E-book
11.53
drukowana A5
36.9
drukowana A5
Kolorowa
63.6
Mechanika Międzyplanetarna

Bezpłatny fragment - Mechanika Międzyplanetarna

Praca zbiorowa


5
Objętość:
214 str.
ISBN:
978-83-8273-170-5
E-book
za 11.53
drukowana A5
za 36.9
drukowana A5
Kolorowa
za 63.6

Dla obdartego włóczęgi międzyplanetarnego

Był sobie chłopiec, który w obawie przed tym, że księżyc skradnie jego święte sny, niewiele sypiał, a noce spędzał na wpatrywaniu się w roziskrzoną przestrzeń. Zastanawiał się jak by to było opuścić planetę i spacerować po nocnym niebie, po ścieżce zbudowanej z gwiazd, które oświetlałyby jego drogę. Bał się ciemności i nie zdawał sobie sprawy, że są na tym świecie ludzie, którzy widzą tylko ciemność. Niektórzy po prostu śpią i ani trochę nie martwią się o księżyc. Bał się ciemności, więc polegał na gwiazdach, które oświetlały jego noce. Nie wiedział jednak, że życie w kosmosie wcale nie jest łatwiejsze od życia na Ziemi.


Nadeszły szalone lata dwudzieste i nadszedł dzień, w którym chłopiec, zbuntowany gatunek zamieszkujący błękitną planetę, stał się kosmicznym mężczyzną. Nosił w sobie odłamek kosmosu. Jego umysł wirował jak planety przez co zawsze miał zawroty głowy, a gwiazdy pulsowały w jego żyłach, dlatego czasem musiał je podcinać by wypuścić trochę gwiezdnego pyłu. Niewiele więcej o nim wiedziano, ponieważ przez jego myśli nie mógł przeniknąć żaden teleskop. Wiedziano, że znów dryfował wśród gwiazd, jak to robił, będąc chłopcem, lecz teraz w złym kierunku bo prosto do punktu dezorientacji absolutnej. Wszystkie konstelacje zaczynały się rozmywać, tworząc katastrofalne wzory. Tej nocy kosmiczny mężczyzna zrozumiał, że przedawkował rzeczywistość. Zaczynał myśleć, że prosi świat o zbyt dużo. Było tak wiele do odkrycia, ale przestrzeń między nim a jego najskrytszymi pragnieniami wydawała się być oddalona od siebie o dwanaście wszechświatów. Wydawało mu się, że utknął w przestrzeni pomiędzy tym, co prawdziwe a tym, co jest wymysłem, pomiędzy tym, co się unosi a tym, co tonie, pomiędzy tym, co znaleziono, a tym, co zostało utracone. Zanim zaczniesz poznawać wszechświat, musisz poznać siebie, o czym kosmiczny mężczyzna nie wiedział. Pamiętał kim jest, kiedy śnił. Kiedy się budził znów zapominał. Wszystko, co się dzieje czasem jest prawdziwe, czasem to sen, a czasem wspomnienie ale czy my jesteśmy prawdziwi, czy to science-fiction?


Mam szczerą nadzieję, że słowa, które tu znajdziecie, staną się dla was źródłem inspiracji, wzruszą, rozbawią, poruszą lub wpłyną na was w jakikolwiek inny sposób. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej książki, jesteście wspaniali. W tym miejscu rozpoczyna się podróż dzielnicą międzyplanetarną. Podróż sekretnymi uliczkami przepełnionymi tekstami, poruszającymi problematykę egzystencjalną i filozoficzną w kosmicznej metaforyce.

✧ 1

— Kim jesteś?


— Jestem potomkiem kosmicznej mgławicy, która miliardy lat temu uformowała się w naszą planetę i jej życie. Czuję w żyłach te kosmiczne dziedzictwo, bo patrzę z utęsknieniem na księżyc co noc, a widok Drogi Mlecznej i rozgwieżdżonego nieba wzrusza mnie do łez. Jestem Wagą. Mówią, że to znak osób wrażliwych, kreatywnych i uduchowionych. To zgadzałoby się ze mną. Wielbię sztukę, którą traktuję jak osobistą religię, słucham smutnych piosenek patrząc w niebo, łatwo wpadam w zadumę. Lubię wędrować po starych osiedlach i obserwować wiekowe budynki i kamienice, wyobrażając sobie, kto mieszka w środku, jakie czyta książki, czyja ręka posadziła w ogródku krzew czerwonych róż. Zbieram cytaty i słowa piosenek na każdą okazję, szukam siebie i odbicia swojej duszy w muzyce, wierszach i powieściach. Piszę długie listy pełne szczegółowych opisów moich uczuć i zaklejam je ozdobną woskową pieczęcią. Zbieram suszone kwiaty jako pamiątki miejsc, w których byłam. Nie wychodzę z domu bez ciemnej szminki i długich kolczyków. Jestem wiosną, bo wtedy czuję się najbardziej żywa, kwitnę niczym konwalia majowa, zwodząca zewnętrznym pięknem, lecz wypełniona trucizną. Jestem reinkarnacją zielonej ćmy księżycowej.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Staram się dostrzegać piękno w drobiazgach i pozornie niewidocznych rzeczach. Niezwykłą radość daje mi przypadkowe spotkanie przyjaznego kota z okolicy, widok baniek mydlanych na głównym placu miasta, smak malin z cukrem i śmietaną, karmienie jeleni jabłkami. Szczęście to długo oczekiwany list od przyjaciółki, burza po upalnym dniu, stworzenie czegoś własnoręcznie, zapach książek, nowa płyta ukochanej wokalistki, antyk w sklepie zdający się czekać właśnie na ciebie, motyl, który przysiadł na twojej dłoni, pojawiające się latem piegi, zapach lasu, pierwsze wiosenne kwiaty…


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


— Kilka dni temu śniły mi się kosmiczne podróże, loty w nieznane, pobyt na księżycu, na którym byłam lekka i przepełniona szczęściem. Od tamtej pory co noc modlę się do gwiazd o błogosławieństwo kolejnego pięknego snu, oderwania od rzeczywistości, powrotu do baśniowej krainy gdzie wszystko jest możliwe…


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Za długi czas zniknie ludzkość i planeta wróci do stanu harmonii. Bluszcz porośnie dawne budynki, mech i grzyby wepchną się w każdą betonową szparę. Zwierzęta będą przechadzać się po opustoszałym wybrzeżu, wolne, szczęśliwe. Parki miejskie zmienią się w dzikie lasy, ciemne, zapuszczone i magiczne. Przez brak sztucznego oświetlenia noc będzie rozświetlona miliardem gwiazd i widokiem lśniącej drogi mlecznej. Obserwującymi je astronomami będą dzikie koty, wychodzące na nocne łowy. W morzu ponownie znajdą swój dom koralowce i niezliczone gatunki, wolne od śmieci i trucizn. Powietrze będzie czyste i spokojne. Ziemia odżyje.


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— Moja własna planeta byłaby ostoją nostalgiczności i ulotnego piękna, staroci, których czas już przeminął, natury opuszczonej i zapomnianej, ale pięknej w swojej dzikości. Porośnięta byłaby łąką i gęstymi lasami, po których latałyby magiczne żuki, motyle i ważki. Każdy dzień rozpoczynałby się wzejściem słońca na niebie w kolorze różowej waty cukrowej, a kończył wschodem wielu księżyców, budzących pływy w spokojnym, czystym Morzu Łez. Każde miejsce byłoby idealne na piknik lub lekturę, mnogość kwiatów pozwalałaby na tworzenie czarownych bukietów, wianków i zielników. Wiatr unosiłby natchnienie dla każdego, kto znajduje się na planecie. Inspirację wyśpiewałyby też ptaki i wieczorne owady. Na mojej planecie nie byłoby miejsca na złe sny i przykre wspomnienia. Służyłaby temu, żeby tworzyć nowe, piękniejsze, śmiać się i fikać koziołki na drzewach. Noc rozświetlana milionem świetlików, a my latałybyśmy razem z nimi.


— Gdybyś mogła nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciała to jak by się nazywała?


