E-book
15.75
drukowana A5
40.18
drukowana A5
Kolorowa
66.69
Mamo, naostrz piłę!

Bezpłatny fragment - Mamo, naostrz piłę!

Zadbaj o swoją najważniejszą rolę.

Objętość:
230 str.
ISBN:
978-83-8155-171-7
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 40.18
drukowana A5
Kolorowa
za 66.69

WSTĘP

Pierwszy maja dwa tysiące szesnasty rok, godzina szósta z minutami rano. Przecieram oczy i przeciągam się. Nagle coś przeskakuje w moim kręgosłupie szyjnym — słyszę ogłuszający trzask. Obraz niknie mi przed oczami. Widzę jedynie pulsującą, czerwoną, rozmytą plamkę. Nagły pot zrosił moje czoło. Leżę bez ruchu, w panice zastanawiając się, czy budzić męża, by wezwał karetkę, czy poczekać na rozwój sytuacji. Podejrzewam wylew. Decyduję się wstać i po omacku docieram do łazienki. Ochlapuję twarz chłodną wodą i pochylam się nad zlewem. Szczęśliwie, dochodzę powoli do siebie, ale mój kark jest sztywny. Ledwo mogę obracać głową.

Dwa dni później dowiaduję się od lekarza pierwszego kontaktu, że wylewu nie miałam, ale jestem mocno przeciążona, co widać po moich napiętych mięśniach na karku. Fizjoterapeuta, do którego się umawiam, rozmasowuje moje kamienne mięśnie i wyjaśnia, że to one, ocierając się o siebie jak kamienie, zatrzeszczały podczas przeciągania. Przeżyję. Ale mam o siebie dbać, w innym wypadku następnym razem sytuacja może nie być tak kolorowa. Zero stresu, zaplanowane, zorganizowane życie, wsparcie od innych. A przede wszystkim — moje własne wsparcie swojego zdrowia.

Piszę Ci o tym, bo wiem, jak łatwo jest wpaść w pułapkę przepracowania. Tak naprawdę każdy może znaleźć się w takiej sytuacji (lub gorszej), jeśli nie będzie w każdej chwili, każdego dnia dbał o siebie. Wydawałoby się, że troszczyłam się o siebie, jednak okazuje się, że tempo, jakie sobie narzuciłam, było za szybkie, mimo tego, że wydawało mi się optymalne. W maju 2016 roku skończyłam pisać swoją pierwszą książkę dla kobiet „Mama w Harmonii”. Napisałam ją w pięć miesięcy, co było naprawdę nie lada wyczynem. Tak sobie założyłam, a ponieważ jestem osobą ambitną, chciałam koniecznie zrealizować swój cel w określonym czasie.

Od tamtego majowego dnia, kiedy rozdygotana szłam do łazienki, nic nie widząc, zdałam sobie sprawę, że przesadziłam, że tempo mojej pracy było zdecydowanie zbyt szybkie.

Od tamtego dnia wszystko zaczęło się zmieniać.

Przestałam udowadniać samej sobie, że mogę więcej. Zaczęłam uważniej słuchać własnego ciała, własnej intuicji. Ono mówi nam naprawdę dużo, jeśli tylko pozwolimy mu dojść do głosu. Często jednak nie chcemy, by cokolwiek nam mówiło, odsuwamy na bok jego sygnały, bagatelizujemy je, żeby tylko osiągnąć cel.

Zwykle takie sytuacje, jaka mnie spotkała tamtego majowego poranka, to ostrzeżenia. Czasem jednak bywa tak, że tych ostrzeżeń było już wcześniej wiele i organizm już nie da rady…. Wtedy jest już za późno…

Postanowiłam mocno zadbać o wszystkie obszary swojego życia — o ciało, o duszę, emocje, intelekt i życie społeczne.

Te elementy są jak układanka. Pasują do siebie idealnie, jeśli tylko dbasz o nie proporcjonalnie. Jeśli któryś z tych elementów robi się malutki albo inny staje się przesadnie wielki, nie jesteś w stanie złożyć z nich dopasowanej całości.

W ostatnich miesiącach bardzo zagłębiłam się w temat ajurwedy. Wspominam o niej, bo ta starożytna hinduska nauka mówi o tym, że jakakolwiek dysfunkcja w naszym ciele nie bierze się z niczego. Jakiś element został zachwiany. Nawet, jeśli po prostu boli Cię głowa, nawet, jeśli dostałaś lekkiej wysypki, nawet, jeśli zakłuło Cię gdzieś w brzuchu, to wszystko to są sygnały mówiące Ci — ZADBAJ O SIEBIE. W TWOIM ORGANIZMIE PANUJE DYSHARMONIA. A my przecież dążymy do harmonii.

Wtedy, po tamtym wydarzeniu, pojawił się pomysł, aby stworzyć — tak zwyczajnie dla siebie — roczny projekt zadbania o siebie. Pierwszy zamysł był taki, aby zrobić sobie listę zadań do wykonania, które będą obejmować wszystkie obszary naszego życia i w ciągu miesiąca je realizować. Planowałam co miesiąc wykonywać zupełnie inne działania w pięciu obszarach naszego życia. Stworzyłam wydarzenie na Facebooku, stwierdziłam bowiem, że gdyby przyłączyły się do mnie dwie czy trzy kobiety, byłoby nam raźniej, mogłybyśmy się wzajemnie motywować i wspierać w trudnych chwilach.

Nieoczekiwanie do wydarzenia przyłączyło się dużo więcej kobiet, mocno podekscytowanych i czekających na mój roczny projekt zadbania o siebie, Projekt Kobieta w Harmonii. Wierzę, że tak właśnie miało być, że moje niefortunne majowe przeżycia były początkiem pięknej historii, która została stworzona w ciągu jednego roku.

Od pierwszego stycznia 2017 roku bowiem rozpoczęłam projekt, który objął także inne kobiety. Gdzieś w międzyczasie jednak, chyba trochę podświadomie, rozpowszechniłam informację o moim projekcie i do grupy, która miała się rozkręcać właśnie od stycznia, zaczęły dołączać kolejne wspaniałe kobiety. Ostatecznie w rocznym Projekcie wzięło udział koło 300 kobiet.

To właśnie my wszystkie stworzyłyśmy tę książkę, nasze wspólne przeżycia związane z realizacją zadań na poszczególne miesiące, czy wyzwań, które pojawiały się w naszej grupie w każdym tygodniu. To już nie jest moja indywidualna historia. Na kartach tej książki pojawiają się wypowiedzi części z tych cudownych kobiet, które mają coś wielkiego do przekazania. To nasza wspólna książka.

Jeśli nie brałaś udziału w naszym Projekcie, nic straconego. Zapraszam Cię wraz z innymi Uczestniczkami Projektu do tego, abyś czytając tę książkę, jednocześnie realizowała plan, który nam udało się tak wspaniale zrealizować. A jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości albo potrzebujesz wsparcia, zapisz się na kolejne edycje projektu. Link do kolejnych edycji Projektu, na które możesz się zapisać już dziś, znajduje się na końcu książki.

Życzę Ci przyjemnego czytania i realizowania zadań, będących częścią naszego projektu!


Joanna Paczkowska-Szczygieł

Autorka poradnika „Mama w Harmonii”. 3 miesiące do wewnętrznego szczęścia” oraz powieści „Dom nad rzeką” i „Tam, gdzie śpiewają dusze…

KILKA SŁÓW OD ELŻBIETY — Uczestniczki I edycji Projektu Kobieta w Harmonii

„Wiele się dzisiaj mówi i pisze o rozwoju osobistym. Jest to proces polegający na stawaniu się lepszym, życiu w harmonii ze sobą i byciu szczęśliwym człowiekiem.

Któż nie chciałby być szczęśliwym i spełniać swoje marzenia?

Książki i publikacje na temat rozwoju osobistego można czytać, ale czy od tego będziemy lepsi? Może tak być, jeżeli będziemy bardzo chcieć, ale najważniejszy jest ktoś, kto poprowadzi nas drogą do szczęścia, ktoś, kto samą sobą pokaże, jak dojść do tej drogi marzeń.

Tym kimś jest Joanna Paczkowska — Szczygieł i jej książka. Autorka jest już na wyższym poziomie rozwoju osobistego i przekazuje nam, czytelnikom, swoją wiedzę, motywuje do pracy nad sobą. Inspiracją do powstania książki był, stworzony przez autorkę, „Projekt Kobieta w Harmonii”, w którym grupa kobiet pracowała pod okiem trenera — autorki książki.

Książka jest wyjątkowa i prawdziwa, ponieważ jest oparta na pracy z kobietami, na wykonywaniu zadań, codziennym śledzeniu ich postępów.

Projekt Kobieta w Harmonii powstał dla kobiet, które chcą być silne, pewne siebie, mające poczucie własnej wartości. Uczestnicy tej grupy, wspierani wzajemnie przez siebie, motywowani byli zadaniami, które pozwalały poznać siebie, zajrzeć do swojego wnętrza, zastanowić się i odpowiedzieć sobie na pytanie: „Jaka jestem?”, „Jak mogę zadbać o siebie?”, „Co jest dla mnie najważniejsze?”.

Autorka — trenerka prowadziła nas, uczestników grupy, przez cały rok, motywując, przypominając o wyzwaniach, jakie stawiała przed nami — oczywiście, jeżeli była taka potrzeba. I ja również brałam udział w tym projekcie, który pozwolił mi uporządkować wiele spraw w moim, już i tak uporządkowanym, życiu.

To była piękna droga, wspaniałe kobiety i cudowna trenerka, która pomogła nauczyć wiele z nas zadbać o siebie, o swoje ciało, duszę, emocje i intelekt. Serdecznie polecam. Ta książka to przepis na uporządkowane, lepsze i szczęśliwsze życie.”


Elżbieta

KILKA SŁÓW OD VIOLI — Uczestniczki I edycji Projektu Kobieta w Harmonii

„Nic nie dzieje się w życiu bez przyczyny… Poranek, 1 stycznia, a w głowie myśli, jak dobrze przeżyć kolejny rok? Na co postawić? I nagle trafiam na zaproszenie do projektu Joanny, Kobieta w Harmonii. O — i to jest to!!! Mnie zdecydowanie brakuje w życiu harmonii. Wszystko kręci się wokół pracy, rodziny, a mnie tam nie ma. Cel na nowy rok — wprowadzić harmonię do mojego życia. Byłam pewna, że udział w projekcie i wsparcie grupy pomoże mi uporządkować to moje życie…

Dzięki udziałowi w projekcie dokonałam rewolucyjnej zmiany. Planuję wszystkie obszary mojego życia, a co najważniejsze -najpierw planuję siebie i dla siebie. Wdrożyłam do swojego codziennego życia wiele nawyków: zdrowe odżywanie, medytację, organizację życia domowego.

