drukowana A5
69.78
Mati

Bezpłatny fragment - Mati

Miał zaledwie 21 lat.


5
Objętość:
514 str.
Blok tekstowy:
papier offsetowy 90 g/m2
Format:
145 × 205 mm
Okładka:
miękka
Rodzaj oprawy:
blok klejony
ISBN:
978-83-8384-284-4

Dobrze, że Jesteś

***

Nie zaczynam dnia od kawy lub herbaty

jak wielu ludzi.

Każdy poranek zaczynam od myśli o Tobie.

Matka Chrzestna

Słowem wstępu

Jak bardzo choroba nowotworowa zmienia życie, niszcząc młodość i marzenia, zmuszając do przewartościowania całego życia.

Możesz jedynie patrzeć, pocieszać, pomagać, ale nie jesteś w stanie zabrać cierpienia od swojego dziecka.

Mimo że oczy pełne są łez, trudno jest zrozumieć, dlaczego akurat Ty?

Spisuję myśli potargane wiatrem i przelewam je na papier, pisząc o nierównej walce z glejakiem.

Czasem warto się zatrzymać…

Czasem warto się zatrzymać.

Włączyć opcję: STOP.

I pomyśleć nad swoim życiem.

Co zrobiłem/zrobiłam źle.

Czasem warto się zatrzymać.

I spojrzeć przez ramię.

Można miło się zaskoczyć.

I zobaczyć, co zrobiłem/zrobiłam źle.

Czasem warto się zatrzymać.

Spojrzeć na swe życie.

Które jest jak kręte schody.

Czasem warto się zatrzymać.

Na każdym zakręcie.

Zastanowić:

— schodzić, stanąć i poczekać,

— czy też piąć się wyżej.

Czasem warto się zatrzymać…

Dla mojego chrześniaka

20 lat temu.

Dar cudny otrzymałam.

Matką chrzestną po raz drugi zostałam.

Nie każdy nią zostać może.

Ma być to osoba, która wysłucha i pomoże.

Na którą zawsze liczyć możesz.

A gdy zajdzie potrzeba.

Natychmiast przybędzie.

Z którą dzieli się radości i smutki.

A gdy zajdzie potrzeba.

Ukradkiem łzę powyciera…

Przez wszystkie lata jak dorastałeś.

Zawsze mnie, gdzieś w pobliżu miałeś.

Jak dobra wróżka czuwałam nad Tobą.

Nie narzucałam się swoją osobą.

Nawet teraz, gdy jesteś dorosły,

nadal jestem wróżką tą samą.

Nieważne gdzie będę, na ziemi czy w niebie.

Zawsze będę chrzestną dla Ciebie.

Duchowo będę się Tobą opiekować.

Dobrą energią drogę torować.

(…)

 Boże,

dodaj siłę rodzinie.

Niech Twa miłość na nich spłynie.

Boże,

dodaj nam siły.

Tak bardzo Cię wszyscy prosimy.

Silna jest nasza wiara.

Codziennie się modlimy.

Wierzymy!

Boże,

dodaj nam siłę.

Dobroć serca

Dzisiaj serce moje radość wypełniła.

Cudowną osobę na mej drodze postawiła.

Bezinteresowną pomoc mi zaoferowała.

Zdobycie lekarstwa zaproponowała.

Patrzę na świat optymistycznie.

Cieszę się z tego, co daje mi życie.

Porażek nie rozpamiętuję.

Skupiam się na pozytywach.

Działam dalej…

(…)

Śledzę los Twój chrześniaku kochany.

Zbyt młody jesteś na cierpień tyle.

Do słusznego wieku jeszcze Ci lat brakuje.

Rodzice Twoi

Prawdziwe anioły.

Opiekują się Tobą.

Pielęgnują.

Łzy ocierają.

Do serca przytulają.

Pomagają Ci się uśmiechać.

Są konsekwentni i dokładni w działaniu.

Cóż Ty zawiniłeś światu.

Że taki los Cię spotkał?

Dzieci

 Mam dzieci dwoje.

Patrzyłam.

Jak dorastają.

Na równi je traktowałam.

 Rozpieszczałam.

Kochałam.

Potem dwoje kolejnych przybyło.

Zięć i synowa.

I się zaczęło:

Serce moje się rozciągnęło.

Dwoje doszło.

Dwoje nowych pokochałam.

Wnuki się pojawiły.

Mała księżniczka.

Dwóch małych książąt.

Serce me pojemne.

Na zabój
Całą trójkę pokochało.

I tak samo, jak
Tych dorosłych.

Rozpieszczało.

Jeszcze wczoraj

Jeszcze wczoraj u mnie byłeś.

Herbatkę piłeś.

O dziewczynie mówiłeś.

Zdjęcia wspólne pokazywałeś.

Wesoło nam było.

Śmialiśmy się razem.

Wspominałeś.

O kłopocie ze wzrokiem.

O zawrotach głowy.

Mimochodem wspomniałeś.

O wizycie u neurologa.

Dnia następnego.

Badania Ci zrobiono.

W szpitalu położono.

Blady strach na nas padł!

Żadne znaki na niebie.

Nie wskazywały, że taka tragedia.

Spadnie na Ciebie.

Lekarze przynieśli wyniki.

Rak pnia mózgu,

rzecz fatalna,

choroba nieuleczalna,

droga życia będzie czarna.

Bez lekarstwa,

bez żadnych szans…

Spadło to na nas, jak grom z jasnego nieba…

Jak się ogarnąć?

Jak pozbierać?

Co robić?

Gdzie ratunku szukać?

Tyle pytań

Bez odpowiedzi.

Bez szans…

Zaczęło się szu­ka­nie.

Tysiące stron prze­glą­da­nie.

Czy­ta­nie.

Pisa­nie.

I cze­ka­nie…

Cze­ka­nie na jakiś znak.

Każdy dzień był katorgą.

Na cud ocze­ki­wa­niem.

Nasze modli­twy końca nie miały.

Nowennę pom­pe­jań­ską odma­wiamy.

O cud uzdro­wie­nia pro­simy.

O cud uzdro­wie­nia się wsta­wia­my…

Jeszcze wczoraj…

Apetyt na życie

 Mam tylko 20 lat.

Te słowa w uszach nam brzmią.

Tak nam to powiedziałeś.

Gdy w szpitalu w Rudnej byłeś.

Gdyśmy Cię odwiedziły.

Syneczku kochany.

Całe życie przede mną.

Studenckie błahe problemy.

I wielkie plany.

 Do głowy mi nie przyszło.

Że wszystko rozsypać się może.

Że jedna chwila wystarczy.

By bańka mydlana trysła.

Czuję ogromny strach.

Mam tylko 20 lat.

Drogę usłaną różami.

Apetyt na życie mam.

I wielki życiowe plany.

Onkologiczny świat.

Bliski mi się stał.

Jest tylko dodatkiem dla mnie.

Nigdy nie będzie odwrotnie.

Symptomy…

Symptomy …

Ze szpitala wyszedłeś.

Pojechałeś… teraz w inne strony.

Kolejnym badaniom Cię poddano.

Biopsję wykonano.

Na wynik czekamy.

Boimy się.

Czujemy zmęczenie.

My na lekarstwo czekamy.

Na wyleczenie.

Boże nasz kochany.

Boże …

Daj nam dobry znak.

Daj nam lekarstwo.

Na uzdrowienie.

Modlimy się wszyscy do ciebie!

Modlimy się…

NIE nadaremnie!

Balkonik …

Od rana niebo było zachmurzone.

Wreszcie się rozpadało.

Na balkonie stukają dzięcioły.

A na łąkach drze się bażant.

Słyszę go w pokoju.

Boimy się o Ciebie.

Syneczku nasz kochany

Masz zawroty głowy.

Balkonik lub chodzik

Nazywaj go, jak chcesz.

Niech stanie się na razie.

Twoją bratnią duszą.

Podporą …

Wyjdź dzisiaj z domu.

Uśmiechnij się… proszę.

Pokaż, że inaczej można zacząć ten dzień.

Choć nie jest Ci łatwo.

Dobrze to wiem.

Troski i smutek odsunąć w cień.

Do czasów szczęśliwych

Wróć wspomnieniami.

Myśli, moc mają potężną.

Niech one całe to zło przepędzą.

I pamiętaj.

Że nie trzeba być zawsze twardym.

Czekamy na Twój pierwszy krok.

Na Twój uśmiech,

Proszę.

Nie odkładaj tego na potem.

Niepewność

Ciągle zadajemy to pytanie:

Za co tak srogo każesz nas Panie?

Dlaczego nas to spotkało…?

Komu cierpienie, naszego chłopca się spodobało?

Dlaczego…

Dlaczego Panie?

Dlaczego nie może żyć normalnie?

Jak koledzy Jego?

Dlaczego…

Dlaczego Panie?

Glejak

Nie tak dawno

Zdrowy … silny

Tyle planów

Marzeń tyle

Studiowałeś.

Rok zaliczyłeś.

Pajęczaki hodujesz.

Marzysz o własnym zoo.

Mieszkanie dostałeś.

W przyszłości o domu

Z ogródkiem niewielkim marzysz.

Trzech synków, mieć chcesz.

Z nimi kłopotów najmniej,

Tak powiadasz…

Tyle marzeń…

Okrutna choroba, która Cię dopadła.

Wygrać jej nie damy!

O zdrowie Twoje Syneczku walczymy.

Codziennie się modlimy.

Glejaka pokonamy!

Rodzina chorego

Choroba jest mało znana.

Nikt nie wie, skąd się to cholerstwo bierze.

Rodzice stają na wysokości zadania.

Nie zostawiają Cię samego.

Spędzają z Tobą każdą chwilę.

W ich oczach widać strach.

Nie poddają się.

Walczą.

Wszędzie szukają ratunku.

Kosztowne to leczenie.

Jednak na to nie patrzą.

Byle tylko umniejszyć twoje cierpienie…

Niekonwencjonalne metody

Wszędzie szukamy ratunku.

Medycy

— sterydy Ci dają.

Po których masz apetyt.

Głód czując cały czas,

Potem radioterapia,

Strasznie silna ta dawka,

Tylko przez siedem dni,

Teraz na chemię czekamy.

Nie wiemy, co będzie dalej.

Tak ciągną się te dni…

Wieziemy Cię do domu.

Zioła lecznicze szukamy.

Przez znajomych zdobywamy.

Czy pomogą?

Chyba sam jeden Bóg wie…

Dałam Tobie życie…

Pod sercem Ciebie nosiłam.

Bardzo się cieszyłam.

Pilnowałam.

Dobrze się odżywiałam.

Z czułością brzuszek gładziłam.

Cichutko piosenki nuciłam.

Z płomiennej miłości

Ciebie urodziłam.

Zostałam Mamusią.

I zawsze nią byłam.

I jestem.

I będę!

Dałam Ci życie.

Tuliłam.

Karmiłam.

Przewijałam.

Rozbite kolana

Całowałam.

Opatrywałam.

Do szkoły prowadziłam.

Problemy rozwiązywałam.

A teraz…

Teraz mój syneczku kochany

Zawsze przy Tobie będę.

I wesprę Cię w tej chorobie.

Pomocą będę dla Ciebie…


Ania, Twoja Mama

Udar…

Dopiero przyjechałeś do mnie w odwiedziny.

Mimo choroby byłeś bardzo szczęśliwy.

Do fryzjera się wybrałeś.

Długo nie wracałeś.

Zaniepokojona Twoją nieobecnością

Wyglądam Cię przez okno.

Nie powiedziałeś…

Nie powiedziałeś, że już wróciłeś.

Że po drodze źle się czułeś.

Że szybko się położyłeś.

Że ledwo do domu wróciłeś.

Bo Ci się w głowie kręciło.

Budziłam Cię kilka razy.

Głowę tylko podnosiłeś, mówiąc:

— jestem taki śpiący.

— pośpię jeszcze chwilę.

Martwiłam się okropnie.

Co chwilę zaglądałam.

Telefon do babci wykonałam.

— śpi… i śpi czas cały.

Za długo spania było.

Coś nas zaniepokoiło.

Zbudziliśmy Cię siłą.

Powieka Ci opadła.

Usta lekko skrzywiło.

Dzwonimy do twoich rodziców.

Tato przyjechał po Ciebie.

Ledwo po schodach schodziłeś.

Na pożegnanie rękę podniosłeś.

Na nic nie mając siły…

W oczach ojca przerażenie zobaczyłam.

I łzy, których ukryć nie zdołał.

I zawiózł Cię do doktora.

Tam się Tobą zajęto.

Do monitora podpięto.

Kroplówki Ci dawano.

Na nogi stawiano.

Po 14 dniach do domu wypuszczono…

Powieka taka sama

Noga i ręka lekko niewładna

Rehabilitacja wskazana…

Bunt

Buntujemy się wszyscy.

To zły sen — mówimy.

Ogarnąć tego nie potrafimy.

Tyle cierpień w naszej rodzinie,

tyle bólu,

rozstań.

Trosk.

O Boże,

gdzie jesteś?

O Boże,

dopomóż nam!

Mateczkę moją zabrałeś.

Mimo że przeszła tyle.

Najpierw zesłanie,

Utratę swojej Mamy.

Chorobę i głód.

W chorobie też cierpiała.

I tak młodo umarła…

Potem choroba Taty,

Tak to szybko szło.

Coś Go zabolało…

I już… już nie było Go.

Przyszła kolej na ciocię Titkę.

Cierpiała.

Z tego wyszła.

Potem choroba kolejną ciocię przygniotła.

Niestety ta rady nie dała…

Z chorobą przegrała…

I tak co 10 lat…

W końcu odetchnęliśmy z ulgą.

Aż…

Złudna to była nadzieja.

O Boże,

gdzie jesteś?

O Boże,

dopomóż nam!

Woda życia…

Jedziemy do źródełka.

Dla Ciebie, po wodę życia.

Legenda stara głosi.

Że ulgę w cierpieniu przynosi.

Że daje uzdrowienie.

Do butli ją nabieram.

Pod górę się wdrapuję.

Ciężko jest jak cholera.

Dla Ciebie wszystko zniosę.

Wyzdrowiej tylko.

PROSZĘ!

Wiara

Nie poddajemy się.

Do nieba oczy wznosimy.

Do Ciebie Boże się modlimy.

Przyjmij, proszę nasze modlitwy.

Usilnie błagamy.

Na CUD czekamy.

Na wielkie uzdrowienie.

Błagamy.

Uczyń to Panie.

Daj nam nadzieję.

Nie opuszczaj w potrzebie.

Dlaczego…?

Dlaczego ja

Czy będę żyć?

Skąd tyle cierpień

Dlaczego, dlaczego ja?

Pytają twoje usta.

Choroba spadła.

Jak grom z jasnego nieba.

