E-book
47.25
drukowana A5
40.73
Między nieodkrytymi słowami

Bezpłatny fragment - Między nieodkrytymi słowami


5
Objętość:
76 str.
ISBN:
978-83-8351-833-6
E-book
za 47.25
drukowana A5
za 40.73

…o miłość ( nie) zawsze

wypruwają flaki -tryskają

żale

łzy syreny z myślami

i rzęsami w wannie lądują

ocean wzburzony

na tarasie ( nie) zawsze

zaleje salon

.

kuchnia uliczna zagląda do okna

między zaułkami żebrak

P a n  d a   P a n  d a

w pogawędkach tonie skwer

i Ruda w ramionach obcego

rozkłada nogi na ławce, czysta

( nie) zawsze

a pragnie w ciszy

w hotelowym pokoju gdzie

kwiaty kolorowe zakrywają oczy

gdy poezja smaku rozpływa się

w ustach

i wiersze rozbiera się do naga

wokół rymów w pianie

pijąc białe wino

.

Sprzątaczka nie zapuka

nie zapyta o nic

3  g o d z i n y

będzie czekać

miedzy korytarzem marzeń

a pralnią z wirującą tęsknotą

.

Ktoś sprząta plac z brudnych kłamstw

chodniki krzyczą głośno o kryzysie

ojcostwa

wiosenny powiew nie zachęca

do wstania z kanapy

dostanie zmarszczek

B i e d a c z k a

.

Ryyyyyyyyyyk

.

Uliczny grajek śpiewa żałośnie piosenkę

W jacuzzi morskiego sklepienia

Będę z tobą już na wieki

Tu zostanę we wspomnieniach

Zamykam powieki

.

1000

To potrwa tylko chwilę -dwie minuty

trochę płaczu tu na ziemi

bez drugiej szansy

B l a b l a b l a

w przekleństwie codzienności

pożegnaliśmy się — dawno

dziś nie trzeba prać

tych brudów

O n a   w i e

Spisała wszystko — na pewno

Z a s r a n a   p o l o n i s t k a

To nie była pomyłka — chwilka

1000 minut wydreptanych ścieżek

do łóżka

G o l

Polska wygrała mecz

B r a w o

.

1000 oddechów tych głębszych

w ramionach osamotnionego lasu

w którym puszka tęsknot otwiera się

dalej

K o c h a m  C i ę

S ł y s z y s z

1000 rozmów a ostatnia na miarę

straconego czasu

Ś m i e r ć   t a k  p o  p r o s t u

znudzenie życiem — piórko białe na parapecie

coraz więcej milczenia

na widelcu resztka makaronu chce wyjść

na spacer

smaku nie pamięta- przeprasza

A n i o ł   S t r ó ż

1000 warstw chmur i bzdur

1000 świec zdmuchniętych

1000 meteorów wycałowanych

życzeń i próśb

N a  j u ż

1000 rozmów wyrecytowanych w głowie

zastygniętych na ustach

Tęsknota woła z głębin duszy

Bezskutecznie

.

Uwaga

Uwaga na wysokie stopnie

smutku- dzisiaj

przelewa się rozpacz i lęki

falują na wzburzonym morzu

depresji

.

Numer 5 na drzwiach ma zły humor

a żółte rolety zakurzone

nastrojami

wraz z upływem lat

podróżują

z wysokim królem — dębem

w czasie

.

Uwaga na gałęzie

błyszczące i niezgrabne — wchodzą

na okna zapomnianego domu

rzucają czary

Z a p r a s z a m y

.

Umierał wiele razy

w tym miesiącu — nie liczył

kolejnego huraganu w głowie

poszarpanych nerwów

i powykręcanej linii życia

.

Uwaga na cienie

zbliżają się po cichu -atakują

wymazują uśmiech z twarzy

rzucają uroki plączą języki

gramolą się do łóżka

S e n  c z y  c z u w a n i e

ciężko wstać

.

Uwaga na światło

przenika promień jeden za drugim

powietrze przyjemne

wypełnia salon

W i a t r

jakby całuje każdy mebel na nowo

zakłóca zaburzony umysł

B i t w a

.

Wędrują batalie uzależnienia

możliwości skupienia

Z e r o

.

Komórki spowalniają

oczyszczają cały syf z bólu

aktualizacja od nowa

W a l k a

z codziennością

.

Śmierć nie puka już pod numer 5

zabłądziła między Zapłakaną

i Słoneczną.

Tylko gałęzie dębu słychać co noc

.

Duszy dźwięk

.

Duszy dźwięk wyrzuca tęsknotę słów

sprzed milionów lat

odległości dalekich gwiazd do naszych oczu

— Nie mierzę.