Byłam osobą żyjącą bardzo szybko, w dużym stresie — dzięki udziałowi w projekcie, profesjonalnej pracy Joanny, wsparcia grupy dzisiaj jestem Kobietą w Harmonii.”

Violetta

KILKA SŁÓW OD KASI — Uczestniczki I edycji Projektu Kobieta w Harmonii

„Jakoś to będzie, co się martwisz”, „Daj spokój, wszystko się poukłada, jakoś to będzie.” Ile razy słyszałam „JAKOŚ to będzie”… Ale właśnie o tą jakość życia mi chodzi.

Taka niezadowolona z jakości swojego życia trafiam na grupę Joasi. To był przypadek, Facebook podpowiadał mi możliwe grupy, więc przejrzałam, chwila zastanowienia, wysłałam zgłoszenie i czekałam. Na co? Ano na to, żeby kolejny raz się okazało, że jest to grupa, gdzie tworzą się podgrupki, wiodące prym, spijające sobie każde słowo z ust niczym jedyną i słuszną mądrość życiową.

Moje zaskoczenie było spore, kiedy okazało się, że ta grupa okazała się inna. Pracowało w niej regularnie kilka, może kilkanaście kobiet w różnym wieku, z różnym doświadczeniem, a każda z nich z innymi potrzebami, lękami, obawami. Na początku byłam bardzo nieufna, zamknięta w sobie, oszczędna w odpowiedziach na zadane codziennie pytania bądź zadania.

Zajęło mi trochę czasu, zanim zrozumiałam, że ta grupa pracuje na innych zasadach, że tutaj każdy bierze dla siebie tyle, ile w danym momencie potrzebuje, że nikt nikogo nie ocenia. Każda z nas pracowała wyłącznie dla Siebie. To było dla mnie nowe.

Nikomu z rodziny ani znajomym przez jakiś czas nie mówiłam, że biorę udział w takim projekcie, z obawy na reakcje. Bałam się oceny, nie raz słyszałam, że mi się w głowie poprzewracało, że wymyślam, że kobiety tak mają, że inni mają gorzej. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego to mówią kobiety, które powinny mnie zrozumieć, i dlaczego miało mnie to pocieszać.

Co było pocieszającego w tym, że komuś jest gorzej?

Ja chciałam być zadowolona ze swojego życia. W projekcie mogłam się przyjrzeć, gdzie jestem. I dlaczego. Nie było to miłe, ale ponoć wychodzenie ze strefy komfortu zawsze boli, a potem dzieją się cuda.

Ja tych cudów potrzebowałam, chciałam w nie wierzyć, ale do tego potrzebna mi była zmiana. Ja, ponad 40-letnia kura domowa, chciałam zmiany własnego życia. Jak długo bałam się sama do tego przyznać, to wiem ja i Asia.

Praca w projekcie była codzienna, dotykała niemal każdej sfery życia, poczynając od ilości i godzin snu, na porach posiłków, po te bardziej osobiste, jak lubienie siebie, zobaczenie w lusterku siebie. Nie matki polki, żony czy innej roli a siebie. Takiej z rękoma, nogami i pustymi oczami, bez nadziei na lepsze życie… Dopiero wtedy, kiedy człowiek zaakceptuje siebie takiego, z wadami, ale też z całą masą zalet, zobaczy, ile dobrego zrobił, a ile jeszcze przed nim, zaczyna wierzyć w zmianę. A to już spory krok na przód.

U mnie ta zmiana nastąpiła dzięki ciężkiej, niemal codziennej, pracy w projekcie i wsparciu, jakie dostałam od Asi. Ktoś mógłby powiedzieć: „No dobrze, ale tych zmian nie widać, nadal masz ten sam kolor włosów czy styl ubierania.” I ok, ma rację, bo zmiana nastąpiła we mnie.

Poprawa jakości życia następuje w nas głęboko. Tam, gdzie boimy się same zajrzeć. I do tego służy projekt. Gdy zagląda się, gdzie ciemno i straszno, we dwójkę jest raźniej, mniej strasznie. Obgadany strach po jakimś czasie przestaje być straszny i wtedy już same możemy zajrzeć w głąb siebie.

W tym projekcie jest to możliwe, o ile tego same chcemy. A chcemy, prawda? Każda z nas marzy o dobrym życiu i, choć będzie się ono od siebie różniło, to zawsze chodzi o tą jakość.

Czy jest już tak, jak chciałam? Nie jeszcze nie, jeszcze dużo pracy przede mną, ale dużo i za mną, z czego jestem bardzo dumna. Projekt Kobieta w Harmonii pokazuje i uczy robienia czegoś dobrego dla siebie, planowania swojego tygodnia, zauważania, ile się rzeczy zrobiło, jak ważne są relacje z bliskimi, jak wpływa na te relacje dzieciństwo, ale przede wszystkim, że warto walczyć o siebie i dla siebie, że jesteśmy piękne i mądre, a życie tylko podsuwa nam okazje, byśmy mogły to pokazać.”


Kasia

DLACZEGO KOBIETY POSTANOWIŁY WZIĄĆ UDZIAŁ W PROJEKCIE KOBIETA W HARMONII?

Moni

„Projekt to ogromna szansa, jaka przede mną stoi, na uporządkowanie własnego życia. Asia jest cudowną kobietą, która wspaniale potrafi motywować, nawet tak ciężkie przypadki jak ja.”

Sabina

„Dlatego, że chcę być szczęśliwą, spełnioną i pewną siebie i własnych walorów kobietą. Chcę być panią własnego życia, a nie być rzucaną to tu, to tam. Chcę spełniać moje własne marzenia, a nie cudze.”

Elżbieta

„Gdy Joasia zgłosiła ten projekt, przeczytałam kilka razy „zasady grupy”. Zastanawiałam się. Nie wiedziałam, na czym będzie polegał „Projekt”. Trochę bałam się, wstydziłam się swoich szczerych wypowiedzi na forum. Jednak podjęłam decyzję o wstąpieniu do grupy, ponieważ chcę się rozwijać, żyć w harmonii, a w tym pomogą mi zadania do wykonania. Poza tym lubię wyzwania i pomyślałam, że z przyjemnością poznam spojrzenie na siebie innych, młodych uczestników grupy. Zdecydowałam się również dlatego, że praca w grupie motywuje do działania, do realizacji celów, uczy konsekwencji. Chcę się rozwijać i uczyć pomimo mojego wieku. Myślę, że nie wydałabym tomiku moich wierszy, a przynajmniej nie tak szybko, gdyby nie udział w projekcie „Kobieta w Harmonii”.”

1. MÓJ OBRAZ SAMEJ SIEBIE — JAK SIEBIE WIDZĘ, TAK SIEBIE PISZĘ

„Zanim staniesz twarzą w twarz ze światem, musisz stanąć twarzą w twarz z samą sobą.”

Mickey Moore

To, co do siebie i o sobie mówimy, ma kluczowe znaczenie w odniesieniu do naszego samopoczucia, naszego postrzegania siebie, ale także — jak jesteśmy postrzegane przez innych. Jeśli my same w swoich oczach nie jesteśmy nic warte, cały świat będzie myślał dokładnie tak samo. Jeśli kochamy siebie i w siebie wierzymy, wierzy w nas cały świat. To taka prosta zależność, tak proste prawo, że aż trudno uwierzyć, że faktycznie tak jest. Ale uwierz mi, że tak to właśnie wygląda. Zrób test i zacznij myśleć o sobie inaczej, niż dotąd, a potem obserwuj, co zaczynają myśleć o Tobie inni.

Dlatego zawsze powtarzam — naprawianie czy jakiekolwiek zmiany trzeba zacząć od siebie. Czasem jednak niestety nawykowo powtarzamy jakieś sentencje, które zaburzają naszą pracę nad uwierzeniem we własną wartość. „To jest dla mnie za trudne.” „O, tego nigdy nie potrafiłam.” „Wiesz, ja nie jestem specjalistą.”, „Nie dam rady.”. I moje „ulubione: „Nie da się.”.

Zwłaszcza my, kobiety, mamy upodobanie do umniejszania siebie. Nie chcemy pokazać, jak inteligentne i zaradne jesteśmy. W dużej mierze ma to związek z naszą historią — dopiero od niedawna kobiety zaczęły wychodzić przed szereg, w naszej historii jednak byłyśmy zdecydowanie uległe i tylko niektóre z nas potrafiły przebić się przez zdominowany przez mężczyzn świat.

Dziś sytuacja zmienia się diametralnie i całe szczęście! Szkoda by było zmarnować te unikatowe umiejętności, jakie posiadają przede wszystkim kobiety, i tylko garstka mężczyzn jest w stanie się nimi poszczycić. Ogromna empatia, dyplomacja płynąca z serca, umiejętność pokierowania rozmową tak, aby skupić się na dobru dla każdej ze stron — to tylko nieliczne cechy, które dominują właśnie u kobiet.

A mimo to nadal na swojej drodze spotykam kobiety pozbawione wiary w swoją siłę.

Ja sama długo mówiłam o sobie, unikając pozytywnych stwierdzeń. Lata porównywania mnie do innych (najpierw w okresie przedszkolnym i szkolnym przez dorosłych, potem już z nawyku sama siebie porównywałam, widząc to, czego nie osiągnęłam, zamiast tego, co dałam radę zrobić), krytykowania tego, co myślę, mówię i robię zaowocowały bardzo niskim poczuciem własnej wartości. Ponieważ jednak jestem silną kobietą, która z determinacją (ale nie po trupach) potrafi dążyć do osiągnięcia własnych celów, podjęłam decyzję, aby to zmienić i zaczęłam nad sobą pracować. Najpierw w 2003 i 2004 z książką „Ku doskonałości. 30 dni pracy nad sobą” Iwony Majewskiej-Opiełki i kilkoma innymi książkami, aż ostatecznie z książką „Trener osobisty. 365 dni z Iwoną Majewską-Opiełką”. Ten rok codziennej pracy sprawił, że stałam się kimś zupełnie innym i zaczęłam, na początku nieśmiało, mówić o sobie w pozytywny sposób. Zaczęłam przyjmować komplementy z uśmiechem i podziękowaniem, a nie odpowiadać „A, to stara sukienka, założyłam pierwszą z brzegu”, „No coś ty! Akurat dzisiaj nie miałam czasu porządnie się uczesać!” albo „Schudłam?! Ciekawe, z której strony! HAHA!”.

