E-book
19.99
drukowana A5
19.99
drukowana A5
Kolorowa
43.62
ŁZY duszy

Bezpłatny fragment - ŁZY duszy

♡♡ szepty myśli dawnych dni w słowa ujarzmione

Objętość:
104 str.
ISBN:
978-83-8384-708-5
E-book
za 19.99
drukowana A5
za 19.99
drukowana A5
Kolorowa
za 43.62

Gdzieś ~pomiędzy~

Między piekłem a niebem

Na dnie siebie schowana

— Doświadcza życia —

Dusza w ciało ubrana…

Xyz…

Złożeni z ludzkiej powłoki

I duchowej świadomości

Oprócz wody i chleba

Potrzebujemy miłości

Eksplozja kobiecości

Niczym róża rozkwita

Tuląc resztki niewinności

Kruche płatki oplatają

Jej dziewiczą duszę

Barwiąc na kolory myśli

Warstwami kobiecości

Podstępna godzina

Nasze <wczoraj> uleciało zgliszczem

Żaru ognia podstępnej godziny

Dusze olśnione pięknem chwili

Zawstydził wyrzut adrenaliny


Czas pędził nieubłaganie do przodu

↑ Gnany obowiązkiem mijania

Szczęście zalśniło łzą w oczach

Lecz dzień minął bez pożegnania


Namiętność gaszona przyzwoitością

Ogarniała nasze niespokojne ciała

Nieznany dreszcz kradł nas powoli

Uciekłam -choć uciec nie chciałam


Nieśmiałe dotyki warg… żywe tętna

Ach, jednej godziny tyle wzruszenia

Pośród drzew romantyczna sceneria

Ty i ja -za wachlarzem zaprzeczenia


<Dziś> dzieli już nas tylko czas

Cierpliwość z miłością się gania

Twoje usta i moje wciąż cierpią

Gdyż chcą poznać też nasze ciała

Lawina pragnień

— 


Przemijają bezkresy pragnień wieczności

W nurcie miłości od pierwszego wejrzenia

Mijają sny odkrytej nieprzyzwoitości

W odmęcie odwiecznego braku spełnienia


Zarys twej twarzy krainą niezdobytą

Wspólny poranek skrytym marzeniem

W natłoku emocji połączeni tęsknotą

Żal w sercu otulamy westchnieniem


Inicjatywę wciąż tłumi głosu rozsądek

Pozostawiając w nieładzie odczucia

Ostudza eksplozji zmysłów wrzątek

Entuzjazm zastyga u progu wyklucia


Rozwiane nadzieje doznań eskalacji

Brak proporcjonalności naszych uczuć

Pragniemy dusz i ciał synchronizacji

Złoża fizyczności maksymalnie poczuć


Wciąż ostrożni w swej spontaniczności

W hierarchii potrzeb ziemskiego istnienia

Pragniemy zatrzymać czas -dla miłości

Bez słodko-gorzkich wyrzutów sumienia

Ekspresja uniesienia

Zarys tak osobliwej i doskonałej miernoty

Przyjemność użyteczności emocjonalnej

Zdobywcy w całej krasie wzajemnej cnoty

Dziś zburzyliśmy mury etykiety moralnej


Ekspresja uniesienia, co rozkosz ma na imie

Zalegając na dnie serca tajemnicą zostanie

Brak poczucia winy w zadowoleniu ginie

Kochaliśmy się lecz w krainy snu bramie


Zażegnany strach co szczypał nas w oczy

Zrodzona łza, która świadkiem zostanie

W księżycowej księdze wpisany wśród nocy

Niewidzialny napis: pragnę cię kochanie

Sen niegrzeczny

Wczoraj

Dotknął mnie

Musnął

Dziką

Delikatnością

Zaraził

Szczęściem

Upoił

