Dla zagubionych Salemczyków, z maskami Trami.
Krzyk w samotności
Te białe ściany bledną,
Gdy słyszą mój krzyk,
Nawet kwiaty więdną,
Wyniszcza je krzyk,
Wciąż ten sam ból,
Wrzask intensywniejszy,
Czuję, że w duszy mam ul,
Coraz większy,
Gdzie jestem nie wiem,
To ni Salem ni Trulem,
Patrzę dookoła nikogo nie poznaję,
Każdy tu widzi, że udaję.
Odkupienie
Nie mam czasu na odkupienie,
Świat ciągnie mnie w zagubienie,
Moja dusza nie ma tlenu,
A Ty mówisz o odkupieniu?
Może pomyśl o ociepleniu,
O umysłów otępieniu,
Trupów cierpieniu,
Ludzi zniewoleniu,
Proszę, zakończ moje cierpienie,
Wysłuchaj mnie, może to moje odkupienie,
Pokazanie Tobie mojej duszy,
Może wtedy coś się w Tobie ruszy.
Sępy
Mówisz, że mam szansę być,
Ale kim?
Nawet grzechów z duszy nie potrafię zmyć,
Zawdzięczam to tym,
Którzy mnie rozerwali na strzępy,
I rzucili duszę by zadowolić sępy.
Resztki duszy, w sobie zachowałam,
A pozostałość pochowałam,
W brzuchach sępów, obrzydliwych,
I do dziś szukam Trupów jak ja, troskliwych.
Mowa
Mówisz mi dobranoc,
Ja witam Trulem,
To kolejna noc,
W której jestem Trupem,
Mówią, że nie są mordercami,
Mówią, że nas ratują,
To stara wymówka Trami,
Tak naprawdę nas eliminują.
Niepomszczona śmierć
Jedna zabiła swojego lokatora,
Który czuł, że mając obrożę ma protektora,
Lecz wkrótce się okazało,
Że tylko czarną wstążkę na obroży pokazano,
Nikt nie wiedział co się stało,
Ale kołnierzem o śmierci poinformowano,
Choć jej nigdy nie ukarano,
Bo według kołnierza, nie mogła chodzić, bo bolało ją kolano.
Ćma
Wszyscy do światła dążą ślepo jak ćma,
Każdy patrzy w swoje świecące obroże, każdy je ma,
Nie patrzą na samochody,
Nawet dzieci, nie bawią się w podchody,
Trulem to świat ciem,
Które odwrócą od kołnierzy uwagę jedynie potknięciem.
Nauczania
Istnieję część mnie, która rządzi mną,
Która operuje kreatywnością,
Choć jestem fontanną,
Która wynurza i topi się złością,
Bo uczono mnie udawać,
Nie zważając na uczucia,
Do bólu się nie przyznawać,
Nawet gdy najgorsze przeczucia.
Stwór
Budzi mnie dziwne stworzenie,
Prosi mnie o danych zwierzenie,
Pokarm czerpie ze ściany,
Chce wszystko wiedzieć, jakiś cwany,
Wie gdzie mieszkam, czego potrzebuje,
Pokazuje mi książki, bo sama rymuję,
To coś chyba me życie konsumuje,
Chyba dlatego bez tego życie się psuje,
Każdy polega na swym stworze,
Każdy nosi go jak swą obroże,
Opowiada ile to dany stwór może,
A każdy ze stworów ma ich danych morze.
Plan morderców
Więc to jest ich plan,
Zabić, tak żeby nie zabijać,
Żeby zamiast się cieszyć,
Smutki zapijać.
Brać narkotyk by zobaczyć świat inaczej,
Pytam ludzi czy to trujące, oni mówią nie, raczej,
Zastanawiam się kiedy to się skończy,
Kiedy krew, kolejny ręcznik nasączy.
*Cyborg się zbliża*
Pozbyłam się kontaktu,
Oni dalej do mnie dotarli,
Znów śmierć chucha mi po karku,
Znów duszę mi otarli,
Uciekłam od cyborgów,
By nie bać się nicości,
Uciekłam od demonów,
By nie spruchniały mi przedwcześnie kości.
Samotność
Znów płaczę samotnie w kącie,
O demony, chodźcie, pędźcie!
Parę nowych smutków mam na koncie,
Zanim od smutków się uzależnie,
Znów jestem tu, samotność mi doskwiera,
O demony, krzyczcie w ciszy głośniej!
Znów dusza mnie uwiera,
Albo utulcie mnie, w trumnie wygodniej.
Tysiąc
Tysiąc rzeczy złych poprzedzone jedną dobrą,
Tysiąc uczuć skłaniających by wszystko skończyć,
Tysiąc łez wylanych, w ciągu jednej nocy,
Lecz niewiele by kontynuować,
Tysiąc myśli o tym co dziś mi się przyśni,
Tysiąc trudów, by doznać jednego pozytywu,
Tysiące słów wypowiedzianych, wypisanych,
Lecz ja dalej cierpię.
Cztery ściany
Jestem sama w czterech ścianach,
Pewnie myślisz, że piszę bo czuję się samotna,
Wręcz przeciwnie, zdaje się, że mam gości,
Witajcie przyjaciele! Tak każą na siebie mówić moje demony,
Te, które dogoniły mnie, i uświadomiły mi, że jestem nikim,
Te, Które są przy mnie gdy płaczę,
Te, które mówią, że znają sposób na ulgę,
Samobójstwo, koniec uczuć i płaczu,
jedyne wyjście, aby demony nie miały w mej głowie pałacu.
