Moje wiersze
To my piszemy życie a nie ono nas
To nie my przemijamy to przemija czas
1
JAK TU DUSZNO
Dusza moja się uniosła
Z łoża swego zimowego
Nie sądziła że jest wiosna
Że zobaczy coś takiego
W swym podziwie i zachwycie
Tak wysoko uniesiona
Zobaczyła mianowicie
Wiele dusz ze swego grona
Nigdy przedtem tak nie miała
Nie sądziła że tak może
Wszystkie dusze przywitała
W tej wiosennej miłej porze
Jestem duszą bardzo młodą
Pełna jestem też wigoru
Skropionego zimną wodą
Do koloru, do wyboru
2
NIKT MNIE NIE ROZUMIE
Trochę inną mam wrażliwość
Świat odbieram w inny sposób
Mam nadmierną gadatliwość
Zwłaszcza w kwestii swego losu.
Gdy dyskusję z kimś prowadzę
To tak jakbym był w amoku
Mam wciąż tylko na uwadze
By nie spuszczał ze mnie wzroku.
Zdarza mi się chociaż rzadko
Dyskutować w wielkim tłumie
Choć rozmowa idzie gładko
Tłum niczego nie rozumie.
3
Z OPASKĄ NA OCZACH
Mały brzdąc swe oczy otworzył,
Rozejrzał się wokół i zdziwił biedaczek,
Natychmiast na głowę opaskę założył
Chciał niżej, lecz nie mógł inaczej.
Gdy trochę podrósł i znalazł się w szkole,
Opuścił ją niżej o niczym nie wiedząc,
Miał tylko w głowie same swawole,
Zajęty pracą nad swą niewiedzą.
Gdy w życie jego miłość wkroczyła
I mocno targnęła osobą jego,
Opaska oczy mu przesłoniła
Zabrała wszystko, to znaczy ego.
Teraz gdy starość nad nim zawisła,
Rujnując życie mocno, dosadnie,
Martwi się bardzo o swoją przyszłość,
Co będzie gdy umrze, jak ona spadnie?
4
LETNIA ZJAWA
Lipiec, lato upał spory
Młodość swoje ma uroki,
Czasu dużo na amory
Miłość stawia pierwsze kroki.
Była blisko za plecami
Swym oddechem mnie muskała,
Nie byliśmy wtedy sami
Ona skrzydła chyba miała?
Można mniemać czy dowodzić
Wywołując sporów wiele,
Muszę jednak z tym się zgodzić,
Zakochałem się w aniele.
Zanurzyłem się w jej oczy
Mały włos a bym utonął,
Amor z hukiem we mnie wskoczył,
Tak została moją żoną.
5
TROCHĘ BOLI
Ciężko żyje się kobiecie
Od początku swej niedoli,
O tym chyba wszystkie wiecie
Każdy poród — trochę boli.
Dziecko zdrowe roześmiane
Hasa skacze i swawoli,
Gdy opuszcza swoją mamę
Co tu mówić, trochę boli.
Ślub wesele wielka feta,
Bochen chleba trochę soli,
Lecz co zrobić? głowa nie ta
Coś w niej szumi, trochę boli.
Stare kości w końcu spoczną
Wiedząc o tym że w niedoli,
Młodszych boli bardzo mocno
A tych starych, trochę boli.
6
KIM JESTEM?
Zadano pytanie co myślę w ogóle?
Czy człowiek mi bliski mówi do mnie czule?
Może jest osoba wierna mi bez końca?
Albo jestem fanem czerwonego słońca.
Pytań było wiele podobnych i dziwnych,
Ciągle wygłaszanych przez ludzi naiwnych,
Nie wiedzieć dlaczego ich myśli goniły,
Nie miały spoczynku jeszcze ich raniły.
Problemu nie miałem uciec przed napaścią,
Wodę z ogniem łączyć rany leczyć maścią,
Zrozumiałem prawdę która była lekiem,
Wolny człowiek panem, jestem tym człowiekiem.
7
BRODA
Tydzień temu było miło
Dziś wątpliwość mnie nachodzi
To co mi się przytrafiło
Może tylko mi zaszkodzić.
Wstałem rankiem niewyspany
Coś tam zjadłem na szybkiego,
Biegnąc traktem dobrze znanym
Rozminąłem się z kolegą.
Gdy dobiegłem w miejsce znane
Tam na ławce siadłem sobie,
Rozminąłem się z Romanem!
Wiem co teraz właśnie zrobię!
Dzwonię szybko chcąc to zbadać,
Halo! Słucham- głos w słuchawce,
Chciałem z tobą dziś pogadać
Siedzę sobie w naszej ławce.
Roman przyszedł bardzo szybko
Siadł na ławce do mnie przodem,
Chcę zapytać ciebie tylko
Kiedy zapuściłeś brodę?