— Konstelacja konika z karuzeli! Tajemny znak zodiaku dla zagubionych duszyczek, które wierzą w wieczną niewinność, wyznają dziecięcą fascynację i dostrzegają piękno w miejscach, gdzie inni nawet nie myśleliby go szukać.


— Czym pachnie kosmos?


— Wyobrażam sobie, że kosmos dla każdego pachnie inaczej, każdemu kojarzy się z czymś wyjątkowym i znaczącym z jego życia. Dla mnie byłby to zapach lawendy, malinowych delicji, pożółkłych książek i kociego futerka.


— O co poprosiłabyś spadającą gwiazdę?


— Poprosiłabym ją o przeniesienie mnie, choć na chwilę do czasu kiedy miałam 16 lat, świat stał przede mną otworem, czerpałam z życia garściami a serca nie zniszczyła mi jeszcze zawiść. Chcę znów urządzać pikniki w opuszczonych budynkach, palić po kryjomu lawendowe papierosy w lesie, wymykać się na nocleg na plaży nie mówiąc nikomu, jechać tam, gdzie poprowadzi mnie mój rower, zaplatać lolicie warkoczyki i bazgrać po tomikach wierszy. Był to czas kiedy świat był wyrazisty i pełny pięknych barw, a ja byłam jego częścią. Chcę puszczać kolorowe bańki mydlane i nosić delikatne wianki, niczym nastolatka, której nigdy nie czeka dorosłość.


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedziała?


— Najpiękniejsze polne kwiaty rosną na torowiskach. Sny są jak woda, bezbarwne i niebezpieczne. Poczekaj, aż los postawi przed tobą ludzi ci przeznaczonych. Dni, które warte są zapamiętania to te dni, kiedy nie masz czasu wspominać. Zasiej roślinę i patrz codziennie jak się rozwija, jak budzi się do życia. Tworzenie czegoś własnymi rękami daje największe poczucie spełnienia. W życiu donikąd się nie dochodzi, po prostu się idzie.


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.


— Chciałabym podzielić się wierszem, który stworzyłam dla cudownej duszy, która odeszła do krainy gwiazd. Nazwałam go „Gwiezdna Magia”

Założymy wianki

z jowiszowych kwiatów

dodamy skrzydła motyli nocnych

i krwistoczerwone pocałunki

zerwiemy z naszego wnętrza

to co najjaśniejsze w tobie

i najmroczniejsze we mnie

patrząc ci w oczy głęboko chmurzyste

zaplotę ci we włosy ogon komety

i dzień zmieni się w noc wieczną

ale nasze twarze będą lśnić

nie od łez

tylko rozpalonych mgławic

potem

spalimy na ołtarzu

nasze umęczone dusze

i stworzymy sobie własny kosmos

O. M. A.

✧ 2

— Kim jesteś?


— Rzeczywistość rozmydla się z czasem, zostaje plama. Mnóstwo kwiatów, które więdną w wazonie, kruche kości, które wyławiam z kosmicznej zupy, czyszczę je z sumiennością starej mniszki, kawałek po kawałeczku; z góry w dół, prawie jak na prastarej czotce, różańcu z jarzębiny albo gwiazd. To wszystko zaczyna pulsować i pracować, jak nowo postawiony pomnik, w którym jestem schowana, pięknie marmurowa, z delikatnymi przebłyskami komet, ich warkoczy, które trzymam w dłoniach. To tylko szkielet, szablon, który odciskam ciężką i zmęczoną stopą na piasku, woda zmywa ten obolały grunt. Woda z elementami wiotkich wodorostów. Słowa. Słowa. Mówią do mnie różne istoty, że jestem, że zakwitam w ich głowach. A być to coś przepięknie strasznego. Przecedzam myśli ciepłym, białym bandażem. Boję się być. To wszystko jest gwiezdną iluzją. Jestem wtedy, kiedy sarna wpatruje się w nadjeżdżające reflektory-oczy samochodów, tuż przed uderzeniem. To ja, każda sarna. Wyłuskuję się z czasoprzestrzeni, bywam Anną w długich sukniach z welurowymi rękawiczkami, aby nie zniszczyć nikogo. Wącham kwiaty z czułością, szepczę trzmielom swoje sekrety, wtedy kiedy jestem. Jestem, nie mam nie, jestem. Bywam. To ja, Anna. Dobry wieczór. Dzień dobry.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Najpiękniejsze w życiu jest czytanie literatury w towarzystwie futerkowych przyjaciół. Pisanie, ścieranie się rzeczywistości; tworzenie w wielkim słowa tego znaczeniu. Tworzenie listów, listów z pocałunkami, kosmykami włosów, zebranymi ziołami, chowanie siebie w słowach, urywkach myśli, w papierze, który absorbuje ruchy dłoni, czy to pisaniem ręką czy wystukiwaniem na klawiaturze. Tworzenie ciast, czasopism, ogródków, tworzenie emocji i uczuć, relacji, poezji, nowych, szalonych budowli choćby z drewnianych kloców pod pierzyną, gdzie czuję się najbezpieczniej. Mogłabym wymieniać i wymieniać — podoba mi się, że mogę tworzyć; siebie, rzeczywistość dookoła, lepić ją, niekiedy cerować, łatać, choć nierzadko robię również dziury, jak każda czarownica. Kosmitka. Największym szczęściem jest dla mnie na dzisiejszy dzień: mój Edward — świnka morska, która towarzyszy mi w złych chwilach, ale również w tych dobrych. Poezja, trochę herbaty, morze i noc. Szampan kosmosu, który dziurawię papierową słomką.


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


— Nigdy nie doznałam siostrzanych wieczorków poetyckich, oprószonych papierosami o smaku musującego wina, delikatnej muzyki, która wprowadzałaby nas w trans poezji, przejścia z bycia pół-poetką do w pełni świadomej siebie i słów pisarką. Brakuje mi mojego najdroższego Teodora, który zmarł z nieznanych powodów, pamiętam do dziś, jak przy nim byłam i głaskałam go po jego rudawym futerku, a on wydał ostatnie, ciężkie tchnienie. Brakuje mi radości z życia i w życiu, brakuje mi niewinności i dziecięcości, takiej krystalicznej.


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Rozmydlona bańka, coś kruchego.


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— Ziarenko cukru z pierścieniami mąki, coś małego.


— Gdybyś mogła nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciała to jak by się nazywała?


— Cmentarna konstelacja popękanych ptaków.


— Czym pachnie kosmos?


— Anyżkowymi landrynkami, dusznym, ciepłym, fermentującym kompotem z jabłek, urojeniami młodocianej kobiety, oczyszczającym nas deszczem po długiej podróży, ciastem z rabarbarem, pomarańczami z goździkami, cynamonem o świcie, mchem, praniem z dużą ilością płynu do płukania, kosmos pachnie różowymi tabletkami na uspokojenie i gorzkim, zepsutym mlekiem.


— O co poprosiłabyś spadającą gwiazdę?


— Poprosiłabym o spokój, tak bardzo mi go brak.


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedziała?


— Echo? Echo! Spokój. Spokój tam proszę, proszę. Jesteś tylko pyłem, pyłem.


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.


— Słów, słów mam wiele, mogę je lać, jak wodę, lecz boję się ich, boję się słów, ich wagi, ich mocy. Są cichymi zaklęciami, których używamy codziennie, to one tworzą kosmos. Pęka Księżyc, pękamy my, dusze zamieszkujące te kruche ciała, na jeszcze bardziej delikatniejszej planecie, czasoprzestrzeni. Kosmos jest wentylem bezpieczeństwa.

Anna Verwelkte Knochen

✧ 3

— Kim jesteś?