Ciągle jednak widzę głębię spojrzenia

w snach

jedną z galaktyk kołyszesz

— Dla mnie.

Z uciekającymi minutami biję się

myślami

rosną i rosną skrzydła twórczości

pięknych dni pierwiastki

natchnione poezją

nieśmiertelności

Zanim zabrzmi trąba na niebie

zacznij żyć patrząc na słońce

Śmiej się

Nasłuchuj i rzuć w wir soczystych traw

zaklęcie

O d d y c h a j

Duszy dźwięk uderza donikąd

na strunach jak fortepian

i gitara

szarpie mocno

ta miłość

gra na nerwach

akord palących uczuć

Duszy dźwięk przebije mur

w mroku nocy

.

Z szelestem drzew

Z szelestem drzew wena leci do wgłębienia

w mojej głowie.

Gęstość włosów jest gruba. Uśpione cebulki

szukają między nerwami straconego czasu.

Uciekłam do zaczarowanego lasu,

ale jedno napiszę i powiem…

Na korze zapomnianego drzewa

d o  w y c i ę c i a

namalowana liczba.

Spray nadał znak- zapachu brak,

nurtujące pytania płyną ku górze

b e z   o d p o w i e d z i

chłód i zimno

dreszcze na skórze

Liście do snu kołyszą się z cichym szumem

idę sama ścieżką,

nigdy z tłumem.

Z błogim spokojem- zimowy śpiew

przymyka wzrok stara sowa

sosny spadają pod nogi

uczucia wściekłości

B o ż y  g n i e w

z szelestem drzew

NA ROZSTAJU DRÓG

Na wydeptanych ścieżkach minionych pokoleń

zaniedbana kapliczka i biały kamień

poszukują chwil utraconych

bezpowrotnie — bez kolorowych wstążek

bez bujnych kwiatów

na trawie nijakiej i szarej

tylko jeden słonecznik stara się zachować urodę

czarując okiem czarnym

co niejedno widziało

Na rozstaju dróg bez odpowiedzi żadnej

w  k t ó r ą  s t r o n ę

bez odpowiedzi przodków

c o  d a l e j

wicher tylko wieje i chaos

na głowę pada i miażdży czaszkę

a myśli lawiną wpadają do błota

razem z rozpaczą niewidzialną- zupełnie

z głębokości duszy krzyczą

wrzeszczą

A kapliczka stoi niewzruszona

.

Kwiaty Niezgody

Zerknęły wybrednie w górę

obfity deszcz lał 24godziny. Po omacku

ktoś szukał klucza do drzwi. B r a k.

Ktoś chciał znaleźć prawidłową drogę,

dojrzalej kochać niż dotąd.

Zatrute emocje zniekształcały rzeczywistość.

A one patrzyły i obserwowały deszcz

mógłby zmyć te jałowe problemy-

lał obficie jak nigdy wcześniej

przez całą noc

lał do szklanki wódkę z sokiem jabłkowym z miętą

zaburzał relacje

L u b i ę  t o

Z pretensjami do Boga do świata do

siebie nigdy

od jutra na nowo będzie ze swoimi kwiatami

wypatrywać pięknego nieba

poddenerwowany o to i tamto

dom nie taki jaki by chciał

dzieci krzyczące w niebogłosy i ona ‐żona.

Brak słów.

W ogrodzie pachniało. A płatki opadały

bezpowrotnie. Czerwone jak jej usta krwiste.

Zerknęły bezwstydnie w przeszłość by namieszać. Piękna Kula kwiatostanu niezgody otwiera się.

Dziewczyna w koralowej sukience przychodzi na spotkanie z Nim. Przystojnym panem.

Nigdy więcej potem się nie zobaczyli.

Nigdy więcej się nic nie wydarzyło. N I C

W pustym domu nikt nie mieszka. Tylko one

rosną i uwielbiają deszcz.

W starym budynku

.

plącze się strach w pokoju

przewracając się o sznurówki

rozwijają się ciągle i ciągle

próbujesz zawiązać- nie idzie

.

pajęczyna kołysze się na karku

próbujesz wyczyścić plamy

sumienia

nim zapadnie ciemność

wybielić dawne dni

starość traw zamienić

w soczystość

.

a czarna mgła ciągnie się do sufitu

zerka na obrazki

wiszą w salonie

plącze się kołtun za kołtunem

na podłodze

i pająki

wprowadziły się na dobre

słyszą rozmowy w ścianach

.

płacz

krzyk

trwa tygodniami

.

obcięty warkocz z kokardką

starannie schowany w pudełku

wypadł z zapleśniałej szuflady

.

próbujesz rozpleść- nie idzie

wstydzisz się wspomnień

K a r m a   w r a c a

.

nieregularne długie fale płyną znów

na plecy

palcami pokonują wzburzenie

wzrok oślepia

ruch bioder lekki

wiatr

Ż e g n a j

piękna moja

.

teraz ogromna pustka

cierpienie i łzy

gniew straszny

w wielkim budynku

obdrapanym przez czas

żal spływa na brudny dywan

zegar tylko tyka inaczej

.