Diagnoza … jak wyrok,

Dlaczego ja

Czy będę żyć?

Skąd tyle cierpień

Dlaczego, dlaczego ja?

Pytają twoje usta.

Choroba…

Choroba życie nam wywróciła.

Wszystko zmieniła.

Modlimy się o uzdrowienie.

O lekarzy oświecenie,

o leku odkrycie.

Cierpimy.

Wierzymy.

Czekamy na.

Odkrycie

Leku cudownego.

Pomoc dla chorego.

Czy damy radę?

Przed nami ciężkie dni.

Przed nami trudny czas.

Boże, dopomóż mi.

Boże, dopomóż nam.

Nikt nie powiedział nam nic dobrego.

Lekarze szansy nie dali.

Nie powiedzieli, jak z tym żyć.

Nie powiedzieli, co nas czeka.

Nie powiedzieli, co może być.

Nie powiedzieli nic.

Codziennie to robimy.

Posiłki przygotowujemy.

Dietę trzymamy.

Tak musi być.

Życie, jak karuzela

raz w górze

raz na dole

raz lepiej

raz gorzej.

W nocy słyszymy Twój płacz.

Biegniemy.

Przytulamy.

Pocieszamy.

I tak dzień za dniem nam mija.

Czekamy…

Wciąż czekamy.

I damy radę.

Bo bardzo Cię kochamy!

A to Ty już dobrze wiesz.

Zakochany

Zakochany jesteś po uszy.

Miłość ta, ze szkolnych lat.

Żyć bez siebie nie możecie.

Nie zostawiła Cię w chorobie.

Murem przy Tobie trwa.

Odwiedza Cię, kiedy może.

Jej obecność ukojenie wnosi.

Turkus…

Kamieniem zwycięzców go zwą.

Zgodę i szczerość buduje.

Uśmiech fortuny przynosi.

I szczęście, którego nam brak.

Zawieszkę piękną dostałam.

Tobie ją dałam.

Byś dziewczynie swojej ją dał.

Niech wasza miłość nie zginie.

Niech chroni Was przed złem.

A dusza krzyczy…

A dusza krzyczy z bólu.

Z tak wielką miłością do życia

Każdego dnia.

Mimo choroby,

Niewyobrażalnego cierpienia,

Walka z chorobą trwa.

Jak wielka jest miłość i wiara w cud!

Czytać już nawet nie mogę.

Przeglądać tych strasznych stron,

W których co chwilę ktoś pisze.

Że choroba żniwo zebrała.

Ukochanego… ukochaną osobę zabrała.

Ciągle mamy nadzieję.

Na twe cudowne wyzdrowienie,

Byś z nami na grzyby jeździł.

Na ryby i coś tam jeszcze,

Byś ze mną na spacer poszedł.

I trzymał mnie pod rękę.

Trudno powstrzymać łzy.

Całe życie i młodość cała.

Była… jest syneczku przed Tobą.

Pragniesz tylko jednego.

Jedno masz teraz marzenie.

Zdrowym być i ŻYĆ!

I ta walka ciężka przed Tobą,

Przerwana straszną chorobą…

Widziałem…

Widziałem dziś Twoje łzy Mamusiu.

Wolno… tak wolno spływające po policzkach.

Tak wiele łez z miłości do mnie.

Widziałem dziś Twoje łzy Tatusiu.

Wolno… tak wolno spływające po policzkach.

Tak wiele łez z miłości do mnie.

Mamo, Mamusiu.

Tato, Tatusiu.

Wielki to zaszczyt dla mnie być Waszym synem.

Miłości i tyle słów wsparcia,

Codziennie od Was dostaję.

Wasze modlitwy sił mi dodają.

Dzięki Wam czuję, że zwyciężyć muszę.

Wasze dłonie pomagają mi dźwigać tę „ścianę”.

Tę chorobę straszną.

Mamo i Tato.

Dziękuję.

Dziękuję za wszystko.

Za każde słowo i troskę.

Za codzienność.

Dziękuję.

Łza…

Kiedy spałem.

Na policzek spadła mi kropelka.

To była Twoja łza — Tato.

Taka bardzo smutna…

Twoja ręka po głowie mnie głaskała.

Nie otwierałem oczu.

Pragnąłem, by chwila trwała.

Trwała całe wieki.

Miałem zamknięte powieki.

Łza…

Łza, w której było tyle:

miłości i smutku,

wiary i nadziei.

Zapamiętam ją Tato na wieki.

Zły dzień…

Dzisiaj miałem zły dzień.

Bezsens życia stanął na drodze.

Nic mi się nie chciało.

Spałem i jeść mi się nie chciało.

Rodzice się martwili.

Co chwilę przychodzili.

Z niepokojem do mnie zaglądali.

Zagadywali.

Pytali, co się ze mną dzieje.

A ja.

Zły dzień miałem.

Z nikim rozmawiać nie chciałem.

Gdy tak o mnie się martwili.

Zrozumiałem, że życie jest darem.

Że nie jestem tu przypadkowo.

Że jest ktoś, kto mnie potrzebuje.

Wy, moi Rodzice.

Zielona mila

Bałeś się tych naświetleń.

Paraliżował Cię strach.

Bałeś się bólu.

Bałeś się tego „bunkra”.

I drzwi oddzielających ten świat.

Twój i nasz…

I krople łez, na policzkach Twoich.

I ufność w to, że będzie to dla Ciebie dobre.

Kolejny raz zielona mila…

Linia lasera wyznacza linie na twojej głowie.

Dni biegną według kolejnych naświetleń.

Każdego dnia coraz mniej i mniej…

I dzielnie to znosiłeś.

I pokonałeś strach.

Myśli się uspokoiły.

Nie było tak źle.

Prawda?

Październik 2022 rok

Dziś koledzy zaczęli kolejny rok.

Spotkali przyjaciół i znajomych.

Zasiedli w studenckiej ławie.

Dziś wśród was mnie nie było.

Mój dzień też wygląda jak ten na studiach.

Ułożony wg planu…

Planu leczenia.

Lekarstw przyjmowanie.

Mierzenie cukru.

Dawkowanie.

Radioterapia.

A może chemia.

Krwi, pobieranie.

Czekam na kolejkę swoją.

Do łóżka mnie kładą.

Uważać nakazują.

Balkonik podsuwają.

Bym czasem nie upadł.

Przyjaźnie tu zawarte.

Są bardzo trwałe.

Spotykamy się na oddziale.

Maska…

Kilkadziesiąt minut to wieczność.

Uśmiech i maska na twarzy.

Zakładam ją po raz kolejny.

Ustrzec mnie ma od toksyczności.

Każdy fragment precyzyjnie dopasowany.

Nic nie może odstawać, to wiem.

Co czułem, gdy mi ją nakładano?

Nie powiem.

Myśli swoje zostawię na później…

Cukier

Z cukrzycą walczymy.

Cukier mierzymy.

Sam pilnujesz insuliny.

Cukier skacze w górę, w dół.

Opanować go nie można.

A Ty marzysz o ciasteczkach i cukierkach.

Nie dane ci Synku.

Jadać te przysmaki.

Z mąki ryżowej, bezglutenowej.

Pieczemy Ci placki.

Zero cukru.

Troszkę masła klarowanego.

To cała omasta.

Ciasta twojego.

Mąka pszenna be.

Drożdży też nie.

W głowę zachodzę.

Z czego uszka i pierogi Ci zrobię.

Jak chlebek upiec na święta.

Dobrze, że w sklepie kocimiętka.

Sklepowa jest wyrozumiała.

Towar zamawia, podpowiada.

Dobrze, że Internet działa.

Modyfikuję przepisy tam znalezione.

Piekę, gotuję.

Przyprawiam na tyle, ile mogę.

Troszkę jabłek rozgotuję.

I szarlotkę przygotuję.

I to musi Ci syneczku.

Na razie wystarczyć.

Laif 900

Polecono nam ten lek.

W Niemczech jest produkowany.

Na receptę, wydawany.

W Polsce żaden lekarz.

Tego leku nie poleca.

Tylko kilku jest lekarzy.

Którzy mówią, by go podać.

By go zdobyć.

Bo lekarstwo wyśmienite.

Z dziurawca, robione.

Jednak wypisać go nie może.

Żaden lekarz w Polsce.

Zaczynamy poszukiwać.

Znajomych rozpytywać.

Kto nam w Niemczech tabletki te kupi?

Córka naszej Sybiraczki.

Bardzo miła pani.

Mieszka w Niemczech.

I pracuje w jednym ze szpitali.

Nawet się nie zastanawiała.

Rękę nam podała.

Lekarstwo wypisała.

Kupiła.

I szybciutko nam wysłała.

Mamy w końcu te tabletki.

Będziemy podawać.

Pod czujnym okiem.

Lekarza.

Jesteś…

Jesteśmy z Tobą Matisiu kochany.

Nadajesz sens życiu naszemu.

Otwierasz serca.

Budzisz nadzieję.

Jesteś dla nas.

Prawdziwym Bohaterem.

Przeklęta choroba…

Zaczęło się niewinnie.

Od problemów ze wzrokiem.

Od krótkich momentów.

Chwilowego odpłynięcia.

Moment diagnozy.

Podzielił życie naszej rodziny na pół.

Walczymy o życie Matiego.

To był wrzesień 2022 roku.

Takie chwile przewartościowały nasze życie.

Zniknęła beztroska.

Pojawiły się rozpacz i strach…

Operacja w grę nie wchodziła.

Biopsja niebezpieczeństwo stanowiła.

Czy się uda?

Czy Mati przeżyje?

Czy po biopsji będzie w pełni sprawny?

Tę walkę wygraliśmy.

Co będzie dalej?

Lekarze nadziei nie dają.

Glejak jest niebezpieczny.

W walce liczy się każdy dzień.

Każda godzina.

Szybko się rozrasta.

Często wraca.

I …

Próbujemy leczenia wspierającego.

Olejów CBD i suplementów.

Wzmacniających organizm,

Żeby Matiś miał siły do dalszej walki.

Dobra wiadomość to taka.

Że to działa!

Odwiedziny

Jechałam do Rzeszowa.

Po odbiór Nagrody „Świadek Historii”

Wstąpiliśmy do Ciebie na chwilkę.

Czasu więcej nie było.

Korki w Rzeszowie przeszkodziły.

Posiedzieć nam dłużej przy Tobie,

Ucieszyłeś się z wizyty.

Żałowałeś, że nie możesz być ze mną tego dnia.

Jednak BYŁEŚ Syneczku kochany.

Byłeś ze mną myślami.

Czułam to.

Czułam czas cały.

Podczas gali.

Obiecałam Ci ten medal.

Przywiozę Ci go z ochotą.

Jest cenny.

Choć to nie jest złoto.

22 listopada 2022 roku

Kolejne odwiedziny

Tak chcieliśmy Ciebie zobaczyć.

Porozmawiać.

Przytulić.

Titka jechać nie mogła.

W trójkę pojechaliśmy: Babcia, Dziadzio i ja.

Widzieliśmy radość w oczach Twoich.

Opowiadałeś o swojej hodowli.

Pokazywałeś żabę.

I węża, co się w kącie schował.

I wszystko było dobrze.

Aż do czasu wyjazdu.

Po naszym wyjeździe rozkleiłeś się.

Rodzice nie mogli Cię uspokoić.

Chciałeś do Lubaczowa.

Tu każde święta z nami spędzałeś.

Biedaku kochany rozpaczałeś.

że pierwsze to święta nie spędzisz z nami.

Czułeś się zagubiony.

Taki smutny.

Płakać nam się chciało.

Nie mogliśmy sobie dać rady.

Całą drogę powrotną biliśmy się z myślami.

Może te odwiedziny nas wszystkich były niepotrzebne.

Sylwester

Tego dnia, wieczorem,

Sylwester był inny.

Przyszła Zuzia i dwaj koledzy.

Siedzieliście.

Gładko toczyły się rozmowy.

Jedliście ulubione sushi.

Rodzice je zamówili.

Potem popcorn przez mamę zrobiony,

I tak było do późnej godziny.

Zmęczyły Cię te odwiedziny syneczku kochany.

Jednak byłeś szczęśliwy.

Że byli.

Że Cię odwiedzili.

Że Twoja dziewczyna była.

Że w tym dniu Cię nie zostawiła.

Że koledzy pamiętają.

I Ciebie odwiedzają.

31 grudnia 2022 r.

Rok 2023

Nowy Rok się zbliża.

Co nam przyniesie.

Boimy się myśleć.

W przyszłość wybiegać,

Życie naszego dziecka trwa.

Bez względu na to,

jakim koszmarem jest choroba.

Trzeba się nim cieszyć.

Póki jest ta osoba, którą kochamy.

Ważna jest każda minuta.

Godzina,

wieczór,

gdy można go przytulić.

Powiedzieć: kocham cię.

To jest największe szczęście świata.

Czerpiemy radość nawet z tego.

Że trzeba Go wykąpać, ubrać.

To jest szczęście.

Wbrew wszystkiemu.

Nieszczęście jest wtedy.

Gdy człowiek zostaje sam.

Sala szpitalna

Na szpitalnej sali

Wolno płynie czas.

A rano…

Rano

Rozgardiasz

Ruch

Szum.

Pielęgniarki

Ciśnienie mierzą.

Podają termometry.

Krew pobierają.

Zastrzyki aplikują.

Dobrym słowem poczęstują.

Zakwas

Sok z buraka

lekiem na raka

na hemoglobinę

dobre samopoczucie

dla zdrowia

i dla urody

Zakwas robimy.

Przez siedem dni się kisi.

Później do butelek zlejemy.

Do picia przywieziemy.

Żebyś był zdrowy.

Smutno mi…

Nie pozwalają mi Ciebie zobaczyć.

Syneczku kochany.

Tysiące powodów wymyślają.

A to, że dziadkowie chorzy,

że Covid w powietrzu krąży.

Że słaby jesteś.

Że odwiedzin moich nie chcesz…

A ja tęsknię za Tobą.

Za rozmową.

Spacerkiem.

Mała chwila, by mi wystarczyła.

By, choć na chwilkę.

Zobaczyć się z Tobą.

Bo …

Cóż, rzec…

Tęsknię Syneczku za Tobą…

Szpital

Od rana ruch jak w ulu.

Pielęgniarki się dwoją i troją.

Poduszki poprawiają.

Wenflony wymieniają.

Z termometrami przychodzą.

Tabletki podają.

Kroplówki zmieniają.

Uśmiechnięte, zaradne.

Niczym anioły.

Chorym pomagają.

Poduszki poprawiają.

Guz mózgu

Dwa zwykłe słowa,

a w nich strach zaklęty.

Dławiący gardło,

mrożący krew w żyłach…

Słowa, które oznaczają jedno:

Straszną walkę z rakiem.

