Część I — Eksperyment
Prolog
W industrialnym labiryncie korytarzy,
co przeznaczeń już swych własnych nie pamięta,
gdzie rurami pompowana jest energia,
gdzie w przewodów kilometrach drzemie światło…
W mroczny halach posklejanych puchem kurzu,
co skrywają w swoich wnętrzach elementy,
zmontowane przez odwiecznych Bogów Nieba,
czekające na złączenie w jedno dzieło.
Czas upływa w jednostajnej mowie kabli
oplatając zapomniane magazyny
lepkim mrokiem, gdzie zazdrośni Nienazwani
porzucili komponenty byłych tworów.
Hale żyją spowolnionym życiem własnym
pełnym sprzętów samych w sobie nie potrzebnych
w katalogu opisanym przez numery,
co od zawsze przez ich twórców zapomniane.
Stare plomby kruszejące od bezruchu
bezskutecznie czekające na złamanie
z optymizmem godnym rzeczy niezniszczalnych
wypatrują czasów w których wróci pamięć.
Opis eksperymentu
Stworzyliśmy ich z rozmysłem
długo trwało planowanie,
moc projektów i wyliczeń,
niekończące się dyskusje.
Patrzyliśmy jak powstają,
na ich rozwój i dojrzałość.
Spisywaliśmy wyniki
testów i eksperymentów.
Pragmatyczność ich istnienia
miała być niepodważalna,
przyjęliśmy bez zastrzeżeń
wytrzymałość ich i siłę.
Jednak w miarę dojrzewania
owoc działań naszych stwardniał.
Miał być miękki a kaleczył,
miał być stały a był zmienny.
Spełzły więc na niczym próby
sprowadzenia ich na drogę,
którą dla nich wybraliśmy.
Produkt okazał się bublem.
Próbowaliśmy więc dociec,
gdzie nastąpił błąd w liczeniu.
W którym miejscu X lub Y
zamienił się w niewiadomą.
Poniechaliśmy tych działań.
Były zbytnio czasochłonne.
Eksperyment się nie powiódł,
nie było do czego wracać.
Rozebrany na kawałki
produkt skatalogowano.
Potem zakonserwowany
powędrował w zapomnienie.
Tak więc nasze wymagania
pozostały niespełnione,
bo nie było jakoś czasu
by powrócić do projektu.
Podanie
Od momentu, gdy złożyłem
me podanie w kancelarii,
minął długi czas…
Za długi na mój gust,
choć chodziłem tam codziennie,
żeby sprawdzić czy przyjęli
wciąż słyszałem, bym poczekał
dał na luz.
W gruncie rzeczy nie wiedziałem,
czemu tyle czasu trwało
rozpatrzenie prostej sprawy
tak jak ta.
W końcu podań jak to moje
przyjmowali nie tak mało,
a to jedno czekać miało
tyle lat…
Sprawa moja była prosta.
Gdzieś w archiwum odnalazłem
notkę z badań zapomnianych
dawno już.
Jako Młodszy Demiurg bardzo
się zainteresowałem.
Poprosiłem więc o dane,
jakiś klucz.
Dzięki różnym znajomościom
dokumenty pewne stare,
co leżały na dnie szafy
wpadły mi.
A tam były opisane