***

.

Wachlarz emocji zakrywa kołdrę

romansów- grzecznie a może grzesznie

P i e p r z  P i e p r z

mnie

spojrzenie musi przyciągać magią

nie z tego świata

namiętność

fascynacja

potworna siła

musi popychać mocno mocno

w ramiona bestii z charakterem

niech las pachnie pożądaniem

podnieceniem

P o c i ą g  P o c i ą g

porywa zmieniające się chmury

nad głowami

głaszcze liście barwne i chwiejne

obrazki z życia zmieniają się

migoczą chwile uciekają w podróży

rzeczywistość

przez okno wypływa wzruszenie

i zachwyt

i nienasycenie

.

Ja chcę tylko by w domu pachniało

Tobą

pieprzem

a na huśtawce chcę czytać

wszystkie książki Maciejewskiej

pani odurzona kwiatami mirabelek

ubranych w piękne białe sukienki

.

Bajka

Między rzeczywistością a halucynacją był,

istniał a może i nie.

Tak daleko wzrok już nie sięga. Zniknął.

To pewne. Tak jakby nigdy Go nie było

w jej świecie.

Oj tam Oj tam. Bujdy autor plecie.

Na zamku klepsydra.

Dalej przesypuje ten piasek popieprzony

lukrem.

Herbata z cytryną na stole. Stygnie.

Królowa blednie. Połyka łzy. Odpala papierosa.

Butelki po piwie, koniaku, whiskey walają się dalej,

wylecą zaraz w powietrze jak ptaki.

Mówił: Jeszcze nalej, jeszcze…

W starym szpitalu zasnął na zawsze,

ściana przy łóżku zaczęła drżeć.

Zaraz zjedzą go celtyckie robaki,

A tysiące mil dalej ktoś chciał krzyczeć.

Kurzem pokryty parapet, w popielniczce pet

ostatni.

W oknie zamczyska przezroczysty cień.

Królowa ubrana w czerń.

Wschód słońca

.

pomarańczowy odcień

Monet miesza farby, krwiście

leją się strumienie łez czerwieni,

wpadają do zatoki- rozproszone

tworząc kręgi na wodzie.

Zatopione wątpliwości i przemyślenia

chodzą po głowie,

muskają skórę suche trzciny

chwiejne i siwe

wspomnienia

wyblakłych dni

gorących nocy

opowiadania.

Spierzchnięte z ust do ust

gorące dni

i kawa

na dzień dobry

.

Przy cmentarzu

przy cmentarzu czarne drzewa

rozmawiają ze sobą

śpiewają kołysanki

małym dzieciom

tęsknią

przed zachodem słońca

żałośnie płaczą

i cisza

.

na cmentarzu czarne drzewa

korzenie zapuszczają na dobre

trzęsą się jak galareta- zimno

a wiatr śpiewa i fałszuje

ziemię wyśmiewa szyderczo

.

przy płocie najszybciej rosną

nagie

rozwijają się czarne gałęzie

z wachlarzem rzęs

dziewczyny z dawnych lat

chwiejnym krokiem idą

są tu

i tam

mimochodem

płoną oczy

przechadzają się by zniknąć

za starym zapomnianym grobem

spalone powieki posklejała farba czerwieni

płomienie na niebie leciały grzmotem

gwoździe też

.

a potem

ktoś cierpiał kilka godzin

i zapadła ciemność

i czarny mrok

ślady za sobą chciał zacierać

czarną zasłoną chmur

przed zachodem słońca

.

dziś Bóg umiera

Nic nie zostanie

Nic nie zostanie po mnie

na meblach kurz

okruchy wspomnień

kuchenny nóż

( jak nowy)

w portfeliku mały grosz

na szczęście monety złote

w szufladzie poezji rozkosz

na potem

(w środku nocy)

nic nie zostanie po mnie

kilka słów źle dobranych

wyjazd z nimi we śnie

wśród myśli nieuczesanych

.

Na plaży

.

na drugim końcu deptaka

knują intrygi ślicznotki

głośne jak przekupki

na straganie- natrętne

gubią wątek w wyścigu

po chleb i frytki

w lecie kopulując

na plaży

delektują się

zgorzkniałymi inaczej

.

a oni chcą tylko zapomnieć

dawne życie

na chwilę — krótką chwilę

by później odszczekać słowa

osądzeni przez ludzi

co chcą ukamieniować od razu

bez grzechu- a jakże

.

głodni pocałunków, dotyku spragnieni

zimne Prosecco

dowcip i mgła suną się wśród fal

nad wodorostami kontury

ciała płoną

coraz głośniejsze jęki

godziny mijają

.

stawką przyszłość

wstrzymują oddechy

czekając na

.

wiatr zaplata warkocze

butelkowa zieleń wtapia się w tło

księżyc mruga

.

