Od Autora
Urodziny. Jeden dzień w roku, który jest dla nas wyjątkowy. To szczególny dzień, który spędza się z rodziną i znajomymi, by uczcić kolejny rok życia na tym świecie. To też kolejny rok, który zbliża nas do śmierci. Nie ma co ukrywać, z urodzinami wiąże się jedno: co roku jesteśmy bliżej śmierci. Zatem nie pozostaje nam nic innego, by cieszyć się każdą chwilą, bo nie wiadomo, kiedy Kostucha po nas przyjdzie.
Od pewnego czasu chodziło za mną, by stworzyć opowiadanie w klimacie urodzinowym. Pomysł był, lecz z wykonaniem tego planu było ciężko. Z pomocą przyszły filmy grozy, których akcja rozgrywała się w dniu urodzin głównych bohaterów: „Happy Birthday To Me” oraz „Bloody Birthday” ( oba filmy z 1981 roku). W pierwszym filmie mamy historię Virginii, która postanawia wyprawić swoje osiemnaste urodziny. Problem w tym, że ktoś usilnie próbuje zniszczyć jej przyjęcie, mordując zaproszonych gości. Z kolei „Bloody Birthday” to opowieść o trójce dzieciaków, które przychodzą na świat podczas zaćmienia. W dniu swoich dziesiątych urodzin dochodzi do serii brutalnych morderstw, za którymi stoi trójka dzieci. Dzięki swojej powierzchownej niewinności unikają odpowiedzialności za swoje czyny. Wszystko do czasu, gdy jeden z rówieśników, postanawia pokrzyżować im mordercze plany.
Jak to z pisaniem u mnie bywa, muszę mieć też idealną oprawę muzyczną. Bez tego nie wyobrażam sobie stworzenia opowiadania! Tym razem padło na utwór Edyty Bartosiewicz „Dziś są moje urodziny”, który idealnie pasuje do „Moich krwawych urodzin”. Jest ktoś, kto nie zna tego utworu? Jeśli tak, to zachęcam do przesłuchania, niekoniecznie w dniu urodzin!
Na sam koniec pragnę podziękować Wam kochani Czytelnicy za ponowne odwiedziny Cichego Wzgórza. Mam nadzieję, że moje urodzinowe opowiadanie przypadnie Wam do gustu i z miłą chęcią powrócicie do przeklętego miasta.
Pamiętajcie: urodziny są raz w roku, powodów do świętowania mamy codziennie, niekoniecznie tego jednego dnia! Korzystajmy i cieszmy się z tego co mamy, póki Śmierć nie zagląda nam za ramię! :) Tym miłym akcentem, życzę Wam miłej lektury i do zobaczenia w kolejnej opowieści z Serii Ciche Wzgórze!
Tomasz Wojciechowski :)
„Urodziny”
Niebo wolno dokądś płynie
Stoisz w oknie z oczu płyną łzy
Dziś są Twoje urodziny
Tak czekałeś, lecz nie przyszedł nikt
Dziś są Twoje urodziny
Wznieś więc chociaż jakiś skromny toast
Za twe smutne oczy w lustrze
Teraz wiesz, że już nie jesteś sam
Wszystkiego, czego chcesz, o czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę Ci
Wszystkiego, co już jest, o czym jeszcze nie wiesz
Byś zawsze sobą był
Wszystkiego, czego chcesz, o czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę Ci
Wszystkiego co już jest, o czym jeszcze nie wiesz
Byś zawsze sobą był
Wszystkiego, czego chcesz, o czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę Ci
Wszystkiego co już jest, o czym jeszcze nie wiesz
Byś zawsze sobą był
Wszystkiego, czego tylko chcesz
Wszystkiego, czego chcesz, byś zawsze sobą był
Wszystkiego, czego chcesz o czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę Ci
Wszystkiego, czego chcesz, o czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę Ci
Wszystkiego, czego chcesz, o czym tylko marzysz
Dzisiaj życzę Ci
Wszystkiego, czego tylko chcesz
Wszystkiego, czego tylko chcesz
Wszystkiego, czego tylko chcesz
Wszystkiego, czego tylko chcesz
Edyta Bartosiewicz „Dziś są moje urodziny” album „Sen” 1994rok
Ciche Wzgórze
Rok 2018
1
Klaudia leżała na łóżku, rozmawiając przez telefon ze swoją przyjaciółką Anią.
