E-book
7.35
drukowana A5
16.22
Miłość z przerzutami

Bezpłatny fragment - Miłość z przerzutami

...czyli Interpretacja Dowolna

Objętość:
28 str.
ISBN:
978-83-8189-146-2
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 16.22

***

Południe złoci drzewa, tańczą wietrznie liście

Lato dogorywa — w tę porę obłudną

Choć jeszcze nie wiedzą, przeczuwają mgliście

I smutno im odejść, ach smutno…


Południe złoci drzewa, gonią się motyle

Śladami swych marzeń wiara je niesie

I czują, że złapią, już, zaraz, za chwilę

I zapominają, że jesień…


Południe złoci drzewa — i świergot usłyszysz

Ptaszę ci wyda, co mu sercu bliżej

Bo musi mieć wyraz uczucie miast ciszy

Bo rani je słońce chylące się niżej…


I owo, co drzewa pozłaca południem

Choć coraz ciężej mu — blaskiem się śmieje

Choć smutno samotnie tak trudzić się cudnie

Nadzieję ma jeszcze, nadzieję…

***

Biegnijmy pod gasnące wdzięki

Gdzie byle widok, gest napawa

Nie zajmie płomyk nas jutrzenki

Nie dotknie srogi szept — obawa


Biegnijmy aż się skończą ślady

Ludzkości serc i dusz natury

I stóp, i tchu, i śmiechu łez

Zostanie dotyk i… ten wtóry


A gdy fotograf wszechujęcia

Zechce nas złapać na swej kliszy

Zadrżymy głębiej w negatywach

Nawet niebo nas nie usłyszy…

***

Był jeden niebieski parasol

I jedną spotkałem cię zmokłą

I jedno otwarłaś mi na świat

Brudne, zniszczone okno


Goniliśmy słowo za słowem

Scenariusz do filmu „Nad Rajem”

Płoszyliśmy dzikie zwierzęta

Płoszyliśmy głupie zwyczaje


Pozostał niebieski parasol

I obłok, co czasem obrywa

I to, co trudno tak ścierpieć

A co się tak ślicznie nazywa


I okno zostało otwarte

Stanowczo zbyt blisko piekła;

Dlaczegoś mi wtedy skoczyła?

Dlaczegoś mi wtedy uciekła?

***

Chociaż sen się chciałby wyśnić

A mu przykro, bo nie może

Czerń zza ściany truje myśli

Skórę kłuje strasznym mrozem


Uśmiech świtu jest już blisko

Wzejdzie ponad mroczne głębie

I obejmie ciepłem wszystko

Niespodzianie, nadprzyjemnie


Niech to będzie dzień najlepszy

Co radością Cię otoczy

Niczym słońce w deszczu — szczęście

Wprawi w Twoje piękne oczy.

***

Dążymy naprzód — choć nie chcemy

Drżące tunele pełne pustką

Jaśnieją życiem naszych cieni

Matowią oczu naszych lustra


A usta skryte tego mroku

Muskają chłodno wargi suche

Ciszą równane echa kroków

Na nowo wciąż martwieją ruchem


Bagaż — niepewny niezbędnością

I droga, cel — obrzydłe snom

Na złość nam samym — naszą złością

Lecz jeśli nie my, to kto?

***

Gdy obudzą się świerszcze

Na wieczorne koncerty

Nocy nie ma tu jeszcze

Ani dnia już niestety


Jest międzyzmierzch złocisty

Ciemniejących przezroczy

No i żal osobisty

Że zapada na oczy


Są tu ci, którzy szczęście

W swoich ramionach mieszczą

I są tacy, co jeszcze

Stają się jego częścią


I są ci, co niedonoc

Podniem nazwali lekko

I wołanie o pomoc;

Oto ci, którzy ślepną…

***

Lśniły się kiedyś gwiazdy zawrotne

Słów milionami zliczonych miar

Szmaragd z szafirem łożony w wiosnę

Stawał się tylko czym wspólnie chciał


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 16.22