E-book
10.29
drukowana A5
54.59
Manekin

Bezpłatny fragment - Manekin


Objętość:
328 str.
ISBN:
978-83-8189-036-6
E-book
za 10.29
drukowana A5
za 54.59

Specjalne podziękowania:

Paweł Skibiński

Michał Skiba

Wolontariusze Szlachetnej Paczki

Śp. Dariusz Tadeusz Lalak, dziękuję Ci za wszystko Ojcze


Książkę chciałbym zadedykować wszystkim tym, których poznałem i nauczyli mnie (tak jak jest w książce), że warto wierzyć w siebie, bo tylko,,ja” mogę ostatecznie wybrać swój cel i do niego dążyć.


,,Manekin” — książka o charakterze kryminalnym i romantycznym.

Proszę mieć na uwadze, że zawiera ona fragmenty, które mogą nie być związane z rzeczywistością, a są tylko wymysłem autora w celu dodania istotnego klimatu kryminalnego oraz wyobrażenia sobie pewnych morali życiowych. Książka jest pisana z myślą o tych, których życie nie rozpieszcza, mają trudne dylematy, ich problemy są zbyt ciężkie. Wszystkim życzę żeby stanęli na nogi, a problemy z katorgi zmieniły się w tylko w zły, chwilowy sen.


Wszelkie prawa zastrzeżone. Przetwarzanie całości lub jej części

oraz powielanie bez pisemnej zgody autora zabronione.

Główni bohaterzy

— Kacper Kowalski

— Nikola

Pozostali bohaterowie

Podział bohaterów:

— ze środowiska Kacpra Kowalskiego: Witek Biedak, rodzice, dawni koledzy, w tym Maks należący do grupy przestępczej „Ludzie ulicy”, Szeryf, strażak Stasiek ze swoją ukochaną Amelią Blandą, Świr;

— ze środowiska Nikoli: rodzice oraz rodzeństwo — dwie starsze siostry: Marta i Aleksandra oraz młodszy brat Grzesiek, chłopak o złotym sercu, Szymon, tancerka „Iskierka” Malwina, producent muzyczny „Błyskawica”, pracownik schroniska i chomik Teodor, Maria Duńczyńska;

— mieszkańcy Gminy Zalesie w tym: Burmistrz Gminy Zalesie, dawny nauczyciel języka polskiego Mariusz Wierzbicki, psycholog i autor wielu książek psychologicznych Roman Silny, leśniczy Grzegorz Jędrzyk, Wiśnia, psychoterapeuta;

— policjanci i detektywi: policjanci: aspirant Katarzyna Ziółko, Norbert Fenta, podkomisarz Robert Antczak, dyżurny Posterunku w Zalesiu, przełożony policjantów, śledczy BSW, detektywi: Kobra, Domino, Mercedes, szef agencji detektywistycznej;

— więźniowie i pracownicy więzienni: strażnik, „CITIZEN” (obywatel), Chudy, Sisek, Wiktor Sygnet;

— ze środowiska CITKI: przyjaciel CITIZENA — Ksawery, najbliższa rodzina CITIZENA, radny Maćkiewicz, Weronika Maniak z córką Anetą, Tomasz Niedźwiedź.

Czas akcji utworu

Przedstawiony czas trwania akcji utworu jest w czasach współczesnych. Rozpoczyna się w maju kiedy Kacper kończy szkołę średnią i zastanawia się nad swoim dalszym losem. Kiedy zostaje policjantem czas zmienia się z powodu uczestnictwa w szkółce policyjnej. Trzeba pamiętać, że czas trwania akcji jest ruchomy, co oznacza, że co jedynie można określić go na podstawie pory dnia, czy pory roku. Wydarzenia jakie się odbywają mogą mieć między sobą przerwę lub być retrospekcją.

Miejsce akcji utworu

Głównym miejscem akcji utworu jest miasto Zalesie. Jak sama nazwa mówi najważniejszym miejscem miasta jest las. Poza lasem akcja utworu rozgrywa się w domach bohaterów, w Posterunku Policji w Zalesiu, w agencji detektywistycznej, czy w różnych częściach miasta. Oprócz Zalesia są jeszcze trzy miejsca: więzienie w Lipnicy, w którym zatrzymany jest Kacper Kowalski i inni więźniowie, miasteczko Miastkowo, gdzie odbywa się walka CITIZENA z radnym o dzielnice miasta, a także “Smoczy teatr”, w którym Nikola uczy się tańczyć i poznaje młodą, przyjazną dziewczynę, „Iskierkę” Malwinę.

Tematyka Manekina

— trudność wyboru samodzielnej decyzji (główny wątek utworu — Kacper „podążający” za głosem sąsiada, czyli tytułowy manekin);

— pogodzenie się z różnymi zderzeniami losu, na które nie mamy wpływu: śmierć policjanta, śmierć chłopaka o złotym sercu, ale również „walka” z tymi przeciwnościami (warto próbować do końca):

1. Wzmożone poszukiwania Szeryfa przez policjantów oraz jego walka ze złem to doskonały przykład, że to, co widzimy, nie zawsze jest prawdziwe, tzn. nie każdy „dobry” człowiek jest dobry, nie każdy bandyta i kryminalista jest zły.

2. Aspirant Katarzyna Ziółko to doskonały przykład walki z przeciwnościami losu. Jest to kobieta, która jest jedno z lepszych policjantek oraz potrafi poradzić sobie w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji.

3. Gwałt to ostatecznie „uwolnienie” się dziewczyny od dawnego policjanta.

4. Próba odkrycia talentu przez Nikolę i poznawanie nowych ludzi — Nikola staję się profesjonalną tancerką.

5. Próba znalezienia pracy przez Nikolę kiedy jej ojciec choruje oraz pomoc w opiece nad bratem.

6. Walka o schronisko Burmistrza Gminy Zalesia Mariusza Wierzbickiego, Szeryfa oraz Nikoli.

7. Walka CITIZENA o „wspólne dobro” mieszkańców Miastkowa z radnym i ostateczna wygrana CITIZENA i odejście od rodziny, która jego nie wspierała w trudnej sytuacji życiowej.

8. Kolega Kacpra ze szkoły, jakim jest Stasiek pochodzi z Domu Dziecka. Dokonał czegoś niemożliwego, wychodząc z bidula, stworzył rodzinę oraz prowadził szczęśliwe życie jako strażak w Lipnicy. Stasiek to przykład, który udowadnia, że ciężka praca opłaca się, żeby wyjść z trudnej sytuacji moralnej i zmienić swoje życie.

9. Śmierć ojca Nikoli, depresja matki oraz śmierć starszej siostry Nikoli, Aleksandry oraz „ucieczka” Marty od tragedii rodziny jest to jeden z najciekawszych wątków rodzinnych w Manekinie. Nikola wraz z Szymonem, panią Duńczyńską i profesorem Romanem Silnym szukają rozwiązania, aby najmłodszy brat Nikoli, Grzesiek nie trafił do Domu Dziecka,

— wartość pomagania przedstawiona w różnych formach:

1. Wolontariat „Siła w drużynie” założony przez policjantkę Katarzynę Ziółko w ramach wsparcia dzieci do realizacji marzeń oraz do podjęcia walki o osoby potrzebujące takie jak dzieci z Domu Dziecka, osoby chore oraz seniorzy. Popularność wolontariatu „Siła w drużynie” jest tak wysoka, że organizacja otrzymuje status ogólnopolski.

2. Projekt „Uśmiechnij się” stworzony przez Mariusza Wierzbickiego, oparty na działaniach ludzi potrzebujących w szkołach i w gminie poprzez organizacje darmowych wycieczek, kolonii, wsparcia dzieci mieszkających z samotnymi matkami oraz pomaganie dzieciom z niepełnosprawnością.

3. Listy Świra:

„Polska. Czasy, o które nie walczyli nasi przodkowie, cz. I. Pobudka”,

„Polska. Czasy, o które nie walczyli nasi przodkowie, cz. II. Nie jestem naiwny”, lecz mam serce”,

„Sen. Interpretacja życia i ludzkich pragnień”,

„27.07 Dzień Samotnych — Dzięki Samotne Matki”,

„Polska. Czasy, o które nie walczyli nasi przodkowie, cz. III. Okrutny pan”,

4. Listy psychologa Romana Silnego:

„Plan na pomaganie w „nowoczesnym” wydaniu”,

„Plan na pomaganie cz. 2 Wolontariat. Lubię pomagać”,

„Plan na pomaganie cz. 3 Umiejętność kochania ludzi”.

5. Listy autora książki:

„Z życia wolontariusza…”, „Dbajmy o naturę”, „Drodzy nauczyciele!”.

6. List Filipa Bogdanowicza (Szeryfa) do prezydenta związany z walką o Schronisko Bezdomnych Zwierząt w Zalesiu.

— wysoka cena miłości,

— poznawanie siebie i praca nad samym sobą:

1. Wielokrotne poszukiwanie hobby przez Nikolę: gra w badmintona z profesorem Romanem Silnym, pływanie, aż do momentu tańca,

2. Osobowość — przekonanie siebie, że ważne jest to, że mamy prawo popełniać błędy i żebyśmy na tych błędach się uczyli,

3. Akceptacja siebie zarówno od estetyki i od strony osobowości — pamiętaj, że w życiu musisz zaakceptować to, jak wyglądasz, czym się interesujesz i co lubisz robisz oraz zaakceptować swoją rodzinę. Nie zwracaj uwagi na innych ludzi, jeśli komuś nie podoba się Twój styl to nie jest wart Twojego czasu, dlatego wybieraj ludzi, z którymi będziesz czuł się dobrze. Każdy znajdzie swoją miłość, z którą będzie szczęśliwy. Warto pamiętać o tym, że dobro powraca.

4. Szacunek do innych osób — poszanowanie godności człowieka jak, np. gwałt wykonany przez Kacpra nad Nikolą był powodem zemsty chłopaka i próba zastraszenia dziewczyny. Nie wolno nikogo krzywdzić i nawet w najgorszej sytuacji musimy być ludźmi.

— „maska”, tzn. nie każdy jest taki na jakiego wygląda, część przestępców jest lepsza od ludzi prawa. Znany wszystkim Szeryf jako bandyta i najgorszy łajdak jest jedynym człowiekiem, który szanuje ludzi, zrobi wszystko, aby dobro było na właściwym miejscu. Jego historia zaczęła się od uratowania koleżanki. Było to ryzykowne, jednak podjął „trudną” próbę i wygrał. Wszystkie działania Szeryfa to walka ze złem.

— tematyka psychologiczna: nie na wszystko mamy wpływ, nic nam nie da użalanie się nad sobą, życie jest bardziej cenniejsze, niż nam może się wydarzyć. Nie warto oceniać innych, uczmy się od siebie współpracy i pojednania, akceptacji siebie i tego, że tylko my mamy wpływ na swoje życie. Los każdego człowieka może się niespodziewanie zmienić. Kto walczy do końca może liczyć na zwycięstwo.

Wiersze — spis treści

— chłopak o złotym sercu:

wiersze o miłości:

— „Nie zmieniaj się” str. 31;

— „Zaklęcie” str. 46/47;

pierwszy wiersz chłopaka o złotym sercu, o wartości pieniądza;

— „Majątek” str. 52;

— wiersze tematyczne:

— „Mamo, tato mam talent” str. 68 — o poznawaniu siebie;

— „Blizna” str. 79 — o smutku człowieka;

— „Dom” str. 104/105 — o podstawowych wartościach;

— „Istota życia” str. 113 — o sensie życia;

— „Siła w drużynie” str. 127/128 — o sile działań w grupie;

— „Kartka z kalendarza” str. 136/137 — o walce ze złem; o pomaganiu;

— „Wiosna” str. 141/142 — „dbajmy o środowisko”;

— „Manekin” str. 145/146 — o samodzielnym podejmowaniu decyzji;

— „Nikola gwiazdeczką” str. 160/161 — Kacper przeprasza Nikolę za swe;

— „Chcę Cię poznać Mamo” str. 183 — o uczuciu sierot;

— „Warto pomagać” („Wizja pomagania”) str. 131 — o wartości jaką jest pomaganie;

— „Moje życie” str. 249/250 — o sensie życia;

— „Zabawa na piątkę” str. 256/257 — o marzeniu Świra z zabawą z siostrą;

— „Nie ma Cię już rok” str. 266/267 — moje podziękowania mojemu Tacie za to kim był;

— „XXL” str. 269/270 — o poznawaniu siebie, o wspomnieniach, o sensie życia;

— „Strach” str. 276/277 — o trudnych chwilach w naszym życiu, o podejściu do życia;

— „Karton v12” — str. 283/284 — o tym, że rzeczy, które wydają się proste takie nie są;

— „Wartość pomagania. Końcowe odliczenie.” — str. 284/285 — o tym, że częściej możemy liczyć na tych, którzy sami wymagają wsparcia od innych;

— „Prezent” — str. 301/302 — z okazji pierwszych urodzin mojego Taty od momentu jego śmierci.

Piosenki — spis treści

— „Tęcza naszych dni” str. 121/122 — piosenka dla sierot;

— „Tato, jesteś dla mnie wszystkim” str. 211/212 — piosenka, którą napisał Świr, aby pomóc Nikoli zebrać pieniądze na operacje ojca.

Rozdział I — Zmiany

Pewnego maja lat współczesnych dla młodego chłopaka wydarzyła się wiekopomna chwila. Nazywał się Kacper Kowalski, był tegorocznym maturzystą, który — jak jego rówieśnicy — nie wiedział czym ma się zająć. Pochodzi z Zalesia, miasteczka blisko trzech tysięcy mieszkańców. Mając zero pomysłów chłopak poszedł do sąsiada Witka Biedaka, dawnego leśniczego.

— Dzień dobry proszę pana — powiedział Kacper

— Cześć Kacper. Jaki ja pan! Mów mi Witek — oznajmił sąsiad

— Mam pewien problem.

— Jaki to problem? Z Twoją dziewczyną, bodajże Nikolą?

— Nie, Nikola ma się dobrze. Chodzi o mnie.

— Kacperku opowiadaj, akurat na mnie możesz liczyć.

— Nie znam swojej drogi życiowej, a koledzy się ode mnie odwrócili. Są zapracowani. Ta dorosłość mnie dobija. Kurwa niszczy od środka.

— Skończyłeś szkołę i myślisz, że teraz przyszedł czas na…? — zapytał się Witek

— Czas na pracę. To sam już wiem, ale tęsknie za dawnym życiem.

— Też tęsknie. Każdy za czymś tęskni. Niektórzy stracili swoich rodziców podczas wojny, za to inni chorują i nie są w stanie wypowiedzieć ani jednego prostego słowa. Jeszcze inni nie są w stanie przyznać się, że chcieliby zmian. Ucieczka od prawdy nie jest niczym dobrym, jest to lęk, z którym trzeba walczyć, bo inaczej nas pokona. A jak wiadomo kiedy człowiek cały czas się czegoś boi, to umiera coś w nim. Dlatego trzeba walczyć o siebie, o swoje marzenia, a przede wszystkim trzeba… — tu chwilowo Witek się zatrzymał, żeby dać Kacprowi chwilę zastanowienia się nad sobą — a przede wszystkim trzeba marzyć. A Ty Kacper masz marzenia?

— Tak, mam. Wydaje mi się, że każdy ma jakieś marzenie.

— Niektórzy marzą, żeby umrzeć. Po prostu obecny,,stan” ich męczy. Jest to przykre, zwłaszcza kiedy znasz takie osoby. Życie jest czymś pięknym, zdarza się tylko raz i nie powinno się go odbierać na siłę. To jest dar. Piękny dar!

— Wiadomo. Ale co to ma wspólnego ze mną i z moją pracą? — odparł Kacper

— Dużo! Szanując życie zgadzasz się na to, czym obdaruję Cię los. Tu nie ma ja chcę, tu nie ma ja mogę. Tu jest tylko to, co ma się wydarzyć. Takie jest życie.

— Nadal nie wiem, co chcę robić. Pomoże mi pan?

— Jak to, nadal nic nie wiesz?

— Nic!

— Dam Ci radę, chłopcze. Weź kartkę, nawet byle jaką, co kiedyś używałeś w szkole. Napisz co o sobie wiesz — jakie masz umiejętności, zainteresowania, co chciałbyś robić i dlaczego. Jeśli zrobisz to proszę przyjdź do mnie to wtedy porozmawiamy jak dzisiaj. Czy już wiesz co możesz zrobić?

— Tak, rozumiem. Ale czy to na pewno pomoże?

— Tak, powinno. Kiedyś sam miałem taki problem i tak zrobiłem. Mi to absolutnie pomogło.

Po przeprowadzonej rozmowie Kacper wyszedł od sąsiada. Umówił się z nim na kolejny dzień, w którym miał wykonać zadanie Biedaka. Zdaniem matki chłopaka jego zachowanie było dość dziwne. Kacper za bardzo rozmawiał z kimś kogo nie znał. To mogło zgubić chłopaka.

— Mamo już jestem.

— Już? Gdzie byłeś?!

— U pana Witka. Równy z niego gość!

— Uważaj na tego dziwaka. On nie ma rodziny, znajomych, jest stary i w dodatku nikt go nie lubi. Wiesz, że miał kiedyś rozprawę w sądzie za znęcanie się nad ludźmi i nad zwierzętami. To jest psychopata!

— Matka, no przestań. Witek jest ok. On mnie rozumie, nie tak jak inni.

— Ja Cię synu rozumiem. Jesteś młody, chcesz poznać świat, ale on Ci nie pomoże. On jest niedobry. Zobacz, dlaczego jest sam i nikt go nie odwiedza?

— Bo jest samotny.

— Raczej jest z nim coś nie tak. Jakby był samotny to zachowywałby się inaczej. A on nie dość ze jest dziwny to skrada się i twierdzi, że wszystko musi wiedzieć.

— Dobra, skończ już! Idę do siebie, bo już nie mogę słuchać Twoich głupot.

Kacper uważał, że jego zachowanie nie jest niczym złym. Przecież jest dorosły, ma już trochę więcej, niż osiemnaście lat, więc może robić, co chcę. Takie rozumowanie jest typowe dla młodych, tzw. pokolenia internetów. Osiągnęli już pewien wiek, który mówi,,decyduje za siebie”. Ten pułap to tylko gęsta mgła, bo tak naprawdę nic się nie zmieniło poza tym, że mają więcej przestrzeni, jednak za siebie nie odpowiadają. Powinni mieć to na uwadze, bo oznacza to, że wiek nie ma nic wspólnego z dojrzałością, tylko z odpowiedzialnością za swoje czyny. Można mieć dwadzieścia lat i można być już na swoim utrzymaniu i sobie radzić, a można mieć pięćdziesiąt lat, czy więcej i można być bez środków do życia.

Po rozmowie z matką chłopak postanowił wykonać zadanie powierzone przez sąsiada. Robił to dlatego, ponieważ myślał, iż dawny leśniczy ma duże doświadczenie. Cenił go i traktował jak jakiegoś guru. To, co powiedział starszy pan według Kacpra jest świętością. W takim razie Kacper wziął pierwszą, lepszą kartkę — chyba od polskiego — i pisał tak szybko, że miał problem potem siebie rozczytać. Można powiedzieć, że pisał tak jak wielkie umysły, czy — jak się mówi — jak lekarz. Dziewiętnastolatek zaczął interpretować swoje cech i umiejętności jakby był na maturze.

,,Miły. Nie no super, będę jakimś lizusem. Zasranym asystentem gbura, który mnie nie szanuję.”

Jak to określił bycie miłym jest wadą, ponieważ stajemy się lizusami. Czy to prawda? Nie… Bycie miłym to atut, nie jednej osobie by się przydał.

,,Uczciwy. Nie no żadna firma mnie nie przyjmie, bo w każdej są przekręty.”

Dla Kowalskiego uczciwość oznaczała coś mało realnego. Nie byłby w stanie zrobić nikomu krzywdy, nawet skrzywdzić muchy, bo miał zasady. To jego netykieta dawała mu wskazówki, co powinien robić, żeby być dobrym. Oczyszczało to jego duszę, a sumienie stało się męczarnią kiedy popełnił najmniejszy błąd. Raz kiedy na mieście zobaczył samotną matkę, która nie miała na jedzenie dla dziecka, zapomniał, że nie ma przy sobie złamanego grosza. Przez ten czas bez zastanowienia pobiegł do domu i wziął portfel. Kiedy wrócił na miejsce, a pani nie było, popłakał się, bo chciał pomóc. Drugiego takiego chłopaka jak on nie było nigdzie indziej.

,,Energiczny. E tam, pewnie zaczną mnie wykorzystywać niczym murzynów przy produkcji.”

Mając więcej siły od reszty młody dałby radę robić wiele trudnych zadań. W jego myślach zostałby wykorzystywany.

Następnego dnia Kacper poszedł do sąsiada. Pan Witek czekał na niego przy herbacie.

— Cześć! Jak się masz Kacper? — zapytał sąsiad

— Kiepsko. Nie wiem, co chcę robić.

— Jak to? Przecież dałem Ci poradę.

— Tak, ale wg. tego będę durnym asystentem jakiegoś gbura. — chłopak wypowiadał tę słowa z jakąś obojętnością

— Nie martw się! Początki są trudne. Początki to wybór między dobrem a złem, między miłością a nienawiścią.

— Jakie początki?

— Chłopcze, decyzje! Przyzwyczaisz, wiem, co mówię, ale start jest najważniejszy.

— Pewka. Dobry początek robi swoje!

— Zastanówmy się… — dodaje po chwili Biedak — Jesteś pracowity, szczery, uczciwy i pewnie jesteś szybki jak błyskawica. Zostań policjantem!

— Nie wiem, czy się nadaję.

— Ty nie wiesz? Ty nie dasz rady? To kto ma niby dać radę jak nie Ty.

— Ale praca w policji jest trudna.

— Nigdzie nie jest łatwo. Dasz radę. Opowiem Ci coś w tajemniczy. Nasze miasto, gmina, kiedyś miała tego starego burmistrza, Jana Czarnego, pamiętasz?

— Tak, pamiętam. On rządził kiedy pan był leśniczym.

— Dokładnie. Mądry chłopak! Mieliśmy od czorta turystów, rządzili się gdzie popadnie. W sklepie wpychali się do kolejek,,bo mogą”, udawali jakiś ważnych ludzi — nie wiem, czy przypadkiem nie jakiegoś lorda. Nie wiem, myśleli pewnie, że skoro są z większego miasta to mogą więcej. Gamonie! Śmiecili nasze ulice, nasz las, a zwierzęta kopali, byli, już nie mówiąc o tych drzewach, czy o przyrodzie.