Walkę o ŻYCIE!

Znamy te słowa dobrze.

Zbyt dobrze…

WhatsApp

Trochę wieści dostaję od Ciebie.

To buziaczek.

To uśmieszek przez łzy.

Czasem od razu odpowiadasz.

Czasem za dwa, trzy dni.

Martwię się wówczas o Ciebie.

Nachodzą mnie myśli złe.

Boję się, że źle się czujesz.

Że pogorszył się

Twój stan zdrowia.

Od dnia, gdy diagnozę dostałeś.

Piszę do Ciebie co dzień.

Czasami rymuję słowa.

By miło upłynął Ci dzień.

Byś wiedział, że myślę o Tobie.

Że bardzo kocham Cię.

Modlitwa o cud uzdrowienia

Na msze z Ojcem Józefem jeździmy.

O zdrowie Twoje Syneczku prosimy.

Wiary w CUD uzdrowienia nam nie brakuje.

I sił, by jeździć na Msze Św.

                  z modlitwą o uzdrowienie.

W atmosferze modlitwy trwa Twoje leczenie.

Ojciec Józef

Gdzie tylko Mszę Św. odprawia.

Jeździmy.

O zdrowie dla Ciebie prosimy.

Cuda się zdarzają.

My w to wierzymy.

Ze zdjęciem Twoim jeździmy.

Czule na nie patrzymy.

Cuda się zdarzają.

Święcie w to wierzymy.

Modlitwą, prośbami, wiarą.

Raka zwyciężymy!

Immunoterapia

Pojechałeś do Niemiec.

Rodzice z Tobą też.

Myśleliście, że krótko będzie.

Może dwa lub trzy dni.

Niestety, musisz tam być 10 dni.

Słabiutki bardzo jesteś.

Sił nie masz na spacery.

I spać Ci się nieustannie chce.

„Kuszą” Cię pizzą i kawą.

Mobilizują do wstania z posłania.

Ubrać się pomagają.

Pod rękę prowadzą.

Byś chodzenia nie zapomniał.

Miasto oglądał.

Zwiedzał.

I ŻYŁ!

Wczoraj…

Wczoraj wiadomość dostałam.

Cioci, Dziadkom, Pawełkowi przesłałam.

Cieszyliśmy się.

Postępy robisz duże.

Wprawdzie jesteś słabiutki.

Na spacerze jesteś.

Z rodzicami.

A oni fotki „strzelili”.

Do mnie wysłali.

Szczepionka

Szczepionkę dostałeś.

Sił nabrałeś.

Wzmocniła Cię.

Nadzieję dała.

Na wyzdrowienie.

Dzisiaj do domu wracacie.

Całą drogę śpiewacie.

Choć droga długa przed Wami.

Zmęczenia nie widać na Twojej twarzy.

Szczęśliwi jesteście.

A my razem z Wami.

Nadzieja

Wróciłeś z  Duderstadt.

Cały w skowronkach.

Pobudzony.

Rozśpiewany.

Roześmiany.

Nadzieja w nas wstąpiła.

Szczepionka

zadziałała!

Zły dzień…

Dzisiaj masz zły dzień.

Syneczku kochany.

Słabiutki jesteś.

Senny.

Jeść nie chcesz.

Przez ręce lecisz.

Nie masz ochoty na nic.

Smutek ogarnął rodziców Twoich.

Drżą o Ciebie.

Śledzą Twój każdy ruch…

Upadek

Po powrocie z Duderstadt.

Przez dwa dni dobrze było.

Silniejszy byłeś.

Rozśpiewany

Roześmiany.

W sobotę niemoc Cię dopadła.

Z sił opadłeś.

W łazience upadłeś.

Ręce poobdzierałeś.

W głowę się uderzyłeś.

Sam się wystraszyłeś.

Rodzice wystraszeni

Podnieść Cię nie mogli.

Rodziców serce boli.

Gdy na twą słabość patrzą.

Z oczu łzy ocierali.

Byś nie zauważył.

Że serce im krwawi.

Gdy na Ciebie patrzą.

Choć dwoją się i troją.

Nocy, nie przesypiają.

Ty masz złe dni.

Dni niemocy…

Oni o Ciebie drżą.

Co mi przywiozłyście?

To pytanie w uszach mi dźwięczy.

Nieustannie…

Zapomnieć o nim nie potrafię.

Co mi przywiozłyście? — zapytałeś.

Gdy Ciebie dzisiaj odwiedziłyśmy…

Co mi przywiozłyście? — zapytałeś …

Nic, oprócz zakwasu z buraków,

Nic, oprócz przecierów pomidorowych,

Nic, oprócz ogórków kiszonych,

Nic więcej Ci jeść nie wolno.

Przez dwa tygodnie masz dietę.

Kolorową i smaczną,

Dietę ścisłą.

Co mi przywiozłyście? …

Brzmią w uszach twe słowa…

Przychyliłabym Ci nieba.

Gdybym tylko mogła.

Jednak nie można.

Dietę masz, którą Mama Twoja pilnuje.

Przygotowuje.

Na czas podaje.

Co mi przywiozłyście? …

Tak bolą te słowa…

Ruskie i schabowy

Co byś zjadł.

Gdybyś mógł już jeść wszystko?

Pierogi ruskie

I schabowego…

Poczekasz jeszcze ze dwa tygodnie.

Zrobię Ci pierogi bezglutenowe …

Może uda się kotlet z gęsiny zrobić.

Zapiec — nie smażyć

Będzie bardziej zdrowy.

Poczekaj jeszcze kilka dni…

Anemia

Anemię dostałeś Syneczku kochany.

Przesypiasz dni całe.

Sił nie masz na nic.

Trudno Cię dobudzić.

Do posiłku zmusić.

Do gimnastyki codziennej.

Żelazo Ci spadło.

Tabletek więcej trzeba.

Dwa razy dziennie po tabletce

dawkę zwiększamy.

Po tygodniu zadziała.

Anemia ustąpi.

Do formy wrócisz.

Sił nabierzesz.

Mniej spać będziesz.

I więcej jadł…

Chlebek

o chlebie marzysz

mówi mama

więc chlebek ci upiekłam

żebyś go jadł

gryczany…

z trzydniowym przygotowaniem

drugi

jaglano-gryczany

takie, jakie możesz jeść

w niedzielę ci zawiozę

byś chlebek jadł

jak ci posmakuje

następny upiekę

żebyś tylko jadł

w ściereczkę zawinęłam

folią przykryłam

żeby nie wysechł

by za twardy nie był

byś ze smakiem jadł

24 lutego 2023 r.

Odwiedziny

Jedziemy z babcią.

Cieszymy się obie.

Że Cię zobaczymy.

Przytulimy.

Szepniemy cichutko.

Powiemy.

Jak bardzo Cię kochamy.

Niedane nam było.

Dzisiaj Cię uściskać

Niedane nam było.

Z Tobą się przywitać

Wczoraj źle się czułeś.

Wymiotowałeś.

Mowę dziwną,

niepokojącą miałeś.

Rodzice wystraszeni

Karetkę wezwali.

Badania Ci zrobiono.

Na neurologii położyli.

Badania ciągle robią.

Rezonans jutro będzie.

Z sercem na ramieniu

Na wyniki czekamy.

Zrozpaczeni…

Nie wiemy, co robić dalej…

25 lutego 2023 rok

Udarówka…

Szpital jest zamknięty.

Na oddziały nie wpuszczają.

Rodzice byli kilka razy.

Nie wpuszczono ich do Ciebie.

Na korytarzu stali…

Czekali…

Klamkę pocałowali…

Domu pojechali…

Boją się, że dietę wezmą diabli…

Bo chleb pszenny z pasztetem

W szpitalu Ci dali.

A tego jeść

Ci nie wolno.

Uradziliśmy, że chlebek gryczany Ci podadzą.

Nawet bez omasty

Będzie zdrowy i smaczny.

Pielęgniarki poprosili.

By chlebek Ci dostarczyły.

Byś go jadł.

Na Zdrowie.

25 lutego 2023 r.

Rybocyklib

Chemię w tabletkach

Od wczoraj dostajesz.

Wymioty cię męczą.

Śpisz nieustannie.

Nawet jeść nie chcesz.

Syneczku kochany

przeciwwymiotne tabletki

trzeba Ci podawać.

Bez nich nie dasz rady.

Wierzymy, że Ci przejdzie.

Że dasz radę.

Że chemia pomoże.

25 lutego 2023 rok

Pani Doktor

Pani Doktor z Lublina.

To świetna dziewczyna.

Troskliwa, życzliwa…

Niczym dr Judym.

Walczy o Ciebie z sił całych.

„Na głowie stanęła”.

Przez fundację

Rybocyklib załatwiła.

Zuzia

Cudowna dziewczyna

Tobie się trafiła.

Ze świecą nie znajdziesz.

Drugiej takiej.

Przyjeżdża sama.

Lub z kotkiem.

Jest z Tobą tak długo, jak może.

Rozmawiacie.

W ciszy posiedzicie.

Rozwesela Cię.

Jak może.

Czekasz na Nią.

Serce drży Ci skrycie.

Kochacie się bardzo.

To widać.

Nad Życie

Rodzice Zuzi

Rodzice Zuzi

to wspaniali ludzie

Pomagają, jak tylko mogą.

Znają lekarzy w Rudnej.

Tylko zadzwonią.

Jest dla Ciebie miejsce.

I opiekę masz dobrą.

Ania i Bodzio

Wyczerpani

Resztkami sił gonią.

Drżą o Ciebie.

Śledzą ruch Twój każdy.

Grymas na ustach

w niemej skardze

Cicho płaczą w kącie.

Byś ich łez nie widział.

To już sześć miesięcy

walki o twe życie

nowych wyzwań

nocy, nieprzespanych

tysiące kilometrów przejechanych

I będą tak jeździć.

Będą walczyć.

Walcz!

Nie poddawaj się Syneczku kochany.

Zawalcz o swe życie.

Ciężko Ci, wiemy.

Zdrowy do tej pory.

Drobne, zdrowotne kłopoty pokonywałeś.

Dałeś radę.

Daj wszystko z siebie.

Zawalcz o Życie!

Dla Zuzi

Dla Rodziców

Dla Dziadków

Dla Titki

Dla mnie — twej matki chrzestnej.

Proszę.

Zawalcz o Życie!

Wreszcie w domu!

Wróciłem!

Żyję!

Noce szpitalne za mną!

— krzyknąłeś…

Szczęśliwy.

Wzruszony.

Moja pełnia szczęścia.

Kocham Was!

Jak dobrze być razem w domu …

Niespodziankę Ci zrobiłyśmy.

W odwiedziny przyjechałyśmy.

Chlebek gryczany upiekłam.

Ze smakiem kromeczkę zjadłeś.

Śmiałeś się.

Żartowałeś.

O kolegach opowiadałeś.

Poznanych w szpitalu.

Wzruszenie nas opanowało.

Łezka ukradkiem poleciała.

Ważne, że jesteś w domu.

Że za Tobą już trudne dni.

4 marca 2023 r.

Łatwo nie jest…

Łatwo nie jest.

Nikt nie mówił, że będzie.

Na szczęście jesteście Wy.

Wy jesteście moim największym wsparciem.

Mama i Tata,

Babcia i Dziadzio,

Ty Basiu, moja chrzestna mama,

Kochana ciocia Titka,

Natalia, siostra moja.

Zuzia, moja dziewczyna.

Zawsze przy mnie.

Zawsze gotowi do pomocy.

Zawsze z miłością.

Dumni ze mnie i szczęśliwi.

Bo jesteście ze mną.

Marzenie…

Mamo,

   Tato,

     Babciu,

      Dziadku,

         Titko,

            Basiu,

Marzę.

By dać moim synkom tyle miłości,

Ile mam od Was.

Dziękuję.

Muszę nauczyć się…

Muszę nauczyć się żyć z tą chorobą.

Czeka mnie jeszcze długa droga.

Badania.

Konsultacje specjalistów.

Terapie

bolesne i długie…

Rehabilitacja.

Mnóstwo ćwiczeń wykonuję.

Piłeczki, rowerek, masaże.

By precyzyjność ruchów ręki i nogi wróciła.

Muszę odbudować mięśnie ramion i nóg.

Kłopoty z chodzeniem mam.

To ramię Taty i Mamy.

Moja podpórka jest.

Chcę poruszać się samodzielnie.

Bez niczyjej pomocy.

Trzymam kciuki sam za siebie.

Dam radę.

Bo Kocham.

I jestem Kochany.

Gdybym mógł cofnąć czas

Często się zastanawiam.

Dlaczego mnie to dosięgło?

Czy to złe me nawyki.

Czy słaby układ odpornościowy.

Z czego to paskudztwo się wzięło.

Co przeoczyłem.

Jakie objawy przegapiłem.

Tyle pytań ciśnienie mi się na usta.

Pytań bez odpowiedzi…

Nie ma życia bez krzyża

Nie ma życia bez krzyża.

Nie ma życia bez cierpienia.

Kiedyś usłyszałem te słowa …

Rzecz niby oczywista,

a jednak…

Gdy w naszym życiu dzieje się coś złego.

Zadajemy sobie pytanie.

Dlaczego ja?

Wychowano mnie w rodzinie katolickiej.

Bóg zawsze był obecny w naszym życiu.

Dlaczego ja?

Niespodziewana diagnoza — guz,

Coś dotarło do mnie.

Zrozumiałem.

Że to, co mnie dotyka, nie jest po to.

Żeby mnie ukarać,

nie jest przypadkiem.

Nie jest ślepym losem.

Jest po to, żebym uwierzył.

Żeby moja wiara przestała być letnia.

Modlitwa daje mi siłę.

Na cały tydzień,

na wszystkie trudne sytuacje,

ciężkie chwile.

Przykro mi…

Przykro mi Syneczku kochany.

Miałam wielkie plany.

Chlebek upiec dla Ciebie.

Pasztet warzywny zrobić.

Naleśniki gryczane usmażyć.

I wszystko to do Ciebie zawieźć.

W sobotę albo w niedzielę.

Plany pokrzyżowała.

Choroba cioci Teresy

Ze szpitala wróciła.

Covidem-19 się zaraziła.

Leży i śpi całe dnie.

Bardzo słabiutka jest.

Covid-19 jest zaraźliwy.

Nie mogę narazić Cię.

Ani też rodziców Twoich

Nie mogę upiec Ci chleba.

Nie mogę do Ciebie przyjechać.

Nie mogę narazić Cię.

Babci przepis podałam.

Upiec chleb obiecała.

Czy da sobie radę?

7 marca 2023 rok

Spacer …

Takie piękne dziś słoneczko

Niebo czyste i błękitne

Wiosna odsłania krajobraz uroczy.

Chciałbym wreszcie pójść na spacer.