Nie lubiłam wtedy siebie, dzisiaj siebie kocham i jestem dla siebie najlepszą przyjaciółką. Dzisiaj doceniam to, co robię, gratuluję sobie, nagradzam siebie, dziękuję sobie. Ale to wszystko osiągałam stopniowo przez wiele długich miesięcy. Zapewne jednak zdążyłaś zauważyć, wchodząc na drogę rozwoju osobistego, że rozwój to proces. I ja, im więcej w sobie wypracowuję, tym większą mam świadomość swoich niedociągnięć i nad nimi pracuję.

Ten proces zmian jednak trzeba zacząć od siebie samej. Dopiero wtedy zmieni się wszystko inne wokół Ciebie. Czasem słyszę marudzący ton: „Ale dlaczego to ja mam się zmienić, skoro to on nawala?!”.

Chcę wyjaśnić to jeszcze raz — proces zmian zaczyna się od Ciebie. To, co jest w Twoim sercu, jest też wokół Ciebie. To, czy masz wokół siebie wspierające Cię osoby, jest odzwierciedleniem tego, jakie emocje w sobie nosisz. Jeśli jesteś osobą wiecznie narzekającą, całkowicie niewierzącą w siebie, pozbawioną energii do działania, obgadującą innych, nie dziw się, że nie ma wokół Ciebie osób z pasją, energicznych i myślących pozytywnie.

Wszystko się natomiast zmieni, jeśli Ty sama się zmienisz. Osoby narzekające i nic nierobiące zaczną od Ciebie uciekać, bo będą się z Tobą nudzić, przestanie Wam być po drodze. Za to swoim pozytywnym nastawieniem, uśmiechem, autentyczną radością z bycia sobą zaczniesz przyciągać do siebie osoby, które będą Cię wspierać i motywować.

Wierz mi, wiem to po sobie. Kiedyś, pomimo jakiegoś procenta wiary w sens tego, jakie decyzje podejmowałam, nie wierzyłam w siebie tak bardzo, że nie potrafiłam odezwać się na imprezach, organizowanych przez koleżanki z klasy licealnej, o ile nie zostałam o coś zapytana. Z tego powodu nie ja wybierałam sobie znajomych, ale znajomi wybierali sobie mnie. Znaczna część tych znajomości nie przetrwała próby czasu. Kiedy zaczęłam dojrzewać w swoim własnym rozwoju, kiedy zaczęłam samą siebie szanować, zauważyłam, że przez wiele osób z mojego otoczenia szanowana nie byłam. I to całkowicie kłóciło się z moim systemem wartości, który w sobie budowałam. Nie było nam po drodze, zatem świadomie przerwałam te kontakty. Zrobiłam za to miejsce dla osób, które są mi o wiele bliższe. Które mnie mobilizują, wspierają, które ja mogę wspierać. Które szanują mój czas i mnie samą tak, jak ja sama siebie szanuję.

Ten moment, kiedy zaczynasz się zmieniać, może nie być momentem dla Ciebie komfortowym. Twoi bliscy mogą nie do końca wiedzieć i rozumieć, co się z Tobą dzieje. Nagle zaczynasz dostrzegać swoją wartość, zaczynasz mówić o własnych decyzjach, stajesz się bardzo samodzielna. Osoby, które przez lata znały Cię z zupełnie innej strony, teraz mogą odczuwać podświadomy niepokój. Coś się zmienia, a oni nie wiedzą, w którą stronę.

Przetrzymaj ten moment — czasem trwa dwa tygodnie, aż inni dostrzegą Twoją pozytywną zmianę, czasem pół roku. Ale zawsze warto zawalczyć o siebie i nie poddawać się. Bo najczęściej bywa tak, że przestajemy działać prawie na finiszu, tuż przed metą, która oznacza dla nas zwycięstwo, kolejny sukces.

Zawalcz o siebie. Zawalcz o to, abyś Ty sama każdego dnia patrzyła na siebie z akceptacją, a także o to, aby Twoi bliscy robili dokładnie to samo. Wiem, że to nie jest łatwe, ale właśnie dlatego powstał mój autorski program KOBIETA W HARMONII, dzięki któremu przez dwa miesiące intensywnej pracy każda uczestniczka może pracować nad sobą pod moim okiem, a potem jest wspierana w swojej pracy przez kolejne dziesięć miesięcy. Szczegóły na temat projektu znajdziesz na końcu książki w rozdziale „Projekt Kobieta w Harmonii”.

Kobiety, z którymi pracuję, pytają mnie, czy to normalne, że partner, rodzice czy inne bliskie osoby reagują na ich zmianę wyśmiewaniem, krzykiem lub docinkami. To normalne, kiedy ta zmiana dzieje się bardzo szybko, a Twoi bliscy nie są na nią gotowi i sami potrzebują popracować nad sobą. Moi bliscy także byli zdumieni moją zmianą. Zdarzały się komentarze, że jestem egoistką, Ty być może także nie raz to usłyszysz, kiedy nagle zaczniesz myśleć o sobie. Ale to wcale nie znaczy, że tak właśnie jest, choć Dagmara Skalska wyraźnie podkreśla wartość zdrowego egoizmu w swoim projekcie Egoistka.

To, co możesz wtedy dla siebie zrobić, to … po prostu zająć się sobą i swoją zmianą. Nie reaguj, nie odgryzaj się, nie komentuj. Uśmiechnij się i rób swoje. Bądź ponad to. Nie ma sensu przekonywać do czegoś kogoś, kto jeszcze nie zauważył wartości, jaka płynie z Twojej zmiany. Ale wierz mi, że zauważy. W końcu przyjdzie dzień, kiedy usłyszysz wypowiedziane z podziwem słowa, że się zmieniłaś. Ja też je usłyszałam. Moja mama skomentowała jedno z moich spotkań autorskich „Nie poznaję własnej córki” i to były słowa uznania. Od męża usłyszałam „Kiedy się poznaliśmy, wszystko było na mojej głowie, byłaś niesamodzielna. A teraz wszystko załatwiasz sama”. I to też były słowa wypowiedziane z podziwem, ale też z ulgą.

Do Ciebie także przyjdzie taki dzień, kiedy Twój partner doceni Twoją zmianę. Ale zacznij od siebie.


PRACUJ


To, od czego trzeba zacząć, to zastanowienie się:

JAKIMI SŁOWAMI NAJCZĘŚCIEJ OPISUJESZ SIEBIE? Napisz poniżej, jak o sobie mówisz, jak do siebie mówisz, a dopiero potem przejdź dalej.


………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


W tej książce będziesz mieć możliwość przyjrzenia się, jak pracowały niektóre uczestniczki Projektu Kobieta w Harmonii w roku 2017. Część z nich (kilka kobiet na prawie 300 osób) wyraziły zgodę na publikację ich wypowiedzi i przemyśleń na temat zadań, które otrzymywały.


Przeczytaj, co niektóre uczestniczki Projektu napisały od siebie na temat tego, co o sobie mówią:


Sabina

„U mnie wszystko zależy od dnia cyklu miesiączkowego. Bo czasem jestem naprawdę super, a potem jestem naprawdę do kitu. Moja nauczycielka francuskiego zabroniła mi mówić, że coś jest trudne. Teraz mówię, że coś jest skomplikowane i od razu łatwiej jest nad tym popracować. Udziela się to też w innych strefach życia.”

Zwróć uwagę, jak istotne znaczenie mają słowa. Kiedy coś jest trudne albo ciężkie, od razu czujesz to zmęczenie, które będzie Twoim udziałem, jeśli zdecydujesz się podjąć jakiekolwiek działania. Więc — nie robisz nic. Kiedy jednak coś jest skomplikowane, zaczyna uaktywniać się w mózgu obszar odpowiedzialny za kreatywne myślenie i zaczynasz szukać rozwiązania.


Elżbieta

„Moja młodość… Ja — nieśmiała i bez poczucia własnej wartości. Nie wierzyłam w siebie, nie podobałam się sobie. Z wiekiem to się zmieniło. Z wiekiem każdy człowiek się zmienia — uważam, że na lepsze. Inaczej patrzy na świat. Ale zmieniłam się również dzięki oczytaniu i zadbaniu o rozwój osobisty.


A jakimi słowami najczęściej opisuję siebie? Otóż jestem pewna siebie, znam swoją wartość, nie ma we mnie wstydliwej skromności. Nie mówię „nie potrafię” — mówię „spróbuję”. Już nie mówię „to jest dla mnie za trudne” — mówię „będę działać”, nie mówię „jestem brzydka” — mówię „wszyscy jesteśmy piękni, gdy zadbamy o siebie”, nie mówię „nie lubię czegoś robić” — mówię „poszukam dobrych stron w tym, co robię”. Wiem, jaką moc mają słowa i zawsze uważam na to, co mówię, również — co mówię o sobie. Ale zrobiło się poważnie, prawda? Nie jestem aż tak poważna, jestem wesoła i uśmiechnięta!”

Violetta

„Z wiekiem to się zmienia. Inaczej patrzymy na niepowodzenia. Może już tak dużo nie oczekujemy od siebie. Kiedyś myślałam o sobie, że jestem nieśmiała, że brakuje mi odwagi, że nie dam rady, że inni są lepsi itd.. Teraz to uległo zmianie, choć pojawiają się chwile zwątpienia (ale to chyba trochę dobrze). Teraz potrafię myśleć o sobie „jesteś odważna”, „możesz wszystko”, „dasz radę, zawsze dajesz”, „masz siłę”, " jak na swój wiek, dobrze wyglądasz”. Oj, słowa mają moc.”

To, co odróżnia człowieka od innych istot ziemskich, to samoświadomość. Dzięki temu, że mamy świadomość słów, które wypowiadamy, myśli, które kołaczą nas się w głowie, czynów, których dokonujemy czy decyzji, które podejmujemy, uaktywnia się nasza wola. Człowiek ma wolną wolę.

