Słowo autora
Kochani Zaczytani w literaturze polskiej, niezwykle miło mi znowu wrócić do Was z moją twórczością i literackim spojrzeniem na świat ludzkich emocji. Tomik poezji pod tytułem „Myśli rozbiegane” to zbiór wierszy z ostatniego kwartału roku 2022 oraz dwóch kwartałów bieżącego roku.
Zbiór wierszy został wzbogacony kilkoma ilustracjami. Motywem przewodnim tych kreacji są motyle, które symbolizują nasze myśli. Każda myśl jest delikatnym tworem naszego umysłu. Pojawia się nagle i równie szybko może zniknąć. Tak jak motyle, które pojawiają się w różnych miejscach, są przez dłuższą lub krótszą chwilę i znikają, by za jakiś czas na nowo narodzić się. Każdy wiersz to jeden moty, zrodzony z emocji osób, mi było dane spotkać i wysłuchać ich historii.
Czytelniczki i Czytelnicy zapraszam Was do lektury tych krótkich westchnień pamięci i serca. Wyciągnijcie z nich morał oraz przestrogę, aby samemu nie powielać błędów podmiotu lirycznego.
Przyjemnej lektury życzy
Autor
Wdzięczność
Dziękuję wam
Moi literożercy
Za każdy fun
Za wsze serce.
Dziękuję wam
Książkowe mole,
Że nie jestem sam
Jak guz na czole.
Dziękuję z serca głębi
Każdej i Każdemu z was
Za wenę, szacun wielki
I poświęcony mi czas.
Czułość
Nie wystarczy
Mi wmawiać
Że mnie
Kochasz
Lepiej podejdź
Złap za rękę
I mi to szczerze
Okaż.
Wtedy to
Odwdzięczę
Się bardzo
Czule
Obiad zrobię
Do snu
Ukołyszę
Uprasuje
Koszule.
Nie przynoś
Mi bukietów
Słodyczy
Co rano
Nie czaruj
Słowami
Zawsze tak
Samo.
Chcę twoich
Dłoni
Które zabiorą
Mnie do raju
Chcę twego
Ratunku
Gdy będę
Nad przepaści
Skraju.
Daj mi więc
Siebie
Nie tylko
Smutną nocą
Bądź moją
Tarczą
Pragnieniem
I mocą.
Tęczą do raju
Mówili na mnie
Anioł
Gdy spadłem
Na ziemię
Było tak samo
Jak kiedyś
W niebie
Lecz ludzka
Pycha
Ukradła skrzydła
Ciężar grzechów
Aureola znikła
Dziś tylko
Pióro
W atramencie
Czerwieni
Złotą literą
Zapisuje
Ludzi dzieje
Kleksem
Zacieram każde
Zło
I czekam
Na tęczę
Do nieba.
Kiedy będę wolny…
Karykaturą siebie
Muszę ciągle być
Przed światem
Zmuszony się kryć
Bo nie zrozumie
Nie zaakceptuje
Prawie nikt.
Gdy będę sobą
Bez masek i peruki
Nagi, od podstaw,
Odstawię banialuki,
Zrzucę skrzydła
Aureole zdejmę
Schowam pod dywan
To nikt mnie
Nigdy nie pozna.
Taki wolny ptak
Radosny od rana
Biegać po rosie
Zrywać stokrotki
I prawie wszystko
Mieć w nosie
Chcę znów
Poczuć wiatr
Czeszący włosy.
Geriatria
Najtrudniejszy życia kres
Kilka zębów, stary pies
Pamięć też szwankuje
W krzyżu strzyka,
W boku kuje.
Brak już teraz tej radości
Ani z życia, ni w miłości
Weny nie ma
Sił brakuje
I alkohol
Mniej smakuje.
Cóż poradzisz nieboraku
Gdy paliwa brak jest w baku
Na nic puder
Na nic zioła
Nic od starości
Wybawić nie zdoła.
Straciłeś mnie
Wiesz, nie wierzę już
W twoje czułe słowa
Od dawna nie ufam ci
Wreszcie jestem gotowa
Zamknąć za tobą drzwi.
Nie wierzę!
Nie mów
Do mnie
Już!
Zapomnij!
Do widzenia!
Wyblakłe
Zdjęcia
Pokrył
Kurz!
Nie wierzę!
Tak będzie
Lepiej
Dla nas.
