Przedmowa
Na początku był chaos. Nie chaos w kosmicznym sensie, ale ten codzienny, miejski, w którym każdy pędził w swoją stronę, z nosem w telefonie, szukając czegoś — a może po prostu uciekając. Maciek, 32-letni architekt krajobrazu, czuł się jak ten chaos. Jego życie było pełne projektów, planów, szkiców, ale puste w środku. Mieszkał w przytulnym, jasnym mieszkaniu, które sam zaprojektował, ale wieczorami wracał do ciszy, która z każdym dniem stawała się coraz głośniejsza.
Tomek, 28-letni grafik komputerowy, był inny. Jego mieszkanie było kopalnią retro plakatów, konsol do gier i komiksów. Jego życie było chaosem kreatywnym — termin gonił termin, a nowe pomysły pchały się drzwiami i oknami. Mimo to, w tym kolorowym bałaganie, brakowało mu kogoś, z kim mógłby dzielić wieczory na kanapie, oglądając stare filmy.
Obaj byli gejami, ale ich ścieżki nigdy się nie przecięły. Ich światy istniały obok siebie w tej samej metropolii, pełnej barów, klubów, kawiarni, ale pozostawały odległe. Aplikacje randkowe były dla nich furtką, która miała szansę otworzyć się na coś więcej, niż tylko przelotne znajomości. Maciek miał już dość powierzchownych rozmów, które kończyły się na niczym. Tomek szukał czegoś więcej niż tylko wirtualnej przyjaźni.
W końcu, pewnego wieczoru, obaj postanowili spróbować raz jeszcze. „Co mi szkodzi?” — pomyślał Maciek, odświeżając profil na Grindrze. „Może tym razem ktoś mnie zaskoczy?”. Tomek, zmęczony kolejnym samotnym wieczorem, też wszedł na aplikację. „Może tam na mnie czeka moja druga połówka?” — szepnął do siebie, przewijając profile.
I tak, w tym cyfrowym świecie, pełnym zdjęć bez twarzy, krótkich opisów i błyskawicznych decyzji, ich profile się zetknęły. Maciek zobaczył zdjęcie Tomka, które wyglądało na szczere i autentyczne. Tomek zobaczył Maćka, który wydawał się być poważny, ale też intrygujący. Oboje poczuli, że to może być coś więcej. I w tym momencie, w tym cyfrowym chaosie, narodziła się historia o miłości z Grindera.
Rozdział 1: Profil
Maciek patrzył na ekran telefonu, czując w żołądku dziwne skurcze. Niepewność mieszała się z odrobiną nadziei. Miał już dość tej karuzeli. Aplikacje randkowe były dla niego jak rollercoaster — chwila ekscytacji, a potem szybki zjazd w dół. Mimo to, po raz kolejny nacisnął ikonkę Grindr. Czuł, że musi coś zmienić w swoim życiu, a może to właśnie tutaj czekała na niego ta zmiana.
„Co wstawić na zdjęcie?” — zastanawiał się Maciek. Zdecydował się na portret, na którym uśmiechał się delikatnie. Wiedział, że nie wyglądał jak typowy model z magazynu, ale liczył na autentyczność. W końcu, szukał kogoś, kto zaakceptuje go takim, jakim jest.
Tomek siedział na kanapie, otoczony komiksami i konsolami do gier. Właśnie skończył pracę nad kolejnym projektem i czuł, że potrzebuje odskoczni. Postanowił po raz kolejny otworzyć Grindr, choć wiedział, że większość wiadomości będzie dotyczyć seksu. Czuł się zmęczony powierzchownością, ale jednocześnie, był na tyle zdesperowany, że postanowił spróbować raz jeszcze.
„Trzeba dodać nowe zdjęcie” — pomyślał Tomek. Zdecydował się na zdjęcie, na którym uśmiechał się szeroko, a w tle widać było fragment jego kolorowego pokoju. Wiedział, że to nie jest idealne zdjęcie, ale wiedział, że w ten sposób pokaże cząstkę siebie.