To, co robimy, mówimy czy myślimy, zależy tylko od nas. Kiedy się rodziliśmy, nie mieliśmy podobnych myśli. Zawsze możemy wrócić do tego stanu sprzed wielu lat, kiedy świat uważaliśmy za coś fascynującego, a siebie samych za cudowne istoty.

Dziecko myśli o sobie w jak najlepszych barwach. Przypomnij sobie, co myślałaś o swoim wyglądzie, kiedy miałaś 5 lat. Ja pamiętam, że uważałam siebie za księżniczkę zwłaszcza, kiedy przymierzałam ubrania mojej mamy (halki, które dawno wyszły z mody, czy szpilki).


PRACUJ


Jak dziś widzisz siebie? Spójrz w lustro i napisz, co widzisz? Podoba Ci się ta kobieta? Co Ci się w niej podoba? Co byś zmieniła?


………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Na co dzień żyjemy w społeczeństwie. Wciąż stykamy się z różnymi osobami — bliskimi i zupełnie nam obcymi. Wciąż wchodzimy z nimi w interakcje, jako klienci, pracownicy, sąsiedzi, towarzysze codziennych sytuacji, jak chociażby stanie w kolejkach.

To, jaki obraz siebie nosimy w sobie, rzutuje na nasze relacje. Jeśli nie czujesz się dobrze sama ze sobą, nie możesz czuć się dobrze z innymi. Jeśli nie ufasz sobie, nie zaufasz innym osobom. Dlatego wszelkie zmiany zaczynamy od siebie — bez oglądania się na inne osoby z otoczenia.

Czasem pojawia się nieopodal wampir energetyczny, który próbuje obrócić w proch nasze cele czy marzenia. Czasem usłyszymy, że chyba porywamy się z motyką na słońce, chcąc zrealizować jakiś cel. Prawdopodobnie od czasu do czasu takie wampiry, dołujące nas, zniechęcające i sprawiające, że rezygnujemy, będą się pojawiać w naszym życiu.

Naszą rolą jest jednak odgrodzić się od nich emocjonalnie. Zbudować tarczę ochronną.

Jeśli wzmocnisz swoje poczucie własnej wartości, zaczynając od mówienia i myślenia o sobie dobrze, ta tarcza będzie bardzo mocna.


PRACUJ


Zastanów się, co Ty sądzisz o sobie, o swoim życiu, o osobach, z którymi masz na co dzień kontakt. Jak bardzo harmonijne jest Twoje życie?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Co robisz, kiedy pojawia się w Twoim życiu wampir energetyczny? Jakich słów używasz?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


A jak wyglądają Twoje relacje z najbliższymi? Masz dla nich dobre słowo czy raczej nie ma ich w Twoim słowniku?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Ile czasu poświęcasz członkom Twojej rodziny — każdemu z osobna? Nie mam tu na myśli czasu wspólnego, ale czas tylko dla Was dwojga — dla Ciebie i Twojego partnera, albo dla Ciebie i Twojego dziecka.


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Jakich słów używasz wobec osób innych niż najbliższe? Jak rozmawiasz z paniami w sklepie, z ciotkami, z koleżankami, z innymi osobami, które spotykasz na swojej drodze?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Jak bogate jest Twoje życie towarzyskie? Wychodzisz z koleżankami choćby na kawę? Oceń to pod kątem Twojej potrzeby, a nie porównuj się do osób, które są na przykład dużo bardziej towarzyskie od Ciebie. Jeśli ilość wyjść z domu odpowiada Ci, mimo że jest to jedno wyjście na dwa miesiące, oceń je wysoko.


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Jak nastawiasz się do rozmów z innymi? Chcesz za wszelką cenę mieć rację, czy raczej dążysz do tego, aby każda ze stron była zadowolona?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Słuchasz, co mówią inni? Tak naprawdę, dogłębnie starasz się zrozumieć, co chce powiedzieć do Ciebie dziecko, kiedy marudzi albo rzuca się z płaczem na podłogę? Albo Twój partner, kiedy zwraca uwagę na coś, co mu się nie podoba? Przysłuchujesz się, co chce powiedzieć koleżanka, która nie przyszła po radę, ale żeby się wygadać? Czy od razu zarzucasz innych radą albo nakazujesz dziecku zrobić to, czego oczekujesz, a męża słuchasz jednym uchem, a drugim wypuszczasz?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Jak oceniasz własną pracę? Jesteś z niej zadowolona? Jak ważna ona jest dla Ciebie?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


W jakim stopniu żyjesz w zgodzie z własnymi wartościami? Wartości są niezmienne w określonych etapach życia. Wartości mogą się zmienić jedynie poprzez diametralną zmianę Twojej sytuacji życiowej — założenie rodziny, poważna choroba, itd. Żyjesz na co dzień w zgodzie z własnymi wybranymi przez siebie wartościami? (Jeśli jeszcze ich nie wybrałaś, w rozdziale czwartym będziesz miała taką możliwość)


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Jak oceniasz własne dostrzeganie w życiu szans i okazji do realizacji celów? Zauważasz, jak wiele obfitości Cię otacza, ile masz możliwości? Czy raczej masz wrażenie, że świat jest w stanie zaoferować Ci bardzo niewiele?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


W jakich barwach widzisz świat? Jak go oceniasz? Jesteś do niego pozytywnie nastawiona, czy uważasz, że jest miejscem złym i źle się w nim czujesz?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


W jakim stopniu realizujesz własne marzenia i cele? Marzysz? Wiesz, gdzie będziesz za 5 lat w swoim życiu? A wiesz, gdzie za 10 lat? Wymarzyłaś sobie swoją piękną, idealną dla Ciebie przyszłość?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Masz świadomość, że to Ty sama kształtujesz swoją rzeczywistość? To, co w sercu, jest też wokół Ciebie. Jeśli Twój świat jest światem pełnym zła, ludzi, którzy Cię nękają, oszukują, a Ty z każdej strony jesteś wykorzystywana, to tylko dlatego, że tak wybrałaś. Wiem, że to, co napisałam, jest prawdopodobnie kontrowersyjne dla Ciebie, ale wierz mi, że jeśli tylko zdecydujesz, że Twój świat jest dobry, sprzyja Ci, przegonisz wszystkie ponure myśli, to w Twoim świecie zaświeci słońce. Jeśli dziś tutaj, gdzie jesteś, jest Ci źle, to źle będzie Ci wszędzie, bo to, jak widzisz swój świat, wynika z tego, co dzieje się w Twoim sercu. Jeśli wokół Ciebie teraz widzisz osoby zawistne, niesprzyjające Ci, wręcz próbujące Cię oszukać, stłamsić, to w każdym miejscu na świecie takie znajdziesz, bo nie ufasz ludziom, nie starasz się widzieć w nich tej dobrej strony. Pamiętaj — zmiana tego, co na zewnątrz, zaczyna się wewnątrz. Ale to Ty musisz podjąć decyzję, że tego właśnie chcesz. Masz świadomość, jak wielki wpływ na własne życie masz tu i teraz?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Podsumuj wnioski, jak bardzo harmonijne jest Twoje życie. Nie chodzi tutaj o to, abyś siebie karała za to, czego dowiedziałaś się o sobie. Chodzi o to, abyś zobaczyła, z jakiego punktu startujesz w swojej pracy nad sobą, bo tylko wtedy będziesz mogła ustalić zadania adekwatne do sytuacji. Potraktuj siebie jak najlepszą przyjaciółkę. Bądź dla siebie wyrozumiała, ale też bądź ze sobą szczera, inaczej cała ta praca nie będzie miała sensu.


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………

2. ABY ZROBIĆ KROK DO PRZODU, NIE MOGĘ WCIĄŻ SIĘ COFAĆ — CZYLI O ROZLICZENIU SIĘ Z PRZESZŁOŚCIĄ

„Przebaczenie nie zmieni Twojej przeszłości, ale ulepszy Twoją przyszłość.”

Wybaczyć nie jest łatwo, ale jest to możliwe. Niezależnie od tego, jak wielką krzywdę ktoś Ci wyrządził, wierz mi, że można ją wybaczyć. W swoim życiu przeszłam bardzo dużo. Moje problemy z emocjami, z tym, że nie byłam w stanie poradzić sobie z bólem mojej duszy, zaowocowały bulimią pod koniec szkoły podstawowej i początkiem anoreksji w liceum. Nie cierpiałam swojego ciała i chciałam je zniszczyć przez to, co spotkało mnie kilka miesięcy wcześniej. Odmawiałam sobie jedzenia między innymi dlatego, by zniwelować zachodzące w nim zmiany, które przeobrażały mnie w kobietę.

Był taki czas, kiedy przez dwa tygodnie nie włożyłam do ust jedzenia, a potem także przestałam pić. Zasuszyłam własne ciało. Nie widziałam problemów, które się pojawiły — tego, że wypadła mi połowa włosów, że miałam napuchnięte i krwawiące dziąsła, że zanikła mi miesiączka. Żyłam w takim stanie nieświadoma, jaką krzywdę sobie robię. Zauważałam tylko, że jest mnie mniej. Widziałam, że stałam się chłopczycą. Tak czułam się bezpiecznie. Wszelka kobiecość była niepożądana. Obwiązywałam się bandażem elastycznym, aby moja klatka piersiowa nadal była płaska. Zaczęłam zakładać na siebie szerokie ubrania, aby nie widać było krągłości. Nosiłam szerokie spodnie lub jeansy, bluzy i czapkę z daszkiem. Im szersze ubranie, tym lepiej mnie skrywało. Nie chciałam być kobietą.

Nie czułam się dobrze sama ze sobą. Wciąż miałam żal do osób, które kobiecość pokazały mi od tej złej strony. Nie potrafiłam wybaczyć i tak, z jednej strony próbując uporać się z własnymi emocjami i wyjść z tego zgiełku, tkwiłam jednocześnie w marazmie niewybaczenia…

Wybaczyć wcale nie jest łatwo. Czasem chowamy urazy bardzo głęboko i dopiero skrupulatne zajrzenie w głąb siebie pozwala nam zorientować się, że w ogóle takie uczucia w nas były — są.

Wybaczyć — nie oznacza zapomnieć.

Wybaczyć — nie oznacza dać zgodę na to, co się działo.