8
ROWER
Byłem w lesie na spacerze.
Trochę nogi mnie bolały,
Najpierw stałem teraz leżę
Jestem cały obolały.
Coś mi nagle zaświtało.
Pomyślałem gdzie mam głowę?.
Na polanie? coś tam stało.
Jak przypuszczam był to rower.
Więc podniosłem się i idę
By to sprawdzić bo wypada,
Nie do wiary co ja widzę,
Do roweru ktoś się skrada.
Na polanę więc wkroczyłem
Sądząc że to jakieś zwierzę
Będąc blisko zobaczyłem
Krasnal jedzie na rowerze.
9
MISKA
Chcę zapytać tylko panie
Bo faceci mają tupet,
Robiąc rano im śniadanie
W czym podacie panom zupę?
Albo w obiad gdy pan przyjdzie.
Ściągnie kurtkę oraz bluzę,
A gdy pani z kuchni wyjdzie
W czym mu poda pyry luzem?
Każdy myśli o talerzu
Tym głębokim a nie płytkim,
Można też mi nie dowierzać
Brać mnie można też na spytki.
Lecz odpowiedź jest dość prosta
Powiem więcej oczywista,
Nagrodzonym można zostać
A nagrodą będzie miska.
10
DZWONEK
Rozdzwoniony dzwonek dzwoni
Mało ucha nie rozerwie,
Przyłożyłem dłoń do skroni,
Do cholery — bo się wnerwię!
Posiedziałem jeszcze chwilę
Potem w pałąk się wygiąłem,
Zaufałem swojej sile
Nawet nie wiem jak zasnąłem.
A rodzina dzwonków stoi
Przy mym łóżku patrząc na mnie,
Przy tym dziwne miny stroi
Dla mnie jest to dość zabawne.
Ten dzwon duży — był tatusiem
Wkroczył na mnie swą osobą,
I powiedział — będziesz musiał
Kopać tunel pod podłogą.
Ja zdziwiony, co się dzieje?
Dzwon nie mówi — nie poeta,
Zrobię tunel no i zwieję
Zmienię siebie w ciało kreta.
Kopię grzebię więc łapkami
Patrząc tylko w jasną stronę,
Widzę stolik a tam na nim
W telefonie — dzwoni dzwonek.
11
PRZEBUDZENIE
Wynurzam się z niebytu, przestrzeń dławi, dusi — chyba umieram.
Nie to nie to o czym myślicie, to inna śmierć, piękna pani roześmiana
Uśmiecha się do mnie czule, a ja no cóż serce otwieram.
Chcę mówić, nic nie mów szepcze cicho moja pani, już nie będę sama.
Wszystko wokół się zmieniło, nie ma ludzi, zwierząt ani roślin,
nawet Słońce nie świeci swym blaskiem. Mimo tego jest przyjemnie,
chociaż...czuję się trochę nieswojo. Jest tak jakby ktoś mnie gościł,
a ja gościnę przyjmując podaję do stołu...sam sobie… wzajemnie.
12
KLUCZ
Nie wykluczam nigdy tego
Że nie zrobię czegoś złego,
Będę chodził będę kluczył.
W końcu życie mnie nauczy.
Że kluczową w życiu sprawą
Chodzić zawsze stroną prawą,
Innych nigdy nie wykluczać
I nikogo nie pouczać.
Kluczem szczęścia jest harmonia
A nieszczęściem monotonia,
To co jest nie wykluczone
To są myśli me szalone.
A na końcu chciałbym wyznać
Polska to moja Ojczyzna,
Dokonałem wczoraj puczu
I od dzisiaj mieszkam w Kluczu.
13
FALE
Nadmorskie fale łagodnie gładziły brzeg,
Po piaszczystej plaży jakiś człowiek biegł,
Za nim pies ujadał chcąc dogonić go,
Człowiek się przewrócił wpadł prosto na szkło.
Rozciął sobie nogę poszła z nogi krew.
Raptem się zleciało spore stado mew,
Wypatrzyły zdobycz, dziobać chciały już
Nie zdążyły jednak pomoc była tuż.
Pomoc przeszła obok jednak to nie to,
Człowiek leżąc w piasku wyjął z nogi szkło,
W głowie zaszumiało, wzrok stał się nie ten
Jakby było mało, człowiek zapadł w sen.
Nie wie co się stało gdy był nieprzytomny,
Gdy otworzył oczy ból był przeogromny,
Leżał on bezwładnie na piaszczystym wale
Tym co go zbudziło, były morskie fale.
14
HORYZONT
Gdzieś daleko w linii prostej
Za drzewami się ukrywa
Stary, młody czy wyrostek
Wiedzą jak on się nazywa.
