Szósta
Brakuje mi całości.
Powykręcany bieg zdarzeń.
Stęskniły się moje kości
Za szukaniem własnych marzeń.
Palce zmęczone od pstrykania.
Dużo znalezionego.
Dymiące wyznania
Wokół żalu się żarzącego.
Zdarte zęby i spierzchnięte usta
Niecierpliwie się poruszają.
Już prawie szósta,
A moje myśli nadal się tu przelewają.
Nyktofilia
Zatapiam się w ciemności.
Kwitną we mnie maki.
Eksplozja radości.
Ukajam rozpacz, wypełniam braki.
Wygładzam nicość
I nic wzamian nie oferuję.
Zabijam wszelaką złość.
Zdradzieckimi makami już pluję.
Już tylko bezwład pożera
Z namiętnością moje ciało.
Nic mi teraz nie doskwiera,
Lecz ciemności coraz mniej, za mało.
Brakuje mi czerni, brakuje zatapiania,
Niech mnie ogarnie w całości!
Tylko ona potrzebna mi do przetrwania.
Spętanie
Lękiem zakrywam oczy,
Posłuszeństwem związuję kończyny.
Wielka kula czasu wciąż się toczy.
Wolnej woli nie mam ni krztyny.
Odcięli mi głowę, a ja wciąż myślę.
Mam poprawną wymowę
I łączę fakty całkiem ściśle.
To oznacza, że funkcjonuję
Bez cudzej woli.
Decyduję, istnieję i pracuję
Bez żadnej kontroli.
Chusta lęku z oczu spada,
Supeł posłuszeństwa pęka.
Głowa, co odpadła, może się nada.
Skrępowanie mnie już nie nęka
I mogę rozluźnić ciało.
Ale najpierw doklejam głowę.
Nie widać, że coś ją urwało,
Nie widać, że coś jest nowe.
***
Którą mnie we mnie chcesz zobaczyć?
Dzisiejsze zakochanie łaskocze,
Szybkie mrugnięcia — co mogą znaczyć?
Lekko stąpam, po kosmosie kroczę.
Delikatne opuszki u dłoni,
Wędrujący zapach herbaty.
Jedna myśl drugą goni,
Gdy spisuje nas na straty.