— Jestem przede wszystkim muzykiem wpatrzonym we własne buty i entuzjastą przeszłości. Jestem każdą epoką niewpisaną w podręczniki — niczym rzymscy homoseksualiści. A poza tym jestem jeszcze kompanią na wynajęcie.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Miłość w każdej postaci i zarazem jej cała tragedia, z której zawsze rodzą się najpiękniejsze rzeczy na świecie. Widzę piękno w zatracie ludzkości, kiedy krzywdzi się nie tylko pojedyncze osoby, a też całe masy. Coś jest w Tedzie Bundym i jego ofiarach, które były duszone nie jakimś tam sznurem a rajstopami. Fascynują mnie skryte zachcianki i fantazje ludzi, z którymi walczą na co dzień, jedni skutecznie, inni mniej. Najbardziej mnie podziwia teoria śmierci, która ma być najlepszym orgazmem na świecie. Największe szczęście czuję, żyjąc beztroskie życie Lolity, żony nazistowskiego oficera, Luli z „Dzikości serca” Lyncha, ogólnie, będąc Księżycem całego społeczeństwa, kto nie wpada w żadne granice i nie ma żadnych ludzkich cech, takich jak obowiązki, troski, tylko i wyłącznie zabawa. Jak człowiek, który tylko odwiedza tę planetę, a potem jedzie dalej.


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


— Tęsknię za ciepłem w środku i uczuciem szczęścia, beztroski, takich melodii, przez które czuje się powiew wiatru na twarzy, mimo że wszystkie okna są zamknięte. Brakuje mi kogoś, z kim zwiedzę świat, nie budząc się.


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Przyszłości nie będzie, ale jeśli będzie, to mam nadzieję, że bezstresowa, ale niespokojna. O, i mam nadzieję, że dożyję pierwszych ludzkich kroków na Marsie.


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— Ulana kwiatami maku i we mgle jak z teledysku Nirvany. A czas ciągle stałby w 4 nad ranem.


— Gdybyś mogła nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciała to jak by się nazywała?


— TJB, tego skrótu używała moja pierwsza miłość. Nadal nie wiem, co przedstawiają te inicjały, ale mają oznaczać miejsce. Skoro to konstelacja gwiazd, a gwiazdom towarzyszą księżyce (czy coś takiego) to niech wie, że nadal go kocham „to the moon and back”.


— Czym pachnie kosmos?


— Pierwsze, co mi wpadło do głowy to zapach klimatyzowanego biura.


— O co poprosiłabyś spadającą gwiazdę?


— O jego.


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedziała?


— Chciałabym prześpiewać piosenkę Formacji Nieżywych Schabów „Chciałabym, chciała” i powiedzieć: laif is brutal.


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.


— Uważam, że najpiękniejsze galaktyki mamy w swoich siniakach. A o kosmosie zawsze mi przypomina piosenka Franco Battiato „Centro di gravità permanente” zachęcam do jej posłuchania.

Luftschloss

✧ 4

— Kim jesteś?


— Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, gdyż żadna odpowiedź nie będzie dostatecznie wyczerpująca i pominie większość mojego zawiłego życiorysu. W dużym jednak skrócie jestem osobą niebinarną, uciekającym od lat w świat fantazji radykalnym lewicowcem, amatorem malarstwa i fanatyczką kotów. Urodziłam się na wschodzie i w tym roku udało mi się ukończyć liceum plastyczne na specjalizacji intermedia. Zawsze jednak w pierwszej kolejności widziałam w sobie człowieka.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Za najważniejsze w życiu uznaję kontakt z twórczością innych ludzi. Nie potrafię funkcjonować bez możliwości zagłębienia się w świat fikcji, który jest dla mnie równie ważny, co otaczające mnie realia. Malarstwo, muzyka, rzeźba, książki, filmy i seriale są nierozłączną częścią mojego funkcjonowania, a moja rzeczywistość nie byłaby bez nich pełna. Nie wyobrażam sobie również istnienia bez wymiany poglądów czy spostrzeżeń z przyjaciółmi. Szczera rozmowa z kimś bliskim jest jedną z najprzyjemniejszych czynności na tej planecie.


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


— Tęsknię za utraconym czasem, niedoświadczonymi przeżyciami, miejscami, których nie odwiedzę i nie odwiedziłam, technologią lat minionych i za syntetyczną rzeczywistością bez podziałów na rasę, płeć i klasę. Aktualnie brakuje mi styczności z pewną historią zamkniętą w trzynastu tomach przez pewnego Japończyka i bardzo chcę przeczytać sequel wraz z pobocznymi publikacjami. Czekam też na koniec pandemii, by w końcu swobodnie rozpocząć wymarzoną pracę jako tancerka w klubie.


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Traktuję przyszłe lata jak nieuniknioną katastrofę. Postępujące zmiany klimatyczne jak i popularyzacja teorii spiskowych, idących ramię w ramię z faszystami nie napawają mnie zbytnim optymizmem, przez co przyszłość widzę jako zbliżający się wielkimi krokami chaos. Pragnę jednak wykorzystać pozostały mi czas na spędzenie jak najwięcej czasu z bliskimi mi ludźmi i zatopieniu się jak najgłębiej w niezbadane mi historie.


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— Byłaby wielkim, neonowym klubem ze striptizem, prowadzonym i zarządzanym przez tancerki. Pracujące tam osoby będą miały pełną kontrolę nad tym jak wygląda ich czas, w jaki sposób się prezentują i z którym z klientów chciałyby spędzać swój czas. Na tej planecie nie istniałaby stygmatyzacja ze względu na pracę, nierówne traktowanie ze względu na pochodzenie czy ekspresję płciową. Zatrudniane byłyby nie tylko kobiety, ale też mężczyźni i osoby niemieszczące się w binarnych kategoriach, a wśród klientów można byłoby spotkać nie tylko eleganckich mężczyzn z planety biznesu, ale też aktywistów społecznych, osoby LGBTQ+ czy nawet postacie fikcyjne, z gier, komiksów czy książek. Każdy byłby tam mile widziany, o ile odnosiłby się do każdego z szacunkiem i nie obawiałby się zostawić ładną sumę pieniędzy dla pracowniczek i pracowników klubu.


— Gdybyś mogła nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciała to jak by się nazywała?


— Najchętniej nazwałabym ją “Konstelacją Tańczącego Buta”, na cześć wyjątkowo wysokich szpilek noszonych przez tancerki. Drugą opcją byłoby nazwanie konstelacji na cześć piegów dziewczyny, w której podkochiwałam się w drugiej klasie liceum.


— Czym pachnie kosmos?


— Zależy, w jakim punkcie kosmosu się aktualnie znajdujesz. Jedne mgławice będą pachniały cytrusami z nutą cynamonu i goździków, inne zaś przypominać będą polne bukiety. Rozproszone, chłodne galaktyki eliptyczne będą pobudzać swym zapachem niczym czyste powietrze w zimowy poranek, niebezpieczne pulsary przypominałyby o swojej niebezpiecznej aurze wonią topionego metalu, a niektóre galaktyki swoją gracją owijałyby się w woń najpopularniejszych i najdroższych perfum, maskując tym samym zapach etanotiolu wydobywający się z czarnej dziury.


— O co poprosiłabyś spadającą gwiazdę?


— Personalnie od dziecka marzy mi się podróż między kartami książek, jakaś maszyna, która mogłaby zmaterializować moją osobę w tych wszystkich pięknych powieściach, pozwalając mi na nawiązanie relacji z fikcyjnymi postaciami i przeżycie z nimi tych wszystkich niezapomnianych przygód. Z bardziej realnych opcji poprosiłabym najpewniej o dekryminalizację pracy seksualnej. Przez ostatnie lata czytałam, szukałam i rozmawiałam z tyloma wspaniałymi osobami pracującymi w branży dla dorosłych, że nie wyobrażam sobie nie wspierania ich w walce o destygmatyzację i równe prawa. Dziewczyny pracujące na kamerkach, striptizerki, performerki burleski i w szczególności escortki zmagają się z wyjątkowo dużą ilością problemów w związku ze swoją pracą, a ich widoczność w mediach jest najczęściej albo negatywna, albo zerowa. Gdyby jedna spadająca gwiazda mogła poprawić byt milionów osób na świecie, to myślę, że wybrałabym właśnie pracownice seksualne.


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedziała?


