E-book
12.6
drukowana A5
15.66
drukowana A5
Kolorowa
33.58
Mała dusza w Komunii ze swoim Bogiem (2)

Bezpłatny fragment - Mała dusza w Komunii ze swoim Bogiem (2)

Projekt: Miłosierdzie silniejsze niż śmierć

Objętość:
24 str.
ISBN:
978-83-8384-703-0
E-book
za 12.6
drukowana A5
za 15.66
drukowana A5
Kolorowa
za 33.58

Cz. 1

Pisane duszą w ogrodach Łagiewnik

*

Jak zaczniesz dzień z Bogiem,

On Cię będzie prowadził.


Jesteś dzieckiem świata,

A świat jest Boga.

Jesteś dzieckiem Boga.

Dla Ciebie migoczą gwiazdy,

Tak, aż tyle,

Że nie możesz ich policzyć.

To subtelna Jego potęga,

Która przypomina Ci każdej nocy,

Że nie jesteś sam

I że nic

Nie jest do końca ciemne.


Hostio,

Majestacie dobroci Boga…

Krucha wieczności.

Krucha mocy moja.

Oręże na zło.


Przychodzisz

Pod postacią jej śniegu.

Przychodzisz z bokiem otwartym

I podnosisz ludzi,

Jacy Cię zabili,

Przed tym niemiłosiernie krzywdząc.

Biczowali słowami.

Zabijali szyderstwami, zanim Bóg

Zabrał Ciebie.

Na ołtarzu

W kielichu

Do dziś

Wino dla Ciebie

Ma posmak goryczy.

Niemniej, Ty, pijąc

Czujesz słodycz

Każdego serca.

Potrafisz dotrzeć głębiej.

Idziesz przywalony krzyżem,

lecz Ty patrzysz

I widzisz inny tłum.

Tłum ogarnął Zły

I się śmiał.

Ale Ty nie schodzisz z krzyża,

Trwasz, do samego końca

wyzywany przez zło.

Nigdy nie ranisz,

Bo wiesz, że to zło.

Jeśli byś odpowiedział na zło,

Zmiótł byś je z człowiekiem,

A Ty wolisz ogarnąć,

Swoje ciało

Bez końca wystawiać

Na krzywdy,

Byleby ludzkość zmęczoną

W boleści jej

Do siebie przygarnąć.

Uczysz mnie, Hostio maleńka,

Przebaczać, miłości, miłosierdzia,

Nawet jak Cię nie rozumiem.


Tak się dzieje ostatnio.

Przyjmuję Cię

Ze szczególnym skupieniem,

Czcią, wiarą,

Choć w tak potężniej,

Niezrozumiałej dla mnie nawet prostocie.

Tajemnicą jest.


Hostio,

Przemawiasz w duszy.

Stajesz na górze.

Mrok ginie

W świetle.

Przemawiasz, Chryste,

Do serca

Cicho, pokornie,

Szeptem.


Dusza, kiedy

Napotyka Ciebie

W tej małej Hostii

Przemienia się w Twój dekalog.

Przypomina sobie,

Że w niej jest.

Nie pyta o nic,

Bo ma wszystko w Tobie.

To zjednoczenie.

Zaczynasz szumieć

Morzem.

Jestem gwiazdą,

Nad niebem ludzi.

Unoszę się

Między śpiewem ptaków.

Ożywają ich serca,

Nawet jak jest zimno,

Sławią Cię z radością.

Nie szczędzą sił.

Wszystkie mają od Ciebie.


Twoja miłość

Poraża we mnie mrok, zło.

Idę przez morze z Tobą,

A ono nie pochłania mnie.

Ty jesteś Królem

Wszystkiego, w czym żyję.

Poznaje swojego Pana

Każdy żywioł.

On nie jest srogi,

Lecz patrzy z miłością,

Ale jest stanowczy.

Nie cofa się,

Nie zniechęca,

Jest cierpliwy, ale z niczym

Nie napiera.


Panie,

Jesteś w swoim świecie pustelnikiem,

A my chcemy z niego wszystkiego.

Na koniec zawiedzeni i zwodzeni

Wracamy do Ciebie

Jak bezradne dzieci.


Panie Pustyni.

Panie Mórz.

Panie Gwiazd…

Zmiłuj się nade mną

W każdym fragmencie mojego czucia,

Myśli.


Ukrzyżowany Jezus,

Przez moje zwątpienia,

zaniechania… Bezmyślności,

Porywy złości.


Naucz mnie

W swojej naturze

Odnajdywać Twoją łagodność.

Niech żywioł ustąpi,

A pierwsza wnurzy się

Z jego ciemności światłość.

Niech przemówi nie rozsądek,

A prawo miłosiernego serca, miłości.


Uderza we mnie zło, nabiera,

przechytrza.

Oświecasz jednak moje myśli

I widzę jak chce

Przylgnąć do nich zło,

Namówić, by wierzyć,

Że nic nie ma sensu.


zło mną miota,

Bo słaby jestem jeszcze, człowiek

I wciąż.


Jesteś kotwicą

Dla mojego życia, duszy, serca,

Umysłu i zmysłów.


Na brzeg świata

Upadam w Twoje światło.

Noce ciemne są już krótkie,

Ale intensywne.

Znam je bowiem,

Więc zło chce zaskoczyć

W nich, kiedy są silne i krótkie.

Ty mnie z nich wyzwalasz,

Kiedy zwracam się do Ciebie.

Jesteś dla mnie, człowieka,

Samą miłością, wolnością, spokojem.


Mój gniew kończy się,

Kiedy patrzę w krzyż

I tam dopiero

Rozpoczyna się miłość,

Dobro, zaangażowanie i poświęcenie,

Naprawdę, ze swojej czystej i pełnej istoty.

Trwają i królują razem, silne.

Ale wciąż muszę iść

W Twoją stronę,

Bo z tyłu napiera mrok,

pan tego, co stracone,

śmierci. Tego, co umarło,

co przepada i przepadło.


A Ty, Król z Gwiazd i Słońca

Opadasz

Na każdy poranek,

Zanim ja zdążę

Otworzyć oczy.

Ty przyszedłeś mi je

Otworzyć

I Ty przyjdziesz mi je

Zamknąć na piękno tego świata

I otworzysz znowu

Na cudowność

Rzeczywistości

Pełnej Boga.


Z czego, Ty, Panie?

Ze snów najsubtelniejszych,

A zarazem najpotężniejszych.

Wszystko zbyt małe,

Kiedy się mówi

I myśli o Tobie.

Ty, sam, językiem miłości.

Ty, sam, sercem.

Morzem duszy.


Kim, Ty, Panie,

Który idzie

Pośród śniegów

W słońcu

Hostią,

A one nie topią się?

Kim, Ty, Panie,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 12.6
drukowana A5
za 15.66
drukowana A5
Kolorowa
za 33.58