Tato,

z Tobą pod rękę

Pomóż mi się ubrać.

Pomóż pokonać schody.

Wesprę się na Twym ramieniu.

Podtrzymaj mnie — bom słaby.

Pójdźmy razem jednym krokiem.

Dotlenię się trochę.

Już mam dość siedzenia w domu.

Spacer to jest przecież zdrowie.

Mama pójdzie z nami.

Biegać każdy może … powiedziała i pobiegła.

Jeszcze trochę moja Mamo

Pobiegnę ja z Tobą.

A na razie … spacerek zrobię z Tatą.

Pocieszę się pięknem radosnej natury.

8 marca 2023 rok

Odwiedziny…

Dzisiaj babcia przyjechała.

Chlebek, kapustkę, gołąbki przywiozła.

Do domu nie weszła.

Na progu zostawiła.

I szybciutko odjechała.

Z Basią nie przyjechała.

Basia w domu została.

Dopadły ją znienacka ciężkie tarapaty.

Od Titki otrzymała „prezent” nie byle jaki…

Koronowirusa, który ze szpitala przyniosła.

11 marca 2023 rok

W drogę…

W drogę wyruszyliście w trójkę.

Ty, Mama i Tata

Po szczepionkę

dla Ciebie

Tysiąc kilometrów w jedną stronę

Wysiłek to ogromny

Dla zdrowego męcząca to podróż.

A co dopiero dla Ciebie

Tata fotel rozłożył.

Kołderką miękką wyłożył.

Mama poduszkę położyła.

Polarowym kocem okryła.

I tak podróż, dzielnie znosisz.

Nie kaprysisz.

Pokornie wszystko znosisz.

Co jakiś czas postój robią.

Kanapki wyciągają.

Na kawę Cię zapraszają.

Mama, co chwilkę na Ciebie zerka.

Tata z czułością spogląda.

Oboje się o Ciebie boją.

Czasem łez nie da się zatrzymać…

Bywa ciężko.

Łez nie da się czasem zatrzymać.

Płyną po policzkach.

Emocje górę biorą.

To łzy, bo ukryć bólu nie umiały swego.

I chociaż często łza z oka spływa.

Nie wszyscy wiedzą…

Dlaczego?

Codzienny rozkład jazdy

Codzienny rozkład jazdy

Od rana ruch w naszym domu,

Mama krząta się w kuchni.

Z dietą się ceregieli.

Miksturę Słoneckiego szykuje.

Okrzemkową wodę przygotowuje.

Sok z selera wyciska.

Herbatę ziołową serwuje.

Chlorofil z wodą,

siemię lniane,

ostropest,

napój z krzemionki.

To tylko nieliczne napoje,

które codziennie przyjmuję.

Jedzonko kolorowe,

Smaczne,

Zdrowe,

Według przepisów szykuje.

Tato pomaga w kąpieli.

Pomaga się ogolić.

Pod ramię mnie podtrzymuje.

I każe chodzić.

I taka to nasza codzienność,

Tak jest każdego dnia.

Takie oparcie w rodzicach mam.

Chciałbym…

Chciałbym zatańczyć z tobą.

Mam coś z nogą.

Chciałbym pójść z tobą na spacer.

Jednak podtrzymać mnie musisz.

Chciałbym na ryby pojechać.

To musi jeszcze poczekać.

Chciałbym…

Deszcz…

Dzionek niezbyt spacerowy

deszczyk moczy wszystkim głowy.

Celsjuszów bardzo mało

a najlepszym rozwiązaniem

jest, w domu pozostanie.

A tak marzył mi się spacer…

Bohaterowie dnia codziennego

Każdego dnia.

Ramię w ramię.

Z trudnym przeciwnikiem walczycie.

Wasze oddanie.

Siła.

Hart ducha.

Sił mi dodają.

Jesteście moimi Bohaterami.

Zwykłego, codziennego dnia.

Kocham Was Mamo i Tato.

Kamperem w drogę

Marzyłem o takim komforcie.

Tata za kierownicą,

Mama posiłek szykuje.

Ja, leżę sobie wygodnie.

Spoglądam przez okno kampera.

Mijamy miasta i wsie.

Czas płynie nam spokojnie.

Zmienia się tylko krajobraz.

Pogoda też się zmienia.

Raz deszczyk pada.

Raz śniegiem sypie.

Raz słonko zaświeci.

Czuję się w nim jak w domu.

Gorący prysznic wziąć mogę.

Mamy własną toaletę.

Bez kolejek i czekania,

Bez konieczności zatrzymywania się w trasie.

I podróż do Duderstadt. nie jest uciążliwa.

Czasem się zatrzymujemy.

Spacerujemy.

„Akumulatory” ładujemy.

Mama truchcikiem biega.

Ja, na ramieniu Taty się wspieram.

Wiem.

Będzie dobrze!

12 marca 2023 rok

Wsparcie na wagę złota

Od lekarzy usłyszałeś.

Że jest źle.

Nie poddajesz się.

Walczysz o powrót do życia sprzed choroby.

Każdego dnia dopada Cię zniechęcenie.

Pokonujesz je.

Do ćwiczeń wracasz.

Nauczyłeś się cieszyć.

Każdą sekundą życia,

Masz wsparcie w nas.

W tej koszmarnej bitwie o zdrowie.

Daj dobry Boże medykom natchnienie

Pomóż nam Boże.

Daj medykom natchnienie.

Aby zaczęli dobre leczenie.

Oświeć ich umysły.

Niech znajdą lekarstwo.

Na to paskudztwo.

Pomóż nam Boże.

My na Cud czekamy.

Na wielkie uzdrowienie.

Prosimy.

Uczyń to Panie.

Marzenia Rodziców

Mocno w to wierzymy.

Synu kochany.

Że zły czas minie.

Że znowu będziesz tą samą osobą.

Co przed chorobą.

Zdrową,

Silną,

Z marzeniami,

Z wielkimi planami.

Sobota…

Chlebki pieczemy.

Pierogi lepimy.

Chrzan świeży przygotowujemy.

w odwiedziny do Ciebie jedziemy.

Cieszymy się jak małe dzieci.

Że w końcu Cię zobaczymy.

Uściskamy.

Ucałujemy.

Droga nam się dłuży.

Cieszy Cię nasz widok.

Rozmawiamy.

Żartujemy.

Długo męczyć Cię nie możemy.

Z pierożków i z chlebka się ucieszyłeś.

Od razu o nie poprosiłeś.

Ze smakiem zjadłeś.

O repetę poprosiłeś.

Serwatkę z koziego mleka piłeś.

Dobre jest — powiedziałeś.

Na koniec…

Kawkę z mlekiem kozim wypiłeś.

Pożegnałeś się z nami.

w drogę powrotną ruszyłyśmy.

Czas szybko nam zleciał.

O Tobie mówiłyśmy całą drogę…

Mamo! … Boli!

Mamo, boli!

Z bólu krzyczałeś Syneczku kochany.

Noga czerwona, nienaturalna.

W plamach…

Boląca…

Strasznie wyglądająca.

Rodzice wystraszeni.

Pogotowie wezwali.

Lekarze dwoili się, troili.

By zrozumieć

Skąd ból taki.

Skąd te plamy…

Od szpitala do szpitala Cię wożono.

Badano.

Sprawdzano.

Różne diagnozy stawiano.

W końcu na Lwowską trafiłeś.

W izolatce leżysz.

Rodzicom pozwalają przychodzić.

Pomóc Ci… nakarmić… umyć…

Jesteś wydelikacony…

Obolały.

Rodzice codziennie Ci pomagają.

My, modlitwą wspieramy.

O zdrowie Twe się modlimy.

Czekamy na dobre wieści.

Od Mamy i Taty.

(…)

Z niepokojem na telefon zaglądam.

Sprawdzam wiadomości na messengerze.

Na jakiś znak od Ciebie

— że żyjesz.

— że lepiej się czujesz.

— że Cię już nie boli!

Cios w serce…

Przed chwilą telefon od dziadków dostałam.

Niepokojący.

Twój stan jest ciężki…

Jesteś przygnębiony …

Nie dziwię się wcale.

Już tyle dni leżysz w szpitalu.

Końca nie widać…

Chcesz już wrócić do domu.

To nie róża była.

Na którą Cię leczono.

To bakteria,

o której nic nie było wiadomo.

I ten cukier wysoki,

co serce haracze.

Nie wiedzą dlaczego.

Skąd ta hiperglikemia.

Przez przełykowe echo serca,

chcą Ci zrobić.

Boisz się badania.

Nie wiesz, co Cię czeka.

Nie wiesz, czy się zgodzić.

Prośby do Boga wznosimy.

O Twoje zdrowie się modlimy.

By łaskę dla Ciebie wybłagał.

W naszych sercach

jest nadzieja cicha.

Że dobrze będzie.

Że wkrótce z nami będziesz.

Róża … nie róża

Nie wiedzą lekarze.

Skąd ta rozległa wybroczyna

Dlaczego ból taki okrutny?

Badają.

Sprawdzają.

Leczą.

Medytują.

Różnych dolegliwości się dopatrują.

Róża! — orzekli.

I na nią leczyli.

Antybiotyki silne wdrożyli.

To nic nie pomaga.

Bezradnie ręce rozłożyli.

Dalej nie znają przyczyny.

Dolegliwości.

Weźcie syna do domu.

Szkoda by tutaj leżał.

Lepiej niech z Wami będzie.

Opiekę będzie miał lepszą.

Tak też rodzice zrobili.

Do domu Cię przywieźli.

I jak „kwoka” nad małym pisklęciem.

Czuwają dniem i nocą.

Rodzice Oli

Rodzice Oli są lekarzami.

Choć emeryci

dalej pracują.

Ludzi ratują.

Pomagają.

Z farmaceutami współpracują.

Przejrzeli Matiego wyniki.

Znaleźli przyczynę udręki.

Bakterię,

którą Cię w szpitalu zarażono.

Antybiotyk jest za słaby.

Trzeba na to innej rady.

Maść specjalna potrzebna.

Bo wnet ranki się potworzą.

Z tych pęcherzy,

co na biednej, chorej nodze wyskoczyły.

Jak mówili, tak zrobili.

We współpracy z farmaceutami.

Maść opracowali.

Która goi Twoje rany.

Koi cierpienie.

Pomalutku… pomalutku,

z dnia na dzień jest coraz lepiej.

Pęcherze

Pękły pęcherze na nodze.

Ropa z krwią z nich wycieka.

Mirek wyciska je i czyści.

Boli Cię to okrutnie.

Nie możesz wytrzymać z bólu.

Wiesz, że musisz zamilczeć.

Dla własnego dobra.

Rozumiesz, że trzeba oczyścić ranę.

Aby zaczęła się goić.

I móc wreszcie chodzić.

Chirurg

Chirurg jest potrzebny.

Żeby wyczyścił ranki.

Nogę opatrzył.

Żaden do domu przyjść nie chce.

Prywatną wizytą gardzą.

W szpitalu mu pomożemy.

inaczej nic z tego nie będzie.

Okropnie rodzice się martwią.

Słabiutki jesteś jeszcze.

Boją się tego szpitala.

Boją się nowych kłopotów.

Szukają innego lekarza.

Jutro…

Bardzo boję się jutra.

Powinienem.

Żyć dniem dzisiejszym.

Cieszyć się chwilami,

które trwają.

Nie patrzeć wstecz.

Nie snuć planów.

Żyć.

Tu i teraz.

Z ufnością szczęście układałem.

Kiedy zapomniałem.

Co znaczy bać się jutra.

Nadeszło.

Koszmarnie…

Mroczne.

Odebrało mi oddech.

Zabiło nadzieję.

Zrównało bicie mojego serca…

Zabrało złudzenie…

Czuję się beznadziejnie.

Szarość dnia

Dotykam codzienności.

Moje myśli.

Przetaczają się przez zmęczony umysł.

Przez umęczone ciało

nie mam siły.

Na nic

z otchłani mojej głowy

odlatuje myśl ostatnia.

Może jednak CUD się stanie.

Może!

Dwa tygodnie…

Dwa tygodnie z życia wyjęte

dwa tygodnie w szpitalu

dwa tygodnie ciągłego bólu

dwa tygodnie niepewności

dwa tygodnie strachu

dwa tygodnie czuwania

dwa tygodnie siedzenia

dwa tygodnie odwiedzin

tylko mamy i taty

Dwa tygodnie z życia wyjęte

bez chemii

wyjazdu do  Duderstadt

dwa tygodnie z życia wyjęte…

Od rana

Od rana o Tobie myślimy.

Od rana się modlimy.

By wynik był dobry.

By serduszko Twoje funkcjonowało.

By bakterii nie miało.

By wszystko dobrze było.

Dzwonek telefonu podrywa nas na równe nogi.

Szloch mamy.

Nie wiemy, co mówi.

Czy bać się

Czy cieszyć, że nie jest źle?

Po drugiej już rozmowie

Wiemy, że.

Diagnozy lekarzy

Nie sprawdziły się.

3 kwietnia 2023 rok

Do domu …

Wreszcie wracasz do domu.

Nie chodzisz.

— to wiemy wszyscy.

Rodzicom ciężko będzie.

— pomożemy wszyscy.

Gotować i piec będziemy.

— to, co możesz jeść.

Dowieziemy na czas jedzonko.

— by ulżyć twoim bliskim

— by rodzice mogli odetchnąć.

— by mogli być blisko Ciebie.

— by każdą minutę, sekundę

Poświęcić mogli Tobie.

Bardzo za Tobą tęsknimy.

Codziennie się modlimy.

O zdrowie dla Ciebie prosimy.

Byś był.

Byś żył.

Byś cieszył się zdrowiem.

Choroba…

Od września 2022 roku.

Do dzisiejszego dnia.

Walka o Twoje życie trwa.

Zmieniają się pory roku.

Zmieniają się nastroje.

Raz się uśmiechasz, żartujesz.

Zarażasz optymizmem.

Raz płaczesz i smutny jesteś.

I podnieść się nie możesz.

Raz masz apetyt.

Raz nie.

Choroba bardzo zmieniła Cię.

Zmieniają się pory roku.

Zmieniają się nastroje.

Jedno jest stałe.

Walczymy.

Walczymy o Twoje zdrowie!

Modlitwa dziękczynna

Dziękujemy Ci Boże.

— za twe łaski

— za to, że bakteria serduszka nie uszkodziła.

— za to, że noga mniej jest bolesna.

— za to, że nam dziecko do życia przywróciłeś.

— za to, że z nami jest.

— za to, że z nami będzie.

Pozwól o dobry Boże.

By tak było, jak najdłużej!

Wielkanoc 2023

Kolejne święta bez Ciebie.

Kolejne święta bez Was.

Kochałeś tu przyjeżdżać.

