Pewnego dnia będziesz jednak dostatecznie dorosła, aby znowu do bajek wrócić…
(Clive Staples Lewis „Opowieści z Narnii, Lew, czarownica i stara szafa”)
1. Kaczka Kłamczucha
Żyła razu pewnego Kaczka.
Dziwna to była nieboraczka.
Przyjaciół żadnych nie miała,
bo często i chętnie kłamała.
To razu pewnego przebrana
robiła ot z siebie barana.
Innym znowu razem, szachrajka,
na złoto zdobiła swe jajka
I twierdziła, że ze szlachetnego są kruszcu…
Nikt nie wierzył w kaczki kwakanie.
Każdy bał się, że nie ustanie.
Wielu chciało oszustkę przekonać,
że swą kłamliwość musi pokonać,
że krętactwo oraz obłuda,
to przyjaźni wszelkiej ostuda
i że notoryczne jej łganie
gwarantuje też karne czkanie.
Aż pojawiła się Nadzieja…
Patrząc na poczynania Kaczki,
tak wnet rzekła do nieboraczki:
„Rozejrzyj się tu wkoło, miła.
Nie chcę, żebyś się zbyt łudziła.
Otóż tylko kropla prawdziwa,
która to w rzece Prawdy pływa,
uratować cię w pełni może.
Zatem udaj się na rozdroże.
Szukaj kropli cudotwórczej”.
Tak wyruszyła w drogę Kaczka.
Drogę miała ciężką, biedaczka.
Nóżki krótkie i brzuszek gruby
nie dodawały wcale chluby.
Strusiego pędu pozbawiona
wlokła się cała zalękniona.
Drogi Kłamczucha nie znała.
Obcych co rusz o nią pytała.
I tak po bezdrożach szła…
Gdy rankiem doszła na kraj świata,
patrzy i widzi, że tam chata,
a w koło tejże chałupinki
różowe trzy pląsają świnki
pochrumkując przy tym radośnie.
Spojrzała Kłamczucha zazdrośnie.
Prosiaczki ze szczęścia się śmiały
i wkoło domu tańcowały.
Aż spostrzegły Kaczkę…
„Witaj, pierzasta nieznajoma.”
rzekła jedna zaciekawiona
występując przed swoje siostry,
a głos miała świnka dość ostry.
„Cóż cię w nasze sprowadza strony?”
„To Nadziei pomysł szalony,
W drogę ruszyłam dokuczliwą,
zwalczyć mą naturę kłamliwą
i rzekę Prawdy znaleźć.”
Świnka zrobiła mądrą minę,
wnet pokierowała ptaszynę:
„Idź do Lasu Malinowego,
do Misiaka Błyskotliwego.
On jeden drogę zna do rzeki.”
Kaczka zerknęła na las daleki.
Choć szeroko się uśmiechnęła,
w duszy bardzo ciężko westchnęła
i dalej szła…
Gdy wieczorem weszła do lasu
nie spodziewała się hałasu.
„Kto tam się w krzakach nocą kryje?!”
krzyknęła wykręcając szyję.
Rozejrzała się czujnie dokoła
i ujrzała w chaszczach warchoła.
Kwacząc więc uciekła w popłochu.
Tak Kłamczucha wpadła do lochu,
do lisiej jamy wprost …
Kaczka swe piórka otrzepała,
po jamie wnet się rozejrzała
i dostrzegła hen w kącie cienie.
Ogarnęło ją osłabienie.
Drżąc cała przylgnęła do ściany
widząc, że wpadła do lisiej jamy.
„Dobry wieczór, kaczuszko mała.
Nie chcę, żebyś się tam chowała.
Podejdź do mnie.” rzekł Lis.
Kaczka słysząc lisie wabienie
już serca poczuła dudnienie.
Nie znalazła drogi ucieczki.
Pożałowała swej wycieczki
i w duszy Świnkę zwymyślała-
w taką zasadzkę ją wysłała!
„Jak mogła mnie aż tak oszukać!”
A na głos zaczęła dukać:
„Ja-a się w-wcale nie chow-wam…”
Lisa ucieszył smaczny kąsek,
chociaż sentyment miał do gąsek.
Kaczka jest jednak równie smaczna,
z wizytą sama wpadła cudaczna.
Wygłodniał już w ciągu dni paru
I dość miał z roślinek wywaru.
Lis wszak od zawsze mięsożerny.
Cieszył go łut szczęścia niezmierny.
Sam podszedł do Kaczki…
Ptaszyna ze strachu struchlała
A w duszy tak sobie myślała
„O ja biedna, tu się zmarnuję.
Przyjaciół brak, nikt nie uratuje.
Nadzieja jednak rację miała
gdy mnie wiecznie upominała.
Przekleństwem jest to moje łganie.
Niech się dzieje tak. Niech się stanie”.
I zapłakała Kaczka łzami prawdziwymi…
Gdy już się tak z życiem żegnała,
zieloną poświatę ujrzała.
Lisek uskoczył przestraszony
na taki widok nieproszony.
Nadzieja Kaczkę wzięła w ręce,
ta ją uścisnęła w podzięce.
Lis widząc, że nie jego chce zjawa
rzekł:” To przecież tylko zabawa.
Nie chciałem Kaczce zrobić krzywdy.”
Nadzieja Lisa nie słuchała
tylko na Kłamczuchę spojrzała.
„Znalazłaś źródło Prawdy wreszcie.
Skończysz łgać po tak ciężkim teście?
Pamiętaj naukę dzisiejszą-
nie masz nad prawdę rzecz cenniejszą.”
Wtem Kaczkę do domu zabrała,
a o Lisie nie zapomniała.
Ale to inna bajka była.
Zaś ta o Kaczce, właśnie się skończyła.
2.Lis Łakomczuch