— Robili tak, bo to nie ich.

— Ale czy to ich usprawiedliwia?! Jeśli coś jest nie moje, czy nie Twoje, to możemy tego nie szanować?! Co to ma być… Bo jeśli jest to kraj, o który walczyli moi przodkowie, to bardzo dobrze, że już nie żyją, bo zapewne by sami się powiesili, na którymś z tych pięknych drzew.

— Rozumiem. Nikogo to nie usprawiedliwia.

— Jak zwróciłem im uwagę to zaczęli mnie obrażać i na dodatek ze mnie śmiać. Dobrze, że już nie mamy turystów. Ale wiesz co Kacper? Poszedłem do tego Czarnego i mu o tym powiedziałem, a ten gada, że ja niby głupoty gadam i nic nie wiem. Nie wiem kto tego buraka mianował burmistrzem naszej gminy. Są znacznie lepsi od niego, a mało kto chce tu uczestniczyć i rozwijać nasze środowisko. A przecież Zalesie to takie ładnie miasto. Ten las mówi sam za siebie — w końcu jest on źródełkiem tego miasteczka… — w tym czasie Witek robi sobie krótką przerwę i popija herbatę — Powiem Ci szczerze, że dobrze jest teraz. Wierzbicki jest naprawdę dobry.

— Tak. Uczył mnie kiedyś w szkole.

— To on był nauczycielem?

— Tak, polaka uczył w podstawówce.

— Ze szkoły do urzędu? No to pięknie.

— Zgłosił się na wybory i jak go wybrali to zrezygnował ze szkoły. Szkoda, bo był spoko nauczycielem, ale robi to co chcę, nie bo musi.

— I to się ceni. Każdy człowiek poznaje siebie z dwóch stron — z dobrej i z tej złej.

— W takim razie kim jest?

— Każdy ma w sobie chociaż jedną dobrą cechę charakteru i jedną złą. Dlatego nie można oceniać kogoś na podstawie jednego zachowania, czy też na podstawie jego wyglądu. W taki sposób oceniają kretyni, którzy nie używają pewnych części ciała. Niestety, w pewnym sensie każdy jest bardziej podatny na zło, ponieważ jedna chwila może go zmienić, a nad dobrem pracuje się cały czas i też nie można wszystkiego zmienić. Jak to oceniał jakiś naukowiec, dobra jest więcej od zła, jednak zło ma większą siłę, dlatego należy starać się zbliżyć do tej pierwszej strony, choć to może być ryzykowne. Ryzyko polega na tym, że nie wiemy kto jaki jest oraz jakie względem nas ma zamiary. Dlatego nie ma co oceniać osoby po jednej takiej sytuacji.

Już po kilku dniach Kacper zainteresował się pracą w policji. Zaczął szukać informacji jak zostać policjantem. W tym celu poszedł do starszego znajomego, gliniarza, który odbył już wiele służb w mundurze. Zalecił chłopakowi zgłoszenie się do rocznej szkółki, żeby poznać zasady panujące w tej jednostce. Wcześniej młody chłopak brał udział w różnych kursach, uczył się wykonywać pierwszą pomoc przedmedyczną w nagłych przypadkach oraz kilka razy pomagał jako wolontariusz. Takie zgłoszenie dało mu wiarę, że będzie niedługo po tej drugiej stronie. Wiedział, że jest to atut, ponieważ umiejętność wykonywania pierwszej pomocy może się przydać, bo policjant nie ma tylko dobrze operować bronią, ale również musi umieć pomagać. Nie, nie jest to zbyt błahe, ponieważ powinien umieć to każdy. W szkółce nauczył się sztuk walki, ćwiczył wytrzymałość i siłę, walczył również z pokonywaniem własnych słabości i ze stresem. Przechodził tor przeszkód — nie tylko pod względem prędkości — trenował instynkt w lesie. Wiele czasu zajmowała też nauka pływania oraz rozmowy z psychologiem. Tłumaczył on, że do każdej sprawy należy podchodzić tak samo jak do każdego, innego człowieka. Ponadto są chwile kiedy lepiej odpuścić, niż brnąć w złym kierunku. Nie raz zwracano uwagę, że ta praca nie jest zabawą, ludzie nie mogą bać

munduru, to właśnie przy nim mają czuć się bezpiecznie. Praca policjanta to nie tylko wykonanie jak największej ilości mandatów, a poczucie obywateli, że są bezpieczni i zawsze mogą liczyć na sprawiedliwość. Policjant, czy też inny mundurowy ma być uczciwy, odznaka — symbolem odpowiedzialności, a broń nie może być czymś normalnym podczas interwencji, lecz powinna służyć do niebezpiecznych konfrontacji. Mówiąc,,niebezpiecznych” mamy na myśli utratę życia bądź pogorszenie się obecnego stanu zdrowia. Broń nie może być,,zwykłym” narzędziem (czyt. nie może być używana zawsze). To samo tyczy się kajdanek. Nie ma sensu zmuszać kogoś do ich zakładania, jeśli ktoś dobrowolnie chce współpracować. Kacper i inni w szkółce mieli za zadanie poznać podstawowe wiadomości nt. przyszłej pracy w policji. Dzięki tej wiedzy mogli uczestniczyć podczas patrolu, ponieważ dopiero wtedy byli odpowiednio przygotowani.

Za kilka miesięcy Kacper stał się policjantem.

Rozdział II — Witaj w szeregach!

Posterunkowy Kacper Kowalski zaczynał swój pierwszy dzień na służbie w Posterunku w Zalesiu. Został przyjęty do oddziału i miał pracować podczas służby z doświadczonym policjantem wydziału prewencji (,,patrolówka”), aspirant Katarzyna Ziółko w patrolu 002. Mimo, że według wielu ludzi kobiety nigdy nie nadawały się do służb mundurowych, Ziółko była silną kobietą.

Kobiety nadają się do wielu rodzajów prac. Mimo tego kobiet brakuje we wielu grupach służb mundurowych. Jest to spowodowane kilkoma różnicami płci oraz osobowości. Pierwszą i najwyraźniejszą z tych różnic jest fakt, że kobiety rodzą dzieci i je najczęściej wychowują. Nawet podczas pracy w różnych jednostkach młode kobiety starają się o dzieci, co przyczynia się do zmniejszenia ilości tej płci w mundurze. Chęć założenia rodziny jest dość silna nawet dla dobrych policjantek, czy dla strażaczek. Wiedzą, że przez większość młodego życia zadeklarowały się do służby, jednak w życiu każdy przyjmuje kilka odmiennych ról. Nawet dobra,,suka” ma w sobie więcej dobroci, niż jedna osoba z nas może oferować drugiemu człowiekowi. Drugim powodem jest to, że służba nie należy do rzeczy prostych, a niektóre funkcjonariuszki nie potrafią,,udźwignąć” tyle emocji w tak krótkim odstępie czasu. Zwracając uwagę na dane organy też możemy zauważyć pewne zmiany. Przykładowo kobiety nie zawsze są tak silne jak nam się wydaje, dlatego praca, np. w ochronie im po prostu nie służy. Niektórym też nie służy ich sprawność — dość często określają siebie po wadze, nie po charakterze i po tym, że będą nad sobą pracować. Należy zatem podkreślić o ich sile i wyczuciu, m.in. podczas wykonania pierwszej pomocy panie są delikatne i widzą dużo więcej, niż mężczyźni. Zawsze oceniają sytuację z wielu punktów obserwacji. Ten zdrowy rozsądek jest w niektórych momentach nieosiągalny, jednak to wiele kobiet potrafi poprzez doświadczenie i intuicję zapewnić partnera, że sprawa nie wydaje się aż taka trudna.

A jaka jest aspirant Ziółko? W policji pracuje od ok. piętnastu lat. Pracę w mundurze zaczynała z Robertem Antczakiem, który znany był jako dobry glina. To on poznał Ziółko, zaufał jej i uczył ją podczas służby. Po awansie na starszego aspiranta Antczak dostał propozycję służby w wydziale kryminalnym, jednak z niej nie skorzystał. Po pewnym czasie musiał zakończyć swoją historię na patrolu i skorzystać ze wcześniejszej oferty. Ziółko próbowała wszystkiego, żeby Robert został, ale to nie było możliwe z powodu jego doświadczenia. Po odejściu Antczaka, Ziółko dostała kolejnego partnera, Norberta Fenta, który miał już doświadczenie w policji podczas służby w Lipnicy. Ich praca miała charakter okresowy, ponieważ remontowano tam komendę, a wszystkie sprawy odbierała inna jednostka na czas przewidzianego remontu. Na ten czas pracownicy z tamtejszej komendy dostali różne propozycje, jedni mogli iść już śmiało do kryminalnych, a reszta albo została w oddziale, albo poszła do drogówki. Co do Norberta — miał podobne doświadczenie jak Kasia, mimo tego był nieco egoistyczny i uważał, że Ziółko jest od niego gorsza. Dla niego była to zwykła umalowana,,lala”, według której znaczenie ma tylko wygląd i kasa.

Ona jednak nie oceniała i robiła to, co uważała za słuszne. Podczas wielu interwencji pomagała, wykonywała pierwszą pomoc oraz uczyła młodzież współpracy i wzajemnego szacunku. Stworzyła wolontariat,,Siła w drużynie”, zachęcając dzieci do realizowania marzeń, ale również podjęcia walki o najbliższe otaczające nas środowisko.

Poza pracą w policji Kasia jest samotną trzydziestosiedmioletnią kobietą. Wychowała się w Zalesiu. Jej matka prowadzi pobliski sklep spożywczy, a ojciec pracuje jako kierowca samochodów ciężarowych. Kasia nigdy nie sprawiała problemów wychowawczych. Pomimo braku rodzeństwa nie czuje się samotnie, bo ma przyjaciółki, z którymi miło spędza wolne chwile.

Pierwszy dzień służby Kowalskiego był bardzo ciężki. Zajmował się sprawą gangu,,,Ludzi ulicy”, który działał na rejonie okolicznych terenów oraz miasta.

— Kasia, co to za gang,,Ludzie ulicy”? — zapytał się zaciekawiony Kacper

— Szajka, która łamie prawo dla korzyści. Próbujemy ich namierzyć od dłuższego czasu.

— I nie możecie ich złapać?

— Kacper kurwa, to nie jest takie proste jak myślisz. Szef gangu, Szeryf robi co chcę, bo nie wiemy nawet jak wygląda. Koleś jest niebezpieczny.

— Przecież jestem początkujący, to po co mam zajmować się sprawą jakiegoś gangusa?

— Bo pracujesz ze mną i jesteśmy w jednym teamie. Wszystkiego się nauczysz. Też kiedyś byłam świeżakiem.

Tego samego dnia wieczorem chłopak spotkał się z dawnym kolegą, Maksem. Należał on do,,Ludzi grupy”, czyli do bandy, którą wcześniej podczas patrolu zajmował się Kacper i Kasia. Miał on przekonać policjanta, że w policji pracują źli ludzie, żeby pomógł mu odsunąć trop od Szeryfa. Był to plan długoterminowy. Oznaczało to, że nie od razu mieli odsunąć posterunkowego od tej sprawy — przede wszystkim chcieli to zrobić w taki sposób, żeby młody zrozumiał, że w policji nie jest tak kolorowo. Maks był jednym z dawnych kolegów Kacpra i z tego względu chłopak mógł mu najbardziej zaufać i nie domyśliłby się, że Maks miałby co do niego złe zamiary. Po dołączeniu do policji Kacper jeszcze nie myślał w sposób dojrzały.

— Cześć Kacper, stary kumplu! Co tam porabiasz?

— Cześć Maks. Jakoś leci.

— Słyszałem o Twoim awansie. No, no porządny się zrobiłeś!

— Jestem dopiero pierwszy dzień. Jest ciężko.

— Jak wszędzie Kacper. Jak wszędzie. Możesz mi ziomek pomóc?

— A w czym?

— Jak to powiedzieć… — Maks zrobił chwilę przerwy, w międzyczasie palił papierosa — Jest to sprawa bardziej między nami.

— Rozumiem. Nikt się z mojej strony o niczym nie dowie.

— To tak, policja zamyka dobrych ludzi. Wiesz no, muszą wyrobić tę swoje minimum. Wiesz, że psy szukają mnie?

— Nie, nic nie wiem. Dlaczego niby Ciebie szukają?

— Należę do,,Ludzi ulicy”. Pomagam biednym, a według piesków zamiast tego powinien płacić milion podatków.

— Czyli masz długi?

— Nie. Po prostu zależy im by okraść nas, zwykłych obywateli. A ja pomagam ludziom, daje im różne rzeczy. Wiesz taki wolontariat, ale bez tych dodatków.

— Ale Maks, policja jest dobra.

— Tak, wszyscy są dobrzy! Na tym świecie są same anioły. Tylko nikogo takiego nie znamy!

— Maks, policja pilnuje porządku. Robimy, co w naszej mocy.

— Robimy? Możesz Ty robisz wszystko to, co do Ciebie należy. Pamiętaj, nie wszyscy są tacy uczciwi. Niektórzy udają dobrych, a co do tego są gorszymi bandytami, niż tych, których szukacie.

— To jest tylko Twoja opinia. Mojego światopoglądu nie zmienisz.

— Tak, ale to środowisko ma największy wpływ na nas..

— Dla mnie policja jest dobra.

— Może trochę inaczej. Policja sama w sobie pilnuje porządku, czyli jest dobra. Ale czy wszyscy policjanci są dobrzy? Nie raz się słyszy w telewizji, co robią. I co Ty na to?

— Tak, nie wszyscy. Ale tu są dobrzy!

— Skąd masz pewność? Jak sam powiedziałeś pracujesz tylko jeden dzień, więc tak naprawdę jeszcze wszystkich z posterunku nie znasz.

— Mam intuicję.

— Uwierz, że intuicja czasem się myli. Pomożesz, czy nie?

— Pomogę, bo mnie przekonałeś.

— Jeśli będą jakieś akcje mojego gangu to daj znać. I pamiętaj, że jest to tajemnica.

Maks tak namieszał Kacprowi, że sam nie wiedział co jest prawdą, a co tylko złudzeniem. Ryzykując mógł stracić wszystko: rodzinę, mundur, czy swoją ukochaną Nikolę.

Nikola jest młodą, wesołą dwudziestoletnią blondynką. Lubi uprawiać sport — zwłaszcza grać w piłkę nożną na pozycji bramkarza. W tym kierunku rozwija się w miejskim klubie sportowym, jest tam jedną z czołowych zawodniczek. Interesuje się poezją miłosną, lubi czytać kryminały i rozwiązywać zagadki. Dość często widzi więcej, niż inni. Ma również dobry nos detektywa, ponieważ potrafi znaleźć przydatne wskazówki. Kiedy była mała stawała na scenie teatralnej jako Czerwony Kapturek. Stała się jedną z najpopularniejszych młodych dziewczyn w Zalesiu, mimo tego nie miała żadnych planów artystycznych. Często na wsi trenuje jazdę konną, a codziennie pomaga rodzicom, spędzając wolny czas z młodszym sześcioletnim bratem, Grzesiem. Oprócz sześcioletniego brata ma dwie starsze siostry: Aleksandrę (studentkę automatyki i robotyki) oraz Martę (studentkę historii sztuki). Najstarsza z sióstr, Marta ma dwadzieścia osiem lat i jest brunetką. W celu odbycia studiów zaocznych wyprowadziła się z domu. Przed studiami otrzymała staż w muzeum jako pomocnik przy wystawach. Okazało się, że jest,,perełką”, więc dyrektor muzeum dał jej pracę, aby zatrzymać ją na stałe. Marta fascynowała się sztuką. Zwykłe obrazy dla gości wg. studentki okazały się wspaniałe. Po stażu w pracy tworzyła specjalne wystawy, m.in dla szkół, dla różnych mieszkańców, czy dla krytyków sztuki. Większości podobały się prezentacje dziewczyny, ponieważ opowiadała bardzo ciekawie o danym obrazie. Dodawała też przeróżne ciekawostki, które przeczytała z pewnych nieznanych dla zwykłego widza artykułów. Na uczelni należała do jednych z najlepszych na roku, dostawała stypendium rektora za wiedzę. W domu udawała zaś gwiazdę, wirtuoza, dlatego jedynie jej chłopak potrafił zwracać na nią uwagę. Aleksandra, dwudziestopięcioletnia blondynka należała do takiej grupy dziewczyn, gdzie nie chciały mieć byle kogo.

,,Wszystko pięknie tylko jak oceniało Nikolę środowisko?” Koledzy zazdrościli chłopakowi Nikoli. Według nich Kacper nie był niej wart. Nie raz w szkole, czy na mieście mówili teksty typu,,Ten Kacper jest takim kujonem, a Nikola musi się przy takim nudzić”. Oczywiście część z nich dlatego tak uważała, bo dziewczyna oprócz urody była inteligentną i barwną postacią.

Kolejnego dnia Nikola przyszła do domu Kowalskich. Chciała porozmawiać z Kacprem, dlaczego on jej nie odwiedza. Przeczuwała, że rozchodzi się o to, że młody policjant już nic do niej nie czuje, a wcześniejsze chwile dla niego nie były niczym ważnym. Dziewczyna weszła do pokoju chłopaka i zaczęła do niego mówić:

— Kacper co się dzieje? Nie dajesz żadnego znaku życia.

— Nikusia, jestem do niczego. — mówił powoli chłopak. — Nie zasługujesz na mnie.

— Co Ty gadasz!? Nie znam nikogo takiego jak Ty.

— Jestem zapracowany. Nie mam na nic siły!

— Dasz radę, wiesz jakie są początki.

— Ty nie wiesz, bo siedzisz na garnuszku rodziców.

— Kacper, przecież wiesz, że mam też obowiązki. Cały czas szukam zajęcia na stałe.

— I ile tego zajęcia szukasz? Chcesz całe życie się obijać?

— Ja się nie obijam. — nagle Nikola zaczęła płakać. — Wiesz, ja lepiej sobie już pójdę.

Dla Nikoli ta rozmowa utrzymała ją w przekonaniu, że Kacper już jej nie kocha. Podejrzewała, że on już kogoś ma. Słowa, które wypowiadał do Nikoli,,siedzisz na garnuszku rodziców”, strasznie zabolały dziewczynę. Ona starała się, szukała pracy, a nawet poświęcała wolną chwile dla Kacpra. Na chwile wzięła się w garść i nie płacząc wyszła z mieszkania, żeby się przewietrzyć. Nie chciała już wracać do młodego policjanta, ponieważ ten bardzo ją uraził. Powoli przechodząc przez ulice mijała różne miejsca związane z dawnym ich związkiem. Pierwszym z nich była restauracja,,Biesada”, w której poznała chłopaka, a później on zabierał ją na romantyczne randki. Minęła też park w Zalesiu, który znajdował się w centrum miasta. Spotykała się tam z nim na różnych zabawach, dniach miasta, czy też po prostu na zwykłych przechadzkach. Było to też miejsce ich pierwszego pocałunku. W trakcie tego smutnego spaceru szła też na ulicy Mickiewicza, kiedy Kacper wyznawał jej miłość podczas tego kiedy przez przypadek wylał na nią napój. Na początku była na niego zła, jednak po chwili cieszyła się, że to właśnie on na nią wpadł.

Kiedy już doszła nad rzekę, podszedł do niej nieznajomy chłopak z kapturem na gło- wie. Oznajmił dziewczynie, że nie warto płakać dla kogoś kto nie docenia tak mądrej dziewczyny. Nikola szybko się otrząsnęła i podziękowała nieznajomemu. Tak przez pewien okres czasu rozpoczęła się nowa znajomość Nikoli i chłopaka o złotym sercu. Podczas kolejnego spotkania zaprosił on Nikolę na łowienie ryb.

— Fajnie, że spędzasz ze mną czas.

— To samo mogę Ci powiedzieć.

— Szkoda, że Kacper taki nie jest.

— Kacper to Twój chłopak?

— Były chłopak. Nie mam już z nim kontaktu.

— Nie warto się nim przejmować. Jakby chciał to by zadzwonił. Tak w ogóle to lubisz pływać?

— Lubię. Jednak wolę jazdę konną.

— Szczerze konną jeszcze nie jeździłem.

— Spróbuj! Jest fajnie. I to jak!

— Skoro tak mówisz. Szkoda, że wcześniej się nie poznaliśmy.

— Można to jeszcze nadrobić. Zapraszam Cię na jazdę konną.

Dziewczynie coraz lepiej rozmawiało się z chłopakiem o złotym sercu, więc żałowała tego, że wcześniej go nie poznała. Starała się zapomnieć o byłym chłopaku, jednak było to trudno. W ocenie dziewczyny powód ich rozstania był dziwny, ponieważ Kowalski zaczynał przeradzać się w pracoholika. Mimo tego nie chciała ingerować w zdanie policjanta. Kacper nie miał ochoty z nią rozmawiać, wolał skupić się na pracy.

Odbył się kolejny, dobrze zapamiętany przez Kacpra patrol. Posterunkowy zaczął nabierać pozytywnej pewności siebie. Nie przejmował się zdaniem matki, że Witek może być zły, ponieważ to on dał mu taki pomysł, gdzie ostatecznie znalazł swoje miejsce na ziemi. Ziółko dała policjantowi rady jak sobie radzić ze stresem, ponieważ zauważyła, że z tym ma największy problem. W policji potrzebne są osoby, które potrafią zachować się w trudnych sytuacjach, a Kacper był co do tego odmiennością. Podczas sprawy zaginięcia dziecka powiedział rodzicom, że dziecko się nie znajdzie. Wtedy policjantka musiała zareagować:

— Przepraszam Państwa, ale chłopak jest niedoświadczony i kieruje się swoją niewiedzą — powiedziała aspirant Katarzyna Ziółko

— Czyli nasz syn się znajdzie? — zapytała się matka w czasie kiedy płakała

— Z pewnością tak. Wasz synek ma zaledwie pięć lat, więc jest szansa, że podczas tej wystawy maszyn się zgubił. Czy coś przykuło jego uwagę?

— Nie pamiętamy! — odpowiedziała matka

— To jest ważne. Proszę się jeszcze raz zastanowić. Może było coś takiego, że Mikołaj zobaczył jakąś maszynę, a może mówił o czymś bardzo często?