Miłością

Cielesną

I duchową

Wczoraj był

TYLKO mój

Ach, tak

Zmysłowy

Pełen świętości

I grzeszny

W swej doskonałości

W bezczasie

Zawieszony

~Sen~

Niedokończony

Koniec początku

W miejskim parku

Się poznali

Na ławeczce

Pośród drzew

I się w sobie

Zakochali

Przekonani

Że to grzech

Gdy na pamięć

Już się znali

To zabrakło

Tylko słów

Więc przed sobą

Uciekali

Zaglądając

Do swych snów

Życie czasem

Za nos wodzi

Na swą miłość

Wciąż zbyt młodzi

I choć zgodnie

Im się żyło

Nim zaczęło

Już skończyło

→ ←

A gdy dorośli —

Z siebie wyrośli

Amplituda bliskości

Przywiał wiatr pieszczące wonności twojej skóry

Dotyk ciepłych dłoni rozgonił tęsknoty chmury

Wilgotne muśnięcie na plecach twojego języka

Jeszcze nikt przedtem mnie tak nie dotykał


Rozchylam wargi, udami wokół twych bioder się wiję

Zatracam w czułości czując, że tej nocy nie przeżyję

Rozpływam w doznań mroku, endorfiny chłonę

Nie wiem w którą świata uciec ciałem stronę


Oślepiona łuną rozkoszy ma dusza zadrżała

Zagłuszona biciem serc oddałam ci się dziś cała

I zastał ranek szczęśliwą w twe ramiona wtuloną

Wykorzystał promyk pocałunkami czujność zmąconą


Wśliznął się pod kołdrę i osuszył strugę potu z czoła

Miotam się w objęciach, chcę na brzeg łóżka schować

— Lecz uciec nie potrafię targana sprzecznymi emocjami

Kochamy się, kochamy w noc bez początku, końca i granic

Zachłanna noc

Ująłeś moją twarz w swoje obie dłonie

Wędrując oczami po nagim mym ciele

Wzrok mój w twoim niebawem utonie

~Zostało nam czasu dla siebie niewiele


Me usta za twoim spojrzeniem podążają

Chcą muskać powieki, dotknąć policzka

Miękkich warg tak zachłannie pożądają

Smakować aż zabraknie nam powietrza


Uwięzione me palce pomiędzy twoimi

Słone usta celebrujące rytuał miłosny

Żegnają żarłocznie z wargami moimi

Wygięły się plecy w łuk przeżałosny…


Ukryłam twarz w klatce piersiowej

Czując drgania i ciało me pulsujące

~Upływający czas mnie zaniepokoił

Pieściły me policzki łzy napływające


Ręce w bezruchu zastygły bezwładnie

Me oczy śledziły twarzy twej kontury

Wilgotne usta uśmiechały bezradnie

Dzisiejszy dzień zamieniłeś w tortury


Objęłam twoją szyję i ścisnęłam czule

Cicho westchnęłam wtulona w twe ciało

Zabłyszczały się oczy poprzez serca bóle

Zostało nam czasu dla siebie tak mało

Oczy spuszczone w zupełnej rezygnacji

Zagryzione wargi do uśmiechu zmuszone

Zaczerpnęły powietrza i przełknęły ślinę

➢Ach, ostatnie minuty nami wypełnione


Już wyjechałeś — i w łóżko się zapadłam

Bezsensownie wygładzam wzory narzuty

Tępo gapię w przestrzeń, łez się najadłam

Mięsistych jak słodko-gorzkie grejpfruty


Ręce wyrównują wszystkie zagniecenia

Pozostałe po MIŁOŚCI, która wyjechała

Ostatniej łzie krzyknęłam -do widzenia!