— Jutro klasówka z matmy. Nawet nie zaczęłam się do niej uczyć. — westchnęła, zakręcając kosmyk brązowych włosów wokół palca.
— Nie martw się, ja też się nie przygotowałam. — pocieszyła ją przyjaciółka — Za to mam sporo ściągawek. Zrobiłam też jeden zestaw dla ciebie.
— Jesteś kochana, zrewanżuję się za to.
— Trzymam za słowo. To jak przygotowania do imprezy urodzinowej? Masz już tę wymarzoną sukienkę?
— Jeszcze nie, ale pracuję nad tym.
Nagle usłyszała krzyk.
— Cholera, to chyba moja mama. Coś jej się stało, zadzwonię do ciebie później.
— Poczekaj.
Dziewczyna odłożyła telefon na łóżko i ruszyła w stronę uchylonych drzwi.
— Mamo? Wszystko w porządku? — spytała, wychodząc na korytarz.
Zatrzymała się przy schodach.
— Mamo?
Nie podobała jej się ta cisza. Niepewnie zeszła na dół, trzymając się poręczy.
— Mamo, proszę, odezwij się. — błagała dziewczyna, zbliżając się do ostatniego stopnia.
Poczuła nagły chłód. Spojrzała na szeroko otwarte drzwi wejściowe.
— Mamo?
Niespodziewanie usłyszała hałas dobiegający z kuchni. Klaudia, mijając salon, zerknęła w stronę ciemnego pomieszczenia. Na końcu korytarza dostrzegła światło, dochodzące z kuchni.
— Mamo, odezwij się. — powiedziała cicho dziewczyna.
Ta cisza była okropna.
Weszła do jasnego pomieszczenia, gdy nagle zgasło światło.
Przerażona, nie wiedziała, co robić. Iść do przodu, a może się wycofać? A co jeśli w domu jest jakiś psychopata? Musi odnaleźć swoją mamę i przy okazji znaleźć coś do obrony. Postanowiła znaleźć jakieś noże. Wiedziała, że stojak z ostrzami znajduje się niedaleko. Musiała tylko przejść obok stołu i skręcić w prawo. Odczekała chwilę, żeby przyzwyczaić wzrok do ciemności.
Wystawiając ręce przed siebie, starała się unikać zderzenia z jakimś meblem.
Niespodziewanie poślizgnęła się.
— Uaa! — jęknęła, upadając na płytki.
Próbując zrozumieć, co się wydarzyło, dotarło do niej, że to na pewno nic dobrego. Spojrzała na swoje dłonie, które umazane były w ciemnej cieczy.
Nie musiała zgadywać, co to było. Zdała sobie sprawę, że znalazła się w ogromnym niebezpieczeństwie. Klaudia wyciągnęła w kierunku blatu kuchennego. Musiała jak najszybciej wstać i wydostać się z domu.
Niespodziewanie w kuchni ponownie rozbłysło światło.
Dziewczyna zerwała się na równe nogi, łapiąc się blatu kuchennego.
Spojrzała na kałużę krwi, na którą niedawno upadła. Na drugim końcu pomieszczenia dostrzegła swoją matkę.
Kobieta leżała bez ruchu na podłodze z roztrzaskaną głową. Klaudia zaczęła krzyczeć. W głowie słyszała tylko jedno słowo: uciekaj!
Wybiegając z kuchni, wpadła w kolejny poślizg i runęła jak długa w ciemnym korytarzu.
Czując napływające do oczu łzy, zerwała się na równe nogi. Nie mogła już pomóc swojej mamie. Ona nie żyła, leżała martwa w kuchni z rozwaloną głową. Jedynie co mogła teraz zrobić, to przeżyć. Przynajmniej mogła się postarać.
Przebiegając przez korytarz, minęła pogrążony w ciemności salon. Dopadła do zamkniętych drzwi wejściowych.