— Pamiętam! Żółty samochód na wodór. — odpowiedział ojciec zaginionego chłopaka

— Mój kolega zaraz przyjdzie. Niech Pani da mu jakąś zabawkę Mikołaja, którą się bawi. — w tej chwili została tylko policjantka i ojciec Mikołaja

— Pani myśli, że syn został przy tym samochodzie?

— Proszę Pana, ja nie myślę, tylko biorę to pod uwagę. Dzieci dość często kiedy widzą pewne niespotykane wcześniej przedmioty, chcą je oglądać. Na pewno musi to być coś w tej wystawie maszyn, tam jest wiele ciekawych eksponatów.

— Tylko w Pani nadzieja. Pani jest ogarnięta, a ten chłopak to jakiś gbur. — po chwili przychodzi Kacper z matką Mikołaja

— Ustalimy co się stało. Już nasi sprawdzają teren objęty wystawą maszyn. My też po wizycie u Państwa tam się rozejrzymy.

— Mam nadzieję, że tylko się zgubił. Po co my tam poszliśmy. — powiedziała matka zaginionego chłopczyka

Aspirant wiedziała, że Mikołaj się znajdzie. Podczas różnych wydarzeń jest dużo ludzi i z pewnością znajdzie się ktoś kto widział pięcioletnie dziecko. Nie oceniała z góry, że chłopczyk się nie znajdzie, bo jej zadaniem jak i posterunkowego było zebranie informacji, a niemartwienie rodziców. Po chwili wyjechali w teren do miejsca wystawy, gdzie czekał wyszkolony pies tropiący. Rozpoczęły się poszukiwania dziecka, rozmowy ze zwiedzającymi i pracownikami oraz sprawdzenie monitoringu, żeby sprawdzić czy przypadkiem chłopak nie wyszedł z miejsca zaginięcia. Wszyscy szukali chłopca oprócz Kacpra, który jak widać nie był dobrym policjantem.

— Kacper, pomóż, popytaj ludzi, a nie stoisz i nic nie robisz.

— Kasieńka przecież to nic nie da.

— Jesteś egoistą. Twoja dziewczyna powinna się za Ciebie wstydzić.

— Morda! Sama nie masz chłopaka.

— Kacper, patrz! — wskazała na ubikacje gdzie widziała małego chłopczyka — To jest Mikołaj! — Kasia poszła w kierunku, w którym widziała chłopca. — Cześć, jestem policjantką. Szukam Mikołaja, co lubi żółte samochody.

— To ja! Gdzie mama? — zapytało się dziecko

— W domu czekają na Ciebie. Pojedziemy do mamy i taty?

— Tak, hurra! Jadę do mamy! taty!

— Dobrze. Ja dam znać przez radio tylko moim kolegom, że Cię znalazłam. — wyjęła radio i zaczęła mówić — Mikołaj jest z nami! Dzięki za pomoc!

Już po dwudziestu minutach pięciolatek wrócił do domu. Dziecko było całe zimne, rodzina cieszyła się, że synek się znalazł. Za ten czyn Kasia dostała pochwałę od policjantów, również rodzina opowiedziała o niej w telewizji. Dla funkcjonariuszki był to zwykły obowiązek, dlatego nie uważała siebie za bohaterkę. Oczywiście cieszyła się z tego, iż Mikołaj się znalazł, wiedziała, że jest potrzebna ludziom, a pomaganie stało się jej głównym powodem do życia. Słowa, jakie wypowiedziała rodzinie po przyprowadzeniu chłopca,,To mój obowiązek! Pomaganie jest fajne!”, odzwierciedlały charakter,,dobrego policjanta”, ale też,,prawidłowego obywatela”. Człowiek opisany wyżej to osoba, która zna pewne zasady i dostosowuje się do nich, ale nie zachowuje się z tej przyczyny inaczej. Wie, że takie zachowanie jest prawidłowe. Pani aspirant Ziółko należała właśnie do takiej grupy ludzi — pragnęła poznać wiele wspaniałych ludzi, nauczyć się od nich otwartości oraz motywować tych, co już się poddali. Nigdy nie określała siebie jako,,dobra” dość z prostego powodu — nikt nie jest w stu procentach dobry, ponieważ każdy ma jakąś złą cechę. Właśnie tym kierował się Biedak, podpowiadając Kacprowi służbę w policji.

Wiemy już dlaczego Kacper pracuje jako policjant w Posterunku Zalesia, jednak nie znamy motywów dołączenia Kasi. Dziewczyna nie zawsze wiedziała, co chcę robić w życiu, była w pewnej sytuacji jak Kacper. Szukała zawsze pewnych rozwiązań, robiła pewne,,oceny” osobowości, o których wspominał jeden z okolicznych psychologów biznesu. Tak naprawdę to dzięki temu, że Ziółko potrafiła się “zatrzymać” i zastanowić się przez dłuższą chwilę, stanęła na miejscu, w którym znajduje się obecnie. Rodzice widzieli w niej ten potencjał, byli z niej dumni jakby urodziła dziecko i wyszła za mąż — choć nigdy tego nie zrobiła, bo nie znalazła nikogo takiego z kim mogłaby spędzić resztę życia. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, ponieważ jako policjantka poznała nie jedną zaskakująca swoim charakterem osobę. Kaśka zawsze lubiła iść przed siebie i nie zwracać uwagi na to, co było kiedyś. Dlaczego? Przecież to było kiedyś, więc teraz już nie jest aż takie istotne. Nie jest i nie będzie.

Po odbytej służbie na Kacpra czekała jeszcze trudna rozmowa z przełożonym. Kiedy wszedł do pokoju komendanta, starszy doświadczony policjant czuł się niezręcznie, gdyż pierwszy raz spotkał się z taką pogardą:

— Kacper pamiętasz dzisiejszą sprawę zaginięcia chłopca?

— No tak. A o co chodzi?

— Zachowałeś się dzisiaj tragicznie. Była na Ciebie skarga, że nie umiesz się zachować. Zraniłeś rodzinę. Uważasz, że to było rozsądne?

— Takie są statystyki. Większość dzieci się nie odnajduje.

— Kurwa! Ile tutaj pracujesz? Miesiąc? Wiesz prawie nic, a myślisz, że wiesz wszystko. To nie jest do zaakceptowania! Jesteś nowy, z Tobą są tylko problemy.

— To mnie zwolnijcie.

— Nikt nie ma zamiaru Cię zwolnić za takie coś. Tak to była głupota, ale to Twoja pierwsza głupota, więc Cię nie zwolnię. Powiedźmy, że masz się ogarnąć i jebać tę statystyki.

— Dlaczego?

— Statystyki masz? Po drugiej stronie stoi człowiek, a nie jakieś statystyki. Statystyki nie zawsze wskazują na obecną sytuacją. To Ty jako policjant masz robić wszystko, żeby poprawić sytuację, w jakiej poszkodowani się znaleźli… Ludzie mają widzieć nas i czuć się bezpiecznie, nie kurwa przez nas płakać i nie przed nami uciekać. Szanuj mundur, a sam będziesz szanowany.

— To nie będzie żadnej kary?

— Nie będzie. Chyba, że nie ogarniesz się i znowu coś takiego odwalisz to naprawdę nie będzie tak miło. Szanuj mundur, a potem wymagaj to od innych. Inni mają nam ufać, jeśli nie będą ufać policji to komu mają ufać? Proszę Cię zrób wszystko, żeby było dobrze, a to będzie nasza ostatnia taka rozmowa. Bo ja też nie mam czasu, aby tłumaczyć takie pierdoły. Nie masz nic mądrego do powiedzenia to słuchaj się doświadczonych kolegów i koleżanek.

Nadszedł czas kolejnej wizyty chłopaka o złotym sercu z Nikolą. Dla tajemniczego chłopaka jazda konną sprawiała wiele radości. Po raz pierwszy uczył się jazdy konną, na wsi zaznał dużo wspaniałych wspomnień. Z dziewczyną zaczęli się wygłupiać, przytulać, aż doszło do pocałunku. Była ona zadowolona z wizyty chłopaka na wsi. W ciągu następnego dnia umówili się na rowery. Nikola czuła się kiepsko, nie mogła przyjść na umówione miejsce. Nie znała imienia ani nazwiska pocieszyciela, dlatego kolejnego ranka pojechała z tatą na szlak rowerowy. Kiedy już tam byli zobaczyła złotego chłopaka, który najprawdopodobniej został potrącony przez samochód. W tym samym czasie na miejscu pojawili się ratownicy medyczni, którzy niestety już się spóźnili, ponieważ chłopak już nie przeżył wypadku. Jedyne, co po sobie zostawił to był wiersz pt. “Nie zmieniaj się”:,, dla młodej, mądrej Nikoli”:

Jestem tu teraz i zawsze

Każdy moment to chwila ulotna

Zawsze można znaleźć świetną okazję

aby się zakochać.

Bądź zawsze sobą, bo tylko tak warto,

bo takim ludzie Cię znają.

Nie zmieniaj się,

Twoją wartość pokażę czas.

Dziewczyna czytając wiersz, rozpłakała się, ponieważ taka dobra osoba opuściła jej świat bardzo szybko. W nocy nie mogła zmrużyć oka, zastanawiała się dlaczego taka chwila musiała się zdarzyć. Chłopak o złotym sercu wkroczył w jej życie w mało oczekiwanym momencie. Dzięki temu stał się przyjacielem, którego nigdy wcześniej nie miała. Pomimo tego, iż chłopak udawał, że to już koniec ich związku, Nikola próbowała dalej walczyć.

Tak mocno udawał, bo nie rozumiał swojej dziewczyny i nie dawał jej nic do zrozumienia. Dzieliło ich bardzo wiele, jednak złoty chłopak dał jej okazję do zmian — czy też do walki. Nikola zaczęła szukać nowego wyjścia z sytuacji — chciała dowiedzieć się kim tak naprawdę był chłopak o złotym sercu. Jednak wcześniej zmęczona poszła spać i przyśnił się jej koszmar.

Nikola zasnęła ok. godziny drugiej, była aż tak zmęczona, że nie zgasiła światła. Po raz kolejny spotkała chłopaka o złotym sercu, więc na jego widok ucieszyła się. Zauważyła, że nie był on sam — pomagał jakiemuś zwierzęciu. Była to sarna, która nadepnęła na rozbitą butelkę. “Nie martw się, jestem przy Tobie” — mówił do sarny i owinął jej kopytko swoją chustą. To miał być znak, że zwierzę “wpadło” w dobre ręce. Dziewczyna śledziła nieznajomego, bo chciała poznać go z bliska. W czasie kiedy złoty chłopak ewidentnie czegoś szukał, bóbr wycinał drzewo, co było bardzo niebezpiecznie w lesie dla tutejszych przechodni. Młody chłopak chodził wszędzie tam, gdzie to było możliwe — obok drzew, przy krzakach — zbierał różne butelki i śmieci, żeby tylko las był czysty i zarazem bezpieczny dla tutejszych zwierząt. Jednak podczas zbierania usłyszał jakiegoś kłusownika, a w jego strony biegła ta sama obolała sarna. Wtedy chłopak wrzasnął: “Nie strzelaj! Nie widzisz że tę zwierzę cierpi?!” Kiedy chłopak zasłonił zwierzę, kłusownik strzelił w ich kierunku. “Kurwa, czemu tu gówniarzu stałeś?! Tak blisko i bym upolował. Ej Ty, odezwij się! No kurwa, tylko nie to.” Kłusownik uciekł z miejsca wypadku, a Nikola stała niezauważona z daleka i płakała.

“Chłopak o złotym sercu to bohater. Jako jedyny potrafił pocieszyć mnie w tym trudnym dla mnie momencie i był prawdziwym przyjacielem. Jego prostota i odwaga poprzez zwykłą rozmowę sprawiło mi dużo radości. Życie jest niesprawiedliwe. Złodzieje i kryminaliści są zbyt długo na wolności, a nie powinni być tak naprawdę w ogóle. Za to w drugą stronę bohaterzy długo nigdy nie pożyją. Chciałabym, żeby mój przyjaciel żył na tym drugim świecie lepiej, niż tutaj. On jest wielki i niech tak zostanie!”

Co to znaczy, że chłopak o złotym sercu jest bohaterem? Bohater to osoba, która myśli o innych częściej, niż o sobie. Zależy jej na dobroci ludzi bardziej, niż na swoim i jest godna zaufania. Nie każdy człowiek może być bohaterem, jednakże w dzisiejszych czasach mało się to “opłaca”. Osoby, o których mówimy dość często są wrażliwi na ludzki ból i cierpią znacznie więcej, niż o tym możemy pomyśleć. Sami też to ukrywają, nie chcą, aby inni słuchali ich problemów i na darmo pocieszali. Kiedy przechodzimy obok takich osób widzimy to, że zwyczajnie są sobą, nie zwracają nikogo uwagi, jednak cały czas chcą być coraz to lepsi. I lepsi nie chodzi tu wcale o pieniądze, luksusy, czy o szczęście, lecz o to, że chcą coraz częściej docierać do tych “biedniejszych” i im oferować swoją pomoc. A jak my przeciętni odbiorcy to widzimy? Po pierwsze to czujemy, że ktoś się nas uczepił. Że komuś nie zależy na naszym dobru, a chcę tylko cudzego bólu. Przeczuwamy, że to zwykła ludzka nienawiść do drugiego człowieka. Od razu oceniamy z góry, że ktoś jest zły i niedobry, i chcę tylko naszego cierpienia. Jednakże czy takie ocenianie ma sens? Nie należy wszystkich wrzucać do tego samego worka, lecz trzeba umieć w takiej sytuacji zaufać i “dać sobie żyć”. Przecież nawet jeśli to nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, czy ktoś jest dobry, czy ktoś jest zły. Wiemy jednak, że ludzie dobrzy też mają złe cechy charaktery, że też muszą nad sobą troszeczkę popracować, jednak oni starają się po prostu nie oceniać. Po drugie zwracamy uwagę właśnie na tą pazerność — ktoś może nam pomóc, ale za co? Jak on wycenia swoją ofertę pomocy? Czy to jemu się opłaca?

Bo przecież nie będziemy pomagać za darmo, bo tak nas sumienie ruszyło. Przecież każdy człowiek ma swoje problemy, każdy musi najpierw ją rozwiązać. Tak to jest prawda, jednak czy mamy rozumieć to w ten sposób, że tylko “ja” jestem odpowiedzialny za siebie? Czy tylko “Ty” możesz kierować swoim życiem? Co na to odpowiada środowisko? Pewnie zaprzeczy. Gdybyśmy mieli cofnąć się do swoich narodzin to byśmy przypomnieli sobie kto i kiedy dał nam życie i kto nas wychowywał. Można zrobić listę osób, którzy “zainwestowali” w Ciebie, czy też mnie, można zobaczyć kto jaki miał wkład i ile czasu dał od siebie. Kochane matki dziękujemy Wam za wszystko i za to że byliście i nadal jesteście najważniejsze w naszym życiu. To Wasza skromność i oszczędność, żeby nam niczego nie brakowało, jest najbogatsza w życiu i dzięki temu teraz my możemy przekazywać to dalszym pokoleniom i swoim pociechom. Możemy nauczyć je tego, że dobroć ma swoją cenę, że stawiamy miłość ponad wszystko, a także że materializm nie jest ważny w porównaniu ze zdrowiem i z rodziną. To my jesteśmy Wam wdzięczni za to, że jesteście tu i teraz, że byliście kiedyś tam i podjęliście najważniejszą decyzje w swoim życiu “urodzi się moje dziecko”. Jesteście naszymi bohaterami!

Nasze kochane matki są i zawsze będą w naszym sercach. Zawsze o nas dbają o tyle ile mogą. Mimo tak wielkiej fali wsparcia nikt nigdy nie się zapytał dlaczego tak jest. Przecież wg. niektórych matki nic nie dostają w zamian od małego dziecka. Dla nich najważniejsza jest miłość, to że dziecko może powiedzieć “mama” albo “kocham Cię” to są słowa podziękowania. Ich chęci i odwaga, są bardzo ważne i dodają nam wiele sił, bo nie jedna osoba zrezygnowała by z dotychczasowego życia. A co jeśli dziecko rodzi się chore? Wtedy jest tak, że cała rodzina robi wszystko, żeby dziecko wyzdrowiało i każdy chce w jakimś stopniu pomóc. Każdy wierzy w ten dzień, że dziecko stanie na nogi, że będzie zdrowe, co oznacza, że każdy poranek może być coraz to lepszy. Nikt nie zna dnia, ani godziny, czy też pory roku kiedy zachoruje lub wyzdrowieje. Walką z taką codziennością to też bohaterskość…

Nie można być bohaterem całe życie, da się wyłącznie tylko przez moment. Kieruje ich uczciwość, walka i odwaga. Ich siła odzwierciedla się w czynach, nie w słowach. Można śmiało powiedzieć, że wzorowy bohater nie przyzna się do tego, że nim jest. On nie udaję, bo nie zależy mu na popularności, a na ludziach. Mimo tego, że czasem może się bać i mieć jakieś wątpliwości, walczy o dobro. Z tym człowiek się nie rodzi, to się zdobywa i praktykuje wśród nielicznych. Nie tylko złoty chłopak został bohaterem, to samo można powiedzieć o pani aspirant Katarzyna Ziółko. Jej postawa kiedy Kacper powiedział, że dziecko się nie znajdzie, jest wzorem dla niejednego mundurowego. Ziółko pokazała, że każda sytuacja może się zmienić — trzeba tylko chcieć, wierzyć w to i przede wszystkim próbować do zmiany obecnej sytuacji. Próba zmiany na lepsze jest najważniejsza. Policjantka wie i widzi więcej, dlatego nie ocenia. Jej moc sprawia, że staje się bohaterem.

Witek martwił się, że Kacper jest za młody, żeby stać się policjantem. Przeczuwał, że jego młodość może za bardzo kierować emocjami i że sobie po prostu nie poradzi. Widział też niechęć i wrogie nastawienie chłopaka. Biedak miał plan względem chłopaka, ponieważ sam był winny Szeryfowi pewną przysługę. Jako jego wspólnik miał mu dodatkowo pomóc, a nie miał już za bardzo pomysłów “na tą pomoc”. Witek postanowił działać i zaprosił chłopaka na przysłowiowego kielicha.

— Młody i jak sobie radzisz?

— Zależy… Policjant ze mnie dobry nie jest. Ostatnio Ziółko mnie ochrzaniła, i byłem na dywaniku.

— Ziółko, to ta blondynka?

— Tak. Podobno jest świetnym policjantem.

— Podobno… Nie lubię jej, kiedyś przyjeżdżała, z Antczakiem do mojej leśniczówki.

— To Antczak z nią pracował? Przecież on był dobry.

— Tak, widziałem ich. Ostatnio byłem w kryminalnym i tam siedział. Niektórzy twierdzą, że jest on dobry. A co poza tym?

— Nikola odeszła i się nie odżywa. Stara drze ryja.

— Widziałem ją chyba ostatnio przy szlaku rowerowym.

— Ona i rower? Przecież jest za gruba! — Kacper się śmieje.

— Tam był jakiś wypadek i jakiś chłopak leżał. Tylko tyle wiem.

— Dlatego się nie odżywa. Trzeba to sprawdzić!

Kowalski chciał się dowiedzieć, kim był chłopak, który zainteresował Nikolę. Był zaskoczony, że dziewczyna spotyka się z kimś. Myślał, że po zerwaniu Nikola namówi go na dalszy związek, a nie będzie wchodziła w nowy związek. Poznanie jego tożsamości wraz z rozmową z Nikolą stało się priorytetem dla chłopaka. Nadal kochał dziewczynę, jednak sam nie wiedział, co ma zrobić w tej sytuacji.

Tymczasem Nikola poszła do Burmistrza Gminy Zalesie, dawnego nauczyciela języka polskiego w szkole podstawowej, Mariusza Wierzbickiego. Dziewczynie zależało na poznaniu ofiary wypadku, która zostawiła dla niej wiersz.

— Dzień dobry. Mogę zająć panu chwilę?

— Dzień dobry, droga Nikolą. Miło mi Cię zobaczyć po tylu latach. Coś się stało?

— Mam do pana sprawę prywatną. Chodzi o ten wiersz — Nikola przekazuje wiersz Wierzbickiemu — Chcę poznać autora.

— Poczekaj chwilę. Burmistrz wcisnął przycisk — Pani Zofią, poproszę dwie herbaty.

— Może Pan wie kto tak piszę?

— Posiedź tu troszkę, skarbie. Nikola wpierw powiedz mi skąd masz ten wiersz?

— Z miejsca wypadku. — Nikola mówiła to ze łzami oczach

— Spokojnie. Wszystko będzie dobrze.

— On nie żyję.

— W takim razie dlaczego chcesz poznać autora tego wiersza?

— Bo go nie znam, a chcę wiedzieć kto to był.

— Zrobię, to co będę mógł. Może rozpoznam tę osobę po charakterze pisma, po samych słowach będzie ciężko. Może wiesz coś o tym człowieku?

Wtedy drzwi otworzyła pani Zofia i przyniosła dwie herbaty. Kobieta była około sześćdziesiątki, ubrana bardzo skromne. Pani Zofia pracuje już w urzędzie od bardzo dawna, ponad 20 lat. Jest samotną kobietą, straciła męża w wypadku samochodowym. Jest bardzo emocjonalną osobą, zawsze gotowa nieść pomoc innym, choć sama nie ma lekko i chcę jakoś “dociągnąć” do emerytury. W gminie czuje się sobą, nie odczuwa samotności — wręcz przeciwnie dzięki innym osobom udało się jej poukładać w głowę traumę po utracie ukochanego. Mimo swojego wieku kobieta dorabia jako opiekunka. Chociaż w taki sposób ma kontakt z dziećmi, ponieważ z mężem nie mieli dzieci. Kochankowie bardzo długo starali się o potomstwo. Starali się ułożyć swoje życie, jednak kobieta nie mogła zajść w ciążę z powodu swojej choroby. Z mężem starali się również o adopcję, jednak skreślał ich już starszy wiek. Pani Zofia nazywa się “babcią”. Babcia, ponieważ jako opiekunka dzieci traktuje jakby były jej wnukami. Cieszy się z każdego ich sukcesu — z poznawania swoich talentów i innych “mniejszych” dokonań. Babcia dużo wspomina Kubusia — 4. letni chłopczyk, który kocha Pusię, swojego ulubionego mopsa oraz Amelię, papugę. Kubuś potrafi malować. Jego malowidła są przepiękne. Kobieta najbardziej ucieszyła się z serduszka, które dostała na Dzień Babci. Pani Zosia wtedy pomyślała “ale przecież ja nie jestem jego babcią”. Mimo tego Kuba nigdy nie odczuł, że jest z opiekunką, poczuł że ma trzecią babcię, która go bardzo kocha i jest na jego zawołanie. Dla dziecka liczy się coś więcej, niż tylko spędzanie czasu. Ważne jest to w jaki sposób spędza ten czas, że się nie nudzi i może, co chwilę coś nowego poznawać.

