E-book
7.35
drukowana A5
16.35
Magiczna parasolka

Bezpłatny fragment - Magiczna parasolka

pogoda

Objętość:
29 str.
ISBN:
978-83-8245-093-4
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 16.35

„Jestem z tobą wszędzie, jeśli tylko myślisz o mnie”

— Marek Hłasko, Ósmy dzień tygodnia


„Marynarze wiedzą, co jest najlepsze w taką pogodę? Marynarze oczywiście, kurwa, nie wiedzą! Najlepszy na taką pogodę jest kompot z czereśni, bo w obie strony tak samo smakuje. Niech marynarze to zapamiętają. Poza tym rzyganie to nie jebanie. To trzeba umieć. Który to, do cholery, rzyga na nawietrznej???”

— Janusz Leon Wiśniewski,

Samotność w sieci


W intencji nie urodzenia się


Rzecz dzieje się w Korlandii, w mieście Tiarze.

Rozdział pierwszy
Deszcz błogosławi i znika

Deszcz — Espedykt, Wiosna — Magda


Była ciepła wiosna, dość spokojnie i parno. Wszyscy wszystko roztrząsali, bo on umarł, a niektórzy mówili, że zdechł. Był bardzo dobry dla dzieci i domowych zwierząt. Nigdy nic nie umiał, a z magii znał tylko jedno powiedzenie: „Bóg i o ptaku pamięta”, które wszystkim powtarzał. Wiedział, że jest bardzo dobre i pomaga, ale nie znał jego znaczenia. Nigdy nie płakał tak bardzo jak tego dnia, gdy dowiedział się o istnieniu magii. Nie znał jej, bo nic nie słyszał o tym, jak jest dobra.

Ludzie wiedzieli, że gdy się zjawiał, to drzewa stawały się pomnikami. Nigdy mu nie powiedzieli, dlaczego tak źle o nim myśleli. Niektórzy mówili, że jest fanatykiem religijnym, bo lubił się modlić. Jego ojciec, prywatnie Abrakan, mówił, że jest on tak infantylny i głupi, że kiedyś ktoś się nad nim zlituje i czegoś go nauczy. I to był komplement. Ale ten ktoś się nie zjawiał. Najbardziej lubił błogosławić żonie, która go nienawidziła. Mawiał:

— Ona ma humory. A dzieci to dopiero szkopuł.

Lubił wymyślać wiersze. W ukryciu pisał pamiętnik o dobru zwierząt, którymi się fascynował, pragnąc ich przyjaźni. Kiedyś, już po jego śmierci, opublikowano jego pamiętnik. Był przyczyną świętości wielu gatunków stworzeń, które nie wiedziały, że są dobre, bo nikt im tego nie powiedział. To jeden z jego wierszy:


Deszczu, deszczu jak chmury w deseń i dzikie pazury


Deszcz spełnił misję całkowicie, pobłogosławił i znikł.

Aby wywołać deszcz, należy powiedzieć: „Deszczu, błogosław”.


Rozdział 2
Wiosna inspiruje

Espedykt i Zuzanna


A wiosna była inspiracją innego rodzaju. Pragnęła przyjemności czynienia dobra, aby ludzie chcieli się cieszyć rozmową. Znała magię rozkwitania kwiatów, róż, bo je rysowała i wiedziała, że obrazy żyją. Lubiła też haftować. Ludzie znali ją tylko z tej ciemniejszej strony, tak jak księżyc lub haiku, które czytała i które było nie do opisania. Uwielbiała myśleć, że będzie miała dom pachnący chlebem i mnóstwo dzieci, które będą miłe nie tyko dla niej. Poza tym będzie ich ciągle uświadamiała o seksie, bo to najlepsze rozmowy.

Oboje leczyli i wychowywali ludzi, bo ludzie lubią być miłosierni. Zło tej pary — jak każdego człowieka — stawało się pogodą. Mieli wiele wspólnego. Ona uwielbiała deszcz i prosiła, aby ją wyleczył, aby nigdy więcej nie płakała o samotność.

Spotkali się przypadkiem w restauracji. Ona na niego spojrzała i podrapała się po twarzy w celu zabrania całego smutku jego duszy. On siedział w knajpie i dowiedział się, że Harry Potter to nie fikcja literacka. Płakał. Tak strasznie płakał, bo ktoś mu czegoś nie powiedział. A on to kochał. Czuł śmierć nosem. Boże, żeby tak spotkać żabę, która zabierze cały ból duszy i pozwoli umrzeć — tak jak w reklamie, gdy dotarło do niego, że była o nim.

Nie umiał rozmawiać ani być elokwentny. Gdy ktoś się odezwał, to stawał się głupi lub śmieszny, aby ten ktoś został przy nim. Starał się.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 16.35