Lokonda
escapiosa
Patryk Daniel
Garkowski
Lukastoliusz: Pamiętasz zapewne, Patryku, że nie zwykłem jadać w szkolnej stołówce? :-P
Patryk Daniel: Tak, wspominałeś o tym, drogi Lukastoliuszu. :-)
Lukastoliusz: Ale dzisiaj wyjątkowo tam poszedłem, bo byłem mega głodny.
Patryk Daniel: Głód należy zaspokajać. :-)
Lukastoliusz: Musimy jeść, aby żyć. Odebrałem od pulchnej kucharki drugie danie, a zaraz potem zająłem pusty stolik, położony na obrzeżach sali.
Patryk Daniel: Nie zakupiłeś zupy?
Lukastoliusz: Dzisiaj, na pierwsze danie, ugotowano ohydny krupnik.; -/
Patryk Daniel: Rozumiem Cię doskonale: sam nie cierpię krupniczku. :-)
Lukastoliusz: Zacząłem dokonywać konsumpcji posiłku. Ledwie przeżułem i połknąłem kilka kęsów mielonego kotleta, aż tu nagle, ze swoim talerzem zupy, teleportowała się przy moim stoliku nieznana dziewczyna, licząca najprawdopodobniej piętnaście lat.
Patryk Daniel: Zjawiła się ni stąd, ni zowąd?
Lukastoliusz: No, wcześniej nawet jej nie zauważyłem. Kiedy usiadła nieśmiało przy moim stole, patrzyła się tylko na ciecz. Rumieniąc się bez reszty, chwyciła łyżkę, po czym rozpoczęła picie rojącego się od warzyw płynu.
Patryk Daniel: Gdzieś indziej znajdowały się puste stoliki, czyż nie?
Lukastoliusz: Prawda, dlatego właśnie zastanowiło mnie, po co przylazła akurat do mnie. Zamiast wybrać inne, bardziej dogodne miejsce: usiąść sama, przyssała się do niemającego ochoty na rozmowy, zmęczonego lekcjami gimnazjalisty. Nie spytała nawet, czy życzę sobie jej obecności…; -/
Patryk Daniel: Chyba miałeś dwie lekcje wychowania fizycznego pod rząd. Wuefy pewno uczyniły z ciebie ledwo wlokące się po korytarzach zombie?; -)
Lukastoliusz: Prześledziłeś mój obecny plan lekcji, ekstra. :-P