2.00 w nocy

w ukradkowych spojrzeniach

umierają

Ostatnia minuta

Zegar tyka. Czas ucieka.

Nie zdążę powiedzieć, że

C z e k a j

letni wiatr dmucha mi w oczy

i książki rozsypane w królestwie

moim i pamiętniki

i pachnące karteczki co miały być

na wymianę

i widokówki

i maturę znowu piszę

i wiersze do szuflady

wrzucam

i lecę pierwszy raz samolotem

i pachnę Jadore

T i k  T a k

Życie nie było usłane różami

Czy zdążę jeszcze powiedzieć, że

Dzię

kuję za za za

wszy

stko!

.

Pechowa minuta. K o n i e c.

W y c h o d z ę

ze swojego ciała

J e s t e m obok

nie śpię- a jednak śpię

Bez echa

Cel: Być kamieniem rzuconym na pole,

rozbitym najlepiej jak odłamki szkła z oczu

wyrzucanych co miesiąc- oziębłych.

Bez emocji, bez uczuć przy lustrze tkwić

(ktoś wyrzucił na śmietnik)

Tam nie rosną kwiaty, nikt nie pielęgnuje

przyjaźni, wrogość ubiera się w skórę

zdrajcy.

Rozumiesz — nie rozumiesz

głupią udajesz za każdym razem

niezauważalnie rzucasz kostkami

w grze pozorów

odwracasz głowę, zbierasz kości

dalej

.

Mimoza

Chodząca mimoza rozsiewa uśmiechy,

to się nie dzieje naprawdę- namiętność

zgubiona po zmroku.

W dzień łzy nie zasypiają w samotności,

szaleńczym tempem niezmiennie

płyną płyną płyną

.

W kałuży żalu przeskakują daty

i zniszczone parasole latają nad głową — burza wspomnień.

Migawki chwil. Obrazy. Szarości.

Przezroczysty filtr fotograficzny.

E d y c j a — Z m i e ń

Wiatr tylko niech przestanie przenosić liście

i

rozgrzebywać przeszłość.

W y s t a r c z y

zapomniała- nie zapomniała

kocha, nie kocha, kocha nie… kocha…

K o c h a ł a

aż skręcało z bólu

.

W strzępach wiązanka fruwa

czerwienie i żółcie omdlewają

przy grobie

wyszeptują słowa anioły

o jasnych twarzach

i demony stoją niezgrabnie

w czarnej mgle

dymi cmentarz

.

Na szali przesądzony los

Zapomniał?

Nie pamięta?

Wierzba płacząca

.

Finezyjnie powykręcałaś gałązki- kochana

wrażliwaś ty na mrozy, zimno było tego dnia.

Odszedł kochanek, co pił przy Tobie, palił skręty i spał nieraz na mokrej trawie,

przy rzece, którą poświęcił księżyc.

Nad brzegiem stać będzie, niczym strażnik uwiedziony zapachem zapomnianej bogini.

Flashback.

Jest znowu czerwiec. Wszechobecna zieleń wszędzie i parno i duszno a ramiona drżą

na rozgrzanej ziemi.

I jest jesień. I zima kolejna. I kolejna. I kolejna. Zapłakałaś żałośnie. Uklękłaś bez błękitu

a chmura odpływa z jego bełkotem.

Jedna. Druga. Dziesiąta. Już ich nie ma

przy rzece, którą poświęcił księżyc.

Po drugiej stronie

Po drugiej stronie

błądzenie we mgle- nie widać drogi

Gdzie iść

tylko same lasy

rąk szukających czegoś -głów nie widać

zaciągnięte woalem

pola i łąki

ciągną się kilometrami

Światło w oknie.

Ściągają mnie delikatnie

biel łóżka oślepia

i fartuch też

Korytarz szumi.

Co jest.

Zatrzymany czas drwi sobie.

Data. Godzina. Zapisane.

Wiatr porusza żółtą zasłoną.

Wiatru brak.

To przecież ja. I ja.

Unoszę się nad ziemią.

A może to tylko sen.

Nie.

Chmura przerażenia i strachu wypływa ze mnie

rozsiewa inny świat- błądzę

dalej

donikąd

Nieprawda

W tym roku nie będzie wiosny- nieprawda!

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 47.25
drukowana A5
za 40.73