— Chłopak o złotym sercu. Pocieszył mnie po rozstaniu z Kacprem i był moim przyjacielem.

— Nikola pozwolisz, że zgłoszę tą sprawę naszym detektywom?

— Dobrze.

— Kobra to ogarnie. Tu masz mój numer, w sobotę możemy do nich.

— To aż za dwa dni.

— Spokojnie, ja jeszcze zobaczę ten wiersz. Może coś mi się uda wymyślić.

Złoty chłopak i Szeryf mają co do siebie wiele podobieństw. Nikt nie wie kim tak naprawdę byli, czym się wcześniej zajmowali oraz skąd pochodzili. Nieznany chłopak sprawił wrażenie, że zna Nikolę, umiał dostrzec, pewne, ważne elementy. Znał jej ulubione miejsce, którym była rzeka. Można się domyślać, że chłopak o złotym sercu był w wieku Nikoli. Jednak czy wiemy poza tym coś więcej? Na pewno wiemy, że tą postacią nie mógł być każdy, ponieważ chłopak był wrażliwy, życzliwy, przyjacielski, towarzyski. Za to Szeryf uważany był za bandziora, za “wroga narodu”, ale nim nie był. Walczył on z żulakami, czyli osobami którzy czerpali korzyści z zabierania pieniędzy biednym. Byli to m.in politycy, szefowie różnych firm, kierownicy banków i innych spółek. Chodzi tu o grupę, co nie robili nic dla państwa — jak politycy obiecywali wyższe emerytury, po szefów firm z lepszymi warunkami pracy, jak i tych, co mieli zrobić schody niepełnosprawnym, a nagle na obietnicach się skończyło. Szeryf był sprytniejszy od tej grupy. Cała polska policja próbowała go złapał, ale najpierw poznać jego twarz. Co jedynie mogli się uczyć od niego różnych technik, w tym kamuflażu. Może kiedy wróciliby do gimnazjum, mieli możliwość przypomnieć sobie gdzie mają zeszyt. Szeryf nie nazywał siebie geniuszem. Jedynie, co twierdził, że ten kraj sam siebie nie obroni.

Przypominając historię Szeryfa należy omówić dlaczego policja go szuka. Kiedy miał dwadzieścia lat zauważył coś niepokojącego. Jego koleżanka, Magdalena przyszła na imprezę z jakimiś dziwnymi typami. Okazało się, że to prostaki, nieporównywalne do skromnej dziewczyny. Pilnowali jej jak oka w głowie, potem ją gdzie wywieźli. Szeryf się wkurzył i przeprowadził własne śledztwo. Dowiedział się, że jeden z polityków prowadził własną firmę, za to bez pracowników. Dopytał się na osiedlu. Polityk zatrudniał ludzi na czarno, w dodatku szukał tylko kobiet i robił tzw. selekcje. “Ja mu kurwa zrobię taką selekcję, że miejsce na cmentarzu sobie zaraz zamówi”. Nadchodzi kolejna impreza w tym samym klubie, znowu tę same osoby kręcą się wokół innej spokojnej dziewczyny. Szeryf wychaczył moment ich wyjścia, śledził jednego z nich aż do chwili kiedy mężczyzna pojechał do swojego mieszkania. Były to jakieś stare bloki, zaraz przy parku. Szeryf umiał doskonale robić ciastka, zrobił ciacho z niespodzianką i podłożył je ku drzwi “dla mojego ochroniarza”. Porywacz Magdy zjadł ciastko z trucizną. Zanim jeden z nich miał poszedł jeszcze do polityka

— Dzień dobry. Przyszedłem do pracy.

— Szukamy tylko kobiet.

— A ja Ciebie! — Szeryf wyjął broń — Gdzie jest Magda?

— Już ją wołam… Magda!

Wychodzi koleżanka Szeryfa, Magda, która wcześniej była przywiązana łańcuchem do łóżka.

— Nadszedł ostatni Twój dzień skurwysynu — poszedł strzał z rąk Szeryfa.

Gdybym sam miał oceniać, stwierdziłbym, że Szeryf też jest bohaterem. Niestety wielu kryminalistów jest bohaterami, ponieważ robi złe rzeczy w dobrych intencjach. Za to nie każdy “bohater” jest dobry, więc powiedzenie “nie szata zdobi człowieka” jest jak najbardziej słuszne. Nie każdy biedak jest biedny, bo może mieć bogate wnętrze, nie każdy milioner jest bogaty. Pieniądze nie dają nic, jeśli nie masz bliskich, szczerze kochających Cię ludzi. Pewnych morali życiowych niestety nie da się zakupić. Jest to m.in. szacunek, przyjaźń, rodzina, czas.

“Moim marzeniem jest to, żeby chłopak o złotym sercu wrócił. Bohater musi być, bandyta, który się do tego dopuścił musi ponieść stosowną karę. Nie ma innej opcji… To cud, że go poznałam, dajcie mi w Niego jeszcze powierzyć. Niech ten nędzny świat się zmieni! Ku czci bohaterom!”

Matka Nikoli weszła rano do pokoju córki.

— Córciu czemu płaczesz?

— Mamo wyjdź.

— Słyszałam, że dziwnie się ubierasz. Jakoś na czarno.

— Proszę Cię wyjdź.

— Dobrze, ale jak coś to jesteśmy z Tobą.

Po chwili kobieta zadzwoniła do psychologa Romana Silnego. Był on jedynym psychologiem w okolicy, autorem wielu poradników i książek. Psychologie skończył na III stopniu, z tej przyczyny wykłada na uczelni psychologię sztuki oraz psychologię biznesu.

— Proszę pana, ma pan czas na wizytę?

— Znajdę. W czym mogę pomóc?

— Moja córka, Nikola nie radzi sobie. Poznała kogoś, a on nie żyje.

— Dlaczego nie żyje?

— Słyszałam, że był wypadek samochodowy i chłopak został śmiertelnie potrącony.

— Rozumiem. W jaki sposób sobie nie radzi?

— Nie je, nie śpi, płacze, nie wychodzi z domu.

— Niech Pani wyślę mi adres. Ja za chwilę przyjadę.

Za niecałe pół godziny psycholog jest w mieszkaniu. Po rozmowie z matką wszedł do pokoju dziewczyny.

— Cześć, Ty masz na imię Nikola?

— Pan jest psychologiem?

— Nie mów mi pan. Jestem Roman.

— Mama pana wezwała?

— A czy to ma znaczenie? Widzę, że jesteś smutna, może powiesz dlaczego.

— Nie chcę.

— Posłuchaj, bo Ty masz jakieś dwadzieścia lat, myślisz o studiach?

— Nie. Jestem za głupia na studia.

— Nikola, nie, nie jesteś. Sam skończyłem “niepotrzebne” studia, a dobrze mi w życiu się układa.

— Tak jest po psychologii?

— Niby trudny kierunek, po którym nie ma pracy, a ja jestem pomysłowy i mam. Piszę książki nt. psychologii, motywuje ludzi do zmian, ale nie tylko. Pomagam w problemach ludzi, doradzam. A Ty masz jakieś hobby?

— Szczerze to nie.

— Musisz coś mieć. Bez zainteresować życie jest nudne.

— Faktycznie. Ale co ja tam biedna mogę?

— Wszystko albo nic. Decyduj!

— Człowiek wszystkiego w swoim życiu nie zmieni.

— Zmienić może swoje podejście, a to jest bardzo dużo.

— I to pomaga?

— Tak. Spójrz. Płaczesz i będziesz płakać, bo ktoś umarł. Dobrze, że jesteś wrażliwa, ale życia tej osobie nie przywrócisz. Rób, to co możesz dla siebie i dla rodziny. Dla siebie, bo to Twoje życie, dla rodziny, bo bez bliskich by Ciebie nie było. Proste?

— Proste? I to mówi psycholog po studiach?

— Bo ludzie o tym zapominają. Nie raz słyszałem, że psychologiem są parapety, szczerze to zależy od człowieka. Nie każdy jest taki sam.

— I psychologia to takie rzeczy?

— Nie, to są podstawy. Bez tego ludzie się gubią. Psychologia tłumaczy zachowania, nie ocenia. Rozwiązuje problemy, nie brnie w nie. Oczyszcza, nie osłabia. Osoby, które chcą pomagać mimo naszych błędnych zachowań i wad są przyjaciółmi. Ufamy im i to znacznie lepiej niż psychologom. Mają w sobie taką moc, tylko, że nie wiedzą czemu tak jest i mogą tylko Cię pilnować, nie sprawić, że problem zniknie.

— Pan jest spoko. Wiele o Panu słyszałam.

— Jeśli chcesz to zapraszam Cię na badmintona.

— Dobrze. Szkoda, że nie wszyscy tak ze mną chcą spędzać czas.

— Nie przejmuj się. Życie ma się tylko jedno. Nie warto się wszystkimi przyjmować.

Minęło już kilka dni od wizyty Kacpra u Witka. Od tamtego czasu emeryt przeprowadził własne śledztwo w sprawie tajemniczego przyjaciela Nikoli. Umówił się na spotkanie z policjantem w miejscu wypadku, ponieważ to był — jak na ten czas — jedyny trop. Biedak szukał wskazówek przy trasie szlaku rowerowego, zaś Kowalski rozmawiał z innymi rowe- rzystami. Młody chłopak dowiedział się, że złoty chłopak miał przy sobie jaki wiersz dla dziewczyny. Nie znał zawartości wiersza, powodowało to złość i chęć rozmowy z byłą dziewczyną. W tym czasie drugi “detektyw” zadzwonił do Szeryfa i zbierał od niego informacje nt. Kacpra.

— Młody nic nie podejrzewa? — spytał się Szeryf

— Nic. Ostatnio był wypadek na szlaku rowerowym.

— Tak. Jego laska tam była, zginął jakiś małolat. Wiesz Witek, że gliny mnie szukają? Właśnie tam uciekałem im i stuknąłem tego dzieciaka.

— Nadal masz tę auto?

— Muszę poczekać na lakiernika. Co do młodego — ten gówniarz jest w jego wieku.

— Był. — Przypomina o śmierci Witek — Coś jeszcze?

— Z tego, co wiem byli oni z Nikolą nad rzeką.

— Nad rzeką?

— Maks ich widział. Nic więcej nie wiem, ale spytam się.

— Super. A jak z akcją?

— Niedługo zabawimy się w strażaków.

— W razie co dajcie znać, bo pilnuję dzieciaka.

— Wiem. Maksa mu przetłumaczył. Witek teraz czas na Ciebie.

Za dziesięć minut Witek przychodzi do Kacpra. Chłopak zrobił wywiad, udał kolegę ofiary, więc poznał wiele przydatnych szczegółów. Jeszcze tego samego dnia próbował dodzwonić się — niestety bezskutecznie — do Nikoli. Dziewczyna nie odbierała, zajmowała się młodszym bratem Grzesiem. Miała wziąć brata na wieś i pokazać mu jak cudownymi zwierzętami są konie. Lubił on zwierzęta. Miał rybkę Iskrę oraz papugę Tropicielkę. Papuga była świetnym domownikiem, zwłaszcza kiedy Grześ nie miał co robić. Wtedy mówiła “Co za nudy! Grzesiu pobawmy się!”. Wtedy zawsze ktoś znalazł czas na zabawę z młodszym bratem, a papuga stała się niezłym komentatorem — chwilami lepszym, niż Ci komentatorzy sportowi. Tropicielka rwała się do prawdziwych komentarzy, podnosiła na duchu, była pełna pozytywnej energii. “Aj szkoda, że rybki nie mówią” — mówił chłopak, a papuga na to “Szkoda, bo nie mam z kim pogadać, jak Grzesia nie ma”.

Pewnego słonecznego dnia niedaleko parku przy sklepie Wiśni zebrał się tłum gapiów. Pojawił się tam mały ogień, Wiśnia zadzwonił po strażaków. Dla Wiśni mogło skończyć się to tragedią, w tym czasie był on w sklepie. Na szczęście na jego telefon strażacy szybko zareagowali i bardzo szybko poradzili sobie z ogniem. Po zakończeniu akcji zadzwonili do policjantów, żeby wyjaśnić skąd pojawiło się źródło ognia. Za 10 minut przyjechali kryminalni z Antczakiem. Policjant określił to jako podpalenie skierowane w celu doprowadzenia pożaru na ulicy. Mogli zająć się tym terroryści, czy również piroman. Pogłoski chodziły, że zrobili to “Ludzie ulicy”. Antczak musiał porozmawiać jeszcze z Wiśnią.

— Może pan widział coś podejrzanego?

— Nie. Dużo ludzi się tu kręci.

— Jest tu w ogóle monitoring?

— U mnie nie ma. Burmistrz na tej ulicy zakłada nowy.

— Bardzo utrudnia to sprawę.

— Tu trzeba uważać. Niedługo człowieka spalą żywcem. I to jest kurwa nasza piękna ojczyzna, polska się nazywa.

— Monitoring by się tu przydał. Na przyszłość proszę zamontować kamery, żeby w razie czego złapać tych podpalaczy.

— A ten podpalacz będzie tu sobie latał?

— Tego już nie mogę powiedzieć, ponieważ nie wiem kto to był. Oczywiście to nie koniec śledztwa, ale nie znamy wyglądu sprawcy, nie mamy zupełnie nic, żeby od czegoś konkretnego tu można było zacząć. Panu dziękujemy i prosimy o uzupełnienie zeznań na posterunku policji.

Podkomisarz Robert Antczak musiał przyjrzeć się bliżej temu dziwnemu podpaleniu. Domyślał się, że sprawa jest poważna, jednak nie podejrzewał, że to może być celowe działanie grupy przestępczej. Właśnie “Ludziom ulicy” ulicy zależało na tym, aby policja miała na jakiś czas inne zajęcia zamiast poszukiwania bandy Szeryfa.

Nadszedł dzień kiedy Nikola spotkała się z psychologiem na grze w bandmintona. Kort wyglądał pięknie, dziewczyna nigdy takiego zielonego boiska nigdy nie widziała na żywo. Spojrzała również na dużą siatkę — jak to zobaczyła przypomniała sobie od razu siatkówkę. Psycholog przekazał Nikoli rakietkę. Widać było, że była ona nowa, może nawet nieużywana ani razu. Widać było jedno, że pan Roman Silny był bardzo zainteresowany tym sportem, ponieważ bardzo dokładnie wyjaśniał Nikoli na czym polega ten sport. Na samym początku dał chwilę przygotowania dziewczynie na to, żeby mogła oswoić się z rakietką. Wyszedł na chwilę z kortu, zaś dziewczyna zaczęła uderzać lotkę w kierunku siatki. Było ciężko, był problem przebić lotkę, jednak upartość dwudziestoletniej blondynki opłaciła się i dzięki temu udało się. Nikola uśmiechnęła się i zrozumiała, że warto jest walczyć o swoje, a sport, którym jest bandminton jest czymś niezwykłym i że jednak warto trochę pobawić się lotką. Myślę, że dzięki tej grze w dziewczynie obudził się duch sportowy. Poczuła to, że warto rozwijać swoje pasje, jednak wpierw trzeba je mieć. Wrócił już Silny, rozpoczęła się towarzyska partyjka, a czas płynął bardzo szybko. Dziewczyna nie zorientowała się kiedy minęły trzy godziny gry. Po tym czasie Silny musiał już kończyć, zawiózł Nikolę do domu i podziękował jej za grę, a sam pojechał do swojej dalekiej rodziny.

Po wspólnym czasie spędzonym z Silnym dwudziestolatka wspominała ich wspólny wypad. Tę kilka godzin sprawiło, że zaczęła szanować swój cenny czas. Zrozumiała, że każdy potrzebuje jakiegoś swojego zajęcia, które daje tej osobie wiele możliwości rozwoju zainteresowań. Bowiem kim jest człowiek kiedy niczym się nie interesuje? Kim jest ten człowiek kiedy nie ma swojej ulubionej muzyki? Kim jest kiedy nie ma swojego miejsca na ziemi, w którym czuje się bezpiecznie i nie musi przed nikim udawać? Kim jest człowiek kiedy musi grać przedstawienie przy wszystkich jak aktor w teatrze? Czy naprawdę wtedy jest szczęśliwy? Dziewczyna zaczęła zastanawiać się nad tym wszystkim. Zaczęła szukać drogę, jaką chcę przeżyć i na czym jej zależy. Dla jednej osoby zainteresowanie miał być badminton, dla innych — pisanie wierszy, tekstów piosenek, jeszcze dla kogoś może to być śpiew lub taniec. Każdy człowiek bowiem jest inny i ma innego “bzika”, niż reszta. Opowiadając historię Nikoli sam odkryłem kilka swoich “bzików” i wiem jedno, nikt mi ich nie zabierze. Pisanie takiej książki umożliwia mi rozwój swojej wyobraźni oraz umocnienie swojej psychiki na dzisiejsze bardzo “trudne” czasy XXI wieku. W tym czasie podjąłem się kilku ważnych decyzji w moim krótkim życiu, m.in udział w Szlachetnej Paczce (jednak o tym niebawem w innej historii)… Pytanie jednak brzmi co dla naszej bohaterki będzie takim “bzikiem”? Co w tym czasie będzie dawać jej siłę do walki z dzisiejszym światem? Nikola oprócz gry i jazdy konną bardzo chciała pływać. Zapisała się na basen. Było to tylko jednak chwilowe. Podczas kilku odwiedzin Nikoli na basen spotykała niedaleko siebie dawnego kolegę z klasy, Szymona. Był on osobą skrytą, nigdy nie miał dziewczyny, ale to akurat nie było dziwne. Uważany był za “dziwaka” z powodu swojego zachowania i wyglądu. Bardzo lubił Nikolę, czuł nawet coś znacznie więcej. Dziewczyna traktowała go tylko jako kolegę. Pewnego razu po basenie chłopak odprowadził ją w stronę jej domu:

— Szymon, serio lubisz pływać?

— Tak. Jestem w tym słaby, ale robię to dla sportu. Chcę się nauczyć pływać.

— Dziwi mnie to, że zagadałeś. Coś się stało? Chcesz czegoś ode mnie?

— Chciałem się tylko z Tobą przejść.

— Mimo wszystko to tylko raz… Szymek, chodź tu pod rzekę, widzę jakiś list.

— Nie powinniśmy tam iść!

— To stój, ja to zobaczę — Nikola zeszła w kierunku rzeki i w zaroślach znalazła list. — Drugi list od chłopaka o złotym sercu. Ale tu urocze. — zawołała Szymona — Chodź!

Chłopak o złotym sercu zostawił już drugi wiersz dla Nikoli. Dla dziewczyny były to ogromne emocje. Kiedy czytała wiersz, zaczęła płakać, kiedy rozmawiała z Szymonem — dalej płakała, aż do zajścia do domu.


“Zaklęcie”


Miłość to siła zaklęta,

zakochać się może każdy, udowodnić to potrafią tylko nieliczni.

Kochać dziś nie znaczy nic,

kochać to znaczy umierać od środka i cierpieć,

nie poddawać się mimo bólu i łez,

przyjmować dalszą egzystencję i żyć gdyby nic się nie stało.

Uczucia nie raz mijają w zapomnienie,

nie warto wspominać dawnych niepowodzeń,

zawsze znajdzie się inna Róża, która Cię zarazi i nie zostawi,

nie ma odwrotu. Tak to miłość, Tulipanie.


Kolejny wiersz zrobił na dziewczynie duże wrażenie. Nieznany chłopak był jedną z najważniejszych myśli dwudziestolatki. Pierwsze słowa “Zaklęcia”, że miłość jest tak jakby zaklęciem, dały jej wiele do zrozumienia. Chodziło tu o to, iż serce nie wybiera osoby tylko zakochuje się bez jasnego powodu i nie da się tego niczym wyjaśnić. Dlatego, że “kochamy za nic” sprawia, że tylko najsilniejsi zostaną do końca. Jest to również ból, ponieważ każdy człowiek ma jakieś wady, ale zdolnością nie jest pracować nad nimi, tylko je zaakceptować. W takim razie słowa “jak się zmienisz to pogadamy” nie są dowodem miłości, a brakiem akceptacji i podjęcia walki z tym “potworem”. Nie ma czym się martwić, jeśli coś się nie uda, bowiem wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Mówimy tylko, ale może jesteśmy aż ludźmi — każdy z nas ma wpływ na swoje życie, jest “kowalem własnego losu” i w większości może decydować o tym, co się jemu przydarzy. Może decydować o tym, z kim będzie się zadawać, jakim człowiekiem będzie w przeszłości. Pamiętaj, zawsze znajdzie się jakaś inna Róża (z szacunkiem ukochana), w której się zakochasz, Tulipanie (chłopcze).

Przez ostatnie wydarzenia dziewczyna stawała się coraz bardziej ponura. Wiersz “Zaklęcie” był dowodem miłości Nikoli do Kacpra. Niestety zamknęła już ten temat, zainteresował ją tylko wypadek nieznanego znajomego. Myśląc o tym nie raz płakała, zachowywała się dość dziwnie, tzn. nie spotykała się z koleżankami, nigdzie nie wychodziła i zamykała się wyłącznie w swoim pokoju. Również zmieniła swój dawny, dziewczyński styl ubioru, a także zachowanie i stała się tajemnicza. Kupiła czarną koszulkę z napisem “Jebać szczęście!”. Na granatowych spodniach miała ponurego żniwiarza z białą boś, jej buty miały metalowe kolce. Na dodatek zrobiła sobie na rękach trupią czaszkę. Większość ludzi pomyliło ją z chłopakiem, zakładała kaptur na głowę, a dawny prześliczny warkoczyk ścięła sobie, bo niby jej przeszkadzał. To już nie była ta sama dawna miła Nikusia. Coś w niej pękło, wcześniejsze zdarzenia odwróciły jej los. Przeczuwała, że nikt jeszcze nie cofnął tego zaklęcia i nie cofnie, bo już nie można przywrócić życia chłopaka o złotym sercu.