Chwyciła za klamkę i otworzyła je. Wtem dotarło do niej, że nie tak dawno widziała, jak były one otwarte na oścież.
Nagle tuż przed nią pojawił się zamaskowany mężczyzna.
Klaudia nie zdążyła zareagować.
Poczuła, jak coś ostrego przebija jej szyję. Po chwili poczuła, jak ciepła krew zaczyna spływać z zadanej rany. Upadając na podłogę, ostatni raz spojrzała na swojego zabójcę.
2
— Tym razem szybko umarłam. — powiedziała Klaudia, opowiadając Ani swój koszmarny sen.
Było wtorkowe popołudnie. Dziewczyny po skończonych zajęciach postanowiły jeszcze nie wracać do domu. Usiadły na ławce, znajdującej się za szkolnym budynkiem.
— Dawno nie miałaś takich koszmarów sennych. Może to przez zbliżające się urodziny? Tęsknisz za swoją mamą.
Brunetka spojrzała na swoją przyjaciółkę. Ania, pulchna rudowłosa dziewczyna, była jej najlepszą przyjaciółką od czasów podstawówki. Od zawsze trzymały się razem, nie miały przed sobą tajemnic.
— Minęły dwa lata od śmierci twojej mamy, a do dzisiaj nie złapano tego psychopaty. Aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl, że taka osoba chodzi sobie wolno.
Klaudia sięgnęła pamięcią do tego okropnego wydarzenia. Wtedy mieszkała z rodzicami w Porażynie Wsi, najbliższej wioski, graniczącej z Cichym Wzgórzem. Podobnie jak w swoim śnie, rozmawiała przez telefon z Anią, gdy niespodziewanie usłyszała krzyk swojej matki. To była ostatnia rzecz, jaką usłyszała tamtej nocy. Pamięta, że znalazła jej zakrwawione ciało leżące w salonie na dywanie. Potem tylko swój przeraźliwy krzyk i płacz. Tamtej nocy wylała sporo łez. Do dzisiaj nie wiedziała, kto zabił jej matkę. Sprawcy nie złapano. Od tamtego zdarzenia nic nie było takie jak kiedyś. Strasznie tęskniła za swoją matką. Ania miała rację, to pewnie z tej tęsknoty i zbliżającymi się urodzinami, coraz częściej nawiedzały ją koszmary. Tylko dlaczego? Czyżby coś złego miało się wydarzyć? Po tym tragicznym wydarzeniu, zarówno ona jak i jej ojciec postanowili, że sprzedadzą dom i przeprowadzą się do Cichego Wzgórza. Tak było dla nich najlepiej, Klaudia nie wyobrażała sobie codziennie mijając salon ( nie wspominając o przebywaniu w nim!), miejsce, w którym brutalnie została zamordowana jej matka. Aktualnie mieszkała w jednym z mieszkań na osiedlu Centrum, gdzie blisko miała do szkoły, przyjaciół. Wcześniej, mieszkając w Porażynie Wsi, mogła liczyć na swój rower, szkolny autobus, lub rodziców, którzy podwiozą ją do miasta. Chociaż jakiś plus tej przeprowadzki.
— Cześć ślicznotki!
Dziewczyny spojrzały w stronę uśmiechającego się do nich chłopaka. Daniel, drugi jej najlepszy przyjaciel, szkolny przystojniak, do którego wzdychało wiele dziewczyn, usiadł obok nich na ławce, poprawiając na głowie czarną czapkę z daszkiem.
— O czym rozmawiacie? — zapytał, wciąż się uśmiechając.
— O koszmarach sennych. — odpowiedziała po chwili Klaudia.
— Znowu? Dawno ich nie miałaś. — westchnął chłopak, ściągając czapkę z głowy, przeczesując palcami przy okazji swoje krótkie, czarne włosy.
— Dokładnie.
— Swoją drogą, za kilka dni masz urodziny. Gotowa na niespodziankę, jaką dla ciebie szykujemy?