Rodzinnie tu zawsze było.

Sami swoi — mówiłeś.

— tu jest tak swojsko…

— tak wesoło…

Bo było.

Bo jest.

Bo będzie.

Tylko wyzdrowiej nam.

— proszę…

Byś już nie musiał cierpieć.

Byś z nami co roku był.

Przy stole z nami zasiadał.

Opowieści swoje snuł.

— o studiach

— o Zuzi

— o marzeniach

planach

podróżach

o wszystkim i niczym

By w każde kolejne święta

Było nas coraz więcej.

By szczebiot maluszków

Rozbrzmiewał.

I cieszył wszystkich.

A może jednak?

Moje myśli.

Przetaczają się przez zmę­czony umysł.

Mam siłę tylko na to.

By sie­dzieć,

by czuć.

Jak gdzieś

z otch­łani mojej głowy

odla­tuje ostat­nia myśl.

Pod tytu­łem:

„A może jed­nak?”

Niedowład…

Serce mi krwawi.

Gdy patrzę na Ciebie.

Tyle w Tobie życia.

Tyle nadziei

I marzeń wielkich.

Choroba

Nie daje za wygraną.

Masz …

Lewostronny niedowład kończyn.

Ręki i nogi.

Chodzić nie możesz.

Rodzice Ci pomagają.

Każdy Twój ruch śledzą.

A jednak nie poddajesz się.

Wykorzystujesz tę część ciała.

Która działa…

To rehabilitacja wspaniała.

Ćwiczysz stabilizację.

Tułowia,

głowy,

skupienia myśli.

To kontrola całego ciała.

Nie boisz się iść do przodu.

Realizujesz się mimo wszystko.

Powiadasz:

Bariery są tylko w głowie.

I działasz.

Pasztet z suszonych pomidorów…

Basiu, czy potrafisz zrobić taki pasztet?

Spróbuję.

Internet przeglądnęłam

Kilka przepisów znalazłam

Coś dodałam

Coś zmniejszyłam

Pasztet dobry upichciłam

Palce lizać — Mati pisze

Pyszota- zachwala rodzina

Podam przepis

Może komuś też się przyda…

Szczęście

Na chwileczkę

Przyszło szczęście.

Tak na chwilę

Pozostało z godzinę.

Poszło szczęście w zapomnienie.

Przyszedł smutek i zmęczenie.

Mowa miłości

Zmęczeni jesteście.

Z sił opadacie.

Codziennie przy Matim

Trwacie.

Czuwacie.

Z czułością spoglądacie.

Uśmiech

otucha

wsparcie

kochane oczy

ciepłe dłonie

głaszcząca Jego skronie

szeptane po cichu słowa

taka to Wasza miłości mowa

Sen

w moich snach,

w marzeniach,

nie ma bólu.

Nie ma lęku.

Nie ma wzlotów i upadków.

Słonko ciepło w twarz mi świeci.

Ogarnia mnie ciepły żar.

Miłość wypełnia mnie całego.

Rodzina, radość, miłość do życia,

To mój cel!

Dziękuję Bogu za życia dar.

Za wszystko, co mnie spotkało.

Dziękuję

Dziękuję Kochana, że ze mną jesteś.

Dziękuję Kochana, że mnie pocieszasz.

Dziękuję Kochana, że do mnie przychodzisz.

Dziękuję Kochana, że nie uciekasz.

Dziękuję Kochana, że mnie rozśmieszasz.

Dziękuję Kochana, że ocierasz me łzy.

Dziękuję Kochana, że znosisz moje humory.

Kochana

Dziękuję Ci za to.

Że mnie wciąż kochasz.

Takiego, jakim teraz jestem.

Z glejakiem,

Z niewładnym lewym bokiem,

Smutkiem, który mnie czasem dopada.

Kochana

Będę z Tobą cały czas.

W każde święto.

Kochana

Ty bądź ze mną,

Kocham Cię cały czas.

Sushi

Przygotowania do 21 urodzin…


30 kwietnia 2023—2 maja 2023


Basiu, czy potrafisz zrobić sushi?

Spróbuję, odpowiedziałam.

W necie trochę poszperałam.

Mnóstwo przepisów znalazłam.

Każdy pisze coś innego.

Każdy inny przepis daje.

Jak tu wybrnąć z tego gąszczu?

Głowa pęka… słowo daję.

Coś dodałam.

Coś odjęłam.

Łososia wędzonego kupiłam.

Ryż okrągły, zdrowa żywność.

Awokado i cytrynę.

Laskę chrzanu jeszcze miałam.

Ogórki kiszone, jesienią robione.

Ryż płukałam.

Namoczyłam.

Gotowałam.

Mieszałam.

Super wyszedł.

Z ryby skórkę zdjęłam.

W cienkie plastry pokroiłam.

To samo z ogórkami zrobiłam.

Awokado umyłam.

Rozkroiłam.

Pestkę wyciągnęłam.

Obrałam.

w paseczki pokroiłam.

Sokiem z cytryny skropiłam.

Chrzan obrałam.

Na tarce starłam.

Z mlekiem z nerkowców roztarłam.

Oj, ile łez przy chrzanie wylałam…

Teraz grubsza jest robota.

Matę kupić zapomniałam.

Co tu robić?

Głowa pęka…

Podkładkę kuchenną wykorzystałam.

Folią spożywczą okręciłam.

Płat nori na niej rozłożyłam.

Ciepły ryż nakładam.

Dłonią wyrównuję.

Lepi się jak wariat.

Przylepia do dłoni.

Margines na boku zostawiłam.

Rybę nakładam.

Kiszony ogórek,

awokado,

i znów rybę.

No i zwijam pomalutku.

Nawet całkiem dobrze idzie.

Ups … już jeden jest kawałek.

Zaraz gładko zrobię drugi.

Wprawę nabrałam.

Z sushi się uporałam.

Biszkopt owsiano — jaglany

Nie ma urodzin bez tortu.

Choćby taki maluteńki.

Muszą być na nim świeczki.

Eksperyment w kuchni robię.

Mąki mieszam.

Melasę z trzciny dodaję.

4 jajka całe.

Odrobinę bezglutenowego proszku.

I zaczynam kuchenną zabawę.

Białka ubijam.

Mąki zmieszane dodaję.

Melasę,

proszek do pieczenia,

i gotowe.

To tortownicy przekładam.

I czekam.

Czy się upiecze?

Krem do tortu,

To dopiero jest wyzwanie.

Mleko i serek z nerkowca,

które robiłam.

Sok z cytryny,

odrobina melasy,

no i agar rozpuściłam.

Wszystko razem ubiłam.

Czekam, aż zastygnie.

I tu klapa…

Krem nie zastygł.

Co tu robić?

Jak zagęścić krem lejący?

Dodam jeszcze troszkę serka.

Podgotuję krem raz jeszcze.

Mieszam drewnianą łopatką.

Żeby się nie przypalił.

Gdy zakipiał, odstawiłam.

Mikserem raz jeszcze ubiłam.

Do chłodnego miejsca odstawiłam.

Co chwilę zerkam, czy gęstnieje?

Wreszcie sukces murowany.

Krem uratowany.

Teraz wszystko gładko poszło.

Tort rozkroiłam.

Krem równo rozłożyłam.

Karobem posypałam.

Do lodówki odstawiłam.

Teraz tylko świeczki dać.

100 lat… 100 lat zaśpiewać.

Mleko i serek z nerkowców

Wszystko ma być dietetyczne.

Szklankę nerkowców nabrałam.

Wodą źródlaną zalałam.

Pokrywka przykryłam.

Na 24 godziny odstawiłam.

Rano zblendowałam.

Przez gazę wydusiłam.

Mleko bielutkie zrobiłam.

Serek też niczego sobie,

a wszystko to bardzo zdrowe.

Kokosowy zawrót głowy

Raffaello mi smakuje… to brązowe,

wiadomość taką od Ciebie dostałam.

I takie będzie, takie jak lubisz.

Dzisiaj dwoję się i troję,

Chcę zrobić Raffaello,

które tak Ci smakuje.

A roboty jest sporo.

Kasza lepi się do dłoni.

Kulkę źle się robi z niej.

Jednak dla Ciebie wszystko zrobię.

Bo Cię kocham nade wszystko!

Titka

Osiem miesięcy Cię nie widziała.

Emocje górę wzięły.

Łzy się polały.

Oboje byliście wzruszeni.

Ucieszyły Cię Titki odwiedziny.

Uśmiech pojawił się na Twojej buzi.

Titko, jak będę chodził.

Do Lubaczowa przyjadę.

Końca nie będzie naszym rozmowom.

Opowiem Ci o moich planach.

Ty mnie zrozumiesz.

Tobie bardzo ufam.

Wiem, że mnie kochasz.

I zawsze wysłuchasz.

Tobie i Basi swe sekrety zawierzałem.

I nigdy się na was nie zawiodłem.

Paweł z rodziną

Telefon zadzwonił.

Przyjeżdżajcie, jeśli chcecie.

Mati chce się z Wami widzieć.

Pojechali wszyscy troje.

Kacperek pająki obejrzał.

Po pokoju się rozejrzał.

Z Matim się przywitał.

Cichutko w kąciku usiadł.

Dziecka nie było słychać.

Ukradkiem na Matiego spoglądał.

Rozmowom końca nie było.

Uśmiechów, żartów i łez.

Jednak tak bywa.

Gdy się często nie bywa.

Bo chory wizyt nie chce.

Życzenia

Dziś, w Twoje 21 urodziny.

Życzymy Ci:

Wiary, że wszystko w życiu ma sens.

Nadziei, która obudzi Twoje serce i z nowym zapałem.

Pozwoli spojrzeć na to, co się wydarza.

Miłości tak ogromnej,

że nie można jej zatrzymać dla siebie.

Aby każdy kolejny Twój dzień

Był piękniejszy i lżejszy od poprzedniego.

Niech los każdego ranka nalewa Ci pełną filiżankę:

Szczęściem, miłością, dobrem i zdrowiem.

2 maja 2023 rok

Prezenty

Co kupić?

Z jakim prezentem trafić?

Gdy wszystko masz.

Och, gdyby tak można było kupić zdrowie.

Tak się nie da…

I Ty to wiesz.

O głośniku mobilnym marzyłeś.

Marzenie Twoje spełniłam.

Głośnik kupiłam.

Szczęśliwy byłeś jak dziecko.

Muzykę zaraz włączyłeś.

Niech czas Ci umila.

Przełom …

Internet śledzimy.

Artykuły czytamy.

Na cud czekamy.

Pomocy wszędzie szukamy.

Lekarze na całym świecie.

Próbują, szukają, badają.

Wiedzą, że liczy się czas.

Brytyjscy naukowcy,

nową metodę opracowali.

Nadzieję chorym na glejaka dali.

Nie każdy do programu się dostanie.

Zaaplikować do programu

Może tylko onkolog.

Albo doktorant z Cambridge.

Dojścia tam nie mamy.

Szukamy.

Piszemy.

Do wielu drzwi stukamy.

Polski Konsulat w Londynie poruszyłam.

Błagalne pismo wysłałam.

Poczekamy.

Kiszonki

Rzodkiewki zakisiłam.

Pycha-Ania pisze.

Mati się nimi „zażera”,

je trzy razy dziennie,

do każdego posiłku.

Cieszy mnie to ogromnie.

Dzisiaj kolejne nastawiam.

Niech je.

Na zdrowie.

Cytryny jeszcze stoją.

Te dłużej kisnąć musza.

Zmieniają już kolorki.

Smaku nabierają.

Marchewka też zakiszona.

Koloru nie zmienia.

Aromatem kusi.

Zaprasza do jedzenia.

W planie jeszcze buraki,

szparagi,

brokuły.

Zobaczymy, które warzywa

zadowolą podniebienie Matiego.

13 maja 2023 rok

W odwiedziny do Ciebie.

Obie z Titką jedziemy.

Wieziemy to, co lubisz.

Co Ci smakuje.

I niespodziankę, którą zrobiłam.

Kiszoną marchew

Szpinakową roladę

Z bijącym sercem jedziemy do Ciebie.

Ciekawe, czy smakować Ci będzie?

Doczekać się nas nie możesz.

Mimo zmęczenia — czekasz.

Cierpliwy jesteś. Zmęczony rehabilitacją.

Ale na nas czekałeś.

Samochód zapakowałam po brzegi.

Aż dziadek się zdziwił.

Że tyle się w nim zmieści.

I rzodkiewki kiszone.

Kiszoną marchew

Kiszone ogórki

Soki z selera i z marchwi.

Butlę wody ze źródełka.

Orzechy

Upiekłam chlebek i pasztet.

Z suszonych pomidorów.

Pietruszkę, cebulkę już młodą.

I dużo, dużo innych rzeczy.

Ty czekasz na niespodziankę.

Na roladę ze szpinaku.

Z serkiem kozim i czosnkiem.

Och… jak przyjemnie popatrzeć.

Jak „wcinasz”… jak Ci smakuje.

Następnym razem zrobię więcej.

I sushi, które tak lubisz.

Długo byłyśmy u Ciebie.

I nawet zmęczenia nie czułeś.

Ani razu oka nie przymknąłeś.

Rozmawiałeś.

Żartowałeś.

O Świętym Franciszku z Asyżu opowiadałeś.

Prosiłeś o książki i filmy o nim.

Na patrona,

przewodnika duchowego sobie go wybrałeś.

Chcecie zobaczyć, jak chodzę? — zapytałeś.

Tak- odpowiedziałyśmy.

Tata pomógł Ci wstać.

Kulę podał.

Z tyłu Cię asekurował.

Dwa razy korytarz pokonałeś.

To już postęp ogromny.

Nawet nie wiesz.

Jaką radość nam tym sprawiłeś.

Cieszymy się, że postępy robisz.

Czas nam wracać do domu.

Już nie płakałeś, gdy wyjeżdżałyśmy.

Wiesz, że przyjedziemy znowu.

Bo bardzo, bardzo Cię KOCHAMY.

.

Czuć malizną…

Czuć malizną powiadacie.

Rolada szpinakowa

już zjedzona

Basiu kochana

Ślinka nam leci.

Więcej, więcej, jej chcemy.

Wszyscy chętnie ją jemy.

Dobrze zrobię.

Nawet wcześniej

I zrobiłam.

Dwie od razu.

Autko odpaliłam.

Z Titką pojechałam.

Niespodziankę

Zrobiłyśmy Tobie.

Roladki na kolację dostarczone.

Szczęśliwe oczy ku nam zwróciłeś.

I słowa owe powiedziałeś:

Myślisz, że masz pecha w życiu.

Że szczęście Cię opuściło?

Nie!

Czasem to szczęście odwiedzi Cię.

I przywiezie pyszne roladki.

29 maja 2023 rok

Z Titką kciuki trzymajcie.