Wybaczyć, to dać sobie pozwolenie na odpuszczenie tego, co było, a co sprawiło nam przykrość albo nas zraniło. Kiedy budujesz swoje obecne życie, wciąż rozpamiętując przeszłość, nigdy się od niej nie uwolnisz. Powielasz typowe zachowania, podejmujesz typowe dla tego problemu decyzje, żyjesz życiem tych innych osób, zamiast swoim własnym.

Wybacz. Wybacz swoim rodzicom wszystko to, o co masz do nich żal. Weź pod uwagę, że popełnili wszystkie swoje błędy dlatego, że nie mieli dobrego wzorca. Nikt im nie podpowiedział, że mogą wychować Cię w lepszy sposób. Wszystko, co robili, robili najlepiej, jak potrafili.

Zastanów się przez moment nad życiem własnych rodziców. Postaw się na ich miejscu. Wczuj się w ich role, poczuj tamten klimat polityczny i społeczny. Czy rzeczywiście było im łatwo wychować w tamtych czasach dzieci tak, jak byś sobie tego życzyła? Nie mówię, że to jest niemożliwe — na pewno było możliwe, jeśli ktoś od swoich własnych rodziców otrzymał wsparcie. Takiej osobie łatwiej jest powielać dobre nawyki. Twoi rodzice mogli nie otrzymać tego wsparcia od swoich własnych rodziców, którzy również mogli nie mieć z czego czerpać wiedzę i umiejętności.

Nigdy wcześniej nie było takiego dostępu do wiedzy, jaka jest teraz. Ty możesz z tego korzystać. Twoi rodzice zrobili wszystko, co potrafili i czego nauczyli się od swoich rodziców. Wybacz im dziś wszystkie błędy — jestem przekonana, że nie popełniali ich celowo.

Wybaczyć nie oznacza zapomnieć czy dać przyzwolenie na popełnienie tych samych błędów przez Twoich rodziców także teraz.

Wybaczyć, to pozwolić sobie samej na to, by żyć własnym życiem, a nie w cieniu problemów związanych z Twoim dzieciństwem. Wtedy dopiero, kiedy odpuścisz, zaczniesz żyć swoim wymarzonym życiem. Czasu nie cofniesz i tak — jedyna dobra rzecz, jaką możesz zrobić, to pozwolić odejść temu wszystkiemu i skupić się na własnej przyszłości. Jeśli tego nie zrobisz, cierpieć z tego powodu będziesz tak naprawdę tylko Ty. Potrzebne Ci to jest?

Bo bez wybaczenia nie ma możliwości, żebyś poczuła wewnętrzną wolność. Naprawdę. Możesz mieć wrażenie, że kontrolujesz swoje życie, że Twoje emocje są dobre, ale jeśli tylko do kogokolwiek wciąż czujesz niechęć za coś, co ta osoba zrobiła, czego nie zrobiła lub co powiedziała, to tak naprawdę nadal jesteś więźniem. Więźniem własnych uczuć.

Zdaj dziś sobie sprawę, że te emocje niszczą wewnętrznie tylko Ciebie. Jeśli wciąż masz pretensje do swoich rodziców o coś z Twojej przeszłości, to ta uraza jest przecież w Tobie, nie w nich. To Ciebie wyjada od środka. Nie ich. Oni być może nawet nie zdają sobie sprawy z tego, co czujesz, jeśli im tego nie powiedziałaś.

Co na ten temat miały do powiedzenia Uczestniczki I edycji Projektu Kobieta w Harmonii?


Kasia

„Można wybaczyć przeszłość. Postarać się zrozumieć. Jednak nie potrafię zrozumieć, jak można nadal celowo być złośliwym wobec własnego dziecka, traktować go jak rywala. Może za dużo oczekuję, ale tak to widzę.”

Sabina

„To jest temat rzeka! Bo, mimo że rodziców mam fajnych, to mam do nich żal (szczególnie do mamy) o wiele rzeczy i często powtarzam, że to, jaka jestem, jest winą jej metod wychowawczych. Kiedyś o tym rozmawiałyśmy. I wiem, że moja mama nie miała żadnego wzorca, czasy były bardzo ciężkie, przepaść wiekowa duża, zero pomocy dydaktycznych i do tego dom, praca, działka… Na pewno nie było łatwo… Ale ciężko jest wybaczyć…”

Kinga

„Był moment w moim życiu, że bardzo mnie męczyła przeszłość i wyrzuty do rodziców za to, co było… Kiedy jednak uświadomiłam sobie to, o czym piszesz i przyjęłam to po prostu, jako niezmienny fakt, czuję spokój. Wiem, że w danym momencie robili tak, jak czuli i na co im pozwalały warunki… Ja mogę spojrzeć również na dobro, miłość i to, jaka jestem właśnie dzięki nim. Ważne, żeby znaleźć dobrą perspektywę i skupić się na wartościach, jakie otrzymaliśmy od rodziców. To też nauka dla mnie, by zwrócić uwagę na pewne aspekty przy wychowywaniu własnych dzieci.”

Violetta

„Mam to szczęście, że nie muszę nic wybaczać swoim rodzicom. Dali mi dużo miłości, akceptacji i zaufania. Wiem, że to wielki kapitał i mocny fundament mojego życia i mojej osobowości. Dzięki Nim mam siłę. Nie wiem, co oznacza brak wybaczenia rodzicom, ale znam kilka osób, które nie umiały wybaczyć czegoś rodzicom, i jak bardzo rzutowało to na ich życie. Ważne, żeby wybaczyć. To wybaczenie może zmienić całkowicie dalsze życie. Myślę, że warto to zrobić.”

Elżbieta

„Miałam bardzo trudny okres w przeszłości, nie mogłam wybaczyć krzywdy, jakiej doznałam, ale czas robi swoje i praca nad sobą, więc pogodziłam się, wybaczyłam, starałam się zrozumieć, dlaczego tak się stało. Już nie żyję przeszłością i jest mi tak dobrze.”

Kochana, możesz wybaczyć, jeśli zdasz sobie sprawę, że te zachowania niekoniecznie są celowe. To zachowania nawykowe — powielanie jednego zachowania prowadzi do wytworzenia się w mózgu ścieżki, która wciąż jest wydeptywana. Staje się w końcu tą główną ścieżką i trzeba naprawdę sporego wysiłku, żeby zmienić tę trasę na inną.

Potrzeba do tego chęci zmiany — to przede wszystkim. Jeśli nie ma chęci, nic się nie zmieni. Brak chęci może być spowodowany brakiem wzorców, że można coś zrobić i że się uda. Takie osoby myślą sobie (raczej podświadomie niż świadomie), że wysiłek jest zbędny, bo i tak w ich życiu nic się nie zmieni. Więc, po co robić cokolwiek.

Zrozum, odetnij się, jeśli rozmowy nic nie dają, i nie roztrząsaj tego, bo robisz krzywdę tylko i wyłącznie sobie i swoim bliskim. Najlepsze, co możesz zrobić, to pokazać innym, że jesteś ponad to, że kompletnie się od tego odcinasz. Przestajesz wtedy karmić złość tych osób.

Wybaczyć, nie znaczy przyzwolić. Wybaczasz, ale od tego momentu NIE POZWALASZ INNYM NA KRZYWDZENIE SIEBIE. W chwili, kiedy pozwolisz sobie w to uwierzyć, zmienisz swoje nastawienie do wybaczenia.

Jeśli boli — zacznij od pokochania samej siebie.. Wtedy wybaczyć jest łatwiej.

Ze mną było podobnie. Kiedyś miałam do własnym rodziców mnóstwo pretensji o niemal wszystko. I choć w domu w tamtym czasie uchodziłam za osobę tzw. „grzeczną”, to w głębi duszy czułam urazę. Za brak zrozumienia, kiedy przychodziłam z problemem. Za brak swobody w podejmowaniu decyzji. Za brak wsparcia, kiedy tego potrzebowałam. I za wiele innych elementów, które przez lata mnie dusiły. Kiedy wyprowadziłam się z domu rodzinnego, będąc na studiach, poczułam się jak wolny ptak. Wychodząc z miejsca, które przypomina klatkę, czujesz właśnie ogrom możliwości. Tylko, że nie masz wówczas hamulca i możesz robić rzeczy, których tak naprawdę nigdy byś nie próbowała.

Dziś wiem, że wszystko to, o co miałam żal do rodziców przez wiele lat, to była ich tarcza obronna. Przeprowadziliśmy się z maleńkiej wioski do ogromnego miasta, a oni, najzwyczajniej w świecie, chcieli chronić swoje dzieci. Tak, jak umieli najlepiej. Dziś wiem też, że choć zdarzyły się te sytuacje, które obniżały moje poczucie własnej wartości, to jednocześnie dawali mi wsparcie w innych obszarach i wiele mnie nauczyli. Za to dzisiaj jestem im wdzięczna.

Pomyśl teraz o osobach, które kiedyś były dla Ciebie bardzo ważne, ale Wasze ścieżki się rozeszły i pozostał jakiś smutek czy żal.

Nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o byłych partnerów, jeśli tacy byli. Chodzi także o bliskie koleżanki czy nawet przyjaciółki. Każde rozstanie, które nie jest rozstaniem w zgodzie, może pozostawić w sercu pewien niesmak. Wiążemy się z pierwszą lepszą osobą, bo chcemy zrobić sobie przyjemność po bolesnym rozstaniu. Albo popadamy w skrajność i rzucamy się w wir przelotnych znajomości. Blokujemy własne serce na innych, żeby przypadkiem nie być znów zranionym.

Znasz te uczucia? Zastanów się, czy te osoby karmią się tym żalem tak samo, jak Ty? Bardzo mało prawdopodobne, jeśli to nie Ty zerwałaś kontakt.. Czy w takim razie naprawdę warto rozpamiętywać żal, zamiast iść do przodu i skupić się na osobach, na których Ci zależy, a które nadal są przy Tobie?

Wiele było w moim życiu osób, na których mi mocno zależało, a które odeszły lub od których odeszłam ja. Za każdym razem bardzo to przeżywałam, w głębi duszy jednak wiedziałam, że tak jest dla nas najlepiej. Przyczyny rozstań były przeróżne. Koleżanki, z którymi widywałam się regularnie, okazały się kimś, kogo tak naprawdę nie znałam. Gdy ja się zmieniałam, one wciąż stały w tym samym miejscu, i, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, przestałyśmy nadawać na tych samych falach. Było nam zupełnie nie po drodze.