Maciek przewijał profile, a każdy kolejny wydawał się być kopią poprzedniego. Aż nagle, zobaczył profil Tomka. Był inny, niż reszta. Zamiast zdjęcia bez twarzy, zobaczył uśmiechniętą, szczerą twarz. Zamiast enigmatycznego opisu, zobaczył fragment jego zainteresowań. Poczuł, że to jest coś, czego szukał.
„Hej” — napisał. Krótko, prosto, bez zbędnych dodatków.
Tomek właśnie kończył piwo, kiedy usłyszał powiadomienie. Otworzył aplikację i zobaczył wiadomość od Maćka. „Hej” — napisał w odpowiedzi. Wiedział, że to proste „Hej” może prowadzić do czegoś więcej.
Pierwsze wiadomości były krótkie i zdawkowe. Maciek i Tomek powoli odkrywali, że mają wiele wspólnego. Oboje kochali sztukę, oboje byli wrażliwymi duszami, które szukały miłości, a nie tylko przelotnych romansów.
„Większość wiadomości, które dostaję, to prośby o seks” — napisał Tomek. „Wiem, rozumiem Cię. To męczące” — odpowiedział Maciek.
I w tym momencie, Maciek i Tomek poczuli, że to nie jest kolejna znajomość, która skończy się na jednej nocy. To było coś więcej, coś, co zaiskrzyło w ich sercach i sprawiło, że poczuli, że to może być miłość, której szukali.
Tomek, trzymając telefon w dłoni, zamyślił się. Słowa Maćka o powierzchowności i zmęczeniu randkowaniem na aplikacjach uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Poczuł, że nie jest sam ze swoimi odczuciami, a w Macieju dostrzegł bratnią duszę, która rozumie go bez słów.
— Coś czuję, że trafiłem na kogoś, kto rozumie. — Mam to samo wrażenie. Myślałem, że na Grindrze można spotkać tylko kogoś na jedną noc.
Rozmowa zaczęła płynąć. Z krótkich, zdawkowych wiadomości przeszli do długich, pełnych treści. Rozmawiali o swoich pasjach, o filmach, muzyce, o marzeniach i planach na przyszłość. Okazało się, że oboje mają wiele wspólnego, ale też wiele ich różniło, co czyniło ich rozmowę jeszcze bardziej interesującą. Maciek był spokojny i zrównoważony, Tomek — żywiołowy i spontaniczny. Idealnie się dopełniali.
— Muszę przyznać, że mam nadzieję, że nasza rozmowa nie skończy się na wiadomościach — napisał Maciek. — Też mam taką nadzieję. Może wpadniesz na kawę? Albo po prostu, spotkamy się na spacerze? — zaproponował Tomek.
Maciek poczuł przyspieszone bicie serca. Wiedział, że to może być początek czegoś pięknego, ale jednocześnie obawiał się, że to może być kolejny zawód. Mimo to, postanowił zaryzykować.
— Jutro, o 17:00, pod Ratuszem. Pasuje? — Pasuje.
Ich rozmowa trwała do późna w nocy. Obaj czuli się, jakby znali się od dawna, a jednocześnie mieli wrażenie, że to dopiero początek ich historii. Nadszedł moment, w którym musieli się pożegnać, ale obaj wiedzieli, że to nie jest koniec. To dopiero początek.
Zarówno Maciek, jak i Tomek nie mogli zasnąć tej nocy. Każdy z nich leżał we własnym łóżku, w swoim mieszkaniu, z telefonem obok poduszki, wciąż przewijając w głowie treść rozmowy. Oboje czuli to samo — to nie była kolejna zwykła pogawędka na Grindrze. Maciek, zazwyczaj sceptyczny i ostrożny, tym razem czuł w sobie radosne podekscytowanie. Przypomniał sobie, jak kiedyś, w młodości, czuł to samo przed randką. A Tomek? On, z natury bardziej ekspresywny, nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.
Następnego dnia, w pracy, obaj byli nieobecni duchem. Maciek, zamiast skupić się na projekcie nowego ogrodu, myślał o Tomku i ich spotkaniu. Jak będzie wyglądał na żywo? Czy będzie tak uroczy, jak w rozmowach? Z kolei Tomek, zamiast pracować nad plakatem, rysował w notesie szkice Maćka, starając się sobie wyobrazić jego twarz.
