strasznie nie lubiła bezsensownego czekania. Na szczęście Kenji miał kartę VIP i mogli bez problemu wejść specjalnym wejściem dla ważnych gości.

— Ciebie wszędzie wpuszczają — roześmiała się Ann.

— Robiłem tu kiedyś pokaz mojej sportowej kolekcji i zdjęcia do sesji promującej ją. Znają mnie. — Kenji się zmieszał.

— A gdzie cię nie znają? — mama przekomarzała się z Ryu.

Haru powstrzymywała budzącą się zazdrość. Zwłaszcza że Natsuko spoglądała ciekawie to na rozmawiających dorosłych, to na nią. Runny żałowała, że wciągnęła przyjaciółkę w swoje sprawy.

Kiedy już weszli, Ann oniemiała. Nigdy tu nie była, nie tylko z braku czasu, ale także ze względu na wysoki ceny. Była wdzięczna Ryu, że zadeklarował się zapłacić za wszystko, a jednocześnie zła. Koichi nie będzie zbyt szczęśliwy, gdy się o tym dowie. Trudno! Ważne, że jej córka była zadowolona, a sądząc po jej minie, to chyba nawet bardzo. Skierowali swe kroki najpierw do wypożyczalni sprzętu, potem do szatni. Humory im dopisywały. Tuż przy torze skeytowym mieściła się restauracja, której stoliki poustawiane były wzdłuż toru i zajmowały jeden z boków na całej długości. Tam usiedli, żeby zamówić coś do picia i ubrać rolki.

Ann, podobnie jak córka, uwielbiała jeździć. Dawno tego jednak nie robiła. Miała więc opory, ale po prośbach Ryusakiego zdecydowała się wyjść na tor. Mimo wszystko zabawa była przednia. Ann przełamawszy się, złapała dryg i równie szybko zaczęła dorównywać tępa pozostałym. Haru starała się zawsze być blisko Ryu, a on kilka razy nawet podał jej rękę i jechali tak okrążenie czy dwa. W takich chwilach wracał jej dobry humor i poczucie, że jednak dobrze zrobiła, przychodząc tu. Natsu również miała ubaw. Normalnie raczej nie byłoby jej stać na wizytę w tym ośrodku. Kilka okrążeń jechali zgodnie, ścigając się i śmiejąc. Nagle Ann potknęła się i upadłaby, gdyby Kenji jej nie złapał. To była chwila, ale Ryu puścił dłoń Runny, aby złapać jej mamę i dziewczyna poczuła znów zazdrość połączoną z niepokojem. Natsu na szczęście była nieco z tyłu. Haru modliła się, aby przyjaciółka nic nie spostrzegła. Mama i Ryusaki znów stali blisko siebie, bo on trzymał ją mocno w objęciach.

— Wszystko ok? — zapytał zatroskany, a Runny prawie zawarczała.

— Jasne! Dzięki! — Mama zarumieniał się, jak zawsze, gdy on był blisko niej.

Harunę zaczynało to irytować. Matka dałaby spokój. Zachowuje się jak jakaś zakochana nastolatka. Zachowuje się jak… Haruna zatrzymała się zszokowana. Jakby teraz to do niej dotarło. Mama zachowuje się jak ona! Haru już miała zjechać z toru, kiedy z całym impetem wpadła na nią Natsuko.

— Co tak stoisz jak baran?!

— Ja?

Kłótnia wisiała w powietrzu. Kenji podjechał do nich czym prędzej. Haruna od razu zamilkła. Nie chciała, aby wziął ją za kłótliwą zołzę.

— Dziewczyny! A co powiedzie na pauzę? Sok? Frytki? Coś pysznego?

— Ja bym chciała raczej coś słodkiego — odważyła się przyznać Natsu.

— To co, mała przerwa?

Ann akurat podjechała do nich i Runny odwróciwszy się od matki bez słowa, pojechała w stronę wyjścia z toru. Ann i Kenji wymienili spojrzenia.

Kiedy usiedli przy jednym ze stolików, obserwując jeżdżących, bo rozmowa jakoś się nie kleiła, Kenji oznajmił z uśmiechem.

— Za tydzień lecę na Okinawę. Mam tam pokaz mojej najnowszej kolekcji „Yoake”. Impreza świetnie się zapowiada, ma być nawet telewizja.

— To naprawdę wspaniale — ucieszyła się mama, jakby to była jej zasługa.

— W pełni zasługujesz na sukces — wtrąciła Runny z przebiegłym uśmieszkiem.

Nie wiedzieć czemu, zaczęła konkurować z matką nawet w słowach, gdy tylko Ryu przebywał z nimi obiema.