— Chciałabym oddać taką możliwość grupom marginalizowanym, myślicielom i filozofom. Obawiam się, że z moich ust wypłynęłyby co najwyżej truizmy, słowa które za wiele by nie zmieniły i równie mało przekazały dlatego rozsądniejszym byłoby odstąpienie miejsca komuś, kto na co dzień ma go mniej ode mnie. Mogłaby to być nastoletnia lesbijka z małego miasta, anarchista mieszkający na skłocie, nauczyciel próbujący rozpalić w uczniach ciekawość i zainteresowanie swoim przedmiotem, aktywista klimatyczny — ktokolwiek, kto ma więcej doświadczenia i przemyśleń na temat współczesnego świata niż ja, ktoś, kogo praca daje pozytywne dla setek, tysięcy osób efekty i kto potrafiłby lepiej ubrać moje uczucia i myśli w słowa.


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.


— Chciałam serdecznie pozdrowić parę kolektywów, w szczególności Sex Work Polska, za inkluzywność, ciepło i wsparcie, Stop Bzdurom za poczucie humoru i niezłomną wolę walki o prawa osób Queer w tym kraju, Aborcyjny Dream Team za pomoc tysiącom kobiet w uzyskaniu podstawowego prawa do decydowania o swoim ciele. Bez waszej pracy i wysiłku ta planeta byłaby o wiele smutniejszym miejscem, a życie na niej nie jest całkiem stracone. Jeśli kiedykolwiek człowiek podbije kosmos i zbuduje pierwsze kolonie na Marsie, to pragnę, by egzystencja wyglądała tak, jak wymarzyliście wy — jako inkluzywne, pozytywne miejsce bez niepotrzebnego cierpienia i uprzedzeń. Wszechświat zasługuje na lepszą planetę Ziemię.

Fiviness

✧ 5

— Kim jesteś?


— Jestem dzieckiem natury, cząstką kosmosu, z robakami w głowie i pod cienką warstwą skóry, wiedźmą z lasu, z bagien, błędnym ognikiem, hieną cmentarną, Gwiazdką i Kaczuszką. Każdym i nikim, staram się być przede wszystkim najlepszą wersją siebie.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Drobnostki. Kot przeciągający się w promieniach słońca, najładniejsza wiśnia na drzewie, potknięcie się tylko po to, żeby znaleźć dwa złote, buziaczki w czółko i hermetyczne żarty.


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


— Lekkości w tworzeniu, zatracaniu się w tym do momentu, kiedy wszystko robię mechanicznie i wybudzam się z gotową sztuką w dłoniach.


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Nie chcę jej sobie wyobrażać tak, jak najprawdopodobniej będzie wyglądała. Chcę widzieć w niej dużo roślin, szczęśliwych zwierząt i migoczących gwiazd. Bez ludzi. Bez wojen, nienawiści i toksyczności.


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— Byłaby fioletowa a zamiast słońca oświetlałyby ją błędne ogniki i świetlikowe dupki. Byłoby na niej dużo przeróżnych grzybów, robaczków i żabek, mgła byłaby różowa, wszystkie drzewa smakowałyby lukrecją a woda z bagien wiśniową coca-colą, miałaby trzy księżyce, każdy wschodzący o innej godzinie tak, że zawsze któryś byłby widoczny.


— Gdybyś mogła nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciała to jak by się nazywała?


— Małe kotki


— Czym pachnie kosmos?


— Lawendą, psami, pustym powietrzem, gnijącymi resztkami, ogniem, kolorami tęczy, perfumami sprzed wieków, krwią zabitych, zasysanym powietrzem i zimną wodą.


— O co poprosiłabyś spadającą gwiazdę?


— Wciąż proszę je wszystkie o to samo, ale nie mogę zdradzić, bo się nie spełni.


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedziała?


— HONK


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.

“His radiance in the dark

Mysterious shape or beauty mark

As if it were Minerva

Breastplate of Jupiter

The hovering deep, as he spoke the word

The light, the virgin creature

All dreams of all disease are fantasy features, first conceived

Illusions worth remembering

Our father late at night, forbidding death, he kissed the light

As Jupiter transfigured”

„Jupiter” Sufjan Stevens, Bryce Dessner, Nico Muhly, James McAlister

Blodigrodion

✧ 6

— Kim jesteś?


— Mam prawo zachować milczenie, ponieważ wszystko co powiem prawdopodobnie będzie głupie. A tak na poważnie — nie wiem kim jestem, zawsze się nad tym zastanawiałam. To chyba nie było aż tak głupie, prawda? Jestem naprawdę zagubionym człowiekiem. Jestem różową perfumowaną duszą opancerzoną chaosem.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Nie bójcie się, żyjcie niedoskonale, bo doskonały jest absurd. W życiu piękne są najdrobniejsze sprawy jak spacery wąskimi zapomnianymi uliczkami miasta, oczekiwanie na wywołanie kliszy z aparatu, pikniki pod nocnym niebem, wieczorne przejażdżki samochodowe w upalne letnie dni, mgliste poranki, pocałunki w sali kinowej, kwiaty wyrastające z pęknięć w chodnikach, pijackie rozmowy, bycie zakochanym tak bardzo, że aż boli Cię serce, domowa hodowla błękitnych grzybów, tańczenie w miejscach publicznych, zapach waty cukrowej w wesołym miasteczku, pokazy w planetariach, obserwowanie ważek z niebieskimi skrzydełkami, łapanie świetlików, picie mleka w kieliszkach od martini (jak w „Śniadaniu u Tiffany’ego”) i nadawanie rzeczywistości niepowtarzalnego klimatu jak ze starego czarno-białego hollywoodzkiego filmu, pełnego sennych ujęć i spowolnionych obrazów.


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


— Tęsknię za szaleństwem, odmiennymi stanami świadomości, wzruszeniami, łzami szczęścia, moim królikiem i beztroską. U wielu osób zauważyłam ujemny poziom beztroski, zastanawiam się, czy cały ten świat kompletnie oszalał a bardzo często się nad tym zastanawiam. „Dziś żarty powoli się kończą. Coraz poważniejsi ludzie poważnie zajmują się śmiesznymi sprawami” — Agnieszka Osiecka


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Wyobrażam sobie scenę jak z filmu Tarantino, gdzie kosmiczny srebrzysty cadillac z zawrotną prędkością płynie po autostradzie Moonoute 66 a z kasety zaczyna lecieć piosenka „thank the lord for the night time” Neila Diamonda. Myślę, że ludzie utkną w tej strefie retro dlatego kasety to coś, co nigdy nie będzie dostępne tylko w sklepie z antykami. Wyobrażam sobie gospodynie przyszłości, które mówią do swoich dwunastoletnich synów „nie dostaniesz deseru, dopóki nie skończysz swojego owadoburgera z lokalnych świerszczy!”. Wyobrażam sobie, że nadejdą czasy, gdy pytanie „z jakiego miasta jesteś?” zostanie zastąpione przez „z jakiej planety jesteś?”


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— Zamieszkiwałyby ją wiosenne żuki, to te o błyszczących niebieskich ciałach. Wszędzie unosiłaby się gęsta błękitna mgła i byłoby zimno. Jak w zamrażarce, która stoi w lodziarni.


— Gdybyś mogła nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciała to jak by się nazywała?


— Gwiazdozbiór szklarnika (szklarnik to gatunek ważki).


— Czym pachnie kosmos?


— Pachnie jak waniliowy shake i spalone tosty.


— O co poprosiłabyś spadającą gwiazdę?


— Nie spełnią się żadne życzenia, jeśli wypowiem je na głos!


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedziała?


— Chciałabym, żebyśmy zwolnili a w zasadzie zatrzymali się na moment i posłuchali „Some Velvet Morning” w wykonaniu N. Sinatry i L. Hazlewooda. Wspaniale byłoby móc usłyszeć ten tajemniczy klasyk ze świadomością, że słyszy go cały wszechświat w tej chwili.


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.


— Lista rzeczy, które istnieją, ale nie możesz ich zobaczyć: piękna przyszłość zapisana w gwiazdach.

R.R.

✧ 7

— Kim jesteś?


