E-book
14.7
drukowana A5
18.94
drukowana A5
Kolorowa
37.01
Miasto razy trzy

Bezpłatny fragment - Miasto razy trzy


Objętość:
26 str.
ISBN:
978-83-8155-363-6
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 18.94
drukowana A5
Kolorowa
za 37.01

Prolog

Moje dzieciństwo… na początku było normalne. Jak każdego. Odkryłem tę dziwną właściwość, gdy miałem 7 lat. Wtedy też moja normalność się skończyła. Zacząłem postrzegać więcej. Jak to dzieciak, powiedziałem o tym rodzicom.

— Boję się.

Matka oderwała się od swojej pracy i spojrzała na syna.

— Przestań opowiadać zmyślone historie. Spać!

Noah wrócił do swojego pokoju. Nakrył się kołdrą, zamknął oczy i udawał, że go nie ma.

Nawet za zamkniętymi drzwiami głosy wciąż nie ustawały.

Luty

Chłopak uciekł z miasta, w którym się wychował. Tu nikt go nie znał. Ani jego rodziny ani znajomych. Nikt nie miał pretensji. I nic nie podejrzewał — o powiązania z władzą czy tą katastrofą. Nowe miasto. Nowa twarz… Tak sądził.

Marzec

Telewizor w salonie grał ciut za głośno, ale babcia była przygłucha. Toteż to przemilczałem. Nie chciałem się wykłócać. I tak by nic nie zyskał. Matka obiecywała, że zje z nim dziś obiad. Ale tak jak sądził nie przyszła. Babcia mieszkała z nimi od zeszłej wiosny. Jedyny członek rodziny, który był zawsze w domu. Był sam i nikt go nie rozumiał.

Kwiecień

Żadnych związków! — obiecywał sobie Noah. Niestety jak to bywa z kruchym postanowieniem. W piątek poszedł z kolegą do baru wypić. Stanowczo przegiął. — (film mu się urwał). Obudził się w tanim hotelu przy drodze. Z potwornym kacem. W kuchni stała nieznajoma dziewczyna. Smażąc grzanki i jajka. Przeprosił dziewczynę. Ubrał się i wyszedł. Miał nadzieję jej więcej nie spotkać.


Zjawy przybierały różną postać. Raz je widział a kiedy indziej pozostawały poza zasięgiem jego wzroku. Nauczył się z tym oswajać.

Maj

Buty wciąż mi mokły. Trzeba będzie kupić nowe. Nie miał jednak tyle pieniędzy. Noah postanowił poczekać do końca roku z tym. Na myśl przyszła mu tamta scena. Fakt. Usłyszał o tym w telewizji.


3 lata wcześniej… Waszyngton.

- Markus! Zapakowałeś wszystko?

- Tak, mamo.

- Nie mogę uwierzyć, że zaczynasz dzisiaj życie jako student.

- No weź mamo...

- Jesteś pewien, że masz wszystko?

- Tak. Możemy już jechać?

- Oczywiście. Daj mi tylko chwilkę.

Syrena umilkła. Obecnie nikogo nie ma przed budynkiem. Ludzie pochowali się w kryjówkach. On też powinien ruszać. Pożegnał milcząco się ze swoją matką i poszedł.

Od tamtej pory nie kontaktował się z Markusem.


Uczeń złapał nauczyciela na korytarzu, prosząc aby coś wyjaśnił. Nauczyciel stracił przez to całą przerwę na śniadanie. Ale czego nie robi się dla uczniów. Wracając spadł. Cała krew, która się wylała wróciła do mojego ciała. U moich kolegów tak nie było. Tylko ja byłem dziwny. Musiałem kłamać.

Czerwiec

Wreszcie zakwitł wiąz w naszym ogródku. Drzewko trochę zmarzło tej zimy. Po raz pierwszy zacząłem dostawać te liściki. Przyprawiało mnie to o gęsią skórkę. Wklejałem je do zeszytu a ten chowałem. I udawałem, że nic się nie wydarzyło.

Lipiec

Nasiliło się dręczenie.

,,JEstem Blisko..." - powycinane koślawo z gazety. Następny był gorszy:

,, CORaz bliŻej". To znaczyło, że jest w kręgu moich znajomych. Ostatnia była najgorsza i od razu po przeczytaniu zacząłem obsesyjnie się rozglądać.

,,TUŻ. TUŻ za tobą”. Wcześniej zbywałem to. Sądząc, że prześladowca da mi spokój. Tak się nie stało. Chciałem powiedzieć nauczycielowi. On jednak stwierdził, że przesadzam. A potem znikł bez wieści pod koniec miesiąca.

Sierpień

Błysk rozdarł na chwilę niebo, rozświetlając pomieszczenie. Mężczyzna był szybki. Z kieszeni wyjął składany nóż. Rozłożył ostrze i zaatakował chłopaka. Ostatnie co zobaczył to rozdziawioną z szoku twarz trupa. W rosnącej kałuży krwi. Następnego dnia. Coś go dręczyło. Za nic nie mógł pozbierać myśli. Z westchnięciem udał się do biblioteki. Sądził, że tam znajdzie wytchnienie. Głowa go bolała. Usiadł w kącie masując skronie. O tej godzinie było niewielu czytelników. Wsunął w ucho słuchawki. Lubił je pomimo, że jedna była głucha. Usłyszał coś w tle. Zapewne kłótnia. Zignorował to, częściowo odpłynął. Usnął w którymś momencie. Obudził się, wstał i rozprostował nogi. Koło niego przeszedł chłopak. Zatrzymał się tak blisko, że tylko ja mogłem usłyszeć.

- Morderca!

Tori z wrażenia upuścił telefon. Rozejrzał się, ale w pobliżu nie było nikogo innego. Więc nie było mowy o pomyłce. Nastolatek znikł zaraz potem za regałem. Chciałem za nim pobiec i zapytać o co chodzi. Coś mnie jednak powstrzymało. Wciąż pogłowie odbijały mi się echem słowa chłopaka. Czytałem książkę, ale myślami byłem gdzie indziej. Po raz któryś przebiegałem tę samą linijkę. W oczy rzuciło mu się — słowa były te same, które wypowiedział młodzian. Ożywiony doczytałem tekst do końca. Czyżby o to mu chodziło?

Sierpień- wrzesień

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 18.94
drukowana A5
Kolorowa
za 37.01