Poskromić tęsknotę za tobą próbowałam


Talerze z kolacji wzrok mój przyciągnęły

Przypominając co było kilka godzin temu

Narzutę moje dłonie gwałtownie ścisnęły

Pomogły pająkowi -w sieć zaplątanemu

W nieludzkiej ciszy co tak nagle zapadła

Serce we mnie bije w rytmie niezgodnym

Pieprzona rzeczywistość ciebie mi ukradła

Oddalając ode mnie krokiem swobodnym


Zacisnęłam usta walcząc z potężną falą

Która kilka godzin temu twarz mi zalała

Szarpnęłam głową w gwałtownym geście

I jakaś część mnie samej dziko zadrżała


Nagle …oderwała się ode mnie i uciekła

Niszcząc kobietę, którą jak dotąd byłam

W twoim sercu mam drugie miejsce :(((

I dzielić się tobą już nie chcę -odkryłam


Patrząc prawdzie w oczy poczułam gniew

Deszczowa muzyka przerywa nocną ciszę

Szmer szumu liści przemokniętych drzew

Plusk kropel i wiatr do snu mnie kołysze


Gdybym nie spotkała cię dnia pewnego

I tak beznadziejnie się nie zakochała

Cóż — całkiem inne byłoby moje życie

Lecz!!! -cofnąć czasu bym nie chciała!


[.] Uczucie nadziei w talii mnie objęło

Zmyłam makijaż, sprzątnęłam talerze

Pieprzone życie mi ciebie nie zabrało

Bo wrócisz, prawda?? -Ja w to wierzę

Dialog tęsknoty

Co czuję siedząc w samym środku nocy

Patrząc przed siebie w szarzyznę ścian?

Od łzy się zaczęło i w łzach się kończy

Radość i uśmiech przepadły w otchłań


Co czuję siedząc w czterech ścianach

Patrząc w zegar i aksamit bieli sufitu?

Niekompetentność, klęczę na kolanach

Tęsknota boli, byle dotrwać do świtu


Co czuję siedząc ze wzrokiem w oknie

Patrząc na gwiazdy i czarne sklepienie?

Potworny smutek, od łez twarz moknie

Nadwrażliwa dusza przytula cierpienie


Co czuję siedząc tak sama w pokoju

Patrząc na puste miejsce w pościeli?

Wewnętrzne napięcie, spadek nastroju

— Był naturalnym źródłem energii


Lęk czuję przed stratą mojego szczęścia

Patrząc na mokre od łez prześcieradło

Wyczekuję mężczyzny mojego nadejścia

Subtelnie czas pcha podwójne wahadło

Burza słów

WCZORAJ

Grzmiała burza

Niebo jak twe oczy

Zachmurzone

W strugach deszczu

Po >niczyich< policzkach

Krople spływały

Złością natchnione

WCZORAJ

Krzyczałam

Pełnymi wody ustami

Myśli i włosy

Wiatru tańcem potargane

A w powietrzu deszcz

Mieszał się z łzami

DZIŚ

Słońce się śmieje

Lecz serce wciąż płacze

Nie z braku spokoju

A z jego nadmiaru

JUTRO

Cię nie zobaczę

Ani nie usłyszę

(Muszę polubić ciszę)

Zatrzymany czas

Za oknem wciąż pada-pada-pada

Ponure niebo deszczem płacze

A godziny w odcieniach szarości

Kroplami spływają w monotonii

Tak nieuchwytnej powtarzalności


— Czas okradziony z ciebie —

C-i-ą-g-n-i-e się … zatrzymuje

I w nostalgii wewnętrznej harmonii

O szybę zamgloną dudniąc echem

Dni moje wypełnia tylko oddechem

Tu i teraz

Uległe spojrzenie szklanego błękitu

Taneczne ruchy soczystych warg

Roz-ko-ły-sa-na delikatność dłoni

Myśli głaszczą kuszący nagi kark


Blask złota puszystych włosów

Upiętych niedbale w luźny kok

Taką mnie widzisz i pragniesz

Posiąść w tę gwiaździstą noc


Więc przyjdź -tu i teraz- proszę

Splećmy ciała mocnym uściskiem

Niech przytulą się nasze serca

Pękną cugle wstrzemięźliwości


Dotknij najczulej jak potrafisz

Uspokój mnie swoim ciepłem

Pocałuj i obejmij spojrzeniem

Pięścią rozkrusz wątpliwości…

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 19.99
drukowana A5
za 19.99
drukowana A5
Kolorowa
za 43.62