Witaj!
Dziękuję ze otworzyłeś okładkę tej książki. Pozwalam Ci wejść bez pukania.
Otwieram przed Tobą świat słowem malowany…
Dziękuję i życzę miłych przeżyć.
Podarunek
Cóż ja Ci mogę z siebie dać
Oprócz tych słów kilku
Barw słowem malowanych
Pisanych z serca bez wysiłku
Opiszę Ci burzę co z nieba krzyczy
Kwiat namaluję w strofach rzewnych
Na dąb popatrzę co stoi i milczy
I kilka zdarzeń mniej lub więcej pewnych
Potem rozmarzę Twoją wyobraźnię
Zachwycę rozrzewnię i rozpłaczę
Na koniec z miłością popatrzę
A wiersz zostawię Tobie na zawsze
Zanurzyć
Zanurzyć się w poezji dźwięki
chociaż jej wcale nie słychać
przenieść tam wszystkie udręki
i pisać, pisać… pisać
utopić myśli w przenośni
słownej i mieszać batutą dyrygenta
zgarniać wszystkie kwiaty świata
tkać kobierce barwne słowami
w których myśl skrzydlata
poleci w świat
dzielić się tym wszystkim
dla drugich na pocieszenie
rozdawać poezji rytm
dla Ciebie i Ciebie
Mijanie
lata mijają zbyt szybko
jestem wczorajsza na dzisiaj
niby wrosłam w to co teraz
a przecież lubię też tamto
miotam się między naturą
rozum też się buntuje
życie czasem pokrywa się
czarną chmurą a ja szukam
słońca jeszcze
Otworzyłam
otworzyłam stare listy Twoje
te z jesieni z liściem w środku
zasuszonym z barwą brązu
otworzyłam myśli swoje
tyle barw karminu z dawnych lat
tyle czerwieni w tych słowach
dawno to było ale został ślad
i tego nic nie zmieni
Zaprowadź
Zaprowadź Ty mnie mój Panie
W krainę wiecznej szczęśliwości
Gdzie kwiaty kwitną przez rok cały
I nie ma ludzkiej bezwzględności
Na razie patrzę sobie z daleka
Napawam się pięknem przyrody
Życie jednak zbyt szybko ucieka
I nie ma już dawnej urody
Pokaz mi dobro i wszystkie cuda
Będę czekała cierpliwie
Tylko pamiętaj i nie zapomnij
Nie nazbyt późno złośliwie
Moja kraina dzieciństwa
Wracam do tamtych lat
z czasu prawie kilkudziesięciu
jakże inny był wtedy świat
i co zostało z tego w dziecku
marzymy o powrotach do naszej
rzeki wielkiej i rwącej
do łąk na których rosły kaczeńce
a jak wracamy to wszystko jest małe
że możesz zmieścić w butonierce
ten rynek i domy zmienił czas
inaczej teraz świeci tu słońce
i jakoś tak oddalił się las
ale na widok ten mocniej bije serce
tylko tych twarzy jednak brak
małych wesołych łobuziaków
wpatrzonej w niebo dziewczyny
co szuka znaków zodiaku
W ciszy wieczoru
W ciszy wieczoru małego miasta
celebra życia dogasa do nocy,
w rytmie codziennym
nawet gdyś nie chciał
budujesz swój byt bezowocny.
Pchasz się do przodu ile masz sił,
chociaż nie musisz bo po co,
wszystko za tobą na drodze już pył
zostawiasz tylko za sobą.
A kiedy już wiosna i dnia jest więcej
weselej patrzysz na ludzi,
może nie kochasz ale
im życzysz dla drugich dobroci.
Nad zalewem — wiosna
na słonecznej szybie
motyl taniec zaczął
wiatr trawy kołysze
mglisty ranek minął
wody na zalewie srebrem nas witają
szpak w tonacji staccato zaczyna
swoją muzykę jemu tylko znaną
a na drugim końcu wody
kaczki piskiem wypędzają wróble
już ciepło łabędzie szukają ochłody
na małej wysepce akwenu wodnego
zaczyna się życie w zaroślach zielonych
taka cisza przed przyjściem młodych
idziesz patrzysz na te cuda przyrody
wtapiasz się w to wszystko
i znów jesteś młody
Ucieczka
uciekam od rzeczywistości
to ucieczka do bólu w wytrzymałość
to wejście do mieszkania człowieka
starego z białymi śladami
na ścianach po tym co ucieka
miejsca po ramach i twarzach
ludzi których już nie ma
w naszych oczach i myślach
a tak nam potrzeba
tych wspomnień i pamięci
Jasny czas
jasny czas się budzi w dniu
zmniejszającym granat nocy
tęsknotą za tym co będzie
i co nie możemy odroczyć
w zachwycie barwami i śpiewem
przybyszów nie z naszych stron
taki dziwny nastrój miewam
tak… to idzie wiosenny ton
lekkie barwy wiosenne wykluwają
się z pąków jeszcze zielonych
na niebie widać już błękit
dla chwil dawno spragnionych
Czy mnie pamiętasz?