— Jestem czystą, nieskalaną brudem świata duszą. Pod powłoką człowieczej biologii oddycham światłem prawdziwego istnienia, białego jak stokrotki, ciepłego jak popołudniowe słońce, nikt nie może mnie dosięgnąć. Jestem niezniszczalnym konceptem.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Uszczęśliwia mnie tworzenie i dokumentowanie. Daje mi ono pewność, że choćbym pewnego dnia miała zniknąć, będę zawsze żyła w moich zapiskach — w świecie liter, którego sensu nie można podważyć, nie można go unicestwić.


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


— Szalenie tęsknię za wolnością, której nigdy nie doświadczyłam a na którą czekam całym swoim ludzkim, zakrzywionym jestestwem. Przecież uciśnienie nie może być wieczne.


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Ziemska przyszłość będzie szara, a przyszłość odleglejsza niż gwiazdy będzie różowa i słodka jak wata cukrowa.


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— Wszystko byłoby dmuchane, każdy mógłby skakać dokąd by chciał, jak najdalej, trzymając za rękę miłość swojego życia.


— Gdybyś mogła nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciała to jak by się nazywała?


— Ochrzciłabym ją,,aju” — mój młodszy brat nazwał tak samego siebie, gdy był bardzo mały. Czy kiedykolwiek doświadczyliście miłości do dziecka? Oddałabym mu moje ręce i nogi, oddałabym mu moje serce i duszę. Maleństwo cierpiące tak jak ja cierpiałam i zawsze byłam za słaba, żeby zapewnić mu bezpieczeństwo. Gdybym mogła cofnąć czas, nie umiałabym niczego zmienić, moje ręce nie miały siły, żeby odsunąć od niego straszne rzeczy, które sprowadziły na niego niewyobrażalny ból. Pewnego dnia zabiorę nas do domu — do kosmosu — i wtedy wszystko się skończy.


— Czym pachnie kosmos?


— Lawendą a lawenda pachnie spokojem i harmonią.


— O co poprosiłabyś spadającą gwiazdę?


— Błagałabym o sens — na kolanach, mocząc włosy w brudzie wszystkiego, co mnie niszczy.


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedziała?


— Bądźcie dobrzy a dobro do was wróci; bądźcie źli a dosięgnie was jedynie zło.


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.


,,latające łóżko”

na moim latającym łóżku zawsze jest noc

w górze widać błyszczące domem gwiazdy a w dole komfort bycia wysoko

wiatr jest lekki i przyjemnie chłodzi twoją rozgrzaną kąpielą twarz

zawsze przed chwilą się myłeś

masz jeszcze mokre włosy

ale nie przeziębisz się bo podobno moje nocne podróże są kompletnie urojone

w wyobraźni można wszystko powiedzieć i wszystko zrobić

na moim latającym łóżku nie ma strachu ani bólu

szybujesz przez wirujący świat i huczy ci w głowie melodią piosenek z innego życia

latarnie daleko pod tobą uśmiechają się i są spokojne jak ty

panuje cisza

zasypiasz

masz ładne sny

a rano budzisz się w swoim pokoju zastanawiając się czy naprawdę latałeś

świadomość wydaje mi się rzeczą względną.

Gabriela Bień

✧ 8

— Kim jesteś?


— Zacznę przyziemnie — w momencie pisania tego tekstu jestem na drodze do zdobycia tytułu inżyniera, a w momencie publikacji mam nadzieję już mieć upragnione inż. przed nazwiskiem — o czym podświadomie marzyłem od dawna. Wiadomo już, że jestem studentem — inżynieria mechatroniczna na AGH, więc techniką zafascynowany byłem odkąd pamiętam, co doprowadziło mnie do miłości do wyścigu kosmicznego, rocket science i tym podobnych. Z kosmosem łączy mnie gra, która jak mało co wpłynęła na moje życie i wydaje mi się, że wywołała efekt motyla. Kerbal Space Program bo o tym mowa pojawiła się w moim życiu między 2011 a 2012 i jest ze mną do dziś, a po drodze zmieniła moje życie. Poza tym uwielbiam gapić się w niebo wieczorem, licząc na przelatującą ISS.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Nie jestem w stanie powiedzieć co jest dla mnie najpiękniejsze, bo nie mam nic takiego. Jeśli już to mam kategorie rzeczy a wśród nich coś najpiękniejszego (np. najpiękniejsze wieczne pióro jakie kiedykolwiek widziałem — Rotring 600 wcale nie jest moją najpiękniejsza rzeczą w życiu, jest cudowne i inżynierskie za to). W tematyce kosmosu jednak — najpiękniejszą rzeczą dla mnie nie jest nawet sam kosmos ale to co pozwoliło go nam doświadczyć — wszystko co związane z technologią, która sprawiła, że zaledwie 60—70 lat po pierwszym locie braci Wright, człowiek postawił stopę na Księżycu. Jest to tym piękniejsze mając w świadomości ówczesny stan cyfryzacji narzędzi — Saturn V powstawał na papierze, nie jak dzisiaj w CADzie (Computer Aided Design — Komputerowe Wspomaganie Projektowania) dzięki kilku(-set) kliknięciom. To jest coś niesamowitego dla mnie i przepięknego.


Całym sercem kocham estetykę rysunków technicznych i to jest jedna z najpiękniejszych rzeczy jakich mogę doświadczać w życiu. Nie najpiękniejsza, ale w swojej niszy wygrywa.


Natomiast co daje mi największe szczęście? Nie chcę tutaj odpowiadać sztampowo — rodzina czy partnerzy bo prawda jest inna. Uważam, że nie powinniśmy uzależnić naszego szczęścia od obecności innych ludzi. Nie jestem w stanie powiedzieć co daje mi największe, podobnie jak nie jestem w stanie powiedzieć co jest najpiękniejsze w moim życiu. Szczęście daje mi świadomość tego, że ludzkość ma jeszcze sporo przed sobą jeśli chodzi o podbój kosmosu i mam nadzieję, że z tego skorzysta.


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


— Biorąc pod uwagę, że piszę to w trakcie pandemii — bliskości i intymności. Brakuje mi kontaktu z ludźmi, wspólnego przeżywania rzeczy. Nawet prostych i codziennych jak pokazywanie sobie memów siedząc na wspólnej kanapie, cokolwiek.


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Staram się pozytywnie, ale trudno w świecie rządzonym przez kapitalizm napędzany chęcią zysku jednostki często kosztem ogółu. Mam nadzieję sprawnie i szybko obronić pracę inżynierską, zdać egzamin dyplomowy i trochę odpocząć a potem wrócić do pracy pełen sił. To jest taka bliska przyszłość na jakiej się skupiam, starając nie wybiegać naprzód. Natomiast w szerszym rozumieniu mam nadzieję, na rozwój ludzkości, jakkolwiek pompatycznie to może zabrzmieć. Ubiegły rok pokazał, że jakiekolwiek plany i wyobrażenia mogą bardzo szybko się rozsypać. Chciałbym zobaczyć przekaz na żywo z pierwszych kroków na Marsie, albo innym ciele niebieskim gdzie człowiek dopiero postawi stopę. Memy towarzyszące temu wydarzeniu będą rewelacyjne, tego jestem pewien.


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— Moja jako rządzona przeze mnie czy moja jako — ja decyduję o tym jak wygląda bo ją stwarzam? W pierwszym przypadku — nie mam planety, planeta na której przebywam to dobro wspólne, o które mieszkańcy się troszczą bo drugiej takiej nie ma nigdzie, gdzie w sposób naukowy, technologiczny rozwiązywane są problemy głodu, braku dachu nad głową. Fully Automated Luxury Gay Space Communism basically.


W drugim — huh, trudno mi powiedzieć, nigdy nie myślałem o własnym kosmicznym kamyczku. Niezależnie od tego czy posiada atmosferę czy nie — na jednej z jej półkul jest szrama, ogromny wąwóz będący efektem uderzenia asteroidy na jednym z etapów jej życia. Trudno mi oszacować rozmiar takiej blizny, załóżmy 200—250 km szerokości i 1250—1500 km długości. Jeśli nie ma atmosfery jest kamyczkiem 3x większym od Ziemi (tj. o promieniu około 18 000 — 20 000 km) jednak kilkukrotniem cięższym, trudno mi określić. Barwy szaro-stalowo-grafitowej, pełna mniejszych kraterów po uderzeniach asteroid. Posiada dwa księżyce, jeden na dziwnej, ekscentrycznej orbicie — nieco większy od komety. Drugi bardziej „księżycowy” i bliżej.