Punktualnie o 17:00, Maciek stał pod Ratuszem. Ubrany w elegancką, ale swobodną koszulę i dżinsy, rozglądał się nerwowo. Czuł się jak nastolatek. Minęła minuta, dwie, pięć… i nic. Maciek zaczął tracić nadzieję, a w jego głowie pojawiły się najgorsze scenariusze. Zaczynał już odchodzić, gdy nagle, usłyszał za sobą głos:
— Przepraszam, to Ty jesteś Maciek?
Odwrócił się i zobaczył Tomka. Ubrany w luźną koszulkę i spodnie, wyglądał jeszcze lepiej, niż na zdjęciu. Jego szeroki uśmiech sprawił, że Maciek zapomniał o wszystkich swoich obawach.
— Tak, to ja. A Ty jesteś Tomek. — Cieszę się, że przyszedłeś. Myślałem, że się rozmyślisz. — Też się cieszę. I wcale się nie rozmyśliłem.
Ich pierwsze spotkanie było pełne niepewności i nerwowego śmiechu, ale wkrótce zamieniło się w swobodną i szczerą rozmowę. Spacerowali po ulicach, rozmawiając o wszystkim i o niczym, a czas zdawał się lecieć nieubłaganie. Kiedy dotarli do kawiarni, obaj wiedzieli, że to nie jest ich ostatnie spotkanie. W oczach Tomka Maciek zobaczył to, czego szukał — szczerość i autentyczność, a w oczach Maćka Tomek dostrzegł spokój i nadzieję. To był początek czegoś pięknego, co mogło trwać wiecznie.
Rozdział 2: Randka
Ich spacer po ulicach miasta trwał dłużej, niż się spodziewali. Rozmawiali o wszystkim, co im tylko przyszło do głowy, a każda kolejna minuta z Tomkiem sprawiała, że Maciek czuł się coraz swobodniej. W końcu, gdy słońce zaczęło zachodzić, dotarli do małej, uroczej kawiarni, z dala od zgiełku miasta.
— Chodźmy tam, to moje ulubione miejsce — zaproponował Tomek.
W środku było cicho i przytulnie. Maciek poczuł się, jakby przeniósł się do innego świata. Zamówili kawę i usiedli przy małym, okrągłym stoliku, a na ich twarzach wciąż gościł uśmiech. To był ten moment, w którym obaj zdali sobie sprawę, że to nie jest zwykła randka. To było coś wyjątkowego.
Nagle, w kawiarni, zapadła cisza. Oboje popatrzyli na siebie, nie wiedząc, co powiedzieć. To było to, czego obawiał się Maciek — krępujące milczenie, które mogło zniszczyć całą magię. Oboje próbowali znaleźć jakieś słowa, ale nic nie przychodziło im do głowy.
— Wiesz, zazwyczaj nie czuję się tak swobodnie na randkach — powiedział Maciek, łamiąc ciszę. — Ja też nie. Ale z Tobą, czuję się… inaczej.
Maciek poczuł ulgę. Tomek, mimo swojej nieśmiałości, był szczery i otwarty. A to było to, czego Maciek szukał w mężczyźnie. Oboje zaczęli rozmawiać na nowo, tym razem z większą pewnością siebie.
Kiedy wyszli z kawiarni, na zewnątrz było już ciemno, a ulice oświetlały latarnie. Szli obok siebie w ciszy, ale tym razem, to była inna cisza — pełna zrozumienia i akceptacji. Maciek poczuł, że chce to zrobić. Chciał pocałować Tomka.
Zatrzymali się w małym zaułku, z dala od ludzi. Maciek popatrzył Tomkowi w oczy, a potem delikatnie położył dłoń na jego policzku. Tomek odwzajemnił uścisk, a potem zbliżył się do niego. Ich usta spotkały się w delikatnym, ale pełnym namiętności pocałunku. To był ten moment, w którym obaj zdali sobie sprawę, że to nie jest tylko przelotny flirt. To było coś, co mogło przerodzić się w coś poważnego. Coś, co mogli nazwać miłością.