Czasem jest już bardzo blisko
Mają obraz na widoku,
Potem naraz wszystko pryska
Zaciemniając wszystko wokół.
O nim mówią też zdarzenia
Które czasem są niedobre,
Jego bardzo się docenia
Gdy zdarzenia są podobne.
Gdy jest wąski i za ciasny
Niech mi każdy w to uwierzy,
Każdy kto ma rozum własny
Może łatwo go poszerzyć.
15
ŻYCIE
Gdzie nie spojrzę na około
Mam wrażenie że to Księżyc,
Muszę mocno zmarszczyć czoło
Obserwując, wzrok wytężyć.
Gdy się skupię na drobiazgu
Szczegół drobny mnie zachwyca
Raczej wolno — nie od razu
Zmieniam zdanie, w kwestii życia.
Życie tak na dobrą sprawę,
To zdarzenia niepozorne,
Takie małe i zabawne
Raz są miłe, raz upiorne.
Nie potrzeba nic rozumieć
I nie robić czegoś skrycie,
Lecz pogrążyć się w zadumie,
Że przepiękne jest te życie.
16
BĘBENEK
Ojciec matka troje dzieci
Jak ten czas szybciutko leci,
Rosną one jak na drożdżach
Chyba nazwać tak to można.
Roczny maluch jest jak kluska
Już nie mieści się do wózka,
Zenek co w przedszkolu hasa
Mówią o nim- to kiełbasa.
Brzuch największy ma Aldona
Dość podobny do balona,
Mama z tatą to grubasy
Smakoszami są kiełbasy.
Raz Aldona mówi mamie
Balonowa mówią na mnie,
Mówią o mnie że mam bęben
I w orkiestrze grać nim będę.
Mama na to i co z tego?
A co z bębnem brata twego?
Wiesz? co z przodu ma brat Zenek,
To nie bęben, to bębenek.
17
CO BY BYŁO GDYBY?
Co by było gdyby przez maleńką dziurę,
Bez żadnych problemów jajko zniosło kurę,
Co by było wtedy jak ta sama kura
Pytała by jajko, gdzie jest moja dziura?
Wtedy byłby problem z pytaniem o prymat,
Jajko było pierwsze? -kura nie wytrzyma,
Wychodzi więc na to jajku będzie miło,
Kura była później, jajko pierwsze było.
Co by było gdyby kura oraz jajko
W zgodzie razem siedli z pokojową fajką,
Twierdząc że nie jajko ani też nie kura,
Pierwsza zawsze była ta maleńka dziura.
18
KIEROWNICA
Pan kierownik jest zmęczony
I ma dosyć tej roboty,
Papierami zawalony
Wypatruje już soboty.
No bo w piątek też pracuje
Zresztą cały tydzień robi,
Zdrowie sobie on rujnuje
Przy produkcji białej skrobi.
Skrobia to wyciąg z ziemniaka
Ale o tym wszyscy wiedzą,
Dobra, pyszna jest w lizakach
Wszyscy skrobię w plackach jedzą.
A on pisze, skreśla i poprawia
Robi przerwy na herbatę,
Jedno co go zastanawia
To spotkanie ze swym katem.
W końcu skończył i jest wolny,
Więc do auta szybko wskoczył,
Blisko domu trochę zwolnił
Ze zdziwienia przetarł oczy.
Gdy już do garażu wjechał
Na stoliku stała pizza,
I pomyślał znów mam pecha,
Toć to żona- kierownica.
19
ŚCIANA
Przede mną ściana… ściana miękka, lepka i przezroczysta.
Mój wzrok uwiodła, odzywa się cichutko, jak kochanka naga.
Woła mnie po imieniu, jakby znała mnie… ta Pani mglista.
Iść chcę w Jej stronę, lecz serce nie słucha, stoi i nie pomaga.
Z jej głębi wysuwa swe ręce i woła, chodź do mnie Marianie.
Chcę się do niej przesunąć..nie mogę!…więc płaczę i szlocham.
W kałuży łez stoję cały rozdarty, przy mojej życiowej ścianie.
Nie teraz? Mówię, powiedzieć muszę komuś że Go kocham!?
20
ŻURAW
O żurawiach wie Chełmoński
Bo to on ich namalował,
Gdybym użył słów drakońskich
Wśród żurawi była zmowa.
Ten co stoi w pierwszym planie
Nie ma chęci odlatywać.
Pani żuraw ma dziś branie
Tak na niby się odrywa.
Obok pani żurawiowej
Biegnie amant adorator,
Nie wie o tym że jest w zmowie
I zapłaci wkrótce za to.
A zapłatą dla lotnika
Będzie przelot bez partnerki,
No i co z tego wynika?
Że cierpliwy- znaczy wielki.
Tych żurawi jest dość dużo
Chyba coś tak ze czterdzieści,
Jest ich sporo nad kałużą
Lecz ich, obraz nie pomieścił.