Moje związki z mężczyznami pojawiały się i kończyły, kiedy pierwsze zauroczenia się wyczerpywały, niczym gasnąca gwiazda. Bywały też zdrady, które ciężko było mi wybaczyć. Długo nad tym pracowałam, ale wiem, że możliwe jest wybaczenie nawet największej z nich. Czujesz wówczas, że odzyskujesz wolność, ktoś zdejmuje z Ciebie kajdany. Nareszcie możesz zrobić krok do przodu, bez oglądania się w przeszłość i rozpamiętywania jej.

Ogromne znaczenie ma tutaj wsparcie obecnie bliskich Ci osób. Ja sama mocno to odczułam. Otaczaj się zatem osobami, które Cię wspierają, które chcą dla Ciebie jak najlepiej, dla których jesteś ważna.

A co z pozostałymi osobami, z którymi się stykamy na co dzień, a które sprawiają, że czujemy się źle z same ze sobą? Może to być ktoś, z kim zetknęłaś się raz w życiu a zapamiętałaś tą osobę, bo mocno Cię zraniła — myślę, że ona może Cię już nawet nie pamiętać… Mogą to być też osoby, z którymi widujesz się często — przełożeni, współpracownicy, sąsiedzi…

Miałam kiedyś w kilku miejscach pracy przełożone, z którymi nie układało mi się dobrze. W pierwszych przypadku jedynie brawura spowodowała, że powiedziałam, co leżało mi na sercu i zwolniłam się z pracy. Nie czułam się absolutnie pewna siebie w tamtej sytuacji, jednak świadomość tego, że odchodzę do innej pracy dodawała mi odwagi. Ponieważ jednak z jednej strony cieszyłam się pewnym zaufaniem u tej przełożonej, nasza rozmowa była bardzo kulturalna.

W drugim przypadku moja przełożona była osobą zbyt niepewną swojej wartości, by z poszanowaniem traktować inne osoby. Moje poczucie własnej wartości było już na tyle wysokie, że nie miałam oporów, by wyrażać swoje zdanie na temat metod pracy czy traktowania innych osób przez tę przełożoną. Dzięki temu zyskałam jej szacunek, ale nasze relacje nie były idealne. Zwolniłam się z tej pracy, bo nie potrafię pracować z takimi osobami, o czym przełożona dowiedziała się bezpośrednio ode mnie. Nie zgrałyśmy się po prostu, ale tutaj też minęło trochę czasu, zanim wybaczyłam jej to zachowanie.

Dziś nie chowam urazy do żadnej z nich, jest mi ich po prostu żal, że nie potrafią stać się liderkami, tylko, poprzez rzekomą władzę, próbują utrzymać swoje stanowisko i jakiś autorytet. Każda z nich jednak była właśnie taka przez to, co działo się w ich życiu osobistym i z czym nie mogły sobie poradzić.

Na koniec rozdziału o wybaczaniu chciałabym, abyś po prostu wybaczyła sobie. Wszystko to, o co masz do siebie żal. To, że kiedyś czegoś nie zrobiłaś albo, że zrobiłaś za dużo… Za wypowiedziane i te niewypowiedziane słowa… Za każdy gest, spojrzenie, które nie powinny mieć miejsca… Za wszystko, co sobie zarzucasz.

Tamto życie to nie jest Twoje obecne życie. Tamten rozdział się zakończył i nic tego nie zmieni. Czasu nie cofniemy, natomiast możemy z większą świadomością zadbać o swoje przyszłe życie. Tamta Ty to już nie ta sama kobieta, jaką jesteś teraz. Pamiętaj, że kiedyś wybierałaś tak, jak potrafiłaś najlepiej, z ówczesnymi umiejętnościami, z ówczesną wiedzą, z ówczesnym doświadczeniem. Dziś jesteś kimś innym i zapewne czasem zdarza Ci się myśleć, że „gdybyś tylko mogła cofnąć czas, to zrobiłabyś to inaczej”. Tylko, że czasu nie cofniesz, ale chcę Ci powiedzieć, że każde z Twoich byłych doświadczeń jest czymś bardzo wartościowym, jest cegiełką, która buduje Ciebie obecną. Bez tamtych słów, bez tamtych doświadczeń, bez tamtych decyzji, które dziś możesz uznawać za błędne, nie byłabyś taka, jaka jesteś. One Cię ukształtowały i to, co możesz dziś zrobić, to wyrazić wdzięczność za każdą z tych chwil, jakkolwiek były bolesne. Dzięki nim jesteś silniejsza od osób, które tego nie przeżyły.

Każdego dnia pracując nad sobą stajemy się lepszą wersją samej siebie. Jeśli wczoraj zrobiłaś coś, o co masz do siebie żal, znajdź na to rozwiązanie i w przyszłości postępuj według zasad, według wartości, które sobie ustaliłaś. Wartości są naszym kompasem — kiedy nie wiesz, co zrobić, spójrz na nie i zobacz, co jest najważniejsze w Twoim życiu. Wtedy będziesz działać zgodnie ze sobą.

Wybacz sobie jak najszybciej. Wobec siebie zwykle jesteśmy najbardziej krytyczne. Zacznij dziś żyć z nową kartą — w zgodzie z własnym sumieniem, a przeszłość oddziel grubą linią.

Dziś zaczyna się Twój nowy rozdział w życiu. Wiem, że to kolejna niełatwa rzecz do wykonania. Ja też miałam trudności w tym temacie. Wiele sobie zarzucałam. Uważałam, że pewne słowa czy decyzje w ogóle nie powinny paść. Że nie powinnam była zdecydować się na niektóre znajomości czy decyzje w związku z nimi podjęte. Niektóre kontakty czy sytuacje uważałam za stratę czasu. Czasem chciałam cofnąć czas i wykrzyczeć niejednej osobie, jak bardzo boli to, co robiła.

Ale nadszedł czas, kiedy zdałam sobie sprawę, że dzięki temu, co przeżyłam, jestem o niebo silniejsza. Bo gdyby nie tamte moje decyzje, spowodowane czasem ciekawością, czasem nieświadomością konsekwencji, nie byłabym kobietą, jaką jestem dziś. One po części wpłynęły na mój rozwój i dziś śmiało mogę powiedzieć, że nie cofnęłabym żadnej z nich, pomimo tego, że brzemię niektórych tych decyzji, jak chociażby wybór bulimii, noszę w sobie do dziś.


Sabina

„Ojojoj! Miliony rzeczy mam sobie do wybaczenia! Zaczynając od tego, że codziennie sobie obiecuję, że wstanę, jak budzik zadzwoni. A tak na poważnie, to staram się wybaczać sobie na bieżąco, wyciągam wnioski i nie wracam do tego więcej. Oczywiście zdarza mi się myśleć: „O, mogłam wtedy zrobić tak i tak, teraz byłoby tak i tak!”, ale potem przypominam sobie, że to było dawno i nie warto roztrząsać, tylko patrzeć w przyszłość.”

Kasia

„Z tym akurat nie mam problemu. Już jakiś czas temu przerobiłam ten temat i wiem, że wtedy zrobiłam najlepiej, jak umiałam. Czasem nie potrafimy podjąć innej decyzji.”

Elżbieta

„Popełniłam wiele błędów, zaniechań. Kto ich nie popełnia. Miałam żal do siebie za złe decyzje, zachowania, wyrażanie emocji w momencie wzburzenia. Czułam się winna. Ale to już za mną — dzięki wejrzeniu w głąb siebie, zrozumieniu siebie, wybaczeniu sobie. Wybaczyłam sobie i wybaczam, nie rozpamiętuję, nie mam do siebie żalu. A moje słabostki? Mam je, bo jestem tylko człowiekiem. Wybaczam sobie i czuję się z tym bardzo dobrze, a poza tym żyję w zgodzie ze swoim sumieniem, to jest dla mnie bardzo ważne.”

PRACUJ


Zrób dziś rachunek sumienia i zastanów się, co czujesz do własnych rodziców. Czy pojawia się tam niechęć? Czym jest spowodowana? Jakie wspomnienia nie są dla Ciebie miłe? Co jest trudno wybaczyć któremuś z rodziców?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Kolejnym krokiem powinna być rozmowa z nimi na ten temat, więc jeśli czujesz się gotowa na nią, porozmawiaj o sytuacji, która budzi w Tobie te niemiłe uczucia. Wyjaśnij sytuację i spróbuj oczyścić atmosferę. I własne serce. Jaka to sytuacja?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Jeśli dziś nie czujesz się na siłach, aby podjąć się takiej rozmowy, napisz do nich list. Nie musisz go wysyłać, może zostać jedynie tutaj, na kartach tej książki.


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Co dobrego jesteś w stanie powiedzieć o własnych rodzicach? Za co jesteś im wdzięczna?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Chowasz urazę do swoich byłych partnerów? A może do obecnego? Wszelkie negatywne uczucia, które pojawiają się w nas, zaburzają prawidłowe funkcjonowanie naszego organizmu. Możesz czasem nie łączyć własnych dolegliwości z przeszłością. Ale wierz mi, że podświadomość pamięta, nawet, jeśli Ty wyparłaś swoją urazę do kogokolwiek.

Zapach, który powinien być neutralny, Tobie może kojarzyć się źle. Jakieś słowo czy pewien ton głosu podobnie. Teoretycznie nie wiadomo, skąd to się bierze — praktycznie wiadomo, że z niewyjaśnionej urazy.


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Wypisz poniżej wszystkie swoje żale do każdej z osób. Rozlicz się wreszcie z własnymi negatywnymi emocjami. Znajdź w swoim sercu osoby, do których czujesz żal, i uwierz, że one prawdopodobnie nawet nie zdają sobie sprawy o istnieniu Twojego żalu. Porozmawiaj z nimi na ten temat albo, jak przy poprzednim zadaniu, napisz list, w którym opiszesz swoje emocje.


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


A teraz zastanów się, dlaczego właściwie nie jesteś w stanie wybaczyć tego poszczególnym osobom?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


W końcu odpowiedz sobie na pytanie, co by się stało, gdybyś wybaczyła?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Przeanalizuj swoje wypowiedzi i opracuj plan działania, w jaki sposób będziesz pracować nad sobą w kierunku wybaczenia tego, o co masz żal do wyżej wymienionych osób.