Klaudia pomyślała o nadchodzącej imprezie. Urodziny obcchodziła trzynastego kwietnia, jakoś tak dziwnie się złożyło, że w tym roku przypadały na piątek trzynastego. Czy to była zapowiedź nadchodzącej katastrofy? Ania od razu miała skojarzenia z filmem „Piątek Trzynastego”. Tego tylko brakowało, by na imprezie pojawił się zabójca w hokejowej masce, który za cel obrałby sobie jej gości. Zarówno jej ojciec, jak i Ania i Daniel, nie zdradzili jej, gdzie planowane jest przyjęcie urodzinowe. Jedyne co miała zrobić, to podesłać rudowłosej koleżance listę gości, których chciała zaprosić. Reszta była owiana tajemnicą. Zamiast piątku, impreza przełożona została na sobotę, wtedy była większa szansa na to, że szkoła nie będzie kolidowała z czasem jej trwania. Była bardzo podekscytowana, nie mogąc doczekać się własnej imprezy urodzinowej. Pomyślała o swojej zmarłej matce. Wielka szkoda, że nie będzie jej w tym ważnym dla niej dniu.
— Ziemia do Klaudii!
Dziewczyna oderwana od myśli, spojrzała na Daniela.
— Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś?
— Co z twoim przyjęciem urodzinowym? — zapytał ponownie chłopak — Przygotowania powoli dobiegają końca, pewnie doczekać się nie możesz.
Ania kopnęła Daniela w nogę.
— Au! Za co? — zapytał, zaskoczony kopniakiem. — Cholera, zapomniałem, że to tajemnica.
— Zamknij się. — powiedziała, mierząc go wzrokiem.
— Naprawdę nic mi nie powiecie? — przerwała im Klaudia — Mam przyjść na gotowe?
— To chyba jasne, co nie? Szykuje się duża impreza. — podsumował Daniel.
— Jaka znowu impreza?
Przyjaciele spojrzeli na dziewczynę rzucającą przed nimi plecak na ziemię.
— Nagle zapomnieliście języka w gębie? Jakie znowu przyjęcie?
— Cześć Andżela, miło cię widzieć. — przywitała ją chłodno Ania.
Andżelika nie odpowiedziała. Usiadła na kolanach Daniela, całując go na powitanie.
Klaudia i Ania nie znosiły jego dziewczyny. Daniel i Andżelika byli nierozłączni od lat. Pyskata i rozpuszczona blondynka, działała wszystkim na nerwy. Zwłaszcza gdy była zazdrosna o swojego chłopaka. Traktowała go jak swoją własność, co jak widać, nie przeszkadzało to Danielowi. Wręcz przeciwnie, chyba sprawiało to jej przyjacielowi przyjemność. Andżelika nie należała do ich świata, pochodziła z dobrego domu, gdzie rodzice nie żałowali dla niej pieniędzy i spełniali każdą jej zachciankę. Tym razem od początku liceum, jej zachcianką był Daniel. To oczywiste, że poleciała na niego, bo był przystojny. Oboje stanowili piękną parę, chyba tylko o to chodziło tej głupiej krowie. Wizerunek, tylko to się dla niej liczyło. Ciekawe, kiedy Daniel się jej znudzi. Klaudia po cichu liczyła na to, że jej przyjaciel szybko przejrzy na oczy. Niestety, póki co, nie zanosiło się na to.
— Klaudia będzie miała urodziny. — odpowiedział Daniel.
— No tak, wielkie mi co. — prychnęła Andżelika.
Ania zmierzyła blondynkę wzrokiem. Również nie znosiła dziewczyny Daniela.
— Nie rozumiem, po co się z nami zadajesz, skoro tak źle nas traktujesz. — wypaliła.
— Jesteście częścią życia mojego chłopaka. Mimo moich usilnych starań nie chce zerwać z wami kontaktu. Pogodziłam się z tym, ale nie będę udawała, że was lubię.
— Z wzajemnością. — odpowiedziała Ania.
— Dziewczyny proszę, przestańcie. Andżela, możesz choć raz być miła dla nich?
— Spróbuję, ale nie obiecuję. — odpowiedziała niechętnie blondynka. — To, o której ta impreza?
— Nie jesteś na nią zaproszona. — odpowiedziała Klaudia.
— Dobrze, ale i tak się na niej pojawię.