Wierzbicki znalazł moment rozmowy z detektywem. Kobra — uważany za najlepszego z detektywów — miał pomóc w dotarciu do tego kim może być chłopak o złotym sercu. Dla detektywa każda chociażby najmniejsza sprawa stawała się priorytetem. Znał prawie całe miasto oraz tutejsze okolice. Kobra pochodzi z pobliskich stron, a o Zalesiu wiedział z różnych wywiadów i czasopism. Nie jedna gazeta pisała o nieuczciwym leśniczym Biedaku, czy też o godnych uwagi policjantach. Mimo braku pracy dla młodych miasteczko było bogate w ocenie ludzi, czyniło również “rozwój publiczny”. Określano to mianem tego, że nie jedna osoba tworzyła różne instytucje i organizacje charytatywne z udziałem dzieci, ale również i dla dzieci. “Uśmiechnij się” to projekt dla biednych rodzin z pomocą materialną i ze wsparciem w szkołach i gminach. Największą pomoc ze strony projektu oferowali harcerze, strażacy i część nauczycieli ze szkoły podstawowej. Projekt założył Wierzbicki kiedy był jeszcze nauczycielem, potem współorganizował go z żoną. Podczas wakacji i ferii grupa wolontariuszy wraz z organizatorami tworzyli różnego rodzaju zabawy, które miały na celu “zbogacić” czas wolny spędzany przez osoby biedne. Podczas jednych wakacji Wierzbicki wpadł na pomysł organizacji obozu letniego dla dzieci, którzy chcieli byli, a ich rodziców nie stać było na kolonie letnie. Jako nauczyciel języka polskiego w szkole podstawowej miał bardzo dobry z takimi dziećmi, wiedział, że organizacja takiego turnusu będzie miała sens. Dla wielu samotnych matek było to wybawienie, żeby ich dzieci miały normalne dzieciństwo, ponieważ nieraz kobiety pracowały na dwa etaty, żeby utrzymać i wychować jak najlepiej swoich dzieci. Poza tym z projektu skorzystało również wiele dzieci z niepełnosprawnością i ich opiekunowie, którzy nie wiedzieli w jaki sposób spędzić z nimi ten letni czas.

— Zależy mi na tym, aby dowiedzieć się kim był chłopak o złotym sercu?

— Wie pan o nim coś więcej?

— Miał wypadek na szlaku rowerowym. Pewna dziewczyna była z nim tam umówiona.

— O tym wypadku było głośno. Mógłbym dowiedzieć się dlaczego tak zależy Tobie Mariusz, aby dowiedzieć się kim był ten chłopak? Przecież on i tak już nie żyje.

— Robię to dla tej dziewczyny.

— Spróbuję dowiedzieć się o tym wypadku nieco więcej. Proszę by pan burmistrz przyjechał jutro z tą dziewczyną. Może ona będzie więcej coś więcej.

— Tylko ona jest załamana.

— Dlaczego? Co ich łączyło?

— Krótka przyjaźń. Ten chłopak był poetą. Napisał ten wiersz — Wierzbicki przekazuje wiersz w ręce detektywa.

Szeryf był bardzo zadowolony z zaplanowanej akcji. Policjanci nie domyślali się kogo to była sprawka, podkomisarza Robert Antczak mimo swego doświadczenia nie zrobił wiele w celu poznania sprawcy. Szef gangu myślał już nad kolejną akcją pod okiem pomocnika Kacpra, który jak na razie sprawował się dobrze. Dzięki jego pomocy Szeryf czuł się pewniejszy. Druga z akcji gangu w Zalesiu był napad u jubilera. Atak był zaplanowany z powodu obojętności na cierpienie zwierząt właściciela zakładu, który był kłusownikiem. Spiskował on pomiędzy Witkiem, zaraził się pasją zabijania i krojenia mięsa różnych leśnych zwierząt, np. sarny, czy zajączków. Jeszcze tego samego wieczoru drużyna Szeryfa włamała się do sklepu jubilerskiego. Oczywiście zrobili to jeszcze w czasie kiedy sklep był otwarty, a w nim nikogo poza sprzedawcą nie było. Podjechali ubrani w kominiarkach różowym samochodem i weszli jak gdyby nic do sklepu, rejestrację mieli zakrytą. Powiedzieli sprzedawcy, że jest to napad. Jeden z nich wybił szyby, drugi zamknął sprzedawcę w zapleczu. W samochodzie były jeszcze dwie osoby, które obserwowały okolice. Za około dziesięć minut przychodzi z ulicy właściciel sklepu i dochodzi do kłótni:

— Tu porządna okolica. Wypierdalać stąd!

— Zamknij się.

— Bo co gówniarzu? — w tym czasie gangster uderzył kłusownika, związał i zakleił mu usta.

Po chwili przyszedł drugi zamaskowany bandyta i uciekli. Jubiler był związany jeszcze przez kilka godzin. Dopiero po tym czasie przyszedł inny pracownik, akurat na drugą zmianę. Pomógł swojemu szefowi wydostać się z “pułapki” i uwolnił swojego kolegę z pracy. W tym czasie jubiler zadzwonił na policję. Na wezwanie przyjechał patrol Ziółko oraz Kowalski.

— Był u mnie napad! Pomóżcie! — krzyczał głośno właściciel sklepu jubilerskiego.

— Niczego Państwo nie dotykaliście? — zapytał się Kacper

— Tak, niczego.

— Dobrze. Wezwiemy techników, ja z panem pójdę na zaplecze i sporządzimy listę strat, a mój kolega porozmawia z pana pracownikiem. — Ziółko poszła z właścicielem na zaplecze.

— Znajdziecie ich?

— Najpierw musimy ustalić co się tu stało i kogo mamy szukać. Może pan mi opowie najlepiej jak potrafi co się tu wydarzyło?

— Robiłem zamówienia i przychodzi dwóch gangusów.

— Byli w kominiarkach?

— Tak! Jeden z nich zaciągnął mnie na zaplecze i mnie jebaniec zamknął.

— Jest tu monitoring? — rozpoczyna się rozmowa policjantki z właścicielem sklepu

— Jest. Złapiecie ich?

— Niech zrobi pan listę skradzionych rzeczy, a ja zerknę na monitoring.

Aspirant Katarzyna Ziółko na monitoringu nie zobaczyła nic wpadającego w oko. Nie mogła zobaczyć twarzy któregoś z przestępców. Na zewnątrz widoczny był samochód z zasłoniętą tablicą rejestracyjną. Mundurowi nie mieli nic poza listą skradzionych rzeczy.

Chłopak o złotym sercu stał się zagadką dla detektywa. Kobra poznał już jego od strony poety, poznał go też od strony bohatera — zresztą tak mówiła o nim Nikola. Kobra rozmawiając z różnymi ludźmi, dowiedział się o pewnym miejscu gdzie widziano tajemniczą osobę — był to “Smoczy teatr”.

“Smoczy teatr” to niezwykłe miejsce, epickie historie oraz legendarne postacie. Tworzono tam nową kulturę i epokę czasów współczesnych. Odgrywał on jedną z najważniejszych ról w Zalesiu. Przekuwał wielką ilość artystów — ubogacony w pisarzy, aktorów, muzyków, uzupełniony częścią znakomitych bajkopisarzy i kabareciarzy, nie zapominając o akrobatach, “twórców legend” i młodych tancerzy. Wszystko to zwykłym widzom było znane, jednak “twórcy legend” to jeden z najtrudniejszych tematów. Były to nieoczekiwane projekty — legendy, z “płomyczkiem” dotąd niespotykanych dusz. Takimi twórcami była ta rzesza artystów, odgrywająca to, co nie znał współczesny człowiek. Przykładowym “twórcą legend” jest chłopak o złotym sercu, artysta pośrodkowych, poeta i “twórca legend”. Nazywał się on Wit. Nie znamy nazwiska, gdyż jako mały bobas został podrzucony do szpitala “Zaopiekujcie się moi Witem. Ja nie dam rady nie nim opiekować”. Chłopak znał Zalesie, Nikole widział może kilka razy, ale chciał zrobić dla niej wszystko, co tylko mógł. Z tego, co wiadomo Wit leczył się na depresję, bo nie wytrzymał dorosłego życia bez żadnej pomocy. Po skończeniu osiemnastu lat musiał znaleźć inne lokum od bidula, dlatego ciągle zmieniał swe miejsce. “Smoczy teatr” był jego drugim domem.

Kobra poinformował Wierzbickiego i Nikolę o rozwoju śledztwa. Zaprosił ich na rozmowę w agencji detektywistycznej. Powiedział im, że chłopak o złotym sercu był artystą w “smoczym teatrze”. Opisał jego życie oraz problem braku drugiego domu. Dyrektor teatru znał historię Wita i ciężko było mu się pogodzić z wypadkiem. W głowie rodziła mu się myśl samobójstwa chłopaka. W końcu życie bez najbliższych jest trudne. Wprawdzie Wit nie znał ani swoich rodziców, nie wiedział, czy ma siostrę, czy też brata. Czuł się niekochany. Marzeniem chłopaka było poznać matkę, była rozmowa z nią i powrót do ciepłego i — według Wita — bezpiecznego domu. Jednak czy było to możliwe? Nie znamy całej historii Wita, jednak możemy się domyślać jednego, że nawet jeśli możliwe byłoby spotkanie syna z matką, ciężko było o powrót chłopaka do ramion swojej matki. Po pierwsze kobieta nie dała rady zajmować się chłopakiem, nie dlatego, że była bieda w domu, tylko dlatego, że nie chciało się jej zajmować dzieckiem. Dla młodej kobiety, której zależało na karierze nie było mowy o dziecku. Rodzice wychowali kobietę w taki sposób, by zrozumiała, zasadę: “najlepszą inwestycją jest inwestycja w siebie i w swoje zachcianki. Jeśli odkryjesz, to na czym naprawdę Ci zależy wiesz, że nie popełnisz już życiowego błędu. Błędem jest wybranie drogi, która tylko blokuje Ci spełnienie Twoich najskrytszych pragnień. Baw się, tańcz ile może, na dorastanie masz jeszcze czas.” Drodzy rodzice, nie prowadźmy dzieci przez krótką, prostą dróżkę, pokażmy im, że życie nie rozpieszcza i że każdy popełnia błędy. Ja popełniam błędy w życiu, bo jestem tylko zwykłym człowiekiem. Jak to mówił Witek Biedak: “Tu nie ma ja chcę, tu nie ma ja mogę. Tu jest tylko to, co ma się wydarzyć. Takie jest życie.” Przypomnienie słów Biedaka daje Nam sygnał, człowieku nie zmienisz tego, co już zrobiłeś, ale możesz naprawić swój błąd lub dalej w niego iść. Możesz potraktować swój błąd jako wyzwanie i podjąć działania, aby go pokonać. Możesz również dalej brnąć w tej błąd i tylko samego siebie oszukiwać, bo życie prędzej czy później odpłaci Ci za to, co zrobiłeś.

Nikola chciała poznać chłopaka jeszcze bliżej od strony artystycznej. Nazajutrz w trójkę, Wierzbicki, Kobra i Nikola odwiedzili ponownie teatr. Pragnęli zobaczyć się z dyrektorem teatru. Po chwili zaczepił ich jeden z “twórców legend”, który też był smutny z powodu śmierci kolegi. Odprowadził ich do sali zebrań, gdzie przebywał pan dyrektor.

— Dzień dobry. Możemy zająć dłuższą chwilkę? — spytał się detektyw

— Tak. Chodzi o Witka?

— Pewnie. Jeśli można to mógłby pan przedstawić nam go ze strony artysty?

— Chodźcie. Pokaże Wam jego arcydzieła.

— To jest tego więcej? — zaciekawiła się Nikola

— Więcej? Otóż tak. Artystą się nie staje przez jeden wiersz, artysta tworzy kiedy czuje to, o czym piszę. Powiedzmy, że każdy z nas ma swój własny świat oraz scenariusz swojego życia, który musi przeżyć. My tworzymy coś czego nie ma, czyli jesteśmy w pewnym sensie artystami. Przykładowo architekci mają wolno przestrzeń i muszą w jakiś sposób ją zagospodarować. Należą do grupy artystów.

— Bo mają większą wyobraźnię? — zapytała Nikola

— Nie tylko. Mają bogate wnętrze, widzą więcej, ale za to mają problemy z dostrzeganiem pewnych rzeczy. Część z nich to romantycy, po każdym zakochaniu coraz mocniej cierpią, widząc smutną osobę przeżywają to. Są jeszcze egoiści, widzą tylko swój kunszt, a niemal czasem rodzą się krytycy i bandyci.

— Bandyci? A to ciekawe… — zamyślił się Wierzbicki

— Oczywiście, panie burmistrzu. Bandyci to pewnego rodzaju artyści, ponieważ mają dużo pomysłów jak coś zrobić, w dodatku potem uciec od odpowiedzialności. Są to pewnego rodzaju “zgubieni artyści”. Dobrze już jesteśmy przed biblioteczką. Zaraz do Was przyjdę.

Zaledwie po dwóch minutach przyszedł dyrektor z arcydziełami Wita. Chłopak o złotym sercu pisał głównie pod kątem miłosnym. Pierwszym z utworów jakie napisał jest “Majątek”, wiersz opowiadający o tym, jaką rolę odgrywają pieniądze.

„Majątek”


Kiedy byłem mały liczyłem dukaty,

kochałem pieniądze bo za nie miałem czekoladę,

miałem też koszyk stokrotek i duże zielone podwórko.

Minęło kilka lat i pokochałem bursztyny,

złoty piasek i niebiańskie widoki dodawały mi uroku i radości,

niczym echo w domowej jaskini jutra,

nawet ciemność wtedy stała się ogniskiem mego życia — przepełniona wspomnieniami.

Interesy weszły na grubszą skalę i zbierałem już od roku rubiny,

mogłem za nie kupić wszystko — a zamówiłem krzak róży i drzewko pełne obfitych owoców.

mam dom i rodzinę, za płotem nie mają nikogo — bo tam sierociniec.

Mamo, tato — ja mam nawet złoto,

mam Was, im dam nasze owoce i swój czas.

Mam obok siebie siostrę i brata, babcię i dziadka, mnóstwo wspaniałych kolegów i koleżanek,

mam o wiele więcej, niż inni,

oni nie mają nic — nawet nie mają się komu czasem wypłakać.

Boże, proszę Cię o jedno, daj im niebo, niech chociaż Ciebie mają,

Życie pełne wiary i miłości, nadziei i zaufania, to jest duży majątek.


Wiersz “Majątek” zapewne opisuje przeżycia chłopaka o złotym sercu. Dowiadujemy się, o tym, że życie zwykłego chłopaka było bardzo bogate, miało różnego rodzaju waluty — zaczynając od dukatów, przechodząc potem na bursztyny, zbierał też rubiny, ale na samym końcu miał najcenniejsze, czyli złoto. Każda z tych walut to inny etap w życiu, podczas narodzin do “etapu podwórka”, dukaty odgrywały główną rolę. Taka moneta dla małego dziecka była bardzo cenna jak tabliczka czekolady, zabawa na własnym podwórku i zrywanie na tym podwórku różnych kwiatów. Chłopak o złotym sercu wspomina to, czego mu w życiu najzwyczajniej brakowało. Brakowało mu matki, czy też ojca, kogoś bliskiego, co dał mu życie i potem mógłby podziękować za to, że po prostu dało mu życie i jest z nim na dobre i na złe. Przez to Wit czuł się samotny. Pierwszym domem chłopaka był sierociniec — miejsce, które przypominało mu utratę matki. Miejsce, w którym nikt nie kocha go za to kim jest, ponieważ jest wiele tak samo porzuconych dzieci jak on. Chłopak o złotym sercu wspomina również o bursztynach. Plażę znał tylko z książek oraz z różnych opowiadań. Jaskinia jutra skojarzona jest “nutką tajemniczości”, dokładniej nie wiemy co się jutro może wydarzyć, wiemy tylko jedno — mimo wszystko życie toczy się dalej. Rubiny to kolejna, dość cenna waluta, odpowiedzialna tym razem za miłość, serce i chęć dzielenia się z innymi. Naszymi owocami jest przyjaźń, ludzie, którzy nas otaczają oraz relacje z nimi związane. Najprawdopodobniej w tym etapie “utkwił” chłopak o złotym sercu, ponieważ jego tęsknota za rodziną wywołała w nim koszmarne emocje i zniszczyła go. Stracił wiarę w siebie, ale mimo tego potrafił zawalczyć o to, żeby Nikoli było lepiej. Przyznać można, że nawet w najgorszej chwili potrafił się bardzo dobrze zachować. Ostatnim etapem jest złoto, czyli rodzina i najbliżsi, którzy towarzyszą nam przez resztę naszego życia. Wit prosi Boga o to, żeby osoby, które nie są w stanie ich poznać za swoje cierpienie trafiły do nieba. Na samym końcu wiersza podkreślone jest to, że majątkiem nie są rzeczy materialne, życie wśród najbliższych i przeżycie go szczęśliwie jest najcenniejsze.

Chłopak o złotym sercu skupiał się również jako “twórca legend” na temacie złota — kogo możemy dziś naprawdę nazwać złotem? Robił na ten temat różnego rodzaju wywiady, ankiety i szukał osób pomagających biednemu człowiekowi. Co z tego wynikło? Bieda jest utrudnieniem i mało kto chce pomagać. Wit szukał jak najwięcej informacji i robił “badania” o tym co czuje zwykłe serce — tę które przeżyło zbyt wiele i jest bardziej wrażliwe od pozostałych. W jaki sposób szukał swoich odpowiedzi? Czego chciał dokonać? Na czym właściwie mu zależało? Pierwszym jego tematem stały się samotne matki, które nie były samotne, lecz samowystarczające. Dlaczego ten temat go interesował? Chciał zobaczyć, czy możliwe jest wychowanie i utrzymanie dziecka zwykłej kobiecie. Chciał sprawdzić, czy jego matka, która go porzuciła dałaby radę samemu go wychować. Odpowiedział zabolała chłopaka. Samotne matki są bardzo zdolne, potrafią wychować dzieci, ponieważ wiedzą, że jeśli one nie dadzą rady to nikt je nie zastąpi. Są to kolejne “bohaterki”, ich miłość jest wielka i nie straci nigdy swojego blasku z dość prostego powodu — chcą dać swojemu dziecku jak najlepsze warunki i żeby było ono szczęśliwe. Czy to nie jest piękne? Dla Ciebie może samotne matki to zwykłe kobiety, ale dla dziecka są one wszystkim. Pokazują jakim jest piękny świat, kiedy potrafisz dostrzec najmniejsze szczegóły. Udowadniają to, że człowiek może mieć wszystko, jeśli tak bardzo się stara, jak chce coś osiągnąć. Samotne matki, jesteście wspaniałe i dalej róbcie to, do czego tam mocno dążycie. My jesteśmy z Was bardzo dumni. Zarazem jesteśmy pewni, że Wasze piękno prędzej, czy później będzie widoczne. Kto może mieć jeszcze złote serce? Osoby, które ryzykują swoje życie dla innych — są to m.in. policjanci, ratownicy medyczni, strażacy, żołnierze. Pierwsza z tej grupy zawodowej dość często dba o to, aby zwykli mieszkańcy mogli spokojnie żyć. Szukają przestępców, którzy nieraz próbują wykorzystać słabszego człowieka. Czasem ratują nam życie, kiedy jest taka potrzeba pomagają przy resuscytacji. Wiele osób z tej grupy nie zarabia dużych pieniędzy, a poświęca nawet swoje życie prywatne dla dobra innych. Przykładem tego jest aspirant Katarzyna Ziółko, która stworzyła wolontariat “Siła w drużynie” i utrzymuje stały kontakt z różnymi ludźmi, w tym z seniorami. Robert Antczak to kolejna osoba, o złotym sercu, stara się poświęcić najwięcej czasu na dzieci mieszkające w sierocińcu. Dba również o samotne matki i o osoby chore. Ratownicy medyczni ratują czasem nasze życie w najkrytyczniejszych warunkach. Strażacy nie tylko gaszą płonące domy, czasem wchodzą do nich, żeby pomóc się komuś wydostać. Trzeba pamiętać, że zadaniem strażaka nie jest tylko gasić pożary, również jest ratowanie życia. Przykładowo jest to pomoc w sytuacji powodzi — podanie ciepłego posiłku, znalezienie schronienia oraz pomoc wyjścia z mieszkania. Strażacy powinni dbać również o dobro wspólne, m.in. o usuwanie przeszkód z dróg, czy też po działaniach żywiołów. W kolejnych częściach Manekina poznamy jednego ze strażaków. Już trzecim tematem o dobrych ludziach będą lokalni społecznicy, ludzie działający w różnego rodzaju stowarzyszenia działających na forum lokalnych, wolontariatach, czy też fundacjach. Większość z nich dość często działa w naszej okolicy, ale nie jest zbytnio zauważalne. Służą one aktywizacji działań lokalnych i wzajemnym wspieraniu siebie. Każdy z tych organizacji uczy czegoś innego. Dzięki temu możemy uczyć się nie tylko poznawania nowych twarzy, ale też sposobów pomagania i rozwijać swoje wartości. W tym czasie możemy również pomagać, a organizatorzy cieszą się, że mają wpływ na tutejsze społeczeństwo. Czy to nie jest piękne jak ja, czy Ty, no zwykły człowiek, ma szansę zmienić na lepsze choć odrobinę swoje otoczenie?

