E-book
14.7
drukowana A5
18.62
MLM

Bezpłatny fragment - MLM

mini-PORADNIK


Objętość:
45 str.
ISBN:
978-83-8351-597-7
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 18.62

MLM mini-PORADNIK
Sylwia Jelonek

Potraktuj ten suplement bardziej jak rozmowę z koleżanką, niż typowy poradnik. Zawarte tu spostrzeżenia są moimi subiektywnymi wnioskami i nie musisz się z nimi zgadzać. Być może Twoje doświadczenia są zupełnie inne od moich i postrzegasz biznes online oparty na strukturach MLM inaczej, niż ja. Zapewne nie znamy się osobiście, ale możesz mieć pewność, że to, co chcę Ci przekazać jest podyktowane jedynie moją dobrą wolą podzielenia się tym, co sama zaobserwowałam. Do napisania tego poradnika przymierzałam się od dawna, ale zawsze, jak w większości innych przypadków czas był nie ten lub nachodziły mnie wątpliwości, czy mam prawo zabierać głos w temacie, z którym notabene się nie utożsamiam. Uważam jednak, że wokół tego „biznesu” narosło sporo legend, często krzywdzących, jak to, że struktury MLM stanowią swoistą piramidę, w której zarabia tylko ten na szczycie, co jest oczywiście bzdur. Multi level marketing jest też często koloryzowany cukierkowo jako łatwy i lekki sposób na dochód, co również prawdą nie jest. Baczna obserwacja tych skrajnych niezgodności rodziła we mnie coraz większą inspirację do wypowiedzenia się w tej kwestii.

Od dawna też przymierzałam się do napisania książki obyczajowej. Ostatecznie zdecydowałam, że połączenie marketingu wielopoziomowego z fabułą obyczajową jest tym, czym pragnę się podzielić. Tak powstała moja pierwsza książka „Liderka”, którą również możesz nabyć na stronie wydawnictwa Ridero.

Nie wiem jak Ty, ale ja nie za bardzo lubię czytać suche poradniki. Może dlatego, że czuję się wówczas, jakbym wróciła do szkolnej ławy i miała za zadanie przyswoić sobie wiedzę, którą mi narzucono, a potem zostanę z niej skrupulatnie odpytana! Tego chciałam uniknąć. Wolę, by treść

wchłaniała się samoistnie, z przyjemnością, bez presji. Fabuła obyczajowa ukazała życie czterech różnych kobiet, które połączyła fikcyjna firma MLM. Dlatego też, książka „Liderka”, jest sympatycznym uzupełnieniem tego suplementu. Pierwotnie chciałam połączyć obie treści, ale uznałam, że nie każdy, kto sięga po powieść obyczajową będzie zainteresowany poradnikiem i odwrotnie. Pozostałam więc prze dwóch oddzielnych książkach.


W książce „Liderka”, celowo zaakcentowałam to, że do pracy w MLM często garną się kobiety, z mówiąc kolokwialnie całkiem wysokich i uznanych społecznie sfer. Jednak w większości

przypadków, są to kobiety, które z określonych powodów nie miały możliwości spełnienia się zawodowo, bo na przykład wychowują dzieci. Absolutnie nie ujmuję tutaj w żadnym wypadku tym paniom, gdyż sama zaliczam się zarówno do pierwszej, jak i drugiej z wymienionych grup. Z taką różnicą jednak, że nie podjęłam się w tej działalności online, gdyż od początku budziła ona we mnie sporo skrajnych emocji.

Wspominam o tym, gdyż niekiedy potocznie uważa się, że MLM to taki marketing dla „kur domowych”, które od rana do nocy, umorusane, z płaczącym dzieckiem na ręku, starają się robić „swój biznes”, wierząc w to, że i im się uda odnieść sukces. Otóż nie. Częstokroć do biznesu przystępują kobiety wykształcone i zajmujące szanowane stanowiska. Pamiętaj też o tym, że w obecnym świecie, zdominowanym przez cyfryzację, biznes online rozwija się prężnie, jak nigdy dotąd. Niebagatelnym pozostaje też fakt, że podczas pandemii korona wirusa wiele firm z innej