Rezonans dzisiaj mam.

Pierwsze wyniki poznacie.

Zadzwonię do Was sam.

Mocno kciuki trzymamy.

Na zegar spoglądamy.

Telefon ciągle milczy.

Czekamy na Twój znak.

Czekanie nie jest miłe.

I nagle dzyń… dzyń… dzyń.

Z bijącym sercem.

Słuchamy Twoich słów.

Zrozumieć wszystkiego nie możemy.

Płacz Twój słyszymy.

Powoli się uspokajasz.

Słyszymy znów Twój głos.

Dobre są rokowania.

Zmniejszyła się strefa obrzęku.

Guz zmniejszył się.

9 miesięcy walki.

I dobre wieści wreszcie.

Promyk nadziei w nas wstąpił.

Wstąpiła w nas nowa siła.

Energii nam dodała,

do dalszego działania.

Optymistycznie w przyszłość patrzymy.

Wierzymy, że będzie dobrze.

Długa walka przed nami.

Razem raka pokonamy.

Dzień pełen emocji i wzruszeń,

Łez szczęścia już za nami.

Mati, nasz dzielny chłopaku,

Mocno Cię przytulamy.

Przesłanie

Zaufaj Bogu.

Nic na tym nie stracisz.

Zaufaj Bogu.

To nic nie kosztuje.

Zawierz swe życie.

Zaufaj Bogu.

On chronić Cię będzie.

To zaufanie Cię nie zawiedzie.

Bóg kocha Cię.

Ma plan dla Ciebie.

Zatroszczy się o wszystko.

Poprowadzi po trudnych ścieżkach.

W Nim Twoja siła.

Z Nim Twoje zwycięstwo.

Zakończenie pierwszej części

Wiadomość o Twojej chorobie była szokiem dla mnie i całej rodziny. Trudno mi pogodzić się z tą diagnozą i nieustannie pytam dlaczego. Nie znajduję odpowiedzi. Odczułam potrzebę przelania na papier moich myśli, spostrzeżeń.

Droga przez życie jest długa i trudna. Najważniejsze jest to, że w tym bólu i łachy nie jesteś sam. Nawet kiedy śpisz, Anioły czuwają nad Tobą. Twoi rodzice są zawsze obok. My, Twoi bliscy, kochamy Cię jak nikt inny na świecie.

Na Twojej drodze pojawił się jeszcze Bóg, a wraz z Nim światłość. Wyciągnął do Ciebie rękę z uśmiechem i spojrzeniem pełnym miłości. Niepewnie podałeś Mu dłoń. Poczułeś radość, miłość, nadzieję i zaufałeś Mu. On zagoił rany w Twojej duszy i dał Ci wiarę w sens życia.

Siła jest w Tobie

***

Nie zaczynam dnia od kawy lub herbaty.

Jak wielu ludzi.

Każdy poranek zaczynam od myśli o Tobie.

Matka Chrzestna.

Słowem wstępu

Mati musiał dać sobie czas, wyryczeć się, wykrzyczeć, a potem stanąć do walki. Nie jest to łatwa droga, ale poukładanie tego wszystkiego i postawienie siebie, swoich uczuć oraz przeżyć na pierwszym miejscu, często jest jedyną drogą, aby z nadzieją zacząć podróż po zdrowie. Nieocenionym wsparciem i motywacją dla Matiego jesteście Wy, Jego Rodzice. Zaraz obok Was Rodzina, Zuzia i Przyjaciele. Na swojej drodze spotkał też Olę, Jej Mamę, Mirka i kilkoro obcych ludzi, którzy okazali bezinteresowną pomoc.

Mati wie i czuje, że ma za sobą całą ARMIĘ, która poruszy niebo i ziemię, aby pomóc.

Louis L’Amour mówił:

„Przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz,

że wszystko się skończyło.

To właśnie będzie początek”.

I w to Mati uwierzył.

Jaki jestem?

Nikt nie potrafi pisać o sobie.

To najtrudniejsze zadanie.

Mogę rzec, że jestem:

synem,

bratem,

przyjacielem.

Kocham przyrodę i zwierzęta.

Drzemie we mnie artystyczna dusza.

Zaprzyjaźniłem się z poezją.

Czego nie lubię?

Szpitalnych korytarzy,

Wszystkiego, co z nimi związane.

Test

Twoja choroba to test.

Dla Was dwojga.

Do siebie Was zbliżyła.

Trudne wyzwanie dla Ciebie i dla Niej postawiła.

Rak i Wasze partnerstwo,

to styk dwóch światów:

przerażenia i miłości,

trwałości,

przezwyciężenia słabości.

Zuzia jest Twoją siłą.

Z Jej obecności ją czerpiesz.

Siłę,

nie do przecenienia.

Jej miłość i wsparcie,

daje Ci siłę, by chorobę pokonać.

I zawalczyć o Was.

Moja dziewczyna

Mam wspaniałą dziewczynę.

Z Nią czas szybko mi płynie.

Opowiada z uśmiechem.

Jest delikatna.

Miła,

dobrze ułożona,

szczera do łez.

W mojej dziewczynie tkwi wielka siła.

Gdy wątpić zaczynam.

Wlewa nadzieję.

Moja dziewczyna ma na imię Zuzia.

Jest wszystkim dla mnie.

Jest moim skarbem.

Ją tylko kocham.

Ją tylko pragnę.

W mojej dziewczynie tkwi wielka siła.

Jest ze mną i obok mnie.

Myślę o Niej.

Gdziekolwiek jestem.

Myślę o Niej i w noce, i w dnie.

I myśleć o Niej nie przestanę.

Bryndza

Na bryndzę ochotę miałeś.

Dostępna jest od czerwca.

Szukałam, pytałam ludzi.

Kto pomoże ją kupić.

Kto dojście ma.

Kto podeśle.

Piotr z Zakopanego.

Pomóc obiecał.

Kupił bryndzę u swojego wuja.

Który owieczki chowa.

Wysłał cały kilogram.

Nie chciał ani złotówki.

Napisał tylko te słowa:

Mateuszowi … na zdrowie.

Oscypki

Mleko owcze lub kozie.

Tylko to może być.

Nie jest to prosta sprawa.

Trudno takie oscypki kupić.

Piotr dwoi się i troi.

Puka od drzwi do drzwi.

Załatwia u znajomych.

Prosi.

Tłumaczy.

Może coś wskóra.

Może oscypki kupi Ci.

Wreszcie przyszła przesyłka.

Radość moja jest wielka.

Oscypki oryginalne.

Tylko z owczego mleka.

Tylko dla Ciebie zrobione.

Jedz teraz.

To samo zdrowie.

Owies

Owsa potrzebujemy.

Matiemu na oczyszczenie,

Dwa razy dziennie,

Robię mu nalewki.

Gdzie znaleźć gospodarza?

Który owies Ci da.

Do domu przywiezie.

Drogo nie weźmie.

Szukaj Basiu wszędzie.

Musi być niezanieczyszczony.

Zachodzę w głowę.

Moje myśli krążą.

W kręgu znajomych,

Pytam tu i tam.

Problem z dostaniem mam.

Jeśli nawet mają.

Ceny z „nieba” ściągają.

Ziarno tego niewarte.

Sąsiadka pomoc zaoferowała.

Brata z owsem wysłała.

Przywiózł mi cały worek.

Do domu wniósł i rzekł:

skoro owies dla zdrowia,

nie wezmę ani grosza.

Jak mało będzie.

Dowiozę.

Zapas na długo będzie.

Leniuszek

Mateuszek to leniuszek.

Nogi i ręki ćwiczyć nie chce.

Chodzenie też mu nie służy.

Otwórz oko szeroko.

Nie poruszaj przy tym głową.

Nie marszcz czoła.

Mrugaj okiem.

Wytrzymaj sekund kilka.

Powtórz ćwiczenie.

Raz drugi i trzeci.

Powtarza jak zdarta płyta.

Piotr, rehabilitant.

Rękę unieś wysoko.

Opuszczaj ją powoli.

Wytrzymaj kilka sekund.

To przecież nie boli.

Ugniataj i prostuj łokieć.

Ruchy okrężne wykonaj.

Mięśnie nóg wzmocnić musisz.

Pamiętaj o progu bólowym.

Ćwicz systematycznie.

Codziennie po kilka minut,

Podciągaj palce stóp w górę.

Wykonaj krążenia stopy.

Suń piętą po materacu.

Zginaj nogę w kolanie.

Będziesz silny i zdrowy.

Rusz się leniuszku troszeczkę.

Daj z siebie wszystko.

Zobaczysz jak szybciutko.

Miną Twoje problemy.

Staniesz na nogi.

Tydzień temu

Tydzień temu,

Dziadkowie Cię odwiedzili.

Smutni przyjechali.

Przygnębieni.

O Tobie opowiadali.

Żeś słaby,

Ćwiczyć nie chcesz.

Masz złe dni.

Niewiele chcesz mówić.

Smutno nam się zrobiło.

Syneczku kochany,

Codziennie o Tobie myślimy.

Tyle, ile możemy.

Zawsze Ci pomożemy.

Modlitwą,

Przysmakami.

Niespodzianka od Matiego

Niespodziankę mi sprawiłeś.

Wiersz od Ciebie przyszedł.

Czytam go już kilka razy.

Wiersz urzeka.

Łzy z oczu mi lecą.

Ta magia słów prostych,

Towarzyszy mi co dnia.

A słowa te brzmią tak:

„Dzię­kuję Ci Basiu, że Jesteś.

Że każdy dzień zaczy­nam od Cie­bie wier­szem.

Trudno mi ina­czej podzię­ko­wać.

Wiem, że ten wier­szyk przy Two­ich może się scho­wać.

Trudno wyobra­zić sobie lep­szą mamę chrzestną.

Która z wza­jem­no­ścią obda­rzyła mnie.

Miłością wieczną.

Bar­dzo Was kocham.

Rów­nież buziaki ślę dla Titki.

Nie­ważne czy czy­ta­cie to w dzień pogodny.

Czy brzydki?

Doce­niam Wasz trud wło­żony we wszystkie.

Do nas wyprawy.

I zawsze bar­dzo się cie­szę.

Jak możemy razem napić się kawy”.

P.S. Twoje sushi i roladki są lep­sze niż cze­ko­ladki.

Zmiany

Wiersze Twoje przeczytałem.

Czytając, płakałem.

Tyle miłości.

Oddania tyle,

w nich zobaczyłam.

Zrozumiałem jedno:

Muszę zawalczyć o siebie.

Muszę zawalczyć:

dla Zuzi,

dla Rodziców,

dla Natalii, mojej siostry,

dla Was,

Dziadków,

Titki,

Ciebie —

Mojej matki chrzestnej.

Dam z siebie wszystko.

Wiersze te sił mi dodały.

Nastąpią teraz zmiany.

Najlepszym na mózg sposobem,

jest nauka.

Na kurs się zapisałem.

Języka hiszpańskiego,

na razie on-line,

czasem jedną,

czasem dwie, trzy lekcje odrobię.

Rękę codziennie ćwiczę.

Ciężarek do ręki mi przypinają.

Rękę zginam i prostuję.

Podnoszę ją do góry i na dół.

Na rotorze pedałuję.

Rodzice go przed poślizgiem zabezpieczają.

Rozmawiamy.

Śmiejemy się.

I tak ćwiczę.

Sił mam coraz więcej.

Dam radę.

Muszę.

I chcę.

Wiersze pisać zaczynam.

Mam zacięcie.

I zobowiązanie.

Wszak w mych żyłach

płynie polonistów krew.

2 lipca 2023 rok

Zakwasu buraczanego nie mamy.

Owies też się skończył.

Przyjedźcie obie w niedzielę.

Jeżeli możecie.

Proszę…

Szykujemy się do drogi.

Babcia zieleninę szykuje.

Pietruszkę,

jarmuż,

zieloną cebulę.

I witaminki,

agrest,

malinki,

porzeczkę.

Autko po brzegi wypełnione,

Tak ruszamy w drogę.

Pogoda dopisuje.

Raz słońce,

raz chmury,

bez deszczu się obyło.

Rozmawiamy o Tobie.

Co też zastaniemy.

Czy nasz widok Cię ucieszy?

Filmik

Ania filmik wysłała.

Mati na rotorze ćwiczy.

Uśmiechnięty,

Szczęśliwy,

Pozdrowienia przesyła.

Szykujcie schabowego.

Za chwilę przybywam…

Jesteśmy szczęśliwi.

Patrzymy na Ciebie.

Bariera w głowie pokonana,

Zdrowie wróci.

Glejaka pokonamy.

Będzie dobrze.

Naleśniki

Naleśniki chciałam zrobić.

Dzwoni Ania zatroskana.

Połamały mi się placki.

Wszystkie wywaliłam.

Jak Ty Basiu robisz.

Że rolada szpinakowa,

w rulon pięknie Ci się zwija.

Ile mąki dajesz.

Jeśli tak, to jaką?

Zero mąki,

Całe jajka na sztywno ubijam.

Szpinak z pokrojoną pietruszką

Na patelni podsuszam.

Wystudzony, po łyżce dodaję.

Do ubitych jajek,

dalej ubijam.

I piekę.

Zwijam w rulon jeszcze gorące.

Ciasto musi odejść.

Gdy wystygnie placek.

Papier odwijam.

I gotowe.

Poradziła Ania sobie.

Naleśniki tak zrobiła.

W ruloniki zawinęła.

Farszem pysznym wypełniła.

Frajdę Synkowi zrobiła.

Rejuvelac

Rejuvelac,

naturalny probiotyk,

fermentowany napój,

z kiełkujących nasion.

W smaku jest ziemisty.

Lekko kwaśny,

świeży.

Źródło cennych witamin,

enzymów,

białek,

protein,

węglowodanów,

kwasu mlekowego,

amylazy.

Przepis od Ani dostałam.

Jest bardzo pracochłonny.

Może spróbujesz go zrobić.

Jak Ci się zechce.

Zapytała Ania.

Czemu nie,

Spróbuje.

Co mi szkodzi.

Jak wyjdzie.

To przywiozę.

Do domu z Titką wróciłam.

Przepis dwa razy czytam.

Nie ma rzeczy niemożliwych.

Wieczorem nastawimy.

Woda źródlana wskazana,

Najlepsze jest ze źródełka.

Do Babci zadzwoniłam.

O pomoc poprosiłam.

Obie pojechałyśmy.

Po wodę życia.

Wracamy szczęśliwe.

Rozmawiamy.

Wieczorem płuczę grykę.

Nastawiam.

Po 36 godzinach przemieszam.

Odstawię na dwie doby.

Przecedzę.

I probiotyk gotowy.

Pij go na zdrowie.

Sushi

Mati bardzo lubi sushi.