Nikoli bardzo spodobał się “Smoczy teatr” i grupa artystów w nim grająca. Poczuła, że artyści mają super moc. Główną ich mocą jest rozwijanie swoich talentów. Dzisiejsze czasy są nieco inne, inne niż kilkanaście lat temu. Jest to spowodowane wyjściem z komunizmu, kiedy wszyscy ludzie byli patriotami, kochali ojczyznę, chcieli dla niej jak najlepiej. Obecnie jest tak, że chcemy dobrze, tylko dla siebie i dla “swoich” ludzi. Zbyt ważną rolę odgrywa pieniądz, który nie służy niczemu innemu jak niepotrzebnym bogaceniu się i robienie z siebie “lepszego” od innych. Zapominamy o podstawowych wartościach takich jak dom, rodzina i zdrowie. Większość artystów zwraca na to uwagę i piszę na temat tych wartości książki, czy wiersze. Różne grupy artystów jak, np. w kabarecie dość często zwracają na nie uwagę. Artyści rozwijają swoje zainteresowania nie dlatego, że widzą w tym dodatkowy pieniądz, robią to dlatego, że to lubią i sprawia im radość dzielenie się z innymi. Czują, że ich praca nie poszła na marne, czują się bardziej docenieni i wiedzą, że warto być sobą. Wiedzą o tym, że człowiek jest “idealny, dopóki jest sobą”. Jest kimś, dopóki nie gra kogoś z teatru, a piszę nowy scenariusz i go od razu przeżywa. Jest kimś, kiedy potrafi przyznać się do błędu i chcę go naprawić, bo błędem nie jest gubienie się w życiu, a unikanie konsekwencji i oszukiwanie samego siebie. Artyści są również bardzo wartościowymi ludźmi, szanują człowieka za to kim jest. Wit zauważył w Nikoli coś, czego nie mogli zobaczyć inni. Zastanawiał się po co tak mądra dziewczyna martwi się czymś tak mało istotnym, czymś na co akurat nie ma wpływu. Czuł, że jego obecność sprawi, że dziewczyna będzie coraz silniejsza i zacznie dbać o to, co ważne. Największym dokonaniem chłopaka o złotym sercu było przekonanie Nikoli, że jest wartością dziewczyną, której brakuje w tych czasach i że może pokierować swoim życiem jak tylko chce.

Kacper wrócił już ze służby. W domu czekała na niego mama, która niepokoiła się o związek syna. Kobieta lubiła Nikolę i nie rozumiała dlaczego Kacper się z nią nie widuje. Chciała to zmienić i dowiedzieć się dlaczego Kacper nie mówi nic o dziewczynie.

— Kacper, jak u Nikoli?

— Skąd mam wiedzieć. Byłem w pracy, nie u niej.

— Jesteście jeszcze razem?

— Nie. Zresztą praca ważniejsza.

— Pewnie, praca jest najważniejsza! A co z rodziną?

— Jestem za młody…

— Zawsze znajdzie się jakiś powód. Byliście ładną parę, a teraz widzę, że jest fatalnie. Kiedyś będziesz tego żałował.

Pomimo uporu matki Kacper nie zmienił decyzji i wciąż na pierwszym miejscu postawił służbę. Podczas ich kłótni przełożony policjantów zastanowił się nad sprawą i czuł, że coś jest nie tak. W tak krótkim czasie nie udały się dwie akcje służb policyjnych. Przełożony nie mógł uwierzyć w błąd swoich pracowników, jednakże musiał to sprawdzić. Zwołał konferencje Biura Spraw Wewnętrznych, żeby omówić kolejne działania podejmowane w sprawie gangu i usytuować problem. Jego podejrzenia były skierowane na kogoś z policjantów, jednakże było ciężko znaleźć winnego w tej sprawie. Przełożony miał zaufanie do swoich pracowników, dlatego chciał zostawić tą sprawę detektywom BSW. Agenci mieli zająć się zgłoszeniem. Sytuacja wyglądała poważnie, ponieważ nieodpowiednia osoba miała dostęp do poufnych informacji. Dla przełożonego mogło to oznaczać nawet zwolnienie z pracy.

“Ludzie ulicy” stawali się coraz bardziej bezkarni. Z tego powodu Szeryf mógł zemścić się na Wiśni. Jego plan działania dodawał pewnej “dobroci”, że kiedyś każdy dostanie to na co zasłużył. Zależało mu również na Kowalskim, żeby nie stał się obojętny jak żulacy na cudze nieszczęście. Pragnął dać mu wskazówki jak żyć, żeby wszystko odbyło się w zgodzie z innymi. Szeryf uczył też tego, że samo chodzenie do kościoła nie jest czymś niesamowitym. Mówił, że jest to słabe, bo w ciągu tej godziny można zawsze komuś pomóc, chodzenie do samej świątyni i udawanie niektórych ludzi o miłości bliźniego jest sprzeczne w życiu moralnym, gdyż liczą się intencje i dobre uczynki. Może Szeryf nie skończył żadnego uniwersytetu ani politechniki, ale zna więcej przydatnych rzeczy, niż wszyscy znani Ci profesorowie: “Szkoda że te kurwy dużo wymagają od Ciebie. Poza tym, że w Polsce są bilety do innych krajów, to nie ma tu nic, na co warto zwrócić uwagę.”

Zresztą co mógłby robić stary żulak, jeśli nie siedzieć na państwowym? Zupełnie nic! Nigdzie indziej go nie chcą! Sens w tym, że ta “demokracja” działa tylko na “górze”, u zwykłych obywateli tego nie ma. Rozumowanie Szeryfa udowadnia jak “biedna” jest dzisiaj Polska. Nie chodzi tu o biedę gospodarczą, rozchodzi się o biedę polityczną, oznaczająca, że w tym kraju nie ma dla większości przyszłości. a polityka to tylko niedotrzymane obietnice. Bieda dotyka też prawo — zło i pieniądze dość często wygrywają, zwykły człowiek mimo swej uczciwości może być potraktowany jak marionetka.

“Życie to czas przemijania, pełne smutku oraz niedopatrzenia. Jesteśmy tylko marionetkami w cudzych rękach, bo ktoś nas do tego stworzył.”

Kowalski oceniał wszystko odgórnie, nie tylko dlatego, że był wykorzystywany, ale miał taki światopogląd. Swoje uczucie opisywał w książce. Jednakże trudno było określić stan psychiczny chłopaka, a także to, czy nie robi tego z powodu miłości do Nikoli. Nie rozumiał dlaczego wszystko jest złe, nieuczciwe i zepsute. Życie na ziemi zostało jego “walką o mniejsze zło”, które miało zamykać ludzi jakby byli w kratkach, żeby ich uchronić jeszcze przed większym złem. W taki sposób odbierano by innym wolność i utrudniano normalne życie.

Marionetki są bardzo zbliżone do manekina. Sterowanie ich jest jednak o dużo prostsze i nie wymaga równowagi ani dokładności. Im bardziej nasza marionetka “szaleje” daje to pożądany efekt. Dlatego jeśli ktoś jest od nas silniejszy ma w sobie moc i pewność siebie z biegiem czasu rodzi “potwora” — takie coś, co pozwala wskoczyć na wyższy poziom, nie licząc się konsekwencjami naszych działań. Przykładowo gdy kogoś uderzymy, będziemy rodzić agresję, aż do momentu kiedy kogoś na zabijemy. Jest to doskonały przykład, że trzeba reagować na różne krzywdy, ponieważ inaczej dajemy możliwość rozwoju takiego “potwora”. Wspominając o sterowaniu musimy zwrócić uwagę na laleczki voodoo, które zapewne kojarzą się Tobie z bajek. Są one kojarzone z sprowadzeniem bólu ludziom, tzw. czarną magią. Jest to błędne, ponieważ voodoo najczęściej są wykorzystywany w celu uzdrowienia, czy znalezienia prawdziwej miłości. Za to “tematyczny” manekin określa Kacpra, który słucha się rad sąsiada i nie ma swojego zdania. W takim wieku chłopak musi już decydować o swoim życiu już sam, nie może myśleć, że zło istnieje wszędzie, ale nie u sąsiada.

Rozdział III — Albo Ty, albo oni…

Zbliżając się do złapania gangu namierzono miejsce zamieszkania pewnego człowieka znającego Szeryfa. Był to niejaki starszy pan blisko sześćdziesiątki. Policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych poszukiwali człowieka odpowiedzialnego za utrudnianie działań policyjnych na posterunku w Zalesiu. Chcieli wpierw porozmawiać z tym panem.

— Zna pan Szeryfa?

— Nie wiem o kim mówicie.

— Młody mężczyzna, szef gangu.

— To pomogliście. Coś więcej?

— Podobno pan się z nim widział.

— Kiedy? Gdzie?

— Wczoraj niedaleko parku.

— Tak widziałem się z moim siostrzeńcem, Maksem. Ale on jest dobry.

— Ma pan jakieś jego zdjęcie?

— Nie. Jeśli macie kogoś bezpodstawnie oskarżać to wypierdalać.

Policjanci z BSW zostawili starszego pana i poszli niedaleko parku. Byli zaskoczeni tym, że niczego się nie dowiedzieli. Zastanowili się nad szukaniem odpowiednich działań, żeby rozwiązać zagadkę i poznać kreta zanim nie będzie za późno. Minęło parę minut i wpadli na kolejny pomysł — “zaczniemy od tej, pierwszej nieudanej sprawy”. Była to akcja związana z podpaleniem w parku przy sklepie Wiśni. W okolicy nie było żadnych kamer, w tej sprawie Antczak nie był w stanie niczego konkretnego ustalić.

— Posłuchaj zgłoszeniem zajmował się podkomisarz Robert Antczak. Może uderzymy do niego?

— Całkiem świetny pomysł. Nie mamy i tak od czego zacząć. A Robert najwięcej orientuje się na temat tej akcji. Może zna więcej działań grupy Szeryfa.

Policjanci pojechali do wydziału kryminalnego, w którym pracował podkomisarz. Podczas podróży zadzwonili do jednostki, chcieli umówić się z Antczakiem na spotkanie. Policjant tego dnia akurat pomagał w archiwum policyjnym z powodu braku zgłoszeń w okolicy. Kiedy agenci z BSW przyjechali do jednostki Robert ciepło ich przyjął.

— No co tam chłopaki. Co się dzieje ze BSW chce ze mną utrzymywać kontakt?

— Chodzi o podpalenie niedaleko sklepu Wiśni. Pamiętasz coś mniej więcej z tej akcji?

— Nie było tam w ogóle kamer. Ale dowiedziałem się ciekawej rzeczy o Wiśni.

— Jaka to informacja?

— Wiśnia jest kłusownikiem. Przeglądałem kamery niedaleko lasu i zauważyłem, że strzelał do zwierząt. Problem w tym, że ktoś zepsuł kamery, a leśniczy nie ma zapisków monitoringu.

— Jest to bardzo przydatna informacja. Może komuś zaszedł pod skórę.

— Możliwe. Jeśli mówimy o kłusownictwie to podpadł Witkowi Biedakowi, on był leśniczy i też polował na zwierzęta.

— A to ciekawe. Musimy bliżej przyjrzeć się Wiśni i Biedakowi.

— Ja bym zamontował ponownie kamery niedaleko lasu. Trzeba porozmawiać z leśniczym i zająć się tym.

— Tylko tym razem trzeba ukryć tę kamery, żeby znowu nikt ich nie uszkodził.

— A w ogóle po co Wam informacje na temat Wiśni?

— Ściśle tajne.

— Rozumiem. Chciałbym tylko wiedzieć, czy jestem jeszcze Wam potrzebny, czy sami pojedziecie do leśniczego.

— Robert mamy do Ciebie zaufanie, ale mamy ciężką sprawę, a jest bowiem na wagę złota. Dlatego chcemy sami działać, żeby tym razem kamery również się przydały. Dzięki za pomoc, a my lecimy dalej.

— Jakby co możecie na mnie liczyć.

Detektywi pożegnali się z Antczakiem i pojechali do leśniczego, żeby zobaczyć czy założone są kamery. Kiedy policjanci BSW przyszli do leśniczego, mężczyzna przebywał w domku leśniczym. Domek niby niczego sobie, było to miejsce pracy leśniczego, w którym miał on swoje narzędzia w celu dbania o las, o zwierzęta no i o zieleń tamtejszego krajobrazu. W leśniczówce znajdował się kanciapa. W tym miejscu leśniczy miał swoje “graty” oraz jedzenie i wodę do picia dla zwierząt. W ogóle kto był leśniczym jak Witek Biedak poszedł na emeryturę? Leśniczym był Grzegorz Jędrzyk, czterdziestoletni mężczyzna mieszkający w Gminie Zalesie, we wsi Polnica oddalająca trzy kilometry od Zalesia. Jędrzyk był żonaty, miał dwoje dzieci, piętnastoletniego Michała i dziewięcioletnią Amelię. Przed pracą w leśniczówce mężczyzna zajmował się ochroną różnych gatunków ptaków.

— Założyliście już kamery?

— Jeszcze nie.

— W ogóle może opowiesz w jaki sposób uszkodzili Wam tę kamery?

— Byłem świadkiem jego z polowań. Było to niedawno, chciałem nakarmić sarny. Tu nagle schylam się, podaje wodę sarence, a tu nagle słyszymy strzał. Na nasze szczęście kłusownik ustrzelił kamery, był odwrócony w innym kierunku dzięki czemu mogliśmy po cichu uciec. Jestem leśniczym, moją pracą jest nie tylko pomaganie zwierzętom leśnym, ale obrona ich. Dla mnie kłusownik jest to wróg i ktoś taki nie powinien żyć wśród nas. Czuje się bardzo zaniepokojony, nie dochodzi do mnie to co się tutaj dzieje.

— A co się tu w ogóle dzieje?

— Jak to co się dzieje? Jakaś pokraka może strzelać do zwierząt, czy do mnie i nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności. A co jeśli małe dziecko z matką pójdą do lasu zbierać grzyby, czy nawet głupie jagody? Może dopiero kiedy ten zjebany kretyn ustrzeli dziecko lub matkę to wtedy ktoś zacznie kurwa działać?

— Akurat my nie zajmujemy się bezpieczeństwem w naszym lesie. Jesteśmy odpowiedzialni za coś innego, ale z pewnością zgłosimy pana obawy do odpowiednich służb. Mamy nadzieję, że ktoś odpowiedzialny zajmie się sprawą kłusowników. Dziwi mnie to, co się tu dzieje, jednak nie mamy dużego wpływu, żeby od tak móc pomóc. Może pan, panie Grzegorzu pomoże nam, a my zgłosimy sprawę, żeby zadbano o bezpieczeństwo lasu.

— Dobrze. W czym mogę pomóc?

— Najlepiej byłoby gdybyśmy my założyli kamery tutaj w lesie, w kilku częściach lasu i weryfikowali co tutaj się dzieje. Zajmujemy się teraz jedną sprawą i możliwe, że dowiemy się wszystkiego, co nas interesuje dzięki wycinkom z monitoringu. Uważamy, że większość odpowiedzi może znajdować się właśnie tutaj, przy okazji byśmy mogli poznać sprawę kłusowników. Niczego nie jestem w stanie obiecać, nie wiem, co się tutaj obecnie dzieje, ale wiem jedno, zależy nam na bezpieczeństwie zarówno ludzi jak i zwierząt.

— Jeśli otrzymam kamery to możecie śmiało je zamontować. Niedługo mam dostać nową kamery.

— Panie Grzegorzu, ale czy to czekanie teraz ma sens? Będą mijały dni, a tu nie ma najwyraźniej czasu na czekanie. Jesteśmy po to tu by działać. Może ja z kolegą zakupimy kamery, ewentualnie poprosimy burmistrza i komendanta o pomoc w ich zakupie. Na pewno nie możemy czekać, ponieważ nie wiemy, co się może tu wydarzyć. Mam nadzieję, że nikomu nie stanie się krzywda, a jeśli by się stała nie mógłbym sobie wybaczyć, że nic nie zrobiłem.

— Jestem za. Takich policjantów potrzebujemy.

Policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych pojechali do komendanta prosić o wsparcie w zakupie kamer. Ich plan był prosty, najważniejsze było zdobycie środków na zakup kamer i najszybsze zamontowanie ich w lesie. Ważne było również to, żeby nikt nie wiedział gdzie są kamery i że w ogóle są. Albowiem zależało detektywom na tym, aby kłusownicy nie ukrywali się ze swoim działaniami, żeby łatwiej było ich złapać. Jeżeli agenci poznaliby twarze chociaż jednego kłusownika i mieliby pewność, czy potwierdzenie o Wiśni jest słuszne, byłoby łatwiej zajmować się poszukiwaniem kreta w policji. Jeżeli Wiśnia naprawdę jest kłusownikiem to komu najbardziej zależało na tym, aby go zastraszyć? Czy na pewno był to Szeryf? A może był to dawny leśniczy? A może był to inny kłusownik, z którym właściciel sklepu ma na pieńku? A może był to jeszcze ktoś inny, o kim nie myślą detektywi? W ogóle o co z tym dziadkiem? Zna on Szeryfa, czy nie zna? A może zna kogoś innego, człowieka z jego grupy?…

A co się dzieje u naszej blondynki, Nikoli? Dwudziestolatka dowiedziała się już kim jest chłopak o złotym sercu. Poznała “wielkiego” artystę Wita, który popełnił samobójstwo z tęsknoty za matką. Od pewnego czasu dziewczyna sama zastanawiała się, czy chce się niepotrzebnie zamartwiać o to, na co nie ma wpływu. Przecież Kacper, jej były chłopak nie był warty jej uwagi, skoro dla niego praca była najważniejsza. Jak to dziwnie “praca jest ważniejsza od dziewczyny”. A może nie praca, a pogoń za pieniędzmi, przypodobanie się sąsiadowi i zostanie kimś ważnym ma jakiś sens dla Kacpra. W końcu sam chłopak nie jest nikim złym, po prostu chce być zaakceptowany przez środowisko. Ale czy to naprawdę takie ważne? Powiem Wam szczerze — nie jest to w ogóle. Nie masz za wielu przyjaciół? Nie masz dziewczyny? Rodzeństwo spędza z Tobą za mało czasu? Chłopaku, dziewczyno nie zamartwiaj się. Spójrz na Wita, chłopak nie znał nikogo z rodziny, został porzucony i sam zastanawiał się czy to właśnie z nim było coś nie tak. Pamiętaj, są dzieci (gdzie?) tu na świecie, gdzie nie mają co jeść i umierają z głodu. Są dzieci, których nie znają własnych rodziców, nie wiedzą skąd pochodzą i mieszkają w Domach Dziecka i czują, że nikt ich nie kocha. Czekają na rodzinę zastępczą i kiedy mają chwile, i rodzina zastępcza ich nie wybierze, czują się odrzuceni. Są jeszcze dzieci, które tracą rodziców podczas wypadków samochodowych. Są dzieci, które ktoś zmusza do seksu albo podcina im gardła. Czy to jest fajne? Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma jeszcze gorzej od Ciebie. I czy to byłaby Nikola, Kacper, czy ktoś inny, musisz pamiętać o tym, że życie jest tylko jedno i korzystaj z niego póki możesz. Nie upodabniaj się pod nikogo, nie bądź lizusem i nie rób czegoś wbrew swojej woli. To Twoje życie i Ty decydujesz jak chcesz je przeżyć (jednakże szanuj rodziców, nauczycieli i inne ważne osoby). Pamiętajcie również o tym dziewczyny, czy jesteś gruba, chuda, wysoka, niska, czy mieszkasz w mieście, czy na wsi, czy nie umiesz czegoś zrobić, co potrafią inni, to nie powód do wstydu, bo jesteś wyjątkowa, sobą. Chłopaku Ty możesz być również chudy, możesz być brzydki i możesz być kimś innym, niż Twoi rówieśnicy, ale pamiętaj, to Twoje serce jest najpiękniejsze.

Nikola zaczęła szukać kolejnego hobby. Ostatnio zainteresował ją “Smoczy teatr”. Pewnego razu wraz z rodzicami i młodszym bratem, Grześkiem poszli obejrzeć spektakl tancerzy “Aniołki”, który prowadziła młoda, dwudziestodwuletnia dziewczyna o pseudonimie “Iskierka”. Nikola była ciekawa, co taka młoda osoba mogła wymyślić. Chciała zobaczyć jak inne dziewczyny potrafią tańczyć. Nikola również potrafiła tańczyć, jednak to nie był balet, taki, który uprawiały tancerki. Oczywiście poza baletem były inne tańce, ale podczas przedstawienia Nikola mogła zobaczyć właśnie ten rodzaj tańca. Kiedy wszyscy z nich usiedli na miejscach w teatrze zauważyli dużą salę. Sala była wypełniona tyloma miejscami, że Grzesiek odwracał głowę kilka razy i do tyłu, i do przodu, i na lewo, i na prawo, i na widownię, aż do momentu kiedy nie poszedł ze swoim ojcem po popcorn. Ojciec ciężko pracował na budowie i każda chwila spędzona z rodziną była dla niego wybawieniem. Kochał on bardzo swoją rodzinę, piękną żonę oraz niesamowite dzieci. Był z nich dumny. Najwięcej czasu chciał spędzić z Grześkiem, ponieważ sześciolatkowi bardzo brakowało ojca kiedy on był w delegacji. W czasie kiedy ojciec dziewczyny poszedł z Grześkiem kupić popcorn, Nikola wraz z mamą przeglądały scenę. Widać było jedno, że dziewczynie bardzo spodobała się nie tylko sala, ale sam “Smoczy teatr”. W tym czasie Nikola myślała “jak fajnie jest spędzać czas z rodziną, razem jesteśmy szczęśliwi”. Po chwili tata wrócił z Grześkiem, a po kilku minutach rozpoczął się spektakl. Tancerki wyszły na scenę i przedstawiały bardzo piękny balet. Na ich cele była “Iskierka”, która chwilami zamykała oczami przy tym uśmiechając się. Tancerka przedstawiała różnego rodzaju akrobację, dodatkowo wzbogaciła taniec o kilka swoich dodatków. Chciała pokazać, że nie tylko potrafi tańczyć, ale sama jest w stanie coś ciekawego wymyślić. Niebawem “Aniołki” zeszły ze sceny i miał pojawił się kolejny artysta, tym razem jakiś kabaret. Podczas przerwy Nikola z rodziną wyszła i chcieli już iść do domu. Jednak po krótkiej rozmowie z rodzicami dziewczyna chciała sama spróbować tańczyć, ale nie wiedziała czy potrafi. Nikola poszła do toalety. W tym czasie dostała SMS-a od Kacpra, że chciałby wrócić do niej, ale na jego zasadach. Dziewczyna rozpłakała się, bo nie życzyła sobie, żeby ktoś ją tak traktował. W tym czasie do łazienki weszła również “Iskierka”.

— Cześć, czemu płaczesz?

— Cześć, mój były chce żebyśmy do siebie wrócili, ale on mnie nie szanuję.

— Nadal nie rozumiem. Nie musisz się go słuchać. To Twoje życie.

— Tak, moje, ale on nie powinien do mnie pisać w taki sposób.

— Jak w ogóle masz na imię?

— Iskierka, mi na imię Nikola.