Odejdziesz
Zapomnę
Cały ten
Ambaras.
Nie wierzę teraz już
Więc przestań mówić
Że kochasz, żałujesz
Muszę teraz ci odmówić
Bo mnie nie interesujesz.
Nie uwierzę w szansy moc
Nie chciałeś mnie kochać,
Szanować mój cenny czas
To teraz przestań szlochać
Ja mówię stanowczo: pass!
Maksyma przyjaźni
Przyjaźń
To taki niezwykły
Ludzki stan
Człowieczeństwa
Gdzie smutek
Nie może
Zagrzać miejsca
A miłość
Ma swój początek.
Przyjaźń
Ta trwalsza
Od spiżu
Mimo początku
Nie może
Mieć końca
Nawet tam
Gdzie jest
Życia kres.
Przyjaźń
Jest zawsze
Tam, gdzie
Szczerość
I zaufanie
Gdzie ty
Ja i nasz
Świat mały
Budujemy
Razem.
Wyrok serc
Hej ty tam żeglarzu jedyny
Na kapitańskim mostku sam
Złamałeś serce dziewczyny
Gdy przez życie samotnie szła.
Hej ty co w beztrosce życia
Płyniesz na fali przyjemności
Już nie ma nic do ukryciu
Nie jesteś stworzony do miłości.
Tak więc ja głos anioła
Dziś wyrok uczuć wydaję
Bo serc wiele pomsty woła
Na straży ich teraz staję.
Sternik serc
Losie bosmanie
Na uczuć oceanie
Płyniesz statkiem
Złamanych serc.
Mimo sztormów i burz
Pośród ostów i róż
Niestrudzenie gnasz
Przez ten świat.
Losie żeglarzu
Kapryśny marynarzu
Zrzuć łajbę ratunkową
Na fali grzbiet.
Popłyniemy dziś w dal
Mimo wzburzonych fal
Port nie naszej miłości
Na horyzoncie jest.
Tylko butelka po rumie
Opowiedzieć to umie
Co to serce przeżyło
Sztormów i burz.
Miłość tygryska
Cztery ma łapki
I futro w łatki
Nosek różowy
Ogon kolorowy.
Nie ma swego pana
Miauczy już od rana
Domu też nie broni
I za czymś tam goni.
Kici, kici, miau, miau,
Kotek sobie sam spał
Kici, kici, mry, mry
O czym były kotka sny?
Tego nie wie,
Oj nie wie nikt.
Humor ma zmienny
I wzrok płomienny
Kiedy pusta miska
Bestia jest z tygryska.
Jest taki uroczy
Robi smutne oczy
Miłość tobie daje
Kiedy słońce wstaje.
Depresja
Żyć mi się nie chce
Znów lecę w dół.
Złamane serce
Prawda na stół.
Skończy się wreszcie
Ten wielki ból.
Gdy w końcu, nareszcie
Zaciśnie się sznur.
Stracone dziś szczęście
Nie powróci już
Do nicości przejście
Otworzy mi nóż.
Żyć mi się nie chce
Zamknę w butelce
Zranione serce
Odejdę stąd.
Chwila kolorów
Kolorowi chłopcy
Ulicami szli
Niestrudzeni łowcy
Tęczowych dni.
Nieśli na sztandarach
Buntu swego głos
Grając na gitarach
Świat brali pod włos.
Kolorowi oni tacy
Skandaliści ci
Dziewczyny, chłopacy
Do przyszłości drzwi.
Nieśli swoje flagi
Zaciśnięta pięść
Pełni snów, odwagi
Na szczyt chcieli wejść.
Kolorowe nóżki
Jeszcze krótkie są
Czas zrzucić wianuszki
Ostatni wybił już dzwon.
Alter ego
Ta jedna chwila
Zmieniła cały
Mój mały świat
Zbudowany z iluzji
Zbudowany z kart.
To nie ja jestem zerem
To nie ty mym przyjacielem
Nie ty, nie ty, nie ty
Podajesz mi dłoń.
To nie ja nikim jestem
To nie ty darzysz mnie gestem
Bo ty, bo ty, bo ty
Jak w porcelanie słoń.
To nie ja jestem tobą
To nie ty bywasz sobą
Nie ty, nie ty, nie ty
Lecz twoje alter ego
To nie ja zdradzam ciebie
To nie ty kochasz siebie
Bo ty, bo ty, bo ty
Nie ogarniasz życia swego.