— Niewiasta —
Siedzi niewiasta o północy w barze
I jak samotna boja obija się o fale.
Rozmawiam, poznaję, szybko zmieniam zdanie:
To świetlik pośród mroku;
To do niej pisałem wiersze o zmroku,
Choć żadnego na nią nie miałem widoku.
Tęskniłem, pragnąłem,
Jeszcze nie wiedziałem, że to nie mrzonka.
Wołam: „Wenus, Pani nie złości, lecz morza
Łez nie wylewaj już więcej, osamotniona.
W świat wrzuciłem monetę.
Dla ciebie gra i się kłania.
Zejdź tu więc do mnie z tej smutku świątyni,
Nasza miłość wśród świadków wiele cudów uczyni.
— Ona na wietrze —
Deszcze, gwałtowne deszcze koncert dają.
Ona, ona na wietrze
Harmonię ustala i bierze
Dla siebie — całą pulę zgarnia.
Jeszcze… nieustannie… wciąż
Trzepotała się nad ciałem dusza.
Burza jej nie przegoniła wcale.
Ale ty już wiesz kochana, wywołałaś
Z czeluści przeszłości ośmiornicę pamięci,
Co gwałci mackami synapsy byłego kochanka.
Jakie to treści skradłaś kosmitom?
Dlaczego kobiety upadłe wielbiły cię bardziej
Od dzieci, które nie chciały cię poznać wcale?
Jak opiszesz to uczucie
Debiutujące na tym świecie?
Te, które teraz czujesz,
Po tchórzliwej ucieczce
Na wielbłąda grzbiecie.
Przynajmniej do tego masz prawo.
A kochanek, leżąc, pozbierał się w całość.
Kiedyś mieszał ducha, wiatr i twoją pamięć,
Wydając się skupiony, oddając ci
Te niezasłużone honory.
Dziś przekazał ci to, co nigdy nie było twoje —
Jego wybory, by złożyć świat, pod twoje stopy.
Teraz są twoje,
Bo on jest wolny.
— Rozcięcie sukni —
Rozcięcie sukni po twej nodze biegnie —
Rzeka przecinająca dżunglę
Woda drążąca w skale
Rozchylasz usta w niemym uniesieniu
Ubrania nasze odpływają w chwale
Oczy kierunek wskażą,
Rękę poprowadzą
Tam się już nie zgubię,
Gdzie czas nie płynie w ogóle
Tam cię dotknę, ty mnie dotkniesz
Myśli zgubię
Ale to w porządku
Nie szukam tu przecież porządku
Słońce pali nasze ciała
Wcale pot nie musi iść z krwią w parze
Chłodna noc nas opatuli
Złożę ci szept
Na twe troski
Tak się pożegnamy
— Zagadka —
Jak mam zgadnąć czy serce twe… jest
Szkarłatne czy ze szkła zrobione
A może ze skały zrodzone?
Ciężkie i chłodne
Gonię
Bo ja tu będę
Ty się obudzisz
Na chwilę pocałunek złożysz
A jutro, uparcie, znów staniesz na starcie
Chyba że w tą bezchmurną noc, uwierzysz,
Że dwoje obcych sobie ludzi
Zapragnie
Zapomnieć przy wodospadzie
Wszystkie swoje żale
— Ty jesteś ze mną —
Jestem czy nie jestem swego losu kowalem?
Ty jesteś ze mną.
Razem tworzymy świątynię:
Piękną i czystą,
Gdzie pod opieką Twoją dusza moja
Jest wciąż nieomylną,
Jak twierdza niezdobytą.
Pozwól mi spocząć w Twoich ciepłych dłoniach,
Tobie oddaje się we wieczne władanie.
Niech to wszystko znika i nie wraca,
Twa siła wiekuista to w proch obraca.
Euroklion* północny, w przeszłość niech zamiata
Prochy cierniste, przepełnione żalem.
*Euroklion (także: Eurakylon, Eurakwilo) — gwałtowny wiatr (Dzieje Apostolskie 27:13)
— Łaska —
Nie ma ja, nie ma ty,
W tym równaniu jesteśmy my.
Bo nie moja siła to sprawiła,
Lecz Boga…
I tobie jest przeznaczona —
Skrzynia pełna darów,
Na wyciągnięcie ręki,
Lecz tobie brakuje chęci.
Jaka w tym moja wina?
Ja w niej przebieram,
Tyś jest zbyt leniwa.
Nawet sięgnąć, by zobaczyć —
Łaski pełna.
Jeśli wolisz pływać