Marszruta śmierci
„Myślałem, że uczę się, jak żyć, a uczyłem się, jak umierać” — Leonardo Da Vinci
Witaj przechodniu. Bez względu na mnogość tez, dyskusji, przekonań i wierzeń, śmierć zawsze jest swego rodzaju znakiem zapytania. Im bardziej staramy się poznać jej oblicze i zrozumieć ją samą w sobie, tym więcej mnoży się niejasności. Niniejszy cykl jest swoistym konglomeratem punktów zatrzymania myśli podróżujących jej szlakiem, by w końcu pojąć sens przeznaczenia, którego nie da się uniknąć. Paradoks tej wyprawy tkwi w fakcie, iż próbując zrozumieć dotrzeć do tajemnicy śmierci oddalamy się od niej zmierzając do lepszego poznania istnienia. To właśnie życie okazuje się alternatywnym portem przeznaczenia. Tym też, krótkim wstępem zapraszam do lektury.
Patrząc na jej pomniki
We wspólnej mogile
Leżą na sobie bezwładne szczątki
jak uczestnicy zbiorowej orgii
którzy znaleźli sobie zaciszne miejsce
byli kim jesteśmy, a są kim się staniemy
jako szkielety jesteśmy bliźniakami
próżno szukać podstaw teorii rasistowskich
bogatsi mieli próchnicę od nadmiaru cukru
za tysiąc lat będą mieli piękne licówki
i odpady plastikowe w klatce piersiowej
nie obalimy idei równości społecznej
Złote lebes
Łagodny wiatr niesie anielski pył
kondukt maszeruje w ciszy
ostateczna celebracja dobiega końca
persony chorobliwie zazdrosne
z przekąsem cisną grudę ziemi
wyceniając granitowy pomnik
kunszt pogrzebu tuszuje marny żywot
jakby sam fakt śmierci żegnanego
był jego życiowym osiągnięciem
złote lebes to puste trofeum
za wypełnienie kwatery w nekropoli
Tu spoczywa „Nikt”
Zardzewiała tabliczka i dzikie chaszcze
tu spoczywa życie którego nie było
zapiski beznamiętnie spalone
tajemnica zniknęła wraz z dymem
z ironicznym „»świętej pamięci«”
mimo zapomnianej osobowości
w tej mogile kryje się rękopis
jak każdy inny tylko wybrakowany
o część zawierającą tożsamość twórcy
oto wstrząsający portret nicości
Czarna wstążka