— Posłuchaj Nikola, mój mi Malwina. Nie martw się tym, że jakiś chłopak piszę do Ciebie w taki sposób. To z nim jest problem, z Tobą jest wszystko ok.

— No tak, ale nie wiesz co nas łączyło.

— Oczywiście, nie wiem co Was łączyło. Ale wiem ile mnie łączyło i to nie z jednym chłopakiem. Nikola, ja też płakałam i byłam taka jak Ty, ale po co dalej się smucić? Mam pokazywać im to, że są warci moich łez i mojego czasu? Każda porządna dziewczyna zasługuje na dobrego chłopaka, a Ty Nikola wyglądasz na taką dziewczynę. Zastanów się, życie jest tylko jedno, zamiast płakać, możesz robić, coś bardzo wartościowego.

— Pytanie brzmi co.

— Masz jakieś hobby?

— Nie. Znaczy gram w piłkę nożną w miejskim klubie i jestem bramkarzem. Lubię pływać, ale to tylko sport, który każdy powinien uprawiać.

— Dziewczyno, Ty grasz w miejskim klubie? Jest jeden klub w okolicy i ciężko jest się do niego dostać.

— Tak. W nogę gram dobrze. Jestem jednym z najlepszych bramkarek w okolicy.

— A coś poza sportem?

— Czasem na wsi jeździe konno, niedawno zaczęłam grać w badmintona, ale to z Silnym… Nie wiem co dalej.

— Może chcesz tańczyć?

— Hihi. Nie wiesz Iskierka ile razy próbowałam. Ja mam dwie lewe nogi.

— Nikola, nie wiesz z kim rozmawiasz. Ja tańczę od małej dziewczynki. Teraz jestem zawodowo tancerką. Posłuchaj ja już muszę lecieć, niedługo mamy kolejny występ i musimy jechać dalej. Napiszę Ci na kartce swój numer, przemyśl to i zadzwoń. Tylko pamiętaj o jednym, że decyzja należy do Ciebie, nie do chłopaka.

Iskierka wyszła z toalety i poszła do swojego zespołu tancerek, aby przygotować się do kolejnej podróży. Tancerka dała szansę Nikoli na rozwijanie kolejnego, możliwego zainteresowania, jakim jest taniec. Malwina chciała dać szansę Nikoli i pokazać jej, że życie jest bardziej warte. Zdaniem tancerki każde hobby nie jest tylko uzupełniaczem czasu, ale rozwija cechy charakteru i uczy dążenia do celu. Przez rozwój swojego talentu poznajemy również swoją osobę i dowiadujemy się, jakimi tak naprawdę jesteśmy ludźmi. Grupa tancerzy przywiązuje ogromną uwagę na sposób poruszania się innych, po tym poznaje komu warto zaufać. Jeśli ktoś ma problem utrzymać się w jednym miejscu przez krótką chwile całkiem prawdopodobnie, że coś ukrywa. Artyści to bardzo wrażliwe postacie, niektórzy z nich wrażliwi są na muzykę, na melodię i na słowa piosenki. Podczas pisania swojego utworu kompozytor musi być spokojny (zapewne nie raz popełni błąd i będzie chciał coś zmienić w swojej pracy) i cierpliwy (nie zawsze “wynik” przychodzi od razu i chwilami trzeba na niego dłużej poczekać). Zanim dojdziemy do “perfekcji” i talent nabierze lepszych barw, musimy na nim spędzić wiele cennego czasu. Musimy mieć do tego “smykałkę” — po prostu musi się to nam chcieć. Hobby to takie coś, bez czego nie możemy żyć, ma to być wyjątkowe tylko dla Ciebie, czy też dla mnie. Dlatego dziwne nie jest to, że znalezienie swojego zainteresowania zajmuje tyle czasu i poświęcenia.


“Mamo, tato mam talent!”


Mamo, tato mam talent!


Jestem szybki i zwinny niczym tygrys,

potrafię być w kilku miejscach na raz.

Skaczę bardzo wysoko jak kangurek Kao,

hopsam tu i lecę sobie, spadam na ziemię.


Na tym parkiecie wywijam wigibasy,

kręcę się w kółko. Nogi same rwą

do tańca, tatusiu zatańcz ze mną.


Wstydzę się, zapomniałem słów,

publika czeka i nagle pamięć wraca kto jest Kopciuszkiem.

Nie mogę już się cofnąć, dałem słowo, obietnica ważna,

pojawia mi się na uśmiech na twarzy i działam.

Publika szaleje…


Mam w sobie nieodkryty talent.

Cały czas poznaje siebie i dowiaduje się na co mnie stać.

A stać mnie na wiele.

Potrafię przenosić góry, ale najbardziej cieszę się, że jestem kochany

za to kim jestem i mam nadzieję, że tak zostanie…


Mamo, tato mam talent!

Po powrocie do domu Nikola wraz z tatą usiadła na kanapie w salonie i zaczęła pytać się taty, czy ma jakieś marzenie. O dziwą dostała skromną odpowiedź “Tak, córciu. Chcę mieć jak najdłużej tak wspaniałą rodzinę.” Nikola była bardzo zaskoczona, nie przeczuwała, że niektórzy nie mają wygórowanych marzeń. Zastanawiała się dlaczego na tym świecie są ludzie, którzy chcą tylko żyć. Przecież w dzisiejszych czasach wiele osób goni za pieniądzem, a to trzeba kupić nowy samochód, bo sąsiad ma nowy prosto z salonu. Również przydałoby się zrobić remont w mieszkaniu, bo dawno nie było. Wakacje też są ważne, kiedyś też trzeba odpocząć. Człowiek, co chwila wyznacza sobie cele. Ale po co skoro i tak kiedyś umrze? Przecież to nie ma sensu? Oczywiście nasze życie jest bardzo krótkie i nie mówię o tym, że najlepiej jest nic nie robić. Chcę tylko powiedzieć, że ta pogoń za wszystkimi nas kiedyś wykończy. Mamy takie czasy i czasami warto sobie usiąść i po prostu powiedzieć, że marzę o tym, żeby wszyscy byli zdrowi oraz żeby każdy żył szczęśliwie tak długo jak tylko to możliwe. Pamiętam wiele ze swojego życia i wiem jedno, w kilka sekund może zmienić się wszystko. Czy to źle? Czy jednak dobrze? Ciężko powiedzieć, jednak człowiek pracuje na siebie całe życie, stracić to może w jednej chwili.

— Nikola, jak podobał Ci się występ?

— Tatusiu, było super. Cieszę się z Wami poszłam.

— Też się cieszę. Możemy nawet codziennie tak chodzić.

— Fajnie. Tato mogę się Ciebie o coś spytać?

— Nikusiu, pytaj śmiało.

— Czy według Ciebie mogę zostać taką tancerką?

— Możesz.

— A dlaczego?

— A dlaczego by nie?

— Yyy… A możesz trochę uzasadnić swoją odpowiedź? Bo “A dlaczego by nie?” to za dużo mi nie pomaga.

— Nikola, jesteś zdolną dziewczyną. Grasz w piłkę nożną w miejskim klubie jako najlepszy bramkarz, nadajesz się detektywa, świetnie jeździsz konną. Ponadto jesteś świetną aktorką. Nie będę wspominał o tym, że dobrze pływasz.

— Ale wiesz taniec nie jest taki prosty jak zagadki, czy jazda konną.

— Córciu, nic nie jest takie proste na jakie to wygląda. Nie mówię, że od razu będziesz znaną tancerką, ale jak włożysz swoje serce do tego, to oczywiście masz spore szanse.

— Czyli Twoim zdaniem powinnam próbować ćwiczyć i zadzwonić do Malwiny?

— Do tej tancerki?

— Tak, do Iskierki.

— Spróbować zawsze możesz. To Twoja decyzja. Nie ważne co zrobisz i tak będziemy z Tobą.

— Dziękuję tato. Spróbuję. Tylko jeszcze nie teraz, bo chcę porozmawiać z Kacprem.

Rozpoczyna się następny dzień patrolu 002. Aspirant Katarzyna Ziółko zaczyna mieć wątpliwości co do zachowania posterunkowego Kacpra Kowalskiego. Dla Ziółko policjant jest bardzo niedojrzały. Podczas jednej z akcji, kiedy mały chłopczyk, Mikołaj zgubił się w muzeum, Kacper bardzo zdenerwował policjantkę. Jej zdaniem Kacper nie powinien być policjantem, ponieważ nie szanuje innych. Od tego czasu kobieta obserwuje Kowalskiego, chcę odkryć dlaczego tak naprawdę jest w policji i jakie ma zamiary. Policjantce zależy na tym, żeby każdy obywatel czuł się bezpiecznie i zamierza przeciwdziałać grupie Szeryfa. Ziółko nie wie, że pracuje z podstawionym “człowiekiem Szeryfa”. Przed odprawą spotyka się na korytarzu z dyżurnym. Policjantka prosi dyżurnego o krótką rozmowę nt. jej partnera ze służby.

— Posłuchaj ten Kacper wydaje się dziwny.

— Kasiu, co masz na myśli?

— Nie wiesz jak zachował się podczas akcji kiedy rodzice zgubili dziecko w muzeum.

— Słyszałem. Jest nowy to wszystkiego nie wie.

— Ale wiesz że ja go ochrzaniłam, powiedziałam mu, że tak nie powinien, a on do mnie z mordą?

— Niedobrze. Policjant to powinien być wzór do naśladowania, a nie jakiś prostak.

— Masz rację. Ale widzisz teraz każdy może być w policji.

— Ten system jest zły. Muszą to zmienić.

— W razie co gdybyś coś słyszał dziwnego o nim to dasz znać?

— A co się dzieje? Nie ufasz mu?

— Wydaje mi się, że Kacper coś ukrywa. Kojarzę chłopaka, podobno grzeczny chłopak, rozstał się z dziewczyną i to z powodu pracy. Bardzo się zmienił i wątpię, żeby od tak mu się nagle odmieniło.

— Jak będę coś wiedział to dam znać. A teraz czeka nas odprawa.

Rozpoczyna się odprawa. Obecni są wszyscy policjanci, oprócz Kacpra. Przełożony policjantów nie jest zadowolony z tego powodu, że policjant przychodzi spóźniony na służbę. Po chwili wchodzi Kowalski.

— Cześć, przepraszam za spóźnienie, jednak dzisiaj nie mogłem być wcześniej.

— Kowalski siadaj.

— Dobrze. Obiecuję poprawę.

— Nie interesują mnie żadne obietnice. Proszę teraz o ciszę, czas na odprawę.

Podczas odprawy przełożony policjantów wspominał o nieudanych akcjach na gang Szeryfa. Powiedział, że policjanci muszą być bardziej uważni niż zwykle, ponieważ “Ludzie ulicy” są coraz bardziej niebezpieczni. Nie może być tak, że bandyci robią sobie, co chcą i są w tym bezkarni. W tym czasie Ziółko zastanawiała się nad udziałem Kacpra w tej sprawie. Czy może okazać się tak, że chłopak pomaga grupie przestępczej? Czy byłby on kretem? Dla policjantki był to znak, że ważna będzie rozmowa z przełożonym. Może być, że będzie miała rację, a może być tak, że rzuci bezpodstawne oskarżenia na innego policjanta. Jednak warto sprawdzić ten trop. Po odprawie Ziółko przychodzi do gabinetu przełożonego.

— Dzień dobry. Nie wiem przypadkiem, czy nie mamy kreta na posterunku?

— Kasiu, dlaczego tak myślisz? Podejrzewasz kogoś?

— Tak, Kowalskiego.

— Szczerze kiedy chłopak się pojawił spadły nam nasze statystyki. Wiem brzmi to dziwnie, że mówię o statystykach, ale mianowicie chodzi o to, że mamy więcej nieudanych akcji, niż wcześniej, przed dołączeniem Kowalskiego do policji. Martwię się, bo może być tak, że BSW mnie odwoła z tej funkcji, a nas posterunek może nawet zostać zamknięty.

— Jak to?

— Powiem Ci co i jak, ale to zostanie między nami, ok?

— Tak. Zostanie to między nami.

— Detektywi z BSW zajmują się tym i jeśli nie znajdą winnego, a dalej będą tak nieudane akcje jak podpalenia w parku, pobicia, kradzieże to nie będzie dobrze. Mogą zwolnić nas wszystkich, ponieważ najprawdopodobniej to od nas są wycieki. Musimy znaleźć kreta, inaczej nie będzie tak kolorowo.

— No ja podejrzewam, że Kowalski może być tym kretem. Oczywiście tylko to jest moja opinia. Chłopak dziwnie się zachowuje.

— Wezmę to pod uwagę i zgłoszę Twoje podejrzenia policjantom z BSW. Dobrze Kasiu, że mogę na Ciebie liczyć. Leć na patrol, jakby coś się zmieniło to daj znać.

Mija około godzina służby patrolu Ziółko i Kowalskiego. Policjanci dostają od dyżurnego wezwanie. Kolejnym zadaniem policjantów będzie rozmowa z sąsiadem Kacpra, Biedakiem. Na Posterunek policji w Zalesiu dotarło doniesienie, że dawny leśniczy strzela do zwierząt. Policjanci pojechali do domu Biedaka. Kowalski nie wierzył w to, co się dzieje. Nie wierzył w to, że sąsiad może mieć naprawdę złe intencje i że jego mama jednak mogła mieć rację. Policjant czuł się niezręcznie, bo bardzo dobrze znał Biedaka i poczuł, że musi go bronić. Kiedy wszedli z Ziółko do radiowozu, chłopak wysłał SMS-a sąsiadowi, że przyjedzie z Ziółko do niego. Chłopakowi zależało na tym, żeby uniknąć spotkania policjantki z jego sąsiadem, ponieważ nie wierzył w oskarżenia. Kiedy dojechali na miejsce okazało się, że Witka nie ma. Policjantka była bardzo zła, ponieważ chciała zobaczyć mieszkanie mężczyzny. Być może tam znajdowała się broń lub mięso zabitych zwierząt. Było to bardzo dziwne, że emeryt nie jest w mieszkaniu, jednak aspirant zakładała, że po prostu mógł on wyjść na miasto zrobić zakupy. Z Kowalskim postanowili, że na razie zostawią sprawę Biedaka i przyjadą za parę godzin. Po kilku godzinach znowu to samo.

Opowiadałem Wam już o tym, co było kiedy Kacper spotkał się z Nikolą? Z pewnością nie. To słuchajcie! Pewnego upalnego dnia Kacper chciał pogodzić się z Nikolą. Zaprosił ją do lasu, żeby przejść się na spacer. Dziewczyna jednak była odmiennego zdania, nie chciała być już żyj z „cebulą”, przez którą tylko płaczę. Płakać jeszcze można, ale z powodu szczęścia, a nie z chamstwa i buractwa. Nie myślał on w ten sposób, że jego zachowanie może urazić dziewczynę. Wcześniej nie liczył się z nią, teraz poczuł, że jednak źle zrobił i zależało mu na powrocie do ukochanej. Czy to miało jednak sens? Nikola chciała jednego, tego, aby chłopak zrozumiał, że źle zrobił i ją przeprosił i zastanowił się nad sobą, żeby nie popełnić gorszych błędów, które mogą go kosztować nawet życie. Dziewczyna nie wiedziała, że chłopak współpracuje pod przykrywką i poprzez Biedaka kontaktuje się z samym szefem gangu niebezpiecznej grupy. Nie wyobrażała sobie tego, co może za jakiś czas wydarzyć się przez lekkomyślność chłopaka. Nie myślała już o chłopaku tak jak kiedyś. Wtedy liczyło się to, aby Kacper miał dobrze, żeby nic się jemu nie stało. Teraz zależy jej jedynie na zwykłym pogodzeniu. W końcu spotykają się na ścieżce lasu, w ich ulubionym miejscu, tam no przy pniu drzewa, gdzie kiedyś chowali się i uprawiali seks no może z raz i przestali.

— Cześć Nikola.

— Cześć Kacper. Chcę się z Tobą pogodzić.

— Ja też. Nie chcę się z Tobą już kłócić. Wróćmy razem do siebie.

— Kacper, ja chcę tylko żebyś mnie przeprosił.

— Jak Cię przeproszę to wrócisz do mnie?

— Nie! Posłuchaj Ty w ogóle wiesz co źle zrobiłeś?

— Nikola pożałujesz tego.

— Dobra idę. — Kacper łapie za rękę Nikolę, żeby ją zatrzymać. Uderza ją w twarz. — Pogięło Cię? Czemu to zrobiłeś? — Kacper drugi raz uderza Nikolę

w twarz. — Jesteś z siebie kurwa dumna? Jak Ty możesz mnie nie chcieć? Przecież razem będziemy szczęśliwy. Pomyśl tylko.

— Właśnie już wszystko przemyślałam. Puść mnie, no! Kiedyś Cię kochałam, teraz mnie tylko ranisz. Rozumiesz to w końcu?

— Nie! Zdradziłaś mnie z tym chłopaczkiem i co teraz myślisz? Że ja kurwa odpuszczę i że będziecie razem? — Kacper tym razem uderza Nikolę w brzuch, po czym dziewczyna się przewraca.

— Kacper zostaw mnie. Już! — Chłopak kopie dziewczynę, po czym rozbiera ją i zdejmuje jej majtki. Nikola próbuję się uwolnić, jednak Kacper jest policjantem i zna różne sztuki walki, bez problemu radzi sobie z dziewczyną. Ona nie jest w stanie nic zrobić, zamyka tylko oczy, żeby nie widzieć swojego oprawcy.

— Tak, suko tego naprawdę chciałeś? Tego kurwa chciałaś.

Chłopak zostawia dziewczynę rozebraną w lesie. Postanawia jak gdyby nic iść do swojego sąsiada, bo był z nim umówiony. Dziewczyna nie ma siły nawet by podnieść się, przez cały niemal dzień leży goła obok różnych krzaczków i zakrywających ją drzew. Pobita, zgwałcona, sina dziewczyna to udało „osiągnąć” się bezbronnej nikomu dziewczynie. Miłość Kacpra zniszczyła uczucie pomiędzy Nikolą i stworzyła wstręt dziewczyny do chłopaka. Przez ten czas Nikola płakała. Nie miała nic, nie mogła nawet wyjść i się chować nawet do leśniczówki, bo leśniczy by ją wygnał. W okolicy były sarny, które widziały dziewczynę. Było jej wstyd. Po chwili spojrzał na nią leśniczy, Grzegorz Jędrzyk.

— Co tu się dzieje? Dlaczego jesteś rozebrana na środku lasu? Dzwonie na policję i niech się Tobą zajmą.

— Dziękuję. Mój były chłopak mnie zgwałcił. — dziewczyna zamknęła oczy, żeby nie widzieć patrzącego na nią mężczyzny.

— Spokojnie. Nie wstydź się, ja nie jestem taki. Dzwonie na policję, oni Ci pomogą.

— Tylko niech pan tu zostanie, proszę. Bo jak on tu wróci, to znowu zrobi mi krzywdę.

— Dobrze. Nie martw się.

Leśniczy wykręca numer i dzwoni na policję. Odsuwa się na trochę od dziewczyny po to, żeby na spokojnie wyjaśnić sytuację dyżurnemu. Chcę, aby ktoś jej pomógł, ponieważ widzi, że ktoś ją skrzywdził. Jędrzyk pierwszy raz spotkał się z taką sytuacją, a widział nie jedne dziwne rzeczy. W lesie widział już mięso zwierząt po królikach, sarnach, niedźwiedziach, choć akurat w tym lesie nie ma niedźwiedzi, ech to samo z dzikami. Widział również martwe kurczaki, koguty, kurczaki, a nawet łby łabędzi, nie wspominając o tym, ile tu bywało śmieci, bo nie jedną imprezę robiły „duże dzieci”. Ja to bym się tego wstydził, ale akurat inni już nie muszą. To, co się tu chwilami działo to brakowało na to słów. Człowiek nie wiedział, co ma w danej sytuacji robić. Gdyby każdy dbał o ten las i o inne państwowe rzeczy jak o swoje, nie byłoby czegoś takiego, że leśniczy musi sprzątać las, a miałby czas na inne, ważniejsze rzeczy, które mogłyby mieć wpływ na życie zwierząt.

Zgłoszenie o zgwałconej dziewczyny w lesie przyjęli policjanci z wydziału kryminalnego. Sprawą zajmował się podkomisarz Robert Antczak. Policjant pojechał do lasu i wpierw spotkał się przed miejscem z leśniczym, żeby wyjaśnić całą sytuację. Jędrzyk opowiedział całą historię i uważa, że dziewczyna mówi prawdę. Podkomisarz podpisał się pod to, bo kto mądry rozbiera się w lesie i w dodatku ma tyle siniaków i zarysów na ciele? No raczej, nikt mądry nie robi tego dla przyjemności. Również Antczak pierwszy raz spotyka się z taką sytuacją, jednak nawet jeśliby to przeżył, to i tak nie miałby teraz lżej, niż za pierwszym razem. Musiał uważać na słowa i chciał porozmawiać z dziewczyną, nie widząc jej, żeby ona się nie wstydziła. Zbliżył się niedaleko dziewczyny, schował się za drzewo, żeby jej nie widzieć.

— Witaj, z tej strony podkomisarz Robert Antczak. Nie widzę Cię, jestem za drzewem. Mogę pożyczyć Ci ubrania, ja się odwrócę, a Ty się ubierz. — Antczak odwraca się — Już możesz się ubrać. — W tym czasie dziewczyna ubiera się.

— Już. Możemy stąd iść? — Nikola płaczę.

— Jeśli chcesz to Cię odwiozę. Podaj mi tylko adres i wyjaśnię sytuację rodzicom.