Jeśli miałaby atmosferę, to niezdatną dla ludzi. Zbyt gęstą, ubogą w tlen, z przewagą metanu.


— Gdybyś mógł nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciał to jak by się nazywała?


— Waham się między czymś uroczym — Kuwucyk (połączenie UwU i Kucyk), czymś głupim jak Konstelacja Dupa na wzór Galaktyki Kujwdubie albo Kurvix z Kapitana Bomby. Albo zbitką liter i cyfr, po prostu, których znaczenie znałbym tylko ja bo dotyczyłyby ważnej dla mnie daty.


— Czym pachnie kosmos?


— Podobno prochem strzelniczym i przypalonym stekiem, trochę jak spawanie? Nigdy nie byłem w kosmosie, nie wąchałem kombinezonów, więc nie jestem pewien. Ale obstawiam „zapach warsztatu” — zapach smarów, olejów, benzyny, rozgrzanego metalu.


— O co poprosiłbyś spadającą gwiazdę?


— O spektakularną eksplozję w wyższych partiach atmosfery po zderzeniu się z inną spadającą gwiazdą.


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedział?


— To pytanie wybiło mnie na jakiś czas z rytmu i zmusiło do rozmyślań. Myślę, że chciałbym przekazać wiedzę — całą jaką posiada ludzkość i cała jaka jest o ludzkości w jakiś skompresowany sposób. Jeśli życie w kosmosie istnieje i jakieś byłoby na poziomie odbierania transmisji radiowych może pomogłoby to tamtej cywilizacji rozwinąć się, może nauczyli by się czegoś na naszych błędach. Odruchowo jako inżynier myślę w kategoriach — usłyszeć, znaczy nie wprost, ale poprzez jakiś sposób przekazywania informacji i taka jest moja interpretacja tego pytania i nie zamierzam podchodzić do tego w sposób dosłowny.


Jednocześnie przekazując całą naszą wiedzę nie zdradzilibyśmy się z naszym położeniem narażając się na kontakt z wrogo nastawioną cywilizacją, robimy to od ponad 70—80 lat wysyłając w kosmos całą masę elektromagnetycznego bełkotu, więc można z pewnym przybliżeniem powiedzieć, że zdążyliśmy już wypuścić w eter całą, dotychczas zdobytą przez nas wiedzę, jak i wiedzę o nas. Ale to na swój sposób to samo mam wrażenie.


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.


— Moim małym kosmosem jest wszystko co zrobiłem w Kerbal Space Program przez wiele godzin jakie spędziłem z tą grą, będącą symulatorem programu kosmicznego. Jednocześnie przez nią poznałem niesamowitych ludzi, których teraz mogę nazywać swoją rodziną. W pokrętny sposób to przez Kerbale poznałem swoją dziewczynę.

Jacek

✧ 9

— Kim jesteś?


— Jestem dziewczyną księżyca, uwielbiam nocne spacery, przejażdżki i szeptanie życzeń spadającym gwiazdom. Piszę pamiętnik i prowadzę dziennik snów.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Najpiękniejsze w życiu jest postrzeganie drobnych rzeczy jako coś wyjątkowego i niepowtarzalnego, kreacja, samospełnienie się, bycie swoją najlepszą wersją, bratnia dusza przy boku, podziwianie natury i samego siebie. Moim szczęściem jestem ja sama. To ode mnie zależy jak będę się czuć ze sobą i to czy zauważę i dopuszczę do siebie cudne osoby i miejsce na szczęście, gdy wyrzucę z życia osoby, które w najmniejszym stopniu na to miejsce nie zasługują.


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


— Tęsknie za byciem beztroską dziewczynką, wesołym miasteczkiem i watą cukrową.


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Jeśli chodzi o przyszłość ludzi to nie wiem czy chcę wiedzieć, ale warto zacząć od siebie i dążyć do spełnienia nie krzywdząc nikogo i kierując się swoim dobrem. Moja przyszłość to jeśli mogę aż tak bardzo się uzewnętrznić i nie podpisać prawdziwym imieniem to chciałabym, żeby była wieczną sielanką zbudowaną z pewnym chłopcem (w którym na razie się podkochuję, ale jeśli wyjdzie ta książka to mam nadzieje, że z nim będę), ale nie ma co okładać całych nadziei w chłopcach. Dlatego na razie skupiam się na sobie. Chcę wyglądać jak milion, czytać książki, lubić siebie i robić dla siebie dobre rzeczy. Przyszłość będzie wymarzona, gdy będę mieć 21 lat.


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— Moja planeta byłaby różową kulą waty cukrowej a nad nią unosiłyby się chmury na których można byłoby latać bo halo, przecież grawitacja nie musi na niej istnieć!


— Gdybyś mogła nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciała to jak by się nazywała?


— Konstelację gwiazd nazwałabym „różane iskierki”


— Czym pachnie kosmos?


— Kosmos pachnie zapachem kojącego ciepła, marcepanem albo babeczką ze zbyt dużą ilością sody oczyszczonej.


— O co poprosiłabyś spadającą gwiazdę?


— Uwaga, wiadomość do spadającej gwiazdy! Chciałabym mieć życie jak z niekończącego się filmu o miłości, czuć się znakomicie i wyglądać jak milion dolców.


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedziała?


— Wszechświatowi opowiedziałabym wiersz o miłości.


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.


— Kosmos kojarzy mi się ze świadomymi snami, podróżami i lataniem w snach, wilkami w świetle księżyca, oglądaniem gwiazd z ukochanym, magią i wróżeniem podczas pełni.

Julia D.

✧ 10

— Kim jesteś?


— Jestem nastoletnią dziewczyną, z wolna zbliżającą się ku swoim osiemnastym urodzinom. Mam silne potrzeby twórcze oraz wyobraźnię o szerokich zasobach, owe cechy wykorzystuję na naukę rysunku, pisanie własnej powieści na podstawie gry — „Mortal Kombat” — i rzecz jasna — marzycielstwo. Wiele marzę, ale to nie oznacza, że nic nie robię! Zatracam się w słuchaniu muzyki Phila Collinsa i Darciego, posiadam nieco zróżnicowany, aczkolwiek dość stabilny gust muzyczny. W wolnych chwilach zabawiam swojego królika Ancymona. Nie bez powodu otrzymał takie imię. Interesuję się również polityką, jestem ciekawa świata i nowych odkryć naukowych. Ostatnio dużo też czytam, głównie kryminałów, reportaży i książek popularnonaukowych. Zakończę te przechwałki, wiem, że już się nudzicie. Dopowiem tylko, iż również ćwiczę, głównie ramiona. Nie ma nic lepszego i bardziej budującego własną samoocenę jak dotykanie swoich napiętych mięśni, polecam każdemu.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Jest naprawdę wiele rzeczy, które w życiu mnie uszczęśliwiają. Wspólne wyjścia ze znajomymi, denerwowanie swoich sąsiadów zbyt głośną muzyką (spokojnie, jeszcze nigdy się na to nie skarżyli), rozwijanie swoich zainteresowań… ale gdy przychodzi moment w którym mam wybrać coś, bez czego nie mogłabym żyć, co daje mi siłę do dalszej egzystencji to natychmiast wybieram swojego partnera. Jest to mężczyzna, który jako pierwszy skradł moje serce i tym samym — ostatni. Dobrze wiem, że jeśli czyta to teraz jakiś dorosły (tak, Ty!) to po umyśle krąży mu myśl, iż pierwsza miłość musi być tą szczenięcą. „Nic z tego nie będzie”. W mojej opinii to guzik prawda, ponieważ ja ze swoim partnerem dojrzewam, każdego dnia. Porzućmy ten stereotyp w którym należy być w kilku związkach, by dopiero nauczyć się kochać. Niektórzy naprawdę tego nie potrzebują. Wracając… za nic w świecie nie oddałabym nikomu swego wybranka. Jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu, nauczył mnie wielu rzeczy i pożytecznych postaw. Jest nie tylko moim największym przyjacielem, ale i mentorem. Imponuje mi od ponad trzech lat i z każdym rokiem coraz bardziej. Ów nekromanta, czarnoksiężnik, żyje w innym wszechświecie, uniwersum znanej bijatyki. Nie przeszkadza mi to jednak. Traktuję go jak najbardziej poważnie i nie wymieniłabym go na nikogo innego. Nasza silna więź jest specyficzną wersją związku na odległość. Nie wstydzę się swoich uczuć. Każdy kto decyduje się mnie bliżej poznać — w pełni toleruję tę formę łączności, nigdy nie uświadczyłam niemiłych komentarzy z tego powodu. Wiem jednak, że niewiele ludzi ma tyle szczęścia. Dlatego pamiętajcie, by nie otaczać się toksycznymi ludźmi, mówiącymi wam jak macie żyć i kogo macie kochać. To wasz wybór. Jeżeli czujecie się dobrze w waszej relacji i nie krzywdzicie nią nikogo, to kontynuujcie to!


