Miał być spokój, są kłopoty - Artur Kuchta Dziękuję autorowi za możliwość przeczytania tej książki. Czytałam już kilka komedii kryminalnych i nadal uważam, że nie jest to gatunek dla wszystkich czytelników. Często jest więcej tej komedii, niż kryminału. Tutaj, to powiem szczerze, że dość ciekawie zostało to poprowadzone. Akcja toczy się w swoim tempie i dodaje taki element tajemnicy. Pokazuję, że trzeba uważać jak się chce prowadzić własne śledzctwo, bo...Dość często można się wpakować w bagno. Mamy przedstawione różne punkty widzenia, a dominuje Nasza bohaterka. Połączenie jej imienia i nazwiska naprawdę mnie rozbawiło. Mela Trela (Melania). Wracając do innych postaci, to nie da się ich nie lubić. Szczególnie przyjaciółkę Meli. Aldona. To jak większość znana nam, przykładowa wiecznie zakochana i energiczna kobieta. Najczęściej przeciwieństwo głównej bohaterki. Spokojnej i planującej wszystko do przodu. Spodobało mi się to wprowadzenie do każdego rozdziału. Nie tylko podkreślało istotę danego momentu, ale też miało swoje przesłanie. Historia, która pokazuje, że nie zawsze wszystko jest oczywiste. Pozory często mylą, a przede wszystkim to, że nie wiesz komu możesz zaufać. Czy polecam? Tak. To historia, która Cie rozluźni i rozbawi. Moja ocena 9/10 Cytaty z książki: " Czy można mieć większego pecha? No chyba, żeby spotkała napastnika twarzą w twarz. Wtedy kto wie, jak by się to skończyło, może ofiary byłyby dwie. Zadrżała na samą myśl. Zdała sobie sprawę, że kryminały to nie do końca literacka fikcja. Takie sytuacje mogą się zdarzyć każdemu. I zdarzają. Świat jest naprawdę miejscem pełnym niebezpieczeństw!" "– To panience nie pozostało już nic, tylko kontynuować śledztwo – Lady in Red podsumowała rozmowę. – I oczywiście życzymy powodzenia. No tak, pomyślała Mela. Teraz została detektywem. Jeśli nie chce zawieść staruszek, to wypada chociaż dobrze udawać, że wciela się w narzuconą odrobinę na siłę i całkiem przypadkowo rolę." "„Melania i partnerzy” w akcji." "– Wyposażona jak zwykle – skomentowała Aldona. – Zupełnie jak na wojnę. – Ba! Bez odpowiedniego przygotowania nie zabieram się do pracy. Wzięły się do opracowywania planu. Już po kilku minutach rozpoczęły burzę mózgów. – Co tam nabazgrałaś? – zaczęła burzę Aldona. – Nie nabazgrałam, tylko napisałam! A to różnica... – Niech będzie, chociaż bardziej przypomina mi to egipskie hieroglify, a w najlepszym wypadku pismo klinowe. Co masz? – Pomysł!" "– Jak to co? Nie słyszałaś? Ma coś do załatwienia – dodała ciszej. – Jeszcze się przekonamy co kombinuje. Masz trawę na spodniach, Mela. Nic z tym nie zrobisz? – Maskuję się. W razie kolejnej wpadki będzie jak znalazł. Wtopię się w otoczenie jak snajper i stanę tylko kolejnym elementem krajobrazu." " Upartość to dobra cecha pod warunkiem, że człowiek wie kiedy przestać. " "– Dzięki. – Mela wcale nie była wdzięczna, ale wypadało wyrazić choć w zwięzły sposób słowa uprzejmości. – Cała przyjemność po mojej stronie – odparł wąsaty brunet. Przyjemność? Mela coraz bardziej cięta była na wędrownego rycerza w szortach. Kto go prosił o pomoc? Co, sama nie umie podnieść niewielkiej paczuszki? A przyjemność, to by miała zjadając jej zawartość. A przez tego typa, który pojawił się nie wiadomo skąd, obejdzie się smakiem. Znalazł się marketowy Don Juan. Jeśli myśli, że Mela da się poderwać na paczkę ciastek to się grubo myli!" "– Ja i brodacz? Ty i Szwagier? Nie wierzę, podobno dałaś sobie z nim spokój! – Kto powiedział, że w takiej konfiguracji – sprostowała Aldona.– Biorę brodacza, tamtego już przerabiałam. Co prawda, pomyliłyśmy się, co do niego, ale jakoś mi przeszła ochota na amory z tym osiłkiem. – A tak wyglądaliście słodko na imprezie w ogródku! – Było minęło. To chyba nie facet dla mnie – zaprotestowała Aldona. Mela nie słyszała w jej głosie przekonania. – A tamten jest dla ciebie? Raz spotkałyśmy go w sklepie. Jeszcze mi ciastka ukradł! – Żartowałam tylko. – Aldona puściła Meli oko. – Ty mu chyba nigdy tych ciastek nie wybaczysz!"
