E-book
6.3
drukowana A5
14.01
Na pachnącej łące

Bezpłatny fragment - Na pachnącej łące

Opowieści w dawnym stylu, nie tylko dla dzieci


Objętość:
23 str.
ISBN:
978-83-8221-989-0
E-book
za 6.3
drukowana A5
za 14.01

.


Opowieści w dawnym stylu, nie tylko dla dzieci.


Biedronka Aldonka

Na słonecznej, pachnącej łące, gdzie pracowały mrówki i pasły się zające, spacerowała biedronka Aldonka, intensywnie rozmyślając.


Zainteresowało się słonko:

— O czym myślisz Aldonko?

— Ach, chciałabym śpiewać! Gdybym umiała, całą radość życia bym wyśpiewała.

— Ależ jesteś tylko biedronką — odpowiedziało słonko — a biedronki nie grają i nie śpiewają, tylko swoją obecnością innym radość dają.


Posmutniała na chwilkę biedronka, wysłuchawszy słonka. Dlaczego inni maja radość z muzykowania i śpiewania, a Aldonka niczym myszy, ma życie spędzać w ciszy?

Posmutniało też słonko, czując co dzieje się z biedronką.

— Aldonko, nie smuć się. Poproś o radę Amadeusza.


Pasikonik Amadeusz łąkę przemierzał skokami, a wszyscy wiedzieli że jest muzykantem nad muzykantami. Gdy wieczorem skrzypce swe nastroił i dźwięk z nich wydobył piękny, wiele wrażliwych serc jednoczył w zachwycie. Wtedy wokół cisza skupienia trwała — cała łąka go słuchała.


Ach, Amadeusz, mistrz nad mistrzami! Czy zaszczyci Aldonkę swoimi słowami?

Aldonka niepewna i lekko strwożona, czekała na pasikonika na kępce trawy, lękając się Amadeusza sławy. Gdy wreszcie się zjawił nieomal zemdlała. Jego mistrzowski majestat to sprawił.

— Amadeuszu, proszę wybacz moją śmiałość. Bardzo bym chciała śpiewać, ale nie umiem.

Amadeusz spoważniał, w oczy jej spojrzał rezolutnie, już wszystko rozumie.

— Aldonko szlachetna, wiesz, ze grać pięknie potrafię, lecz śpiew nie moją jest domeną. Tu ptaki, w przestworzach przebywające, prym wiodą. Zwłaszcza słowik Tezeusz, pięknie mi wieczorami wtóruje, gdy zdarzy nam się koncertować na skraju lasu. Poproś Tezeusza. On mistrzostwem swym się nie wynosi i lekcji śpiewu chętnie udziela.


Zabiło żywiej serce Aldonki. Nadzieję wzięła ze słów Amadeusza. Na skraj lasu, do słowika rusza.

Czeka tu do wieczora na Tezeusza. Gdy słowik wreszcie przybywa, w te słowa się do niego odzywa:

— Słowiku, słowiku, śpiewaku najsłodszy. Naucz mnie śpiewać, tak pięknie, jak sam potrafisz.


Zmarkotniał słowik, bo wiedział, że nie każdy pięknie dźwięk wydawać może, a entuzjazmu Aldonki łamać — nie daj Boże… Delikatnie zaczyna Aldonce tłumaczyć:

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 6.3
drukowana A5
za 14.01