Wtem do ich uszu dotarł dźwięk dzwonka, oznaczającego koniec przerwy.
— Dzięki bogu! — powiedziała zadwolona Ania, wiedząc, że to czas pożegnania z Andżelą.
Całe szczęście, że nie chodzi z nimi do tej samej klasy. To byłoby już nie do zniesienia.
— Widzimy się później. Niestety! — pożegnała się z nimi Andżela. — Chodź Daniel.
Klaudia i Ania spoglądały tylko, jak głupia blond małpa, ciągnie biednego chłopaka, trzymając go za rękę.
— Kiedy ten chłopak oprzytomnieje? — spytała Ania, załamując ręce.
— Gdy przestanie myśleć wyłącznie penisem. — odpowiedziała jej Klaudia.
*
Było już po osiemnastej, gdy Klaudia wróciła do domu.
— Witaj kochanie — przywitał ją z kuchni tata — Co tak późno dzisiaj?
— Wybacz, zapomniałam ci napisać. Zasiedziałam się z Anią w bibliotece. Potrzebowałyśmy kilka dodatkowych informacji do referatu z historii. Jak było w pracy?
— Chcesz posłuchać narzekań swojego staruszka.
— Ok, wygrałeś. Idę umyć ręce.
Kierując się w stronę łazienki, spojrzała na szafkę w korytarzu, na której leżały listy. Na samym szczycie korespondencji, leżała niebieska koperta zaadresowana do niej.
— List do mnie? — spytała zaskoczona.
— Zapomniałem powiedzieć. — odezwał się ojciec, wychodząc z kuchni.- Przyszło dzisiaj rano.
— Nie ma znaczka ani nadawcy, dziwne.
Dziewczyna obracała w dłoniach kopertę, zastanawiając się, kto mógł jej przysłać kartę urodzinową. Zazwyczaj każdy przesyła sms, lub zostawia wiadomość na Messengerze. Rzadko kto wysyła listy.
Otworzyła kopertę i wyjęła zawartość. Na czarnym tle kartki widniał tort ze świeczkami. W urodzinowe ciasto wbite było ostrze siekiery. Nad grafiką widniał napis: happy bloody birthday. Zaciekawiona otworzyła kartę i cicho jęknęła.
Nie takiej zawartości się spodziewała.
3
Klaudia spojrzała na pinezkę, przyklejoną we wnętrzu kartki. Ktoś musi ją bardzo nie lubić, skoro przesłał taką niespodziankę.
Przeczytała krótkie zdanie, wypisane na kartce:
Hurra! Masz już 17 lat!
Przed tobą długa i niebezpieczna droga ku nowemu.
Dziewczyna spojrzała na rysunek przedstawiający wbitą siekierę w tort urodzinowy, gdzie w miejscu jednej z namalowanych świeczek, była przyklejona pinezka, przez którą się zraniła w palec.
— Wszystko w porządku? — spytał ojciec, wychylając się zza kuchni.
— Tak, koleżanka z klasy podrzuciła kartkę. Miło z jej strony. — skłamała Klaudia.
— Jeśli chcesz ją zaprosić na urodziny, daj mi znać, żeby dokonać zmian w planowaniu przyjęcia.
— Już ta cała tajemnicza otoczka mi wystarczy, doczekać się nie mogę. Poza tym lista gości została przesłana Ani. Zaproszenia zaakceptowane, wszystkich których chciałam zaprosić będą.
— Skoro tak uważasz, zależy mi na tym, byś dobrze się bawiła w swoje urodziny. W sobotę dostaniesz instrukcje, gdzie się udać.
— Nie powiesz mi, gdzie będzie przyjęcie?
— To niespodzianka, zobaczysz spodoba ci się. I nawet nie próbuj zamęczać swoich znajomych. Miejsce przyjęcia jest ściśle tajne.
— Ściśle tajne? Już doczekać się nie mogę.