Bo pan Józef tak to ujął
I tak sobie to uroił,
Te żurawie odlatują
Tylko jeden żuraw stoi.
21
PERFIDNA ZDRADA
Jestem dzisiaj zdruzgotany, niewyspany i bez życia.
Nie mam na nic dziś ochoty, do roboty nie chcę iść.
Będę robił wiele rzeczy pożytecznych, lecz z ukrycia.
Napisałaś wczoraj do mnie, no… i chory jestem dziś.
Do tej pory tak myślałem, na wyłączność ciebie mam.
Ale z listu wyczytałem, że ten drugi kręci teraz kołem.
Wtedy kiedy na imprezie, siedzieliśmy pośród dam.
To ten drugi patrząc na mnie, nogą pieścił cię pod stołem.
22
NOS
Nos lub nosek jak kto woli
Na bogactwo będąc łasy,
Ten co żyje dziś w niedoli
Nie miał nosa do tej kasy.
Kasa kasą- ważne zdrowie
Bo to ono jest podstawą,
Zdrowie ważne ktoś mi powie,
Miałeś nosa brawo, brawo.
Na ten przykład nosacizna
Co u ludzi występuje,
Jest kłopotem muszę przyznać
Gdy krew nosem ulatuje.
Morskie świnki też w kłopocie
Że tak powiem i nadmienię,
Nie doczeka samiec pociech
Bo ma ostre zapalenie.
Dla mnie nos mój to część ciała
Jest przyjazny nie jest wrogiem,
W nim zapachów gama cała,
A ja wąchać wszystkie mogę.
23
PRZYSZŁOŚĆ
Mozaika przedziwnych zdarzeń mnie otacza,
Nie wierzę w to co widzę a widzę doskonale,
Nowe tajemne i nigdy nie znane przekraczam,
Bez strachu którego prawie nie mam wcale.
W dół patrzę w głębinę i otchłań piekielną,
Zanurzam się wzrokiem w odmętu głębiny,
Chcę dotknąć i poczuć istotę tak wielką,
Istnienia jej poznać prawdziwe przyczyny.
Już prawie ją miałem, a jednak uciekła
Sądziłem że spojrzeć się nie odważę
Gdy na nią spojrzałem to ona mi rzekła,
Chodź za mną, a przyszłość ci twoją pokażę.
24
ALTERNATYWA
Leży gdzieś w kącie alternatywa
Wciąż zapomniana i niepotrzebna,
Bo do tej pory nikt jej nie wzywał
Siedzi na tronie jak ta królewna.
Nagle ruch trochę słów
Rzucił ktoś w jej stronę,
Stary plan upadł znów
Nie stał się jej klonem.
Powoli lecz pewnie z niemałym mozołem,
Powstają jej wersje na dole pod stołem
Ktoś myśli i trudzi się nad nią niezmiernie
By wersje jej były dokładne i wierne.
Wychodzi spod stołu gotowa do drogi,
Spogląda na zewnątrz nie wierzy i mdleje,
Bo stara jej wersja stanęła na nogi
Swą wersję choć starą, na nowo znów sieje.
Nagle buch pięścią w brzuch
Nowa starej wali,
Musisz wiedzieć z wersji dwóch
Nową już wybrali.
Spogląda w około i rusza z łoskotem
Sprawdzając też wszystko na sali,
Pilnuje ją teraz z tą myślą by potem
Staruszki już nigdy nie brali.
25
KOCHAJCIE SIĘ
Cisza, pustka serce me zamarło w okropnym bezruchu
W ustach mych pustynia, piasek w moim gardle, nie mam siły
Zdaje mi się że coś widzę przed sobą, nie… to ty tylko cień
Nie jest on zwykłym cieniem, to odbicie mojego życia.
Nic nie mów mój cieniu, nie dosypuj piasku do mych ust
Serce me przepełnione od łez, pęka nic już nie ma, tylko żal
Puste serce woła echo jest też puste, tylko pustka noc i dzień
Życie nie jest żartem, róbcie wszystko lecz kochajcie się.
26
PODKOP
Niby nic a jednak problem
To błahostka myślę sobie,
Nie zrobiłem chociaż mogłem,
Może jednak dziś to zrobię?
Pójdę w końcu do redakcji,
A gdy spotkam naczelnego
Wytknę jemu brak reakcji
Na praktyki Kowalskiego.
Powiem wszystko o tym typie
Co bez przerwy i wytrwale,
Łasym okiem ciągle łypie
Na przepiękną panią Alę.
Sekretarką jest w gazecie
O kierunku politycznym,
Tyle ognia jest w kobiecie,
W jej obliczu demonicznym.
Muszę zrobić to co trzeba
By odzyskać Alę słodką,