— Gratuluję — odważyła się odezwać Natsuko, ale zamilkła, bo Haruna spiorunowała ją wzrokiem.

— Arigato, miłe panie! — Kenji skłonił się lekko i puścił oczko do Haru.

Ann upiła kawy, chowając uśmiech w filiżance.

— Tak sobie pomyślałem, tylko nie jojcz… — rzekł do Ann, która odłożywszy filiżankę, spojrzała na niego wyczekująco. — Może zgodziłabyś się, aby Runny poleciała tam ze mną?

Haru zamarła. Kenji chcę ją zabrać na Okinawę? Jej serce natychmiast zaczęło być szybciej. Spojrzała ostrożnie na matkę.

— Nie jestem przekonana, czy to jest dobry pomysł, Ryu! Haru ma lekcje, no i nie chcę, aby ci przeszkadzała. A ty na pewno będziesz bardzo zajęty. Wiem, że świetnie sobie razem radzicie, jednak to Okinawa. W razie problemów nie odstawisz jej do domu w każdej chwili, prawda?

Haruna oniemiała. Co ta mama wygaduje? Kiedy to sprawiała jakieś problemy, zwłaszcza Kenjiemu? Milczała jednak, czując, że jeśli się odezwie, pogorszy sytuację i mama się nie zgodzi.

— Amai — Ryu uśmiechnął się do niej tak, że Runny znów poczuła ukłucie zazdrości. — Zgódź się! Haruna nie będzie żadnym problemem. Okinawa to takie piękne miejsce. Niech zobaczy trochę świata.

Ann się zawahała. Z jednej strony nie miała nic przeciwko, aby jej córka pojechała z Kenjim, bo wiele razy się nią opiekował i to nie od dziś. Z drugiej strony ostatnie zachowanie Runny, dziwne humory i dąsy, sprawiły, że nie była przekonana, czy to dobry pomysł. Poza tym został jeszcze Koichi. On też musiałby się zgodzić, a naprawdę ciężko będzie go przekonać do tego pomysłu. Ann znała zdanie męża, co do relacji ich córki z Ryusakim.

— No nie wiem… — stwierdziła, a potem spojrzała na córkę. — A co ty na to, Haru? Chcesz jechać z wujkiem na Okinawę?

 Amai! — Kenji się roześmiał. — Pytasz ją, czy chce spędzić weekend na cudownej, tropikalnej wsypie, otoczonej oceanem? Serio? Pewnie, że…

— Jasne, że chcę! — weszła mu w słowo Runny. — Okāsan, zgódź się, proszę!

Ann milczała, skubiąc serwetkę.

— No nie wiem. Muszę to przemyśleć. Ostatnio…

— Co ostatnio? — zapytała Runny, a Natsu tylko nadstawiła uszu.

— Ostatnio nie czułaś się za dobrze, pamiętasz?

Haru była pewna, że nie to chciała powiedzieć jej matka.

— Ale to przecież dopiero za tydzień — stwierdził Kenji. — Nawet jeśli nie jest jeszcze zdrowa, na pewno do tego czasu się wykuruje.

— A dokładnie na jak długo tam się wybierasz? — zapytała Ann.

Haru poczuła budzącą się w sercu nadzieję. Skoro mama pyta o to, być może się zgodzi.

— Samolot mam w piątek rano, a wracam w poniedziałek — poinformował ją Kenji.

— Haruna musiałaby opuścić aż dwa dni szkoły. Nie mogę się na to zgodzić.

— Amai — Ryu położył dłoń na ręce mamy, spoczywającej na blacie kawiarnianego stolika.

Natsu zrobiła wielkie oczy, a Haru starała się przełknąć gulę, jaka stanęła jej w gardle. Bardzo jej zależało, aby polecieć z nim na tę wyspę. Nawet jeśli będzie musiała tolerować to ich spoufalanie się. Miała już swoje zdanie na ten temat. No i nie chciała, żeby Natsuko coś zauważyła. Zwłaszcza jej zazdrość i coraz większą niechęć do matki. Mama z lekka się zarumieniła, a potem cofnęła rękę. Bądź co bądź byli w publicznym miejscu. Kenji za wiele sobie pozwalał. Teraz, nieco zmieszany, też zabrał dłoń i powiedział.

— Świat się nie zawali, jeśli nie będzie jej dwa dni w szkole. A taka okazja może się nie powtórzyć. Naprawdę chcę ją tam zabrać. Zgódź się! Proszę… — ukłonił się.

— Nawet jeśli się zgodzę, Koichi na pewno będzie przeciwko.