*
Nastolatka siedziała przy biurku, spoglądając na kartkę urodzinową. Zastanawiała się, czy to sprawka Andżeliki. Czy dziewczyna Daniela mogłaby się do tego posunąć? Chyba aż tak szalona nie jest, jednak nigdy się nie ma pewności w takich sprawach. Zwłaszcza że obie za sobą nie przepadały. Był nawet taki okres, gdy Andżela była zazdrosna o przyjaźń, jaka łączy ją z Danielem. Na szczęście już jej przeszło, przynajmniej takie sprawiała wrażenie, obojętnej na istnienie dziewczyny-przyjaciółki w życiu jej chłopaka.
Klaudia spojrzała na swój pokój. To nie to samo co stary dom, w którym wcześniej mieszkali. Teraz była skazana na trzypokojowe mieszkanie, gdzie trzeci większy robił im za salon, ewentualnie pokój gościnny, gdzie mógł ktoś przenocować. Jej poprzedni pokój był zdecydowanie większy.
Spojrzała na telefon. Było już po dwudziestej trzeciej. Powinna już dawno iść spać, żeby rano uniknąć porannego dramatu związanego ze wstawaniem. Odblokowała ekran w smartfonie i otworzyła kalendarz. Do tajemniczego przyjęcia pozostały trzy dni. Mimo iż same urodziny miała trzynastego maja i w tym roku przypadały w niedzielę, ojciec postanowił zorganizować imprezę dzień wcześniej. Sobota, brzmi nieźle, będą mogli z Anią i Danielem dłużej posiedzieć, nie przejmując się, że następnego dnia muszą iść do szkoły. Obawiała się tylko Andżeliki. Dziewczyna na pewno przyczepi się do Daniela i nie odpuści okazji, by zepsuć mi ten dzień.
Myśli przerwał jej nagle dzwoniący telefon.
„Czego Ania chce o tej porze?” pomyślała, odbierając telefon.
— Hej, wybacz, że dzwonię do ciebie o tak późnej porze, ale zapodziałam gdzieś swój zeszyt z notatkami, które zrobiłyśmy dzisiaj w bibliotece. W trakcie pakowania plecaka zauważyłam jego brak. Nie spakowałaś go czasem ze swoimi rzeczami, gdy wychodziłyśmy z biblioteki?
— Poczekaj, zaraz sprawdzę. — odpowiedziała Klaudia, sięgając w stronę otwartego plecaka.
Przeglądając zawartość, dostrzegła czarny notatnik należący do Ani.
— Mam, musiałam go faktycznie przez przypadek spakować, ze swoimi rzeczami. Jutro rano ci go oddam.
— Dzięki, ratujesz mi życie.
— Dostałam dzisiaj dziwną kartę urodzinową.
— Dziwną? Co to znaczy?
— Poczekaj, wyślę ci zdjęcia.
Klaudia nie rozłączając się, odpaliła aparat w smartfonie i zrobiła zdjęcia upiornej kartki. Szybko wysłała koleżance na Messengera.
— I co myślisz? — spytała, czekając na odpowiedź przyjaciółki.
— Aż mnie ciarki przeszły. Happy bloody birthday? Czy tam jest coś ostrego we wnętrzu tej kartki?
— Tak, pinezka. Otwierając kartkę, nie zauważyłam jej i wbiła mi się w palec.
— To chore, kto mógł wpaść na taki pomysł?
— Mam jedną podejrzaną.
— Chyba myślimy o tej samej osobie. Pogadamy jutro o tym dobra? Muszę jeszcze wyjść na spacer z psem.
— O tej porze?
— Zasiedziałam się oglądając Pamiętniki Wampirów.
— Który to już sezon?
— Siódmy, im dalej, tym gorzej. Już nawet brak depresyjnej Eleny daje się we znaki. Gdy była w poprzednich sezonach, strasznie mnie irytowała. Teraz zaczyna mi jej brakować.
— Ok, zatem uciekaj. Do zobaczenia jutro.
— Pa.
Klaudia spojrzała na wyjęty z plecaka wcześniej czarny notes. Przeglądając jego zawartość, dostrzegła krótki tekst, napisany czerwonym długopisem:
Upiorne urodziny
Krwawe Urodziny
Moje Super Krwawe Urodziny
Nie mogła uwierzyć w to, że jej przyjaciółka mogła być autorką tej upiornej kartki.
4