Niech będzie
Niech będzie światło
w sobie mam przetrwanie
Niech stanie się wieczność
jestem obrazem
łuną ciała
rozkładającą się na ulicy
bezdomnością.
Kobieta w czerni
Wiersz się układa
Wszystko się układa
tylko my wciąż jak dzieci
wielkie oczy otwieramy na siebie
Jestem trwaniem
uwierz mi
potrafię siebie ocalić
Nie umrę
Książki wszystkie nie spłoną
Uczę się pamięci
daj mi trochę czasu
muszę pogodzić się w sobie
światło szarości
a nawet mrok
szczypta obojętności
wulkan energii
kiedyś rozpadnę się na atomy
Nadzieja
Jestem pedagogiem nadziei
nie wykreślam nikogo z rejestru życia
nie mam takich uprawnień
Ucząc uczę się
Wychowuje gwiazdy
Dbam o komety
Uczę pamiętać
i przede wszystkim
nie pamięci
Rozkwit
to ja
to noc
to spojrzenie
uśmiech
i ty
Każdy jest
przeznaczeniem
Cielesność zmysłów
Cielesność zmysłów
Nagość spojrzenia
Widzę przestrzenie odmęty ciebie siebie
Komety uderzające o puls wywołane brzegiem zdarzeń intymnych
Sytuacji
Ludzie idący do sklepu codziennie rano świeże bułki by mieć
Ludzie idący, aby iść
Przestrzenie będące, aby być
Zapełniajcie ziemię szczęśliwie
Twoje milczenie przeszywa życie i trwa znacznie dłużej
Jeśli stąd odchodzę to trochę
na pokaz wyglądają przy tym chmurności obłoków
Moje życie trwa chwilę, czasem tylko dłuższą