Recenzja "Miał być spokój, są kłopoty" Autor: Artur Kuchta Jeśli myślicie, że na mazurskiej wsi czas płynie leniwie, a największym zmartwieniem są kretowiska w ogródku, to znaczy, że nie znacie Podgórkowa! 😄 Artur Kuchta w swojej komedii kryminalnej przez duże „K” serwuje nam historię pełną wdzięku, humoru i nieoczywistych zwrotów akcji. Czytając tę książkę, bawiłam się wyśmienicie i nieraz śmiałam się do łez! Lekka, przyjemna historia, w której humor i wiejski klimat idą w parze z sympatycznymi bohaterkami i pomysłową fabułą. To świetny przykład komedii kryminalnej w pełnym tego słowa znaczeniu, przestępcy są wystarczająco niebezpieczni, by wzbudzić emocje, ale jednocześnie zbyt nieporadni, by zepsuć lekki, humorystyczny ton opowieści. Zbrodnia, choć błaha, staje się punktem wyjścia do zabawnych wydarzeń i błyskotliwych dialogów, które nadają historii wyjątkowy urok. Melania, główna bohaterka, ucieka z miejskiego zgiełku w poszukiwaniu ciszy i równowagi. Jednak zamiast relaksu trafia w sam środek lokalnych plotek, afer i… napadu. Wraz z przyjaciółką Aldoną postanawia rozwiązać sprawę, zakładając biuro detektywistyczne, które bardziej przypomina komediowy eksperyment niż profesjonalną agencję śledczą. Świeżo upieczone właścicielki biura „Melania i Partnerzy”, próbują rozwiązać sprawę, która z pozoru wydaje się błaha... ale szybko okazuje się, że w Podgórkowie nic nie jest takie, jak się wydaje. Ich działania są pełne improwizacji, nieporadności i szczerych chęci, co czyni je zarówno zabawnymi, jak i niezwykle ludzkimi. Zamiast profesjonalnego sprzętu mają psa, kota i sporą dawkę determinacji, a do tego wsparcie lokalnych bohaterek, barwnych pań ze sklepu spożywczego, które wiedzą o wszystkich wszystko (i jeszcze trochę więcej). To książka, która bawi, relaksuje i czaruje klimatem prowincji, gdzie plotka roznosi się szybciej niż sygnał Wi-Fi, a każda rozmowa przy ladzie może być początkiem śledztwa. Autor z wyczuciem łączy elementy komedii i kryminału. Nie ma tu makabrycznych szczegółów ani ciężkiego klimatu, zamiast tego dostajemy lekką, inteligentną rozrywkę. Dialogi błyszczą humorem, a barwne postacie z Podgórkowa tworzą prawdziwy mikroświat, trochę absurdalny, trochę swojski, a przede wszystkim pełen ciepła. Styl Artura Kuchty to idealne połączenie błyskotliwego humoru, lekkiego pióra i filmowego tempa akcji. Dialogi skrzą się ironią, a bohaterowie mają w sobie coś, co sprawia, że chce się ich poznać osobiście (albo przynajmniej wypić z nimi herbatę w sklepowym kącie). „Miał być spokój, są kłopoty” to książka, po której masz ochotę więcej, więcej Meli, więcej Aldony i więcej kłopotów! Idealna na jesienny wieczór z kubkiem herbaty i kocem, gwarantuję, że uśmiech nie zejdzie Wam z twarzy aż do ostatniej strony. ⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️ /5 – za humor, lekkość i niepowtarzalny klimat.
(...) Lubicie sięgać po debiuty? Jeśli tak to polecam wam przezabawną komedię kryminalną autorstwa Artura Kuchty "Miał być spokój, są kłopoty". Mela postanawia wyjechać do domku sezonowego rodziców, do małej mazurskiej wsi Podgórkowo. Kobieta zawsze marzyła, by zamieszkać na wsi. Jednak jej wyobrażenia o wiejskim spokoju i sielance już od pierwszej chwili pobytu legły w gruzach. Bo tam gdzie Mela, tam kłopoty.. a gdy jeszcze dołączyła do niej przyjaciółka Aldona... Obie kobiety, pod wpływem niedawnego włamania do sąsiadki Meli oraz do jej domu, postanawiają założyć biuro detektywistyczne i samodzielnie poprowadzić śledztwo, by uchwycić bezczelnego złodziejaszka. Ale to co odkrywają w toku prowadzonych działań, zaczyna je pomału przerastać. A przecież nie samym śledztwem człowiek żyje.. Za chwilę otwarcie nowego marketu, festyn.. "Miał być spokój, są kłopoty" to pełna humoru, lekka komedia kryminalna, z którą nie ma czasu na nudę. Akcja zmienia się z minuty na minutę. Autor zabiera czytelnika do bardzo ciekawej wsi Podgórkowo, w której nic się nie ukryje przed czujnym okiem trzech starszych pań, których punktem dowodzenia staje się miejscowy sklepik. Muszę pogratulować panu Arturowi świetnie wykreowanych postaci. Każdy bez wyjątku, wnosi do tej historii coś , bez czego byłaby ona nie pełna. Po za tym zabawne dialogi, wpadki, humorystyczne sytuacje, tworzą niesamowity koloryt powieści, którą czyta się jednym tchem. Zauroczył mnie jej klimat i liczę na kontynuację... Książka idealna do tego, by spędzić miło czas, dostarczyć sobie rozrywki i zobaczyć czym jest siła przyjaźni i międzyludzkich relacji. Jak razem można stawić czoła nawet najgroźniejszym bandytom ( no może nie, aż tak groźnym 🤭) , uratować wiejski sklepik przed bankructwem czy rozkręcić własny biznes ( nawet nie jeden). A w tym wszystkim jeszcze znaleźć czas na pyszne ciacha i kawusię. No jednym słowem lektura obowiązkowa!!










