W małym miasteczku nad jeziorem, nieopodal wielkiego lasu, stał piękny domek, a w nim mieszkała szczęśliwa rodzinka: mama Beatka i tata Krzyś oraz ich śliczna córeczka o imieniu Marzenka.
Marzenka była radosną osobą, uwielbiała tańczyć i bawić z przyjaciółkami w domu na drzewie, który zbudował jej tata.
W w domku na drzewie dziewczynki uwielbiały chować się przed światem, chowały tam też sekretne przedmioty, całymi popołudniami przesiadywały tam i opowiadały sobie niesamowite historie.
Jedna z przyjaciółek Marzenki — Kasia — miała rude włosy i piegi na całym nosie i policzkach.
W szkole dzieci śmiały się z niej i przezywały.
Ale wśród przyjaciółek w domku na drzewie Kasia mogła się wypłakać i opowiedzieć o wszystkim co ją boli.
Dziewczynki wspierały się wzajemnie w każdej sytuacji.
Druga przyjaciółka Marzenki — Martyna- była bardzo poważną dziewczynką, rzadko się uśmiechała. W szkole była prymusem, czyli uczniem, który nigdy nie miał problemów w szkole.
Ale tylko jej dwie przyjaciółki wiedziały dlaczego jest ona taka poważna i często się smuci.
Opowiedziała im pewnego razu w ich kryjówce w domku na drzewie, że jej rodzice mieszkają oddzielnie i ma dwa domy.
Jakiś czas mieszka u mamy i jakiś czas u taty. Opowiadała, jak bardzo rodzice ją kochają i dbają o nią, jednak smutno jej jest zawsze wtedy, gdy widzi inne dzieci, które mieszkają z obojgiem rodziców.
Dziewczynki bardzo ją wspierały i rozumiały.
Marzenka miała piękny duży pokój pomalowany w żółto-niebieskie pasy. Były tam białe meble w kwiatki i było bardzo kolorowo i radośnie. Miała też mnóstwo zabawek, z którymi spędzała całe dni bawiąc się w swoim pokoju.
Często zapraszała do siebie swoje koleżanki i razem spędzały czas.
Wśród miliona zabawek — lalek, samochodzików, ubranek, była jedna bardzo szczególna …
To mały niepozorny pluszowy Miś.
Codziennie od rana do wieczora swoimi lalkami bawiła się Marzenka, z klocków układała dla nich domki i uczyła je jeździć samochodami oraz grać w piłkę. A mały Miś cały dzień siedział na półeczce i patrzył smutny jak wszyscy się bawią bez niego.
I podczas kiedy każda lala miała swoją nazwę, specjalne ubranko i buciki, on nie miał nawet imienia.
Był po prostu Misiem.
Małym, niepozornym, brązowym Misiem bez ubranka.
Marzenka tylko wieczorami, gdy kładła się spać, brała Misia pod rączkę, mocno go przytulała i kładąc go obok siebie na poduszce, zamykała śpiące oczka.
Miś nie był szczęśliwy.
Czuł się gorzej od innych zabawek, opuszczony i niedostrzeżony.
Pewnego dnia te wszystkie negatywne uczucia tak zamieszkały głęboko w jego serduszku, że nie mógł zrobić już nic innego, nie widział innego wyjścia.
Postanowił opuścić swój dom oraz Marzenkę i ruszyć w daleką podróż. Chciał odnaleźć wreszcie szczęście, którego mu brakowało.
Tego dnia Marzenka siedziała w pokoju, kiedy na dole usłyszała pukanie do drzwi. Zbiegła po schodach, żeby przywitać przyjaciółki, które właśnie do niej przyszły.
Wtedy Miś czmychnął przez uchylone drzwi i uciekł z domu.
Szedł ulicami, ścieżkami i wąskimi dróżkami, i błądził troszkę bo nie znał okolicy, wszystko było dla niego obce.
Nigdy nie widział tak wielu samochodów poruszających się z ogromną dla niego prędkością, tylu ludzi, tyle rozmów, tyle niebezpieczeństw.
Miś bardzo się przeraził światem, który zobaczył poza pokojem, w którym dotąd mieszkał.
Od zawsze mieszkał u Marzenki, nigdy nie był nawet na półce w sklepie z zabawkami do kupienia, uszyła go dla dziewczynki jej babcia Gertruda i podarowała na urodziny.
Nie znał Miś innego świata.
Wszystko co teraz zobaczył było mu obce i przerażające. Zrozumiał też, że przecież on nigdy nie był nawet na podwórku, nigdy Marzenka nie zabrała go do domku na drzewie, nie znał przyrody, zwierząt, tylko zabawki w pokoju Marzenki.