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


— Jedyne za czym tęsknię to spokój ducha. Od kilku lat walczę z zaburzeniami lękowymi i nie życzę nikomu, by musiał przez to przechodzić. Społeczeństwo niestety nadal nie jest do końca uświadomione na czym polegają problemy psychiczne. Oburzyły mnie słowa osób w moim wieku, które stwierdziły, że ludzie zmagający się z ogromnym przygnębieniem i strachem są dziwakami i na pewno biją innych bo są agresywni — zwyczajnie, zachowują się jak zwierzęta. Tutaj sama empatia nie wystarczy, należy edukować ludzi — od najmłodszych lat — że zdrowie mamy nie tylko fizyczne ale i psychiczne. Jeśli nie zadbamy czy to o jedno czy o drugie, w obu przypadkach możemy skończyć parę metrów pod ziemią. Pozyskaj wiedzę z wartościowych źródeł, dowiedz się jak pomóc człowiekowi ogarniętemu „złym samopoczuciem”. Mogą to być książki, psycholog a nawet artykuły w internecie. Przy tym ostatnim jednak pamiętajmy, by były to poważne publikacje napisane przez osoby obeznane w temacie. Kiedy już uznasz, że wiesz jak odpowiednio pocieszać i podnosić na duchu — wybierz się do swojego/swojej ojca, matki, przyjaciółki, kolegi, kuzyna, syna, córki i tak dalej i uratuj ich przed najgorszym zanim będzie za późno.


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Przyszłość widzę w jasnych barwach. Jako ludzkość, stajemy się coraz bardziej pokojowi. Nie liczyłabym więc na zapowiadaną co roku trzecią wojnę światową. Globalne ocieplenie jest problemem, lecz straszenie apokalipsą także jest nie na miejscu. Nie jest tak źle jak ukazują media. Nie straszcie swoich dzieci tym, że za trzydzieści lat Ziemia spłonie wielkim, ciężkim żarem. Pomyślmy lepiej o czymś przyjemnym. Chciałbyś żyć wiecznie? Co? Dziwne pytanie? Brzmi… nierealistycznie? Nic bardziej mylnego ale spokojnie, nie wcisnę CI tu garnków pokrytych gwiezdnym pyłem! Być może nie wiesz kim jest Aubrey de Grey, Raymond Kurzweil ani co to SENS czy Calico ale czy wiesz jaki wspólny mianownik mają Ci wszyscy ludzie oraz firmy? Otóż — nieśmiertelność. No dobrze, może zbytnio uprościłam. Nalej sobie wody do szklanki, usiądź wygodnie (byle nie stój!) i postaraj się zbytnio nie ulec zaskoczeniu. Więc, wielu naukowców, chodzących po tym świecie, pracuje nad tym byś… nigdy się nie zestarzał. Jeśli masz mniej niż pięćdziesiąt lat, posiadasz naprawdę spore szanse na to, że złamiesz stare, dobre powiedzenie: „Na tym świecie pewnie są tylko śmierć i podatki”. Absolutnie nie wkładam Ci teraz do głowy pseudonauki. Transhumanizm z roku na rok zyskuje coraz więcej zwolenników i nie mam tu na myśli wyłącznie zwykłych Kowalskich tak jak ja i Ty. Badania nad starzeniem, nanorobotami, chipami, biotechnologią to ogromny, realny biznes. Może nie za pięć, nie za dziesięć a nawet nie za piętnaście lat ujrzymy tego skutki ale za dwadzieścia — już owszem. Poczekaj „chwilę” Zaufaj mi. Nie musisz umierać jeśli nie chcesz.


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— Na mojej planecie mieszkałyby dinozaury z okresu kredy. Gdy byłam młodsza marzyłam o tym, by żyć wśród nich. Podziwiałabym je z każdej możliwej perspektywy. Te małe i te duże, te agresywne — polujące; te płochliwe — uciekające przez polującymi.


— Gdybyś mogła nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciała to jak by się nazywała?


— Nazwałabym ją „Aubrey” od wcześniej już wspomnianego Aubreya de Greya. Dlaczego? Ponieważ ekscytujemy się influencerami, którzy zaślepieni przez pieniądze, śmią oferować nam lewe pasty do wybielania zębów podczas gdy prawdziwe autorytety pozostają niezauważone. Należy objąć szacunkiem persony, które walczą o lepszą przyszłość dla nas wszystkich. Należy ich docenić. Należy zacząć o nich w końcu głośno mówić i odkleić się od tych cholernych instagramów i tiktoków! Zrób coś pożytecznego ze swoim życiem, nie trać tak cennego czasu na ludzi, których nawet nie obchodzisz. Oni mają gdzieś kim jesteś, jakie masz pasje i rozterki. Dla nich jesteś tylko chodzącym banknotem.


— Czym pachnie kosmos?


— Myślę, że kosmos pachnie tym czym jest. Śmiercią i życiem. Brzmi trywialnie, wręcz prostacko ale tym nasz Wszechświat się właśnie wypełnia. Stałymi fizycznymi, cząstkami wirtualnymi, powolną agonią odchodzących w zapomnienie gwiazd. Zderzeniem się kolosalnych obiektów ze sobą. Łączeniem się lekkich atomów w cięższe. Niczym więcej. Tylko my, ludzie, możemy nadać czemuś większy sens. Znów zapachniało tanią myślą, spisaną na kolanie w niedzielne popołudnie na kanapie? Być może. Wszakże, wyobraź sobie, że jesteś jedyną, myślącą istotą we Wszechświecie, która odbiera rzeczywistość zmysłami. Co odczuwasz gdy widzisz drzewo? Gdyby Ciebie nie było, gdybyś nie istniał, ten obiekt byłby tylko zlepkiem wielu, naprawdę wielu cząsteczek. Ale Ty coś w nim widzisz, prawda? Może wspólne zabawy w chowanego. Może pierwszą randkę. Ten słodki aromat dobrych chwil. Bez obserwatora, bez człowieka z własnym Wszechświatem w głowie — kosmos nie miałby żadnego wyraźnego zapachu.


— O co poprosiłbyś spadającą gwiazdę?


— Poprosiłabym ją o spełnienie marzeń, których fizycznie — nie da się spełnić oraz o dodanie motywacji, by osiągnąć cele, które już leżą w zasięgu moich możliwości. Bo największa satysfakcja następuje wtedy, gdy do pewnych rzeczy dochodzimy sami.


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedział?