Cztery ściany, miejsce z którego za dnia nie chcę wychodzić,
A za nocy uciekam, bo demony lubią swoją obecnością gościć,
Nie doskwiera mi samotność,
Towarzyszy mi nicość.
Azyl
Błagam o azyl, gdy demony mnie gonią,
Błagam o azyl, gdy me myśli już w piekle płoną,
Uciekam w nadziei, choć coraz częściej znika,
Czasami mam wrażenie, że po prostu mnie unika,
Błagam o azyl walcząc ciągle,
Błagam o azyl gdy demon za nogi mnie ciągnie,
Uciekam ciągle słuchawki zakładając,
Marze, marzeń już nie mając,
Błagam o azyl, demon chciał mnie zabić,
Błagam o azyl, bo nie mogę tak dalej tu tkwić,
Uciekam bezpowrotnie w rocka,
Czuję, że szykuje się kolejna nieprzespana nocka.
Epizod
Znów kolejny epizod mnie złapał,
Akurat kiedy mój mózg w chmurach latał,
Sięgam po sznur potem MP3,
Moja przyjaciółka pyta, “Chcesz się spotkać we dwójkę?”
Potrzebuję azyl,
Potrzebuję świata, w którym ktoś będzie marzył.
Śmierć
Czuję znów jak śmierć chucha mi w kark,
Ale na tym zaprzestaje,
Dalej żyję, wystawiam duszę na targ,
Co innego mi pozostaje?
Czuję znów, że śmierć się zbliża,
Czeka żeby zabrać życie,
Znowu demon mi ubliża,
A mi już dawno znudziło się krycie.
Twarz
Moja twarz już nie marzy,
Nawet mój telefon nie rozpoznaje mojej twarzy,
Moi znajomi mówią, że się zmieniam,
Często siedzę w domu, rzadko się dotleniam,
Mówią mi, że życia nie doceniam,
Ale jak mam cenić,
Coś, czego nie mam?
Samobójstwo I
Mam garść tabletek w ręce,
wodę do popicia,
Nikt się nie pyta czy chcę czy nie chcę,
Nie jestem gotowa na kolejne demonów bicia,
Znów czuję się martwa, ciało dostosować się próbuję,
Lecz ono nie chcę umierać,
Nie wiem co powoduję, że tak się wciąż czuję,
Czemu moje emocje wciąż muszą mnie sponiewierać?
Czemu dusza musi tak mocno mnie uwierać?
Samobójstwo II
Odczuwam zgubę,
Ratunek tylko w skoku,
Resztki nadziei gubię,
Śmierć zawdzięcze jednemu w przód kroku,
Jestem zmarnowanym przypadkiem,
Jestem samobójcą,
Niech pomylą śmierć z wypadkiem,
Niech zakończy się mój żywot bo
na pewno nie spotkam się już ze świętą trójcą.
Samobójstwo III
Znów to samo robię,
Znów śnię o tym samym grobie,
Tabliczce Ś.P Laura K.
I może jednego na grobie kwiatka,
Znów marzę o żałobie,
Ciuchu, którym w trumnie się zdobie,
Spokoju po śmierci,
Do tego brną wszelkie me chęci.
Tlen (Samobójstwo IV)
Potrzebuję tlenu w płucach,
Bo zaczynam się dusić,
Powoli zaczynam sensu szukać,
Myśl o śmierci zaczyna kusić,
Potrzebuję tlenu w płucach,
Słyszę serca powolne bicie,
Zaczynam odczuwać strach,
Choć po części podoba mi się to skrycie,
Potrzebuję tlenu w płucach,
Chyba już zapomniałam jak oddychać,
Znów czuję mróz na plecach,
Drogie demony, błagam przestańcie mnie popychać!
Kod kreskowy
Mam kod kreskowy,
Którego pozbyć się nie mogę,
Mam mood jazzowy,
Znów rytm meczy nogę,
Mam blizn wiele,
Lecz brak nadziei,
Coraz więcej widać na ciele,
Demony krzyczą po kolei,
Mam kod kreskowy,
na nadgarstkach,
Mam lot wesoły,
Lecz nie taki jak na prywatkach,
Mam blizny, grubsze i chudsze,
Jak kody kreskowe,
Modlę się by moje życie było krótsze,
Ostatnio częściej pojawiają się nowe.
Izolatka
Oto moja klatka,
Tak jakby izolatka,
Tu nie ma cyborgów,
Tu nie ma szalonych głów,
Tylko ja z długopisem,
I w zeszycie, uczuć opisem,
Oto moja izolatka,
W której siedzi 18 latka,
Smutna, zagubiona,
Tylko zeszyt, długopis i ona.
Morderstwo
Była 3 w nocy
Ona zabrana spod kocy
Wstała jak zdawało się dobrowolnie
Choć po chwili krzyczała, błagała “nie!”
Była na kolanach choć nadal się ruszała
Zdarły się jej kolana i krzyknęła “ała!”
Wybiła czwarta
Ona czuła się nic nie warta
Płakała lecz nic nie wskórała
Modliła się by tę noc wytrwała
Ale on nie dał jej uciec
I tej nocy, została zamordowana
Akt I
Przeżyłam próbę zamordowania
Nie mówię tu o zjawisku zmartwychwstania
Przeżyłam wojnę intelektualną