Wstęp
Pisana słowem, pisana duszą. Cząstka mnie, pisana sercem. Pragnąc szczęścia, które odnajdę w każdym czynie i słowie oraz uczynku, który otacza mnie. Pragnąc tylko tego co życie najcenniejsze
13 stycznia
Myśli urojone pełzają po ciele twoim
w głowie pusta, otaczasz się kłamstwami
Błądzisz po osobnikach
Otaczasz ich swoim jadem
Sądzisz ze dasz wszystkich omamić
Ale świat do końca nie jest taki
Broni się i walczy o swoje
Bo czym jest walka
Jak obronią
Więc i ja walczę a Ty idziesz w tą samą drogę
Nasze drogi nie raz się skrzyżowały, ale
Teraz nie będzie przeprawy
Wojna jest bliska
A uczucia na wierzchu
Podążam swą ścieżką
I nie ucieknę daleko, ale idę do przodu
Tam, gdzie moje miejsce.
Ufać trzeba osobom, tym komu ufasz najbardziej i są Ci bliscy
A nie ranić te osoby
Pokojowa droga moja nie będzie
Jeśli droga uskrzydla moje chęci
Każda wiara i każda ochota
Przybiera na miarze złota
Ukrywając się nic nie zdziałasz
A wrogów sobie natworzysz
To monolog chęci i twych dokonań
A ja chowam się już
Bo mam dość Cię już.
15 stycznia
Pewna bajka rozpoczęła się niedawno,
Kiedy wyrzutów sumienie rozpoczęła się w duszy Twej wojna,
Nigdy nie wybierałaś, drogę swą pokonałaś,
Po trupach chodziłaś, łaski swojej nie dawałaś.
Czasy te się zmieniły, spokój duszy narodził się w tej ciszy,
Głosy ucichły na jedną chwilę, by wrócić z większym atakiem,
Mówią co jest, co będzie i co się stało.
Nie odwróci się to tak stale,
Jednak i jest nadzieja na wybaczenie,
Co dnia o tej porze, myślę sobie…
I od początku do końca bajka swe imię przywiera,
Mylą się dni i pojęcia,
Okrucieństwem dane jest umierać cząstkę w niebie,
I do piekła maszerować po schodach pych i kłamstw odzienie,
A po co, a na co? Pytanie bezsensowne zadajesz?
Nie ma już nikogo i z nikim już tęsknić nie będziesz.
Uczuć już brak, serca nie masz już od lat.
Błądzisz między niebiosami i spoglądasz na klęski,
To koniec i umierasz sam, na końcu.
Robaki uwiera twe ciała aż rozkład dopełni się sam.
14 stycznia
Śmiercio, opowiem Ci pewną bajkę na dobranoc,
Może posłuchasz to przed pracą,
Żyje się na ziemi podle,
A w niebie jest za dobrze,
Kłamstwa, oszustwa i paserstwa,
To już jest dzienność,
Tego piekła.
Chcesz nas zabijać, zabijaj śmiało,
Przecież już nic nam nie zabrano,
Żyjemy od dnia do nocy,
Łykając różne używki i nawyki,
Inni narkotyki bez dnia nie widzą,
A inni alkoholem się natrują.
Czy tutaj jest ktoś bez grzechu,
Czy piekło jest piekłem a może sam już zauważysz
Że Twa praca jest daremna
Z piekła idziesz do piekła.
Które piekło gorsze jest?
Tylko Ty nam możesz to rzec,
Ja się wstrzymam od odpowiedzi dzisiaj,
Posłucham melodii Twej w uszach,
Bębenki rozpiździej robią się na raz dwa,
A bajka kończy się na raz.
Gdzie szczęśliwe zakończenie,
Sama doszukać się go nie mogę,
Zniknął za jakimś labiryncie,
Gdzie drogi znaleźć nie może.
14 stycznia
Śmiercio, opowiem Ci pewną bajkę na dobranoc,
Może posłuchasz to przed pracą,
Żyje się na ziemi podle,
A w niebie jest za dobrze,
Kłamstwa, oszustwa i paserstwa,
To już jest dzienność,
Tego piekła.
