1. Wyprawa do zoo
Miłoszek wraz z mamą i tatą oraz dziadkiem i babcią wybrali się do wrocławskiego zoo.
Pojechali pociągiem z Wałbrzycha.
Była to pierwsza podróż Miłoszka, który miał prawie dwa latka.
Podczas podróży mijali pola, lasy, łąki, domy oraz ludzi którzy się tam przemieszczali.
Podzice musieli uważnie pilnować swego synka, ponieważ już chodził i był bardzo ciekawy świata.
Miłoszek w przedziałach spotykał dzieci, które tak jak on podróżowali z rodzicami bądż opiekunami.
Przejazd dość szybko minął.
Pora wysiadać i wyruszyć w kierunku zoo.
Przy kasie biletowej staliśmy chwilkę i już mogliśmy pójśc i przywitać się ze zwierzakami.
Najpierw ujrzeliśmy żyrafę, która zajadała się liśćmi.
Stało przy niej dużo ludzi i ją podziwiało oraz robili zdjęcia.
Moi rodzice również zabrali aparat, aby póżniej była pamiątka umieszczona w naszym rodzinnym albumie na zdjęcia.
Tak zaczęła się sesja fotograficzna.
Najbardziej byłem zafascynowany małpami, które tak śmiesznie się bawiły i wydawały przy tym dziwne dżwięki.
Babci i dziadkowi bardzo się spodobało afrykarium, bo to nowość w tym miejscu.
Chyba tam najwięcej czasu przebywaliśmy.
Tata z mamą już byli, ale zawsze na żywo to inaczej.
Przyjechaliśmy tu 1 czerwca w dzień dziecka.
To taki prezent zamiast zabawki, to zobaczenie czegoś ciekawego.
Byłem ciekawy ile tu w sumie jest zwierząt?
Ilu ludzi potrzeba, aby wszystkie nakarmić?
Nie umiałem jeszcze dobrze tak mówić, to tylko moja podświadomość dawała mi takie sygnały.
W przerwie obiadowej poszliśmy coś zjeść, ponieważ jest tu też takie miejsce to z niego skorzystaliśmy.
Babcia z dziadkiem wzięli zupkę pomidorową. Rodzice rosół z makaronem.
Miłoszek zjadł ziemniaki z surówką zrobioną z jabłka i marchewki i do tego kotlecik.
Po zjedzeniu wyruszyliśmy dalej na szlak zwierząt gospodarskich.
Tutaj mama pytała mnie:
— Jak robi kaczka?
— kwa kwa
— Jak robi krówka?
— mu mu
— Jak robi gąska?
— gę gę
— Jak robi świnka?
— chrum chrum
— Jak robi baranek?
— be be
— Jak robi owieczka?
— me me
— Jak robi kura?
— ko ko
— Jak robi kogut?
— ku kuryku
— Jak robi osiołek?
— ioł ioł
— Jak robi konik?
— iha iha
Babcia z dziadkiem byli pod wrażeniem i bili mi brawo.
Tata widząc, że płaczę, wziął mnie na barana.
Tak wysoko to jeszcze więcej widać i nogi nie bolą od chodzenia.
Najbardziej bałem się wejść tam gdzie były węże i nietoperze.
Krokodyle, lwy też są grożne.
Najbardziej uroczo wyglądały małe zwierzątka takie jak: niedżwiadki, koala, wiewiórka.
Choć ten pierwszy wcale taki mały nie pozostanie.
Zbliżał się wieczór, wszyscy byliśmy zmęczeni, ale jednocześnie szczęśliwi z powodu obejrzenia tak wielu zwierząt.
Czekaliśmy na dworcu na pociąg w drogę powrotną.
Zobaczyłem małego szczeniaczka białego w czarne łatki. Tak nalegałem, aż rodzice go wzięli.
Babcia z dziadkiem już mają kotka, nazywa się Migotka.
2. Wyprawa wakacyjna
W tym roku rodzice postanowili wybrać się ze mną nad morze.
W tą zimę sporo chorowałem.
Nad morzem jest dużo jodu, który działa leczniczo.
Razem z nami pojechali ciocia i moje dwie kuzynki, które bardzo lubię.
Ponieważ z nimi zawsze jest fajna zabawa.
Tata zapakował wszystkie bagaze do auta i wyruszyliśmy do Ustki.
Był bardzo gorący dzień, wiec sporo piliśmy i robiliśmy co dwie godziny przerwy na toaletę oraz zjedzenie czegoś małego.
Tosia ma chorobę lokomocyjną, więc nic nie jadła przez całą drogę, tylko jej mama dała tabletkę na nudności lokomotiv.
Ola grała na telefonie i pisała z koleżanką, która już tam jest i nie może się doczekać aż się spotkaja.
Tata jechał autostradą, bo tak szybciej, ale droga się dłużyła, bo ponądż tak zawsze jest jak się na coś czeka.
Hura!!! zawołali wszyscy, wreście na miejscu.
Czas wypakować bagaże i dać do domku drewnianego, który wynajeliśmy.
Potem już tylko wyjść i przejść 100metrów i morze w całej swej okazałości i pięknocie.