branży, bardziej stacjonarnej upadło i raczej się już nie podniesie. Zaś marketing wielopoziomowy rozhulał się na rynku na dobre i przechodzi właśnie swój renesans. Ludzie coraz chętniej sięgają po zakupy online. Zastanawiasz się pewnie, na ile ja

sama korzystałam z tych dobrodziejstw. Zatem…


Traf chciał, że jak wielu z nas mam konto na popularnym portal społecznościowym. Dlaczego to istotne? Ano dlatego, że zewsząd jestem atakowana różnymi informacjami o zakładaniu nowych grup, stron poświęconych firmom nowym,

albo już działającym w obszarze marketingu szeptanego. Być może, gdybym nie była obsypywana, jak Ty i wiele innych osób takimi informacjami, pozostałabym obojętna i szybko zapomniała o tym, że jeszcze nie tak dawno sama zamierzałam być polską super — biznes — women. Mogłabym ten suplement poprowadzić dla Ciebie w sposób, w jaki pisze się klasyczne poradniki. Bądź, co bądź można ją do takiej grupy go zakwalifikować. Jednak poradnik ma na celu uczenie czegoś lub doskonalenie, a moim celem jest jedynie zwrócenie uwagi i uświadomienie Ci z czym tak naprawdę masz do czynienia. Na wstępie, muszę zaznaczyć, że nie zamierzam Cię ani zachęcić, ani odwodzić od pomysłu współpracy z jakąkolwiek firmą MLM. Będę pisywać jedynie swoje spostrzeżenia oparte na doświadczeniu własnym oraz relacji osób, z którymi często mam przyjemność rozmawiać, a które w tym „biznesie” są czynnymi praktykami. Sama posiadam konta uprzywilejowanego klienta w kilku firmach polskich i zagranicznych. Z jednych korzystam systematycznie, z innych już wcale. Nie zamieszczę tutaj nazw konkretnych firm, ani w formie reklamy, czy polecenia, ani negacji, bo nie to jest moim celem. Nie zamieszczę też suchych definicji dotyczących Multi Level Marketingu i sprzedaży bezpośredniej, gdyż wychodzę z założenia, że po pierwsze, książek i informacji zawartych w Internecie o tym, jest aż nadto i nie chcę ich powielać, a po drugie jeżeli sięgnęłaś już po moją książkę „Liderka” lub poniższy suplement, nie zrobiłaś tego przypadkiem i masz już przynajmniej podstawową wiedzę na ten temat. Na pewno zauważyłaś już, że zwracam się do Ciebie przyjmując, że jesteś kobietą, a to dlatego, że gro przedstawicielek tej branży stanowi właśnie płeć piękna. Zanim przejdę do części właściwej, należy Ci się tytułem wstępu kilka słów o mnie.

Skoro masz potraktować ten suplement, jak rozmowę z koleżanką przy dobrej kawie, wypada, byś cokolwiek o mnie wiedziała. Z wykształcenia i doświadczenia jestem pedagogiem, terapeutą zajęciowym oraz rodzinnym kuratorem sądowym. Obecnie pracuję jako life coach, coach relacji i mediator rodzinny. Mam męża i dwoje dzieci. Lubię czytać i pisać. Kocham rozwój duchowy i intelektualny na własnych zasadach. Uwielbiam obserwować zachowania ludzkie, stąd bliżej mi chyba do socjologa i psychologa, niż pedagoga, ale to tylko moje subiektywne odczucie. Nie stronię od zwierząt, sama mam ich kilka, mieszkam w domu z ogrodem.