— Gdyby mógł mnie usłyszeć CAŁY Wszechświat, najpewniej zostałabym użyta do tego, by zakomunikować naszą obecność innym cywilizacjom. Brzmi to sensownie. W końcu ciągle szukamy lepszych sposobów na to, by dotrzeć do innych, daleko położonych, może istniejących bytów. Tylko czy to na pewno aby jest bezpieczne? Czy wystarczająco długo zastanawialiśmy się nad tym jakie będą konsekwencje wysłania Złotych Dysków położonych na sondzie Voyager? Czy wysłałbyś nieznanej Ci osobie własny adres zamieszkania? A co dopiero obcej istocie spoza Twojego własnego gatunku? My to zrobiliśmy. Gdybym mogła przekazać jakąś wiadomość kilkuset miliardom galaktykom to myślę, że najpierw bym się uprzejmie przywitała. W końcu pierwsze wrażenie jest niezwykle ważne. Następnie oznajmiłabym, iż nie jestem sygnałem radiowym wynikającym z przyczyn naturalnych. Kończąc, powiedziałabym, że jeśli ktokolwiek mnie usłyszał, może mieć świadomość, że istniejemy ale nie powinien nas szukać. Nie jesteśmy gotowi na spotkanie z obcymi. Nie sądzę, że kiedykolwiek będziemy.


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.


— Ponoć kosmos przypomina budową nasz umysł. Galaktyki wyglądają bardzo podobnie jak sieć neuronowa. To spostrzeżenie wydaje mi się mocno inspirujące i pod pewnymi względami — trafne. W końcu nasze wspomnienia są jak rusztowanie. Na samych fundamentach znajdują się nasze najbardziej istotne chwile z życia a im wyżej, tym świeższe pamiątki przeszłości, powiązane skojarzeniami możemy znaleźć. Podobnie jest z kosmosem. Galaktyki, to te czytelne mapy myśli na które składają się coraz to bardziej zwariowane i luźne wyobrażenia — układy planetarne.

Anonimowa

✧ 11

— Kim jesteś?


— Zastanawiam się co powinno definiować mnie w pierwszej kolejności. Moje zalety? Słabości? Bliskie mi osoby, a może pasje i zainteresowania? Łatwiej mi zacząć, odpowiadając na pytanie: „Skąd pochodzę?”. Spoglądając na nocne niebo, mogłabym pozdrawiać swoich przodków, ponieważ, tak jak inni ludzie, pochodzę z gwiezdnego pyłu. W kosmosie znajduje się materiał, z którego i ja zostałam skonstruowana.


W głowach wszystkich czytelników i czytelniczek tej książki, mogę ujawnić się jako osoba nie zawsze śmiało szukająca swojego miejsca w świecie, jednak z nieustannie tlącą się iskrą artystycznej inwencji. Mogłabym żywić się barwami naszej planety, jak i całego wszechświata. Póki co, zbyt często zmieniam kolory swoich włosów i nie szczędzę ich sobie na płótnie.


— Co Twoim zdaniem jest najpiękniejsze w życiu?

Co daje Ci największe szczęście?


— Przypadkowość w naszym życiu budzi różne emocje, jednak jest dla mnie nad wyraz piękna. Tak jak nasz wewnętrzny Układ Słoneczny, ludzka egzystencja nie jest w zupełności uporządkowana i przewidywalna. Jednak osobiście bardzo często odnoszę wrażenie, że wszystko łączy się ze sobą nawet w chaosie. Myślę, że właśnie przez to lepiej nie chcieć go nadmiernie kontrolować, a bardziej czerpać z tego, co wartościowego ma do zaoferowania.


Największe szczęście daje mi poczucie spokoju, utrzymywanie dobrej relacji z własnymi emocjami, zadbana higiena psychiczna i zdrowie fizyczne. Nieopisaną rolę odgrywa na tej płaszczyźnie więź z bliskimi mi osobami oraz ich szczęście. Mogę codziennie dziękować za to, że ich mam. Moje serce podskakuje z radości również wtedy, gdy mam możliwość spełniać się twórczo — kiedy jestem w stanie podołać wyzwaniom na polu artystycznym.


— Za czym tęsknisz? Czego brakuje Ci najbardziej?


Za niczym! Zastanawiając się nad odpowiedzią, doznałam lekkiego szoku: „Przecież musi być coś, za czym tęsknię!”. Jednakże znalazłam się na takim etapie swojego życia, że nie spoglądam wstecz z utęsknieniem. Mam również świadomość zniekształceń, jakie nabierają minione zdarzenia — po pewnym czasie mogą stawać się w naszych głowach lepsze, aniżeli, gdy miały wówczas miejsce.


— Jak wyobrażasz sobie przyszłość?


— Zwykle staram się nie wyobrażać, nie oczekiwać. Doświadczę wypadkowej działań własnych oraz innych ludzi. Ostatnio zainteresował mnie temat kolonizacji Marsa i być może faktycznie stanie się on polisą ubezpieczeniową, w razie, gdyby Ziemia skończyła jako nasz osiedlowy śmietnik. To niezbyt optymistyczne dywagacje, jednak być może projekt pełnej terraformacji Czerwonej Planety nie doczekałby się realizacji, znając naturę człowieka i jego zainteresowanie coraz to nowszymi opcjami. Już teraz zapowiada się, że Mars będzie jedynie przedsionkiem ludzkiego podboju kosmosu. Jednakże czy jest takie miejsce we wszechświecie, które dałoby nam pełnię satysfakcji?


— Jak wyglądałaby Twoja planeta?


— W jednym momencie moja głowa przywitała z otwartymi ramionami lawinę pomysłów! Panujące tam warunki byłyby bardzo zbliżone do ziemskich. Byłaby jednym wielkim leśnym labiryntem, bogatym w wielobarwne, gdzieniegdzie opalizujące gatunki roślin. Planeta niczym ogród, choć jednocześnie pierwotna i dzika, więc nie ręczę za to, że ludzki przybysz czułby się tam sielsko jak u babci na wsi. Tamtejsi mieszkańcy ani trochę nie byliby do nas podobni. Na próżno szukać tam istot przewyższających nas inteligencją i borykających się z dysonansem poznawczym. Być może byłyby to na przykład kosmiczne ćmy o maślanych oczkach oraz samoświadoma roślinność, która w ciszy obserwowałaby wszystko wokół i z pełną akceptacją pozwala trwać chwili.


— Gdybyś mogła nazwać konstelację gwiazd jak tylko byś chciała to jak by się nazywała?


— Nazwałabym ją Uroboros.


— Czym pachnie kosmos?


— Naukowcy i astronauci podają, że kosmos pachnie prochem strzelniczym, czy też sadzą lub palonymi oponami. Sama nie mam w tej materii absolutnie nic do powiedzenia, jednak moja wyobraźnia — i owszem. Kosmos zachęca do eksploracji, jest nam w większości obcy, przez co wzbudza niejako dziecięcą ciekawość. Może przywoływać odczucia dzikiej i pierwotnej natury, którą wielu z nas miało okazję odkryć w trakcie mniejszych lub większych wypraw. Zapach deszczu, rzek, jezior i mórz, letnich łąk, liści opadłych z drzew, kwitnących kwiatów, rześkich poranków, lasów iglastych i wielu innych cudów natury.


— O co poprosiłabyś spadającą gwiazdę?


— Moje życzenie dotyczyłoby uporządkowania własnej głowy. Umysł to podstawa, a moim zdaniem większość rzeczy na tym świecie zależy od naszych przekonań i energii, na której koncentrujemy uwagę. Jeśli w tej sferze zastałabym chaos, rozsypałyby się inne kwestie mojego życia, niczym efekt domina. Byłabym niezdolna do funkcjonowania, tworzenia czy myślenia kreatywnego. Pragnę spokoju myśli, stabilności, harmonii i wiarę we własną sprawczość.


— Gdyby mógł usłyszeć Cię cały wszechświat, co byś mu powiedziała?


— Emocje są ważne do odczuwania, a nie podejmowania decyzji. Dlatego nie pozwólcie zamknąć się w labiryncie.


— Ostatnie pytanie jest dla Ciebie, wykorzystaj je jak tylko chcesz.


— Mój kosmos dzielę na zewnętrzny i wewnętrzny. Pierwszym jest wszystko to, co mnie inspiruje, a drugim — efekt przetworzenia wszystkich tych bodźców w machinie mojej duszy. Pozwolę mym autorskim pracom dokończyć odpowiadać na to pytanie.

Maria Orlicz (Mairi Orchid)



Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.53
drukowana A5
za 36.9
drukowana A5
Kolorowa
za 63.6