Ann była pełna obaw. Chyba Ryusaki nie zaproponował tego wyjazdu właśnie teraz, kiedy Taro był w Kobe? Czy przy Koichim też by się odważył? Czy liczył, że Ann załatwi to po swojemu? Kenji znów się roześmiał.

— Jestem pewien, że znajdziesz dobry sposób, aby go przekonać.

Ann spłonęła rumieńcem. To, że Ryu podsuwa jej takie pomysły, świadczyło o dystansie do jej małżeństwa z jego najlepszym przyjacielem.

— Mamo — nie dała jej dojść do słowa córka — proszę! Ryu ma rację! Tylko ty umiesz przekonać tatę.

Ann wahała się jeszcze chwilę, ale widząc błagalną minę swojej córki, powiedziała z westchnieniem.

— Dobrze, jeśli ojciec się zgodzi, możesz jechać.

— Arigato gozaimasu! — Runny rzuciła się jej na szyję, całując w policzek.

Ann przytuliła córkę, mrugając do Natsu.

— Pod warunkiem że będziesz słuchała wujka i nie sprawiała problemów.

— Okāsan! — Runny się oburzyła, a Kenji roześmiał.

— Amai! Jestem pewien, że Runny będzie grzeczna i nie sprawi żadnego kłopotu, prawda?

Ann westchnęła. Czeka ją teraz trudne zadanie przekonania Koichiego. Natsu, która do tej pory milczała, obserwując wszystko bacznie, a zwłaszcza swoją przyjaciółkę, nagle zapytała ni z gruszki, ni z pietruszki.

— Kenji-san, dlaczego nazywasz mamę Runny „Amai”?

Haru zamarła, Ann spuściła wzrok, rumieniąc się znowu, a Kenji roześmiał.

— Z przyzwyczajenia.

Czy Runny się zdawało, czy mama odetchnęła z ulgą?

Kenji odwiózł je obie do domu, po drodze zawożąc i Natsuko. W samochodzie nikt się nie odezwał. Ann kładła to na karby zmęczenia, nie tylko swojego. Bolały ją wszystkie mięśnie, bo dawno nie jeździła na rolkach. Haruna, jakaś nieobecna, także milczała. Wpatrywała się z lekkim uśmiechem w okno samochodu, za każdym razem, gdy mama odwracała głowę, aby na nią popatrzeć. W głowie dziewczyny zakiełkowała pewna myśl, która niczym poczwarka, miała przybrać kształt pięknego motyla. To powodowało jej uśmiech i dobry humor oraz ekscytację, którą starała się ukryć. Kenji przecież powiedział wyraźnie, że naprawdę chce zabrać Runny na Okinawę. Czyżby to znaczyło, że pragnie zostać z nią sam na sam, daleko od domu i rodziców? Czy to znaczyło, że odwzajemniał jej miłość i stwarzał okazję? Czy chciał jej powiedzieć, co do niej czuje? Okinawa to piękna wyspa, w sam raz na romantyczny wyjazd we dwoje! Haruna nie spostrzegła, jak dalece zapędza się w swoich fantazjach. W jej mniemaniu Kenji ukrywał prawdziwe powody zaproszenia jej na tę wycieczkę. A zakochane serce dziewczyny podpowiadało takie scenariusze, że ledwo potrafiła usiedzieć z podniecenia. Żeby tylko ojciec się zgodził. Czy matka da radę go przekonać?

Ann wyglądała na zmęczoną, o czym świadczył jej niknący uśmiech i cienie rysujące się pod oczami. Haru nie było przykro. Mama sama chciała jechać na rolki. Nie podobało jej się tylko zatroskane spojrzenie Ryu, kiedy spoglądał na mamę. Mama pokręciła lekko głową, gdy ich oczy się spotkały. Tyko radość z wyjazdu i fakt, że rodzicielka się zgodziła, a także myśl, jaka zakrzewiła się w jej umyśle i sercu, nie pozwalały zazdrości wypłynąć na wierzch. Droga, na szczęście, nie była długa. W kilka minut podjechali pod dom.

— Ryu, dziękuję, że nas tam zabrałeś — w głosie mamy było słychać zmęczenie.

— To ja dziękuję za miły wieczór. — Kenji wyszedł z samochodu i otworzył drzwi mamie, a potem Harunie. Przytulił dziewczynę, cmokając w czoło. — Arigato mała. Czas spać. Kolorowych snów.

— Oyasumi, ojisan.

— Oyasuminnasai, Ryusaki. — Mama podeszła do nich. — Chodź córuś! Na pewno jesteś zmęczona.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 52.56