Kilka razy je robiłam.

Teraz kłopot mam ogromny.

Ryż jest niewskazany.

Ani biały, ani czarny,

Zaraz po nim cukier rośnie.

Jak tu zrobić dobre sushi,

Co dać zamiast ryżu,

By smakowało.

Synkowi mojemu.

Przeglądnęłam kilka stron.

Wszędzie tylko ryż i ryż,

Nie ma nic innego.

Przeglądam kucharskie książki.

Mam jeszcze stare wydanie.

Przeglądam przepisy Mamci.

Może podpowiedź dostanę.

W końcu na przepis trafiłam.

Brokułem ryż zamieniłam.

Omlet z niego zrobiłam.

Wygląda i pachnie cudownie.

Awokado pokroję.

Limonką lekko skropię.

Dodam ogórek kiszony.

Polędwiczką z dorsza przystroję.

Którą leciutko podsmażę.

W rulon wszystko zawinę.

Odstawię w chłodne miejsce.

Jutro Matiemu zawiozę.

Niech ma trochę uciechy.

Wiersze Matiego

Sam siebie nie znałem.

Nie wiedziałem.

Że wierszem pisać umiem.

Natchnął mnie tomik Basi.

Mnie go poświęciła.

O mnie napisała.

Na papier,

walkę o moje zdrowie przelała.

Sięgnąłem po pióro.

Źle mi się nim pisze.

Piszę na smartfonie.

Slajdy z wierszami tworzę.

Do wszystkich wysyłam.

Jeden za drugim,

nawet mi to idzie.

Czy są wartościowe?

Ocenisz je sam/sama.

Mati pisz dalej.

Babcia do mnie pisze.

Są piękne.

Masz duszę romantyka.

Pisze do mnie Basia.

Pisz.

Pisz ich jak najwięcej.

Ja je wszystkie wydam.

Napisz coś o rybach.

O wspólnym wędkowaniu,

o zbieraniu grzybów,

pisze do mnie Dziadzio.

Titka także prosi.

O kolejne wiersze,

wszystkie czyta po dwa razy.

Płacze i się śmieje.

Może i ja talent mam.

Kto wie.

Przecież w moich żyłach,

płynie polonistów krew.

Sam siebie nie znałem…

A wczoraj…

A wczoraj zły dzień miałeś.

O śmierci znajomego się dowiedziałeś.

W Gliwicach,

na onkologii się poznaliście.

Znajomość podtrzymywaliście.

Rozmawialiście.

Opowiadaliście o postępach w chorobie.

Co boli.

Co przestało boleć.

Co zażywacie.

Jakie suplementy.

I nagle,

jak grom z jasnego nieba.

Wiadomość przyszła.

Niepokojąca.

Kolega walkę przegrał.

Schody

Każdy dzień to długi trening.

Wyznaczyłeś sobie cele.

Do nich uparcie dążysz.

Trudna to praca.

Wymaga samozaparcia.

Pracujesz nad siłą swoich mięśni.

Aktywnie stawiasz czoło chorobie.

Ograniczeniom i przeszkodom.

Dzisiaj po raz pierwszy.

Schody pokonałeś.

Zszedłeś na dół.

Potrzebowałeś asekuracji.

Tata był Twoją osłoną.

Zdobywasz kolejne sukcesy.

Nie tak dawno czułeś się bezradny.

Choroba wrzuciła Cię na głęboką wodę.

Zburzyła wszystko to.

Na czym dotąd stałeś.

Płakałeś.

Miałeś momenty słabości.

Chociaż ciało Twoje jest chore.

Psychicznie jesteś silniejszy.

Dostrzegasz rzeczy ważne.

Drobne rzeczy wokół siebie,

które wpływają na Ciebie pozytywnie.

Strach pokonałeś.

Sił nabrałeś.

Schody nie są już przeszkodą.

Maraton z przeszkodami

Mati, wędkarz zapalony,

Wkroczył na start maratonu,

trudnego,

po własne zdrowie.

Bliscy towarzyszą mu w tym biegu.

To kibice, którzy stoją na brzegu,

zagrzewają do walki.

Przyjął na siebie trud i ból,

towarzyszący leczeniu.

Przetrenowanie

Kiedyś mogłem prawie wszystko.

Dziś przede mną urwisko,

Mięśnie moje nadwątlone,

Przez tę cholerną chorobę,

Muszę stanąć na nogi.

Muszę pokonać przeszkody.

Za trening ostro się wziąłem.

Przeceniłem siły swoje.

Za szybko chodzić chciałem.

Za szybko rękę trenowałem.

Za dużo na rotorze jeździłem.

Swoje siły przeceniłem.

Teraz ledwo żywy leżę.

Apetyt straciłem.

Jednak się nie poddaję.

Od jutra trenuję dalej.

Małymi kroczkami podążę do celu.

Nadrobię zaległości.

Nowych ciężarów spróbuję.

Nie miałem siły, by wejść po schodach.

Teraz to dla mnie nie będzie żadna przeszkoda.

Wciąż się czuję taki rześki!

Takie jest prawo miłości

W domu panuje poruszenie.

Ojciec Józef przybywa na zaproszenie.

Rodzice idą za nim.

Słuchają kaznodziei od roku.

Spotkania dają im siłę do codziennych zmagań.

Z trudami dnia codziennego,

Która wynika z adoracji Najświętszego Sakramentu.

Już raz był u mnie.

Rodzice poprosili o kolejne spotkanie.

Dzisiaj po raz drugi specjalnie do mnie przyjedzie.

Z naszym proboszczem przyszedł.

Rodzice ich zaprosili.

Położył ręce na naszych głowach.

Każdego pobłogosławił.

W modlitwie się zatracił.

Napięcie sięgnęło zenitu.

Ze mną kilka zdań zamienił.

Zapytał o samopoczucie.

Po tej wizycie,

Jesteśmy pełni ufności i wiary.

Pełni Bożej radości.

Jeszcze raz

Spotkanie z ojcem Józefem,

Było bardzo przyjemne.

Wejrzał w głąb mojej duszy.

Pogłębił moją wiarę.

Słuchałem Jego słów.

Za rękę mnie trzymał.

Zadrżała ręka moja.

Rozmawiał chwilę.

I wpatrywał się we mnie.

Czułem się jak sztubak.

Którego przyłapano.

Na gorącym uczynku.

Jego spojrzenie,

powiedziało wszystko.

On wierzy we mnie.

Wierzy, że będę zdrów.

Wiem, że spotkam go znów.

Fotki

Dwa zdjęcia mi wysłałeś.

Piękna to pamiątka.

Na jednym jesteś z Ojcem Witko.

Na drugim:

Mama,

Sławek z synem,

babcia Marysia,

ojciec Witko,

ksiądz Czeluśniak.

Uśmiechnięci,

Szczęśliwi,

Z wiarą na lepsze jutro.

Sławek z synami

Miło było spotkać się z nimi.

Przylecieli w odwiedziny.

Dawno się z nimi nie widziałem.

Jeszcze jak mały byłem.

Z rodzicami i siostrą do nich pojechałem.

Dużo wówczas zwiedzałem.

Wspaniałe do były wakacje.

Jeszcze nie raz tam pojadę.

Popatrzę.

Odwiedzę wujków.

Kuzynów i kuzynki,

Popływam w oceanie.

Porobimy głupie minki.

Jeszcze trochę sił nabiorę.

W podróż długą się wybiorę.

Uzdrowiciel z Ugandy

Zdjęcie od Ciebie dostałam.

Bardzo się wystraszyłam.

Siedziałeś w samochodzie,

Oczy zamknięte miałeś.

Myślałam, że coś Ci się stało.

Uspokoiła mnie Twoja wiadomość.

Nie bój się, napisałeś,

Jesteśmy wszyscy w Rzeszowie.

Tata przywiózł mnie tu,

Obok stoi uzdrowiciel,

ojciec John Bashobora.

Na rekolekcje do Polski przyjechał.

W Rzeszowie właśnie jest.

Rodzice na msze z nim jeżdżą,

Mnie zabrali do niego.

W przerwie podszedł do mnie,

Rękę do głowy przyłożył.

Pomodlił się.

Ten, skromnie ubrany kapłan,

opiekun sierot w Ugandzie,

podziw mój wzbudził.

Dotyk Jego rąk sprawił,

żem się „otworzył”,

żem uległ „spoczynkowi w Duchu Świętym”.

Ten ciepły, skromny człowiek,

sprawił, że mu uwierzyłem,

że będzie dobrze.

Sterydy

Sterydów dajemy mniej.

Oznajmiła Ania.

Mati ma mniejszy apetyt.

Dziennie je tylko dwa posiłki.

Z sił mi opadniesz kochany.

Musisz się przemóc i jeść.

Natka

Natalia mieszka w Londynie.

Nie może być przy Tobie.

Przyjeżdża, kiedy może.

Poświęca ten czas Tobie.

Brakuje Ci Jej na co dzień.

Rodzice też chcą mieć ją w domu.

Mieliby więcej czasu.

Uwielbiają fizyczną aktywność.

Mama by pobiegała.

Tata na rowerze pojeździł.

Natalia wybrała Londyn.

Twierdzi, że jest jej tam dobrze.

Tobie brakuje siostry.

Rodzicom brakuje córki.

Przygotowania

Mama do wyjazdu czyni przygotowania.

Termin na 19 lipca wypada.

Po czwartą dawkę szczepionki.

Podróż Cię trochę przeraża.

To przecież szmat drogi.

Dwanaście godzin jazdy z przerwami.

Po drodze się zatrzymujecie.

Coś ciepłego zjeść trzeba.

Lekarstwa wziąć.

Kamperem w drogę nie ruszacie.

Za bardzo trzęsie w nim.

Tata posłanie zrobił wygodne.

Rozłożył cały fotel.

Położył na nim kołderkę.

Poduszkę pod głowę.

„Łóżeczko” porządnie urządził.

Już tak nie trzęsie w podróży.

Śpisz prawie całą drogę.

Przystanki na stacjach robią.

Posiłki podają.

Tabletki odliczają.

Kawkę na stacjach fundują.

Sami się posilają.

Odpoczynek wskazany.

Za chwilę w drogę ruszamy.

17 lipca 2023 rok

19 lipca 2023 rok

Dzisiaj Rodzice mają rocznicę.

Srebrne gody obchodzą.

Życzenia Im tylko złożę.

W Polsce prezent podaruję.

Teraz w Niemczech jesteśmy.

Po kolejną dawkę szczepionki.

Co Wam życzyć Kochani Rodzice?

Wiem, wiem, o czym marzycie.

O spokoju,

O tym bym zdrów był.

Marzycie o budowie domu.

Takiego bez schodów.

Choć dom piękny mamy.

Starannie utrzymany,

wypielęgnowany,

ogromna ilość schodów

daje się wszystkim we znaki.

Marzycie o czynnym wypoczynku.

Bieganiu,

jazdy na rowerze.

Podróżach i spokoju.

Dziś w 25 rocznicę ślubu,

tego wszystkiego Wam życzę.

Mati, kochający syn.

Srebrne Gody

— Marzenie Ani i Bodzia —


Życzenia napisałam.

Przez WhatsAppa wysłałam.

Rodzice też się zebrali.

Życzenia napisali.

I do Was wysłali.

Odpowiedź przyszła po chwili.

Treść wiadomości tak brzmiała:

Mamy jedno marzenie.

I aby się spełniło.

Żebyśmy przez kolejne 25 lat,

mogli patrzeć.

Jak Mati zakłada rodzinę.

Jak staje się mężem i ojcem.

Żeby nam, choć raz było dane.

Przytulić do serca wnuka.

Zmęczenie

Zmęczeni okrutnie jesteśmy.

Tak mówiłaś w rozmowie.

Gdy zadzwoniłaś do mnie.

Trzynaście godzin trwała podróż.

Po drodze był wypadek.

Zakorkowana autostrada.

Mati spał całą drogę.

Postoje robiliśmy często.

Posilić się trzeba było.

Lekarstwa zażyć.

Odpocząć.

Nogi rozprostować.

Wypić kawę.

I dalej ruszać w drogę.

Mati ma kruche żyły.

Każdy mocniejszy dotyk.

I siniak wyskakuje.

Żal nam było Matiego.

Wysiadał tylko za potrzebą.

Karmiłam.

Napoje podawałam.

Poduszkę poprawiałam.

I tak do domu dotarliśmy.

Dzisiaj zmęczeni jesteśmy.

Chodzimy jak raki do tyłu.

Zebrać się wszyscy musimy.

Mati ma rehabilitację.

Piotr przyjdzie, by Go rozruszać.

Później Sławek z synami przychodzi.

Na pożegnalny obiad.

Urlop już mu się kończy.

Zmęczeni jesteśmy okrutnie.

Słabości zwyciężymy.

Nie ma to jak w domu

Powroty są piękne.

Powiadasz.

Nie ma to, jak w domu.

W swoim pokoju.

Na swoim łóżeczku.

Nie ma jak w domu.

Tu słońce inaczej świeci.

I deszcz inaczej pada.

I nawet mucha i komar,

inaczej w domu brzęczy.

Dom,

to cały mój świat.

Świat pełen miłości,

Świat pełen poświęceń.

Dom

Gdzie jest nasz dom?

Tyle razy to słyszałeś.

Oto pytali koledzy.

Gdzie jest nasz dom?

Wiem.

Odpowiem.

Tam, gdzie jest ciepło i miłość.

Tam, gdzie jest wzajemne zaufanie.

Tam, gdzie jest życzliwa troska o drugiego.

Tam, gdzie każdy ma serce dla każdego.

Ja taki dom mam!

Odpowiedziałeś.

Jest takie miejsce

(wiersz Matiego)


Jest takie miejsce.

Gdzie mimo upływu lat,

to wciąż mój mały świat.

Tutaj spędziłem piękne chwile.

I mam cudowną rodzinę.

Jeśli nie wiecie.

O, jakie miejsce chodzi.

Niech się dowie.

Piszę o Lubaczowie.

Tutaj rozwinąłem dużo swoich pasji.

I nigdy nie brakowało mi atrakcji.

Dziękuję za cudowne dzieciństwo.

Dzięki wam z Natalią mieliśmy wszystko.

Z uśmiechem wspominam każdą chwilę z wami.

Jesteście naprawdę kochani.

Przesyłam wam buziak i pozdrowienia.

Szczerze, z serca.

To nie żadne niedomówienia.

Natalia

Moja siostra Natalia.

Energiczna.

Wesoła.

Kochająca życie.

Kochająca mnie.

W Anglii zamieszkała.

Nowego chłopaka ma.

I jest szczęśliwa.

Steve, tak ma na imię.

jej nowa miłość.

Ciekawy jego jestem.

Czy mnie polubi?

Czy dogadamy się?