W tym czasie dwudziestoletnia blondynka na kartce od policjanta piszę swój adres zamieszkania, żeby on mógł zawieźć ją bezpiecznie do domu. Widać jedno, że dziewczyna przeżyła coś strasznego, jej oczy wyglądały strasznie, chwilami miała problem otworzyć je, bała się zobaczyć swojego oprawce. Bała się również zobaczyć innych mężczyzn, ponieważ to co zrobił Kacper zostało w niej przez najbliższy okres życia. Pamiętam jak Nikola czuła się tak źle kiedy Kacper ją źle potraktował i powiedział jej, że Nikola nie robi nic w życiu, że „żyje na garnuszku rodziców”. Ten czas dla samej bohaterki był ciężki. Przez wiele czasu nie mogła wybaczyć Kacprowi, że coś takiego powiedział — w końcu jako jej chłopak nawet o czymś takim nie powinien pomyśleć. To właśnie on powinien być największym dla niej wsparciem, a nie „cebulą” i być powodem do smutku. Ale to co zrobił chłopak „teraz”, to najgorsze, co mógł zrobić. Taki chłopak jak on, ktoś kto myśli o innych, ktoś kto pomaga ludziom, zostaje policjantem i chce być nawet wzorowym obywatelem, gwałci swoją dawną dziewczyną? W taki sposób kurwa się godzi? Czy w taki sposób każdy mężczyzna przeprasza swoją ukochaną? Nie wiem może to sposób na udobruchanie ukochanej „choć pokaże Ci, będzie Tobie weselej”. Ale chyba tego Kacper się nie spodziewał… Dziewczyna wyglądała strasznie. Jej ciało było pełne siniaków, miała ona problem z prawidłowym poruszaniem się, co chwile narzekała na ból ciała, chwilami leciała jej krew z twarzy, dlatego wracając radiowozem do domu była już zakrwawiona. Antczak nie widział nigdy takiej sytuacji. W swojej karierze nie spotkał się z czymś takim. Ba — żaden inny policjant z Zalesia i okolicy nie spotkał się z taką okropnością. Kiedy wrócili do domu dziewczyny, policjant musiał wyjaśnić sprawę matce dziewczyny.

— Dzień dobry. Jestem podkomisarz Robert Antczak. Przywiozłem państwa córce.

— A co tu się w ogóle stało?

— Najprawdopodobniej ktoś państwa córce…

— Jezu. — Matka dziewczyny zaczęła płakać. — Dlaczego moją córce spotykają takie wstrętne rzeczy.

— Przykro mi. Ja nie jestem w stanie tego wyjaśnić. Córka może zgłosić sprawę na policję.

— Ale co z tego? Wie pan jaki dla niej to ból?

— Nie, nie wiem jak to jest. Mogę obiecać jedno, że jeśli córka pójdzie na policję, oprawca może trafić do więzienia. A tak jaką mamy pewność?

— Rozumiem. Jednak teraz muszę iść do córki. Przepraszam, ale muszę już iść.

— Do widzenia.

Matka dziewczyny idzie w kierunku pokoju Nikoli. Puka do niego i pyta się córki, czy może wejść. Dziewczyna nie chce wpuścić matki, wstydzi się całej sytuacji i w to, że umówiła się z Kacprem. Dwudziestolatka zaczęła myśleć, że sama jest sobie wina zaistniałej sytuacji. Ale jak może być ona winna? Namawiała go do tego? Oczywiście, że nie. Chłopakowi coś odbyło i rzucił się na nią i od tego się zaczęło. Dziewczyna nie miała na to wpływu, ani swoim wyglądem, ani swoim zachowaniem nie była sobie winna. Widać było tylko, że chłopak jest chory. Stał się swoim wrogiem, widział we wszystkim zło, nie wiedział komu może wierzyć, wierzył jedynie bezgranicznie Biedakowi. Był to jego przyjaciel, był to wielki „guru”, z którym można porozmawiać. Za to dziewczyna straciła znowu wiarę w siebie. Miała w sercu bliznę, która zostanie do końca jej życie. Nie da się tego tak łatwo zapomnieć. Ale jak się tego nie da zapomnieć? „Blizna” to kolejny mój utwór, który tym razem przedstawia ból naszej bohaterki.


„Blizna”


W moim sercu została blizna po Tobie,

Smutne jest to kiedy Ty starasz się i nikt Cię nie docenia,

kiedy kochasz całym sercem,

ratujesz komuś życie a Cię nie widzą.


Stworzyli nam świat i namalowali na kolorowo pola, drogi, kwiaty, a zapomnieli o nas.

Zapomnieli o miłości, o rodzinie,

o drugim bezbronnym człowieku.

Biedne serce, zranione przez złych ludzi wierzy, że kiedyś będzie lepiej.


Wierzy i kocha,

cierpi i walczy o szczęście,

pomaga i szanuję.

Pamiętaj — los zawsze wie kiedy do kogo się uśmiechnąć.


Wstyd mi za Kacpra. Jego zachowanie jest bezczelne. Nie zrobił on nic, jedynie poszedł do Witka ostrzec go przed tym, że szuka go policja. Sąsiad policjanta podejrzewany jest o kłusownictwu, chłopak uważa, że oskarżenia są bezpodstawne i mają na celu zniszczenia jego przyjaźni i Witka. Z sąsiadem odkrył wspólny „tor”, potrafi z nim bardzo dobrze się porozumieć, czuje, że to coś więcej, niż tylko stary emeryt. Po prostu zdaniem chłopaka Witek ma dobre serce i jest inny od pozostałych, nie goni za tym wszystkim, co reszta. Witek woli chwile po stać i zastanowić się nad życiem, w końcu już jest w dojrzałym wieku i nie ma siły na takie głupoty. Gonitwa za pieniądzem i staniem się żulakiem nie sprawia mu radości. Oczywiście jest to kłamstwo, bo Biedak jako jedyny z „Ludzi ulicy” jest żulakiem i zależy mu na tym, żeby na swoich oszustwach się wzbogacić. Wie również to, że jako pomocnik Szeryfa nie może być jego wrogiem, dlatego przyjął taką postawę. Współpraca z szefem gangu daje mu ogromne możliwości, które zwykły zjadacz chleba nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić. Kłusownik zabija różnego rodzaju zwierzęta, nie tylko w lesie, również zwierzęta morskie, czy lądowe. Zależy mu na mięsie tych zwierząt, ponieważ współpracuje z różnymi kupcami i ma z tego duże pieniądze. Oprócz tego organizuje również różne walki dzikich zwierząt, zbiera jajka chronionych gatunków. Robi też eksperymenty ze zwierzętami, Witek chce wprowadzić taką „formę” zwierząt, która nie będzie tylko silna, ale będzie szybka i najlepiej niewidzialna jak kameleon.

Kiedy emeryt dowiaduje się o tym, że policja go szuka, zamierza jak najszybciej się spakować, żeby wdrążyć swój plan. W pośpiechu nie bierze wszystkich najpotrzebniejszych rzeczy, ponieważ nie wie ile ma czasu do następnej wizyty policji. Wie jedno, że Ziółko zależy na wyjaśnieniu tej sprawy, a zna kobietę i wie, że może to być koniec jego badań. Dlatego musi opracować tak doskonały plan, aby nikt go nie złapał. Ale jeśli ucieknie to i tak będą go szukać? W takim razie trzeba się przebrać i stworzyć swój nowy image. Przecież po wyprowadzce trzeba dalej kontynuować swoje badania, żeby móc przejąć władze nad tym chorym światem. Jest to możliwe, ale trzeba znaleźć dobrą kryjówkę. Ale to nie jest jedyny problem. Kacper musi dalej ufać Witkowi, żeby z Szeryfem mogli dalej wdrażać swoje działania. Musi wytłumaczyć mu, że przeprowadzka jest konieczna, ponieważ policja ma względem jego osoby bardzo złe zamiary. Wmawia chłopakowi, że policja szuka go, ponieważ podejrzewają że zniszczył kamery w lesie. Mężczyzna wyjaśnia, że mundurowi nie wierzą w żadne jego słowa, dlatego musi uciec, ponieważ spokojnie chce przeżyć ostatnie lata swojego życia. W końcu nie wiadomo ilu zostało tak dojrzałemu mężczyzny.

Witek żegna się z Kacprem. Wmawia mu, że ma co załatwienia swoje sprawy. Po wyjściu chłopaka z mieszkania, mężczyzna dzwoni do Szeryfa i wyjaśnia mu całą sytuację. Biedakowi zależy na tym, aby jego wspólnik pomógł mu znaleźć kryjówkę, dzięki której dalej będzie mógł kontynuować badania na zwierzętach. Szeryf jest bardzo zaskoczony faktem, że emerytura szuka policja. Zastanawia się nad tym, czy przypadkiem Biedak nie ukrywa czegoś przed nim i „jego” ludźmi. Dla Szeryfa jest to znak, że Witek ma jakiś plan, który może jemu się podobać. Szeryf chcę dowiedzieć się, dlaczego Witka szuka policja, dlatego rozpoczyna śledztwo i wysyła Maksa w celu obiecanej pomocy znalezienia kryjówki. Biedak cieszy się z tego powodu. Być może jego plan uda się niebawem wprowadzić z życie. W końcu Biedak odkrył już działanie lasera „X”, które pozwala zrobić wybrane przez niego zwierzę niewidzialne. Dla naukowca jest to duża szansa, ponieważ zamierza zmienić się w tygrysa, a następnie strzelić się tym promieniem. Chce dokonać on zemsty na byłym burmistrzu i zagrozić jego życiu, ale również planuję zawładnąć światem. Mężczyzna chce zniszczyć policję, która od wielu lat zakłóca jego działania z kłusownictwem. W jego plan wchodzi również zabójstwo kilku „silniejszych” mundurowych — pomagając Szeryfowi jest w stanie „złamać” dobre serce Kacpra. Przez sąsiada jest w stanie poznać działania nie tylko aspirant Ziółko, czy podkomisarza Antczaka, ale również pozostałych policjantów działających w celu zagrożenia Szeryfowi oraz jego osobę. Kłusownik jest bardzo sprytny, od wielu uważa na wszelkie działania, podejrzenia na niego wpadają dopiero kiedy jest leśniczym i bardzo dziwnie się zachowuje. Postawiono mu w sądzie wiele nierozwiązanych spraw, ponieważ Biedak miał bardzo dobrego prawnika, a wiele dowodów zostało zniszczonych.

Po kilkunastu minutach do mieszkania puka Maks. Witek poprosił Szeryfa o wsparcie w znalezieniu kryjówki. Maks od podszewki zna Zalesie i jest „mistrzem” szukania dobrych kryjówek. Wpadł na pomysł, aby poradzić Witkowi przeprowadzkę w opuszczony dom na zaciszu miasta. Chłopak przyjechał samochodem i proponuję Biedakowi pomoc w przenoszeniu jego „gratów”. W ten sposób być może zorientuje się, co takiego wspólnik Szeryfa chce ukryć. Maks widząc kratki zwierząt, zastanawia się dlaczego Witek jest tak chory, że krzywdzi bezbronne zwierzęta. Chłopak kocha zwierzęta, nie rozumie tego, że ktoś może sprawiać im ból. „Kim to kurwa trzeba być, żeby chować klatki tak sporych zwierząt? Rozumiem świnki morskie, chomiki, jeszcze tę papugi, czy króliczki no ok, ale tu jest ich dużo, w dodatku nie ma takich zwierzątek. Przecież tę zwierzęta nikomu nie zrobiły nic złego, a nawet jeśli to przecież one nie chciały. Ta broń też mi się nie podoba. Przecież on był leśniczym, czyli powinien kochać zwierzęta, powinno mu zależeć na tym, aby takie przedmioty były niemożliwe do zakupienia. To wygląda tak jakby był wrogiem zwierząt, albo zamierzał strzelać do ludzi. Jest to dziwne, że Witek odwala takie rzeczy. Tę długie siatki, czy pułapki wyglądają jakby był kłusownikiem. Muszę o tym powiedzieć Szeryfowi. W końcu ja tego nie wiem, może Szeryf o tym nie wie, a może ten stary dziad coś jeszcze ukrywa. Nie ufam mu, nigdy jakoś nie wierzyłem, mieli rację, że go podejrzewali o najgorsze. Tylko ciekawe, co w tym [najgorszym] się zawiera.”

Policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych podjęli kolejne działania związane ze znalezieniem szpiega w policji w Zalesiu. Kolejnym etapem jest zamontowanie kamer w lesie, czyli próba poznania działań kłusowników — najprawdopodobniej Witka Biedaka i Wiśni. Szukają motywów ich działania oraz osób z nimi powiązanych, którzy mogą mieć swój wkład w Posterunku w Zalesiu. Śledczy chcą bliżej przyjrzeć się im bliskim, dlatego zaczynają od ich miejsca zamieszkania. Detektywi rozpoczynają od Wiśni, to właśnie od niego zaczyna się pierwsza historia. Chcą prześledzić jego przebieg życie, z kim się zadawał, kim był, jakich poznawał ludzi i dlaczego ktoś mógł mu zacząć grozić. W papierach policjanci znaleźli, m.in. sprawę o podejrzenie podpalenia przez Wiśnię jednego z domków letniskowych na osiedlu „Bursztynowych”, czyli przy kilku spokojniejszych ulicach niedaleko smoczego teatru. Według zeznań świadków mężczyzna podpalił jeden z domków letniskowych w celu zabójstwa konkurenta w wyborach samorządowych. Wiśnia kandydował na radnego miasta i jego przeciwnik był bardziej lubiany od niego. Niektórzy twierdzą, że Wiśnia zamierzał od dłuższego czasu zagrozić przeciwnikowi, są osoby, który słyszeli jak jemu groził. Mężczyzna nie potrafił się za bardzo obronić, jednak podpalenie domku było w nocy i nikt nie widział kto to zrobił, dlatego niczego nie mogła było udowodnić. Nikt nie wie, czy to była prawda, jednak od tego czasu wiele osób znienawidziło Wiśnię. Był on do tego zdolny? Powiem tak, Szeryf znał Wiśnię dobrze i wiedział, że nie jest tylko kłusownikiem, ale też piromanem. Mężczyzna zawsze uśmiechał się podczas widoku ognia, chwilami się odsuwał, a za chwile przesuwał, bo jak to mówił „ogień dodaje uroku”. Wiele osób nawet nie próbowało komentować jego zachowania, ponieważ nie chcieli, aby piroman ich zaatakował. Jednak dlaczego piroman żyje bardzo dobrze i jest właściciel sklepu jubilerskiego? Niektórzy twierdzą, że dostał on ogromny majątek, inni twierdzą, że jest złodziejem, a jeszcze inni, że za każde podpalenie dostawał pieniądze. Oczywiście są osoby wśród jego środowiska, które chronią jego postać. Twierdzą, że mężczyzna jest biznesmenem i nie jest, ani nie był zdolny do takich podpaleń. Wiadomo jedno, że Wiśnia jest kłusownikiem i wykorzystuje w tym swoją słabość do ognia — w taki sposób zabija zwierzęta. Nie, nie je ich, również nie sprzedaje — po prostu przygląda się na ich bolesną śmierć. I z tym właśnie walczy Szeryf — z chorym kłusownikiem, który kiedyś usmaży nie tylko wszystkie zwierzęta w mieście, ale również podpali innym ich domy, na które ciężko pracowali przez wszystkie lata krótkiego życia. Szef gangu jest przeciwny tego typu działaniom, walczy ze wszystkim, co mu się nie podoba. Podpalenie niedaleko sklepu Wiśni nie miało na celu skrzywdzenia właściciela sklepu, lecz miało przestraszyć Wiśnię, żeby się „wyleczył”. Od tego czasu Wiśnia boi się dotykać ognia, nie myśli o kolejnych podpaleniach. „Ludzie ulicy” mają nadzieje, że mężczyzna opanuje się i nie będzie niczego podpalał. Jest to skromna myśl tej grupy, ponieważ mają kolejne plany względem „obrony” miasta i gminy Zalesie. Teraz głównym tematem jest sam Witek Biedak, który ukrywa coś przed swoimi kolegami z grupy przestępczej.

Detektywi BSW spotykają się ze swoimi przełożonym w jego gabinecie w celu przeprowadzenia krótkiej analizy ich pracy.

— Kamery w lesie zamontowane, Wiśnia i sprawa podpaleń została również sprawdzona. Czym się teraz zajmiemy?

— Panowie możecie mi opowiedzieć o tej sprawie z Wiśnią i jego podpaleniu? Czy dowie-dzieliście się czegoś ciekawego na temat Wiśni? Chciałbym wiedzieć, czy to prawda, czy to on jest piromanem. Jest to ważne, może sam jest zagrożeniem dla miasta i być może sam podpalił. Wiem brzmi to bardzo dziwnie, ale nie ukrywajmy,

tę sprawy z podpaleniem mogą się łączyć.

— No my to rozumiemy, ale nie wiemy nic o jego niepotwierdzonej chorobie. Przecież może być tak, że ludzie wymyślili jego chorobę i wmówili to jemu albo co gorsze on wmówił ją sobie sam. W takim razie zajmiemy się dalej tematem Wiśni oraz będziemy mieć oko na monitoring w lesie. Być może Wiśnia jest sam sobie winny.

— Dokładnie. Oczywiście są podejrzenia ze jest on kłusownikiem, tak samo jak Biedak, dlatego trzeba bardzo dokładnie to sprawdzić. Trzeba pamiętać również o tym drugim, w końcu o tamtym też są niezłe historie. Jednak na razie zacznijcie od Wiśni. Ten były leśniczy nie jest już groźny. Jest on taki stary, że w niczym nam nie zagrozi. Dobrze, panowie pracujcie dalej i informujcie mnie na bieżąco.

Kolejnym etapem zadania policjantów z BSW jest potwierdzenie choroby Wiśni, jakim jest piromania. Detektywi chcą zbadać sprawę, ale pod takim warunkiem, żeby podejrzany niczego się nie domyślił. Chcą porozmawiać z psychoterapeutą na temat tego zaburzenia i chcą dowiedzieć się, czy jest to możliwe, aby kłusownik był piromanem. Zależy im na poznaniu przebiegu choroby i na poruszeniu tematu, czy mężczyzna był w stanie podpalić domek letniskowy, o który był oskarżony. Tyczy się to również sprawy podpalenia niedaleko sklepu Wiśni, ponieważ może być tak, że mężczyzna jest sporym zagrożeniem dla miasta. Dla śledczych to bardzo ważna sprawa, być może chory mężczyzna będzie chciał dokonać kolejne podpalenia i planuje kolejny tym razem „gorszy” skok, z „większymi” obrażeniami… Policjanci zaczynając swoje działania, odwiedzają psychiatrę i chcą porozmawiać z nim na temat Wiśni. Umówili się z psychoterapeutą w jego gabinecie.

— Mógłby nam pan wyjaśnić skąd bierze się piromania?

— Na to pytanie jest bardzo ciężko odpowiedzieć. Jedna z teorii mówi o tym, że powodem tego są zmiany osobowości człowieka i zmiany w mózgu.

— W jaki sposób można wyleczyć tą chorobę?

— Psychoterapia i odpowiednie leki. U dzieci łatwiej jest wyleczyć chęć podpalenia, większość dorosłych nie zwracają na to uwagi i przychodzą do lekarza zbyt późno.

— A mógłby nam pan powiedzieć jak wyglądają podpalenia u takiego piromania? Czy jest on w stanie przyznać się do tego co zrobił?

— Tak, przyznają się, ale nie zawsze. Czasem po prostu tego się wstydzą lub chcą to ukryć.

— A kojarzysz może Wiśnię? Jest to właściciel sklepu jubilerskiego niedaleko parku.

— Tak, znam Wiśnię. O co panowie chodzi?

— Czy Wiśnia jest piromanem?

— Tego już wam nie powiem. Sam tego nie wiem, mam wielu pacjentów. Jeśli macie nakaz to mogę to sprawdzić. Do tego czasu trzyma mnie tajemnica zawodowa.

— Oczywiście, dla nas nie jest to problem przyjść z nakazem, jednak zależy nam bardziej na czasie. Niebawem przyjdziemy z nakazem.

Policjanci wychodzą z gabinetu. Są bardzo ciekawi, czy Wiśnia jest piromanem, jednak potrzebują jeszcze nakazu, aby tego się dowiedzieć. W tym czasie jadą do swojego przełożonego po odpowiedni dokument, aby mieć dowód na to, że informacje wykorzystają do przeprowadzonego śledztwa. Psychoterapeuta nie zamierza podać im informacji nt. jakiekolwiek pacjenta, dopóki nie jest pewien, że informacje jakie poda, nie wyjdą gdzieś indziej. Po uzyskaniu dokumentu detektywi przyjeżdżają drugi raz do gabinetu psychoterapeuty. Mężczyzna sprawdza dokumenty rozwoju choroby swoich pacjentów, szukając Wiśni. Po ok. piętnastu minutach znajduje pacjenta i widzi, że od dziecka jest piromanem. Nie chciał się leczyć, był bardzo oporny i podczas przyjmowania leków, udawał, że je bierze, a kiedy rodzice wychodzili wypluwał je i wyrzucał do kosza. Historia choroby rozpoczęła się od momentu wycieczki szkolnej Wiśni jako dwunastoletnie dziecko do cyrku. Pokazy ognia bardzo zainteresowały chłopaka. Czuł się jakby to był jego cały świat. Pierwsze podpalenie dokonał dwa dni później kiedy podpalił kosz na boisku szkolnym. Dla wielu uczniów było to zaskoczenie, że nagle przed rozpoczęciem gry w piłkę nożną spotykana jest niewielka chmura ognia. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, kto był do tego zdolny, nauczyciele uważali, że to „wybryk” kogoś z uczniów, żeby komuś się przypodobać. Dopiero po pewnym czasie rodzice poznali, że z ich synkiem jest coś nie tak. Było to od momentu kiedy chłopak zbyt dużo mówił o płomieniach, interesował się bardzo pracą strażaka i jak sam mówił „strażacy mają bardzo fajny długi wąż i super głośny alarm”. Przez wiele czasu chłopak miał problem zaprzyjaźnić się z kimś na dłuższy okres czasu, był często pomijany przez innych rówieśników w szkole. Nie był za bardzo lubiany. Mianowano go na „dziwaka” i porównywany był do Worms’a, który korzystał z miotacza ognia. W końcu Wiśnia sam był takim „miotaczem” i nie potrzebne mu było żadne inne, dodatkowe narzędzie. Chłopakowi było bardzo przykro, nie rozumiał dlaczego inni go odrzucają — sam uważał, że jest to normalne, a ogień jest czymś normalnym. Skoro istnieją na obozach ogniska, skoro są zimne ognia, czy też korzystamy w lato z grilla, a nawet są gorące piaski to „silny” żywioł jest wśród nas. Wiśnia był zdolny do wielu podpaleń. Nie czuł się chory, dlatego unikał leków, a w momencie kiedy odszedł od rodziców zapomniał o tym, że jest piromanem. Nie, nie zapomniał, po prostu on „to lubił” i nie czuł się chory, czuł się najzwyczajniej sobą.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 10.29
drukowana A5
za 54.59