Czy mnie jeszcze pamiętasz
Jak piosenkę z przed lat
Gdy dziewczęcą sukienkę
Nieznośny targał wiatr
Nasze wspólne wagary
Spacery przy księżycu
Dni liczone do matury
I tyle wspólnych przygód
Później czas nas rozrzucił
Po różnych kontynentach
Jednym życie wywrócił
A drugich już nie pamiętam
Luty
Jeszcze zimowe nutki grają
Jeszcze poranne igiełki mrozu straszą
Ale już widać przed wiosną utkane
Z bazi kotkowych na gałęziach pąki
Leszczyna daje powiew wiosenny
Choć wokół wiatry zimne
Wiersz wplątał się już w dzień inny
Więc zostań myślami przy mnie
Psikus
zmienność w dni przedwiośnia
ostatnie płatki śniegu i zimno
to nasza aura zawsze przewrotna
jest o tej porze roku
wszystko na moment zatrzymać
się musi i schować do ziemi
trzeba z przyrody brać przykład
czasami czekanie może dużo
zmienić
Ona (erotyk subtelny)
ubrana w prześwit od stóp do szyi
niby zakryta ale nie dla niego
on widzi wszystko dotyka wzrokiem
każdą cząsteczkę jej ciała
codziennie patrzy z okna
codziennie marzy o mapie jej ciała
błądzi myślami sobą
nie ma odwagi zadziałać
To mogło
to mogło tak być a nie było
świat witał swoimi cudami
za szybko się wszystko skończyło
zostało wspomnienie… dynamit
jesteś jak gąbka przyjacielu
wchłaniasz wszystko co jest
przy tobie jednak na pewno wielu
nosi pancerz ochronny jak jeż
Piszę do Ciebie
Piszę do Ciebie i Ciebie
ogarniam Twoje i Twoje łzy
chociaż nie spadną na tę samą glebę.
Oglądam pejzaże i domy
do środka nie zajrzę bo po co
każdy ma dzień dobry i zły.
Przychodzę z sercem z uśmiechem
bo z czymś trzeba przyjść,
to wszystko robię dla Ciebie.
Proszę o dobry humor z uśmiechem,
radość wnoszę jak umiem
nie chcę podzięki wystarczy miłe słowo
ja to zrozumiem.
Nie chciała
Nie chciała złota ani diamentu
Nie chciała Twojej fortuny
Wystarczył naszyjnik z chryzokoli
Za późno… kto inny ją już wyzwolił
Nie dogonisz wiatru wczorajszego
Choćbyś uwięził go w złotej szkatule
Czasem zgubimy coś drogiego
Tylko dlaczego tego nie rozumiesz
Noc marcowa
W nocy marcowej ciepło się wkrada
Zmierzch jeszcze szybki do granatu
A mnie się pomysł w głowie układa
Słowo po słowie mozolnie po trochu
Taras zacisze daje w ciemności
W oddali słychać stukot pociągów
Za chwilę w oknach światło zagości
Więc opowiadać pozwól
O pięknych kwiatach co wyszły z ziemi
O parkach wtulonych w siebie
O tych co nie ma już miedzy nami
I o tym że nie ma już Ciebie.
Czasem
Czasem milczenie jest złotem
I warto razem w tym trwać
Nie musisz wszystkiego wykrzyczeć
Spróbuj najpierw coś z siebie dać
Jak miło pomilczeć we dwoje
Posiedzieć popatrzeć na siebie
Pozbierać złe myśli moje i twoje
A potem odrzucić na zawsze
Polacy mają gen kłótliwości
Jak jest ich dwóch to racji cztery
Noblistów mamy także
Ale też mamy Hetery
Chociaż znaczenie tego słowa
Różnie tłumaczyć można
W tym przypadku jest wartość
ostrożna
Wiosenka nieśmiała
taka jeszcze nieśmiała taka młoda
z kolorami o lekkiej zieleni fioletem
dywanów z krokusów i pyłkiem bazi
które od nowa szukają swojego miejsca
nagie gałęzie szybko chcą
odziać się we wzory barwne
jeszcze muszą trochę poczekać
gdy będą noce ciepłe
od rana coś kwili w drzewach
ogrodu radosną nutkę wiosenną
i słychać w tych śpiewach już zmiany
takie jak z Tobą i ze mną
Zwykłe dni
To są moje zwykłe dni
Dni rozmyślań i milczenia.
Można rozmawiać z ludźmi na ulicy
lub za pomocą komputera,
o niczym i o wszystkim.
Ale nigdy o tym co mówisz do siebie
bez słów, swoim mózgiem swoją myślą.
W telewizji jak zwykle, przemiał wiadomości
odbierasz to biernie.
Powtarzasz w komputerze razem z ploteczkami.