Czy mamy wspólne zainteresowania?

Zrezygnowała dla mnie z nowej pracy.

Szuka takiej on-line.

Chciałaby pracować zdalnie.

Trochę być w domu.

Trochę w Anglii.

Do domu przylatuje co dwa, trzy tygodnie.

I przez ten czas mamy ją tylko dla siebie.

Moja siostra jest w moich myślach.

Chciałbym, żeby była szczęśliwa.

Chciałbym, żeby się Jej ułożyło.

Gdy do domu przyjeżdża.

Nie odstępuje mnie ani na krok.

Buzia jej się nie zamyka.

Czasami oczy przymykam.

Udaję, że śpię.

Jednak Ona nie daje się nabrać.

I mówi, mówi, mówi.

Kocham Ją za to.

Jest mi bardzo bliska.

Chcę, by była szczęśliwa.

Pobudka

Ptaki spać Ci nie dają.

„Operę” w ogrodzie zbudowały.

Codziennie,

każdego ranka,

„arię” rozpoczynają.

Dziesiątki treli wyśpiewują.

Z gałązki na gałązkę przeskakują.

Skrzydełka stroszą.

Harcują jak szalone.

Nikt tego „koncertu” nie słyszy.

Tylko Tobie one śpiewają.

Tylko Tobie pobudkę robią.

Owocowy zawrót głowy

Owoców nie lubiłeś.

Nie chciałeś po nie sięgać.

Teraz smakują Ci wszystkie.

Chętnie po nie sięgasz.

Maliny, porzeczki, agrest,

to Twoje ulubione.

Zjadłbyś więcej truskawek.

Cukier skacze po nich.

Borówki są wskazane.

Na zdrowe oczy,

też cukier mają.

Trzeba je ograniczyć.

Mama dawkuje po troszeczkę.

Tata cukier sprawdza.

Z owoców nie rezygnujecie.

Rodzice dobrze planują posiłki.

Minimalizują zagrożenie.

Zamówienie

Zamówienie ogromne składam.

Mówi Ania.

Mati chce roladę szpinakową.

Pasztet z suszonych pomidorów.

Chlebek z mąki migdałowej.

Jakby się sushi udało zrobić.

w wersji keto,

bez ryżu,

byłoby super.

Zakwas buraczany chcemy.

I kiszone ogórki.

Kiszony brokuł też byłby super.

Maślankę z mleka koziego,

od razu dwie butelki.

Grzyby i orzechy chcemy.

Do wszystkiego je dodajemy.

I wodę ze źródełka,

jakby było można.

I co tam jeszcze innego zechcesz.

Wyczarować dla Matiego.

Ale w koło jest wesoło

Od poniedziałku do soboty,

Piotr wycisk Ci daje.

Ćwiczy, pomaga, masuje.

Byś stanął wreszcie na nogi.

Byś miał siłę.

Tata czuwa nad Tobą.

Jak kwoka nad pisklęciem.

Śledzi każdy Twój ruch.

Gdy korytarz bez laski przemierzasz.

Mama od rana w kuchni.

Dania kolorowe robi.

Wszystko musi być zdrowe.

Ładnie podane i smaczne.

Do tego mnóstwo napoi,

kolorowych i bezbarwnych.

Jedne o smaku cytryny,

inne bez smaku… okropne.

Tabletki szykuje osobno.

Duże i małe w kieliszkach.

Przynosi wszystko na tacce.

Pilnuje, żebyś wszystko zjadł.

Tata cukier Ci mierzy.

Gdy ten podniesie się trochę.

Martwią się zaraz oboje.

Co w jedzeniu było złe.

Mirek wpada codziennie.

Podpowiada rodzicom mikstury.

Pijawki na ranki przykłada.

I także w Ciebie wierzy.

Zuzia przychodzi codziennie.

Czasu ma trochę więcej.

Już zaliczyła sesję.

Wykorzystuje, że ma wakacje.

My także Cię odwiedzimy.

W niedzielę jest najlepiej.

Bo nie masz jej tak zajętej.

Zrealizujemy zamówienie.

Złożone przez Twoją mamę.

I wyczaruję coś jeszcze.

Ciekawe, czy Ci posmakuje.

Zakwas

Zakwas w lodówce trzymałam.

Nie wiem, dlaczego się zepsuł.

Jutro buraki dostanę.

Titka nastawi nowy.

W niedzielę będzie gotowy.

Pij codziennie,

bo jest zdrowy.

Ciasteczka

Kasza jaglana niewskazana.

W małych ilościach ją jesz.

Masła także nie możesz.

O drożdżach nie ma mowy.

O proszku do pieczenia też.

Spać przez to nie mogę.

Kombinuję na wszystkie sposoby.

Składniki pozamieniałam.

Ciasteczka z tego zrobię.

Upiekę kilka na próbę.

Zobaczymy, czy będą dobre.

Jesteś

Jesteś w moich myślach.

Jesteś w moich snach.

Jesteś w mojej głowie.

Jesteś obecny każdego dnia.

Gdy Ciebie nie ma.

Gdy czasu nie masz.

Myślę, co robisz?

Czy pamiętasz o mnie?

Mówię Ci o wszystkim.

O problemach.

O marzeniach.

I kocham Cię ogromnie.

Bo jesteś moją dziewczyną.

Jesteś światłem słonecznym w mym życiu.

Jesteś…

Słów mi brak.

Zuziu.

Kocham Cię.

Pamiętaj o tym cały czas.

Mati.

26 lipiec 2023 rok

Dzisiaj święto Twojej mamy.

Mojej chrześnicy.

Wiem, że czasu nie ma.

Więc nie dzwoniłam.

Życzenia SMS-em wysłałam.

Napisałam:

Aniu,

Niech wszystkie Twoje marzenia się spełnią.

I niech Pani Szczęście odwiedzi Twój dom.

Otrzymałam odpowiedź:

Pani Szczęście jest u nas zawsze mile widziana.

Drzwi i nasze życie stoją dla niej otworem.

I w tym samym dniu …

Dopiero życzenia Twojej mamie wysyłałam.

Za godzinę złą wiadomość dostałam.

Serce mnie boli z tego powodu.

Wiem, że ponownie cierpisz.

Masz kłopot z drugą nogą.

Taką samą przypadłość,

jak wcześniej miałeś.

Gdy z Duderstadtu wróciłeś.

Może Cię tam jakąś bakterią zarażono?

Wszyscy się zastanawiamy.

Skąd to paskudztwo masz znowu?

Dobrze,

że Cię tak nie boli.

Jak za pierwszym razem,

gdy z bólu płakałeś.

A my z Tobą razem.

Nacierpisz się bardzo.

Syneczku kochany.

Mamy cichą nadzieję.

Że nie będziesz miał rany.

Dwadzieścia pięć minut

Codziennie więcej na rotorze pedałujesz.

Dwadzieścia pięć minut,

to już wielki sukces.

Cieszymy się z Tobą.

Idzie ku lepszemu.

Bo widzisz to i czujesz.

Że nogi masz silniejsze.

Mięśnie rozruszane.

Ręce bardziej sprawne.

Każdy nowy dzień przynosi nadzieję.

Że jest i będzie tylko lepiej.

Lipcowe burze

Lipcowe burze dają się wszystkim we znaki.

Przy nich ciśnienie spada.

Człek chodzi jak pijany.

Senność ogarnia.

Dochodzi zmęczenie.

I nawet spacer nie cieszy.

Ani jazda na rowerze.

Powieki stają się ciężkie.

Chwila, moment i już śpimy…

Sobota

Sobota na pełnych obrotach.

Od rana w kuchni się krzątam.

Działam według rozpisanego planu.

By nie pominąć któregoś dania.

Na trzy etapy pracę podzieliłam.

Rano:

pasztet z suszonymi pomidorami,

chlebek migdałowy,

roladę szpinakową.

W południe:

ciasteczka z jagodami,

bez cukru.

Kule mocy zrobię.

Wieczorem:

sushi inne niż zawsze,

inny chlebek keto.

Jeżeli zdążę.

To po wodę do źródełka pojadę.

Na babcię liczyć nie mogę.

Ma złamany palec w nodze.

Owinęła go elastycznym bandażem.

Twierdzi, że ją nie boli.

A ja wiem, że jest inaczej.

Wiem, jak złamanie boli.

Prababcia ciocia

Tak, to Titka jest.

Mimo swoich 89 lat.

Mimo wojennych przeżyć.

Ciągle jest aktywna.

Przetwory robi.

Ciasta piecze i torty.

A gdy składacie „zamówienie”.

Zakasuje rękawy i staje ze mną do roboty.

Po wodę do źródełka jeździ.

I po sery dla Ciebie.

Lata swoje robią.

Wojenne przeżycia i choroby,

odcisnęły trwały ślad.

Gdy o Ciebie chodzi.

Zmęczenia nie czuje.

Jest zawsze gotowa do roboty i jazdy.

A jednak dzisiaj

A jednak dzisiaj ledwo żyjemy.

W kuchni od rana działamy.

Wstałyśmy o szóstej rano.

Z przerwami na kawę,

Pieczemy.

Nogi i ręce odmawiają posłuszeństwa.

Dobrze, że nogę opaską elastyczną obwinęłam.

Bo spuchłaby i bardzo bolała.

Titka już się położyła.

Usnęła w trymiga.

Usnąć jeszcze nie mogę.

Masuję obolałą nogę.

Za chwilę pod prysznic wskoczę.

I nogę wymoczę.

Trochę zmęczenie zmyję.

I będzie dobrze.

Titka jak suseł śpi.

Utrwalam swe myśli.

Przelewam je na papier.

Może kolejny tomik o Tobie powstanie?

Zobaczymy.

Niedziela

30 lipca 2023 roku


Szykujemy się do drogi.

Sprawdzam i pakuję dla Ciebie przysmaki.

Zabieram kiszone ogórki, brokuły, patisony.

Miód i chlebki upieczone.

Roladki szpinakowe.

Pasztet i sushi.

I ciasteczka inne niż zwykle.

Ciekawa jestem, czy Ci posmakują.

Sprawdzam listę dokładnie.

Wczoraj ją przygotowałam.

Nie chcę niczego pominąć.

A pamięć bywa zawodna.

Dziadków jeszcze odwiedzamy.

Zieleninę i ogórki pakujemy.

Machamy im na pożegnanie.

I w drogę do Ciebie ruszamy.

Radość

Cieszyłeś się z naszych odwiedzin.

Syneczku kochany.

Byłeś także ciekawy.

Co Ci przywiozłyśmy.

Na pasztet z suszonych pomidorów ochotę miałeś.

I chlebek Ci się marzył.

Sushi Ci smakowało.

Choć inny smak miało.

Tym razem bez ryżu było.

Ciasteczka spróbowałeś.

Aż się oblizywałeś.

Mama do kawy Ci podała.

Wiem, że smaku nie mają.

Brak w nich miodu lub cukru.

Ładnie wyglądają.

Wiem, że uwielbiasz słodkości.

Wiem, że sprawiają Ci wiele radości.

Na razie muszą wystarczyć takie.

Zapraszam Cię na poczęstunek zdrowy:

Warzywno — owocowy,

świeży,

Prezenty

Tyle prezentów cudownych dostałeś.

Smartwatche,

z którego jesteś dumny.

Wygląda jak zegarek tradycyjny.

Jest kompatybilny z Twoim smartfonem.

Którego wcześniej rodzice Tobie kupili.

Odbierasz SMS-y na nim.

Słyszysz, że ktoś dzwoni.

Ma licznik kalorii.

Tętno mierzyć może.

I wiele innych funkcji,

życie ułatwiających.

Sławek z synami dał Ci prezent taki.

Zostawił piękną figurkę anioła stróża.

Który spogląda na Ciebie.

I ma Cię pilnować.

I przecudny różaniec,

z dużymi paciorkami,

wyglądają jak srebrne.

Lub ze szlachetnego metalu.

Kuzynki od Łukasza.

Też prezenty Tobie dały.

Piękny,

drobniutki różaniec,

z którego jesteś dumny.

Patisony

Patisony dostałam.

Jak ogórki zakisiłam.

Słoik Wam przywiozłam.

Z bijącym sercem przed Wami postawiłam.

Spróbujcie, czy są dobre, czy Wam posmakują.

Wieczorem SMS-a dostałam.

Mati napisał:

Patisony kosztowałem.

Bardzo mi posmakowały.

Pychotka napisała Ania.

Jedzcie na zdrowie!

Zrobię nowe.

Pozwolisz Titko…

Pozwolisz Titko, że cichutko popłaczę.

Pozwolisz, że się wyżalę.

Pozwolisz… wiem, że tak…

Tylko tak pytam.

Nie mam już siły.

Zmęczona okrutnie jestem.

Zmęczenie zasnuwa marzenia jak pająk.

Przytul mnie chwilkę.

Pogłaszcz po głowie.

Tak jak to robiłaś.

Gdy mała byłam.

Przytul mnie chwilę.

Do serca swojego.

Osusz me łzy.

Które i tak nie płyną.

Ojcze nasz któryś jest w niebie

Ojcze nasz któryś, jest w niebie.

Nie czujesz zmęczenia naszego.

Los nie daje nam wytchnienia.

Zmęczenie czuje moje ciało.

Tym ciągłym zabieganiem.

Zmęczenie mój umysł czuje.

Już się w tych przepisach gubię.

Zmęczenie czuje moje serce.

Szukamy leku na uzdrowienie.

I oczy są już zmęczone.

Od ciągłego płaczu,

nieprzespanych nocy,

od szukania w necie,

ratunku dla synka naszego.

Zmęczone są moje nogi.

Od tej długiej drogi,

od tego biegania,

od schodów pokonywania:

góra — dół,

dół — góra.

Panie, Boże mój,

jedyna nadziejo moja,

wysłuchaj mnie.

Dodaj mi siły.

Abym nie uległa zmęczeniu.

Chciałabym

Chciałabym przez chwilę być małą Anią.

Którą wszyscy rozpieszczają.

Babcia Nusia bajki by mi opowiadała.

Tak jak to było, gdy byłam mała.

Gdy razem z Pawłem,

moim bratem,

ze słuchawką telefoniczną przy uchu,

słuchałam bajki o Bolku i Lolku.

Babcia tworzyła nowe przygody.

Myśmy chłonęli każde Jej słowo.

Dziadzio Władzio wziąłby mnie na barana.

Ponosił trochę z wieczora i rana.

Titka spódniczki by mi dziergała.

Całowała i przytulała.

Babcia Nusia szydełkowe pantofelki dziergała.

Smakołyki wyczarowywała.

I na wszystko pozwalała.

U dziadków w Michałówce,

po drzewach bym się wspinała.

Z drzew zrywałabym papierówki.

w ogrodzie makówki,

w Sanie bym się wykąpała.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.