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………

3. TAK BARDZO, JAK JA KOCHAM SIEBIE, INNI BĘDĄ MNIE KOCHAĆ. TAK BARDZO, JAK KOCHAM SIEBIE, KOCHAM TEŻ INNYCH

„Chęć stania się kimś innym jest marnotrawstwem osoby, jaką jesteś”

Marylin Monroe

Wiara w siebie, w swoje umiejętności, w naszą wyjątkowość nie jest zbyt powszechna wśród kobiet. Ciekawe, że przeciętny mężczyzna nie ma z tym problemu. I tu znów pojawia się nasza historia kobiecości.

Nas, kobiety, nauczono, aby przypadkiem nie wysuwać się przed szereg, czasem nawet, aby nie pokazywać, że wie się więcej niż mężczyźni. Przypomnij sobie Marię Skłodowską- Curie i to, jak została potraktowana przez męski świat nauki. Choć była niezwykle uzdolnioną kobietą, której odkrycia mocno wzbogaciły naukę, wśród naukowców od początku nie była traktowana poważnie i zmarła zupełnie samotnie. Królowa Elżbieta I dopiero po wielu latach została uznana faktycznie za pełnoprawną królową, wcześniej jej przyboczni pomocnicy szukali dla niej męża, który byłby dla niej królem, przewodnikiem. Albo Elisabeth Blackwell, pierwsza na świecie dyplomowana lekarka, choć w XIX wieku do kobiet lekarzy odnoszono się z pogardą, uważano za jakieś dziwne wymysły i powtarzano, że ich rolą jest pomoc lekarzowi w roli pielęgniarki.

Mogłabym tak mnożyć i mnożyć. Świat pokazuje, że od zarania dziejów na świecie istniały kobiety, które potrafiły się przebić w męskim świecie, BO WIERZYŁY W SWOJĄ SIŁĘ, były pewne tego, czego chcą i czego są w stanie dokonać. One mówiły i myślały o sobie dobrze…

Często nie potrafimy mówić o sobie w superlatywach, traktując to jak zwykłe chwalenie się, i przejmujemy się, jak odbiorą to inni.

Statystyki pokazują, że kobiety, pracujące w jednej firmie na takim samym stanowisku jak mężczyźni, zarabiają mniej — pomimo takich samych obowiązków i kwalifikacji. W Polsce różnica wynosi około 11%, w Niemczech — nawet 15%. W takich sytuacjach większość z nas ma ochotę robić więcej niż trzeba, aby zasłużyć na uznanie, i często tak właśnie się dzieje. Zapracowujemy się, ale czy faktycznie jesteśmy doceniane przez to bardziej?

Z czego to wynika? Na pewno z naszej historii. Jeszcze do niedawna rolą kobiety było zajmowanie się domem, dbanie o dzieci i o zarabiającego na rodzinę męża. Tak naprawdę to dopiero nasze mamy, rzadziej babcie, wyszły z domów do pracy zarobkowej. Wciąż jeszcze pracujemy nad tym, aby społeczeństwo zaakceptowało nowe realia. Coraz częściej bowiem zdarza się, że podział obowiązków domowych jest równy — kobieta, jak i mężczyzna, pracują zarobkowo i w takim samym stopniu dbają o dom oraz dzieci. Większość Polaków uznaje taką sytuację za idealną.

Ale są też osoby, które uważają, że podział, jaki znały nasze babcie, jest najlepszym z możliwych, bo daje klarowne wyobrażenie obowiązków, przypisanych do konkretnych ról. Z czym to jest związane? Dlaczego część kobiet ucieka od świata biznesu? Mam wrażenie, że jest to kwestią poczucia własnej wartości — w biznesie, a także w towarzystwie.

Jeśli wybieramy bezpieczny dom, cztery ściany naszego życia, unikamy kontaktów towarzyskich, wychodzenia do ludzi, rozwijania własnych pasji dzięki pomocy innym, zarabiania na nich albo zarabiania w jakikolwiek inny sposób, który wymuszałby kontakty towarzyskie, to przestajemy się rozwijać. Za pięć lat świat będzie już daleko z przodu, a my nadal będziemy tkwiły w tym bezpiecznym domu. Tylko, że będzie nam już coraz trudniej wyrwać się z niego.

Zdaję sobie sprawę, że to wszystko może być kwestią osobowości, że są osoby, które wolą działać w zaciszu własnego domu, niż udzielać się w grupie współpracowników. Jednak całkowite zamknięcie się na otaczający nas świat powoduje, że z każdym dniem czujemy się coraz bardziej przywiązane do domu. A to sprawia, że kiedy kończy nam się urlop macierzyński, kiedy mąż traci pracę albo firma, w której pracuje, zmienia politykę i zaczyna on zarabiać mniej niż dotychczas, a my jesteśmy w pewien sposób zmuszone do pójścia do pracy, jest to sytuacja zupełnie niekomfortowa. Czujemy wewnętrzny bunt, bo w tych czterech ścianach, z maluchem lub kilkoma, z codziennymi spokojnymi spacerami i zabawą na dywanie, było nam tak przyjemnie.

Tymczasem bywa, że nadchodzi moment, kiedy trzeba wyjść poza ten bezpieczny świat i znów wstawać rano do pracy, logistycznie ogarnąć opiekę nad dziećmi, przestać zajmować się rzeczami, na które kiedyś miałyśmy czas, a teraz już go zabraknie. Taki moment może być bardzo stresujący — wychodzenie poza własną strefę komfortu jednak nigdy nie należało do przyjemności, bo, jak sama nazwa wskazuje, wychodzimy poza własny komfort.

Jest nam jednak zdecydowanie łatwiej podjąć taką decyzję, a potem przejść przez pierwsze trudne chwile, jeśli nasze poczucie własnej wartości jest wysokie. Jest ono szkieletem całokształtu naszego rozwoju osobistego. Bez niego nie można w pełni pracować nad samorozwojem i mieć wymierne efekty.


Jak wzmacniać poczucie własnej wartości?


1. Mów o sobie dobrze, myśl o sobie dobrze.

Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak często karcimy siebie słowami lub myślą! Negatywne komentowanie własnych działań jest tak destrukcyjne, jak rysowanie ostrzem po karoserii auta. I jedno i drugie zostawia ślad, choć w pierwszym momencie może nie zostać zauważone. Kiedy jednak komentujesz siebie w sposób negatywny, Twoja podświadomość zapisuje to w swoim notesie. A kiedy robisz to przy innych, budujesz w nich taką właśnie opinię na swój temat! Znam kilka osób, które często mówią o sobie niekorzystnie. „Schudłam? Nie, to pewnie kwestia ubrania!” — przekonujesz innych, że to nie Ty pięknie wyglądasz, ale to ubranie sprawia takie wrażenie, dlaczego więc inni mają Cię postrzegać, jako osobę atrakcyjną? „Ale jestem głupia! Przecież to było takie proste…” — wmawiamy innym, kiedy poznamy rozwiązanie jakiegoś problemu, którego nam samym nie udało się rozwiązać. „Ja do takich rzeczy się nie nadaję!” — jak sądzisz, co o Tobie może pomyśleć Twój rozmówca czy rozmówczyni? Jaki przekaz projektujesz w ten sposób? Kiedy Ty zaczynasz mówić o sobie dobrze, w pozytywny sposób, doceniać to, w czym jesteś dobra, a nie skupiać się na tym, na czym się nie znasz, pokazujesz siebie, jako osobę, która zna swoją wartość. Nie tylko innym, ale przede wszystkim sobie samej. Jeśli Ty sama siebie polubisz, jeśli będziesz myśleć o sobie z miłością i tak samo o sobie mówić, inni także będą to robić. Bo to, jak jesteśmy postrzegane przez otaczające nas osoby, jest odzwierciedleniem tego, jak my same siebie widzimy.


2. Wypełniaj dane sobie obietnice.

Kiedy wyznaczasz sobie jakieś zadanie, stawiasz sobie jakiś cel i nie dążysz do niego i nie robisz nic, co przybliżyłoby Cię do realizacji zadań czy celów, pokazujesz samej sobie, że jesteś osobą niegodną zaufania. Pokazujesz sobie i innym, że nie warto słuchać tego, co mówisz, bo i tak to nie ma znaczenia. Skoro Ty sama nie jesteś dla siebie na tyle ważna, aby spełnić daną sobie obietnicę, to dlaczego dla innych miałabyś być na tyle ważna, aby oni mogli spełnić obietnice dane Tobie? W takiej sytuacji poczucie własnej wartości leci w dół, a Ty czujesz się ze sobą coraz gorzej. Dlatego, kiedy coś zaplanujesz i wpiszesz do kalendarza, po prostu to zrób. To mocno podnosi poczucie własnej wartości. Sprawdź!


3. Działaj w sferze wpływu, nie zainteresowań.

Lubimy interesować się różnymi kwestiami, na wiele z nich nie mamy jednak realnego wpływu. Jeśli Twoja córka upiera się, że chce studiować architekturę wnętrz, a Ty wymarzyłaś sobie dla niej medycynę i próbujesz na siłę ją przekonać, odpuść. Nie ma sensu budować czyjegoś życia, bo to nie Ty będziesz nim żyć, ale ona. Skup się na tym, co dotyczy Ciebie i na co Ty sama masz wpływ. Wiesz, na co masz największy wpływ? Na siebie. Zmiany zawsze zaczynaj od siebie. Zmienianie innych osób nigdy nikomu nie wyszło na dobre, bo zmiana dokonuje się tylko wtedy, kiedy JA SAMA podejmę decyzję o niej. Nie wtedy, kiedy podejmują ją za mnie inni. Tutaj znów pojawia się poczucie sprawstwa. Kiedy działasz tam, gdzie możesz rzeczywiście coś zmienić, masz poczucie, że jesteś w stanie coś ulepszyć. Kiedy walczysz z wiatrakami, tego poczucia nie ma, a Ty zaczynasz wątpić w swoje możliwości. Aby zatem zwiększyć własnej poczucie wartości, skup się na tych obszarach, na które masz realny wpływ.


4. Zdystansuj się.

Niezależnie od tego, co inni myślą o Tobie, najważniejsze jest to, co ty sama o sobie myślisz. Kiedy myślisz o sobie dobrze, bo codziennie realizujesz punkty, które omówiłam powyżej, nie musisz przyjmować tych niechcianych prezentów w postaci mało konstruktywnej krytyki. Konstruktywna krytyka różni się od niekonstruktywnej tym, że zawiera w sobie element szacunku do Twojej osoby. Ile razy jednak ktoś zarzucił Ci coś, zupełnie nie szanując Twoich uczuć? Pamiętaj, że nikt nie jest idealny i każdemu zdarza się popełnić błąd czy czegoś nie dopatrzeć. Nikt jednak nie ma prawa Cię obrażać. W takiej sytuacji czasem możesz się obronić. Bywa też tak, że koniecznie jest jednak zdystansowanie się do słów, które tak naprawdę Ciebie nie dotyczą.