Chcesz nas zabijać, zabijaj śmiało,
Przecież już nic nam nie zabrano,
Żyjemy od dnia do nocy,
Łykając różne używki i nawyki,
Inni narkotyki bez dnia nie widzą,
A inni alkoholem się natrują.
Czy tutaj jest ktoś bez grzechu,
Czy piekło jest piekłem a może sam już zauważysz
Że Twa praca jest daremna
Z piekła idziesz do piekła.
Które piekło gorsze jest?
Tylko Ty nam możesz to rzec,
Ja się wstrzymam od odpowiedzi dzisiaj,
Posłucham melodii Twej w uszach,
Bębenki rozpiździej robią się na raz dwa,
A bajka kończy się na raz.
Gdzie szczęśliwe zakończenie,
Sama doszukać się go nie mogę,
Zniknął za jakimś labiryncie,
Gdzie drogi znaleźć nie może.
16 stycznia
Śmiercio, opowiem Ci pewną bajkę na dobranoc,
Może posłuchasz to przed pracą,
Żyje się na ziemi podle,
A w niebie jest za dobrze,
Kłamstwa, oszustwa i paserstwa,
To już jest dzienność,
Tego piekła.
Chcesz nas zabijać, zabijaj śmiało,
Przecież już nic nam nie zabrano,
Żyjemy od dnia do nocy,
Łykając różne używki i nawyki,
Inni narkotyki bez dnia nie widzą,
A inni alkoholem się natrują.
Czy tutaj jest ktoś bez grzechu,
Czy piekło jest piekłem a może sam już zauważysz
Że Twa praca jest daremna
Z piekła idziesz do piekła.
Które piekło gorsze jest?
Tylko Ty nam możesz to rzec,
Ja się wstrzymam od odpowiedzi dzisiaj,
Posłucham melodii Twej w uszach,
Bębenki rozpiździej robią się na raz dwa,
A bajka kończy się na raz.
Gdzie szczęśliwe zakończenie,
Sama doszukać się go nie mogę,
Zniknął za jakimś labiryncie,
Gdzie drogi znaleźć nie może.
11 grudnia
Ręce brudne, czarne nad gardłem owiany,
Sączone krwią ofiary
Po co żyjesz?
Zadajesz sobie te pytanie.
Jedno na milion zostało wybranych
Ty pośród nich,
Ukryty w ciemności kary,
Który osąd właśnie w tech chwili się okaże,
Bliski Ci osoba, a zraniła Cię bardzo,
Życia już nie potrzebujesz
Umierasz marnie,
Kreski na rękach na nogach
I w sercu,
Zbrodniarz uciska swe łapska na Twoim życiu,
Ty tego chcesz, Ty to pragniesz,
Ugniatasz swoje nogi,
Poddajesz się,
I umierasz
Bez walki bez ducha
Zostaje pustka
Po Twoim istnieniu.
30 listopada
Śmierć wszędzie ona,
Wojenni chłopcy z bronią w ręku,
Porachunki do ścieku,
Życie bezcenne odbierać,
I miłość swą ranić.
Czy zemsta jest tego warta?
Umierać chcesz? Umrzeć powinieneś?
Jedynie w wspomnieniach mych,
Ono nigdy nie przestanie bić
Życie pęka co dnia,
Pęka dusza ma.
Łzy po policzku ranionej,
Pędzą do ścieku,
Zapomina,
Chce zapomnieć.
Z płaczem wypowiada.
Żegnaj
23 luty
Scena z życia wzięte,
Debile chodzące na ziemi,
Unikające odpowiedzialności
Swym chamstwem chodzącym po nicości
Niszczą pamięć wszelkich istnień.
Po co żyć? Po co umierać?
Trupem zostań i życie wybieraj.
Krąż dniami i nocami
Po wyspie marzeń i koszmarów
Patrz na ich krzywdy i śmiej się do woli.
Krew, wszędzie krew,
Na marmurowym płycie,