Ciastka przed śniadaniem są zakazane. To żelazna zasada rodziców biedronki Inki. Pewnie u Was w domu jest podobnie, prawda? Ale jak tu wytrzymać, kiedy do śniadania jeszcze daleko, a ciastko jest tuż, tuż, na wyciągnięcie ręki… i pachnie tak pięknie… i jest takie pyszne… i duże… a ochota Inki na nie — jeszcze większa?
Szafka biedronki była dziś pełna słodyczy. Wczoraj miała urodziny. To jedyna okazja w roku, kiedy Inka może zajadać się słodkościami bez limitów. Problem w tym, że dużo ich jeszcze zostało. I teraz kuszą. „Trzeba się ich pozbyć jak najszybciej” — pomyślała i wpadła na pewien pomysł.
„Zabiorę je do przedszkola i podzielę się z przyjaciółmi!” — Uspokojona tym postanowieniem, spałaszowała jedno ciastko. A potem drugie. No i trzecie…
— Inko! Wstajemy do przedszkola! — zawołała z łazienki mama. — Pamiętasz o dzisiejszych zawodach?
Ach, jakże mogłaby zapomnieć. Razem z pająkiem Emilem i gąsieniczką Izą trenowali do nich od miesiąca. Trzeba będzie pokonać wiele przeszkód i dobiec do mety jak najszybciej. Zwycięzca dostanie medal i nagrodę główną — przez cały tydzień nie będzie musiał leżakować podczas poobiedniej drzemki. Będzie mógł rysować albo cichutko bawić się przy stole. Każde owadziątko w przedszkolu marzy o takim prezencie.
— Tak, mamusiu, pamiętam. A powiedz, czy mogę podzielić się słodkościami z Emilem i Izabelką?
— Oczywiście. Na pewno będzie im bardzo miło — odpowiedziała mama.
Inka spakowała do plecaka całą garść czekoladek, kilka paczek żelków, trzy opakowania ciastek, parę lizaków i cztery tabliczki czekolady.
— Umyj zęby i ubierz się. Śniadanie czeka na stole.
— Nie, mamusiu. Zjem w przedszkolu. Na razie nie jestem głodna — powiedziała biedronka, czując w brzuszku trzy ciasteczka, które zjadła przed chwilą.
Pół godziny później, Inka pożegnała mamę i weszła do sali w przedszkolu. Od razu dostrzegła swoich przyjaciół — pająka Emila i gąsieniczkę Izę.
— Cześć — przywitała się. — Jak się macie? Jak nastawienie przed zawodami?
— Och… wspaniale! — odpowiedział pająk. — Czuję, że nigdy nie byłem w lepszej formie! Zwycięstwo jest w zasięgu ręki — jednej z ośmiu, które mam ha, ha.
— Zazdroszczę Ci — odparła Inka. — Masz osiem odnóży, a ja tylko sześć, ale za to Iza ma ich chyba ze sto!
— Tak, ale czy wiecie jak trudno jest nad nimi wszystkimi zapanować? — wtrąciła gąsieniczka. — Muszę się bardzo skupić, żeby wszystkie szły w jednym kierunku. Może potrenujemy przed śniadaniem?
— Jasna sprawa! Ale zanim zaczniemy, mam dla was niespodziankę! — szepnęła Inka. — Musimy tylko schować się pod stołem. Chodźcie!
Izabelce i Emilowi z radości zaświeciły się oczy — bardzo lubili niespodzianki.
— To dla ciebie, a to dla ciebie — powiedziała biedronka, wręczając stworzonkom po paczce żelków i garści czekoladek. — Musicie pomóc mi to zjeść. Sama nie dam rady.
— Na skrzydełko motyla! — krzyknęła Iza. — Inko! Dziękuję. Już od dłuższego czasu burczy mi w brzuchu!
— Czy aby na pewno powinniśmy to jeść przed śniadaniem? — zapytał Emil, odrobinę zmartwiony.
— Oj Emilu! Czuję, że jak czegoś natychmiast nie zjem, opadnę z sił i nie będę mogła trenować — odpowiedziała Iza.
— Myślę, że taka odrobina nam nie zaszkodzi — dodała Inka.
Uspokojony pająk zabrał się za pałaszowanie słodkości. Po chwili, cała trójka była gotowa do ćwiczeń. Emil zarzucił pajęczynę, która przyczepiła się do sufitu.
— Wspinajcie się! — krzyknął.