Takie chwile przeżywa wiele kobiet, a już prawie 100% tych, z którymi ja sama pracowałam. Tymczasem codzienna praca na powyższych obszarach pozwoli Ci sukcesywnie podnosić wiarę w siebie.

Każdy człowiek na świecie ma zarówno wady, jak i zalety. Każdy ma gorsze dni i lepsze. Tylko, że niektórzy skupiają się na swoich mocnych stronach, a inni — na własnych słabościach.


PRACUJ


Na czym Ty się skupiasz? Zauważasz swoje mocne strony czy raczej własne niedociągnięcia?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Znajdź przynajmniej 20 mocnych stron swojego charakteru, także związanych z umiejętnościami czy wiedzą. Zadanie banalnie proste, więc na pewno dasz radę.


……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Każdy z nas ma wady, nawet ci, którzy twierdzą, że nie. Nawet milionerzy, którzy zawojowali świat, zwłaszcza świat rozwoju osobistego, jak Brian Tracy, Anthony Robbins czy Stephen Covey. Oni także mają wady. Różnica jest taka, że oni potrafią sobie z nimi poradzić.

Jak można sobie poradzić z własnymi wadami? Przeczytałam kiedyś w bardzo mądrej książce „18 minut” Petera Bregmana, że nasze wady wcale nie muszą zostać zapomniane, likwidowane i w jakikolwiek inny sposób degradowane. Wręcz przeciwnie — możemy zrobić z nich użytek!

I właśnie teraz chciałabym, abyś spojrzała na swoje wady z innej strony. Wymienić parę potrafi każda kobieta. O to nie chcę Cię nawet pytać. Chcę natomiast, abyś przeanalizowała znaczną ich część i zastanowiła się, czy tę wadę możesz wykorzystać w pozytywny sposób.

Aby zobrazować Ci, o co dokładnie mi chodzi, podam Ci własny przykład. Tę metodę staram się stosować od dawien dawna, od czasu, kiedy w liceum po zajęciach z psychologiem, które dla każdej klasy zorganizował dyrektor, dowiedziałam się o sobie czegoś więcej. Każdy z uczniów miał wylosować jedną cechę i opowiedzieć o niej w pozytywny sposób. Ja wylosowałam wtedy UPÓR. W tamtym czasie wciąż słyszałam, że jestem uparta, „że nie dam sobie przetłumaczyć”, itd. Powiedziałam psycholożce, że nie jestem w stanie powiedzieć o tej cesze nic dobrego, bo uważam ją za wadę.

Dziś, na wspomnienie tego zdarzenia, widzę, że ja tak naprawdę nie uważałam tej cechy za wadę, tylko przyjęłam na siebie opinię innych — moich rodziców, sióstr, nauczycieli, ciotek, koleżanek. Wszyscy mi to powtarzali, bo TRZYMAŁAM SIĘ SWOICH ZASAD I USTALONEGO PRZEZ SIEBIE PLANU. I, mimo że byłam osobą nieśmiałą, potrafiłam zebrać w sobie siłę, która trzymała mnie na wybranej przeze mnie ścieżce. Ja po prostu byłam stanowcza, a nie uparta. I właśnie wtedy, tamtego dnia podczas zajęć z psychologiem, zdałam sobie z tego sprawę. Od tamtej pory przestałam upór traktować jak wadę.


PRACUJ


Chciałabym, abyś w podobny sposób spojrzała na siebie. Na własne rzekome wady, które mogą niekoniecznie okazać się wadą, ale Twoją siłą, Twoją super mocną stroną, unikatową umiejętnością. Ciekawa jestem Twoich rozważań.


……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Z wadami jest też tak, że daną cechę, kiedy objawia się, jako wada, wykorzystujemy po prostu w nieodpowiednich chwilach lub sytuacjach. Jest wielce prawdopodobne, że zachowując się w taki sam sposób w innym miejscu lub o innym czasie, okaże się, że cecha ta jest mocną zaletą. Pomyśl nad tym. Spójrz na siebie z boku i zastanów się, czy to, co uważasz u siebie za wadę, faktycznie nią jest?

Każda z nas potrafi coś, czego nie potrafią osoby z naszego otoczenia. Coś, co dla Ciebie jest czymś naturalnym, jakbyś się z tym urodziła, albo Twoja zdobyta wiedza i praktyka sprawia, że czujesz się w tym ekspertem. A może to inni uważają Cię za eksperta w tej dziedzinie?


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Co takiego sprawia, że, spędzając przy tym czas, nie myślisz o sprawdzaniu zegarka? Przy czym czas płynie Ci niepostrzeżenie, bo tak bardzo potrafisz się w tym zatracić? Co możesz robić bez przerwy? To wszystko Cię wyróżnia.


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Czy któraś Twoja mocna strona jest taką unikatową umiejętnością? Znajdź ich jak najwięcej i zobacz, jaka jesteś wyjątkowa.


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Nie ma na świecie drugiej IDENTYCZNEJ, jak Ty, osoby. Jesteś całkowicie unikatowa z cechami i umiejętnościami, które posiadasz. Doceń to i bądź dumna z tej kompozycji.

Pamiętaj też, że czasem bywają momenty, kiedy cechy, które uważasz za swoje wady, stają się Twoimi zaletami, a cechy uznane za zalety mogą stać się wadami. Wszystko zależy od kontekstu. Stwarzaj takie sytuacje, w których większość Twoich cech może stać się zaletą.

Na koniec zadanie, które dla niektórych może być trudne do wykonania, a dla innych może być punktem wyjścia, aby rozpocząć swoją przygodę rozwojową.


PRACUJ


10 razy powiedz sobie „kocham siebie”.

Spójrz na siebie w lustrze i z pełnym przekonaniem wyznaj sobie miłość. Jak się czujesz, mówiąc te słowa? Jeśli nie najlepiej, praktykuj to zadanie, aż skończysz czytać tę książkę, bo to znak, że sporo pracy czeka Cię na tym polu.

Jeśli nie miałaś z tym problemów, jesteś na dobrej drodze, aby żyć w harmonii z sobą samą.


…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………


Co o sobie mówiły Uczestniczki pierwszej edycji projektu?


Elżbieta

„Powiedzieć ‘kocham cię, ‘kocham siebie’ — te słowa były dla mnie zawsze trudne do powiedzenia. Uważałam, że nie można wypowiadać ich bez głębszego przemyślenia, że osoby, które kocham, powinny wiedzieć, co czuję — o moich czynach, zachowaniu, gestach. A powiedzieć do samej siebie ‘kocham siebie’, było dla mnie krępujące. Tak myślałam, dzisiaj myślę inaczej. Kocham — wielkie słowo, klucz do serca, bardzo ważne. Jeżeli już je wypowiadam, z pewnością wiem, co mówię. Odrobiłam zadanie, powiedziałam do siebie 10 razy ‘kocham siebie’. Poczułam jakieś takie zażenowanie, stojąc przed lustrem w łazience. Pomyślałam nawet, co by powiedzieli moi bliscy, słysząc, co mówię. Potem uśmiechnęłam się do tej pani po drugiej stronie lustra i jeszcze raz powiedziałam ‘KOCHAM SIEBIE!!!’.”

Sabina

„Zrobiłam, powiedziałam. Gromy z nieba na mnie nie spadły, piorun mnie nie strzelił, fanfary nie zagrały… Ogólnie, dziwne uczucie… Starałam się być tak poważna, jak to tylko możliwe, ale nic. Cóż, moja wiara w siebie/samoocena nigdy nie były moją mocną stroną…”

Marta

„Zajęło mi to tydzień… Jakoś nie mogłam się do tego zmusić. W końcu to zrobiłam. Najpierw było trochę ‘na siłę’, potem śmiesznie, potem smutno… Nie poznaję tej kobiety w lustrze, ani zewnętrznie, ani wewnętrznie. Teraz o tym myślę i z wielkim wysiłkiem zastanawiam się, jak to zmienić.”

Dla mnie to także było kiedyś problemem. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy bagatelizowałam każdy komplement w moją stronę, machałam lekceważąco dłonią, śmiałam się z nich albo sugerowałam, że mój rozmówca lub rozmówczyni mają problemy ze wzrokiem. Dziś zastanawiam się, jak czuły się te osoby, widząc moją reakcję. Nie było to miłe, przestałam w końcu dostawać komplementy, i paradoksalnie zaczęłam czuć się ze sobą jeszcze gorzej niż wcześniej.

Osoba z niskim poczuciem własnej wartości potrzebuje takiego doceniania, jak powietrza. Inaczej usycha. I choć sprawia wrażenie, jakby nie robiły one na niej wrażenia, to w głębi serca czuje, że wzrasta.

Jest to naturalnie sztuczne wzrastanie, przypominające trochę szklarniowe warzywa genetycznie modyfikowane, pozbawione wartościowych składników. Niby piękne, błyszczące, a jednak bez zapachu i tego naturalnego wyglądu.

Taka właśnie byłam — sztucznie wykreowana przez plastikowe poczucie, że jestem coś warta. Plastik ten jednak topił się za każdym razem, kiedy zapłonął we mnie ogień poniżenia, obrażenia mojej osoby, poczucia żalu, kiedy zostałam zdegradowana… Nie mogło to być trwałe, skoro było budowane na tak ruchomych piaskach.

Zmianę należy dokonać od siebie. To ja sama zaczęłam patrzeć na siebie inaczej, nie zwracając już uwagi, co sądzą o mnie inni. To ja sama musiałam nauczyć się kochać siebie, lubić swoją osobowość, patrzeć na siebie z podziwem.

Bardzo pomógł mi w tym mój mąż, któremu będę wdzięczna do końca życia. Pokazał mi, ile wartości jest we mnie, widział we mnie to, czego ja jeszcze wtedy nie dostrzegałam. Nauczył mnie, swoją własną miłością, kochać siebie za to, jaka jestem.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 40.18
drukowana A5
Kolorowa
za 66.69