Bardzo się cieszę, że zainteresowałaś się moją książką. To ogromne wyróżnienie dla mnie i postaram się nie zawieźć Twoich oczekiwań w stosunku do niej. Od siebie dodam jeszcze, jak to było ze mną. Siedem lat temu, gdy urodziłam swoją córkę, otrzymałam wiadomość od dawnej znajomej z liceum, w której zapraszała mnie do swojej grupy na facebooku. Tak to się zaczęło. Od słowa, do słowa (z racji tego, że nadal mieszkałyśmy w tym samym mieście) zaprosiła mnie do siebie. Pokazała produkty i katalog pewnej firmy, a że jest osobą bardzo przebojową i potrafi

zjednywać sobie ludzi, bez problemu ujęła mnie jej prezentacja. Jak się pewnie domyślasz, wróciłam do domu z katalogiem i stertą próbek produktów, o których konieczności stosowania nawet nie wiedziałam. Oczywiście szybko zapisałam się do jej struktury, złożyłam (nie bez problemów) swoje pierwsze zamówienie, potem sama założyłam grupę na facebooku, ponownie się spotkałyśmy, itd. Po czasie jednak nasz kontakt osłabł, a ja mimo, iż dokonywałam regularnych mniejszych lub większych zakupów, zaniepokoiłam się, że moja liderka przestała być aktywna w mediach społecznościowych. Gdy do niej pojechałam okazało się, że zdążyła już zapisać się do innej, konkurencyjnej firmy, ponieważ w poprzedniej irytowały ją jakieś intrygi wewnątrz struktury. Przyjęłam to do wiadomości bezkrytycznie, ale jednocześnie na własną rękę zaczęłam poszukiwać firmy dla siebie. Porównywałam, analizowałam, zapisywałam się, uczestniczyłam w zoomach, szkoleniach online, czytałam książki branżowe, zapisywałam się do grup społecznościowych

zajmujących się prezentacją produktów i możliwościami biznesowymi. Jednym słowem działałam, ale po cichu.

Przez kilka lat zgromadziłam sporą wiedzę na ten temat, jednak nigdy nie zdecydowałam się na to, by sama zaistnieć jako lider. Nie ze strachu przed porażką, czy nieumiejętnością nawiązywania relacji. Przeciwnie, czuję, że gdybym się tego podjęła i zdecydowała się na określoną firmę, dziś w jej strukturach byłabym bardzo wysoko. Pod warunkiem, że firma nie zniknęłaby z rynku polskiego, jak miało to miejsce w przypadku pewnej znanej firmy MLM z Rosji, gdzie mnóstwo dziewczyn z dnia na dzień pozostało z niczym, z przyczyn niezależnych od nich… Bardzo im współczuję. Dlaczego zatem tego nie zrobiłam? O tym jest ten suplement.

1. Cześć, co słychać?

„Cześć, co słychać?” — od tego zwykle niepozornego zdania rozpoczyna się większość rozmów, mających na celu wywołania u Ciebie poczucia sympatii, w stosunku do Nadawcy, który zainteresował się Tobą, póki sama nie wiesz jeszcze dlaczego. Po zdawkowej wymianie zdań, zwykle następuje autoprezentacja osoby piszącej lub dzwoniącej do Ciebie. Nie ma większego

znaczenia, czy jesteście rodziną, dobrymi znajomymi, dalekimi znajomymi, czy też nieznajomymi. Bariery powoli puszczają, bo co złego jest w wymianie zwykłych uprzejmości? Oczywiście, że nic, przecież to bardzo miłe, że ktoś o Tobie pamięta. Ba! Czujesz się nawet wyróżniona z tego powodu i podbudowana, bo jeżeli jest to ktoś dotąd obcy i czytasz o tym, że osoba ta jest wprost zauroczona tym, w jak profesjonalny sposób prowadzisz swój profil społecznościowy i że zapewne macie ze sobą dużo wspólnego, wprost rośniesz! W następnym etapie rozmowy zazwyczaj słyszysz, czym zajmuje się ta osoba, która się z Tobą kontaktuje. Nie wyjawia Ci jednak nazwy firmy na „dzień dobry”. W cudowny sposób najczęściej zajmuje się ona promowaniem zdrowego stylu życia, którego zapewne i Ty potrzebujesz. Z reguły na początku słyszysz opowieść o tym, z jakimi problemami zmagała się do tej pory Twoja znajoma/nieznajoma i o tym, jak cudowne rozwiązanie znalazła. Nie jest tajemnicą, iż jedną z najstarszych prawd marketingu, jest wskazanie potencjalnemu nabywcy palącego problemu, z jakim on na pewno się zmaga i jednocześnie zaoferowanie mu cudownego wprost rozwiązania, jedynego w swoim rodzaju, innowacyjnego, bezpiecznego, naturalnego, niepowtarzalnego i bezkonkurencyjnego, itd., itp.


