dla wszystkich, których kocham
***
noszę w torbie
nie swoje wiersze
ciężar który cieszy
napawa nadzieją
odskocznia od bylejakości
na zewnątrz
swoje noszę w głowie
rodzą się i umierają
jako nie dość dobre
***
musimy być pociągami
które jadą po dwóch różnych torach
ale w tę samą stronę
nie możemy jechać po jednym
patrząc tylko na siebie
— grozi nam nieuchronnie zderzenie
***
porządnie posłuchaj
mojego serca
ma ci tak wiele
do powiedzenia
***
sen jest dobry
bo chroni przed myślami
***
nie jestem studnią bez dna
a przecież wszystko zostaje we mnie
i gdy (prawie) nikt nie patrzy
wyrzucam to
w postaci słów
które codziennie bolą tak samo
***
twój uśmiech rozpala mnie
do czerwoności
mogłabym żywić się nim
codziennie
***
kawa za kawą
myśl za myślą
wiersz za wierszem
i tylko tchu mi brakuje
gdy myślę o tobie
***
Łudzę się
że otulisz mnie sobą
szczelnie jak mgła
***
to ty jesteś moją ciszą
zamykasz moje uszy
na zrzędzenie tego świata
trwasz niezmiennie w założeniu
że spojrzenia są więcej warte od słów
nie ma między nami
mglistych tłumaczeń
bezwstydnych okrzyków
jesteśmy ulepieni z tej samej gliny
bez opamiętania oddajemy się ciszy
***
proszę
zostań na dłużej
na jedno lub dwa spojrzenia więcej
niż zwykle
nie odchodź tak szybko
mimo że cię nie ma
czuję cię po stokroć mocniej
niż jeszcze miesiąc temu
przy kawie
przy książce
gdy próbuję spać
gdy tańczę
gdy płaczę
gdy oddycham
jesteś
w zawiłości dróg mojego ciała
im dłużej
tym mocniej chcę
***
spiskujesz ze swoim ciałem
przeciwko mnie
***
za dnia jesteśmy tylko ludźmi
którzy błąkają się bez celu
mijają się na dworcu
w sklepie
w pociągu
nocą
jesteśmy tylko nadzy
leżymy wpółobjęci
głowa przy głowie
ramię przy ramieniu
bo w nocy
łatwiej jest nam się dotknąć
ja — twojej twarzy
ty — moich dłoni
w dzień
dotykamy się
tylko myślami
***
w cieniu twoich rzęs
naga półprawda
bezbarwna ułomność
miedzy kością
a mięśniem
ciało — oponent doskonałości
uwieńczony intymnością
konfliktem umysłu i serca
***
czy nie widzisz
że jesteśmy gałęziami jednego drzewa?
twoja radość sprawia, że się śmieję jak dziecko,
twój smutek wyciska mi z oczu łzy,
czy cokolwiek może to zmienić?
***
wczoraj
twój uśmiech
zapalił się
w mojej głowie
jak lont
dziś
myśli o tobie
wybuchają we mnie
ze zdwojoną mocą
— tego się bałam
***
bezsenność przytula mnie do siebie
na siłę rozdziera powieki
już którąś noc z rzędu jestem na krawędzi
***
nie, płakać po mnie nie będą
gdy okryje mnie gruda ziemi
nie, wspominać mnie nie będą
gdy zniknę z ich życia
nie, człowiekiem nie jestem
w porównaniu do nich — tylko prochem,
marnym prochem,
który depczą swoimi boskimi stopami
2002
***
czuję się
jak samotna mrówka
pośród traw
która zgubiła drogę do swego gniazda
taka mała i samotna
pośród wszystkich trosk
— wciąż się boję
kiedyś przyjdzie kres moich zmartwień
odnajdę właściwą drogę
2002
***
Z uśmiechem na twarzy
patrząc sobie w oczy
doznajemy szczęśliwych chwil
goryczy
tęsknoty
nasze serca
ostry ból przenika
jesteśmy jak Rose i Jack
z Titanica
2002
***
nie będę ci się tłumaczyć z własnych marzeń
nie rozedrzesz pazurami mojej krainy bezpieczeństwa
tam i tylko tam wszystko idzie po mojej myśli
gładko, równo, bez cierpienia
nie odbierzesz mi mojej ciszy
pięciu minut z dala od zgiełku i hałasu
chwili spokoju i odcięcia
od ponurych realiów tego świata
nie zastraszysz mnie własnym wypaczeniem
ani szarpaniną współczesnego społeczeństwa
ja mam swój własny świat gdzie jestem bezpieczna
gdzie jestem tylko ja i moje urojenia
2003
***
PRZESTAĆ TOBĄ ODDYCHAĆ?
NIE POTRAFIĘ.
***
chwile mijają
zbyt szybko
bym mogła je złapać
jedną ręką
spróbuję złapać wierszem
czasem mi wychodzi
***
Koniecznie bądź.
Przecież nie może cię nie być.
Zawali się świat
a ja…
ja mogłabym nie przeżyć
tego, że cię nie ma.
Bądź więc,
jeśli nie chcesz mnie mieć na sumieniu.
Bądź
chcę wiedzieć dzięki ust twych brzmieniu
że kochasz
że pragniesz
że żądasz miłości.
To proste kochanie
bądź
bądź
bądź
proszę…
2003
***
jestem jak maszyna
jak emocjonalne zombie
robię wszystko z automatu
pod hasłem
„żeby tylko się nie rozpaść
żeby tylko wytrzymać”
od rana ta sama walka
której finał
jest mi dobrze znany
wiem
że przegram
— ale wojna wciąż trwa
***
chcący
niechcący
wpadłeś mi w życie
***
w twoich ustach
moje usta
nabierają
zupełnie innego
znaczenia
***
Potrzebuję
zapomnienia.
Zapomnienia
o tobie.
***
jesteś lepszy niż kawa.
przysięgam.
tylko trochę mniej dostępny…
i zbyt daleki.
i nie można cię kupić w Tesco
za jedyne 10,99.
…
ale wiesz,
że ja kocham kawę?
2010
***
zostań
proszę, zostań
na dziś
i na jutro
nie powiem nikomu
***
próbuję wyobrazić sobie ciebie
pod moją parasolką.
i co z tego, że deszcz?
mogłabym
(bez zastanawiania się, czy rzeczywiście mogę)
wtulić się w ciebie
(bo przecież to mała parasolka
taka mała w kwiatki,
różowa).
pamiętam
już raz tak było
pamiętam cię pod moją parasolką.
2010
***
niczego w swoim życiu
nie pragnęłam bardziej
od ciebie.
i dlatego tak bardzo się boję.
- z listów do ciebie
***
czuję je na skórze
choć ich nie ma
mam wilgotne wargi
choć to nieprawda
wplecione w moje włosy
nierzeczywiste
w wyobraźni
kocham się z tobą do nieprzytomności
***
szukam cię w każdej mijanej twarzy
w każdym podmuchu wiatru
w promieniu słońca
i kałuży pod nogami
tyle razy widziałam cię w tłumie
w szybie wystawowej złapałam
twoje uśmiechnięte oczy
a w hałasie codzienności
wciąż tętni twój głos