Czego najczęściej dotyczą cudowne rozwiązania, przedstawię w rozdziale dotyczącym asortymentu. Teraz pozwól, że dokończę symulację pierwszego kontaktu. Musisz wiedzieć, że jeżeli skontaktowała się z Tobą osoba, którą znasz, najprawdopodobniej trafiłaś na jej listę osób pierwszego kontaktu, którą liderzy proponują stworzyć już na starcie nowemu rekruterowi. Możesz też być osobą poleconą, przez kogoś znajomego lub kompletnie obcą dla rekruterki potencjalną „wcieloną” w strukturę, którą wypatrzyła sobie np. na facebooku. Służą do tego również inne portale, których tu nie wymieniam, a które stanowią nie mniejszą bazę networkerek. Zazwyczaj wygląda to w ten sposób, że zaprasza się do grona znajomych osoby, które proponuje nam portal,

ponieważ mamy wspólne grono znajomych. Jeżeli wpadłaś komuś w przysłowiowe oko, pod kątem marketingowym, najprawdopodobniej Twój profil został, na ile to możliwe prześwietlony pod kątem tego, co robisz, co lubisz, czym się interesujesz, gdzie się udzielasz. Jest to doskonały punkt zaczepienia do pierwszej, jak i kolejnej rozmowy.

Z psychologii wiemy, że osoby, które jawią nam się jako podobne do nas, darzymy z marszu większym zaufaniem i sympatią niż innych. Dlatego też osoba, która z Tobą rozmawiasz, stara się wydobyć od Ciebie jak najwięcej informacji i jednocześnie podkreśla, jak wiele wspólnego

macie ze sobą. Wprost niesamowite! Początkowo euforia Ci się udziela, ponieważ nie odczuwasz w związku z tym „zbiegiem okoliczności” jeszcze żadnego interesownego ruchu ze strony tamtej osoby. W kolejnym etapie dowiadujesz się o wspaniałych produktach, które tamtej pani wprost uratowały życie i uczyniły je lepszym. Nie bardzo wiesz jeszcze o co chodzi, nie zawsze też uzyskasz od razu nazwę firmy, która je produkuje lub rozprowadza, ale już wiesz, że to coś fantastycznego, w sklepach oczywiście niedostępnego, a cena tego jest absolutnie na każdą kieszeń! Rzecz jasna ciężko byłoby Cię nakłonić od razu do zakupu, notabene drogich produktów firmy „X”, ale nie widzisz nic złego w tym, że zgadzasz się na przesłanie sobie linku do sklepu internetowego, katalogu online lub papierowego, czy też próbek produktów, nie wspominając już o zaproszeniach do wszelkich grup sprzedażowych, informacyjnych, itd. Tak na wszelki wypadek…

Przyjmujesz oczywiście zaproszenia, bo dlaczego by nie? Jesteś uprzejma, dobrze wychowana, nie wypada odmawiać, nie masz przecież nic do stracenia, co najwyżej miło spędzisz czas na jakimś zoomie przy dobrej kawie, poznasz nowe osoby, a może nawet skusisz się na zakup jakiegoś produktu? Przecież coś Ci się od życia należy i musisz w końcu pomyśleć o sobie!

Meritum

> Jeżeli nie potrzebujesz dodatkowego zajęcia zarobkowego lub nowej pracy „na już”, nie podejmuj pochopnie współpracy bez dogłębnej analizy;

> Nie podejmuj decyzji od razu, daj sobie czas, porównaj oferty kilku firm;

> Nie opieraj się jedynie na sympatii do osoby zapraszającej, ale na konkretach;

> Jeżeli zostałaś zaproszona poprzez czyjąś wiadomość typu „kopiuj — wklej” z dodaniem w nagłówku Twojego imienia, skasuj i nawet nie analizuj.

2. Nowy projekt

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 18.62